Witam, Jestesmy razem od ponad 3 lat. ja mam 21, on 23. poki co mieszkamy osobno jednak chcemy niedlugo zamieszkac razem rowniez z powodu zachowania jego mamy. na poczatku naszego zwiazku nie zauwazalam jeszcze ze jego mama chce miec calkowita kontrole nad moim mezczyzna.myslalam ze dobrze sie dogaduja lub naprawde cos sie stalo, mianowicie chodzi o CODZIENNE telefony od niej po kilka razy.. okazalo sie ze sa to zwykle glupoty i pretekst byle zadzwonic narzeczonemu od dawna to przeszkadza powniewaz kiedy nie odbierze wysyla mu wiadomosci wymuszajace w nim poczucie winy ze "jest jego matka i ja krzywdzi", " ze nie kocha mamy" lub " zaraz do lekarza pojedzie bo sie denerwuje" co wcale nie jest prawda tylko wymuszeniem na odebranie telefonu. przy kazdej naszej klotni sie wtraca i do mnie wydzwania lub meczy pytaniami narzeczonego. nie dawno wyjechalismy za granice do pracy aby zaczac zbierac na nasze wspolne mieszkanie.. mama nie pozwolila mu nawet samemu sie spakowac! za granica bylismy ok 2 miesiace przez caly ten czas byly codziennie telefony kilka razy i wypytywanie o wszystko. po ok 1,5 miesiaca wydzwaniania stwierdzilismy ze dosyc tego i trzeba skrocic te rozmowy do weekendow. wtedy jego mama zaczela wydzwaniac do mojej mamy co zaczelo byc rowniez dla niej meczace! kiedy wracalismy jego mama kazala nam kupic prezent dla brata bo jak by to wygladalo(sam fakt ze i tak mielismy dla niego prezent ale wypomnienie tego oficjalnie przez jego mame bylo jak dla nas dosyc nietaktowne) gdy wrocilismy wypytywala go ile zarabiamy( z samej ciekawosci a bardziej wscipskosci) zarezerwowalismy sale na slub.. co sie okazalo jego mama chciala gdzie indziej miec wesele syna i zaczela sie obrazac ze nie poinformowalismy jej wczesniej ze jedziemy zarezerwowac sale ( mimo ze to my placimy za wlasny slub bo nie chcemy wlasnie takich sytuacji planowania za nas wesela).. oboje mamy juz tego dosyc. nie raz narzeczony tlumaczyl jej ze jest dorosly i nie bedzie kierowac jego zyciem ale nie rozumie.. naprawde nie wiem co mam w tej sytuacji zrobic. mamy dom w ktorym w przyszlosci chcemy zamieszkac ktory za nas planuje jak bedzie wygladal. boje sie ze gdy zamieszkamy razem to sie nie skonczy i bedzie nadal sie wtracac. moj narzeczony ma rodzenstwo tym bardziej nie rozumiem tego zachowania ;(
1 2014-02-05 03:52:49 Ostatnio edytowany przez Ona113 (2014-02-05 03:58:15)
- Ona113
- Niewinne początki
- Nieaktywny
- Bardolka
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
Nie dajcie się złamać. Postępujcie konsekwentnie po swojemu i nie uginajcie się, bo jak się ugniecie, to po was. Wiem, że nie będzie łatwo.
- kasiakan
- Wkręcam się coraz bardziej
- Nieaktywny
Zgadzam się z Bardolką nie możecie się poddać. Może spróbujcie porozmawiać z rodzeństwem jak to u nich wygląda i czy takie sytuacje były albo są. Może Twój narzeczony jest ostatnim dzieckiem wychodzącym z domu i matka nie może się pogodzić z tym faktem. A może spróbujcie znaleźć jej jakieś zajęcie pochłaniające czas.
Ważne jest jedno w tej historii że Twój narzeczony widzi problem:) To powinno Cię pocieszyć gorzej jak udawałby że nie ma problemu.
- Ona113
- Niewinne początki
- Nieaktywny
Narzeczony ma brata 10 lat mlodszego od siebie, wiec mysle powinna sie bardziej na dojrzewajacym synu skupic.. To ze narzeczony widzi problem jest dla mnie duza pomoca.. jednak oboje mamy juz tego dosyc bo przez to prowokuje go tylko do zdenerwowania a jest wybuchowym chlopakiem.. kiedy przyjezdzam do nich po 5 min mam dosyc bo wchodzi nam do pokoju, siedzi przez caly moj pobyt i z nami rozmawia.. kiedy moj narzeczony sie zdenerwuje i chce pobyc chwile sam ona i tak chodzi za nim i nie daje mu spokoju.. staralismy sie dac jej jakies zajecie jednak to nic nie daje.. nawet potrafi nie spac do 4 w nocy dzwoniac o ktorej wroci albo co robi..
- Ona113
- Niewinne początki
- Nieaktywny
Dziś postawiliśmy Mamie sprawę jasno. Jesli jeszcze raz zadzwoni automatycznie wyl. telefon. Jego mama zaczela z tekstem ze cos sie moze stac itd jednak narzeczony stanowczo powiedzial ze od 23 lat jeszcze sie nic nie stalo zlego zeby tak wydzwaniala. Stanowczo jej powiedzial ze jak sie cos waznego stanie to ma dzwonic do mnie a jak sie okaze ze to znow jakas pierdola to narzeczony nie wroci do domu. Ponoc zrozumiala - pytanie czy slowa jej beda rownie wiarygodne jak w praktyce. jak myslicie?
- sosenek
- Zbanowany
- Nieaktywny
nie pozostaje ci nic innego tylko czekać na to jak się sprawy dalej potoczą, życzę powodzenia!
Skąd ja to znam, szczerze współczuje 
