odepchnieta przez matke - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

Temat: odepchnieta przez matke

Witam was
Zdecydowałam się napisac tutaj, aby poznac wasze zdanie ponieważ nie mam też z kim na ten temat porozmawiać.
Temat znany i rzeka jak to się potocznie mówi , przewałkowany z męzem w domu od lat, a jednak zawsze wraca, po prostu sobie nie radzę.Nawet samo napisanie tutaj myslę, ze w jakimś sensie mi pomoże nie mam już siły walczyc o miłość mojej matki, której nie ma i nigdy nie było.Po krótce napiszę tak moja mama miała mnie późno tzn w wieku ok 30 lat, ja w tej chwili mam 37 lat , mam córke 12 -letnią dorastającą i męza, który jest , a jakby go nie było? Znacie to , mam tez siostrę 47 letnia , ale przyrodnią , nasz kontakt zawsze był słaby nie wiem może ze względu na różnice wieku, odkąd pamiętam była i jest alkoholiczka , relacje rodzinne są skomplikowane , zawsze były przyzwyczaiłam się , w pewnym czasie odcięłam się od tego wszystkiego.Miałam wtedy 26 lat kiedy wyprowadziłam się z domu, którego tak nie można nazwac.Był to dom , nieszczęśliwy, bez miłości , kłótnie awantury , wieczne wstyd , bieda.Mając 9 lat matka mnie zabrała do innego ojca i zamieszkała u ojczyma, swoje mieszkanie zostawiła siostrze, która itak póżniej je straciła.Ojciec nas zostawił podobno , mało pamiętam , gdyż matka z pierwszym męzem nie miała rozwodu, w miedzy czasie pojawiłam się ja.Czuje, że matka nigdy mnie nie chciała i nie kochała z małym dzieckiem po slubie wygnała mnie z domu, powodów można się wiele dopatrywać.Zawsze dobrze się uczyłam , mimo tych przeciwności skończyłam szkołe, nie sprawiałam kłopotów wychowawczych , matka uważała , że mnie nie trzeba pomagać , radze sobie..Natomiast trzeba pomagać mojej o 10 lat starszej siostrze, która w tej chwili ma 47 lat,3 dzieci , odebrane prawie dzieci, ciągłe sprawy w sądzie , a to ,że zachorowała kolejny ślub , kolejny facet , kolejne stracone mieszkanie.Tak było zawsze , najpierw była ona , a teraz jest jej córka czyli wnuczka , ma 27 lat , dwoje dzieci , tez po rozwodzie i moja matka cały czas żyje jej życiem.Mnie odmawiała wielokrotnie w chorobie, pomocy przy dziecku, potem przestałam prosić odwiedzać , nie było sensu.Oczywiscie jest już stara, i szkoda mi jej , ciężkie miała życie , ojciec mój był alkoholikiem.Jestem po 3 terapiach , jednak nie jest mi lzej , gryzę się z tym wszystkim , i najważniejsze czuję , że nie potrafie dać też miłości swojej córce, odepchnieta przez własną matke, teściową , męza , bez zrozumienia oparcia samotna, smutna , bezsilna.To by było po krótce szkoda mi matki co ona zrobiła z nami , z moim i swoim życiem , w jakich warunkach pozostało jej żyć na własne życzenie, jej decyzje zniszczyły wszystko .Dwa lata temu straciła mieszkanie , które musiała spłacić gdyż nie było podziału z 1 żoną nic nie robiła przez 20 lat , do tej pory , nic nie robi , bez meldunku , własności , zadbania o swoją strośc, zbyt jest pochłonieta swoją 27 letnią wnuczką i 2 prawnuczkami brakuje mi już siły.Pomózcie!!!

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2013-08-07 15:08:13)

Odp: odepchnieta przez matke
smutnaibezsilna napisał/a:

Witam was
Zdecydowałam się napisac tutaj, aby poznac wasze zdanie ponieważ nie mam też z kim na ten temat porozmawiać.
(...)
szkoda mi matki co ona zrobiła z nami , z moim i swoim życiem , w jakich warunkach pozostało jej żyć na własne życzenie, jej decyzje zniszczyły wszystko .Dwa lata temu straciła mieszkanie , które musiała spłacić gdyż nie było podziału z 1 żoną nic nie robiła przez 20 lat , do tej pory , nic nie robi , bez meldunku , własności , zadbania o swoją strośc, zbyt jest pochłonieta swoją 27 letnią wnuczką i 2 prawnuczkami brakuje mi już siły.Pomózcie!!!

DOBRA. Sama chciałaś:
A nie szkoda Ci dziecka?
Słyszałaś kiedy, aby komuś pomóc WBREW jego woli?
Ponadto już jakiś czas dorosła jesteś i zdałoby się byś Z TEGO punktu patrzyła na życie - zamiast z pozycji skrzywdzonego dziecka (BO jedynym krzywdzonym teraz jest twoja mała).
INNYCH zmienić nie możesz - natomiast być może potrzebne TOBIE jest rozliczenie z przeszłością, skoro nie potrafisz się od niej odciąć?
Właśnie, co to za "powikłane" tłumaczenie??? - że nie potrafisz dać miłości własnej córce? Nie pamiętasz jak się WTEDY czułaś? czemu skupiasz się na NIEZMIENIALNEJ przeszłości ZAMIAST skupić się na własnym dziecku???
Aaaaa Inni Cie odrzucili? (TRUDNO - ICH strata). I to tłumaczy twoje skupienie na sobie i olewanie dziecka? COŚ mi to twoją mamusię przypomina. Dzieciak Cię nie odrzucił - MASZ kogoś, kto Cię kocha i odrzucasz tę miłość, bo tęsknisz za nieosiągalnym uczuciem, którego nie było i nie ma?
Musisz powielać TE błędy? Biedna ta Twoja córcia

3

Odp: odepchnieta przez matke

Moim zdaniem smutnaibezsilna nie pisała niczego o braku zainteresowania swoją córką, ale pisała o braku miłości matki, który odczuwa mimo dojrzałego wieku. Mnie to wcale nie dziwi, że tęskni i pragnie odczuwać miłość matki, nawet będąc dojrzałą kobietą z własną rodziną. Z mojego własnego podwórka wiem, że będąc matką jeszcze silniej odczuwa się potrzebę załatania dziur z przeszłości. Ludzie różne formy łatania wybierają (często nieświadomie), to bywa kariera, pieniądze, zabawa, nałogi itd. mamy tego całe mnóstwo. Ale są ludzie, którzy nie wybierają substytutów, tylko chcą tego, co jest pierwotny źródłem ich braków. A to najczęściej jednak jest brak miłości, troski rodzicielskiej.
To nie jest wcale proste, ale ja nie umiem doradzić nic innego, jak tylko to, co sama zrobiłam: nie szukaj, nie proś, nie staraj się o miłość matki jeśli sama Ci jej nie daje, bo to nie ma sensu i nie uda się. Poszukaj innego sposobu na dopieszczenie swojego wewnętrznego dziecka - siebie samej. Nie licz na ciepło ze strony kogoś, kto nie dał Ci tego przez tyle lat. Spróbuj dać ciepło i miłość swojemu dziecku (tylko nie stawaj się nadopiekuńczą wink ) i w ten sposób wygrzewaj swoje serduszko, w radości swojego dziecka. Pogódź się z taką przeszłością, zaakceptuj że przyszłość nie będzie inna i żyj swoim życiem. Nie troszcz się i nie przejmuj tym, co się dzieje z Twoją matką, siostrą itd. Skup się na sobie, córce i mężu. Odnajdź swoje hobby i poświęcaj mu każdą wolną chwilkę.

Wybacz, że nie mam innych, lepszych, weselszych porad. Podałam Ci to, czego sama doświadczam. Czasem mi smutno, zdarzają się trudne dni, gdy budzi się to małe, skrzywdzone dziecko we mnie, ale nauczyłam się już jak z nim postępować, aby nie zniszczyć życia ani sobie ani moim najbliższym. I Tobie też tego życzę!

4 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2013-08-30 19:17:39)

Odp: odepchnieta przez matke
smutnaibezsilna napisał/a:

...Jestem po 3 terapiach , jednak nie jest mi lzej , gryzę się z tym wszystkim , i najważniejsze czuję , że nie potrafie dać też miłości swojej córce

Moim zdaniem owszem, pisała...
Uważam, że JEŻELI sytuacja rodzinna nas przerasta - dla dobra najbliższych ukochanych TRZEBA nieco się odseparować. Nie pozwolić BY to rzutowało na rozwijające się dziecko.
Można matce współczuć, można pomagać - WARTO dystans wypracować. Ale można TEŻ dalej się mordować... Tylko po co i jak długo?

5

Odp: odepchnieta przez matke
Anhedonia napisał/a:
smutnaibezsilna napisał/a:

...Jestem po 3 terapiach , jednak nie jest mi lzej , gryzę się z tym wszystkim , i najważniejsze czuję , że nie potrafie dać też miłości swojej córce

Moim zdaniem owszem, pisała...
Uważam, że JEŻELI sytuacja rodzinna nas przerasta - dla dobra najbliższych ukochanych TRZEBA nieco się odseparować. Nie pozwolić BY to rzutowało na rozwijające się dziecko.
Można matce współczuć, można pomagać - WARTO dystans wypracować. Ale można TEŻ dalej się mordować... Tylko po co i jak długo?

Fakt, zarówno do pierwszej jak i drugiej części Twojej odpowiedź wink

6

Odp: odepchnieta przez matke

3 terapie i nic? Czy nikt Ci nie podpowiedział, żebyś napisała list do swojej matki? Niezależnie czy jej go oddasz czy zachowasz dla siebie powinnaś to zrobić. To jest forma oczyszczenia siebie, bo potrzebujesz to z siebie wyrzucić. Możesz to opowiadać do bólu i znudzenia innym, ale to jej tak na prawdę powinnaś to powiedzieć, bo to do niej masz żal. Proponuję list ponieważ nie ma szans, żeby ona Cię wysłuchała, a poza tym w relacji9 bezpośredniej nie powiesz wszystkiego, bo emocje wezmą górę. Mówię Ci napisz DO NIEJ LIST. Możesz go pisać nawet rok, może zająć cały 100 kartkowy zeszyt formatu A4 (a nawet 2), napisz w nim wszystko, co Cię kiedykolwiek dotknęło, zabolało, czego brakowało. Opisuj swoje uczucia i emocje, przytaczaj zapamiętane sytuacje, pisz o niespełnionych oczekiwaniach, no po prostu wszystko, co przez te lata się gromadziło. Do tego przyjmij rady Joliekos, bo dobrze Ci podpowiada i zobaczysz, że z czasem wszystko się ułoży. Będę tu zaglądać i trzymam kciuki.

7

Odp: odepchnieta przez matke

Mam 56 lat. Od dziecka byłam bardzo poważna, nie odnajdywałam się w zyciu, nie śmiałam się, moje pierwsze słowa z relacji mojej matki to "boi". Pamietam za to wszystko z wczesnego dzieciństwa , nawet to jak nauczyłam się chodzić mając 1,5 roku. Czemu to piszę? Bo dokładnie odnajduję siebie w tym co napisałaś. Moja matka umarła 2 lata temu,nie byłam przy jej śmierci, na pogrzebie byłam.
Matka zrobiła mi życia co najmniej 3 razy kosmos.
Urodziłam się jako niechciane dziecko, podobno ojciec jeszcze przed ślubem przymusił matkę do kontaktu i ... jestem.
Zawsze bardzo kochałam matkę, współczułam jej całą sobą, jej historia od dziecka była dla mnie powodem wielkiego współczucia i zrozumienia dla matki. Odkąd pamiętam miałam do matki uczucie wyrozumiałości, tolerancji i szacunku. Matka była sierotą, urodziła się na wsi jej majątek przeszedł w rece rodziny, ona została jak gołodupiec , wyprowadziła się do miasta, oczywiście lekko jej nie było. Poznała ojca, który też pochodził ze wsi niedaleko niej. I tu zaczyna się rzeczywistość, wychodząc za mąż matka miała nadzieję, że będzie prowadziła dom, opiekowała się dziećmi, a tymczasem ojciec zmusił ją do pójścia do pracy po 3 m-cach macierzyńskiego.Praca na 3 zmiany, dom , dziecko, zawiedzione oczekiwania w małżeństwie, nieszczęśliwe sieroce dzieciństwo, bieda, to wszystko było dla niej za wiele i nie ma się co dziwić. I w tym wszystkim ja, która jakimś przedziwnym trafem wszystko pojmowałam od dziecka i zawsze stałam za matką, zawsze. Ilekroć była w domu jakaś sprzeczka od małego dziecka odwracałam się od ojca, stawałam za matką. Ojciec kochał mnie bardzo, ja tego nawet nie chciałam zrozumieć, albo nie mogłam, może się go bałam widząc jak matka płacze, choć ojciec ani nie pił, ani nie bił, tylko pieniędzy brakowało i o to były awantury. Zresztą do dziś uważam, że mógł znaleźc sobie lepszą pracę, albo dorabiać. A matka widząc jak ojciec mnie kocha, jak walczy o moje uczucie, zaczęła i chyba zazdrościć i pomału coraz bardziej mnie odtrącała i sekowała. Ja jako małe dziecko, kochając matkę zawsze myślała, e to dla mojego dobra i zawsze starałam sie byc coraz to lepsza, mądrzejsza zgadywać wręcz co matce trzeba, jak ją wesprzeć itp. Tymczasem matka robiła mi przykrości, których nie mogłam zrozumieć, a to przy ludziach wyśmiewała się z tego jak próbuję się śmiać, a to śmiala się z tego jak próbuję coś zaśpiewać, a to krytykowała mnie o to czy tamto, ja jako małe 3,4,5,6 letnie dziecko brałam to głęboko do siebie i zawsze próbowałam szukaać tego co robię źle, poprawiać się i to było pierwsze zło, które mi wyrządziła. Straciłam zupełnie świadomość siebie, odwagę, bałam się w ogóle wychylać, odzywać zawsze szukałam najpierw co głupiego zrobię w tym co miałam zrobić.Nie umiałam sie bawić, śmiać,nie odnajdywałam się wśród innych dzieci. Ale to nie koniec, po mnie urodziło się jeszcze dwoje rodzeństwa, kochałam je, pilnowałam niańczyłam, opiekowałam sie tylko nie rozumiałam czemu oni traktują mnie jakoś z góry, z lekka pogardliwie, to te niestety była nauka mojej matki. w szkole uczyłam się bardzo dobrze, matka jak przyszla z wywiadówki, to stwierdziła wszem i wobec , że nie myślała, że ja będę się dobrze uczyć i, że uczę się dla siebie i to było tyle na temat mojej nauki. Ja oczekiwałam, że nareszcie matka będzie zadowolona i pochwali mnie, że dam jej choć odrobinę radości, niestety nie.Ojciec zachwycony, obiecał, że za każdą 5 dostanę 5 zl i dawał mi je , a ja odkładałam na SKO. No cóż, najgorsze zaczęło się jak rodzice się rozeszli a ja oczywiście stanęłam po  stronie matki, ojca to bolało, wyrzekł się mnie. Potem to już było tylko z górki, zawsze byłam zła, winna, matka zrobiła sobie ze mnie kozła ofiarnego. Za wszystko co było złe, odgrywała sie na mnie, psychicznie, a przede wszystkim stale i systematycznie niszczyła mnie w oczach rodzeństwa. Z tego wszystkiego do końca zdałam sobie sprawę kiedy zawalił mi się świat w wieku 21 lat, chłopak którego pokochałam doprowadził mnie do ciężkiej depresji. Nie byłam w stanie funkcjonować, poradzić sobie z bólem fizycznym i psychicznym , wszystko runęło, świat się zawalił, ja stanęłam na przeciw świata jakbym się dopiero co urodziłą, tylko w dorosłym ciele, potrzebowałam ochrony, obrony, wsparcia, a tymczasem matka powiedziała mi, że mi się pracować nie chce /mimo, że pracowałam/ kiedy powiedziałąm jej ze chce iść na studia to zapytała mnie kto mi da "żryć"mimo, że pracowałam. Tylko nie funkcjonowałam normalnie, byłam jak w galarecie, która mnie otaczała, nie pozwalała widzieć, oddychać, robić cokolwiek. Depresja, nawet lekarz psychiatra powiedział mi, żebym przyszła jak mi będzie gorzej. Zostałam sama, bez rodziny, bez leczenia za to ze światem i rodziną, którzy żądali i wymagali ode mnie zdrowia i normalnego funkcjonowania. W domu zaczęto mnie traktować, jak głupią. Szkoda gadać. Co działo sie potem nie będę opisywać, bo szkoda mojego zdrowia, w każdym razie, kiedy pojawiły się dzieci matka zaczęła je odwracać przeciw mnie. Przeszłam straszną poniewierkę, upokorzenie, 7 lat później siłą zaciągnęli mnie do psychiatry, dziś jestem na rencie PS. Tak jak pisałam ma 56 lat, do dziś nie odzyskałam spokoju ani równowagi, ostatnie słowa matki do mnie to były - widzisz nie wyszłaś za mąż, dostałam kolejnego szoku, jechałam w autobusie ze szpitala i całą drogę płakałam, kiedy mi to powiedziała, jak zawsze miała audytorium, do końca lubiła mnie poniewierać, przy ludziach, swoich, obcych. Przyznam szczerze, walczyłam jak umiałam, nie poddawałam się, robiłam wszystko na co było mnie stać. I jak, czytam co piszesz, czuję to co ty, ale ci trochę zazdroszczę, jk masz męża, który cię rozumie, przytuli, wesprze to tak bardo bym chciała tego doświadczyć, choć raz w życiu, żeby mnie ktoś przytulił, wsparł, powiedział do mnie coś normalnego, po ludzku, nie doczekam się tego. Nie ma wokół mnie nikogo takiego, nawet dzieci wychowywane w chorobie, walce są mało uczuciowe, albo nie umieją okazywać uczuć. Ponadto moja matka zaszczepiła im odwagę sprzeciwiania się mi i braku szacunku do mnie. Starałam się je wykształcić, dałam im wszystko tylko ,to wszystko było histeryczne, nie mają podstaw do zbudowania szczęścia. Boję się o nie, i to jest ostatni 3 koszmar, który odbiera mi nawet nadzieję na odrobinę spokoju i życia w moim życiu.

8

Odp: odepchnieta przez matke

Kurcze, nie wiem czy Ci to w jakikolwiek sposób pomoże, ale wirtualnie - przytulam Cię właśnie z całej siły.
Też miałam trudną matkę, jej charakter zostawił we mnie ślady już na zawsze, ale wiem, że pomimo tego wszystkiego byłam przez nią kochana. Wiem jednak jak boli odepchnięcie.

Masz w sobie ogromny deficyt miłości, nic dziwnego skoro byłaś traktowana w taki sposób jak to opisujesz, od małego.
Twoja matka była osobą toksyczną, być może na skutek jakichś przeżyć, byc może innych powodów, to nie jest aż tak istotne - ważne jest to, że jej reakcje nie miały nic wspólnego z Tobą. Powód takiego a nie innego zachowania leżał w niej, a nie w Tobie.
Cokolwiek byś nie zrobiła i tak byłoby źle.
Psychiatra to jest jedna rzecz, ale dobry psycholog, który pozwoliłby Ci przejść przez te wszystkie emocje, porozwiązywać supły wewnątrz, to jest kluczowa sprawa. Bez poukładania sobie tego (a na własną rękę bardzo trudno to zrobić, zwłaszcza bez fachowej wiedzy) trudno Ci będzie poukładać sobie życie.

Polecam Ci ten wątek:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,898,145208679,,Toksyczni_rodzice_watek_zbiorczy.html?v=2
i wszędzie na tamtym forum, też w przytaczanych tam wątkach, wypowiedzi kobiety o nicku Sorvina - to jest osoba, która ma chyba największą wiedzę w temacie, a temat poznała dobrze na własnej skórze.

9

Odp: odepchnieta przez matke

Czarna Kotko dziękuję ci, bardzo. U psychologa też byłam i to niejednego, ale nie poradzili, za bardzo kochałam matkę, za bardzo potrzebowałam jej akceptacji, za bardzo czułam sie po prostu niezrozumiana i niezaakceptowana przez jakąś pomyłkę, zresztą tego, co przeszłam nie da się wymazać, a nadziei na lepsze nie ma. Nauczyłam się już z tym życ, boję się tylko samotności na starość. Staję się nieudolna fizycznie. Ale zawsze pocieszam się, że żyje się ttylko do śmierci, a potem to juz może będzie spokój. Jeszcze raz dzięki.

10

Odp: odepchnieta przez matke

Bardzo dziękuję wszystkim za posty...wszystkie.Poniekąd to , że jestem tutaj pomaga mi i czuję się jak na terapii.
Z ta różnicą , że wirtualnie , ale ja tak wole ludzie na terapiach różnych są zagubieni, skrzywdzeni, sponiewierani do tego stopnia, że zdolni do najgorszych instynktów.Potrafią oceniać przez pryzmat różnych rzeczy, czasami niesłusznie nieuświadomieni, nie mający racji .Wtedy nie zastanawiają się, że sami mają problem jeszcze gorszy, a swoją frustrację przeładowują na ciebie.Również większość psychologów nie jest przystosowanych do prowadzenia terapii, są mało empatyczni , albo za bardzo techniczni.Znam tylko jedną odpowiednią osobę Alicje i Irene szacunek dla nich.Bedę zaglądać częściej i zapraszam do dyskusji, powoli oczywiście walczę, staram się to wszystko składać do kupy to wymaga czasu, nawet do niedawna nie byłam świadomo, że to tak głęboko we mnie siedzi i czasami wyłazi zwłaszcza po alkoholu.Wtedy nie do końca panuje nad swoim życiem i wstydzę się żeby przy obcych ludziach nie płakać , bo po co im moja historia i użalanie.Jeszcze raz dziekuje.

11 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2013-09-14 07:44:46)

Odp: odepchnieta przez matke
smutnaibezsilna napisał/a:

...do niedawna nie byłam świadomo, że to tak głęboko we mnie siedzi i czasami wyłazi zwłaszcza po alkoholu.Wtedy nie do końca panuje nad swoim życiem i wstydzę się żeby przy obcych ludziach nie płakać , bo po co im moja historia i użalanie.Jeszcze raz dziekuje.

I gitara smile TERAZ jak zacznie z Ciebie "wyłazić po alkoholu" to dopowiedz sobie: "A TERAZ jestem już dorosła i NIE POZWALAM, aby mi to rujnowało ŻYCIE" (MOŻNA POTUPAĆ NOGAMI ZE ZŁOŚCI). Odciąć SIĘ OD TOKSYNY... SAMA sobie TO robisz - SAMA możesz zaprzestać.
Powodzenia

Kurcze napisał/a:

...U psychologa też byłam i to niejednego, ale nie poradzili, za bardzo kochałam matkę, za bardzo potrzebowałam jej akceptacji, za bardzo czułam sie po prostu niezrozumiana i niezaakceptowana przez jakąś pomyłkę, zresztą tego, co przeszłam nie da się wymazać, a nadziei na lepsze nie ma. Nauczyłam się już z tym życ, boję się tylko samotności na starość. Staję się nieudolna fizycznie. Ale zawsze pocieszam się, że żyje się ttylko do śmierci, a potem to juz może będzie spokój. Jeszcze raz dzięki.

Amen. Jak i wszyscy wokół. TWOJE życie w twoich rękach, jak to mówią wszem i wobec smile
Powód twojej traumy już zniknął z twego istnienia - OD CIEBIE wyłącznie zależy CO ZROBISZ z resztą swojego życia jakie Ci pozostało... Może warto pomyśleć JAK JE odmienić?

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024