Strach przed życiem, nie nadaje się do niczego - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Strach przed życiem, nie nadaje się do niczego

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 6 ]

1

Temat: Strach przed życiem, nie nadaje się do niczego

Witam. Liczę na to, że ktoś ma podobny problem i pomoże mi się z nim uporać. Ale od początku.
W grudniu kończę 26 lat. W wieku 21 skończyłam swój pierwszy poważny związek. Od 3 lat jestem w kolejnym. Pracowałam 2 lata..bez żadnej umowy, dorywczo.
Problem polega na tym, że nieustannie mam wrażenie że do niczego się nie nadaje... tzn są momenty kiedy zaczynam w siebie wierzyć, ale zawsze, zawsze właśnie wtedy coś się dzieje..coś co jakby chciało mi znowu wszystko popsuć. Straciłam prace, zaczynam niedługo staż. STAŻ! w wieku 26 lat..czyli nic nie osiągnęłam zawodowo, pomimo że mam tytuł magistra i nigdy nie miałam problemów z nauką. Ale problemy mam ze zmianami. Boję się panicznie wszystkiego co nowe..dlatego też boję się ryzykować, szukać nowej pracy, a już nie mówiąc o wyprowadzce. A mieszkam na strasznym "zadupiu" gdzie ciężko o prace...

Teraz z innej strony. Mój facet. Kocham go. Bardzo. Jednak nie mogę na niego liczyć. Zawsze kiedy budzę się z myślą: "po co znowu wstaje, po co żyje?", i po przepracowanym dniu, a zazwyczaj pracowalam do nocy bo pomagałam też jemu, wieczorem mam ochotę wypić drinka zapalić papierosa, pomyśleć... wtedy zawsze słyszę, że nie nadaje się na matkę i żonę... boli..
Boli bo bardzo się staram, pomimo że jesteśmy "tylko" parą, gotuje obiadki, sprzątam mu w domu, pomagam w pracy jak tylko mogę, daje jak najwięcej pieniędzy na budowę domu, który ponoć buduje dla nas... (słysząc że nie nadaje się na żonę ciężko wierzyć w to że dom buduje dla nas...). Oczywiscie wiem, że jestem sama sobie winna, bo nie powinnam sięgać po alkohol w trudnych chwilach. Może ma racje..
Ale właśnie to mnie przeraża..
Mam 26 lat, nie mam stałej pracy, mój ukochany ma mnie za kogoś z kim nie można stworzyć przyszłości... marze o dziecku..marzę od 3 lat. Z zazdrością patrze na kobety które spacerują z dzieckiem...nawet takie kobiety które zaliczyły wpadkę. Kiedyś było dla mnie nie do przyjęcia myśl o "wpadce", teraz marzę nawet o niej...
Czuję, że nic nie osiągnęłam, że moje życie powinno wyglądać inaczej w wieku 26 lat. Boję się, że faktycznie nie nadaje się na żone i matkę, że nie będę miała nigdy dziecka, że nikt nie będzie mnie chciał takiej jaką jestem.
Boję się że nawet jeśli bym chciała coś zmienić to albo jest za późno, albo sparaliżuje mnie znowu strach przed zmianą czegoś...

Dodam że od zakończenia pierwszego poważnego związku (bardzo ale to bardzo złego związku) czyli około od 5 lat się leczę psychiatrycznie. Biorę leki. Nie dużo, systematycznie po jednej tabletce. Nie mogłam sobie poradzić po rozstaniu i tak już zostało, że ponoć nadal muszę brać leki.

I to kolejny powód dlaczego jestem niezadowolona z siebie...czuje się jak wariatka. Z resztą w kłótni z moim facetem często słyszę, że się nie dziwi że muszę się leczyć i nazywa właśnie wariatką. I tak się czuje właśnie.. źle mi z tym, że muszę się leczyć. Tak bym chciała być taką normalną kobietą która nie potrzebuje leków żeby żyć. Żeby radzić sobie z trudnymi sytuacjami.

Zawsze jest tak, że jak czuję się lepiej, wstaje nawet z uśmiechem, to sielanka nie trwa długo... albo dostaje informacje z pracy, że coś źle zrobiłam (myśl: ku* wiedziałam że do niczego się nie nadaje!), albo pojawi się ktoś z małym dzieckiem i szczęściem na twarzy (myśl: |Boże...mam juz tyle lat...nigdy nie bede mieć dziecka"), albo przychodzi mój facet z miną jakbym mu zniszczyła życie, burknie coś, a na pytanie czy wszystko jest okej odpowiedz: co się znowu mnie czepiasz?! (myśl: Boże zrobiłam coś źle..pewnie mnie rzuci..już mnie nie kocha, nie poradzę sobie bez niego, on mnie nie chce, ratunku!")
I tak jest mniej wiecej co tydzień, może dwa...
Dzisiaj usłyszałam, że przecież on nawet nie dawał mi powodów żebym myślała że mu się spieszy z zakładaniem rodziny... i że to tylko moje wymysły, że nie nadaje się na dorosłe życie...

I znowu... wszystko runęło, chwilowo brak pracy, facet ma mnie za zero, nie czuje się kochana, nie wiem w co ręce włożyć bo wiem że zaraz coś spie*... boję się jutra, boję się kolejnej godziny, pojawiają się myśli samobójcze...kilka razy juz próbowałam ale kończyło się na przepłukaniu żołądka gdzie może miesiąc już nie myślałam o samobójstwie, ale znowu się zaczyna...
Nie wiem jak mam radzic sobie z własnym życiem, z własnymi emocjami i z myślami że z każdym dniem tracę wszystko...tracę marzenia, cele w życiu. Dążyłam do zamieszkania i do ślubu z moim ukochanym, dzisiaj dowiedzialam się że to nierealne. Runęło...tak więc marzenie o dziecku też. Nie wiem co chce dalej robić...życie bez celu jest...bez celu. Po co więc żyć?!
Heh, po próbie samobójczej myślałam: kur* nawet zabić się nie potrafię! nawet to spierdzieliłam! sad

I tak ogólnie kręci się moje życie od jakiś 3-4 lat. Może ma ktoś pomysł jak radzić sobie z nim? sad

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Strach przed życiem, nie nadaje się do niczego

No pewnie kochana , pokochaj siebie:-)

kto Ci wmówił że jesteś beznadziejna ? 

i gdyby ktoś przyszedł do ciebie o poradę  że partner wyzywa od wariatek i mówi ze się nie nadaje na żonę i matkę,to co byś odpowiedziała/poradziła takiej osobie?

3

Odp: Strach przed życiem, nie nadaje się do niczego

czyjej uwagi najbardziej Ci brakuje/ brakowało?

4

Odp: Strach przed życiem, nie nadaje się do niczego

A ten dom , to na czyje nazwisko się buduje ?

5

Odp: Strach przed życiem, nie nadaje się do niczego

Pewnie odpowiedziałabym, żeby rozstała się ze swoim facetem. Ale to nie takie proste... sad
Najbardziej mi brakowało i brakuje uwagi właśnie mojego faceta... w trudnych chwilach niestety nie mogę na niego liczyć gdyż dla niego być słabym to znaczyć być niczym. I jak tylko pokaże, że płaczę, albo że mi źle, to patrzy na mnie z pogardą, albo najlepiej w ogóle sobie idzie gdzieś...

Dom buduje oczywiście na swoje nazwisko. To, że robi to dla nas ma tylko potwierdzenie w jego słowach... chociaż i to nie zawsze.

Posty [ 6 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Strach przed życiem, nie nadaje się do niczego

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024