jestem ze swoim chlopakiem 2 lata na poczatku kochalismy sie pare razy dziennie i w nocy. seks trwal 4 godziny a ja dochodzilam niezliczona ilosc razy. od roku wszystko sie zepsulo wole isc spac ciagle mu mowie ze glowa mnie boli albo ze justro rano musze wstac albo ze poprostu nie dzis... ostatnio gadalismy ze soba na ten temat i on mysli ze on mnie nie pociaga a tak nie jest. jest moim 2 partnerem seksualnym i najlepszym pod tym wzgledem. jesli jego nie ma w poblizu a przyjdzie taki moment ze mi sie zachce to sama sie zaspokoje i ide spac. on probuje jak moze kiedy mnie piesci tam reka to jestem mokra ale nie chce mi sie i go odpycham.. juz sama nie wiem czy jestem po prostu leniem czy co... kiedys bralam anty tgo mi sie codziennie chcialo a teraz wogole powiedzialam mu w klotni ze dla mnie seks moglby nie ze on jest seksoholikiem bo by kochal sie codziennie gdyby mogl moze go tym urazilam.. ale on tez ma swoje wady nie jest dla mnie czuly ani mily ani opiekunczy ciagle tylko praca albo seks czuje sie jakby tylko dlatego ze mna byl POMOZCIE!!!!!
To powód jest inny niż seksualność ale gdy wolisz sama to musi czymś ciebie odpychać i tego szukaj. Sprawa bólu głowy. Jednak słabe te Wasze tłumaczenia bo prof. L.S. powiedział , że po seksie ból znika.
Kiti - na dłuższą metę seks parę razy na dzień jest niemożliwy, no musi wystąpić że tak powiem wyczerpanie. Wyobrażasz sobie seks 4-5 razy codziennie przez okres 10 lat? Bo ja nie i żadna normalna kobieta też nie.
Z mojego doświadczenia wynika, że kobietom wystarcza seks jakieś 2,3 razy w tygodniu. Czasem częściej czasem rzadziej. To zupełnie normalne. Tak jak to, że dotykanie, przytulanie jest bardzo ważne i wcale nie musi zaraz łączyć z seksem.
Kiti - nikt nie jest seksmaszyną, troszkę Ci się przejadło a efektem niestrawność i niechęć do potrawy Porozmawiaj, upewnij go, że potrzebujesz nie seksu non stop, a czułości. Jak facet mądry to zrozumie twoje potrzeby.
tylko wlasnie o to chodzi ze nasze relacje przez brak seksu od roku sa byle jakie albo odwrotnie ze przez relacje nie mam ochoty sie z nim kochac.. ja moglabym nie kochac sie nawet i 2 miesiace i nic mi to nie przeszkadza nie widzicie nic w tym dziwnego?:(
do Remi ja mu wlasnie mowilam ze np jak ogladamy film lub siedzimy gadamy sami w domu to juz nie znaczy ze musimy isc do lozka a dla niego to nienormalne on by chcial by prawie codziennie...
6 2012-09-24 19:58:57 Ostatnio edytowany przez Remi (2012-09-24 20:00:01)
tylko wlasnie o to chodzi ze nasze relacje przez brak seksu od roku sa byle jakie albo odwrotnie ze przez relacje nie mam ochoty sie z nim kochac.. ja moglabym nie kochac sie nawet i 2 miesiace i nic mi to nie przeszkadza nie widzicie nic w tym dziwnego?:(
Stawiałbym, że przez brak dobrych relacji, nie ma seksu.
Wierzę Ci, że nie przeszkadza tobie brak seksu nawet i 2 mce. Bo wiem, że kobiety i rok potrafią obyć bez niego. A dzieje się to, gdy czują niechęć do mężczyzny. Dla kobiety to kwestia psychiki, gotowości, która wiąże się z uczuciem, zaufaniem, czułością. Dla mężczyzny przeważnie to czysta fizyczność.
Gdy są problemy, gdy kłóci się z partnerem lub żyje się razem ale osobno, gdy jest źle, gdy napięcie narasta, gdy występuje poczucie, że on nie rozumie, nie wie czego chcę, gdy dochodzisz do wniosku, że to nie jest tak, oddalasz emocjonalnie od partnera, uczucia gasną - wtedy seks nie jest przyjemnością często. To co kiedyś lubiłaś - dotyk, zapach, podniecenie - znika - zostaje niechęć do ciała kogoś, niechęć dotykania, to co lubiane staje się nie lubiane. I to najzupełniej normalne.
To taka spirala - co może zmienić to? Tylko jego zmiana, gdy zacznie dostrzegać w tobie, co kiedyś, doceniać i starać o ciebie i na każdym kroku udowadniać jak bardzo mu na tobie zależy. Inaczej nie ma powrotu...
tylko widzisz Remi on mysli ze on jest wporzadku a ja sie ciagle czepiam.. jest strasznie leniwy nie pomaga mi w codziennych obowiazkach nie domysla sie ze moze jest mi ciezko i moze pomoc tylko siedzi i wymaga.. dlatego zwracam mu uwage robie to na bierzaco bo nie chce tego zbierac w klotni i wypominac ale i tak nie ma zadnych efektow. Nawet zrywalam z nim ale on nie dopuszcza takiej mozliwosci i ja nie wiem czy bym chciala bez niego byc.. jak mozna facetowi wytlumaczyc ze musi sie zmienic..:(((( jesli przez ten powod nie mam ochoty na seks to znaczy ze on nie jest tym jedynym?
Kiti - on nie dopuszcza myśli, że nie będzie z tobą, ty nie wiesz, czy chciałabyś być bez niego.
Wniosek - On ma do ciebie uczucia i o tym wie, tylko nie potrafi tego okazać, stał się leniwy i pewny swego, a takim być nigdy nie można, ty czujesz coś dalej do niego, ale nie jest tak jak wg ciebie być powinno.
Na facetów jest prosta metoda, mam nadzieję, że nikt mi za złe tego nie weźmie. Czasami to co wydaje się niemożliwe, jest właśnie możliwością.
Zacznij rozmawiać na necie, poznaj kogoś, zacznij sama wychodzić, nie tłumacz się z tego - zrób sobie czas dla siebie, zobaczysz jak on zareaguje - a podejrzewam, że najpierw złością, szpiegowaniem, potem zacznie myśleć co jest grane i smutnieć, a na końcu dojdzie do wniosku, że musi się zacząć starać i zrobi to.
mam wrazenie ze on zareaguje tylko zloscia zacznie mi mowic ze z mojej strony to nie milosc ze przez 2 lata mowilam tylko puste slowa i koniec zwiazku... boje sie ze to przyczyni sie do gorszych relacji niz sa
wiele rzeczy robi dla mnie takich co jeszcze nigdy dla nikogo nie zrobil.. przelamal swoje kompleksy choc nie do konca ale sie stara znalazl prace zeby zbieraz na nasza przyszlosc ale jakos sie nie kwapi to tego zbierania hehe teraz to juz robota mu nie odpowiada ciagle chodzi zly nie wiem jak do niego podejsc.. teraz mi mowi ze juz nie bedzie nalegal na seks ze zniechecil sie tak jak ja z dnia na dzien o co mu chodzi? remi dzieki za to ze mi radzisz;)
11 2012-09-24 22:16:52 Ostatnio edytowany przez Remi (2012-09-24 22:17:48)
Kiti - poznaj kogoś, to najlepsza rada, jaka chyba może być - da ci dystans, a jednocześnie da mu motyw do działania. Będzie wyrzucał, będzie zły, olej to. Rób swoje, bo cel uświęca środki.
Strachem nie polepszysz sytuacji, tylko działaniem.
Jestem mężczyzną, który jeśli nie wie, nie mówi, jeśli wie to wie. Przeczytaj dokładnie każdy mój post w temacie, każdy niesie wiedzę i chęć pomocy i próbę propozycji zmiany.
On mówi - zniechęciłem do seksu - nie wierzę w to, to gra, tak mawiają mężczyźni.
ja wiem ze to gra bo najpierw poczulam sie winna ze on juz sie zniechcecil i chcialam to naprawic ale przeciez o to mu chodzi wlasnie zebym znow zaczela sie kochac z nim tak czesto jak on chce.. wycofalam sie i olalam te jego zniechcecenie bo wiem ze to nieprawda wiem ze nie wytrzyma dlugo i co wtedy? moze mnie poprostu zucic znalezc se taka co codziennie bedzie chciala.. mi na seksie tak bardzo nie zalezy bardziej mi zalezy zeby miedzy nami bylo dobrze. sprobuje tej twojej "metody" jesli na ciebie by zadzialalo to moze i na niego tez...moze:<
mi na seksie tak bardzo nie zalezy bardziej mi zalezy zeby miedzy nami bylo dobrze
no ale musisz zrozumieć, że dla niego seks jest wciąż ważny, przecież to część bycia razem. jasne, że nie może być zawsze tka jak na początku związku, ale żeby zupełnie nic? moim zdaniem powinniście znaleźć jakiś kompromis i oboje powinniście od nowa się starać
kochamy sie tylko bardzo bardzo rzadko i z mojej strony to troche z przymusu.. i on to chyba czuje.. ja sie staralam ale mnie odpycha od niego to ze nie moge na niego liczyc w codziennych sprawach jest takim samolubem wiecznie tylko musze zaspakajac jego potrzeby a nic nie daje od siebie to jak mam jeszcze sie starac? jestem dla niego jak matka moze zabardzo go niancze
Pójście w ramiona innego będzie jedynie kolejnym przyczynkiem do kolejnej kłótni. I będzie to gwóźdź do trumny twojego martwego związku.
Nie jest prawdą, że nie masz ochoty na seks. Gdyby tak było, to nie masowałabyś się sama. Nie robiłabyś się mokra, pod wpływem jego pieszczot. Po prostu zamknęłaś się na swojego faceta. I musisz znaleźć przyczyny tego.
To, że młody facet "chciałby niemal codziennie" to nic nienormalnego. Ma po prostu duże libido i tyle. I nie bez przyczyny - wszak sama pisałaś, że wcześniej seks był i po kilka razy dziennie i jeszcze w nocy i że dochodziłaś niezliczoną ilość razy. Zmieniło się wszystko niemal z dnia na dzień, a zamiast usiąść i porozmawiać to stosujesz wymówki i obrażasz go. Jak on ma się w tym odnaleźć ? I co - teraz chcesz zainteresować się innym, żeby jeszcze bardziej mu namieszać w głowie?
nie chce go zdradzac czycos.. moze poprostu powinnam mu pokazac ze jest za bardzo pewny siebie i dlatego sie tak leni wie ze go nie zostawie bo on zaraz przybiegnie polasi sie i znow jest to samo a ja jestem taka ze wybaczam.. moze trzeba zastosowac drastyczniejszych metod
Jak chcesz mu to pokazać, to odejdź od niego. Ale nigdy nie zaczynaj zabawy z innymi facetami. Bo albo to doprowadzi do zdrady (niezależnie od tego jak bardzo deklarujesz wierność), albo będzie dla niego to i tak wyglądało jak zdrada.
Chcesz stosować "drastyczniejsze" metody, a nawet nie spróbowałaś szczerej rozmowy. Takiej z przyznaniem się, że to nie tak, że jesteś zmęczona, albo że cie głowa boli, że robisz to sama kiedy jego nie ma itp. Że po prostu coś się zmieniło, a jego naciski i brak czułości sprawiają, że tylko coraz bardziej zamykasz się w sobie, bo czujesz się jak maszynka do seksu, a nie jego partnerka. I jeśli będzie w stanie powstrzymać się od tego przez kilka tygodni, a u ciebie nic się nie zmieni, to będzie znak, że trzeba się będzie definitywnie rozstać, póki jeszcze atmosfera nie jest do końca popsuta między wami.
Chociaż wiesz, zastanawiam się na ile jest to wszystko prawdą. Bo ja od byłej narzeczonej również słyszałem takie zarzuty, mimo iż tematu seksu potrafiłem nie poruszać całymi tygodniami. A jak ją obejmowałem, czy przytulałem lub całowałem to przecież jedynie dlatego, że ja chcę seksu. No i oskarżenia o brak czułości - kompletnie wyssane wszystko z palca to było....
rozmowy byly on mi sam powiedzial ze zacznie se sam robic "wiesz co" bo ja go nie zaspakajam.. tlumaczylam mu ze za bardzo przedmiotowo podchodzi do tego.. jak juz zacznie sie przytulac to u niego musi sie to konczyc seksem ja wiem o tym i dlatego draznia mnie te momenty. chcialabym normalnie pocalowac go z jezyczkiem tak poprostu a on mi juz wsadza reke pod majtki i zaczyna..
"coraz bardziej zamykasz się w sobie, bo czujesz się jak maszynka do seksu, a nie jego partnerka" to mowilam m,u juz kilka razy a on ze to normalne ze facetowi sie chce.. ja wiem o tym ze to normalne ale sa granice..
Wiesz, po twoich wcześniejszych kłamstwach i wymówkach też bym tak pewnie miał, że jak już się z łaski godzisz na jakieś czułości, to dlatego, że masz ochotę na seks. Bo niestety, ale tak to wygląda momentami.
Skończ z wymówkami i masturbacją. I trzymaj konsekwentnie jedną linie przez kilka tygodni. Jak się nic nie zmieni (ani u ciebie, ani u niego) to po prostu rozstańcie się.
nie pieszcze sie przeciez codziennie o to chodzi ze mi sie strasznie rzadko chce... teraz on mi mowi ze chce poprawic tylko relacje miedzy nami ale o sprawie seksu oboje mamy zapomniec..
mieszkam z nim od ok roku na stancji i codziennie spimy obok siebie.. od tamtej pory juz nie ma mowy o masturbacji.. i dalej mi sie nie chce czy to jest po prostu blokada akurat na niego?
teraz on mi mowi ze chce poprawic tylko relacje miedzy nami ale o sprawie seksu oboje mamy zapomniec..
Czyż nie o to ci chodziło?
Jak to:
mieszkam z nim od ok roku na stancji i codziennie spimy obok siebie.. od tamtej pory juz nie ma mowy o masturbacji.
Ma się do tego:
od roku wszystko sie zepsulo wole isc spac ciagle mu mowie ze glowa mnie boli albo ze justro rano musze wstac albo ze poprostu nie dzis... ostatnio gadalismy ze soba na ten temat i on mysli ze on mnie nie pociaga a tak nie jest. jest moim 2 partnerem seksualnym i najlepszym pod tym wzgledem. jesli jego nie ma w poblizu a przyjdzie taki moment ze mi sie zachce to sama sie zaspokoje i ide spac.
?
nie chodzilo mi o to zeby zapomniec o seksie juz wogole.. wtedy bym przeciez nie szukala pomocy tutaj na forum. temat jest jednoznaczny czemu nie mam ochoty na seks|? przez 3 miesiace na stancji bylo wszystko ok byl seks i wogole potem sie zepsulo... i doszlo do tego ze nie chce mi sie z nim kochac moze to przez to ze zamieszkalam z nim
no moze tu troche namieszalam czasami jezdze na weekendy do domu rodzinnego... i wtedy kiedy mi sie zechce to... ale to nie o to tu chodzi czemu ja nie chce z nim?
Bo masz go na co dzień i dlatego chce ci się mniej. A jak jeździsz do domu rodzinnego raz na jakiś czas i zadowalasz się sama, to twoja ochota na niego jeszcze bardziej maleje. W dodatku jego nastawienie nie pomaga. Doszły do tego kłótnie spowodowane tym tematem i mamy efekt domina rozpoczęty twoimi wymówkami i kłamstwami.
On tak mówi, bo taka jest jego obrona na całą sytuację. Bo z jednej strony mówisz, że cię pociąga itp, a z drugiej...nie ma pokrycia w czynach. Kiedyś seksu było dużo - dziś nie ma wcale.
Czemu się na niego zamknęłaś? To trudne pytanie, a odpowiedź jest jeszcze trudniejsza, bo wymaga kolejnych pytań:
Czy widzisz w nim swojego męża, ojca waszych dzieci?
Czy masz jakieś stresy w stylu uczelnia/praca/problemy rodzinne?
Czy zaczęłaś brać/odstawiłaś/zmieniłaś pigułki?
Czy poznałaś jakiegoś innego mężczyznę/kobietę?
Czy fantazjujesz o nim, czy o innych i jak często?
Jak często się masturbujesz?
Co cię w nim najbardziej denerwuje (nie licząc kwestii związanych z seksem) ?
Czy uprawiasz jakieś sporty i jak się odżywiasz?
Czy widzisz w nim swojego męża, ojca waszych dzieci? odp: na dzien dzisiejszy raczej nie..
Czy masz jakieś stresy w stylu uczelnia/praca/problemy rodzinne?odp: mam male problemy rodzinne ...
Czy zaczęłaś brać/odstawiłaś/zmieniłaś pigułki? odp: nie biore zadnych pigulek. kiedys kiedys bralam anty ale tylko przez miesiac wtedy chcialo mi sie codziennie a jak odstawilam to wogole
Czy poznałaś jakiegoś innego mężczyznę/kobietę?odp: nie poznalam nikogo takiego..
Czy fantazjujesz o nim, czy o innych i jak często? odp: fantazjuje czasami ale ostatnio to wogole o nikim nie fantazjuje..:/
Jak często się masturbujesz? raz na 2 miesiace moze
Co cię w nim najbardziej denerwuje (nie licząc kwestii związanych z seksem) ? odp. to ze mi nie pomaga w sprzataniu praniou jego gaci i wogole
Czy uprawiasz jakieś sporty i jak się odżywiasz? odzywiam sie zdrowo ale sportu zadnego nie uprawiam
No i gratuluję - właśnie odpowiedziałaś sobie na pytanie czemu na niego się zamknęłaś:
Nie widzisz z nim wspólnej przeszłości, ale zdecydowałaś się z nim zamieszkać - to swego rodzaju zgrzyt dla psychiki. Potęgowany tym, że nie spełnia twoich oczekiwań - nie masz w nim wsparcia, nie wywiązuje się z obowiązków partnerskich i domowych. Wasze problemy nałożyły się w czasie z efektem ubocznym odstawienia pigułek. Do tego doszły problemy życia codziennego i wszystko to odbiło się na twoim libido, bo negatywne emocje, które odczuwasz nie miały po prostu innego ujścia...
Zacznij radzić sobie ze stresem - np poprzez ćwiczenia, czy jakieś relaksujące cię hobby. Porozmawiaj z nim odnośnie zasadach sprzątania (ustalcie jakiś podział obowiązków). Małymi kroczkami uda się wyeliminować problemy składające się na waszą sytuację - oczywiście, o ile twój partner będzie się również przykładał. Jeśli on to oleje, to i ty olej jego.
no w koncu dales mi jasny obraz na to wszystko... ale co w tym wszystkim zrobic z seksem?
Nic, bo seks nie jest tutaj przyczyną, ale skutkiem. Skoro twój facet zbastował z tematem to wykorzystaj to i zajmij się resztą, a sprawa seksu wyjaśni się sama.
Tylko tez porozmawiaj z nim któregoś razu na spokojnie o tym wszystkim. Wyjaśnij mu złożoność sytuacji i że musicie się postarać oboje - małymi kroczkami.
no moze i masz racje ale watpie zeby ruszyl dupe i pomogl mi np zmywac naczynia.. dziekuje za wytrwalosc i zainteresowanie moim problemem :* yoghurt007
Twoje subiektywne odczucia to jedno - ale spróbować, choć nie musisz, to przynajmniej powinnaś. Jeśli się nie uda, to znak do rozstania.
to nie sa subiektywne odczucia tylko wiele razy mu tlumaczylam zeby mi pomagal ale najwidoczniej ma geny po ojcu swoim bo ten tez nic nie robi... a po drugie to znam go bardzo dobrze i poprostu taki typ z niego ze nie bedzie sprzatac..
to nie sa subiektywne odczucia tylko wiele razy mu tlumaczylam zeby mi pomagal ale najwidoczniej ma geny po ojcu swoim bo ten tez nic nie robi... a po drugie to znam go bardzo dobrze i poprostu taki typ z niego ze nie bedzie sprzatac..
A co za bzdety wygadujesz? Nic to z genami nie ma wspolnego, a z lenistwem na ktore pozwolilas. Pogadaj z nim i powiedz mu, ze nie jestes jego gosposia. Razem mieszkacie, razem powinniscie sie domem zajmowac.
Tak jak Yoghurt mowi, niechec do seksu jest nie przyczyna problemow ale ich objawem. Jasne, ze nie chcesz sie z nim kochac, bo czujesz sie wykorzystywana i niedoceniona. Gdyby wygladal jak Brad Pitt nawet to by Cie odrzucal, bo ciagle na niego jestes wsciekla. Tez tak mialal lata temu. Bylam w zwiazku z facetem, ktory byl mily, opiekunczy i inteligentny, ale niestety takze pasywna lajza. Po czterech latach, na koniec nawet pocalowac go nie chcialam, nie mowiac nic o seksie. Ciezko podniecac sie kims kto nam na nerwy dziala.
Po prostu z nim pogadaj.
no wlasnie o to chodzi i ja wlasnie mam takie odczucie ze nawet gdyby byl zajebiscie meski to i tak mnie to nie ruszy dopoki dojrzy do tego ze powinien troche pomoc mi i wogole zainteresowac sie mna.. a nie wiecznie tylko o pracy mi gada juz mam go dosc czasami jak zbliza sie godzina kiedy ma przyjsc z roboty to szlak mnie trafia bo wiem ze znow to samo
adlernewman i znalazlas sposob na tego faceta czy juz nie jestes z nim?
Część genów jest dziedziczonych po rodzicach i to fakt. Reszta to kwestia wychowania - nie na darmo mówią - niedaleko pada jabłko od jabłoni czy jeśli chcesz poznać swą dziewczynę - spójrz na jej mamę
Adlernewman - nie powinno się krytykować swoich byłych, gdyż źle to świadczy o krytykującym. Widać masz wysokie wymagania, ale nazywanie byłego - pasywną łajzą, to przesada już, bo kim ty byłaś będąc z pasywną łajzą tyle lat
To, że się wie, co jest przyczyną, co wpływa na niechęć, to wcale nie oznacza, że po problemie. Bo trzeba coś postanowić, a to już ryzyko, bo nie wiadomo czy poskutkuje. Rozmowy na pewno nie, bo czasem można mówić jak do ściany. Skoro autorka nie ma seksu, źle się czuje w tym układzie to terapia wstrząsowa jest najlepsza. Nic nie straci, a może tylko zyskać.
To co jej radzisz Remi, to nie rozwiąże jej problemów, a jedynie przysporzy kolejnych. Ona nie ma bowiem problemu z seksem - ma problem ze stresem, który tak się u niej objawia. Musi popracować nad przyczynami i jeśli jej partner nie zrozumie tego, to nie ma sensu ciągnąć związku dalej.....
To co jej radzisz Remi, to nie rozwiąże jej problemów, a jedynie przysporzy kolejnych. Ona nie ma bowiem problemu z seksem - ma problem ze stresem, który tak się u niej objawia. Musi popracować nad przyczynami i jeśli jej partner nie zrozumie tego, to nie ma sensu ciągnąć związku dalej.....
Yoghurt - z doświadczenia ci powiem, że strach to duża siła. Nic tak nie pobudza do działania jak wizja utraty osoby na której ci zależy... Chyba, że ci nie zależy.
Sam byłem świadkiem historii, że to działa.
Samym gadaniem to niewiele się zdziała w tej sytuacji, jest za późno.
Z całym szacunkiem do twoich wypowiedzi, bo lubię i cenię twoje posty.
Na krótką metą pewnie i zadziała. Tylko na ile? Tydzień, dwa miesiąc? A potem wszystko wróci ze zdwojoną siłą....
Strach i zazdrość są kiepskimi motywatorami zmian w związku.
Zazdrość wynika, ze strachu o utratę kogoś. Najpierw jest strach, a potem zazdrość, że np. ona ma swoje życie, ktoś ją lubi, wychodzi gdzieś itp... I owa wizja utraty kogoś, może przewartościować myślenie człowieka i to bardzo mocno. Odrobina zazdrości jest zawsze w związku potrzebna.
Ludzie są z natury leniwi, gdy nie strach przed wizją głodu, niemożności utrzymania rodziny, to pracowaliby duuuuużo mniej... Tak samo, jak gdyby nie było prawa, nakazów. Gdyby nie strach przed wielkimi karami, ludzie by jeździli na luzie po 2 piwkach.
Zazdrość z definicji jest uczuciem negatywnym. I na dłuższą metę - niszczącym. Jej facet już teraz odbiera ich problemy bardzo osobiście. Jak myślisz, jak zareaguje jak pojawi się na widoku inny facet?
Strach - w podanym przez ciebie przykładzie - nie jest najważniejszy. Myślano podobnie wprowadzając zakaz posiadania na własny użytek niewielkich ilości określonych narkotyków. Po kilku latach efekt jest odwrotny od zamierzonego. Tutaj przede wszystkim skuteczność odnosi nauka i prewencja.
To, że ich związek już jest martwy to pisałem już jakiś czas temu. Ale niech próbuje dziewczyna - choćby dla własnego sumienia.
teraz to mi mowi ze nie chce juz kochac sie ze mna i mu to juz zbrzydlo kur.. o co mu chodzi wyzywa sie za to ze nie wygral ze nie chce sie seksic
nie wiem czy bym sie przelamala spotykac sie z innym facetem.. sama bym tego nie chciala zeby moj chlopak sie spotykal z inna i napewno bym do niego nie wrocila..
O rety, a czego się spodziewasz dziewczyno? Taka jest jego reakcja obronna i tyle. Nawet opisując swój problem tutaj na forum troszkę zakręciłaś w jednym momencie, więc jak on ma się czuć jeśli doszły do tego twoje wymówki i kłamstewka oraz nieumiejętność dojścia do przyczyn?
dojscie do przyczyn nie bylo trudne tylko pisze tu po to zeby sie dowiedziec czy to jest wogole mozliwe w zwiazku ze chlop chce codziennie a babie nie.. bo nie mialam wczesniej czegos takiego.. i co jesli nie nic nie dadza rozmowy ani zazdrosc to co zuce go? powiem mu ze nie chce z nim seksu bo mnie wkur.. codziennie? to po cholere 2 lata z nim chodze?
wymowki sa po to zeby nie bylo co noc tej samej klotni o to samo... gdybym mu mowila ze to przez to ze sie nie zachowuje sie jak chlopak nie pomaga mi to bym nie spala co noc.. kumpela mowi mi ze jak seksu u nas nie ma to daje nam tydzien i on pojdzie do innej... nie bede przeciez robic tego na przymus. inni za to mowia ze lozko was pogodzi tylko w tym sek ze ja nie mam ochoty sie kochac a co gorsze godzic sie w taki sposob... rozmowy..? rozmaiam juz od dluzego czasu chyba nie ma dnia zeby do tego tematu nie dojsc.. moze to doprowadzi do rozstania ale nie interesuja mnie inni mezczyzni i tez moge miec ten sam problem z innym.. moze poprostu juz tak mam
Nic więcej ci nie powiem na ten temat ponad to, co już powiedziałem.
Jak ci tak bardzo nie pasuje, to się z nim rozstań. Po co masz trwać w beznadziei i kłótniach? Ktoś ci każe? To jakiś przymus czy jak? Po prostu powiedz, że mu, że starałaś się rozmawiać, wyjaśnić, ale nic się nie zmienia, a w związku z tym nie widzisz dla was przyszłości i musicie się rozstać w związku z tym, zanim atmosfera między wami zepsuje się na dobre.
Nie pójdzie do innej, jak coś czuje do ciebie.
Zauważmy - zdrada dla mężczyzny jest gdy jest fizyczny seks z drugą osobą, dla kobiety, gdy jest emocjonalne połączenie, tu nawet fizyczności być nie musi. Różnice w spojrzeniu są ogromne.
Poza tym - każda zmiana, lub próba zmiany obecnej sytuacji rodzi krzyk, bunt, bo mi jest dobrze jak jest i nie chcę zmieniać. Partner mówiąc, że nie chce się z tobą kochać - stosuje emocjonalny szantaż. Wie, że zależy ci na tym, by było dobrze, to ty zaczynasz rozmowy, więc wykorzystuje twoją chęć do rozmów, na swoją korzyść - wzbudzając poczucie winy. Zapamiętaj - jeśli nie wiesz o o chodzi - jest to gra. Na emocjach.
ja nawet z kolegami nie moge pisac smsow nie moge zakladac zadnych portalow internetowych bo dla niego to znaczy ze juz bede czatowac z innymi.. dla niego same pisanie jest zdrada wiec chyba nie nalezydo tych facetow co zdrada dla nich jest tylko fizyczna
ja nawet z kolegami nie moge pisac smsow nie moge zakladac zadnych portalow internetowych bo dla niego to znaczy ze juz bede czatowac z innymi.. dla niego same pisanie jest zdrada wiec chyba nie nalezydo tych facetow co zdrada dla nich jest tylko fizyczna
Należy więc do tych zazdrosnych osób, co podstępem nawet sprawdzą twojego Facebooka, albo Nk Zadbaj o równość w związku, poza tym, masz prawo znajomić się z innymi ludźmi, tu nie ma nic złego...
W świetle ostatnich informacji....
Zapomnij o ratowaniu związku - uciekaj lepiej gdzie pieprz rośnie i to migusiem!
ale dlaczego toc namawiales mnie na to zebym probowala ateraz mam uciekac?
Ale doszła do tego wszystkiego informacja o jego chorobliwej zazdrości, o czym nie wspomniałaś wcześniej.
- nie wywiązuje się z obowiązków domowych
- nie wywiązuje się z obowiązków partnerskich
- nie słucha tego co do niego mówisz, ani nie stara się wprowadzać zmian
- jest chorobliwie zazdrosny
jak kazdy facet po czesci na swoj sposob
Usprawiedliwiaj go dalej. Ciekawe ile czasu wytrzymacie w takiej sytuacji i jakimi wzajemnymi ansami się skończy...
Część genów jest dziedziczonych po rodzicach i to fakt. Reszta to kwestia wychowania - nie na darmo mówią - niedaleko pada jabłko od jabłoni czy jeśli chcesz poznać swą dziewczynę - spójrz na jej mamę
Adlernewman - nie powinno się krytykować swoich byłych, gdyż źle to świadczy o krytykującym. Widać masz wysokie wymagania, ale nazywanie byłego - pasywną łajzą, to przesada już, bo kim ty byłaś będąc z pasywną łajzą tyle latTo, że się wie, co jest przyczyną, co wpływa na niechęć, to wcale nie oznacza, że po problemie. Bo trzeba coś postanowić, a to już ryzyko, bo nie wiadomo czy poskutkuje. Rozmowy na pewno nie, bo czasem można mówić jak do ściany. Skoro autorka nie ma seksu, źle się czuje w tym układzie to terapia wstrząsowa jest najlepsza. Nic nie straci, a może tylko zyskać.
Napisalam "pasywna lajza", zeby bylo dosadniej. Facet byl po prostu przerazony jakakolwiek konfrontacja (ani jednej klotni w ciagu 4 lat), nie umial podejmowac decyzji, kiedy pojawial sie jakikolwiek problem to sie zamienial w male dziecko , i mi w koncu wybilo, bo dosyc mialam odpowiedzialnosci za nas oboje. Oczywiscie, mial dobre strony, bo przeciez inaczej ten zwiazek by tak dlugo nie trwal- byl inteligentny, wyksztalcony, mial poczucie humoru, mielismy duzo wspolnych zaintereseowan, byl bardzo przystojny i z charakteru porzadnym czlowiekiem. Niestety, wydaje mi sie, ze bylismy do siebie niedopasowani i dlatego po jakims czasie zaczelam sie czuc samotnie, zaczal mi ciagle na nerwy dzialac i oczywiscie seks na tym ucierpial. Jak patrzylam na niego, to widzialam tylko takie niezaradne chlopie, i mi ochota od razu przechodzila. Probowalam rozmawiac, ale do niego nic nie trafialo. W koncu stwierdzilam, ze to bez sensu i spakowalam manatki.