Dzień dobry.
Jako mężczyzna, postanowiłem napisać na forum dla kobiet, ponieważ chciałbym poznać Wasz punkt widzenia na pewne problemy związane z relacjami damsko-męskimi, które mnie ostatnio dotknęły. Rozmawiałem już na ten temat zarówno z facetami jak i z kobietami, każdy ma inną opinię, ja też swoje wiem i tak trochę tkwię w tej sytuacji, ale do rzeczy.
Otóż jakieś dwa tygodnie temu, wybrałem się do znajomych na domówkę. Generalnie jestem "singlem" czyt. samotny. Szukam, szukam i znaleźć nie mogę, bo oczywiście ja chcę królewnę, szukam tej jednej co nie będzie mnie bez niej i jej beze mnie. No oczywiście znalezienie kogoś takiego graniczy z cudem no i w tych poszukiwaniach brnę już w lata. Na tej imprezie było dużo osób, które już znałem, no i parę których nie znałem. Wśród nich, była Ona. Fantastyczna, niesamowita, piękna, absolutnie rewelacyjna, olśniewająca i boska dziewczyna. Imię nie istotne. Ja chłopak bardzo skromny, nawet nie śmiałem na nią bezpośrednio spojrzeć, a co dopiero zagadać, zwłaszcza że jak się okazało była z chłopakiem...
No, ale ja jestem taki, że jak dziewczyna jest zajęta to wypada z orbity mojego zainteresowania. Męska solidarność itd. No, ale za którymś razem jak ukradkiem na nią zerkałem, zauważyłem że ona również na mnie patrzy. No i tak nasze spojrzenia przecięły się ze trzy razy. Aż zgłupiałem i nie wiedziałem o co chodzi.
Co prawda ten jej chłopak tak średnio był nią zainteresowany, co się później okazało to jest zupełny początek ich związku, co tym bardziej mnie dziwiło. On też dobrze wygląda, więc pasują do siebie. Ale nie o tym.
Za kolejnym razem jak już można powiedzieć, gapiłem się na nią, dosyć wymownie pokiwała głową abym z nią zatańczył. Maserak ze mnie żaden, więc grzecznie odmówiłem, ale dziewczyna nalegała, no a jak wiadomo, skoro kobieta prosi, to należy się zgodzić. Tak też zrobiłem. Zatańczyliśmy parę piosenek. Ten jej chłopak, wrócił z dworu, gadka itd., generalnie nic się nie dzieje. Minęło trochę czasu, no i znowu dość zalotnie do mnie kiwa głową, abyśmy się przeszli, a że to był domek, więc było gdzie chodzić.
Żaliła się na niego okrutnie, jaki on zły, jak jej nie docenia, jak ją gasi etc. etc. Ja słuchałem tego bez jakichkolwiek emocji, bo co ja mogę wiedzieć o ludziach, których poznałem dwie godziny wcześniej. Tylko pokiwałem, że się zgadzam i tyle. Wróciliśmy. Typek chyba nawet nie zauważył, że nas nie było.
Sytuacja powtórzyła się gdzieś po godzinie. Znowu spacerek. Ale teraz już mniej narzekania, więcej pytań, odpowiedzi, wiadomo jak to się ludzie poznają. No, ale w pewnym momencie, poprosiła o mój telefon, więc posłusznie dałem, wpisała mi swój numer i powiem szczerze, że zdębiałem. No bo ja chłopak może nie brzydki, ale też nie Justin od Biberów, dostaje numer od dziewczyny, która może mieć każdego, a wybiera właśnie mnie (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jednak nie wybiera, ale po kolei).
W ciepłym łóżeczku znalazłem się około godziny czwartej nad ranem, a że to była niedziela to budzik ustawiony na 11, dźwięki wyłączone. Idę spać. Budzę się około 8., patrzę na telefon, dzwoniła przed szóstą. No to myślę sobie, jest dobrze, trzeba kuć żelazo póki gorące (już wtedy solidarność mi się wyłączyła). Piszę do niej czy się spotkamy. Zgodziła się. Pojechałem wieczorem, no generalnie dziewczyna wyglądała jak milion dolarów, a ja się czułem jakbym ten milion trafił w lotka. Nie ważne.
Zaczął się nowy tydzień, sms, sms itd.
Aaaa. Cztery istotne fakty:
Nr 1. dziewczyna ma 18 lat,
Nr 2. chodzi do szkoły,
Nr 3. pracuje ze swoim chłopakiem
Nr 4. jak mi dała numer telefonu postawiłem sprawę jasno i powiedziałem, że interesuje mnie stały związek, ze wszystkimi jego konsekwencjami i ona na to przystała.
No, ale około środy, mimo, że wszystko było w porządku, zaczął mnie uwierać fakt, że ona ma tego chłopaka. Więc zapytałem się jej, jak ona to widzi. No i odpowiedź mnie nie usatysfakcjonowała. Bo powiedziała, że ona nie chce z nim być, ale nie potrafi tak po prostu od niego odejść.
Odpisałem więc, że mnie trójkąt nie interesuje i nie jestem zainteresowany takim układem. Z jej strony poszło kilka wyrzutów, że czego ja od niej oczekuję, że ona wszystko rzuci ? A po za tym nie może z nim zerwać, bo musiałaby zmienić pracę. Powiem szczerze, że wtedy już nie wytrzymałem i bardzo grzecznie jej podziękowałem. Była jeszcze na tyle miła, że odpisała przepraszam. Oczywiście jej przeprosiny mogę sobie w buty włożyć.
Chodzi o to, że zabrała mi cały tydzień, że nakręciłem się na jej punkcie. No i trzyma mnie cały czas, mimo że słowem się nie odezwałem.
Czego oczekuję ? Rady. Jakiejkolwiek. Ja wiem, że ona jest gówniara, ja wiem, że ze mną może zrobić z czasem to samo co z nim. Ja to wszystko wiem, bo też kiedyś miałem tyle lat co ona i wiem, jak głupi wtedy byłem. Ale jednocześnie mimo tej całej wiedzy nie bardzo umiem sobie z tym problemem poradzić.
Przepraszam za elaborat. Ale krócej się nie dało przedstawić spectrum problemu.
Z szacunkiem,
chłopak potrzebujący rady.