Zalogowałam się na tej stronie ponieważ nie wiem jak sobie poradzić z chorą sytuacją jaka mnie spotkała. Otóż mój mąż powiedział mi ,że mnie nie chce, on każe mi się wynieść razem z dzieckiem na bruk. Jest podły w stosunku do mnie-powiedział że on robi i będzie dalej robił wszystko mnie na złość żebym wreszcie pojęła że on mnie nie chce i się wyniosła od niego. Jesteśmy razem po ślubie 2,5 roku i mamy małe dziecko, które przeszło ciężką operację na otwartym sercu. Córka ma orzeczenie o niepełnosprawności i ja pobieram na córkę świadczenie pielęgnacyjne do marca 2013r. Nie wiem co robić mąż jest bardzo chamski wobec mnie, potrafi wyzywać mnie przy swojej mamie (mieszkamy razem z mamą męża)i nie przejmuje się że źle robi. Teściowa jest za mną, rozmawiała z mężem na temat jego podłego zachowania, nie raz stawała w mojej obronie gdy powiedział coś złego na mnie. Również mój ojciec rozmawiał z nim, ale mąż nie chce nikogo słuchać, on uważa że dobrze robi pozbywając się mnie i dziecka z domu. On mi grozi że jak się w końcu nie wyniosę to mi dopiero pokaże na co go stać, wtedy umili mi życie. Ja jestem wobec niego wporządku, dbam o niego,dom i dziecko. W tym roku skończyłam studia licencjackie i wybieram się na studia magisterskie. Od początku mąż zachowywał się dziwnie wobec mnie. Nie chciał mi w niczym pomagać, wszystko było na mojej głowie, wiecznie się awanturował o błahe rzeczy. Jest mi cieżko z tym, ponieważ nie mam gdzie odejść z małym dzieckiem. Rodzice mieszkają z młodszą siostra w dwupokojowym mieszkaniu w bloku i nie ma tam miejsca aby pomieścić mnie i córkę. Z wynajmem mieszkań w mojej okolicy jest ciężką poza tym narazie nie mogę podjąć pracy ponieważ pobieram świadczenie pielęgnacyjne. Zdaję sobie sprawę w jak beznadziejnej sytuacji się znalazłam i nie mam pojęcia co zrobić żeby moje małżeństwo było w końcu normalne. Zależy mi na tym aby córka była wychowywana w pełnej rodzinie jednak z dnia na dzień mój mąż jest coraz gorszy do mnie. Mąż od początku ,,podzielił nas",śpimy w oddzielnych łóżkach w oddzielnych pokojach, on ma swoją pracę swoje zajęcia a ja mam swoje. On nie interesuje się mną,nie obchodzi go że ja np. ukończyłam studia czy to że źle się czuje. Na życie daje mi 400 zł pomimo tego że zarabia 2,500 zł. Jest chamowaty- wyzywa mnie od najgorszych, poniża że się do niczego nie nadaję. Przez to jego zachowanie zaczęłam się czuć gorsza. Mąż ma problem z alkoholem,bardzo dużo pije,poza tym pali dużo papierosów. Ktoś by powiedział że ,,widziały gały co brały",jednak w tym przypadku tak nie było. Mąż przed ślubem był bardzo odpowiedzialną osobą,pracował ,studiował, był bardzo zakochany we mnie. Znaliśmy się 3,5 roku przed ślubem i wszystko było w porządku. Niestety zmieniło się od razu po ślubie. Wtedy dopiero zrozumiałam z jakim człowiekiem się związałam-był chamski wobec mnie,rzucił pracę,nie dokończył studiów. Teraz pracuje od 9 miesięcy u wujka. Sądziłam że jak urodzi się córka to wszystko zmieni się na lepsze, jednak tak się nie stało. Jest mi bardzo ciężko z tym i nie wiem co robić.Mąż non stop mówi, żebym poszukała kogoś innego póki jestem młoda bo później to mnie nikt nie będzie chciał. Ta zła sytuacja zaszła już za daleko i jestem w kropce,nie wiem co będzie dalej. Bardzo proszę o mądrą radę,co mam zrobić w takiej beznadziejnej sytuacji.
A sama jak myślisz, co Ci rozsądek podpowiada?
Rozsądek mi mówi żeby ratować to małżeństwo bo jest dziecko małe które potrzebuje pełnej rodziny. Natomiast serce podpowiada że nic już z tego nie będzie chociaż ja nadal kocham męża. Myślę że on mnie już nie kocha od dawna.
4 2012-07-18 00:13:00 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2012-07-18 00:14:09)
Wejdź na stronę Niebieskiej Linii, przeczytasz tam o przemocy psychicznej i o możliwościach otrzymania pomocy prawnej.
Proponuje, byś nagrywała jego "wystąpienia", mogą być później dowodem.
***
Dziecku przede wszystkim potrzeba jest spokoju, to czy rodzina będzie pełną, jest sprawą drugorzędną.
Pełnej rodziny...oczywiście, ale "normalnej" tj kochającej, wspierającej itd
Jesteś inteligentną kobietą, dlaczego żyjesz z nim pod jednym dachem, nie bierzesz rozwodu i nie próbujesz z dzieckiem żyć godnie i w poszanowaniu ?
Ile jeszcze potrzebujesz upodlenia?..że tak niegrzecznie zapytam?
Wielokrotnie powtarzam, że dziecko nie będzie nigdy wdzięczne za wychowywanie w tzw. pełnej rodzinie, ale takie, gdy brak jest miłości, szacunku, dbania o siebie wzajemnie. Poza tym dziecko wychowywane w takich warunkach często uznaje panujące relacje między rodzicami za normalne i przenosi je do własnej rodziny. I tak tworzy się łańcuszek przemocy.
Szczerze to boję się, że sobie nie poradzę sama z dzieckiem....poza tym przeraża mnie życie w samotności, raczej wątpię w to aby jakiś normalny facet zainteresował się mną na poważnie. Myślę że nie mam szans na to aby znaleźć dobrego faceta i stworzyć związek na nowo ponieważ mam dziecko a faceci wolą kobiety wolne bezdzietne.............nie wiem,tak mi się wydaje przynajmniej.
Kobieto!
Strach przed samotnością wpakował Cię w to małżeństwo, w którym ani nie jesteś kochaną, ani szanowaną. Jeszcze tkwisz w nim, ale już planujesz jakby wpaść w ramiona kolejnego mężczyzny. A może byś tak nauczyła się stać na własnych nogach?
Pobądz proszę trochę na tym forum , poczytaj
...a przekonasz się jak bardzo się mylisz, a niską samoocenę niby skąd masz...właśnie przez życie z tym człowiekiem..
Jesteś kobietą z licencjatem, więc myślę że pracę poszukasz prędzej, czy później....jakaś kasa będzie, poza tym wystąpisz o alimenty na dziecko ...też pewny pieniądz..a nie łaskawie rzucone 400 zł przez pana.
Jakiś kąt do życia...jak zaczniesz faktycznie rozważać wyprowadzkę i szukać...myślę, że coś wyszukasz..
Poza tym zawsze nie zaszkodzi iść po darmową poradę prawną....to nie takie straszne...
Pozdrawiam...muszę zmykać...wstaję o piątej do pracy...
Przemyśl sprawę proszę, rozgość się na forum, czytaj, pisz
I bardzo Cię proszę nie mów o sobie w ten sposób, ja mam trójkę dzieci, jestem rozwiedziona, i o dziwo...szczęśliwa
Kobieto!
Strach przed samotnością wpakował Cię w to małżeństwo, w którym ani nie jesteś kochaną, ani szanowaną. Jeszcze tkwisz w nim, ale już planujesz jakby wpaść w ramiona kolejnego mężczyzny. A może byś tak nauczyła się stać na własnych nogach?
To nie strach lecz ślepa miłość mnie wpakowała w to beznadziejne małżeństwo,zresztą jemu wtedy zależało na mnie. Nie rozglądam się za facetami i szczerze mówiąc skupiłam się na wychowywaniu córki. Po prostu napisałam to co myślę, że mam nikłe szanse na poznanie kogoś. Teraz mam ważniejsze sprawy na głowie niż faceci.
Pobądz proszę trochę na tym forum
, poczytaj
...a przekonasz się jak bardzo się mylisz, a niską samoocenę niby skąd masz...właśnie przez życie z tym człowiekiem..
Jesteś kobietą z licencjatem, więc myślę że pracę poszukasz prędzej, czy później....jakaś kasa będzie, poza tym wystąpisz o alimenty na dziecko ...też pewny pieniądz..a nie łaskawie rzucone 400 zł przez pana.
Jakiś kąt do życia...jak zaczniesz faktycznie rozważać wyprowadzkę i szukać...myślę, że coś wyszukasz..
Poza tym zawsze nie zaszkodzi iść po darmową poradę prawną....to nie takie straszne...
Pozdrawiam...muszę zmykać...wstaję o piątej do pracy...
Przemyśl sprawę proszę, rozgość się na forum, czytaj, pisz
I bardzo Cię proszę nie mów o sobie w ten sposób, ja mam trójkę dzieci, jestem rozwiedziona, i o dziwo...szczęśliwa
Dziękuje za wsparcie:)
Izabela,tutaj Ci nikt nie powie,żebyś porozmawiała z mężem,ratowała małżeństwo dla dobra dziecka.Twojego małżeństwa już nie ma,ojciec Twojego dziecka jest draniem.Dla dobra dziecka powinnaś jak najszybciej odizolować się od tego człowieka,szukać pomocy gdzie się da-pomoc społeczna,organizacje kobiece..Rozwód,alimenty,jak macie ślub kościelny-unieważnienie w takich okolicznościach jest możliwe.Są wyjścia z sytuacji,ale musisz otrząsnąć się z nicnierobienia i zacząć myśleć.
Szczerze to boję się, że sobie nie poradzę sama z dzieckiem....poza tym przeraża mnie życie w samotności, raczej wątpię w to aby jakiś normalny facet zainteresował się mną na poważnie. Myślę że nie mam szans na to aby znaleźć dobrego faceta i stworzyć związek na nowo ponieważ mam dziecko a faceci wolą kobiety wolne bezdzietne.............nie wiem,tak mi się wydaje przynajmniej.
Hej,ja mam dwoje dzieci, trochę przeszłam po rozwodzie i w trakcie, mąż zostawił mnie z długami, zero wsparcia od rodziny , ale dałam radę. Kobiety są silne i DASZ radę, a wierz mi, że nie ma nic piękniejszego jak spokojny DOM i wiem co mówię .
Powodzenia i nie czekaj bo i tak w końcu Ciebie wywali.
Jezu! Co to za człowiek w ogóle? Potwór! I jeszcze z małym dzieckiem po operacji jesteście. :-(
15 2012-07-18 09:51:06 Ostatnio edytowany przez vikita (2012-07-18 13:16:26)
Izabela, jeżeli mąż już stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczną (+ fizyczną) wezwij policję i karz założyć mu stosowną kartę.
Nikt nie ma prawa niszczyć drugiego człowieka.
Z tego co piszesz, macie chore dziecko, a mężczyznę chore dziecko przeraża. Oni tacy macho, a tu chore dziecko i to jego własne... Oni inaczej patrzą na potomstwo. Są oczywiście wyjątki, ale...
Zacznij podnosić swoją samoocenę i nie dawaj się.
Wg prawa, dotąd, dokąd jesteś jego żoną, masz prawo z nim mieszkać.
Jeżeli nie daje Ci kasy na utrzymanie - wystąp o alimenty. Możesz to zrobić w każdej chwili.
Izabela, jeżeli mąż już stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczną (+ fizyczną) wezwij policję i każ założyć mu stosowną kartę.
To będzie podstawa do rozwodu z jego winy, a w sytuacji autorki alimenty na nią (a nie tylko dziecko) na pewno są nie do pogardzenia.
Jeżeli nie daje Ci kasy na utrzymanie - wystąp o alimenty. Możesz to zrobić w każdej chwili.
Nie o alimenty, lecz o środki na zabezpieczenie potrzeb rodziny. Zabezpieczenie może być wyższe niż alimenty.
Tu więcej (i proszę administrację pozostawienie linka, może być przydatny, a za dużo tam tego na kopiowanie):
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Obowiazek-zaspokajania-potrzeb-rodziny-przez-malzonka-1285427.html
Izabela! jak mozesz sobie nie poradzic? moj ojciec odszedl od mamy jak mialam 14lat. ja zbuntowana nastolatka, dwojka synow na studiach, gdzie trzeba bylo oplacac im szkole, mieszkanie i utrzymywac! plus mnie. no i do tego mieszkanie zadluzone, na kredycie, mama zarabiala 800zl miesiecznie, a to ledwo starczalo na rate kredytu... ale jakos sobie poradzila i teraz wszyscy zyjemy na swoim, mama jest szczesliwa, po tylu latach znalazla mezczyzne, ktory i tak po tej krzywdzie jaka zrobil moj ojciec mamie, nie szukala nikogo. poprostu pojawil sie sam i sam z siebie daje jej szczescie na jakie zasluguje bo jest zlota kobieta!
tu jest kwestia tego czy Ty naprawde chcesz odejsc. kobiety bardzo czesto szukaja wymowek na to, ze sobie nie poradza z tym czy z tamtym. jak sie uprzesz, bedziesz silna to sobie poradzisz. nie musisz przeciez pracowac legalnie, mozesz dorabiac na czarno tylko musisz tego chciec! zrob wszystko co sie da, zeby byc niezalezna, zeby moc odejsc. a nie wydaje mi sie, zeby tesciowa czy rodzice Ci jakos nie pomogli...
Jeżeli jesteś zameldowana tam gdzie mieszkasz to nikt Cię nie ma prawa wyrzucić. Ja radzę Ci spokój, opanowanie i konsekwencję. Nie daj się prowokować i wciągać w awantury. Powiedz mu, że jeżeli będzie tak się zachowywać wobec Ciebie, przestaniesz mu prać i gotować. Jeżeli podniesie rękę na Ciebie to wezwiesz policję. Jeżeli mu się nie podoba życie z Tobą to niech on się wyprowadzi. Pamiętaj, że to co powiesz to musisz zrobić. Może uda się go jeszcze wychować, chociaż nie wykluczam jego choroby psychicznej.
Boże co się z tymi chłopami dzieje ??!!
Twoja sytuacja jest bardzo podobna do mojej. Prawie rok temu usłyszałam od męża : nie kocham Cię już, nie jestem z Tobą szczęśliwy, chcę wreszcie "pożyć", 22 lata razem to za dużo, WYNOŚ SIĘ. Wszystko dlatego, że zakochał się w innej i chciał dla niej zrobić miejsce w naszym domu. Miałam potwornego doła, raz nawet czy dwa przeszła mi po głowie myśl, żeby ze sobą skończyć. Zaczęłam szukać jakiegoś lokum. Jako osoba bezrobotna nie stać mnie było na wynajem, dlatego dawałam ogłoszenia, i szukałam pracy z zamieszkaniem. Chciałam się odkuć finansowo, wynająć coś i zabrać do siebie syna. Wtedy koleżanka popukała się po głowie i powiedziała : czyś ty zgłupiała? Masz się wyprowadzić, bo jaśnie pan macho tak sobie życzy?? Nie ma prawa wyrzucać cię z domu a jak to zrobi -dzwonisz na policję i ma pozamiatane. Jak chce się rozstać, niech złoży pozew o rozwód i dopiero jak Sąd zasądzi co i jak - możesz odejść. Nie daj się "wyruchać" i walcz o swoje. Tak też zrobiłam. Mąż pozwu nie złożył, pozwolił mi łaskawie zostać w domu a wkrótce za wszystko przeprosił, powiedział że mnie kocha i nie chce się rozstawać. Ale 3 tygodnie temu historia się powtórzyła. Po awanturze (przyłapałam go na randkach online) wywalił mnie z domu. Noc spędziłam u koleżanki, na drugi dzień wróciłam a teraz walczę o swoje. Niech Sąd zadecyduje co i ile się komu należy. ON nie będzie mi dyktował warunków !
Też boję się przyszłości, co to dalej będzie, niestety nadal nie mam pracy, jednak przestałam się łudzić że coś z tego małżeństwa jeszcze będzie. Trudno. Takie jest życie. Ale trzeba to brać na klatę i nie poddawać się.
Życzę Ci wiary w siebie i w lepsze jutro :*
Wielokropek napisał/a:Kobieto!
Strach przed samotnością wpakował Cię w to małżeństwo, w którym ani nie jesteś kochaną, ani szanowaną. Jeszcze tkwisz w nim, ale już planujesz jakby wpaść w ramiona kolejnego mężczyzny. A może byś tak nauczyła się stać na własnych nogach?To nie strach lecz ślepa miłość mnie wpakowała w to beznadziejne małżeństwo,zresztą jemu wtedy zależało na mnie. Nie rozglądam się za facetami i szczerze mówiąc skupiłam się na wychowywaniu córki. Po prostu napisałam to co myślę, że mam nikłe szanse na poznanie kogoś. Teraz mam ważniejsze sprawy na głowie niż faceci.
Do ślepej miłości miałas prawo, teraz przetarłaś oczy - czasem stak się dzieje.
Nikt, bez powodu nie zachowuje się w sposób jaki opisałaś ? piszę o Twoim mężu. To mocno radykalne zachowanie i bez rozmowy nie przełamiesz tej postawy.
Co znaczy że od początku się tak zachowywał, jak na to reagowałaś? To tak na przyszłość. Jeżeli jego deklaracje są takie jak piszesz ? to powinnaś poszukać sobie innego miejsca na świecie. Dziwi mnie taki stosunek do dziecka ? ale obawiam się, że znam podobne przypadki i kończyło się to zawsze rozstaniem ? ile można coś takiego znosić. Rodzice skoro do tej powy nie pomogli ? jego matka ? choć może niewinna całości, nic nie wskóra ? chyba że syna wywali z domu ? co byłoby zrozumiałe ? bo robiłaby to dla wnuczki ? ale na to bym szczególnie nie liczył.
Szczerze to boję się, że sobie nie poradzę sama z dzieckiem....poza tym przeraża mnie życie w samotności, raczej wątpię w to aby jakiś normalny facet zainteresował się mną na poważnie. Myślę że nie mam szans na to aby znaleźć dobrego faceta i stworzyć związek na nowo ponieważ mam dziecko a faceci wolą kobiety wolne bezdzietne.............nie wiem,tak mi się wydaje przynajmniej.
Musisz sobie poradzić i poradzisz! Stereotyp "faceci wolą kobiety wolne bezdzietne" też możesz odpuścić, bo to nieprawda. Trafisz na właściwego, to nie będzie to miało żadnego znaczenia. A co do Twojego głównego problemu, to napiszę krótko: patologia do kwadratu, uciekaj od tego człowieka jak najdalej i jak najszybciej.
Wychowywałam się długi czas w "pełnej" rodzinie, za sprawą mojej matki, która bała się... samotności? ostracyzmu społecznego? tego, że sobie nie da rady? - i zapewniła mi dzieciństwo pełne strachu i przemocy, o których nie mogę zapomnieć do dzisiaj.
Dodam, że te obawy mojej matki były cokolwiek dziwaczne. Miała wsparcie dużej rodziny, czasy też nie były takie, żeby kamieniowali za rozwód - po prostu jakby nie potrafiła się otrząsnąć, rozejrzeć i dostrzec możliwości.
Przemyśl na spokojnie wszystkie za i przeciw - i sądzę, że dojdziesz do odpowiednich wniosków.
Piszesz, że u rodziców jest ciężka sytuacja mieszkaniowa - ale przecież nie beznadziejna - 5 osób w dwupokojowym mieszkaniu to jeszcze by nie była patologia. Myślę, że bardziej trzymasz się tego, bo trudno zwalać się na głowę rodzicom i siostrze - ale Twój tato zna sytuację i myślę, że możesz liczyć na jego wsparcie. A może Twoi dziadkowie?
Naprawdę trudnej sytuacji upatruję u Ciebie w finansach. Nie pracujesz i na samych świadczeniach daleko nie ujedziesz. Raczej spodziewam się, że Twój małżonek po rozstaniu w magiczny sposób straciłby posadę u wuja za 2500, żeby się okazać niewypłacalnym biedactwem, przynajmniej na papierze - bo już teraz nie poczuwa się do utrzymania rodziny - być może nawet tych dzisiejszych 400 byś na oczy nie zobaczyła. I tu się spodziewam trochę walki, ale z tego co kojarzę raczej wygranej. Samo nicnierobienie nie zwalnia panów od łożenia na dziecko. Sąd może uznać, że jest on w stanie zarobić tyle i tyle - wtedy i tak alimenty zasądzi, potem trochę walki o egzekwowanie zasądzenia. A może są jeszcze świadczenia w przypadku nieściągalności (nie jestem pewna, trzeba by w MOPS-ie pytać, czy kto tam teraz świadczenia rodzinne wypłaca).
Nie bardzo rozumiem, dlaczego nie możesz podjąć pracy ze względu na świadczenie pielęgnacyjne - rozumiem, że dzieciątko ze względu na stan zdrowia wymaga więcej opieki, ale czy "prawnie" to też wykluczone? Może jakaś elastyczna czasowo praca byłaby możliwa? Nie popieram firm w rodzaju "Providenta" i pewnie kijem bym czegoś takiego nie ruszyła - ale życie mnie nauczyło, że potrafimy nagiąć się więcej niż nam się wydaje. Ktoś z rodziny kiedyś w tym dorabiał, mając jednocześnie normalną pracę - więc nie może być to bardzo pochłaniające czas, niestety nie wiem ile można na tym zarobić.
Na pewno warto, żebyś się rozejrzała za jakąś formą zarabiania - musisz stanąć na własnych nogach, żeby nabrać pewności siebie i sił.
Myślę, że finansowa zależność od męża każe Ci patrzeć na ten związek jako na konieczność.
Poza tym - w niektórych miejscowościach jest możliwość uzyskania darmowych porad prawnych od radców - popytaj u siebie w urzędzie. I to powinien być pierwszy krok. Emocje bywają złym doradcą, warto żeby ktoś na zimno spojrzał na to co się dzieje i fachowo doradził krok po kroku co zrobić, żeby wybrnąć z sytuacji możliwie bezboleśnie.
Twój mąż nie jest mężczyzną i możesz mu to powiedzieć. Chodzi tu o dziecko. Mężczyzna ma za wszelką ceną chronić swoją rodzinę, obojętnie za jaką cenę przyjąć każdy cios, podążyć na koniec świata i podjąć każde ryzyko, żeby nie stała się mu krzywda nie może przed tym stchórzyć, nigdy do ostatniego tchu. Ojciec ma chronić, a nie wyrzucać swoje dziecko. Kobieta, matka to inna sprawa, Twój mąż nie jest mężczyzną.
Jeżeli jesteś zameldowana tam gdzie mieszkasz to nikt Cię nie ma prawa wyrzucić. Ja radzę Ci spokój, opanowanie i konsekwencję. Nie daj się prowokować i wciągać w awantury. Powiedz mu, że jeżeli będzie tak się zachowywać wobec Ciebie, przestaniesz mu prać i gotować. Jeżeli podniesie rękę na Ciebie to wezwiesz policję. Jeżeli mu się nie podoba życie z Tobą to niech on się wyprowadzi. Pamiętaj, że to co powiesz to musisz zrobić. Może uda się go jeszcze wychować, chociaż nie wykluczam jego choroby psychicznej.
W domu w którym mieszkamy zameldowana jest jedynie moja teściowa. W domu mieszka łącznie 6 osób- ja,mąż, córka,teściowa ,siostra męża oraz schorowana babcia mojego męża. Ani ja ani mąż nie jesteśmy zameldowani w tym domu. Jednak on uważa że to jest jego dom i że ja nie mam czego szukać tutaj bo jestem przybłędą w jego oczach. Teściowa broni mnie i nawet kiedyś powiedziała, że prędzej wyniesie się z tego domu jej syn niż ja. Nie wiem czy mąż ma chorobę psychiczną ale sądzę że jego podłe zachowanie wobec mnie może być związane z tym iż jego ojciec opuścił swoją rodzinę dla kochanki. W skrócie mówiąc-mój teść złożył pozew o rozwód mojej teściowej akurat w tym momencie kiedy na mnie i mojego męża spadły najgorsze problemy. W tym czasie ja nie miałam żadnych pieniędzy,mąż nie pracował,córka urodziła się z poważną wadą serca kwalifikującą się do leczenia operacyjnego, poza tym u teściowej wykryto guza na piersi a babcia mojego męża zachorowała na chorobę Alzheimer'a. W jednym czasie nawarstwiło się bardzo dużo problemów i brzydko mówiąc teść ,,dał nogę". On jest z zawodu leśniczym. Zostawił nas wszystkich i odszedł jak się później okazało do innej kobiety. W rodzinie mówi się że nie podołał psychicznie problemom i uciekł. Martwię się że to zachowanie powiela mój mąż teraz. Chociaż córka już jest zdrowym dzieckiem,rozwija się prawidłowo, jeździmy z nią raz na rok do CZD w Warszawie na kontrolne badania. Ja szczerze mówiąc nigdy nie pomyślałabym że spotka mnie taki los- że przyjdzie mi uciekać z domu i od osoby z którą wiązałam nadzieję na szczęśliwą rodzinę. U mnie w rodzinie nie było żadnego rozwodu, każdy się szanuje. Ja czasami mam wrażenie że śnię koszmar tylko że ten koszmar to teraz moja rzeczywistość. Dla mnie priorytetem była od zawsze szczęśliwa,szanująca się rodzina. Może rzeczywiście to jakaś choroba psychiczna że mąż chce się nas pozbyć.
Iza przeczytaj to co pisze Niewesola.
Izabela, zacznij myśleć innym torem!!!
Teściowa, choćby najlepsza jest matką Twojego męża. Nie opieraj swego bezpieczeństwa na jej słowie.
Z tego co piszesz masz wykształcenie, zacznij szukać pracy. Opieranie się na zasiłkach do niczego nie prowadzi.
Masz dziecko, które wyszło z ciężkiej choroby, a to jest teraz najważniejsze.
Dziecko mimo, że jest małe znakomicie chłonie atmosferę otoczenia. Chcesz zafundować córce kolejne stresy?
Ten facet nie zmieni się i Ty o tym już wiesz.
Zacznij działać.
Pierwsze co mi przyszlo do glowy to by zalozyc tutaj jakies koło pomocy i zebrac kilka babeczek znalezc twojego 'meza' i oklepac mu facjate i kapnac w tylek.
Przerazajace ze ludzie sa tak okropni jak twoj maz.
Pierwsze co mi przyszlo do glowy to by zalozyc tutaj jakies koło pomocy i zebrac kilka babeczek znalezc twojego 'meza' i oklepac mu facjate i kapnac w tylek.
Normalnie ustawka się szykuje Gdzie się można zapisać? Przyjmujecie ciężarne? Mam wsparcie hormonów i dwa komplety kończyn, z czego jeden niewidoczny dla wroga
majusia napisał/a:Pierwsze co mi przyszlo do glowy to by zalozyc tutaj jakies koło pomocy i zebrac kilka babeczek znalezc twojego 'meza' i oklepac mu facjate i kapnac w tylek.
Normalnie ustawka się szykuje
Gdzie się można zapisać? Przyjmujecie ciężarne? Mam wsparcie hormonów i dwa komplety kończyn, z czego jeden niewidoczny dla wroga
hahaha.... dobre To jestesmy juz 2.
pakuj manaty i idz pierw do lekarza zrob obdukcje a pozniej sprawa na policje, chcesz zeby kiedys zrobil krzywde Waszej corce ? on nie boi sie uderzyc, uwierz mi pakuj sie i uciekaj od rodzicow. dziwie sie ze jeszcze Twoj tata mu nie przywalil za to jak Cię traktuje !
Kchana!!!!
pamiętaj, że najważniejsze w Twoim życiu jest dziecko!!! Myślisz że mąż będzie je dobrze traktował skoro tak źle traktuje Ciebie???!!! Pomyśl o swojej godności. Miej troche szacunku do samej siebie i spadaj gdzie pieprz rośnie! A miłość choć jak mówisz ślepa, to żeby była szczęśliwa musi być odwzajemniona...
Znajdziesz jeszcze swoją druą połowe i szczęście. Zobaczysz...ale teraz zrób coś dla siebie i córki....odejdz od męża!