Witajcie:)
Potrzebuje z kimś pogadać o problemie, który mnie dręczy. Mianowicie partnerstwo na odległość oraz brak mi poczucia, ze jemu na mnie zależy. ach... płakać mi się chce, że muszę to pisać tu, a nie mam nikogo kto by mnie wysłuchał może są ,ale ja nie mogę z tym iść do innych, bo jestem zbyt dumna. Poznałam mojego partnera 3 lata temu młoda, szalona, pełna życia wokół pełno adoratorów i koleżanek obgadujących mnie z zazdrości bo mi się w życiu tak wszystko dobrze układało. I oto stawiam pierwsze kroki dorosłość i spotykam jego uroczy i dziwny. Myślałam, że skoro widzi jak dobrze mi się powodzi i nie narzekam na towarzystwo, o które zawsze jest zazdrosny to będzie starał się 200%. Przychodzi i myśl o miłości i wszystko zaczyna być bajeczne...teraz mamy 9 miesięczne dziecko, a on jest za granicą pracuje. Nie mamy ślubu bo ja nie chciałam, a może trzeba było ten świstek sobie załatwić. Już nie ma go ponad rok i cholerny telefon milczy bo bawi się na weselu, bo coś tam jeszcze, bo jest nudna rozmowa ze mną. Nasza ostatnia rozmowa 4 miesiące temu przebiegła tak słyszę w słuchawce "nie jeszcze trochę popracuje teraz jest najlepszy okres szkoda mi tak zostawić " moja odp." aha szkoda bo Twoja córka może zacząć myśleć, ze jej dziadek to jej tato" koniec rozmowy. Zapomniałam jak to jest być bezpieczna w ramionach mężczyzny, zapomniałam jak miło brzmią milo słowa tj. "kocham Cie". To nie koniec bo dalej jestem atrakcyjna kobietą spotykam niespodziewanie swojego znajomego. Umówiliśmy się na kawę. Do niczego nie zaszło ale miło było poczuć wzrok mężczyzny pełen takiego no no uczucia . Nie poproszę mojego partnera aby wrócił, nie będę płakała czy coś w tym stylu, bo...bo jestem zbyt dumna. I chyba tez gdzieś w środku czuje ogromne poczucie ze mnie skrzywdzono, ze on mnie rani tym zachowaniem a to powoduje iż bardziej się oddalam tylko czy on jest tego świadom?