...
1 2009-06-29 03:07:08 Ostatnio edytowany przez elviska18 (2009-09-17 23:21:33)
Niestety rozstania to nic przyjemnego,bolą i to bardzo.Do tego dochodzą wspomnienia,wspólne miejsca,znajomi,wszystko przypomina to co było.Ale niestety na to nie ma lekarstwa,tylko czas,on potrafi uleczyć wiele.Piszesz,że minął dopiero miesiąc,wszystko jest jeszcze świeże ale za 2-3 miesiące będzie już inaczej,lżej na sercu.Jedyne co mogę ci poradzić to to abyś wygadała się komuś(mamie,przyjaciółce)to też pomaga chociaż w niewielkim stopniu.
ja już tyle razy mówiłam z przyjaciółmi o tym, że oni chyba mają już dość maglowania w kółko jednego i tego samego tematu...
doskonale cie rozumiem, ja mam podobna sytuacje tyle ze z moim bylym nie jestem juz od ponad roku a nadal nie potrafie o nim zapomniec i chyba nigdy mi sie to nie uda
Probowalam juz roznych sposobow ale to na nic. Wszystko mi sie z nim kojarzy, wszystko mi go przypomina. Ja bym ci radzila zerwac z nim jakiekolwiek kontakty. Powiedz mu wprost ze nie mozesz sie z nim kontaktowac, pisac, spotykac itp. Nie rozmawiaj juz z nikim wiecej na jego temat, to i tak juz nic nie pomoze. Co bylo do powiedzenia zostalo powiedziane, twoje zycie nie moze sie juz krecic wokol niego. To powinno ci pomoc mi w pewnym stopniu pomoglo chociaz nigdy nie wymaze z pamieci 6 lat spedzonych z nim. Moj byly tez ma dziewczyne i powiedzial mi zebym pozwolila mu byc szczesliwym (mial na mysli zebym sie odczepila i nie zawracala mu glowy) Mi jest tymbardziej ciezej o nim nie myslec bo mial byc tym jedynym do konca zycia. Myslelismy juz powaznie o wspolnej przyszlosci a teraz on mysli o przyszlosci ale juz nie ze mna niestety. Ty jestes mloda, uwierz mi ze znajdziesz kogos kogo pokochasz i bedziesz szczesliwa. Zycze ci tego.
Jedynie czas jest tutaj lekarstwem. Jeśli kochałaś to pewnie jeszcze trochę będziesz cierpieć. Kiedy rozstałam sie z poprzednim chłopakiem,który bardzo mnie zranił to pamiętam, ze miałam podobnie jak Ty. I dla mnie najlepszym lekarstwem był zajęty czas.Robiłam wiele rzeczy, żeby za dużo nie myśleć. Zaczęłam chodzić na siłownię, odwiedzałam koleżanki,spotykałam się z rodzinką i polubiłam opiekować się kwiatami.Ktoś mógłby pomyśleć, ze zgłupiałam, ale ja mogłam gadać do tych kwiatków, podlewać je, przesadzać czy czyścić listki. To mnie bardzo uspokajało i pozwoliło, ze nie myślałam o tamtym facecie. Aż po kilku miesiącach zorientowałam się, ze nie myślę o nim tak czesto i już powoli ból minął. Tak więc moim zdaniem powinnaś zająć się czymś. Może zapisz się na jakiś aerobik czy coś innego. Umawiaj się ze znajomymi, ale staraj się nie mówić o byłym chłopaku. Czytaj, oglądaj filmy i staraj się nie rozpamiętywać tego, co się stało a już niedługo będzie lepiej.
6 2009-06-29 19:48:40 Ostatnio edytowany przez ona1986 (2009-06-29 19:50:05)
Doskonale Was rozumiem. Też jestem w takiej sytuacji. Mieliśmy wziąć ślub za 3 miesiace. Wszystko dopięte na ostatni guzik. dwa tygodnie temu pokłociliśmy się, o głupotę, o smsa. Ale jak opadły emocję, jak zawszę siedliśmy i rozmawialiśmy. Rano wstał do pracy, spytałam czy mnie jeszcze lubi, a on odpowiedział, że kocha i dał buziaka. Potem były jeszcze miłe smsy, ale po południu, pstryk... już coś się zmieniło. Wrócił do domu póżno, juz nie był ten sam, nie chciał na mnie spojrzec, przytulić, porozmawiać... wolał towarzystwo innych. A dostał smsa, od dziewczyny, spytałam sie czy zna ten numer, odpowiedział nie, spytałam, będzie na bilingu, odpowiedział patrząc w oczy, że nie. i Tu kłamał, numer był na bilingu... spotykał się z tą dziewczyną przez dwa tygodnie przed naszą kłótnią. A byliśmy zaręczeni. Teraz myśle, że to był pretekst, że ta kłótnia wystąpiła w dobrym momencie. Po kilku dniach powiedział mi ze to nie ma sensu
To po co sie zareczyl, po co razem zamieszkaliśmy? po co sprawil mi bol?
Ostatnio gdy sie spotkalismy, powiedzial mi ze jestem bardzo ladna dziewczyna, ze mial szczescie, ze bardzo mnie lubi, a nawet cos wiecej. Wiec pytam, skoro kochasz, to czemu nie chcesz ze mna byc. Nie potrafil odpowiedziec. Z dnia na dzien mnie zostawil. I na sam koniec jeszcze pobawil sie moimi uczuciami, mowil ze jest sam.. Ale który normalny czlowiek, jak jest sam i kocha, odchodzi od kogos kogo uwaza za ladna, i byl szczesliwy? Jest tylko jedno wytlumaczenie, jest z kims, dlatego nie pragnie kontaktu ze mna.. tylko gra. A ja wciaz mysle, jakby to bylo gdy tu byl, siedze sama w domu, choc staram sie zajmowac jakos czas, nie myslec... juz tyle razy wygadałam ta sama historie co sie zdazyla... ze zaczyna mnie to smieszyc.... ze facet, w wieku 26 lat, planuje slub, mowi ze kocha, a nagle znika. I jeszcze beszczelnie powiedzial mi ze ja bylam z nim szczesliwa i kazdego nastepnego bede porownywala do niego.. I napisze jeszcze tyle, ze jego mama powiedziala mi ze myslala ze sie w koncu ustatkuje. dla mnie to znaczy jedno, z kwiatka na kwiatek... Tylko to tak strasznie boli Nie moge zniesc mysli, ze jest z inna szczesliwy, ze moze byc, ze jej zdradzac nie bedzie, ze ja jestem gorsza, a ona okaze sie ta idealna..
dziewczyny.. życie takie właśnie jest-człowiek każdego dnia odkrywa coś nowego, doświadcza czegoś nieznanego.. i tak samo jest ze związkami! relacje między ludzkie są zbyt skomplikowanie by umieć je zgeneralizować i odpowiedzieć sobie jednoznacznie i ostatecznie na pytanie jak przestać kochać? jak przestać cierpieć? jak zapomnieć? świat to ludzie, relacje.. i właśnie dlatego że jest nas tylu na tej planecie dzieje się tak a nie inaczej.. gdzieś tam na świecie jest ktoś mi przeznaczony-być może ten który trwa przy mnie, może nie.. a może go wcale nie ma? nie ma odpowiedzi na pewne pytania.. dlatego po burzliwym związku, po bolesnym rozstaniu trzeba po prostu zacząć żyć.. każda tego typu sytuacja uczy nas pokory, uczy nas czegoś nowego- i mimo że często cierpimy, ronimy łzy.. to warto.. bo kiedyś zjawi się ktoś kto je osuszy i ukoi ból, a człowiek w tym momencie ukochany okaże się nie tym za kogo się go uważało!
tak więc dziewczyny, choć jest trudno, choć los sprawił takie a nie inne rozwiązanie sytuacji musicie podnieść głowy do góry i iść przed siebie.. szkoda łez.. zostawcie sobie dobre wspomnienia, tych dobrych chwil a szczęście wróci ze zdwojoną siłą szybciej niż się obejrzycie
A może powinnaś zacząć spotykać się z innymi....nie mówię, że zaraz coś poważnego ale żeby miło spędzić czas i zapomnieć.Nie myśleć!!! Jesteś młoda może ktoś Ci się spodoba ........Nie ma sensu tracić czas na kogoś kto nie jest tego wart!!!
ja ma tak samo, nie potrafie wyobrazic sobie przyszlosci, zycia bez niego. Nie wyobrazam sobie ze moge miec innego meza. Nawet gdy kiedys wyszlabym za innego to i tak bede myslala o bylym. Wszystkich porownuje do bylego, on jest wzorem mojego idealu.
Mnie też ciężko... mówicie o porównaniu? On sam na ostatnim spotkani powiedział mi, że będę go porównywać do innych.. Ale teraz tak siedzę i myślę, że owszem będę porównywać, a w ten sposób, że on był najgorszym draniem... Bo jaki chłopak, porządny zostawia dziewczynę dla innej? CZy tak się zachowuje prawdziwy mężczyzna? Wiem, ciężko jest... Bo my mieliśmy zaplanowane już wspólne życie... ale jednak nie był to ten jedyny... Nie tylko on jest na świecie. Dziewczyny jesteśmy młode, piękne I zasługujemy na szczęście. Skoro były, nie potrafił docenić takiego skarbu, który miał przy sobie to był totalnym idiotą... Staram się żyć normalnie, nie mam znajomych bo dla niego urwałam kontakty, chodzę sama na spacery, albo z siostrą, wstaje rano idę do pracy, gorzej jest jak wracam już do domu... ale staram się czymś zająć, byle nie myśleć
a jak przychodzą myśli od razu je wypędzam... idę właśnie zając sie jakąś głupotą
I nie ma idealnego faceta.... tak więc dziewczyny, musimy się wziąć za siebie
chcialabym miec takie nastawienie ja ty ona1986 ale nie potrafie. Ja tez dla niego zerwalam kontakty z kolezankami i zostalam teraz sama. Zreszta wiekszosc kolezanek ma juz ulozone zycie, ja tez mialam miec...
... podobno czas leczy rany - podobno ...
kidys tez tak myslalam, wszyscy to zawsze w kolo powtarzaja. Przekonalam sie ze moich ran nie wyleczy czas, na sama mysl o nim serce krwawi jak oszalale. Moze tez te serce krwawi z zalu ze duzo w tym rozstaniu mojej winy.
Kochana czasu nie cofniemy, ja też bym chciała, inaczej bym wtedy postąpiła... ale zobacz, on Cie skrzywdził. Myślisz, że siedzi teraz w domu i wypłakuje sie w poduszkę? nie. cieszy sie życiem. A Ty sie smutasz... mam te 23 lata i sobie myślę, że już nikogo nie znajdę, że chciałam mieć dzieci przed 25... no ale cóż, widocznie inaczej jest mi pisane. Ale tak patrze.. i moje koleżanki są w związkach tylko dlatego, że wpadły, reszta jest wolna i cieszy się życiem, więc ze mną też nie będzie tak źle.. Noski do góry, a jak chcesz pogadać wyżalić się, może Ci to ulży, to możemy pogadać prywatnie...
15 2009-07-02 18:39:23 Ostatnio edytowany przez Danusia (2009-07-02 18:39:52)
Może to głupie co powiem- ale jak tak strasznie tęsknisz- wspominaj wtedy nie to co było dobre a to co było złe w Twoim związku.Może to troszkę złagodzi tęsknotę?
No ja tez mam z tym problem,od 3 miesiecy z nim nie jestem od 3 miesiecy jestem z innym.Tylko ze ciągle sie przyłapuje ze mysle o tamtym codziennie o nim mysle,sni mi sie czesto,wspominam nasze poznanie.Nie moge zapomniec mimo ze mam juz innego. ehh to co do niego czulam i niestety dalej czuje to cos konkretnego nigdy w zyciu czegos takiego nie czulam.Wiem ze obecnego tak nie pokocham nie az tak.......a szkoda, kurcze to nie tak mialo byc.......jeszcze pol roku temu zapowiadało sie na zupelnie co innego.ale niestety kochanki czesciej jednak przegrywaja ,naiwna bylam. No ale mam R. ktory jest dla mnie bardzo wazny,ehh tez go kocham ale nie tak jak tamtego.kocham 2? smieszne i głupie te moje wnioski jak mozna kochac 2,jednego wiecej 2 mniej,przeciez nie jestem nastolatka hehehe
Gdy to czytam czuję się jakbym czytala wlasna historie. miesiac temu mnie zostawil, znalazl sobie dziewczyne a co gorsza powiedzial mi ze mam sobie kogos znalezc bo on nie moze patrzec w jakim ja jestem stanie. i ze trzeba w zyciu probowac - faceci...
musimy po prostu byc twarde i co rusz znajdowac sobie nowe zajecia zeby nie zwariowac (ciezko)
Miałam w życiu jedną wielka miłośc , mojego męża teraz pozostały tylko rozpacz i rozczarowanie a zarazem strach że sobie nie poradze niby mam dziecko ale to wcale nie jest prostrze tyle że widze że do pustki można przywyknąc .
Mam nadzieje że kiedyś o nim zapomne że patrząc na niego nie będą mnie nękac uczucia z którymi sobie nie radze.
Wiem jedno należy miec pozytywne nastawienie i nadzieje a to połowa sukcesu.
Z tymi samochodami to tak samo mam... Ja żeby mnie nie korciło i nie pisać do niego i nie otrzymywać wiadomości, zablokowałam jego numer.. czuje się lepiej, bo patrząc w telefon wiem, że nie natknę się na jego smsa... a żeby nie było, że telefon milczy, to odnawia kontakty ze znajomymi Trzymajcie się dziewczynki
tak strasznie chcialabym zapomnieć o Nim, ale nie mogę. codziennie przyłapuję się na momentach kiedy o Nim myślę. w nocy nie mogę spać, bo w głowie mi tylko on. mimo, że tego nie chcę.
minął dopiero miesiąc od rozstania, a on mi dziś mi powiedział, że ma dziewczynę i żebym się nie zdziwiła jakbym ich gdzieś razem spotkała na mieście...
chciałam, żeby to wszystko ułożyło się jakoś inaczej. żebym wylizała rany po Nim i znalazła kogoś innego. a tu się okazuję, że on od razu się wyleczył...
nie mogę go usunąć z książki telefonicznej, bo czasem do mnie pisze w jakiejś typowej sprawie, pyta po prostu o coś. nie mogę go nie spotykać, bo mamy wspólnych znajomych. zresztą oni też czasem coś o Nim powiedzą, niechcący mnie raniąc.
ja wiem, młoda jestem, przejdzie mi, ale... jak zrozumieć to, że już razem z Nim nie będę, że on też ma prawo do tego by być z kimś innym i co najważniejsze przestać o Nim myśleć?
chciałabym móc wyzbyć się z tych przykrych uczuć, zapomnieć w końcu... ale tylu rzeczy i sposobów już próbowałam, a dalej mam wrażenie jakbyśmy się rozstali wczoraj...
nikt nie lubi, gdy czuje się zagubiony... ;/
.
Jeśli byłaś zakochana prawdziwą miłością to nigdy o niej nie zapomnisz . Wiem , że to boli ale czasem takie wspomnienia dają przetrwać ,dają nadzieję a czas zagoi rany ,zapomnisz co było złego ,będziesz pamiętać same szczęśliwe chwile . Bo to jest właśnie życie.
wiecie co, gdy zaczęłam czytać Wasze posty akurat w radiu puścili piosenkę Dody- Rany....
hmmm... ciekawe...
ja wlasnie boje sie tego ze nigdy nie zapomne o moim bylym, nigdy nie przestane go kochac a na mysl o nim serce ciagle bedzie krwawic...
Wiesz elviska 18 ,spotkałam kiedyś swoją wielką miłość i powiem ci że to juz nie ten sam człowiek . Teraz wiem że dobrze sie stało iż nie jesteśmy razem ,to już nie ta sama osoba choć wygląda tak samo . Dziękuje Bogu że mnie uchronił przed nim ,co z tego że go kochałam ,wiem teraz że czasem miłość nie idzie w parze ze szczęściem . Ale cóż ,zapamiętam go takiego jakim był ,choć tak naprawdę to go chyba nie poznałam do końca. Pomyśl o tym ,bo czasem kochamy ludzi wbrew sobie ,a oni nas ranią później przez całe życie , może lepiej nie być kochanym ale za to szanowanym.
Po przeczytaniu Twojego postu, tak właśnie mogę określić swój były związek... kochałam i nadal kocham całym sercem... ale teraz myślami wracając, nie byłam szanowana. Ja mu dawałam wszystko co chciał, byłam na każde zawołanie, zawsze wygospodarowałam czas, a on.. gdy było mi źle czasu dla mnie nie miał, były ważniejsze sprawy, o cokolwiek go poprosiłam, musiałam prosić tysiąc razy aż z łaski to zrobił... Ale na początku był inny, i to na początku mnie w sobie rozkochał, a z czasem zabierał to wszystko i robił tak jak po części napisałam na górze... teraz wiem, że rozkocha w sobie kolejną i też będzie odbierał po czasie jej to wszystko, znowu nie będzie miał czasu... ale to już tyczyć nie będzie, teraz mogę ułożyć sobie życie na nowo..
24 2009-07-07 19:58:36 Ostatnio edytowany przez Roxana (2009-07-07 20:00:37)
Tak czasem bywa Ona 1986 , kochamy mocno i cierpimy mocno ,czasem lepiej jest się związać z kimś kogo się nie kocha, bo choćby co robił złego to nie boli to tak bardzo ,jak ktoś kogo kochamy ,a on czegoś nie robi dla nas to nie jesteśmy pewne czy kochamy odpowiedniego faceta. Miłość istnieje ,ale tylko w kimś kto naprawdę kocha i wie co to miłość . Faceci z reguły nie wiedzą co to jest za uczucie, myślą tylko że są zakochani ,oni po prostu nie maja serca do miłości .
Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu. Ale nie można przez kogoś takiego cierpieć . Gdybyś z nim została cierpiała byś jeszcze bardziej.
Mężczyzna zakochuje się tak, jakby spadał ze schodów: to po prostu wypadek.
po co być z kimś, kogo się nie kocha?
mam wrazenie ze moje zycie bez mojego bylego nie bedzie spelnione. Zyje tak jakby nie do konca. Nic nie cieszy, nic nie ma wiekszego sensu. To jemu chcialabym powiedziec o waznych dla mnie rzeczach z nim dzielic radosci i smutki, z nim zyc...
27 2009-07-08 07:18:18 Ostatnio edytowany przez Roxana (2010-02-24 09:23:13)
po co być z kimś, kogo się nie kocha?
............
mam wrazenie ze moje zycie bez mojego bylego nie bedzie spelnione. Zyje tak jakby nie do konca. Nic nie cieszy, nic nie ma wiekszego sensu. To jemu chcialabym powiedziec o waznych dla mnie rzeczach z nim dzielic radosci i smutki, z nim zyc...
No ,masz rację nie będzie spełnione , nie do końca . Znajdziesz kiedyś kogoś bliskiego ,który cie urzeknie wrażliwością i sercem ,wtedy po części na pewno zapomnisz o byłej miłości . Tylko po części ,ponieważ wszystko co przeżyłaś zostanie na zawsze w twoim sercu .
Napisałam taki wiersz:
Proszę zobacz, spójrz w te oczy
Co kryją pod rzęsami potok łez
Czy umiałbyś to zjednoczyć
Czy już nie da sie
Tak też, uważam
Podzielam twe zdanie
Lepsza jest przyjaźń
Gdy boli kochanie
ten wiersz jest śliczny tylko szkoda, że taki prawdziwy.
Nie mów mi nigdy
Tych słów nie pojmiesz sam
I nie wiesz jak bardzo ich żal
Nie widzisz nigdy
Już nie chcesz widzieć, jak
Jedno z nas rani
Nie ja
Jeśli możesz mi pomóc
Nie odmawiaj, nie mów nie
Tak mi Ciebie brak
Jeśli możesz mi pomóc
Nie odmawiaj, nie mów nie
Tylko powiedz tak
To wszystko czego chcę
Mam tyle przed sobą
Mój Bóg odnalazł mnie
Lecz nie wiem naprawdę
Kim jest
(Kasia Kowalska "Tak mi ciebie brak")
Napisałam taki wiersz:
Proszę zobacz, spójrz w te oczy
Co kryją pod rzęsami potok łez
Czy umiałbyś to zjednoczyć
Czy już nie da sie
Tak też, uważam
Podzielam twe zdanie
Lepsza jest przyjaźń
Gdy boli kochanie
Super wierszyk ,też kiedyś pisałam ,ale teraz jakoś wenę straciłam.
Szczęście w życiu nie polega na tym, żeby być kochanym. Największym szczęściem jest kochać.
juz tak to jest z tą okropną pamięcią, że nawet jeśli człowiek się bardzo stara, to czasami po prostu nie może zapomnieć... chciałabym mieć własny detonator pamięci.
Masz w wieku wpisane 19 lat.
Szybko zapomnisz i jeszcze nie jednego przelecisz.
Spoko przejdzie Ci. ;-)
wczoraj zerwal ze mna chlopak po 4 latach zwiazku
olal mnie a ja go nadal bardzo kocham
nie odzywa sie do mnie choc wystarczylo by jego jedne słowo,
jest mi tak cholernie ciezko nie umiem sobie poradzic sama nie daje rady
wczoraj zerwal ze mna chlopak po 4 latach zwiazku
olal mnie a ja go nadal bardzo kocham
nie odzywa sie do mnie choc wystarczylo by jego jedne słowo,
jest mi tak cholernie ciezko nie umiem sobie poradzic sama nie daje rady
a czemu zerwał?
36 2009-07-08 15:10:09 Ostatnio edytowany przez SaveMe (2009-07-08 15:12:10)
Hmm.. Moze to Co powiem zabrzmi tandetnie.. Ale tak naprawde rany leczy tylko Czas.. I musisz uwierzyc w to, ze z Czasem bedzie Ci lzej. Moze nie zapomnisz O Nim w 100%.. Ale juz nie bedziesz O nim tak Często myslala.. I rany zamienia sie w blizny.. Ktore przestana bolec. Z Czasem się ułoży Zobaczysz.
Post do Elviska18 )
SaveMe, dzięki
Od paru dni przeglądam wszelkiego rodzaju forum dotyczące rozstań . W sumie pomaga tylko wtedy kiedy czyjaś historia zakończyła się szczęśliwie czyli najlepiej powrotem. My rozstaliśmy się miesiąc temu. Jak piszę MY to aż w gardle mnie ściska...co za ból! Mieliśmy się pobrać w przyszłym roku. Niestety muszę przechodzić przez to drugi raz...moja rodzina to chyba niedługo się przyzwyczai do tego,że ja to ołtarza to chyba nigdy nie dojdę. Za 1-szy razem to zrozumiałe. Byłam w toksycznym związku i dobrze się stało,że się rozeszliśmy...chociaż też cholernie bolało!!! Teraz było inaczej.Psuć zaczęło się jak wprowadziłam się do Jego rodziców. Chcieli ułożyć nasze zycie po swojemu.Dosłownie we wszytko się wpierniczali. Najgorsze jest to,że On tego nie widział. W oczach Jego rodziców byłam wymarzoną synową -czyli wtedy gdy na wszystko się zgadzałam dla świętego spokoju i gdy wszystko dusiłam w sobie. A gdy przez ostatnie 2 m-ce zaczęłam się im stawiać i walczyć o nas,o Niego...to zaczęli Go nastawiać przeciwko mnie. Dosłownie !Mydlą mu oczy ciągle. A On im wierzy. Dla mnie to jest niezrozumiałe...Mam 26 lat i nie mam ochoty kolejny raz walczyć ze sobą żeby komukolwiek zaufać. Boję się strasznie. W życiu bym nie pomyślała,że będę musiała przechodzić znowu przez to samo...czy któraś z Was przechodziła przez to co ja? Jak w takiej sytuacji radzić sobie? Żyć dalej i mieć nadzieję? bo ja już w miłość nie wierzę,boję się jej ...
Głupotą jest gdy rodzice ingerują w związek swoich dzieci. Los tak chciał abyście się rozstali i pewnie ktoś inny jest Tobie przeznaczony.
Ciężko mi sobie wyobraził,że mógłby pojawić się Ktoś Nowy-KtośTrzeci. Ja już nie mam na to sił. Ja już z góry zakładam,ze jeżeli jakimś cudem poznam kogoś ,,, to zakończenie będzie takie samo jak dotychczas. Z resztą nie chce mi się zaczynać od początku...ja chcę mieć już swoją rodzinę,u boku kochającego męża i dzieciaczki. A teraz znowu od początku..Nieeee...ciągle mam nadzieję,że zrozumie i wróci...chociaż Oni Jemu na to nie pozwolą. Nie wiem co ze sobą mam robić.Straszne to jest.
Nie pozwól aby rana po nim zasłoniła Ci prawdziwe aspekty życia. Skoro jego rodzice już teraz ingerują to co byłoby później
zgadzam się z Sarenką. postaraj się spojrzeć na swój związek rozumem, a nie sercem.
Od paru dni przeglądam wszelkiego rodzaju forum dotyczące rozstań . W sumie pomaga tylko wtedy kiedy czyjaś historia zakończyła się szczęśliwie czyli najlepiej powrotem. My rozstaliśmy się miesiąc temu. Jak piszę MY to aż w gardle mnie ściska...co za ból! Mieliśmy się pobrać w przyszłym roku. Niestety muszę przechodzić przez to drugi raz...moja rodzina to chyba niedługo się przyzwyczai do tego,że ja to ołtarza to chyba nigdy nie dojdę. Za 1-szy razem to zrozumiałe. Byłam w toksycznym związku i dobrze się stało,że się rozeszliśmy...chociaż też cholernie bolało!!! Teraz było inaczej.Psuć zaczęło się jak wprowadziłam się do Jego rodziców. Chcieli ułożyć nasze zycie po swojemu.Dosłownie we wszytko się wpierniczali. Najgorsze jest to,że On tego nie widział. W oczach Jego rodziców byłam wymarzoną synową -czyli wtedy gdy na wszystko się zgadzałam dla świętego spokoju i gdy wszystko dusiłam w sobie. A gdy przez ostatnie 2 m-ce zaczęłam się im stawiać i walczyć o nas,o Niego...to zaczęli Go nastawiać przeciwko mnie. Dosłownie !Mydlą mu oczy ciągle. A On im wierzy. Dla mnie to jest niezrozumiałe...Mam 26 lat i nie mam ochoty kolejny raz walczyć ze sobą żeby komukolwiek zaufać. Boję się strasznie. W życiu bym nie pomyślała,że będę musiała przechodzić znowu przez to samo...czy któraś z Was przechodziła przez to co ja? Jak w takiej sytuacji radzić sobie? Żyć dalej i mieć nadzieję? bo ja już w miłość nie wierzę,boję się jej ...
Przykre to że ktoś ingeruje w związek dwojga ludzi, ale jeszcze gorzej by było gdyby ingerowała jakaś dziewczyna i on by Cię zostawił dla niej. Nie da rady z nim porozmawiać?
Może nie jestem jeszcze taka stara, ale tak samo jak Ty nie chce mi sie zaczynać niczego od początku, znowu się z kimś spotykać, a jak ta osoba znowu się okaże taka sama. Tez bym chciała już mieć rodzinę, męża dzieci.
Ale tak jak:
Głupotą jest gdy rodzice ingerują w związek swoich dzieci. Los tak chciał abyście się rozstali i pewnie ktoś inny jest Tobie przeznaczony.
Znajomi ciągle mi powtarzają, widocznie nie był Tobie przeznaczony i jeszcze ktoś się pojawi.
Od momentu rozstania upłynęło już troszkę czasu, ale na pewno nie cierpię tak jak wtedy. Po woli się zbieram, dla zapomnienia zaczęłam poznawać ludzi przez czat. Na razie nie mam ochoty się z nimi spotykać, ale miło jest porozmawiać i czekać na jakąś wiadomość, przynajmniej to odwraca mnie od myślenia o nim.. Bo wiem, że już z nim nie będę...
Dziękuję bardzo za wszystkie Wasze słowa.
Cały czas zastanawiam się nad tym czy odezwać się do Niego. Tylko,że ja już raz wyciągnęłam rękę i dałam mu wyraźnie do zrozumienia,że bardzo mi zależy na odbudowaniu tego związku...W sumie odpisał po 2 dniach,że Jemu również...ale na tym się skończyło.I minął już ponad miesiąc. W tym czasie cały ślub został odwołany,nasze wspólne zdjęcia usunęliśmy z NK...Najbliżsi mi mówią,że nic na siłę,bo dopóki On nie zrozumie tego,że osoby trzecie ingerowały w nasze życie ...to tak naprawdę nie ma sensu cokolwiek robić,bo to bedzie wymuszone. No i przyznaję im rację. Także narazie sobie czekam ale nie wiem tak naprawdę na co...w sumie czuję ,że to koniec,bo jest On pod zbyt dużym wpływem swoich rodziców i cholernie ciężko jest odciąć tą pępowinę. W dodatku jest On uparty i ma wpojone,że skoro kobieta się nie odzywa to czemu On ma się odezwać...bo skoro kobieta się nie odzywa to jej nie zależy-tak mi zawsze mówił.No i jest mężczyzną,który bardzo szybko się poddaje.A ja naiwna dalej czekam na cud.Ogólnie jestem zrezygnowana i kompletnie nie mam pomysłu na siebie.
Ciężko zrozumieć mężczyznę. Ja na ostatnim spotkaniu usłyszałam, że on czuje do mnie nadal miłość.. ale gdy pojechał następnego dnia właśnie on pierwszy usunął zdjęcia z nk, nie odpowiadał na smsy. Tylko ja już wiem, że z jego strony to było kłamstwo.
Spróbuj się do niego odezwać, napisać smsa, że jak chce być nadal z Tobą to niech przyjdzie w umówione miejsce. Będziesz jeszcze bardziej pewniejsza. A najlepiej by było, gdyby on odciął się od swoich rodziców. Gdybyście zamieszkali gdzieś razem. Tak jak piszesz, on jest pod ich wpływem, może boi się zrobić krok, żeby ich nie zranić. Tylko jest i druga strona, on rani Ciebie.
Rodzice nie powinni ingerować w związek. Oni mają inne zdanie a młodzi inne.
Elviska18 -Ty szperaczko Nawet poprawiłaś mi humor .Ja już niektóre kroki wdrożyłam tylko,że w trochę innej kolejności. Byłam nawet dzisiaj u fryzjera...no i postanowiłam że zrobię prawko ,bo w sumie czas najwyższy w tym moim wieku.Jeszcze muszę popracować nad tuszą,bo zjechałam strasznie.
Do Ona1986:
Długo myślałam nad tym żeby odezwać się do Niego. postanowiłam jednak,że nie mogę tego zrobić. Tak naprawdę On musi zrozumieć czego chce a to jeszcze pogorszyło by całą sytuację. Mówi się trudno.Co do wyprowadzki.Próbowałam z tym też. Jednak On stwierdził,że nie damy rady finansowo i podkreślał,że się boi. Myślę,że przestraszył się "dorosłego życia" i odpowiedzialności jaka za tym idzie. Przykre,bo facet ma już prawie 28 lat...
Staram się być dobrej myśli.DAMY WSZYSTKIE RADĘ!!!
ja też powoli realizuję te kroki trzeba przejść przez te wszystkie etapy, by móc wreszcie spojrzeć trzeźwo na tego, kogo się kochało i zacząć żyć na nowo. ja zawsze pocieszam się myślą, że rozstania są nieodzowne w poszukiwaniu tego jedynego, tego na całe życie
zrobienie prawa jazdy jest świetnym pomysłem, bo nauka jazdy i cały kurs pochłania dużo naszej uwagi, a poza tym, przecież fajnie jest móc pojechać do sklepu na zakupy samochodem, a nie autobusem
nie przejmuj się rodziną. mamy XXI wiek i to, że ktoś jest z kimś teraz wcale nie oznacza, że będzie z tą osobą do końca życia, że weźmie z nią ślub. po prostu teraz możemy "przebierać" w facetach tak, by znaleźć tego właściwego. i bardzo dobrze.
wiem, że sobie z tym problemem poradzisz wszystkie sobie poradzimy
O!! Podoba mi się takie nastawienie...Nareszcie jakieś pozytywy. Jeśli się bardzo wieży to na pewno się uda!!!!
Trzymam kciuki
Elviska18 -Ty szperaczko
Nawet poprawiłaś mi humor .Ja już niektóre kroki wdrożyłam tylko,że w trochę innej kolejności. Byłam nawet dzisiaj u fryzjera...no i postanowiłam że zrobię prawko ,bo w sumie czas najwyższy w tym moim wieku.Jeszcze muszę popracować nad tuszą,bo zjechałam strasznie.
Przeczytałam ten tekst, który wrzuciłyście
Ostatnio też byłam u fryzjera. Zapisałam się również na kurs prawa jazdy Tylko się strasznie boje, ale widzę, że nas tu więcej to będziemy się też wspierać
To prawda, że pochłania dość czasu
ale dzięki temu się nie myśli
Ja ostatnio też poznaje nowych ludzi przez internet
I wiecie co? Czuje sie wolna, nieograniczona, nie muszę nikomu mówić gdzie idę, kiedy wrócę...
Czas znowu zacząć żyć
Już dawno zapomniałam jak to jest umawiać się na randki
teraz możesz robic co chcesz, kiedy chcesz i z kim chcesz w zasadzie to staram sie o tym wszystkim myśleć pozytywnie. i widzę, że z każdym dniem jest coraz lepiej
To bardzo dobrze na pewno nie ma już takie bólu co był
Teraz staram się być szczęśliwa sam
ale po malutku wierze w to, że jeszcze ktoś mnie przytuli i będę to szczęście dzielić z nim
tylko teraz już wiem, że niczego nie poświecę dla miłości...
Spedzilam weekend w gorach. Dobrze mi to zrobilo bo "dusilam" sie juz w miescie w ktorym wszystko mi przypominalo o moim bylym. Potrzebowalam zmiany otoczenia by odetchnac i nie myslec. To naprawde pomaga, polecam wszystkim wyjechac chociaz na pare dni. czuje sie wypoczeta, nabralam troche dystansu do pewnych spraw i ogolnie jest lepiej Tak dobrze jak teraz nie czulam sie juz bardzo dawno, chociaz wiem ze to nie jest szczyt mozliwosci mojego szczescia. W porownaniu do nastroju sprzed tygodnia to jest super. Oby bylo juz tylko lepiej chociaz wiem ze chwile smutku beda czasem wracac.
Spedzilam weekend w gorach. Dobrze mi to zrobilo bo "dusilam" sie juz w miescie w ktorym wszystko mi przypominalo o moim bylym. Potrzebowalam zmiany otoczenia by odetchnac i nie myslec. To naprawde pomaga, polecam wszystkim wyjechac chociaz na pare dni. czuje sie wypoczeta, nabralam troche dystansu do pewnych spraw i ogolnie jest lepiej
Tak dobrze jak teraz nie czulam sie juz bardzo dawno, chociaz wiem ze to nie jest szczyt mozliwosci mojego szczescia. W porownaniu do nastroju sprzed tygodnia to jest super. Oby bylo juz tylko lepiej chociaz wiem ze chwile smutku beda czasem wracac.
będą wracać, ale wszystko w tym aby nie poddać sie tym myślą, a uciec od nich zajmując sie czymś innym
Ale mimo wszystko to i tak dobrze, że czujesz się lepiej zobaczysz... jeszcze lepiej będziesz się czuła niż teraz
kwestia czasu
Ja tam na chwilę obecną ciesze sie, ,że nie doszło do tego ślubu, z dystansem mogę powiedzieć, że bym cierpiała i nie byłabym szczęśliwa ale to teraz... po czasie... no cóż lepiej późno niż wcale..
Dziewczyny - wiecie ,że aby pozbyć się nałogu trzeba sobie znaleźć inny nałóg ?
Dla mnie za późno ,ale wy młode korzystajcie z życia i szukajcie następnej miłości .
Roxana, na miłość nigdy nie jest za późno
Masz rację Elviska ,ale ja już nie chcę cierpień ,rozczarowań jestem żoną i to jest mój obowiązek ,uczucia teraz się nie liczą ,mam robić to co do mnie należy bo taka jest mentalność.
Masz rację Elviska ,ale ja już nie chcę cierpień ,rozczarowań jestem żoną i to jest mój obowiązek ,uczucia teraz się nie liczą ,mam robić to co do mnie należy bo taka jest mentalność.
Bo taka jest czyja mentalnosc?
Masz rację Elviska ,ale ja już nie chcę cierpień ,rozczarowań jestem żoną i to jest mój obowiązek ,uczucia teraz się nie liczą ,mam robić to co do mnie należy bo taka jest mentalność.
Aż mi się smutno zrobiło jak to przeczytałam. Odniosłam wrażenie jakby bycie żoną było jakąś karą ! Tak jakbyś była zatrudniona u swojego męża i musiała wykonywać tylko to co przewiduje umowa o pracę--->czyli Twój mąż. Chyba,że się mylę? A gdzie Ty w tym wszystkim jesteś?Twoje potrzeby?pragnienia?marzenia?
Mimo wszystkich przykrych doświadczeń,które przeżyłam w swoim życiu..nadal uważam,że uczucie przede wszystkim...
oj więcej nas tutaj, takie jesteśmy istotki z poranionymi serduszkami.. ja wkońcu dochodze do siebie i trzmam z was wszystkie kciuki i pamiętajcie nie jesteście same
tak trudno przestać kochać osobę bardzo bliską jak to zrobić choć ona cię zdradza z wieloma kobietami
oj trudno i nawet jak się wie że to drań, poboli i przestanie, mi pomaga odcinanie się od świata, kosekwecją ostatniego odcieńcia był krzyk przez telefon mojej siostry dlaczego sie nie odzywam.
wiecie, ja nawet myslalam o tym, żeby na kilka dni udac sie do klasztoru, bo nawet jak sie jest niewierzacym to tam pozwalaja Ci na spedzenie kilku dni w samotnosci, na mysleniu... to daje czas na zastanowienie się nado sobą, tym co było i tym co może bć dalej
!
Kochana takie zamknięcie w klasztorze spowoduje, że będziesz myślała o nim więcej ...marzyła o nim więcej ...i bardziej kochała. Tylko Roxana ma rację:LEKARSTWEM NA MIŁOŚĆ JEST INNA MIŁOŚĆ- prawda stara jak Świat i skuteczna
Masz rację Elviska ,ale ja już nie chcę cierpień ,rozczarowań jestem żoną i to jest mój obowiązek ,uczucia teraz się nie liczą ,mam robić to co do mnie należy bo taka jest mentalność.
Roxanko moja kochana - nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam. Jak możesz tak myśleć. Bycie Żoną to nie obowiązek= Twoim obowiązkiem jest szczęście Twoje i dzieci a nie męczennictwo! Niee żyjemy w średniowieczu!
tak trudno przestać kochać osobę bardzo bliską jak to zrobić choć ona cię zdradza z wieloma kobietami
Kochana może to przykre co powiem... zostaw go teraz niż będzie za późno. Ja też byłam zdradzana... potem będzie jeszcze cięzej, on teraz wraca do Ciebie ale przyjdzie taki moment, kiedy nie wroci i zostanie z inną, i wtedy załamiesz się jeszcze bardziej. Bedziesz sie zastanwiac co ona ma takiego czego Ty nie masz...
Prawda - najlepszym lekarstwem jest inna miłość
aga2448 masz racje pisząc te trzy zdania,tylko dlaczego tak trudno to zrozumieć.Dlaczego nie można się podnieść,gdy po prawie 8 latach facet zabiera od tak swoje rzeczy i mówi że nie kocha cię i nie chce być już z tobą.Ja od 2 tygodni nie wiem co mam już zrobić,jak go przekonać żeby dał nam jeszcze raz szansę.Wiem że on mnie chce wspierać i chce żebym się podniosła i ŻYŁA SWOIM życiem. Po tym co mu powiedziałam(i że go kocham i nienawidzę)w ciągu tych 2 tygodni to ja na jego miejscu nie odebrała bym już telefonu.Nie mogę sobie poradzić z tym,próbuję sobie wpierać ŻE GO NIE KOCHAM i nie zależy mi na nim-może mi będzie w ten sposób mi łatwiej.Chcę U WIERZYĆ i chce zacząć go traktować tylko jak przyjaciela.Niestety nie wiem czy to możliwe.