Czy to może zaszkodzić, czy wręcz przeciwnie ?
Nazbyt ogólne pytanie.
Jednym izolacja od ludzi szkodzi, innym pomaga. Mnie pomaga, ale to baaaaardzo niepopularne stanowisko.
Bo przeczy naszej domniemanej "stadności"
Nie przyjął sie temat
Bo jest bez sensu.
Nie ma plusów izolacji od ludzi. Jak się ich boisz to idź do psychologa. Im bardziej zatracasz się w swoim wewnętrznym świecie tym bardziej tracisz kontakt z rzeczywistym i tym gorzej będziesz sobie w nim radzić.
Bo jest bez sensu.
Nie ma plusów izolacji od ludzi. Jak się ich boisz to idź do psychologa. Im bardziej zatracasz się w swoim wewnętrznym świecie tym bardziej tracisz kontakt z rzeczywistym i tym gorzej będziesz sobie w nim radzić.
Bzdura, ja dostrzegam mnóstwo plusów izolacji - a ludzie mnie lubią mimo że jestem nieco dziwna
MaciekM napisał/a:Bo jest bez sensu.
Nie ma plusów izolacji od ludzi. Jak się ich boisz to idź do psychologa. Im bardziej zatracasz się w swoim wewnętrznym świecie tym bardziej tracisz kontakt z rzeczywistym i tym gorzej będziesz sobie w nim radzić.
Bzdura, ja dostrzegam mnóstwo plusów izolacji - a ludzie mnie lubią mimo że jestem nieco dziwna
Na przykład?
Co do lubienia, pewnie lubiliby Cię też jakbyś się nie izolowała.
Plusy:
bezpieczeństwo
pewnośc, że nikt nas nie zawiedzie i nie zrani
Czasem izolujemy się na własne życzenie.
I w sumie to nasza wola.
Jak pisała Anhedonia, jednym szkodzi, drugim pomaga.
maga164 napisał/a:MaciekM napisał/a:Bo jest bez sensu.
Nie ma plusów izolacji od ludzi. Jak się ich boisz to idź do psychologa. Im bardziej zatracasz się w swoim wewnętrznym świecie tym bardziej tracisz kontakt z rzeczywistym i tym gorzej będziesz sobie w nim radzić.
Bzdura, ja dostrzegam mnóstwo plusów izolacji - a ludzie mnie lubią mimo że jestem nieco dziwna
Na przykład?
Co do lubienia, pewnie lubiliby Cię też jakbyś się nie izolowała.
- pozwala zebrać siły po wyczerpujących kontaktach z innymi ludźmi
- pozwala się wyciszyć, pozbyć negatywnych emocji
- pozwala w spokoju robić to co lubię (np. czytać książkę)
- pozwala poprzebywać trochę w ciszy, która jest dobra i dla słuchu i dla psychiki od czasu do czasu)
- pozwala robić rzeczy których nie możemy robić wśród innych ludzi - jak puszczanie bąków
- pozwala sobie pomarzyć w spokoju i oderwać się od rzeczywistości (co tak krytykujesz)
- pozwala robić rzeczy których nie mamy śmiałości robić przy innych np. w moim przypadku ćwiczenia fizyczne. Jestem tak beznadziejna w tej dziedzinie że wolę by mnie nikt nie oglądał.
9 2014-07-27 22:59:18 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-07-27 23:05:54)
Nie ma plusów, chyba że to chwilowa izolacja - coś w rodzaju wypoczynku, urlopu. Reszta działa destrukcyjnie i im dłużej, tym gorzej.
Inne argumenty są jakby na siłę, bo to albo lęki (które sie pogłębiają), albo pójscie na łatwiznę i tłumaczenia na wyrost. Równie dobrze można argumentować chęć życia lub nie tym, że jak sie nie żyje to nie trzeba nawet jeść i to jest coś dobrego. Zero obowiązków. Zero złych rzeczy, ale też omija wiele dobrych. Im więcej blokad, tym więcej rzeczy omija człowieka, cofa się w rozwoju. Izolacja ktora pozwala na wyzbycie sie negatywnych emocji? Nie wiem jak sie ten termin nazywa, ale ja nazywam go ucieczką. Mozna negatywne emocje spokojnie wyzbyc się bez izolacji, w dobrych sytuacjach, nie z ludzmi toksycznymi, którzy na nas źle wpływają, albo robiąc z nimi pozytywne rzeczy. Dlatego chwilowe, cos jak oderwanie od rutyny tak, a reszta nie widzę niczego na plus. Cos jak roznica pomiędzy sigielstwem, a samotnością gdzie nie ma sie nikogo (i to ten przypadek). A jeśli ktoś nie widzi problemu to go faktycznie nie ma. Tylko czy warto sie oszukiwać, że nie chciałoby się być kimś np bardziej towarzyskim, miec wiecej mozliwosci, lepszym fizycznie? Że to wycofanie to jednak nie do konca najszczęśliwszy wybór?
- pozwala zebrać siły po wyczerpujących kontaktach z innymi ludźmi
ok.
- pozwala się wyciszyć, pozbyć negatywnych emocji
albo prowadzi do ich zakonserwowania i utrwalenia.
- pozwala w spokoju robić to co lubię (np. czytać książkę)
do tego nie trzeba popadać w izolację, tylko wystarczy znaleźć chwilę dla samego siebie;
- pozwala poprzebywać trochę w ciszy, która jest dobra i dla słuchu i dla psychiki od czasu do czasu)
- pozwala robić rzeczy których nie możemy robić wśród innych ludzi - jak puszczanie bąków
- pozwala sobie pomarzyć w spokoju i oderwać się od rzeczywistości (co tak krytykujesz)
- pozwala robić rzeczy których nie mamy śmiałości robić przy innych np. w moim przypadku ćwiczenia fizyczne. Jestem tak beznadziejna w tej dziedzinie że wolę by mnie nikt nie oglądał.
jw.
Nie ma plusów, chyba że to chwilowa izolacja - coś w rodzaju wypoczynku, urlopu. Reszta działa destrukcyjnie i im dłużej, tym gorzej.
Inne argumenty są jakby na siłę, bo to albo lęki (które sie pogłębiają), albo pójscie na łatwiznę i tłumaczenia na wyrost. Równie dobrze można argumentować chęć życia lub nie tym, że jak sie nie żyje to nie trzeba nawet jeść i to jest coś dobrego. Zero obowiązków. Zero złych rzeczy, ale też omija wiele dobrych. Im więcej blokad, tym więcej rzeczy omija człowieka, cofa się w rozwoju. Izolacja ktora pozwala na wyzbycie sie negatywnych emocji? Nie wiem jak sie ten termin nazywa, ale ja nazywam go ucieczką. Mozna negatywne emocje spokojnie wyzbyc się bez izolacji, w dobrych sytuacjach, nie z ludzmi toksycznymi, którzy na nas źle wpływają, albo robiąc z nimi pozytywne rzeczy. Dlatego chwilowe, cos jak oderwanie od rutyny tak, a reszta nie widzę niczego na plus. Cos jak roznica pomiędzy sigielstwem, a samotnością gdzie nie ma sie nikogo (i to ten przypadek). A jeśli ktoś nie widzi problemu to go faktycznie nie ma. Tylko czy warto sie oszukiwać, że nie chciałoby się być kimś np bardziej towarzyskim, miec wiecej mozliwosci, lepszym fizycznie? Że to wycofanie to jednak nie do konca najszczęśliwszy wybór?
Gadasz jak typowy ekstrawertyk który nie rozumie że są ludzie którzy działają inaczej. Pewnych emocji nie można się wyzbyć wśród ludzi bo to oni je powodują wyciągając z Ciebie energię. Przebywanie z ludźmi jest męczące, a nie jestem nieśmiała w kontaktach z ludźmi, niektórzy uważają że wręcz zbyt bezpośrednia. Ludzie i owszem w małych dawkach od czasu do czasu sa bardzo przyjemni, ale przebywając z nimi (więcej osób niż 1-2) czuję się wyczerpana i nieszczęśliwa, więc nie wmawiaj innym że izolacja jest zła.
thepass napisał/a:Nie ma plusów, chyba że to chwilowa izolacja - coś w rodzaju wypoczynku, urlopu. Reszta działa destrukcyjnie i im dłużej, tym gorzej.
Inne argumenty są jakby na siłę, bo to albo lęki (które sie pogłębiają), albo pójscie na łatwiznę i tłumaczenia na wyrost. Równie dobrze można argumentować chęć życia lub nie tym, że jak sie nie żyje to nie trzeba nawet jeść i to jest coś dobrego. Zero obowiązków. Zero złych rzeczy, ale też omija wiele dobrych. Im więcej blokad, tym więcej rzeczy omija człowieka, cofa się w rozwoju. Izolacja ktora pozwala na wyzbycie sie negatywnych emocji? Nie wiem jak sie ten termin nazywa, ale ja nazywam go ucieczką. Mozna negatywne emocje spokojnie wyzbyc się bez izolacji, w dobrych sytuacjach, nie z ludzmi toksycznymi, którzy na nas źle wpływają, albo robiąc z nimi pozytywne rzeczy. Dlatego chwilowe, cos jak oderwanie od rutyny tak, a reszta nie widzę niczego na plus. Cos jak roznica pomiędzy sigielstwem, a samotnością gdzie nie ma sie nikogo (i to ten przypadek). A jeśli ktoś nie widzi problemu to go faktycznie nie ma. Tylko czy warto sie oszukiwać, że nie chciałoby się być kimś np bardziej towarzyskim, miec wiecej mozliwosci, lepszym fizycznie? Że to wycofanie to jednak nie do konca najszczęśliwszy wybór?Gadasz jak typowy ekstrawertyk który nie rozumie że są ludzie którzy działają inaczej. Pewnych emocji nie można się wyzbyć wśród ludzi bo to oni je powodują wyciągając z Ciebie energię. Przebywanie z ludźmi jest męczące, a nie jestem nieśmiała w kontaktach z ludźmi, niektórzy uważają że wręcz zbyt bezpośrednia. Ludzie i owszem w małych dawkach od czasu do czasu sa bardzo przyjemni, ale przebywając z nimi (więcej osób niż 1-2) czuję się wyczerpana i nieszczęśliwa, więc nie wmawiaj innym że izolacja jest zła.
introwertyzm nie oznacza fobii społecznej, nie myl pojęć
maga164 napisał/a:thepass napisał/a:Nie ma plusów, chyba że to chwilowa izolacja - coś w rodzaju wypoczynku, urlopu. Reszta działa destrukcyjnie i im dłużej, tym gorzej.
Inne argumenty są jakby na siłę, bo to albo lęki (które sie pogłębiają), albo pójscie na łatwiznę i tłumaczenia na wyrost. Równie dobrze można argumentować chęć życia lub nie tym, że jak sie nie żyje to nie trzeba nawet jeść i to jest coś dobrego. Zero obowiązków. Zero złych rzeczy, ale też omija wiele dobrych. Im więcej blokad, tym więcej rzeczy omija człowieka, cofa się w rozwoju. Izolacja ktora pozwala na wyzbycie sie negatywnych emocji? Nie wiem jak sie ten termin nazywa, ale ja nazywam go ucieczką. Mozna negatywne emocje spokojnie wyzbyc się bez izolacji, w dobrych sytuacjach, nie z ludzmi toksycznymi, którzy na nas źle wpływają, albo robiąc z nimi pozytywne rzeczy. Dlatego chwilowe, cos jak oderwanie od rutyny tak, a reszta nie widzę niczego na plus. Cos jak roznica pomiędzy sigielstwem, a samotnością gdzie nie ma sie nikogo (i to ten przypadek). A jeśli ktoś nie widzi problemu to go faktycznie nie ma. Tylko czy warto sie oszukiwać, że nie chciałoby się być kimś np bardziej towarzyskim, miec wiecej mozliwosci, lepszym fizycznie? Że to wycofanie to jednak nie do konca najszczęśliwszy wybór?Gadasz jak typowy ekstrawertyk który nie rozumie że są ludzie którzy działają inaczej. Pewnych emocji nie można się wyzbyć wśród ludzi bo to oni je powodują wyciągając z Ciebie energię. Przebywanie z ludźmi jest męczące, a nie jestem nieśmiała w kontaktach z ludźmi, niektórzy uważają że wręcz zbyt bezpośrednia. Ludzie i owszem w małych dawkach od czasu do czasu sa bardzo przyjemni, ale przebywając z nimi (więcej osób niż 1-2) czuję się wyczerpana i nieszczęśliwa, więc nie wmawiaj innym że izolacja jest zła.
introwertyzm nie oznacza fobii społecznej, nie myl pojęć
A powiedz mi gdzie ja pisałam o jakiejś fobii? Czy ktoś poza thepass, który uważa izolację za objaw fobii pisał coś o fobii? Introwertyzm wiąże się z tym że w towarzystwie oddaje się energię, z tym że człowiek dobrze się czuje w samotności i jej potrzebuje. To nie ma nic wspólnego z fobią. Lubię być sama ale nie boję się ludzi.
sama napisałaś:
"Przebywanie z ludźmi jest męczące, a nie jestem nieśmiała w kontaktach z ludźmi, niektórzy uważają że wręcz zbyt bezpośrednia. Ludzie i owszem w małych dawkach od czasu do czasu sa bardzo przyjemni, ale przebywając z nimi (więcej osób niż 1-2) czuję się wyczerpana i nieszczęśliwa"
15 2014-07-27 23:47:22 Ostatnio edytowany przez maga164 (2014-07-27 23:49:08)
sama napisałaś:
"Przebywanie z ludźmi jest męczące, a nie jestem nieśmiała w kontaktach z ludźmi, niektórzy uważają że wręcz zbyt bezpośrednia. Ludzie i owszem w małych dawkach od czasu do czasu sa bardzo przyjemni, ale przebywając z nimi (więcej osób niż 1-2) czuję się wyczerpana i nieszczęśliwa"
a jak to ma się do fobii? Czy coś z tego jest objawem fobii? Bo z tego co mi wiadomo to nie. Do cech introwertyków należy: "zyskują energię kiedy są w samotności, a tracą wśród ludzi", do cech fobików należy "Osoby z fobią społeczną są mało towarzyskie i skryte, uskarżają się na brak tematów do rozmów oraz uważają się za osoby nieatrakcyjne". Nie mam fobii społecznej co już chyba wystarczająco dobitnie podkreśliłam, a to że kontakty z innymi ludźmi mnie wyczerpują jest typową reakcją a nie fobią.
Myślę że przede wszystkim powinieneś sobie uświadomić czym jest jakakolwiek fobia - a fobia=strach.
16 2014-07-28 00:05:50 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-07-28 00:17:25)
Introwertyzm to często takie tłumaczenie swojej inności/nie lubienia/strachu przed ludzmi/niskiej ciekawości/wartości
Nie sprawujesz się w cwiczeniach fizycznych, nie masz smialosci. Nie masz smialosci = masz blokady. Jak Cie coś męczy, to tak samo. Ale jak cieszysz sie swoją izolacją i uważasz, że to jest dla Ciebie dobre, to po co te nerwy? Bezposredniosc tez jest w pewnym momencie objawem nie lubienia ludzi i nie liczenia sie z ICH innością, czasem nawet zazdrością. Siegnij glebiej czemu Cie cos męczy. Jak jestes z siebie zadowolona i swojej sytuacji społecznej to nie powinnas reagować nerwowo Nie wiem czy gadam jak typowy ekstrawertyk, bo nim nie jestem i ja np żałuje. Jakbym był to bym śmigał wszedzie i robił co chciał. Wiekszosc kobiet to ekstrawertyczki, które gadają i gadają. Mezczyzni ekstrawertycy maja najwieksze powodzenie. Introwertyzm zabija i ogranicza i szuka ukojenia u innych 'lepszych', jesli wpada w relacje. Dwoch introwertykow i związek? Unikają się. A jak lubia swoje towarzystwo to jaki to introwertyzm? I oni moga przegadac 200% czasu wtedy, bo po prostu maja inne zainteresowania niz wiekszosc typu plotki. Ale to znaczy, ze nie maja umiejetnosci spolecznych. Introwertyk z ekstrawertykiem beda sie meczyc na dluzsza mete, bo to juz inne cele, niezrozumienie. Plusem introwertyzmu moze byc tajemniczosc i chyba tylko to. Tylko pytanie czy wynika to z tego, ze ma sie duzo do zaoferowania, a nie chce sie komu sprzedawać tego byle komu, czy po prostu jest sie szarym człowieczkiem, ktory nie ma wiele do zaoferowania. Dla mnie taki człowiek izoluje się nie dlatego, że chce, ale oczywiscie moge sie mylic. Po to jest dyskusja.
Niesmialosc to pierwszy stopien fobii. Neurotyzm dodaj do tego, przewrażliwienie i wpadasz w totalną męczarnie.
A i jeszcze coś - pytanie co dla kogo znaczy izolacja.
https://www.google.pl/search?newwindow=1&q=izolacja+od+ludzi&oq=izolacja+od+ludzi&gs_l=serp.3..0l4j0i22i30l2.12578.13334.0.13495.9.8.0.0.0.0.157.986.2j6.8.0....0...1c.1.49.serp..1.8.979.bHaHBZJ_qdI
Każdy wynik pokazuje, że to kara za inność. Tak jak w więzieniu. Powoduje problemy. Reszta argumentow dosc banalna bo nikt nie jest 100% ekstrawertykiem, by nie chciał mieć dnia samotności, gdzie sobie pobąka i poczyta jak to piszesz (jakby oni tego nie robili).
Dla introwertyka pewnie izolacja nie jest izolacją, a nazywa to jego naturalnym srodowiskiem...
Dlatego jesli jest to natualne to nie nazwałbym tego izolacją. Moze rok przestan z kimkolwiek rozmawiac (z własnej woli) i wtedy sie wypowiedz? Wtedy nie masz fobii i sie cieszysz, ze nic z ludzmi nie robisz, nie rozmawiasz (nawet przez internet, bo to jest interakcja z innymi!). Człowiek sam w dluzszej perspektywie się psuje, tak jest. Jesli jest to reakcja na to, ze ludzie są do bani, zawodzą, krzywdzą to jest to nadal problem psychiczny, a nie osobowosc z ktorej jestesmy zadowoleni:)
Myślę że przede wszystkim powinieneś sobie uświadomić czym jest jakakolwiek fobia - a fobia=strach.
Jak już mamy się przerzucać wiedzą psychologiczną to objawem fobii nie musi być strach, może też być nienaturalne obrzydzenie chociażby.
18 2014-07-28 00:45:29 Ostatnio edytowany przez maga164 (2014-07-28 00:48:22)
Introwertyzm to często takie tłumaczenie swojej inności/nie lubienia/strachu przed ludzmi/niskiej ciekawości/wartości
Nie sprawujesz się w cwiczeniach fizycznych, nie masz smialosci
Nie sprawuje się w ćwiczeniach fizycznych bo nigdy ich nie lubiłam i tego co robię nie robię dla przyjemności - zmuszam się dla zdrowia. I powiedz mi czy kiepski tancerz lubi być na widoku - no chyba nie. Nie wiem o co Ci chodzi z brakiem śmiałości, zdecydowanie mnie to nie dotyczy.
Nie masz smialosci = masz blokady. Jak Cie coś męczy, to tak samo. Ale jak cieszysz sie swoją izolacją i uważasz, że to jest dla Ciebie dobre, to po co te nerwy?
Zwyczajnie irytuje mnie uznanie w stylu jest jedynie słuszna droga i musisz nią podążać, a jak nie podążasz to z przyzwoitości powinnaś chociaż czuć się nieszczęśliwa - bo tak to odbieram.
Bezposredniosc tez jest w pewnym momencie objawem nie lubienia ludzi i nie liczenia sie z ICH innością, czasem nawet zazdrością. Siegnij glebiej czemu Cie cos męczy. Jak jestes z siebie zadowolona i swojej sytuacji społecznej to nie powinnas reagować nerwowo
Nie wiem czy gadam jak typowy ekstrawertyk, bo nim nie jestem i ja np żałuje. Jakbym był to bym śmigał wszedzie i robił co chciał.
Przecież możesz śmigać wszędzie i robić co chcesz - ja tak robię. Czasami z ludźmi jeśli są do danej aktywności potrzebni (samotnie ciężko gra się w gry planszowe ), lub sama jeśli chodzi np. o wizytę w muzeum.
Wiekszosc kobiet to ekstrawertyczki, które gadają i gadają. Mezczyzni ekstrawertycy maja najwieksze powodzenie. Introwertyzm zabija i ogranicza i szuka ukojenia u innych 'lepszych', jesli wpada w relacje. Dwoch introwertykow i związek? Unikają się. A jak lubia swoje towarzystwo to jaki to introwertyzm?
Zupełnie zwyczajny. Próbowaleś poznać prawdziwe cechy introwertyka a nie tylko jakieś podania i legendy? Owszem do notatki z góry skorzystałam z gów źródła. Jednak jeśli sięgniesz głębiej to introwertyk tym się właśnie rożni od fobika że lubi być sam i lubi swoje grono najbliższych znajomych, nawet jak go wysysają jak pijawki. W charakterystyce introwertyka nie ma też nic o małomówności - nie wiem skąd ty to bierzesz.
I oni moga przegadac 200% czasu wtedy, bo po prostu maja inne zainteresowania niz wiekszosc typu plotki. Ale to znaczy, ze nie maja umiejetnosci spolecznych. Introwertyk z ekstrawertykiem beda sie meczyc na dluzsza mete, bo to juz inne cele, niezrozumienie. Plusem introwertyzmu moze byc tajemniczosc i chyba tylko to. Tylko pytanie czy wynika to z tego, ze ma sie duzo do zaoferowania, a nie chce sie komu sprzedawać tego byle komu, czy po prostu jest sie szarym człowieczkiem, ktory nie ma wiele do zaoferowania. Dla mnie taki człowiek izoluje się nie dlatego, że chce, ale oczywiscie moge sie mylic. Po to jest dyskusja.
Niesmialosc to pierwszy stopien fobii. Neurotyzm dodaj do tego, przewrażliwienie i wpadasz w totalną męczarnie.
A i jeszcze coś - pytanie co dla kogo znaczy izolacja.
https://www.google.pl/search?newwindow=1&q=izolacja+od+ludzi&oq=izolacja+od+ludzi&gs_l=serp.3..0l4j0i22i30l2.12578.13334.0.13495.9.8.0.0.0.0.157.986.2j6.8.0....0...1c.1.49.serp..1.8.979.bHaHBZJ_qdIKażdy wynik pokazuje, że to kara za inność. Tak jak w więzieniu. Powoduje problemy. Reszta argumentow dosc banalna bo nikt nie jest 100% ekstrawertykiem, by nie chciał mieć dnia samotności, gdzie sobie pobąka i poczyta jak to piszesz (jakby oni tego nie robili).
Dla introwertyka pewnie izolacja nie jest izolacją, a nazywa to jego naturalnym srodowiskiem...
Dlatego jesli jest to natualne to nie nazwałbym tego izolacją. Moze rok przestan z kimkolwiek rozmawiac (z własnej woli) i wtedy sie wypowiedz? Wtedy nie masz fobii i sie cieszysz, ze nic z ludzmi nie robisz, nie rozmawiasz (nawet przez internet, bo to jest interakcja z innymi!)
. Cóż dla mnie nie jest.
Człowiek sam w dluzszej perspektywie się psuje, tak jest. Jesli jest to reakcja na to, ze ludzie są do bani, zawodzą, krzywdzą to jest to nadal problem psychiczny, a nie osobowosc z ktorej jestesmy zadowoleni:)
Przypomnę, że tak jest dla Ciebie. I to co mnie doprowadza do białej gorączki to traktowanie tego jako pewnej prawdy objawionej - oczywiście wtrącasz, że być może dla innych jest inaczej, ale pełno tutaj tekstów w stylu "już tak jest". Oczywiście że nie izolowałam się od ludzi na pół roku, ale zdarzało mi się nie rozmawiać np. przez tydzień i nie zauważyłam większej różnicy.
objawem fobii nie musi być strach, może też być nienaturalne obrzydzenie chociażby
To powiem Ci że nic to nie zmienia bo o obrzydzeniu też nic nie pisalam ani go nie odczuwam.
19 2014-07-28 01:11:01 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-07-28 01:21:45)
szczyt destrukcji zostaje osiągnięty, kiedy samotność przestaje nam przeszkadzać.
taki cytat z wczoraj od kolezanki "innej" która takowym introwertykiem jest (wg niej). Szkoda tylko, że w tej samotności pije, no ale introwersja kontrolowana to sie zwie.
A jeszcze mowisz, ze introwertyk woli towarzystwo, które wysysa mu energię. Czy to nie dlatego, że to juz jest poznane i bezpieczne?
Bo nie wychyli taki nosa do nieznanego, bo go to męczy? A męczy dlatego, że jest nieznane i nie wie jak sie tam spisze? A jakby sie tak spisał lepiej i czułby sie w tym towarzystwie 100% dobrze, to moze nagle poczułby ze nie jest introwertykiem, tylko znalazl wreszcie fajnych ludzi? Bo zaryzykował, przełamał się itd
Co do małomownosci to tylko przykład. Jak ktos lubi sie wylaczyc siedząc samemu i czytając, to pogadac sobie moze z samym sobą co najwyżej i moze to byc przyjemne dla niego.
Fakt, zadna to prawda objawiona tylko 'legendy', ktore gdzies czytam, gdzies czuje, aczkolwiek mysle, ze to przez to ze calkiem inaczej niz ja traktujesz izolację. Ja bardziej skrajnie, bo to dla mnie skrajne słowo, o wydzwieku negatywnym. Wiesz, ja troche bardziej odpowiadam osobowo mając wgląd na autora tematu. Ja wiem, ze on nie jest szczesliwy z powodu swojej izolacji. Ty jesli jestes to byc moze jest to po prostu introwertyzm, ale izolacją go nie nazwe, bo przykłady aktywnosci o ktorych mowisz moze robic kazdy. Bo jest sam. Z ludzmi to juz calkiem inna brocha i duza umiejetnosc, ktora sie przydaje (wg mnie, tak, wg mnie).
szczyt destrukcji zostaje osiągnięty, kiedy samotność przestaje nam przeszkadzać.
"Geniusz rodzi się w samotności."
taki cytat z wczoraj od kolezanki "innej" która takowym introwertykiem jest (wg niej). Szkoda tylko, że w tej samotności pije, no ale introwersja kontrolowana to sie zwie.
A jeszcze mowisz, ze introwertyk woli towarzystwo, które wysysa mu energię. Czy to nie dlatego, że to juz jest poznane i bezpieczne?
Bo nie wychyli taki nosa do nieznanego, bo go to męczy?
Dlaczego miałby nie wychylić? Jeśli to miałby być coś interesującego a nie rozmowy o dupie maryni - często w pociągach zagadywałam do obcokrajowców, bo mimo że męczące to takie rozmowy mnie interesowały - i tak, mimo to jestem introwertykiem. Nawet jak rozmawiam z ludźmi
A męczy dlatego, że jest nieznane i nie wie jak sie tam spisze? A jakby sie tak spisał lepiej i czułby sie w tym towarzystwie 100% dobrze, to moze nagle poczułby ze nie jest introwertykiem, tylko znalazl wreszcie fajnych ludzi? Bo zaryzykował, przełamał się itd
Powiem Ci że znam mnóstwo fajnych ludzi. Bardzo lubię z nimi przebywać - ale mimo że się dobrze bawię to czuję się zmęczona taką intensywną interakcją - dlatego spotykam się co jakiś czas a nie codziennie. Pomiędzy spotkaniami zwyczajnie potrzebuję być sama. Teraz byłam na 4 dniowym wyjeździe ze znajomymi i musiałam co jakiś czas ich zostawić żeby chociaż przez parę godzin pobyć samą.
Co do małomownosci to tylko przykład. Jak ktos lubi sie wylaczyc siedząc samemu i czytając, to pogadac sobie moze z samym sobą co najwyżej i moze to byc przyjemne dla niego.
Nie ocenia się rozmowności w momencie gdy osoba jest sama ze sobą, ocenia się ją w relacji z kimś z kim może porozmawiać - a przecież gdy introwertyka interesuje temat to potrafi nawijać... aż inni maja go dość.
Fakt, zadna to prawda objawiona tylko 'legendy', ktore gdzies czytam, gdzies czuje, aczkolwiek mysle, ze to przez to ze calkiem inaczej niz ja traktujesz izolację. Ja bardziej skrajnie, bo to dla mnie skrajne słowo, o wydzwieku negatywnym.
Możliwe, ale tak jak wspomniałeś ludzie rzadko sa skrajnymi typami - ja być może dlatego że jestem kobietą - mimo introwersji bardzo dobrze radzę sobie z komunikacją z innymi ludźmi (przynajmniej tak mi się wydaje ).
21 2014-07-28 01:36:22 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-07-28 01:37:27)
Nie widzę byś sie izolowała. Jesteś ... normalna Reszta to po prostu odpoczynek od ciągłej interakcji z ludzmi, jacy by oni nie byli. Nie wiem, no po prostu izolacja to coś innego. Tak jak izoluje się od złych ludzi dajmy na to, a 100% otoczenia jest nimi. No i jesteś wtedy takim nieszczęśliwym wyrzutkiem, bo sie męczysz z tą interakcja z nimi, choc moze nie zawsze (bo nie zawsze ci ludzie są tacy sami i tak samo sie zachowują w każdej sytuacji). A tak jakby sie zamknąć jak w więzieniu, 4 ściany i nic poza tym...
Czemu miałby sie nie wychylić? Bo pisałaś, że go to po prostu męczy A ja to całe męczenie odbieram jako inność, nie przesyt. Jak ktoś 4 dni w tygodniu na 7 jest społeczniakiem, to jest to dobra propocja do bycia introwertykiem? Czy aspołecznosc moze wiazac sie z ektrawertyzmem? Czy fobicy mogą być ekstrawertykami? Gdzie tu włączyć taki termin jak alienacja?
Alienacja - izolacja, predzej. Bez patrzenia na osobowość, którą przytoczyłaś.
Nie widzę byś sie izolowała. Jesteś ... normalna
Reszta to po prostu odpoczynek od ciągłej interakcji z ludzmi, jacy by oni nie byli. Nie wiem, no po prostu izolacja t coś innego. Tak jak izoluje się od złych ludzi dajmy na to, a 100% otoczenia jest nimi.
No to powiem ci że izolację faktycznie traktuję inaczej - u mnie izolacja to jak izolacja w szpitalu - na pewien czas zupełnie odciąć się od innych, ale długość to ma niewiele do rzeczy - raczej jakość.
No i jesteś wtedy takim nieszczęśliwym wyrzutkiem, bo sie męczysz z tą interakcja z nimi, choc moze nie zawsze (bo nie zawsze ci ludzie są tacy sami i tak samo sie zachowują w każdej sytuacji). A tak jakby sie zamknąć jak w więzieniu, 4 ściany i nic poza tym...
Czemu miałby sie nie wychylić? Bo pisałaś, że go to po prostu męczy
To że coś męczy nie znaczy że przy tym jest nieprzyjemne - pływanie męczy (tak po prawdzie nie lubię pływać). Naprawdę uważasz że 100% otoczenia to źli ludzie? To zdecydowanie nie zdrowe - ja co prawda mam odchył w drugą stronę, ale to niepokojące.
A ja to całe męczenie odbieram jako inność, nie przesyt. Jak ktoś 4 dni w tygodniu na 7 jest społeczniakiem, to jest to dobra propocja do bycia introwertykiem?
A ja cały czas próbuje ci wyperswadować to, że introwersja łączy się z byciem odludkiem. To typ osobowości. Możesz zmieniać cechy które posiadasz pracując nad nimi, ale nie zmienisz osobowości. Z tym wiąże się nawet budowa neurologiczna. Wspominałam z resztą że mogę przez długi czas być sama i nawet tego nie odczuwam, kwestia innych potrzeb. A czy Ty czujesz się źle będą samemu w domu/parku itp?
Czy aspołecznosc moze wiazac sie z ektrawertyzmem? Czy fobicy mogą być ekstrawertykami?
Jestem pewna że tak - zwłaszcza że im - w przeciwieństwie do introwertyków samotność bardzo przeszkadza, więc ma na nich większy wpływ.
Gdzie tu włączyć taki termin jak alienacja?
Alienacja - izolacja, predzej. Bez patrzenia na osobowość, którą przytoczyłaś.
To był włączyła klasztorom klauzurowym i pustelnikom. Podobno przez tą ciągłą medytację wolniej się starzeją
Izolacja jest OK:
- w czasie sesji albo innego ciężkiego okresu pracy
-kiedy życie nam dogryzło
-kiedy chcemy się zrelaksować
-kiedy coś intensywnie studiujemy (pracujemy nad powieścią, mamy projekt)
Poza tymi przypadkami, zgadzam się z Thepassem, że jest negatywna i utrwala zachowania fobiczne.
24 2014-07-28 17:52:26 Ostatnio edytowany przez xerxes (2014-07-28 17:52:42)
Wydaje mi sie ze ta ekstrawersja/introwersja wynika tez z krytycyzmu wobec ludzi. Jak ktos stawia innym wieksze wymagania, to przebywanie z ludzmi moze po jakims czasie meczyc, jak rowniez nie z kazdym chce mu sie widywac. Moze wtedy czas spedzany samemu moze byc czesto bardziej atrakcyjny. Nie mamy wtedy do czynienia z stereotypowo postrzeganym introwertykiem, zaleknionym i nie radzacym sobie z ludzmi. To tez sprowadza sie do kwestii, czy czas spedzamy sami bo chcemy, czy dlatego ze musimy, bo nikt nie chce spedzac czasu z nami
No taka całkiem izolacja od innych ludzi jest według mnie niedobra. Każdy chyba w jakimś stopniu potrzebuje innych ludzi, więc jak będzie cały czas zupełnie sam, to raczej nie będzie to dla niego miłe. Niemniej wiadomo, każdy z nas czasem potrzebuje chwili dla siebie i jej brak po prostu by zmęczył. Ja też bardzo lubię usiąść, czasem pobyć sama, poczytać książkę, pobyć sama ze swoimi myślami. Inaczej też bym się w końcu bardzo zmęczyła. Co do samego introwertyzmu czy ekstrawertyzmu, to sama chyba tak dokładnie nie mogę się określić. Pewnie jestem taka pomiędzy. Bardzo lubię poznawać ludzi, jestem gadułą, co pewnie i na forum widać, niemniej bywam też nieśmiała (chociaż teraz mniej niż kiedyś i raczej nie mam już tak problemów w kontaktach szczególnych). Ogólnie jednak wolę takie spotkania też z jedną czy dwoma osobami niż z dużą grupą, bo tak często i na dłużej spotkanie z dużą grupą też by mnie męczyło. Nie jest to kwestia, że czuje się gorsza czy coś, bo nad tym popracowałam, ale po prostu sprawia mi to na dłuższą metę mniej przyjemności no i względy praktyczne - w dużej grupie ciężej tak rozmawiać dla mnie, rozmowa nie jest dla mnie płynna no i jest dość powierzchowna, a rozmawiając za to z jedną czy dwoma osobami mam po prostu bliższy kontakt, tak go odczuwam, a to właśnie lubię, spotkać się np z przyjaciółką, wygadać, porobić razem fajne rzeczy
26 2014-07-28 18:45:44 Ostatnio edytowany przez malyksiaze2 (2014-07-28 18:49:57)
Sprawą oczywistą jest, że w zależności od charakteru każdy człowiek potrzebuje innego stopnia intensywności kontaktów międzyludzkich. Moim zdaniem jednak izolacja od ludzi jest krzywdą dla samego siebie. Można być w takim okresie swojego życia, że zdecydowanie przyjemniejsze jest być ze samym sobą. Ale wraz z tym z każdym dniem oddalamy się od ludzi z którymi kiedyś mieliśmy jakieś związki. Problem pojawia się wtedy kiedy w człowieku kiełkuje chęć wspólnej aktywności z innymi ludźmi. Do kogo potem się odezwać jeśli przez tyle czasu w żaden sposób nie dawało znaków, że się myślało o innych ludziach?
Jakiś czas temu sam tak miałem. W środku tygodnia człowiek jest zajęty swoimi obowiązkami więc jakoś da się funkcjonować. A nastaje sobota, wewnątrz pojawia się pragnienie wyjścia gdzieś. Ale jakoś towarzyszy do tego brak...
Sprawą oczywistą jest, że w zależności od charakteru każdy człowiek potrzebuje innego stopnia intensywności kontaktów międzyludzkich. Moim zdaniem jednak izolacja od ludzi jest krzywdą dla samego siebie.
Według oceny TEGO kogoś - zainteresowanego czy też szerokiej "publiczności"?
Nie czuję się skrzywdzona brakiem tłumu wokół siebie. Fobii TEŻ nie mam Mam za to cechy autystyczne. A przynajmniej tak sobie racjonalizuję ów fakt iż wolę sama niż "stadnie"
Jestem szczęśliwa z samą sobą a ludzie potrafią mnie umęczyć.
Izolacja jest moim wyborem, co nie zmienia faktu iż pracuję w miejscu gwarnym i "zapchanym" ludźmi... Chwilę temu kończyłam studia. Też było "ciasno", więc mam porównanie i dokonałam wyboru.
Każdy ma inne potrzeby.
Już mi dziurkami od nosa wychodzi czytanie o swej "niższości" społecznej wskutek własnych, niezwisłych w świadomych wyborów. Wolny czas spędzam raz sama, raz NIE sama... Dość intensywnie zresztą ALE ogólnie rzecz biorąc żyję nieco na marginesie tego (owczego?) pędu, który rozgrywa się wokół mnie w moim gwarnym mieście...
Mówicie, że to ŹLE?
Trudno. Nie przekonaliście mnie - wciąż wolę by dziwadłem niż dla poklasku się przymuszać
Poniekąd wiem, że takie jednostki ludzie, prócz mnie istnieją, spotykam je... ale proszę bardzo - można uważać to za patologię. Nie ma zakazu.
Tylko czy tu czasem nie odzywa się owo: "boimy się tego czego nie znamy"?
Poniekąd wiem, że takie jednostki ludzie, prócz mnie istnieją, spotykam je...
No tak, cały czas daję jako przykład siebie
malyksiaze2 napisał/a:Sprawą oczywistą jest, że w zależności od charakteru każdy człowiek potrzebuje innego stopnia intensywności kontaktów międzyludzkich. Moim zdaniem jednak izolacja od ludzi jest krzywdą dla samego siebie.
Według oceny TEGO kogoś - zainteresowanego czy też szerokiej "publiczności"?
Nie mnie oceniać czy czyjaś izloacja jest dla kogoś zła czy dobra. Po sobie mogę jednak powiedzieć, że nie był to najtrafniejszy wybór. Kiedyś mnie do "stada" (nie jakieś tam wielkie tłumy ale nieco większa grupa znajomych) nie ciągnęło ale były okazje żeby się wkręcić w jakieś towarzystwo. Ceniłem sobie ten czas kiedy mogłem pobyć sam ze sobą. I w taki sposób utraciło się kontakt z poznanymi już wcześniej ludźmi a o nowe znajomości w pewnym wieku też już jest trudniej (to też zależy od charakteru). Co zrobić w sytuacji kiedy w człowieku coś się zmienia i zaczyna czuć, że kontakt z innymi ludźmi jednak nie jest czymś złym i można z tego czerpać radość? Co zrobić gdy pewne drzwi już zostały zamknięte?
Krótko wniosek. Ludzie z osobowością unikająca nie mają łatwego życia.
Są i plusy i minusy. Wszystko zależy od osobowości człowieka. Niektórzy uwielbiają żyć w samotności, inni nie potrafią być sami w pokoju przez 5 minut.
malyksiaze2 napisał/a:Sprawą oczywistą jest, że w zależności od charakteru każdy człowiek potrzebuje innego stopnia intensywności kontaktów międzyludzkich. Moim zdaniem jednak izolacja od ludzi jest krzywdą dla samego siebie.
Według oceny TEGO kogoś - zainteresowanego czy też szerokiej "publiczności"?
Nie czuję się skrzywdzona brakiem tłumu wokół siebie. Fobii TEŻ nie mamMam za to cechy autystyczne. A przynajmniej tak sobie racjonalizuję ów fakt iż wolę sama niż "stadnie"
Jestem szczęśliwa z samą sobą a ludzie potrafią mnie umęczyć.
Izolacja jest moim wyborem, co nie zmienia faktu iż pracuję w miejscu gwarnym i "zapchanym" ludźmi... Chwilę temu kończyłam studia. Też było "ciasno", więc mam porównanie i dokonałam wyboru.
Każdy ma inne potrzeby.
Już mi dziurkami od nosa wychodzi czytanie o swej "niższości" społecznej wskutek własnych, niezwisłych w świadomych wyborów. Wolny czas spędzam raz sama, raz NIE sama... Dość intensywnie zresztąALE ogólnie rzecz biorąc żyję nieco na marginesie tego (owczego?) pędu, który rozgrywa się wokół mnie w moim gwarnym mieście...
Mówicie, że to ŹLE?
Trudno. Nie przekonaliście mnie - wciąż wolę by dziwadłem niż dla poklasku się przymuszać
Poniekąd wiem, że takie jednostki ludzie, prócz mnie istnieją, spotykam je... ale proszę bardzo - można uważać to za patologię. Nie ma zakazu.
Tylko czy tu czasem nie odzywa się owo: "boimy się tego czego nie znamy"?
Skoro Tobie to nie przeszkadza, to nie ma tutaj nic złego. Sądzę jednak, że jednak masz jakiś ludzi wokół siebie, a innych nie potrzebujesz, nie chcesz znać bliżej i tyle. Jak ja pisałam to chodziło mi o całkowitą izolację, że coś jest całkiem sam, nie ma kompletnie nikogo, bo jednak wydaje mi się, że nikomu to służyć nie będzie jak zamknie się na cztery spusty i z kompletnie nikim kontaktować się nie będzie. No, ale co innego jak kogoś się tam ma, ale jest to selekcja i ogólnie niechętnie poznaje się nowe osoby, bo się nie chce.
33 2014-07-30 12:22:40 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2014-07-30 12:26:13)
... ja pisałam to chodziło mi o całkowitą izolację, że coś jest całkiem sam, nie ma kompletnie nikogo, bo jednak wydaje mi się, że nikomu to służyć nie będzie jak zamknie się na cztery spusty i z kompletnie nikim kontaktować się nie będzie. No, ale co innego jak kogoś się tam ma, ale jest to selekcja i ogólnie niechętnie poznaje się nowe osoby, bo się nie chce.
Sorry truskaweczko - jeżeli jeszcze nie wiesz to bardzo cenią twą mądrość życiową (że tak powiem PONAD wiek metrykalny - chyba to już pisałam parę lat temu?)
ale... nie rozumiemy się W TYM wypadku ewidentnie
Ja wciąż poznaję nowych ludzi, choćby na owych studiach. I czasem nawet utrzymuję kontakty tylko, że wg. że tak powiem własnego "widizimisię"
nie widzimy się miesiącami, po pół roku lub więcej. I nikt nie robi dramatu. Z poziomu patrzenia moich sąsiadów - znajomych BRAK
To co do końcówki Twej wypowiedzi.
Co to tego wytłuszczonego - ZNAM osoby SZCZĘŚLIWE, które bywają "zamknięte," jak tu piszesz, na 4 spusty z własnego wyboru... Piszą wiersze, pamiętniki, malują, chodzą po górach itp. itd. Już nie wspomnę o SAMOTNYM żeglowaniu
Bo TAK chcą żyć
Więc chyba jednak... NIEZROZUMIENIE takiej postawy powoduje demonizowanie owego stanu... ?
Mówię o WYBORZE stylu życia (okropnie irytującego dla tych, co to jednego marnego weekendu nie potrafią przeżyć BEZ "tłumu" wokół - bo brak tłumu to PUSTKA - i brak "identyfikacji")
Nie wiedzieć czemu otoczenie UPIERA się widzieć W KAŻDYM żyjącym w ten sposób (INACZEJ niż przyjęto ) kogoś albo zaburzonego albo nieszczęśliwego. Nie będąc na jego miejscu.
Uważam TO za lekkie (bo wszak nie może wiedzieć CO owa osoba czuje) NADUŻYCIE...
Zakrawa na dyrektywę: "żyjesz samotnie - NA PEWNO jesteś nieszczęśliwy (a co najmniej zaburzony)"... a to NIEKONIECZNIE nawet koło prawdy "leżało"
Niech każdy żyje JAK CHCE -
bez OCENY (krytyki) ze strony szacownego otoczenia... Ono nie pyta podmiotu: "czy jesteś nieszczęśliwy"? - ono po prostu TO wie. Bezapelacyjnie
I tyle. Ile razy na forum wywiąże się dyskusja na ten temat zawsze się TAKIM stwierdzeniem kończy... a na pierwszej stronie Onetu dzisiaj na ten właśnie temat, o Matthieu Ricardzie:
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/matthieu-ricard-to-najszczesliwszy-czlowiek-swiata-w-czym-tkwi-jego-sekret/t5flj
Bo jest bez sensu.
Nie ma plusów izolacji od ludzi. Jak się ich boisz to idź do psychologa. Im bardziej zatracasz się w swoim wewnętrznym świecie tym bardziej tracisz kontakt z rzeczywistym i tym gorzej będziesz sobie w nim radzić.
Tu nawet nie chodzi o plusy izolacji.W temacie jest,że chodzi o plusy NASZEJ opinii:)
Gdybyś drogi autorze potrafił w sposób logiczny,sensowny i zwięzły złożyć tytuł to sądzę,że temat by się przyjął:)
Plusem mojej opinii jest przede wszystkim to,że jest MOJA
MaciekM napisał/a:Bo jest bez sensu.
Nie ma plusów izolacji od ludzi. Jak się ich boisz to idź do psychologa. Im bardziej zatracasz się w swoim wewnętrznym świecie tym bardziej tracisz kontakt z rzeczywistym i tym gorzej będziesz sobie w nim radzić.
Tu nawet nie chodzi o plusy izolacji.W temacie jest,że chodzi o plusy NASZEJ opinii:)
Gdybyś drogi autorze potrafił w sposób logiczny,sensowny i zwięzły złożyć tytuł to sądzę,że temat by się przyjął:)
Plusem mojej opinii jest przede wszystkim to,że jest MOJA
Temat jest opisany w najprostszy możliwy sposób i każdy powinien go zrozumieć. Jeżeli ktoś go nie rozumie to już jest jego sprawa.
no, plusy i minusy wg naszej opinii, zgodnie zaś z moją plusów nie ma.
Są i plusy... można jeść czosnek kiedy tylko ma się ochotę...
Niektórzy mają fetysz czosnku to możesz z nimi
Przypomina mi się stara zasada, dotyczącego wspólnych wyjść na pizzę: "jak ktoś je sos czosnkowy to wszyscy jedzą sos czosnkowy"
40 2014-07-30 21:57:11 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2014-07-30 21:59:11)
Temat jest opisany w najprostszy możliwy sposób i każdy powinien go zrozumieć. Jeżeli ktoś go nie rozumie to już jest jego sprawa.
no, plusy i minusy wg naszej opinii, zgodnie zaś z moją plusów nie ma.
A jak by spytać "od d...strony" - Czy są rzeczy, które można robić WYŁĄCZNIE w pojedynkę? to prościej byłoby skumać o co kaman? Wyobrazić sobie, że istnieją TAKIE SFERY życia?
Dla mnie niewątpliwym (choć niejedynym) jest NIEZALEŻNOŚĆ...
...dziś usłyszałam z ust młodej sąsiadki (świeżo zamężnej i z niemowlęciem na ręku) gdy mówi do swej maman: "zobacz - nie POZWOLIŁAM mu (mężowi) iść na lody, to po KRYJOMU z ojcem (swoim teściem) się wybrał"!
NO litości!
Związek dwojga ludzi to duża sztuka. Rzadko się zdarza by w związku NIKT nie miał tendencji do "rządzenia" i oczekiwań co do podporządkowania sobie drugiej osoby. Płeć nie gra roli. Byłam świadkiem dzikiej awantury w sklepie dotyczącej koloru ręczników do łazienki...(bo jakoby "nie pasowały") Itd. Itp.
Nie oszukujmy się, że życie w większej grupie JEST "pasmem szczęścia" i gwarancją wiecznej szczęśliwości.
Wystarczy popatrzeć jak ludzie się do siebie odnoszą.
W autobusach. W poczekalniach. W sklepach. Czy nawet w miejscu, gdzie ilość miejsc siedzących jest ograniczona (miałam okazję dziś poobserwować)
To iluzja, obłuda i hipokryzja
41 2014-08-05 18:46:28 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2014-08-05 18:47:55)
Najlepszy przykład jakie plusy niesie ze sobą zachowywanie DYSTANSU - unika się takich sytuacji:
http://www.netkobiety.pl/t73451.html
"chroń mnie Boże od (pseudo)przyjaciół - z wrogami dam sobie radę sam"
truskaweczka19 napisał/a:... ja pisałam to chodziło mi o całkowitą izolację, że coś jest całkiem sam, nie ma kompletnie nikogo, bo jednak wydaje mi się, że nikomu to służyć nie będzie jak zamknie się na cztery spusty i z kompletnie nikim kontaktować się nie będzie. No, ale co innego jak kogoś się tam ma, ale jest to selekcja i ogólnie niechętnie poznaje się nowe osoby, bo się nie chce.
Sorry truskaweczko - jeżeli jeszcze nie wiesz to bardzo cenią twą mądrość życiową (że tak powiem PONAD wiek metrykalny - chyba to już pisałam parę lat temu?)
ale... nie rozumiemy się W TYM wypadku ewidentnie
Ja wciąż poznaję nowych ludzi, choćby na owych studiach. I czasem nawet utrzymuję kontaktytylko, że wg. że tak powiem własnego "widizimisię"
nie widzimy się miesiącami, po pół roku lub więcej. I nikt nie robi dramatu. Z poziomu patrzenia moich sąsiadów - znajomych BRAK
To co do końcówki Twej wypowiedzi.
Co to tego wytłuszczonego - ZNAM osoby SZCZĘŚLIWE, które bywają "zamknięte," jak tu piszesz, na 4 spusty z własnego wyboru... Piszą wiersze, pamiętniki, malują, chodzą po górach itp. itd. Już nie wspomnę o SAMOTNYM żeglowaniu![]()
Bo TAK chcą żyć
Więc chyba jednak... NIEZROZUMIENIE takiej postawy powoduje demonizowanie owego stanu... ?
Mówię o WYBORZE stylu życia (okropnie irytującego dla tych, co to jednego marnego weekendu nie potrafią przeżyć BEZ "tłumu" wokół - bo brak tłumu to PUSTKA - i brak "identyfikacji")
Nie wiedzieć czemu otoczenie UPIERA się widzieć W KAŻDYM żyjącym w ten sposób (INACZEJ niż przyjęto) kogoś albo zaburzonego albo nieszczęśliwego. Nie będąc na jego miejscu.
Uważam TO za lekkie (bo wszak nie może wiedzieć CO owa osoba czuje) NADUŻYCIE...
Zakrawa na dyrektywę: "żyjesz samotnie - NA PEWNO jesteś nieszczęśliwy (a co najmniej zaburzony)"... a to NIEKONIECZNIE nawet koło prawdy "leżało"
Niech każdy żyje JAK CHCE -
bez OCENY (krytyki) ze strony szacownego otoczenia... Ono nie pyta podmiotu: "czy jesteś nieszczęśliwy"? - ono po prostu TO wie. Bezapelacyjnie
I tyle. Ile razy na forum wywiąże się dyskusja na ten temat zawsze się TAKIM stwierdzeniem kończy... a na pierwszej stronie Onetu dzisiaj na ten właśnie temat, o Matthieu Ricardzie:
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/matthieu-ricard-to-najszczesliwszy-czlowiek-swiata-w-czym-tkwi-jego-sekret/t5flj
Hm, tak chyba to pisałaś parę lat temu faktycznie, dziękuję bardzo za miłe słowa Ja również bardzo cenię Twoje posty, jesteś bardzo mądrą kobietą
No masz rację, zbyt ogólnikowo to napisałam i nie wzięłam pod uwagę osób, które tak po prostu mają. Może mniej takich spotkałam, no i tak napisałam. Niemniej, rozumiem, tak masz i nie masz potrzeby widywać się często, wolisz po prostu sporo rzadziej, na co dzień może czujesz się lepiej sama ze sobą i tyle. Sąsiadami co myślą to nie ma co się przejmować, racja Tak że tak uogólniłam i wybacz :* Jak najbardziej rozumiem, że może Ci to służyć, że tak wolisz. Póki właśnie człowiekowi z tym dobrze, póki sam czuje, że jest ok, to jest spoko. Gorzej po prostu i o to bardziej mi chodziło, gdy ktoś potrzebuje kontaktów, a ma ich mało lub wcale, wtedy może być ciężko. Co innego świadomy wybór
No i racja, są też osoby całkiem zamknięte w 4 ścianach i szczęśliwe. Tzn o tym nie pomyślałam, bo też rzadko takie poznawałam, ale nie znaczy, że nie istnieją Dlatego tutaj fakt też uogólniłam, rozpędziłam się
Zgadzam się, że wiele rzeczy można robić samotnie i być zadowolonym, szczęśliwym. Każdy ma inną potrzebę spędzania czasu. A nie ma co robić czegoś wbrew sobie lub się zmuszać.
Pozdrawiam
Anhedonia, jasne, że każdy człowiek chce być czasem sam
Ja mam swoją bibliotekę w domu i nikt nigdy tam nie chodzi bo wiedzą, że jak tam siedzę to chcę sobie sama muzyki posłuchać czy poczytać. Czasem idę sama do kawiarni czy pubu, żeby coś sobie przemyśleć, poukładać. Klinicznie nie znoszę jak mi się mój facet się po łazience kręci rano kiedy się zajmuję się pielęgnacją urody czy kiedy ćwiczę w domu. Ale to są takie wyjątki, które można sobie z drugą osobą dogadać, a nie generalna reguła, że jestem jakimś pustelnikiem.
44 2014-08-06 16:00:22 Ostatnio edytowany przez Summerka (2014-08-06 16:01:03)
Niedobrze izolować się od ludzi, a jeśli już, to na jakiś czas.
Plusy izolacji od ludzi? Jeśli ma się coś do przemyślenia, można to spokojnie uczynić. Jeśli boli gardło i nie można mówić, to taka sytuacja może być plusem, bo do nikogo nie ma okazji nic powiedzieć. Jak zamówisz pizzę, to cała dla Ciebie:) Nie kłócisz się z nikim, który program w TV oglądać. Możesz zrobić bałagan w kuchni i nikt ci nic nie powie, nie mówiąc o tym, że chodzisz po domu, jak chcesz i możesz zapomnieć o zasadach higieny.
Minusy izolacji? Kiedy masz zły humor, na nikogo nie nakrzyczysz, bo nikogo nie ma. Nie pochwalisz się do nikogo własnymi sukcesami. Nie da się na nikogo zrzucić winy za swoje niepowodzenia. Nie da się na nikogo przerzucić własnych obowiązków, nie mówiąc o pożyczeniu jakiejś gotówki czy wbiciu się na jakąś imprezę do kogoś.
Ogólnie lepiej się nie izolować.
(;))
...No masz rację, zbyt ogólnikowo to napisałam i nie wzięłam pod uwagę osób, które tak po prostu mają Może mniej takich spotkałam, no i tak napisałam. Niemniej, rozumiem, tak masz i nie masz potrzeby widywać się często, wolisz po prostu sporo rzadziej, na co dzień może czujesz się lepiej sama ze sobą i tyle. ...
wybacz :*
Jak najbardziej rozumiem, że może Ci to służyć, że tak wolisz. Póki właśnie człowiekowi z tym dobrze, póki sam czuje, że jest ok, to jest spoko (...)
Co innego świadomy wybórNo i racja, są też osoby całkiem zamknięte w 4 ścianach i szczęśliwe. Tzn o tym nie pomyślałam, bo też rzadko takie poznawałam, ale nie znaczy, że nie istnieją
UTWIERDZIŁAŚ mnie kolejny raz, w mej opinii o Tobie.
Co tu wybaczać? - otwarty umysł????
Wszak DOPUSZCZASZ możliwość (choć w cudzą skórę wejść nie możesz) a to już MILOWY krok w rozumieniu INNOŚCI - mogę tylko pogratulować horyzontów. I podziękować za nie.
Spotkać samotników nie łatwo - taka ich specyfika, że są mało WIDZIA(L)NI
Niedobrze izolować się od ludzi, a jeśli już, to na jakiś czas.
...
Ogólnie lepiej się nie izolować.
(;))
Co jest oczywiście prawdą objawioną ?
CZY też powinno z przodu figurować "MNIE" (ogólnie lepiej nie izolować) - bo mojej osobie TO NIE SŁUŻY" (?)
jak się na coś nie zgadzam /coś mi się nie podoba, to znaczy, że tego ma nie być... i JUŻ! a co jeśli to nie dotyczy mojej osoby a cudzej? NA ile daję tej osobie pozwolenie na "BYCIE SOBĄ"?
Bo kimś INNYM być nie można i za niego mówić z czym jemu dobrze, bądź wręcz przeciwnie
A jak ktoś taki JUŻ JEST i z tym mu dobrze, to młotkiem go, młotkiem - niech nie śmie wystawać! (z tłumu)...
taka to już jest psychologia stada "jedynie słuszna" (dla stada
)
zalezy czy ktos jest bardziej typem samotnika czy wrecz przeciwnie. mi pomaga izolacja na dzien, dwa ale pozniej musze kogos blisko miec.
Anhedonia, nie namawiam nikogo do życia w "stadzie" i nie zachęcam także do samotnego życia. Napisałam tylko swoją opinię na ten temat i mam do tego prawo.
Jeśli mam pisać całkiem serio, to też tak uważam. Ironizowanie tego nie zmieni.
Jak samotnik zasłabnie, to nawet nikt nie będzie wiedział. Mało takich przypadków?
Znałam paru samotników z wyboru dobrze czujących się wyłącznie w swoim towarzystwie. To nie znaczy, że oceniam ich negatywnie. Tak lubią i jest to ich sprawa. Czy oni uważają, że każdy powinien być sam? Nie wiem. Ludzie chyba raczej współczują samotnikom, a nie wyciągają młotek na ich widok.
Niektórzy znani ludzie żyli bardzo samotnie.
Anhedonia, nie namawiam nikogo do życia w "stadzie" i nie zachęcam także do samotnego życia. Napisałam tylko swoją opinię na ten temat i mam do tego prawo.
(...)
Ludzie chyba raczej współczują samotnikom, a nie wyciągają młotek na ich widok.
Niektórzy znani ludzie żyli bardzo samotnie.
Za opinię dziękuję, niemniej zaznaczyłaś, że "OGÓLNIE" a to... uogólnienie. Chyba?
Ludzie, jak to ludzie... współczują, choć akurat ono może nie być oczekiwane ni pożądane przez zainteresowanych Sama piszesz, że nie znasz opinii ludzi dla których owo współczucie (mogłabyś) kierować... (no - kiedy WRESZCIE się ożenisz/wyjdziesz za mąż? - toć to TEŻ słowa troski
? )
Inni zaś ludzie... uważają "samotnych" za kogoś gorszego, niepełnego (te przeklęte "połówki jabłka"), jakoś "upośledzonego"... i nie mów, że to nieprawda, jeśli się z tym nie spotkałaś... bo nawet na tym forum pisano już (dosłownie): "mutant" na taką postawę i taki wybór.
Miło mi, że bierzesz udział w tym dialogu - i tak jak Ty masz prawo do opinii, tak ja do ironii, nie bez powodu ona się "wykluła"
NA SAMEJ GÓRZE strony napisałam RÓWNIEŻ I ja, że to temat rzeka i JEDNYM samotność służy, a innym WRĘCZ PRZECIWNIE... niszczy!
Niemniej na owym kontinuum, gdzie na jednym krańcu są ci zwani "duszami towarzystwa" a na drugim "cisi" i żyjący na marginesie tego społecznego chaosu - SKĄD przeświadczenie o WYŻSZOŚCI tych pierwszych nad drugimi? Przed tym protestuję i usiłuję przybliżyć takie postaci.
Są gorsi, bo... ? Chyba właśnie NIEZROZUMIANI
Opisuję COŚ, co jest większości nieznane, na temat CZEGO jednak mają wyrobione zdanie.- WYJĄTKOWO sztywne często
Mnie izolacja pomogła lepiej zrozumieć siebie.
Summerka napisał/a:Anhedonia, nie namawiam nikogo do życia w "stadzie" i nie zachęcam także do samotnego życia. Napisałam tylko swoją opinię na ten temat i mam do tego prawo.
(...)
Ludzie chyba raczej współczują samotnikom, a nie wyciągają młotek na ich widok.
Niektórzy znani ludzie żyli bardzo samotnie.Za opinię dziękuję, niemniej zaznaczyłaś, że "OGÓLNIE" a to... uogólnienie. Chyba?
Ludzie, jak to ludzie... współczują, choć akurat ono może nie być oczekiwane ni pożądane przez zainteresowanychSama piszesz, że nie znasz opinii ludzi dla których owo współczucie (mogłabyś) kierować... (no - kiedy WRESZCIE się ożenisz/wyjdziesz za mąż? - toć to TEŻ słowa troski
? )
Inni zaś ludzie... uważają "samotnych" za kogoś gorszego, niepełnego (te przeklęte "połówki jabłka"), jakoś "upośledzonego"... i nie mów, że to nieprawda, jeśli się z tym nie spotkałaś... bo nawet na tym forum pisano już (dosłownie): "mutant" na taką postawę i taki wybór.
Miło mi, że bierzesz udział w tym dialogu - i tak jak Ty masz prawo do opinii, tak ja do ironii, nie bez powodu ona się "wykluła"
NA SAMEJ GÓRZE strony napisałam RÓWNIEŻ I ja, że to temat rzeka i JEDNYM samotność służy, a innym WRĘCZ PRZECIWNIE... niszczy!
Niemniej na owym kontinuum, gdzie na jednym krańcu są ci zwani "duszami towarzystwa" a na drugim "cisi" i żyjący na marginesie tego społecznego chaosu - SKĄD przeświadczenie o WYŻSZOŚCI tych pierwszych nad drugimi? Przed tym protestuję i usiłuję przybliżyć takie postaci.
Są gorsi, bo... ? Chyba właśnie NIEZROZUMIANI
Opisuję COŚ, co jest większości nieznane, na temat CZEGO jednak mają wyrobione zdanie.- WYJĄTKOWO sztywne często
Już od najmłodszych lat słuchamy bajek, gdzie dwoje ludzi żyje długo i szczęśliwie, a brak lub niedobór wzorców samotniczego spędzania życia. Uczymy się, że życie we dwoje jest szczęśliwe, a życie w pojedynkę nie. Kto żył samotnie? Jakaś czarownica lub czarownik, który był zły. No, gdzieś się trafi jakiś pustelnik, ale to też do końca nie wiadomo kto to.
Stąd chyba te obiegowe opinie.
Młoda dziewczyna chce znaleźć swojego księcia na białym koniu, bo to ma być ten warunek szczęśliwości. Nikt jej nie mówi, że może być szczęśliwa bez tego księcia. Tego się dopiero uczą później. Niektóre zajęcia nie sprzyjają szukaniu drugiej połówki, nieraz nie trafia na odpowiedniego księcia, różnie bywa.
Czy samotni są niezrozumiani? Czasem tak, a czasem nie. Nie rozgraniczałabym. Wszystko zależy, w jakim środowisku się obraca i jaki sam jest dla innych.
51 2014-08-09 08:02:40 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2014-08-09 08:06:12)
...Już od najmłodszych lat słuchamy bajek, gdzie dwoje ludzi żyje długo i szczęśliwie, a brak lub niedobór wzorców samotniczego spędzania życia. Uczymy się, że życie we dwoje jest szczęśliwe, a życie w pojedynkę nie. Kto żył samotnie? Jakaś czarownica lub czarownik, który był zły. No, gdzieś się trafi jakiś pustelnik, ale to też do końca nie wiadomo kto to.
Stąd chyba te obiegowe opinie.
Młoda dziewczyna chce znaleźć swojego księcia na białym koniu, bo to ma być ten warunek szczęśliwości. Nikt jej nie mówi, że może być szczęśliwa bez tego księcia. Tego się dopiero uczą później. Niektóre zajęcia nie sprzyjają szukaniu drugiej połówki, nieraz nie trafia na odpowiedniego księcia, różnie bywa.
Czy samotni są niezrozumiani? Czasem tak, a czasem nie. Nie rozgraniczałabym. Wszystko zależy, w jakim środowisku się obraca i jaki sam jest dla innych.
TRAFNIE opisałaś przekaz fundowany od wieków dzieciom... A w dorosłym życiu zdziwienie, że NIE jak w bajce: "i żyli długo i szczęśliwie" od "wypasionego' wesela począwszy
CZY samotni są niezrozumiani... najlepiej odzwierciedla KAŻDA jedna dyskusja dotycząca tematu samotności na TYM forum albo kończy się wytykaniem "nienormalności" - bośmy TACY "stadni" przecież, albo WYCIEM w niebogłosy za HIPOTETYCZNYM bezmiarem szczęścia, w momencie sparowania ("niechby pił, niechby bił, BYLE BYŁ")! WTF???
Zatem - wielki minus izolacji: człek się wystawia na "strzał" nie akceptuje się tego, czego się nie rozumie.
Ale i tak nasze społeczeństwo zrobiło postępy. Kiedyś nie do pomyślenia było, żeby samotne osoby udawały się do kina i na koncerty. Nie wypadało. Taka osoba bywała narażona na nieprzyzwoite zaczepki. Teraz powolutku to się zmienia. Ludzie wykazują więcej zrozumienia. Może dlatego, że żyjemy szybciej i brakuje czasu na mozolne podtrzymywanie znajomości. Mamy więcej zadeklarowanych singli.
Jeśli ktoś źle się wyraził o czyjejś samotności, to już ta opinia będzie świadczyć o nim, że nie idzie z postępem i nie pogodził się ze zmianami obyczajowymi, które bardzo powoli, ale jednak wkraczają do naszej społeczności.
Zgadzam się z tobą Summerka ale niestety do dzisiaj ludzie podchodzą do osób samotnych z dystansem i traktują ich jako dziwaków i nieudaczników. Przykre bo nawet człowiek wstydzi się pójść do sklepu bo jest narażony na dziwne spojrzenia. Niestety introwertyzmu czy neurotyzmu nie da się wyleczyć, to jest budowa w mózgu, nie wiem czy jest coś co mogło by zmienić zachowanie człowieka. Widzę to nawet na studiach, że niepochlebnie się o takich osobach które stronią od grupy wyrażają. To jest bardzo przykre że w takich czasach jeszcze zwraca się na to uwage.
Revenn, chyba z tym sklepem to przesada? Do sklepu chyba można iść samotnie?:) Myślę, że nie można się od razu nastawiać negatywnie, że ktoś będzie mnie miał za nieudacznika czy dziwaka, bo spaceruję bez towarzystwa?
Ja tylko wiem, że czyjaś posępna mina, odpowiadanie monosylabami może trochę odstręczać od rozmów.
Anhedoniu, no właśnie, staram się Dziękuję bardzo za miłe słowa w moją stronę. No i masz rację, samotnicy chodzą swoimi drogami i można ich po prostu nie spotkać
Ja właściwie odciąłem się zupełnie od ludzi.
Pracuje samotnie, mieszkam sam ( przeważnie ), a z znajomymi to jestem tylko na "cześć"
Dla mnie plus takiej sytuacji jest min taki że mam święty spokój i nikt mi nie truje nad uchem, lecz czasem samotność doskwiera ale ogólnie daje rade
Jestem do owej samotności przyzwyczajony, nazywam siebie samotnym wilkiem.
Ale introwertykiem raczej nie jestem.
Lubię chodzić do klubów czy pubów.
Ale tak czy siak, samotność zawsze mi towarzyszyła i nie narzekam na nią.
Zgadzam się z tobą Summerka ale niestety do dzisiaj ludzie podchodzą do osób samotnych z dystansem i traktują ich jako dziwaków i nieudaczników.
(...)To jest bardzo przykre że w takich czasach jeszcze zwraca się na to uwage.
A może by tak... zamiast "dziwaków i nieudaczników" podstawić słowo: NIECO ekstrawagancko (się zachowujący? ) w dawniejszych czasach się to sprawdzało. Taka ekstrawagancka osoba, która się "nie pospolitowała" z każdym, budziła ciekawość i zainteresowanie... No bo JAK TO...?
Jak to mówi brat jednej z czytaczek na naszym blogu: "Lepiej być samemu niż z byle kim"
Revenn, chyba z tym sklepem to przesada? Do sklepu chyba można iść samotnie?
.
Tu się zgodzę... wszak "stado" sobie myśli, że para od tego klienta, szwenda się gdzieś... w okolicy... to o niebo prostsza sytuacja.
Myślę, że nie można się od razu nastawiać negatywnie, że ktoś będzie mnie miał za nieudacznika czy dziwaka, bo spaceruję bez towarzystwa?
PO CO się nastawiać?
To fakt stwierdzony... znów na tym oto forum spróbuj zasugerować panience, by SAMA się wybrała do kina np! Wrzask się podniesie jak w kurniku
Ja tylko wiem, że czyjaś posępna mina, odpowiadanie monosylabami może trochę odstręczać od rozmów.
A to bym rzekła... INNA para kaloszy.
GBUR z rodziny, jak najbardziej "zaobrączkowany" TEŻ odstręcza...
Tomie 94 - przywykłeś do samotności czy ją wybrałeś?
Czujesz się Z TYM constans nieszczęśliwym czy tylko nieszczęśliwym bywasz (co się każdemu, jako tako wrażliwemu, czasem zdarza)?
58 2014-08-11 13:13:07 Ostatnio edytowany przez Summerka (2014-08-11 13:54:28)
Anhedonia! Dziękuję za odniesienie się do moich marnych literek:)
Jeśli zaś chodzi o kino, to właśnie niedawno tam byłam i widziałam sporo osób będących tam w pojedynkę. Jakoś nikt na nikogo krzywo nie patrzył. Gdybym wcześniej wiedziała, że mam to udowodnić, to poczyniłabym odpowiednią dokumentację.
Jeśli chodzi o galerie handlowe, to faktycznie wygląda to tak, że panie buszują samopas po sklepach, a panowie znudzeni siedzą przed wejściem.
Zasugerowałam onegdaj jednej znajomej panience samotne pójście na basen, to momentalnie znalazła sobie towarzystwo. To znaczy, że nie było tak źle. Poza tym trzeba lubić samotne wyjścia.
Na tym forum nie zwróciłam uwagi, żeby ktoś kogoś nazwał dziwakiem z powodu samotności. Może nie doczytałam?
Ja osobiście nie spotkałam się z tym również w życiu. Pewnie mam inne doświadczenia. A jeśli nawet by się tak stało, to co?
Jeszcze edytuję, żeby skierować kilka słów w kierunku Revenna. Znajomi mieli właśnie takiego syna, który zawsze był sam. W związku z tym się strasznie zamartwiali. Nie wychodził dosłownie nigdzie, tylko siedział przy komputerze (nieskończone studia z zakresu informatyki).
A tu ni z tego ni z owego załatwił sobie dobrze płatną pracę, a ostatnio chyba dziewczynę:) Różnie się więc w życiu układa.
59 2014-08-11 18:45:57 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2014-08-11 18:51:09)
Anhedonia! Dziękuję za odniesienie się do moich marnych literek:)
Jeśli zaś chodzi o kino, to właśnie niedawno tam byłam i widziałam sporo osób będących tam w pojedynkę. Jakoś nikt na nikogo krzywo nie patrzył. Gdybym wcześniej wiedziała, że mam to udowodnić, to poczyniłabym odpowiednią dokumentację.
Z przyjemnością... albowiem powiedziano: "lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć"
A ja lubię pogadać sobie z kimś mądrym...
Wymiana argumentów służy wyłącznie uzasadnieniu stanowiska. Z całym szacunkiem dla interlokutora.
Jeśli chodzi o galerie handlowe, to faktycznie wygląda to tak, że panie buszują samopas po sklepach, a panowie znudzeni siedzą przed wejściem.
Zasugerowałam onegdaj jednej znajomej panience samotne pójście na basen, to momentalnie znalazła sobie towarzystwo. To znaczy, że nie było tak źle. Poza tym trzeba lubić samotne wyjścia.
Ty masz takie doświadczenia odnośnie basenu, ja kina... cóż w tym dziwnego?
Na tym forum nie zwróciłam uwagi, żeby ktoś kogoś nazwał dziwakiem z powodu samotności. Może nie doczytałam?
Widać
Nie wierzę w to by ktokolwiek mógł wszyyyyyyystkie posty przeczytać
No raczej padały słowa: jesteś nienormalny/na, chory/a, mutant wreszcie... (nie tak elegancko jak ty zaznaczyłaś)
Ja osobiście nie spotkałam się z tym również w życiu. Pewnie mam inne doświadczenia. A jeśli nawet by się tak stało, to co?
To to było zwyczajnie przykre. Podłe. I na granicy dyskryminacji. Skoro coś takiego się piętnuje jeśli dotyczy płci, rasy, religii to czemu nie ma dotyczyć DECYZJI o SPOSOBIE życia (nie tylko w zakresie łóżkowym )
Jeszcze edytuję, żeby skierować kilka słów w kierunku Revenna. Znajomi mieli właśnie takiego syna, który zawsze był sam. W związku z tym się strasznie zamartwiali. Nie wychodził dosłownie nigdzie, tylko siedział przy komputerze (nieskończone studia z zakresu informatyki).
A tu ni z tego ni z owego załatwił sobie dobrze płatną pracę, a ostatnio chyba dziewczynę:) Różnie się więc w życiu układa.
I to jest optymistyczne zakończenie DLA rodziców chłopaka... Z nim od początku wszystko było OK. Ino chciał żyć po swojemu i tak czynił
Bym powiedziała, że to TYLKO skrajnie odmienne sposoby życia.
Czy któryś jest LEPSZY a któryś gorszy... Jak dla kogo.
Jednak lobby jednej grupy jest okrutnie silne i "idzie po trupach..." powodując (czasem) załamanie tych, którzy nie dali rady dostosować się z różnych powodów. Zdaje się, że spory jest odsetek samobójstw wśród osób niedojrzałych z powodu poczucia wyobcowania.
A gdyby tak im mówić: NIE MA W TYM NIC ZŁEGO, że jesteś SAM!!! ?
U mnie samotność na dobre rozpoczęła się tuż po skończeniu podstawówki.
Znajomi poszli w swoją drogę a ja trafiłem do najgorszego gimnazjum w Warszawie ( rejonowe więc nie mogłem się przepisać )
Dużo by tu mówić ale ogólnie było tam bardzo nieciekawie, wówczas odciąłem się od ludzi, w liceum nie miałem już takiego parcia na poznawanie nowych osób i dziś jestem sam.
Czy czuje się z tym źle?
Czasem mi z tego powodu jest smutno ale takie rozterki mam raz na pół roku, nie przeszkadza mi samotność.
61 2014-08-11 20:31:55 Ostatnio edytowany przez Revenn (2014-08-11 20:34:36)
Myślę że wcale to taka przesada nie jest, niewiele osób samych robi zakupy w sklepach. Przynajmniej ja tak to widzę. I nie mam tu tylko na myśli pary, ogólnie ludzi. Chociaż wracając do par, to w sklepie lepiej nie podrywać kobiet bo zazwyczaj gdzieś w pobliżu jest gach. (taka dygresja drobna )
Z tym sklepem to poniekąd racja.
Ja zawsze robię sam zakupy i rzadko kiedy widzę samotne osoby na owych zakupach
Bo po ulicach zawsze można sobie pieska sprawić, jeżeli przeszkadza chodzenie samemu.
każdy czasem potrzebuje chwili sam ze sobą, ale czy warto całkowicie izolować się od ludzi? myślę, że zdecydowanie nie, to do niczego dobrego nie prowadzi
65 2014-08-12 07:09:34 Ostatnio edytowany przez Summerka (2014-08-12 07:17:45)
Anhedonia dziękuję za odpowiedzi. Ja bym się nie bała tych epitetów, bo to tylko świadczy o nieobyciu je wypowiadającego. Zresztą do końca nie wiem. Na pewno nie oblałabym kogoś wodą:) (Kiedyś w ludowych zwyczajach polskich oblanie kogoś wodą zwiastowało szczęście w miłości i powodzenie, a teraz, proszę bardzo, jest obrazą, no ewentualnie służy zaakcentowaniu damskich wdzięków w konkursach miss mokrego podkoszulka).
No tak. W sklepie spożywczym 20-latki (dziewczyny) rzadko są same, zgadzam się. Miałam na myśli ogólnie osoby przychodzące w pojedynkę.
Jeśli chodzi o podrywy, to w galerii handlowej czasem byłam ich przypadkowym świadkiem. Obiektami były dziewczyny tam zatrudnione.
Zgadzam się z Aneczką9393 nie warto się izolować, no chyba, że się ma ogromną misję do spełnienia albo pracuje nad jakimś przełomowym wynalazkiem:)