Jestem właścicielką sznaucerka miniaturki, ma on 7,5 roku.
Jest bardzo rozpieszczonym psem, śpi ze mną w łóżku, zimną wchodzi nawet pod kołdrę, nigdy ale to nigdy nie leży na płytkach lub parkiecie, zdarzały się tylko rzadkie wyjątki w upalne lato, kład się na chwile na parkiecie, lecz potem wracał na dywan lub łóżko.
Ma kilka swoich poduszek, jest ubierany zimą jak wychodzę z nim na spacer, regularnie chodzę do weterynarza, uwielbia towarzystwo znanych mu ludzi, sam zachęca ich do zabawy i wygłupów.
Niestety od 1,5 tygodnia zaobserwowałam ogromną zmianę w jego zachowaniu.
Jest styczeń, czyli zima, a mój piesek leży albo na płytkach albo na podłodze(wcześniej było to niemożliwe), jest niespokojny, zmienia co chwile miejsce(po prostu się wierci) wygląda na smutnego, może nawet pozbawionego życia. Rzadko macha ogonkiem, zaczyna unikać ludzi.
Byłam z nim już u weterynarza dostał dwa zastrzyki, antybiotyk i coś na odporność. Pan weterynarz go zbadał i powiedział, że nie widzi u niego niczego niepokojącego.
Co to może być? Bardzo chciała bym mu pomóc ale nie wiem jak
Ja weterynarzem nie jestem, ale może jednak cos go boli. Zrobiłas mu może wyniki? A może dopadła go depresja zimowa
Pan weterynarz twierdzi że żadne dodatkowe badania nie są konieczne. Martwię się o niego
Depresja? Raczej nie, choć psy również ją miewają.
Ja poprosiłabym na początek o morfologię, mam wrażenie, że coś boli tak zachowujące się zwierze.
Morfologia koniecznie.
Wyglada mi to na zwykle przeziebienie ale nic nie wiadomo.
Sprawdzic tez czy go cos dzies nie boli, czy nie ma gdzies rany ktora mogla sie zainfekowac i powodowac oslabienie.
A jak z jedzeniem i piciem? Ma apetyt?
Ozywia sie na spacerach czy nie?
Koniecznie zrób badania. Najlepiej pełna biochemie z profilem nerkowym i watrobowym.
Czy ma biegunki, podwyższona temperaturę? Zmieniony zapach z pyszczka?
Ewidentnie coś mu jest. Zmień weterynarza.
Niestety zwierze nam nie powie, że coś mu dolega.....
I co z pieskiem? Daj jakieś info tu....
Przepraszam za nieobecność, ale zbyt dużo obowiązków na mnie spadło.
Z pieskiem już wszystko w porządku, ale nie było łatwo.
Kilka godzin po napisanym poście zauważyłam coś dziwnego na jego jądrach. Skóra moszny była wysuszona dodatkowo wyglądała tak jakby była popękana. A dodatkowo skórę moszny chciał przebić 2cm guz. Szybki telefon do brata, żeby pojechał z moim Pakiem do weterynarza. Ja jeszcze byłam chora, 38 stopni gorączki, ale przecież to mój pupilek.
Pan weterynarz stwierdził zapalenie moszny i zalecił pełna kastracje, bez zostawiania moszny. To był czwartek a w poniedziałek na 12 był umówiony zabieg.
Wielu pewnie pomyśli że zrobiłam mu krzywdę - piesek w czerwcu będzie mieć 8 lat, jedynym sposobem usunięcia guza była kastracja, możliwe że w ten sposób zaoszczędziłam mu przyszłych problemów i chorób związanych z tym narządem, a im pies młodszy tym lepiej dochodzi do siebie po takich zabiegach.
Piesek po za biegu czuje się już dobrze, już jest tydzień od zabiegu, w piątek będzie mieć ściągane szwy a wszystkie niepokojące objawy ustały!
Badanie histopatologiczne guzka wykazały że był to - ziarniak ropotwórczy, czyli nic groźnego!
No. Jak pies jest osowiały to coś musi oznaczać.
Wielu pewnie pomyśli że zrobiłam mu krzywdę
A dlaczego krzywdę? Ja jestem zwolennikiem wszelkich kastracji i sterylizacji jeśli nie zamierzamy rozmnażać zwierząt. Pewnie i Ty nie rozmnażałaś i zobacz, gdybyś się na to zdecydowała kiedyś, Twój piesek nie musiałby przez jakiś czas cierpieć.
Super, że wszystko się dobrze skończyło. Weterynarz, weterynarzem, ale to my właściciele najszybciej zgadniemy co naszemu zwierzęciu jest
Nie, nie, mój piesek ma już dzieciaki
Ja też się ciesze że już wszystko porządku! Znów jest tym moim kochanym Łobuziakiem
wszystko dobrze się skończyło...
Nie pozwoliłabym na inne zakończenie!