Witam . Czytałam wiele opinii ludzi , kobiet , które żyją z syndromem DDA . Ja mam odmienny problem . Mój mąż jest obciążony tymże syndromem . Jesteśmy małżeństwem z ponad 20-toletnim stażem . Mamy jedno dziecko , córkę . Ich relacje są tragiczne . On z nadmierną surowością ją wychowywał , ja w alternatywie rozpieszczałam ją . Był moment , że chciałam odejść , teraz tego żałuję . Popełnione błędy wychowawcze odbiły się mocno na dziecku . Nie skończyła szkoły , a teraz wyprowadziła się do chłopaka , którego nie jestem w stanie zaakceptować . Jest mi z tym bardzo ciężko . Rodzinę trzymałam na siłę i to widać . Dalej z tym człowiekiem nie umiem żyć , a nie mam siły odejść . Marzę tylko o jednym . O odzyskaniu jej . Pozdrawiam
Odzyskanie czy też zbudowanie dobrych kontaktów z córką wymaga dobrej woli z jej i Twojej strony. Wymaga od Ciebie poproszenia jej o spotkanie z Tobą; wymaga od Ciebie determinacji, umiejętności wysłuchania szczerych (a na pewno nieprzyjemnych) słów córki na Twój temat - jeśli do tej rozmowy dojdzie. Twoje działanie na siłę lub chęć zagłaskania problemu pogłębi jedynie konflikt istniejący miedzy wami.
***
Skoro chcesz zając się problemem kontaktu z córka, nie zaś problemów z mężem będącym DDA, proponuję, byś zmieniła temat wątku na adekwatny.
Proszę, zapoznaj sie z regulaminem forum - ułatwi Ci to poruszanie się po naszym forum.
Moje relacje z córką są dobre . Spotkałyśmy się i rozmawiałyśmy . Do mnie nie ma żadnego żalu , przykre słowa nie padły . Mąż nie widzi w sobie żadnej winy i to jego postawa nie pozwala na jej powrót . Uważa , że nie popełnił żadnego błędu i żebym to jego zrozumiała , bo jest z patologii . Wykazuje postawę raczej roszczeniową .
Jeśli masz dobre kontakty z córką, to nie musisz jej "odzyskiwać".
Rozumiem, że problem polega na Twoich relacjach z mężem. On roszczeniowy, Ty - uległa.
Możecie je uporządkować albo samodzielnie (słuchając się wzajemnie, nie zaprzeczając), albo przy pomocy specjalisty - podczas terapii małżeńskiej. Ale by tego dokonać potrzebna jest od was obojga chęć wzajemnego zrozumienia. Jeśli zaś będziecie upierać się przy własnych stanowiskach i wzajemnie oskarżać, to... będzie jak dotąd.
Jestem tego świadoma . Próbowałam . Zaciągnęłam wręcz go do poradni małżeńskiej . Niestety mąż wycofał się z tego uznając , że problemu już nie ma . Teraz nawet nie chce o tym słyszeć . Że nic nie poradzi , bo jest z patologii . A ja już nie mam siły . Odeszła mi chęć do życia
Rozumiem, że życie z człowiekiem z syndromem DDA jest trudne.
Rozumiem, że Twoje próby podjęcia wspólnej terapii były nieudane.
Wiem jednak, że najlepiej jest budować swoje szczęście na sobie, by nie uzależniać go od nikogo, by na nikogo nie przerzucać też odpowiedzialności za swoje wybory.
Wiem też, że bezsilność jest najczęściej efektem długotrwałego tłumienia swych uczuć, ze złością, wściekłością i nienawiścią na czele. Wiem, że wiele osób odzyskało swe siły, gdy przestały ukrywać (również przed samą sobą) swe uczucie; gdy przestały być spolegliwe i cierpiętnicze.
By pomóc samej sobie możesz podjąć decyzję o własnej terapii.
Dziękuję za pomoc . Podejmę samodzielną terapię . Pogubiłam się sama w sobie . Nie poradzę sobie z tym samodzielnie i o tym wiem . Tym bardziej nie pomogę komuś , kto tę pomoc odrzuca . Teraz najważniejsza jest dla mnie córka i to dla niej muszę się pozbierać . Być może będę musiała zacząć wszystko od nowa . Nie będzie to łatwe , ale inaczej się nie da . Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam
Proponuję jeszcze jedno. Byś sama dla siebie stała się najważniejszą osobą. Paradoksalnie może to pomóc i Twej córce, i Tobie, i Twemu mężowi.
Trzymam kciuki.
decyzję o rozwodzie podjęłam kilka lat temu . Nie zrobiłam tego , bo córka bardzo to przeżywała . W ten sposób ciągnęłam bagaż , który przytłoczył całą rodzinę . Zbyt ją obciążył . Teraz muszę zmienić swoje priorytety . Samej sobie odpowiedzieć , czy mu pomagać . Do mnie dociera , że do tego człowieka nic nie czuję . A więc nie ma o co walczyć . Nie o taki związek