Zastanawia mnie to. Dodam że sama do tych "superładnych" lasek raczej się nie zaliczam...
Wygląd:
Podstawowe cechy:
- uwielbiam kiedy facet potrafi słodko się uśmiechać, może to być uśmiech w nieco delikatny nieśmiały sposób ale nie musi, i świecą mu się wtedy oczy, do tego ma on ładne zęby, ale ładne nie znaczy że muszą być białe, chodzi raczej o kształt (a nie wiem czemu, w mężczyznach cenię sobie bardzo ich zęby)
- lubię jeśli ta osoba posiada tzw. "błysk w oku"
- zawsze preferowałam tych szczuplejszych mężczyzn, w sumie nie wszyscy co mi się podobali byli chudzi, niektórzy byli "zgrabni" ale mięli silne ciało, ale jeden w sumie, a był to jeden z tych najprzystojniejszych miał nawet nieco więcej ciałka, jednak jakoś tak nigdy nie spodobał mi się żaden facet, który był taki... no grubszy
- wolałabym żeby nie miał więcej jak 4cm mniej ode mnie, choć kiedyś różnica 10cm wcale mnie nie ruszała
- wiek. Preferuję młodszych jak starszych. Starsi tak ogólnie nie więcej jak 7lat, z tym że znowu nie pamiętam żeby podobał mi się ostatnio jakiś facet który był te około 7lat ode mnie starszy. Jak miałam 20 (a mam 24) to wtedy taki był, ale on był wtedy dalej 20latkiem, a dzisiaj ci 7 lat starsi są jednak po 30. Możliwe np. że poznałabym przez internet faceta 7lat starszego, który by mnie ujął itp. a potem zobaczyłabym go na żywo i od razu się odkochała. Tak na serio fizycznie, w ciągu ostatnich 2-3 lat nie podobał mi się żaden facet, który byłby starszy więcej niż 3 lata, choć nawet mało kojarzę żeby jakikolwiek starszy mi się podobał xD Dam przykład na aktorach i gwiazdorach. Kiedyś liczyłam i w ciągu 2-3lat podobało mi się około 30 różnych celebrytów. Wśród nich jeden był 3 lata starszy, ale jego okres świetności przypadał na wiek do 21lat włącznie, a teraz podoba mi się raczej z sentymentu, nie wiem czy dlatego że zmienił fryzurę i zapuścił wąsa, czy po prostu się starzeje. Jeden jest starszy jakieś 7lat, i to azjata, ale najbardziej podobał mi się jak miał 22 i długie włosy, teraz zafarbował na czarno, ściął i ma brodę i mi się nie podoba. Jeden jest w moim wieku, ale nie kręcił mnie nigdy aż tak specjalnie, miewam czasem na niego fazy. Więcej starszych niestety nie pamiętam. Za to młodsi... Interesuję się Azją i muzyką azjatycką, zaczęło się w wieku 20lat. Tak naprawdę już w gimnazjum i liceum podobali mi się rok młodsi, ale nie przyznawałam tego sama przed sobą. W wieku 20 lat poznałam k-pop. Z początku wszyscy k-popowcy byli starsi, ale kiedyś zobaczyłam zdjęcie jednego chłopaka, wysoki przystojny, wpadł mi od razu w oko. Wtedy zajrzałam w metrykę, i zobaczyłam- 2lata młodszy! Nie może mi się podobać 2 lata młodszy chłopak! I wtedy zaczęłam udawać, że się nim nie interesuję. Ale z czasem było coraz więcej tych młodszych. Ogólnie posiadam 3 "mężów" Azjatyckich i tak w ogóle. Jeden jest młodszy rok, drugi 3 lata, trzeci cztery lata. A jak poznałam tego 4 lata młodszego to na filmie, gdzie był ode mnie 5 lat młodszy. Tak po za tym najmłodszy z młodszych na którego kiedykolwiek zwróciłam uwagę, może nie straszne "zakochanie" (do gwiazdora ) ale coś tam jest 8 lat młodszy i ma rocznikowo zaledwie 17 lat. Dodam, że jak np. jadę autobusem i jedzie przystojny licealista, to lubię sobie zawiesić oko. Co lepsze! Kiedyś szłam na mieście i szli młodzi chłopcy, wysocy, zbudowani, w garniturach, popatrzyłam, fajne chłopaki. Takie ładne i w ogóle. Myślałam że to jest dzisiaj matura. A tymczasem okazało się, że to były egzaminy gimnazjalne
Szczena opadła. I to się powtórzyło w życiu parę razy. Wstyd mówić, nikomu bym o tym nie powiedziała, że zawieszałam oko na gimnazjaliście
Piszę to tylko tu.
- co więcej. Jest taka rzecz której nie lubię i to są moje preferencje. jedni nie lubią puszystych, inni wieszaków, inni nie lubią dużych piersi, każdy ma chyba coś czego nie umie zaakceptować w kandydacie na potencjalnego partnera. Kiedyś podczas dyskusji jeden chłopak powiedział, że nie lubi piersiastych dziewczyn i coś że dziewczyna idzie to cycki pierwsze i długo długo nic czy coś takiego, czym uraził jedną piersiastą i wywiązała się rozmowa. Powiedział, że nie musi akceptować duży biust, tak jak inny np. nie lubi płaskiego. Jeśli chodzi o mnie nie lubię... łysienia. Myślę, że momentalnie byłabym w stanie odrzucić naprawdę fajnego faceta, który by po prostu łysiał. I ja wiem, że to nie jego wina, nie wina zaniedbania, to wrodzone i geny. Ale co zrobić
- nie ma znaczenia kolor jego włosów czy oczu, choć kiedyś miałam fetysz takich brudno-zielonych oczu, potem lubiłam czarne, ale jednak dla mnie to jest beznadziejne odrzucać kogoś, tylko dlatego że jest blondynem, a nie wymarzonym brunetem o piwnych oczach. No może wyjątkiem są rudzi. Piegi nawet lubię (choć chyba u dziewczyn?), same włosy nie są złe (lubię azjatów w rudym), ale nie mogę polubić rudych rzęs i brwi
- tak po za tym, mógłby być to osobnik silny, ale nie jest to musem.
Myślę, że to takie podstawowe kryterium co do wyglądu
Jeśli idzie o charakter
- facet musi nade mną dominować. Intelektualnie i (najlepiej) także emocjonalnie. Lubię gdy facet przytłacza mnie swoją wiedzą, no nie tak że nie bylibyśmy w stanie się dogadać, ale kiedy on chce mi zaimponować, tym co mu siedzi w głowie. Nawet nie chciałabym takiego na podobnym poziomie intelektualnym (nie dlatego, że jestem jakaś głupia i nie chcę głupiego ), a mógłby wręcz dużo mnie przerastać tą swoją inteligencją. Miałam taki przypadek, na forum w temacie zgadam się z takim gościem. Wydawało się, że lubimy tą samą muzykę. On zaprosił mnie do znajomych, i zaczął ze mną poprzez pw gadać. Chłopak był młodszy o 4 lata, ale intelektualnie był widocznie mniej inteligentny ode mnie. Rozmawialiśmy o filmach, ja lubię kino azjatyckie, a on też parę takich filmów widział. Kiedyś do mnie wyszedł z tekstem, że "oczywiście kino amerykańskie jest najlepsze, w końcu tam mają świetną akcję i dobre efekty specjalne". Ja na to, że jakby porozmawiał z niektórymi osobami które znam, to mocno by się zdziwił, jakby zaczęły mu argumentować dlaczego kino z Azji jest równie dobre. Ja osobiście uważam, że zarówno kino z Azji jak i Ameryki mają swoje zalety i wady. Ale sama akcja i efekty specjalne =/= dobry film. Ja lubię też fabułę. Akcję i również, ale bardziej skłaniałabym się ku tym "Ambitnym" filmom. Raz mi polecił film, nazywa się "Adrenalina". Włączyłam odtwarzacz i tak przesuwałam sobie po scenach w jednej było, jak facet posuwa laskę na ulicy, krzyczy teksty w stylu że on żyje, a wokół zebrani ludzie klaszczą, bisują i mają zaciesza. No mi ręce i nogi opadły. Normalnie jakaś stara babka podeszłaby i zdzieliła zboczeńców swoją torbą, wiem to komedia i fikcja, ale ta scena była taka głupkowata, że naprawdę zwątpiłam w ludzi. Ten chłopak ogólnie oglądał tego typu filmy i już wiedziałam, że to nie jest partia dla mnie
Ogólnie lubię jeśli facet jest inteligentniejszy, i może to dziwne może nie lubię, jeśli mamy odmienne poglądy na pewne rzeczy. I po prostu o tym rozmawiamy. Za to dobrze by było, gdyby dzieliły nas jakieś wspólne zainteresowania lub gust. Dodam że nie rozumiem kobiet, które preferują pantoflarzy, wtedy to facet nosi spódnicę w związku i uważam go trochę za taką "ciotkę"
- osobowość. 90% facetów którzy podobali mi się w życiu, to byli cholerycy. A sama nie mam ani 1 cechy z tego typu. Na nieszczęście (i ewidentnie uważam że to jest nieszczęście, choć może wszystkie typy temperamentu są sobie równe) odziedziczyłam charakter po tacie, a nie po mamie A zarówno w rodzinie mamy jak i w rodzinie taty, wszyscy ludzie to są cholerycy. Ja jestem sangwiniko- flegmatykiem, z domieszką melancholika. I właśnie tu jest problem, bo nie wiem czy związek z taką osobą ma szanse przetrwania. Wiem po rodzicach, mamę irytował flegmatyzm taty, a tata nie mógł wytrzymać z mamą i się rozwiedli. Do dziś mama wspomina, jak gdy mięli iść na autobus, tata tak się ociągał, że w końcu autobus odjeżdżał im sprzed nosa xD Wiem też sama po sobie, jak ciężko jest cholerykowi z osobą, która ma w sobie domieszkę flegmatyka. Gdy np. jesteśmy w sklepie przy kasie i ja pakuję jedzenie spowrotem do wózka, to mama denerwuje się, czemu robię to tak wolnie a nie "raz-raz-raz-raz-raz". Tak więc większość moich obiektów westchnień, to byli cholerycy. A pozostałe 10% melancholicy. I nawet ich lubię. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć, żeby kiedykolwiek podobał mi się sangwinik, ale jak tak sobie pomyślę, to taka pozytywna osoba, z optymistycznym podejściem do życia mogłaby być bardzo dobrym towarzystwem, przy nim zapomniałabym o problemach, dobrze się bawiła. Więc może jest szansa. No i został flegmatyk. Nie chciałabym chyba związać się z taką osobą, pomimo że sama trochę taka jestem. Ale jednak nie masz 100% pewności jak to się w życiu ułoży.
- nie jest to może konieczna cecha, ale lubię upartość u ludzi. Wielu uważa to właśnie za wadę, ja czasem pewne rzeczy które inni widzą jako wady, widzę jako zaletę. Podoba mi się, jeśli mężczyzna który w coś wierzy broni tego do upadłego, a jak coś sobie w życiu postanowi to będzie robił wszystko aby iść do celu
- poczucie humoru. Tutaj w sumie jest różnie, jedni co mi się podobali mięli taki typ, drudzy inny, a czasem podobali mi się inteligentni faceci, którzy mało żartują ale fascynująco się z nimi gada. Ale jeśli by mógł mieć, to lubię takie specyficzne. Nie są to proste dowcipy z książki, ale coś takiego hmmm innego. Np. jeśli facet umie i lubi wkręcać innych Albo czarne poczucie humoru. Szcerze podziwiam trochę takie coś u mężczyzn
- fajnie jeśli koleś ma coś czym może zaimponować, np. lubi wspinaczkę, ma ciekawe poczucie humoru, jest inteligentny, ćwiczy kix-boxing albo sztuki walki (Aurora__ wie o co chodzi ), ma dobrą kondycję, jest charyzmatyczny
- jak byłam nastolatką, to lubiłam ale to naprawdę mocno charyzmatycznych. Uważałam to chyba za top cechę u faceta, no może na równi z czysto fizycznym pociągiem. A dziś to się trochę zmieniło. Sama nie wiem czemu, ale czasem jednostka która umie dobrze działać w grupie ale nie musi się ponad nią wybijać, nie chce im przywodzić, a ma za to jakąś ciekawą cechę (np. te czarne poczucie humoru) fascynuje mnie o wiele bardziej, niż ten który umie skupić na swojej osobie uwagę wszystkich za pomocą silnego, przywódczego charakteru. To się zmieniło na tyle, że tych którzy czasem wręcz są nieśmiali w okazywaniu charyzmy, ale uznam ich za ciekawych ludzi, są dla mnie lepsi niż wrodzeni przywódcy
- całkiem fajni są faceci, którzy umieją postawić na swoim, coś w tym jest, aczkolwiek nie jest to konieczna cecha
- nie wiem sama jakim jestem typem, ale zawsze preferowałam realistów nad romantykami. Ja chyba mam w sobie trochę romantyka, ale lubię naprawdę pragmatyków. To jest naprawdę tak jak z tym charakterem, lubię totalne przeciwieństwo ode mnie
- podoba mi się, kiedy facet który na co dzień jest twardy męski i nieugięty, potrafi mieć łzy w oczach, na naprawdę poruszającym dramacie
- akceptuję, a wręcz podoba mi się to, gdy facet pali. A sama nie palę. Natomiast palenie papierosów u niego byłoby bardzo pożądane. najlepsze jest to, że ja jestem bardzo delikatna na dym i potrafię wyczuć że ktoś pali z drugiego pomieszczenia, i mnie mocno dusi dym. I tak o to lubię jak ktoś pali i nie lubię. Najlepiej jakbym to widziała ale nie czuła
- jeśli chodzi o alkohol to ja sama nie piję. NIGDY i W OGÓLE. Ale nie jest tak, że uważam tych co piją za jakieś niestosowne towarzystwo dla mnie. I to normalne że większość ludzi pije. Natomiast byłby chyba problem, gdyby on dużo pił. Nie że pijak ale lubi. Byłabym może nawet w stanie to zaakceptować, jakby mi się ogólnie podobał (w tym charakter), ale nie wiem, czy jakikolwiek mocno pijący facet jest w stanie znieść niepijącą dziewczynę
- lubię Azję, mangę i anime, fajnie by było, gdyby mojego lubego łączyły ze mną te zainteresowania. Ale faktem jest, że wielu fanów tego rodzaju sztuki (można to tak nazwać?) to w życiu straszne nołlajfy.
- i tak w ogóle, uwielbiam kiedy facet jest dla mnie niedostępny. Ale nie tak, że ma mnie w d**** (można tak ocenzurować wulgaryzm?) i w ogóle się znajomością ze mną nie interesuje, ale po prostu powoli otwiera się przed innymi ludźmi, to od zawsze był bardzo ważny priorytet, lubię powoli dostawać się w głąb jego duszy