No bo tak: za kradzież jest kara ( i mam tu na myśli ludzki sąd, nie Boski), za morderstwo jest kara, za innych bogów w niektórych religiach- jest kara, a za cudzołóstwo, które zdaje się być w niektórych forumowych dyskusjach grzechem największym ze wszystkich, nie ma.
Może być ludzkie gadanie, ewentualnie koszty rozwodu, ale jako takiej kary nie ma.
A może powinna być?
Podyskutujmy
W niektórych religiach za zdradę jest kara. ;P
Moim zdaniem nie powinno być z kilku powodów:
1. Wiele zdrad odbywa się w związkach pozamałżeńskich, a tu już kwestia grzechu też się czasem pojawia.
2. Ciężko ją wychwycić.
3. Ludzie, którzy nie zdradzają, kochają swoich partnerów, a nie dlatego, że boją się kary.
4. Utrata zaufania ukochanej osoby czy wyrzuty sumienia skrywanej tajemnicy są wystarczającą karą.
5. Nie wyobrażam sobie prawa do tego.
No dobra, a jednak z powodu zdrady jednego z małżonków te związki się rozpadają, ludzie toczą w sądzie batalie.
No dobra, a jednak z powodu zdrady jednego z małżonków te związki się rozpadają, ludzie toczą w sądzie batalie.
Owszem, ale rozwody są tez z różnych innych powodów.
To jaką karę byś proponowała?
5 2014-02-24 19:05:21 Ostatnio edytowany przez marioosh666 (2014-02-24 19:05:58)
Mogłaby być Wpływ kary za zdradę byłby pozytywny, bo niektórzy tylko po to braliby ślub A poza tym zdradzając narażamy partnera na zarażenie syfem i niechcianą ciążę, więc warto to wprowadzić chociażby symbolicznie.
To jaką karę byś proponowała?
Chłostę
Mogłaby być Wpływ kary za zdradę byłby pozytywny, bo niektórzy tylko po to braliby ślub A poza tym zdradzając narażamy partnera na zarażenie syfem i niechcianą ciążę, więc warto to wprowadzić chociażby symbolicznie.
allegra90 napisał/a:To jaką karę byś proponowała?
Chłostę
O! Widzisz, o chorobach wenerycznych nie pomyślałam.
Alimenty na dziecko są już wystarczającą karą
Nie wiem jaką bym proponowała! Karę więzienia Jak np. za niepłacenie alimentów.
No bo tak: za kradzież jest kara ( i mam tu na myśli ludzki sąd, nie Boski), za morderstwo jest kara, za innych bogów w niektórych religiach- jest kara, a za cudzołóstwo, które zdaje się być w niektórych forumowych dyskusjach grzechem największym ze wszystkich, nie ma.
Może być ludzkie gadanie, ewentualnie koszty rozwodu, ale jako takiej kary nie ma.
A może powinna być?
Podyskutujmy
Ale na podstawie tego, że dekalog tego zakazuje? To w takim razie też należałoby prawnie karać brak szacunek dla rodzica albo pracę w niedzielę nie wspominając o niepójściu do kościoła. ;-)
Natomiast pozareligijnie - myślałam kiedyś nad tym, nad możliwymi konsekwencjami i implikacjami. Ciekawe by to było, ale trudne do przeprowadzenia, bo nie każdy seks poza związkiem to zdrada, nie każda zdrada równa się stosunek płciowy. A gdyby karać tak wyłącznie w związkach małżeńskich... cóż, podejrzewam, że ich liczba drastycznie by spadła. ;-)
Toteż jedynie dywagujemy
Moim zdaniem byłoby to niemożliwe choćby z tego względu, że trudno byłoby to udowodnić.
Gwałt trudno udowodnić a co dopiero zdradę w obrębie jednego małżeństwa.
Cat, nie no, akt można udowodnić normalnie - zdjęcia, smsy, bilingi, maile etc. Większy problem w tym, że gdybyśmy chcieli też karać za zdradę w nieformalnych związkach, to jak udowodnić, że ktoś się do tej wierności zadeklarował. ;-) Chociaż... Gdyby taki przepis realnie wprowadzić, to i pisemne zobowiązania do wierności miałyby rację bytu. ^^
A co ze zdradą emocjonalną? Kiedy seksu nie ma, ale są wyznania miłości, emocjonalne zaniedbywanie partnerki/a, zepchnięcie jej/go gdzieś na dalszy plan?
No tak, w sumie moja koleżanka udowodniła w sądzie zdradę męża za pomocą Naszej-Klasy
Wiesz, niby się w kościele przysięga wierność więc jest to przysięga-jakby nie patrzeć.
Co do formy zdrady...i znów musielibyśmy wrócić do przypadku państwa Clinton ....
Nie no, jak emocjonalnie komuś źle to zaniedbywanie związku w ogóle (podczas przysięgi w USC mówi się m.in. że się zrobi wszystko by małżeństwo było szczęśliwe i trwałe). Chyba musiałaby się liczyć fizyczna zdrada. No, tudzież ewidentne zakochanie sie.
11 2014-02-24 19:27:00 Ostatnio edytowany przez Vian (2014-02-24 19:28:29)
Wiesz, niby się w kościele przysięga wierność więc jest to przysięga-jakby nie patrzeć.
No ale jakbyś chciała karać WYŁĄCZNIE małżeństwa, to efekt byłby pewnie dość oczywisty - mniej małżeństw. ;-) Szczególnie, że to by wykluczało jakikolwiek seks pozamałżeński, choćby za zgodą partnera/ki.
PS.
Plus, jestem oczywiście przeciw mieszaniu wszelkich praw religijnych i świeckich. To tworzy niebezpieczne precedensy, bo jak karać za złamanie przysięgi małżeńskiej, to może i karać rodziców, którzy ochrzcili dziecko, a potem pozwolili mu nie chodzić do kościoła? Przecież przysięgli wychować je w wierze.
12 2014-02-24 19:49:37 Ostatnio edytowany przez marioosh666 (2014-02-24 19:58:00)
@Vian, w związkach nieformalnych nie ma przysięgi wierności, więc trudno mówić o zdradzie, a tym bardziej o jej karaniu. Nie powiedziałbym, że byłoby mniej małżeństw. Niektórzy braliby je ze względu na tę karę, żeby była mniejsza szansa na zdradę.
P. S. Drażni mnie to zrównywanie konkubinatów z małżeństwami. Dla mnie zdrada zaczyna się po ślubie. Nie ma przysięgi to nie trzeba być wiernym
...w związkach nieformalnych nie ma przysięgi wierności, więc trudno mówić o zdradzie, a tym bardziej o jej karaniu...
Przecież ludzie będący w związkach nieformalnych sami mogą sobie składać własne przysięgi wierności, więc zdrady mogą się zdarzać. Tylko, że nie będą to oficjalne przysięgi. Taka mała różnica.
No właśnie, a własne deklaracje to co? Tylko przed ołtarzem nie wolno robić z gęby cholewy?
No chyba, że wprost mówisz to swoim dziewczynom co nam - wiesz, ale wierny to ja Ci będę dopiero po ślubie. Wtedy to w porządku.
No właśnie, a własne deklaracje to co? Tylko przed ołtarzem nie wolno robić z gęby cholewy?
No chyba, że wprost mówisz to swoim dziewczynom co nam - wiesz, ale wierny to ja Ci będę dopiero po ślubie. Wtedy to w porządku.
O tak! Mówisz im to czy nie?
Przecież ludzie będący w związkach nieformalnych sami mogą sobie składać własne przysięgi wierności, więc zdrady mogą się zdarzać. Tylko, że nie będą to oficjalne przysięgi. Taka mała różnica.
Oczywiście, że mogą sobie składać takie przysięgi... Ja to nazywam flirtem Nic nie kosztuje, a można dużo zyskać
No właśnie, a własne deklaracje to co? Tylko przed ołtarzem nie wolno robić z gęby cholewy?
Nie chodzi o ołtarz, ale o przysięgę złożoną w obecności świadków i potwierdzoną własnym podpisem. Może być u urzędnika. Pewnie wiesz, że takie coś ma większy wpływ na psychikę niż bajer, który nic nie kosztuje.
No chyba, że wprost mówisz to swoim dziewczynom co nam - wiesz, ale wierny to ja Ci będę dopiero po ślubie. Wtedy to w porządku.
Nie będę sobie psuł skuteczności!
O tak! Mówisz im to czy nie?
Powiem jak się wyda Jak dotąd miałem szczęście Staram się unikać tego tematu.
Dla mnie taka umowa między partnerami bez ślubu jest już wiążąca w kwestii wierności,choć ta przed Bogiem ma dużo większe znaczenie. Ale w przypadku karania za zdradę nieformalna umowa byłaby niewystarczająca.
Marioosh666, cóż, masz dziwne zasady moralne i nie chodzi mi tutaj nawet o religię czy coś w tym stylu.
Nie obraź się, ale mam nadzieję, że któraś z twoich dziewczyn (tylko taka z bardzo silną psychiką, żadna inna) odkryje twoje bajery i w końcu wylądujesz z gołą d*pą w krzakach z pokrzywami. Więcej już niczego nie potrzebuję dodawać od siebie.
A dla mnie porąbanym jest to, że wchodzi się w związek z jedną osobą (świadomie i dobrowolnie) i decyduje się na zdrady bo? Bo nie ma ślubu.
Paranoja. Równie dobrze można sobie uprawiać przygodny seks, nie być uwiązanym i nikogo nie ranić przy okazji.
Ale w przypadku karania za zdradę nieformalna umowa byłaby niewystarczająca.
Zgadzam się Nie mam nic przeciwko konkubinatom, ale jestem świadomy konsekwencji, czyli tego, że związek będzie trwał dopóki obu osobom będzie w nim dobrze, bo jak pojawią się trudności to zazwyczaj się ucieka pomimo wcześniejszych górnolotnych deklaracji, które nic nie kosztują. W moim przekonaniu nieformalny związek powinien służyć tylko i wyłącznie lepszemu poznaniu się.
Nie obraź się, ale mam nadzieję, że któraś z twoich dziewczyn (tylko taka z bardzo silną psychiką, żadna inna) odkryje twoje bajery i w końcu wylądujesz z gołą d*pą w krzakach z pokrzywami.
I co mi zrobi jak odkryje? Awanturę, a może plaskacza? Bez ryzyka nie ma zabawy
A dla mnie porąbanym jest to, że wchodzi się w związek z jedną osobą (świadomie i dobrowolnie) i decyduje się na zdrady bo? Bo nie ma ślubu.
Stały związek zapewnia określone korzyści poza seksem
Równie dobrze można sobie uprawiać przygodny seks, nie być uwiązanym i nikogo nie ranić przy okazji.
Jak się nic przygodnego nie trafi to zostaje stała partnerka, więc stały związek + przygody jest lepszą opcją
Vian napisał/a:No chyba, że wprost mówisz to swoim dziewczynom co nam - wiesz, ale wierny to ja Ci będę dopiero po ślubie. Wtedy to w porządku.
Nie będę sobie psuł skuteczności!
Dominisia21 napisał/a:O tak! Mówisz im to czy nie?
Powiem jak się wyda Jak dotąd miałem szczęście Staram się unikać tego tematu.
Ech, czasem tak sobie tęsknię za czasami, kiedy dane słowo faktycznie coś znaczyło.
Coś więcej niż "och ach, jaki jestem cwany, wszystkich wykiwałem i mam najlepiej".
Dominisia21 napisał/a:Nie obraź się, ale mam nadzieję, że któraś z twoich dziewczyn (tylko taka z bardzo silną psychiką, żadna inna) odkryje twoje bajery i w końcu wylądujesz z gołą d*pą w krzakach z pokrzywami.
I co mi zrobi jak odkryje? Awanturę, a może plaskacza? Bez ryzyka nie ma zabawy
Niech odejdzie. Ale zanim to zrobi, niech rozgada wszystkim, jakie bajery wciskasz kobietom. To byłaby najlepsza nauczka dla ciebie, wtedy rzeczywiście zostałbyś "golusieńki". O to mi chodziło.
23 2014-02-24 23:10:27 Ostatnio edytowany przez Vian (2014-02-24 23:18:18)
I co mi zrobi jak odkryje? Awanturę, a może plaskacza? Bez ryzyka nie ma zabawy
No jak trafisz na jakąś nie do końca zrównoważoną, to krzywdę konkretną Ci może zrobić. Jak trafisz na mściwą, to nie bój żaby, już znajdzie sposób, żeby się zrewanżować, żeby zabolało. ;-) Większość pewnie po prostu zraniona odejdzie, a po Tobie to spłynie mniej lub bardziej. Cóż. Co kto lubi. Mnie nigdy nie satysfakcjonowały takie płytkie relacje.
PS.
Jak nie odejdzie, to masz powody do obaw, bo to z dużym prawdopodobieństwem ta niezrównoważona.
Niech odejdzie. Ale zanim to zrobi, niech rozgada wszystkim, jakie bajery wciskasz kobietom. To byłaby najlepsza nauczka dla ciebie, wtedy rzeczywiście zostałbyś "golusieńki". O to mi chodziło.
Zawsze można ściemnić, że raz się zdarzyło i sam nie wiem jak mogło do tego dojść. A golusieńki zostanę tylko na chwilę. Jak chce to niech odchodzi - może odejść nawet bez powodu - przed ślubem to nie wymaga żadnych formalności ani przygotowań.
No jak trafisz na jakąś nie do końca zrównoważoną, to krzywdę konkretną Ci może zrobić. Jak trafisz na mściwą, to nie bój żaby, już znajdzie sposób, żeby się zrewanżować, żeby zabolało. ;-) Większość pewnie po prostu zraniona odejdzie, a po Tobie to spłynie mniej lub bardziej. Cóż. Co kto lubi. Mnie nigdy nie satysfakcjonowały takie płytkie relacje.
Niezrównoważona może się mścić np.: za to, że chce odejść. Dlatego takie argumenty mnie nie przekonują. Najczęściej odchodzi i spokój
P. S. W dobie Internetu jest łatwy dostęp do prostytutek. Można być w stałym związku i mieć miłą odskocznię od czasu do czasu. Szansa, że się wyda bliska zeru - przy zachowaniu środków ostrożności.
Dominisia21 napisał/a:Niech odejdzie. Ale zanim to zrobi, niech rozgada wszystkim, jakie bajery wciskasz kobietom. To byłaby najlepsza nauczka dla ciebie, wtedy rzeczywiście zostałbyś "golusieńki". O to mi chodziło.
Zawsze można ściemnić, że raz się zdarzyło i sam nie wiem jak mogło do tego dojść. A golusieńki zostanę tylko na chwilę.
Cóż, jeżeli kiedykolwiek usłyszę od własnego partnera, takie zdania, jakich ty użyłeś, to "ucieknę" jak najprędzej od niego. Udzieliłeś mi ciekawej lekcji. Dziękuję. Niby wcześniej to wiedziałam, ale teraz tylko się upewniłam.
Nawet nie życzę ci źle (nie mam żadnych ku temu powodów), ale uważam, że najlepiej dla CIEBIE i twoich dziewczyn byłoby to, że bardzo powszechnie byłby znany fakt, że okłamujesz kobiety co do wierności itd. Mówiąc konkretniej, żeby taka sława się za tobą długo ciągnęła i wszystkie przyszłe by się szybko dowiadywały (no i żeby nie były z natury łatwowierne ). Może to by cię czegoś dobrego nauczyło. Może...
Catwoman napisał/a:No bo tak: za kradzież jest kara ( i mam tu na myśli ludzki sąd, nie Boski), za morderstwo jest kara, za innych bogów w niektórych religiach- jest kara, a za cudzołóstwo, które zdaje się być w niektórych forumowych dyskusjach grzechem największym ze wszystkich, nie ma.
Może być ludzkie gadanie, ewentualnie koszty rozwodu, ale jako takiej kary nie ma.
A może powinna być?
PodyskutujmyAle na podstawie tego, że dekalog tego zakazuje? To w takim razie też należałoby prawnie karać brak szacunek dla rodzica albo pracę w niedzielę nie wspominając o niepójściu do kościoła. ;-)
Natomiast pozareligijnie - myślałam kiedyś nad tym, nad możliwymi konsekwencjami i implikacjami. Ciekawe by to było, ale trudne do przeprowadzenia, bo nie każdy seks poza związkiem to zdrada, nie każda zdrada równa się stosunek płciowy. A gdyby karać tak wyłącznie w związkach małżeńskich... cóż, podejrzewam, że ich liczba drastycznie by spadła. ;-)
Vian jeszcze chwilka zastanowienia i odkryjesz po jaką cholerę jest Dekalog. A wiesz jaka była kara za brak szacunku do rodzica? A wiesz jakie były konsekwencje tego aby dzień święty święcić?
Co do tematu: z uwagi na to jaką krzywdę wyrządza zdrada, kara powinna być ostateczna. Ale NT jest łagodniejszy w tej kwestii.
[...Za cudzołóstwo kodek karny,
niech przewiduje miejsce straceń...]
No właśnie. Jakie kary przewidzielibyście za zdradę, gdyby znalazła się ona jako czyn zabroniony w kodeksie karnym?
Czy zdrada małżeńska byłaby przez Was surowiej karana, niż w przypadku związków nieformalnych?
Istnieje takie pojęcie jak ?zbrodnia w afekcie?, które jest okolicznością łagodzącą. Czy zdrada z miłości, też mogłaby spotkać się z łagodniejszą karą?
28 2014-02-25 11:17:10 Ostatnio edytowany przez peeter (2014-02-25 11:35:24)
Dziwie sie ze ten temat sie walkuje i powstal, w kontekscie religijnym moze to zrozumiale. Na szczescie dzis to 'przewinienie' jak czary czy proby samobojcze nie sa karalne. Cale szczescie.
Posrednio za niewiernosc obrywa sie w sprawie rozwodowej ale generalnie nie powinno byc kary bo niby czemu?
Dlatego ze ktos zawiodl uczucia? Jesli oszukal, zarazi choroba mozna go pozwac ale za zlamianie slubowania jest tylko moralnie odpowiedzialny, nikt nie jest ze soba na sile - taki warunek normalnego zwiazku. Gdy kogos nie stac na ratowanie zwiazku rozstaje sie i to jest kara, podzial majatku jesli byl oraz szukanie nowego partnera.
Powrot do dawnych praw nie jest dobrym rozwiazaniem ale cofaniem w rozwoju czy upodabnianiem sie do radykalnego islamu znanego z niehumanitarnych zasad czesto uderzajacych tylko w kobiete.
A czy karac za klamanie w kazdej sprawie nie tylko tych "waznych prawnych"? Zbyt duza sankcyjnosc prawa robi z panstwa tyranie niz wolnosc, nie lepiej samemu sie pilnowac w blahych kwestiach?
Ze zdradami mysle jest taki problem ze uderzyloby to u nas tez w kobiety, mimo ze nie ma duzej roznicy kto zdradza czesciej on/ona to konsekwencje np finansowe dotknelyby u nas tez glownie kobiet. Mezczyzna zwykle duzo inwestuje w zwiazek zaczynajac juz od spotkan gdy cos stawia, potem rozne prezenty az do wejscia w biznes wspolnie czy np kupno razem domu.
29 2014-02-25 13:14:31 Ostatnio edytowany przez Vian (2014-02-25 13:15:13)
A wiesz jaka była kara za brak szacunku do rodzica?
Strzelam - kamienowanie?
Z ciekawości - jaka była kara za brak szacunku rodzica do dziecka?
Pierwsza sprawa. Cudzołóstwo nie jest równoznacze ze zdradą (przynajmniej wg. religii). To tak, żeby wyklarować pojęcia.
Co do samego faktu, jak to ktoś powiedzał "gorsza od śmierci jest tylko zdrada".
Tak, zdradę powinno się karać - chłostą
Bezsensowne jest stwierdzenie, że zdrada zaczyna się po ślubie. Oznaczałoby to, że każdy chłopak, dziewczyna, narzeczony, konkubina itd. może zrobić skok w bok, jeśli jest to przed ślubem, bez narażania się na zdradę. Przyznacie, że bezsens.
Chlosta za zdrade?
Ok, ale pod warunkiem, ze bedziemy też chlosta karac odmowe wspolzycia.
Iceni, mówiąc szczerze nie widzę związku.
Gdyby moja kobieta albo mężczyzna tak o stwierdzili, że koniec z seksem "bo tak i już", to bym po prostu odeszła. Broni tego ktoś komuś?
Marioosh, wiedziałam, że w tej kwestii nie masz nic ciekawego do napisania.
Bezsensem jest wiązanie się kimś, a potem walenie go po rogach. Albo ktoś umawia się na wolny związek i mu to nie przeszkadza i jest ok, albo niech wcale się nie wiąże. Ale cóż. Palanci/egoistki byli, są i będą.
Iceni, mówiąc szczerze nie widzę związku.
Gdyby moja kobieta albo mężczyzna tak o stwierdzili, że koniec z seksem "bo tak i już", to bym po prostu odeszła. Broni tego ktoś komuś?
Ja też wiem mniej wiecej jakbym postapila w okreslonych sytuacjach, ale to nie oznacza, ze jestem tego pewna. Rozumiem, ze ktos moze miec do tego inne podejscie. Ze dla kogos przywiazanie moze miec rownie wielkie znaczenie jak orgazm. Jedna osoba daje mu poczucie bliskosci - druga fizyczna frajde. Czasem to nie jest sprzedawane w zestawie 2w1.
A moze ktos nie chcę odejsc od ozieblego partnera, bo nie chcę zostawiac dzieci? Bo moze weekend co dwa tygodnie bedzie mu/jej za malo?
Dla ciebie to takie proste? Konczy się seks, to się rozstajemy i po sprawie?
No ale poczucie bliskości bez erotyki to przyjaźń. Nie no, można jeszcze powiedzieć wprost - słuchaj, dla mnie taka sytuacja jest nie do zaakceptowania, zamierzam poznać kogoś innego i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Oj wiesz, teoretycznie to mozna wiele rzeczy, a zycie na koniec i tak zaskakuje
Też sobie kiedys nie moglam wyobrazic, ze moglabym zdradzic, poki to się nie stalo.
Poza tym nie zapominaj, ze zdrada daje czasem efekt "haju". Adrenalina skacze wtedy tak, ze seks smakuje dwa razy lepiej.
Ocena moralna tego, to inna bajka
Zdrada nikomu szkody nie czyni, o ile: (1) nie kończy się ciążą (2) nie ma chorób wenerycznych (3) nie pogarsza małżeństwa.
Gdybyśmy mielić karać zdradę, to proponuję też karać inne niegodziwe zachowania... Na przykład opresyjną zazdrość, brak szacunku, niechęć do seksu w małżeństwie, bycie brudnym. Można by się też domagać odszkodowania za brak zdrowia. Jak również uregulować czas poświęcany żonie i swojemu hobby, albo znajomym.
Zdrada jest tak samo zła jak inne złe rzeczy w relacji między ludźmi. Ani za zdradę, ani za inne rzeczy nie ma kary...
Gary, skoro zdrada nikomu nie robi krzywdy o ile 1,2,3, to na jakiej zasadzie jest zła?
Poza tym nie zapominaj, ze zdrada daje czasem efekt "haju". Adrenalina skacze wtedy tak, ze seks smakuje dwa razy lepiej.
Ocena moralna tego, to inna bajka
Czy mogłabyś mi powiedzieć, co stało się potem, kiedy ten "efekt haju" przeminął? Czy może nie powinnam zadawać tego pytania?
Zdrada nikomu szkody nie czyni, o ile: (1) nie kończy się ciążą (2) nie ma chorób wenerycznych (3) nie pogarsza małżeństwa.
Hmm, tylko jest jeden problem w tym co mówisz. Chodzi mi o to, że czasami przed zdradą lub na samym jej początku, trudno przewidzieć, czy konsekwencją zdrady będzie jeden z tych punktów, które wymieniłeś. No i co wtedy?
Może warto się zastanowić nad konsekwencjami zdrady, jako czynu i wymierzyć karę adekwatną do zbrodni;)
Przykładowo straty materialne.
Nie da się zaprzeczyć, że kwiatki, wyjazdy, prezenty, wizyta w agnacji towarzyskiej, dodatkowe rozmowy telefoniczne, itp... kosztują, co zubaża wspólny budżet.
A jak obliczyć straty emocjonalne osoby zdradzonej? Może przeliczyć na koszt wizyt u terapeuty?
O chorobach, już była mowa. Rachunki z apteki?
Każda sytuacja ma swoją przyczynę i skutek, zdrada również. Zazwyczaj, bo nie zawsze, przyczyną zdrady jest nieudany związek.
Zdrada nikomu szkody nie czyni, o ile: (1) nie kończy się ciążą (2) nie ma chorób wenerycznych (3) nie pogarsza małżeństwa.
Odrobinę uproszczone myślenie.
Kara za zdradę, to już lekka przesada... Do tego trzebaby dodać karę za wyzwiska, karę za kłótnie, karę za fochy, karę za zaniedbanie i karę za oziębłość seksualną. Karać ludzi za to że się krzywdzą, to nikt by na wolności nie był, tylko wszyscy w więzieniach
Wychodzi na to, że to taka średniowieczna kara za "wolną wolę".
Czy zdrada małżeńska byłaby przez Was surowiej karana, niż w przypadku związków nieformalnych?
W przypadku związków nieformalnych zdrada nie jest możliwa, bo nie ma przysięgi wierności. W takiej sytuacji nie można karać. Zdrada jest dopiero po ślubie.
ewka3 napisał/a:Czy zdrada małżeńska byłaby przez Was surowiej karana, niż w przypadku związków nieformalnych?
W przypadku związków nieformalnych zdrada nie jest możliwa, bo nie ma przysięgi wierności. W takiej sytuacji nie można karać. Zdrada jest dopiero po ślubie.
Skąd taka definicja zdrady? Poproszę o źródło;)
Zdrada jest nie dochowaniem wierności, a nie złamaniem przysięgi małżeńskiej.
44 2014-02-25 17:54:10 Ostatnio edytowany przez marek_romek (2014-02-25 17:54:35)
ewka3 napisał/a:Czy zdrada małżeńska byłaby przez Was surowiej karana, niż w przypadku związków nieformalnych?
W przypadku związków nieformalnych zdrada nie jest możliwa, bo nie ma przysięgi wierności. W takiej sytuacji nie można karać. Zdrada jest dopiero po ślubie.
Nie, nie jest dopiero po ślubie.
Ręce opadają.
Z wikipedii:
Zdrada ? w ogólnym znaczeniu, świadome i intencjonalne zawiedzenie zaufania danego przez osobę, organizację, państwo lub grupę społeczną, które z tego powodu ponoszą straty tudzież uważają, że ponoszą straty.[...]
A wiesz jaka była kara za brak szacunku do rodzica?
Strzelam - kamienowanie?
Z ciekawości - jaka była kara za brak szacunku rodzica do dziecka?
To ostateczność, ale trafiłaś. Po drodze było kilka innych opcji.
46 2014-02-25 18:27:08 Ostatnio edytowany przez takijedenfacet820 (2014-02-25 18:28:14)
Kara za zdradę, to już lekka przesada... Do tego trzebaby dodać karę za wyzwiska, karę za kłótnie, karę za fochy, karę za zaniedbanie i karę za oziębłość seksualną. Karać ludzi za to że się krzywdzą, to nikt by na wolności nie był, tylko wszyscy w więzieniach
Wychodzi na to, że to taka średniowieczna kara za "wolną wolę".
Twierdzisz, że żaden człowiek nie potrafi się powstrzymać od wyzywania, kłócenia, fochania, zaniedbywania i oziębłości? Te zachowania są funkcją rozumu czy nie?
A co z moim pytaniem? Jak Biblia nakazuje karać rodziców, którzy nie szanują dzieci?
A co z moim pytaniem? Jak Biblia nakazuje karać rodziców, którzy nie szanują dzieci?
Niemal słyszę szelest przeszukiwanych stron w sieci;)
Nie jestem pewna, ale czy chodzi Ci o słowa: "A kto by uczynił krzywdę najmniejszym, śmiercią będzie karany"? (cytat nie dosłowny;)
49 2014-02-25 18:44:20 Ostatnio edytowany przez Iceni (2014-02-25 18:44:53)
Iceni napisał/a:Poza tym nie zapominaj, ze zdrada daje czasem efekt "haju". Adrenalina skacze wtedy tak, ze seks smakuje dwa razy lepiej.
Ocena moralna tego, to inna bajka
Czy mogłabyś mi powiedzieć, co stało się potem, kiedy ten "efekt haju" przeminął? Czy może nie powinnam zadawać tego pytania?
Tzn pytasz czy "żyli długo i szczęśliwie" ? Nie, odeszłam od "dawcy haju", a właściwiej by było napisać że uciekłam a dlaczego, to znowu inna bajka...
Zdradzony pan w końcu i tak sam uwierzył w to, co mu bez przerwy powtarzałam: że ta zdrada, to najlepsze co dla niego zrobiłam i przyjdzie dzień, że będzie się z tego cieszył
No dobrze a co ze zwiazkami otwartymi?
Tez bedziemy chlostac I kamienowac?
Tudziez inne ekscesy?
Zdradzony pan w końcu i tak sam uwierzył w to, co mu bez przerwy powtarzałam: że ta zdrada, to najlepsze co dla niego zrobiłam i przyjdzie dzień, że będzie się z tego cieszył
A mogłabyś mi to dokładniej wyjaśnić? Dlaczego niby miałby się z tego cieszyć? A może tylko tak mówiłaś? Chodzi mi po głowie kilka pomysłów, ale wolę zapytać.
No dobrze a co ze zwiazkami otwartymi?
Tez bedziemy chlostac I kamienowac?
Tudziez inne ekscesy?
To zależy od tego, jaki jest dokładnie ten otwarty związek, jakie partnerzy mają zasady dot. związku i gdy dopiero któreś z nich złamie dane słowo itp., to dopiero wtedy jest zdrada.
No cieszyl się, bo potem znalazl kobiete o wiele lepiej pasujaca do siebie.
Ze mna - coz... Tak rozowo by nie było
No cieszyl się, bo potem znalazl kobiete o wiele lepiej pasujaca do siebie.
Jednak nie zgadłam.
A co z moim pytaniem? Jak Biblia nakazuje karać rodziców, którzy nie szanują dzieci?
Dlaczego rodzice mieliby nie szanować dzieci?
Obawiam się, że biblijne "szanowanie" i Twoje to dwie różne sprawy i tu chcesz minie zagiąć.
Jeszcze nie znalazłem przepisu tak wyraźnego jak ten odnośnie nieposłusznych (łagodne określenie) dzieci. Niemniej jest wiele napisane o traktowaniu bliźnich i jak ma się zachować społeczeństwo/otoczenie. Byli skuteczniejsi w egzekwowaniu zasad niż społeczeństwo dzisiaj więc niedola trwała krócej.
Iceni napisał/a:Zdradzony pan w końcu i tak sam uwierzył w to, co mu bez przerwy powtarzałam: że ta zdrada, to najlepsze co dla niego zrobiłam i przyjdzie dzień, że będzie się z tego cieszył
A mogłabyś mi to dokładniej wyjaśnić? Dlaczego niby miałby się z tego cieszyć? A może tylko tak mówiłaś? Chodzi mi po głowie kilka pomysłów, ale wolę zapytać.
Jaguar napisał/a:No dobrze a co ze zwiazkami otwartymi?
Tez bedziemy chlostac I kamienowac?
Tudziez inne ekscesy?To zależy od tego, jaki jest dokładnie ten otwarty związek, jakie partnerzy mają zasady dot. związku i gdy dopiero któreś z nich złamie dane słowo itp., to dopiero wtedy jest zdrada.
No wiec co bysmy zdefiniowali jako zdrade?
Bo jak czytam to wiekszosc chce karac za zdrade seksualna.
Czy jak obiecam wydac z karty meza 2000 a wydam 3000 to przeciez jasne ze zlamie dane slowo. Zdrada czy....?
Podejrzewam, że obcięcie penisa lub kobiece obrzezanie dość skutecznie wyeliminowałoby problem zdrady.
No wiec co bysmy zdefiniowali jako zdrade?
Bo jak czytam to wiekszosc chce karac za zdrade seksualna.
Czy jak obiecam wydac z karty meza 2000 a wydam 3000 to przeciez jasne ze zlamie dane slowo. Zdrada czy....?
Aż taka drobiazgowa to ja nie jestem. Miałam na myśli fundamentalne zasady każdego związku, po prostu. Raczej nie spisuje się tych zasad na kartce (a może jednak? ), więc liczy się słowo. Tak uważam.
A co do tych pieniędzy, wystarczy upomnienie. No nie, żartuję sobie, a tak na poważnie, zaliczyłabym to do zwykłego kłamstwa, ale jeszcze nie do zdrady, chyba że ktoś poczułby się tym bardzo zraniony, ale to raczej niemożliwe.
Podejrzewam, że obcięcie penisa lub kobiece obrzezanie dość skutecznie wyeliminowałoby problem zdrady.
To drugie niestety jest praktykowane o pierwszym niestety pierwsze słyszę, choć dla niektórych internetowych trolli obrzeżanie mężczyzn przez żydów jest równoznaczne z obrzeżaniem kobiet
Remi napisał/a:Podejrzewam, że obcięcie penisa lub kobiece obrzezanie dość skutecznie wyeliminowałoby problem zdrady.
To drugie niestety jest praktykowane o pierwszym niestety pierwsze słyszę, choć dla niektórych internetowych trolli obrzeżanie mężczyzn przez żydów jest równoznaczne z obrzeżaniem kobiet
Widziałem film jak w Indiach czasami traktują facetów co zdradzili - łapią delikwenta, rozbierają, naciągają penisa i na pieniek, potem siekiera i obcięcie. Mało fajna perspektywa, ale widać praktykowana.
Teo napisał/a:Kara za zdradę, to już lekka przesada... Do tego trzebaby dodać karę za wyzwiska, karę za kłótnie, karę za fochy, karę za zaniedbanie i karę za oziębłość seksualną. Karać ludzi za to że się krzywdzą, to nikt by na wolności nie był, tylko wszyscy w więzieniach
Wychodzi na to, że to taka średniowieczna kara za "wolną wolę".Twierdzisz, że żaden człowiek nie potrafi się powstrzymać od wyzywania, kłócenia, fochania, zaniedbywania i oziębłości? Te zachowania są funkcją rozumu czy nie?
Zdrada też jest funkcją rozumu Bo albo chcemy zdradzić, albo nie.
Kara za zdradę - jako pogwałcenie zasad religii ??
Byłoby to na pewno sprzeczne z religią katolicką.
Miłosierdzie, szansa na naprawę wyrządzonego zła, świadomość ułomności człowieka, miłość jako najważniejsze z przykazań wystarczą żeby nie "kamieniować" tych którzy zdradzili.
Ale, w aspekcie prawnym już tak.
Na pewno jako pogwałcenie KRiO, które zobowiązuje oboje współmałżonków o dbanie o dobro rodziny.
Ale... poza obowiązkiem, nie ma opisanych kar które grożą za jego nieprzestrzeganie.
Wg KC - bardziej.
Jest wymierny aspekt finansowy zdrady :
- koszt psychologa, leczenia którego skutkiem była zdrada,
- wydatki na rzecz kochanki/kochanka z budżetu domowego - wspólnoty małżeńskiej - stąd połowa wydatków na prezenty, obiadki, hotele śmiało może być dochodzona.
- straty finansowe, np przy wspólnych przedsięwzięciach finansowych małżeństwa które wzięły "w łeb" z powodu zdrady. Dochodzenie odszkodowania, podobnie jak w przypadku oszustwa w spółkach. Mozna by nawet dochodzić odszkodowania za korzyści utracone, szkody pośrednie.
Fajny temat dla prawnika, ale w sytuacji traumy po zdradzie raczej nie ma się ochoty zajmować takim procesowaniem się.
Skąd taka definicja zdrady? Poproszę o źródło;)
Z racjonalnego umysłu
Zdrada jest nie dochowaniem wierności, a nie złamaniem przysięgi małżeńskiej.
Złamanie przysięgi to inny kaliber przewinienia niż złamanie obietnicy, która często jest tylko domniemanym przypuszczeniem drugiej strony...
Nie, nie jest dopiero po ślubie.
Pod zdradę można podciągnąć wiele zachowań, ale to co napisałeś to inna kategoria i jej rozciąganie na związki jest zwykłym nieporozumieniem.
No dobrze a co ze zwiazkami otwartymi?
Tym tematem nie warto się zajmować w kontekście kary za zdradę. Skoro nie ma zdrady to nie ma też kary za zdradę. W kwestii otwartych związków małżeńskich się nie wypowiadam, bo to dla mnie totalne nieporozumienie.
Kara za zdradę - jako pogwałcenie zasad religii ??
Byłoby to na pewno sprzeczne z religią katolicką.
Taki argument może wyciągnąć tylko ortodoksyjny katolik. W przypadku typowego polskiego katolika, który korzysta z zakazanej antykoncepcji i uprawia seks przed ślubem można łatwo obalić aspekt religijny. Udowodnienie, że został podniesiony tylko w celu wyciągnięcia kasy nie jest trudne.
63 2014-02-26 12:02:28 Ostatnio edytowany przez Gary (2014-02-26 12:11:10)
Gary, skoro zdrada nikomu nie robi krzywdy o ile 1,2,3, to na jakiej zasadzie jest zła?
Na takiej zasadzie, że ślubujemy sobie wyłączność i wierność, a potem tego ślubowania nie dotrzymujemy. Drugie zło jest takie, że ktoś może być od nas materialnie zależny, a kochanka może spowodować, że facet będzie chciał z nią żyć a nie z żoną. Wtedy jest zagrożenie samotnością. Zagrożenie, że żona straci coś, czego była pewna, że posiada.
Dlatego proponuję żoną, które podejrzewają, że mąż zdradza, aby raczej zamiast śledztwa skupiły się na swojej sytuacji. Zamiast grzebać w innych światach raczej analizowały swój świat.
Gary napisał/a:Zdrada nikomu szkody nie czyni, o ile: (1) nie kończy się ciążą (2) nie ma chorób wenerycznych (3) nie pogarsza małżeństwa.
Hmm, tylko jest jeden problem w tym co mówisz. Chodzi mi o to, że czasami przed zdradą lub na samym jej początku, trudno przewidzieć, czy konsekwencją zdrady będzie jeden z tych punktów, które wymieniłeś. No i co wtedy?
Mogę powiedzieć, że zdradą jest również popełnienie samobójstwa. Wtedy zostawia się żonę z dziećmi i problemami, samą, bez wsparcia. Samobójstwo to też zdrada. Oglądając dziennik TV okazuje się, że złapanie choroby wenerycznej jest mniej prawdopodobne niż jazda autem. A ja każdego dnia jeżdżę autem, więc ryzykuję śmierć. Jeśli pojadę autem z kolegami na mecz, czyli jadę autem dla przyjemności, to dla przyjemności ryzykuję śmierć.
Nie da się zaprzeczyć, że kwiatki, wyjazdy, prezenty, wizyta w agnacji towarzyskiej, dodatkowe rozmowy telefoniczne, itp... kosztują, co zubaża wspólny budżet.
I dlatego budżety powinny być osobne. Bo bilet na mecz też kosztuje. Nie wspominając o wymarzonym motocyklu czy nowej komórce.
A jak obliczyć straty emocjonalne osoby zdradzonej? Może przeliczyć na koszt wizyt u terapeuty?
O chorobach, już była mowa. Rachunki z apteki?
Popieram? Mąż zachoruje na grypę, wydał tysiaka na leczenie, musi wypłacić żonie odszkodowanie -- oczywiście odtyczy tylko grypy złapanej w czasie wizyty na stadionie z kolegami.
Mogę powiedzieć, że zdradą jest również popełnienie samobójstwa. Wtedy zostawia się żonę z dziećmi i problemami, samą, bez wsparcia. Samobójstwo to też zdrada. Oglądając dziennik TV okazuje się, że złapanie choroby wenerycznej jest mniej prawdopodobne niż jazda autem. A ja każdego dnia jeżdżę autem, więc ryzykuję śmierć. Jeśli pojadę autem z kolegami na mecz, czyli jadę autem dla przyjemności, to dla przyjemności ryzykuję śmierć.
Ja również nie uważam, że zdrada łączy się tylko z seksem, można pod nią "podciągnąć" również inne rzeczy. Zresztą temat zdrady jest ciężki i... niejednoznaczny, o czym świadczy ten wątek.
65 2014-02-26 12:29:43 Ostatnio edytowany przez Gary (2014-02-26 12:35:47)
Tak właśnie Dominisiu uważam -- temat jest bardzo, bardzo ciężki, więc na życie najlepiej patrzeć przez relację mąż-żona, a nie na to, co mąż czy żona robią, gdy akurat nie są razem. Ważne co jest między nimi, jak oni ze sobą żyją, czy się szanują i kochają. Czy ich wspólne życie przynosi szczęście.
Sędzia: Jaką mąż Pani wyrządził krzywdę?
Żona: Zdradził mnie.
Sędzia: Ale na czym ta krzywda polega?
Żona: Obiecał, że będzie mi wierny, złamał słowo, straciłam zaufanie. Moje życie runęło.
Sędzia: Czyli mąż złamał daną obietnicę i na tym polega krzywda?
Żona: Tak. Cierpię teraz, nie śpię po nocach, schudłam z nerwów 10 kilo...
Sędzia: A zanim odkryła Pani zdradę, to była Pani szczęśliwa?
Żona: Tak.
Sędzia: Ale mąż wtedy też zdradzał...
Żona: Ale mu ufałam. Teraz nie ufam.
Sędzia: Czyli w poniedziałek mąż był idealny, we wtorek się dowiedziała Pani o zdradzie, w środę mąż już jest niedobry?
Żona: ..............................??????????????????