Kochani. Jestem tak wściekła od wczoraj z powodu zachowania siostry mojego męża oraz teściowej. Mój mąż ma problemy w domu ze swoją matką, która niestety w żaden sposób nie potrafi zrozumieć problemów swojego syna. Wczoraj pierwszy raz sama poszłam do teściów (jesteśmy małżeństwem od 2 miesiecy, 2 lata razem, ale jakoś nie zdarzało się aby była u jego rodziców sama). Jestem pierwszą dziewczyną mojego męża (ma 28 lat. Całe życie matka mu mówiła, że ma sobie tylko jednej jedynej szukać. No i tak zrobił). Podczas rozmowy postanowiłam powiedzieć co boli mojego męża, nawiązać rozmowę i stać się impulsem do wspólnych rozmów na temat emocji, z którymi ł. (mój mąż) już sobie nie radzi. Czuje się pokrzywdzony przez zachowania swojej matki, która nie dość, że ma menopauzę i mimo zaleceń lekarza nie bierze leków, jest jeszcze podjudzana przez swoją córkę (siostrę ł.). Wczoraj się dowiedziałam, że jego siostra do tego stopnia nie może mnie zdzierżyć, że wkurza ją nawet to w którym miejscu w ich domu usiądę. To i wiele innych rewelacji dowiedziałam się od matki ł. Matka ł. niestety często wyje, że jej synek nie bedzie jej odwiedzał, tak wiec przynajmniej raz w tygodniu mój mąż do niej jeździ lub razem jeździmy. Dowiedziałam się, że właśnie siostra ł. opowiada matce jak to synka na manowce wyprowadzę, jaka to zła jestem itd. że matka sama zostanie. Oczywiście siostrunia jest wtedy wychwalana pod niebiosa.
Miesiąc przed ślubem wynajęliśmy mieszkanie, wszyscy o tym wiedzieli, wpłaciliśmy kwotę i postanowiliśmy wziąć tylko to co niezbędne zakładając, że dostaniemy kredyt i kupimy coś swojego. Rodzice ł. wyjechali wtedy na tydzien na wakacje (wiedzieli o mieszkaniu i o tym, że wszytsko juz załatwione). I nagle coś pieprznęło matkę ł. i zaczęła wyć i wrzeszczeć na nas oboje, że jakim prawem jej takie coś robimy. Okazało się, że siostrunia maczała paluchy i naopowiadała matce jak to ł. się chyłkiem z domu wyniósł, że prawie gołe ściany zostawił (co oczywiście jest kłamstwem, bo on i ja wzięliśmy tylko kilka rzeczy do ubrania na zmianę i ręczniki). Mimo, że byliśmy zdenerwowani przed ślubem, dołożyły nam jeszcze od siebie.
Ł. jest niczym chłopiec do bicia, który ma robić tak jak one chcą, a kiedy odmówi robią z niego potwora.
Doradźcie mi co ja mam robić, skoro podczas rozmowy tak mnie wyprowadzają z równowagi i przekręcają kota ogonem? Nie chcę się z nimi kontaktować, ale co ze świętami? Co dalej?
Czy ktoś był w podobnej sytuacji?