Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś zaliczył wpadkę, bo antykoncepcja zawiodła. W dalszym ciągu nie mogę się jednak nadziwić, gdy czytam "uprawiałam seks bez zabezpieczenia, czy mogę być w ciąży?". Tak, oczywiście, że możesz być w ciąży.
Niektórzy się chwalą, że na przerywanym tylko jadą i dziecka nie ma. Ciekawa jestem, czy mają już jakieś dzieci. Prawda jest taka, że niepłodność dotyka w dzisiejszych czasach naprawdę wiele par. Może się kiedyś okazać, że brak ciąży to nie był efekt tej "niezawodnej metody". Z resztą, o niepłodności się mówi, gdy PO ROKU REGULARNEGO współżycia brak oczekiwanego "efektu". Jaki wniosek? Może się udać raz, drugi. Trzeci już niekoniecznie. W preejakulacie też są plemniki, więc marne pocieszenie jak dla mnie, że przerywany. Chociaż, jeśli jakiegoś potrzebujesz- gorzej by było tylko, jakby skończył w środku. 
W dodatku możliwe, że masz dni płodne. Ma-sa-kra. Moja koleżanka też kombinowała z przerywanym. Ponoć jeszcze "kontrolowała" dni płodne. Nie mierzyła temperatury itd., ograniczyła się jedynie do "kalendarzyka" + przerywanego. Miały być dni niepłodne. Efekt? Ma 23 lata i syna 6-cio letniego.
Też jestem tylko człowiekiem. Też wiem, czym jest "gorąca" atmosfera. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie jest wiek, w którym chciałabym matką zostać. Liczę się z tym, że żadna metoda antykoncepcji nie daje 100%, ale minimalizuję prawdopodobieństwo poczęcia potomstwa na tyle, na ile to jest możliwe. Dla mnie jest sprawa prosta- nie ma zabezpieczenia, nie ma seksu. Nie każdy musi w ten sposób myśleć. Rzecz w tym, że jak później czytam te pełne paniki posty, to naprawdę nie ogarniam.