Jak myślicie czy innych ludzi obchodzą nasze problemy? Czy po zwierzeniu się komuś ta osoba jest zła, że ktoś wkłada jej na głowę swoje problemy? Czy ludzie lubią wspierać innych czy to jest dla nich ciężarem? Czy powinniśmy zwierzać się tylko osobom bardzo dobrze znanym czy także tym trochę mniej, do których mamy zaufanie?
Nie mam zbytniej potrzeby zwierzania się.No,ale to ja:).Zwierzam się jedynie przyjaciółce,czasem mężowi.
Ja nie przepadam za tym kiedy obcy lub ledwo znajomi ludzie zwierzają mi się.Jestem zażenowana.
Zwierzanie się jest generalnie dobre i bardzo pożyteczne, tylko trzeba mieć w tym umiar i wiedzieć kiedy można sobie na to pozwolić. Nie cierpię osób, które zalewają nas swymi problemami, bo to im przynosi ulgę, nie pytając się, czy słuchacz ma na to ochotę. Są takie dni, kiedy mamy po dziurki w nosie własnych problemów, a kolejne "przekazane" przez innych nie pomagają nam w poprawie nastroju.
Ja zwierzam się tylko swojemu facetowi i siostrom, ale też w minimalnym stopniu, bo wychodzę z założenia, że moje kłopoty, to moje kłopoty.
Bardzo lubie, kiedy zwierzaja mi sie inni. Chetnie tego slucham, lubie doradzic, pomoc.
Z drugiej strony, sama nie zwierzam sie nikomu. Czasami po alkoholu troche ponarzekam, chlopakowi albo mamie. Nie wiem czemu, ale wydaje mi sie, ze nikogo nie obchodza moje problemy, wszyscy dbaja tylko o siebie. I jakos nie umiem przyjac do wiadomosci, ze moze byc inaczej.
Zwierzam się i mnie się zwierzają.;)
Czesc.Mysle,ze zwierzanie sie ma sens w dwoch przypadkach-kiedy zwierzamy sie osobie,ktora dobrze znamy,ktorej pozytywnych intencji jestesmy pewni,i drugi-zupelnie anonimowo,tak jak np na tym forum.Odradzam czeste zwierzanie -ludzi to po prostu meczy.Istnieje ryzyko,ze osoba,ktorej sie zwierzamy,wykorzysta to.Istnieje przekonanie,ze czlowiek z problemami to slay czlowiek.Ludzie uwieliaja wysmiewac sie z takich osob,kpia z ich szczerosci itd.Nasze spoleczenstwo jest pruderyjne i zasciankowe-jedyna moralnosc,jakiej holduja,to moralnosc pani Dulskiej.Oczywiscie,nie wszyscy tacy sa...Na szczescie!Pzdr.
Zwierzam się i mnie się zwierzają.;)
Zupełnie jak u mnie. Tylko oczywiście trzeba mieć w tym umiar. Nie można znajomych, koleżanki czy kolegów z pracy, nawet przyjaciół zasypywać wszystkimi swoimi problemami mniej i bardziej ważnymi. Wydaje mi się że dobrze jest jak człowiek mając jakiś naprawdę poważny problem może się zwierzyć niekoniecznie bardzo bliskiej osobie. To taki naturalny wentyl i tej osobie która nas wysłucha, doradzi trzeba być naprawdę bardzo wdzięcznym. Z drugiej strony tłumienie wszystkiego w sobie, bo ja to ja, też jest jakimś rozwiązaniem. Tylko jak długo ? Kiedy ten czajnik wypuści parę i ani się obejrzymy i wylądujemy u całkowicie obcej osoby na kozetce
Jestem powściągliwa i nie lubię się uzewnętrzniać...tak mam. Muszę kogoś bardzo dobrze poznać, żeby cokolwiek ze swego życia prywatnego mu powiedzieć. Nie wiem, czy to dobrze, pewnie nieraz tak , a nieraz nie.
Sama mogę słuchać innych
A czy ktoś lubi, jak się ktoś zwierza....myślę, że jest to możliwe, ale tylko i wyłącznie jeżeli jedna osoba "czuje" drugą, no chyba że słucha się zawodowo, jak np.psycholog.
wiesz włąśnie po to istnieją róże fora np takiego tylu jak to są tu osoby które szukają porady i take które chętnie jej udadza,niektórzy nie maja komu zwierzyc się z swoich zmartwiń czy obaw a fora dają możliwość włąsnie taka że osoby które nam odpisują pomagaja nam choc są nieznane,nieraz nie zawsze tzreba kogos znać żeby sie mu zwierzyć,przeciesz nikt nikogo nie zmusza by odpisywac na nasze posty więc nie ma tu chyba mowy o tym że robimy komus kłopot
Jestem dojrzalą osobą i wiele rzeczy w zyciu juz doswiadczyłam i widziałam.Uwazam,ze zwierzenie się komus ze swojego problemu nie jest niczym złym,wręcz przeciwnie moze ulżyc osobie cierpiącej.Człowiek nie moze w sobie a nawet nie powinien tłumic swoich problemów,one muszą miec ujscie,bo inaczej to się odbije na naszym zdrowiu.Trzeba jednak pamiętać,ze musi to byc osoba,której bezgranicznie ufamy,moze to byc tylko dobry znajomy niekoniecznie musi byc przyjaciel.Zdarza się czasami,ze ludzie często samotni,chcialiby sobie porozmawiać,więc nawet rozmowa z obcą osobą jej zaszkodzic nie moze ,bo w sumie jej nie zna.Często widzę w przychodniach,jak pacjenci czekając na swoją kolejkę do lekarza rozmawiają ze sobą nieznając się zupełnie i przewaznie o tym co mu dolega.Ludzie ,ktorzy są wrazliwi na cierpienie innych ludzi czy zwierząt, często pomagają innym,wysłuchają problemów innych czasami cos doradzą,jednak zdarza sie,ze ludzie tylko do nich lgną po pomoc,a potem biorą nogi za pas i juz nie pamiętają o takiej osobie.Sama na własnej skórze tego doswiadczyłam,zawsze ludzie do mnie lgnęli gdy mieli problemy,kiedy zas przyszli się wygadali,czy im cos pomogłam załatwić,czasami nawet nie czując się dobrze,bo dla mnie najwazniejsza jest pomoc innym,a nie moje samopoczucie.To po jakims czasie juz do mnie te osoby nie przychodziły,nawet 2 lata.Potem gdy znów mieli problemy przyszli,ja jednak to wszystko znosilam do pewnego czasu,az powiedziałam dosyc.Ci co przychodzili zawsze tylko o swoich problemach mówili,ale nikt nie zapytał mnie czy mam jakies problemy nigdy.Mimo swoich problemów a nawet depresji nie potrafiłam nigdy pomocy odmówic nikomu.Wreszcie pewnego dnia zrozumiałam wszystko i skonczyly się porady moje"psychologa'.Mam wiele problemów nie tylko ze zdrowiem,ale jeszcze nie spotkałam takiej osoby,której by zalezalo na przyjazni ze mną wszyscy tylko chcieli bym ich wysłuchała,doradziła i się sama dobijała,gdyz potem przezywałam ich problemy i nie mogłam spac.Te osoby mi ufały,lubiały mnie skoro przychodziły po radę.Czemu jednak tylko na chwilę dostac co chcieli odemnie i znajomosc się urywała na wiele m-cy az się znów cos nie wydarzylo u nich.Przez takie znajomosci własnie sama nie mam nawet kolezanki ,znajomej,więc czasami na forach cos o sobię napiszę,jesli mam podobny problem jak inni.Wiem,ze człowiek moze czasami zwierzyc się z problemu jaki ma,ale nigdy nikomu nie powinien się zwierzac ze wszystkiegio nawet zaufanej przyjaciółce.Bo jak dobrze to dobrze a jak zle to ta osoba mogłaby nam jeszcze zaszkodzic.Ja kiedys byłam łatwowierna i potem ten ktos wykorzystał moją informację,więc teraz jestem ostrozna i obiecałam sama sobie,ze nie mam zamiaru nikomu się zwierzac,nawet gdybym poznała jakąs przyjaciółkę.W tym roku na pewnym forum szukając informacji o mojej chorobie natknęłam się na 2 osoby kobiety,które tez na to chorują i tak pisząc ze 2 -mce zaproponowały mi bysmy byly na ty oraz bysmy pisały emailowo do siebie.Te panie same nalegały by ze mną pisac.Po jakims czasie moze 2-m-cach kolejnych z tresci ich wiadomosci domysliłam się ,ze jest cos nie tak,gdyz o sobie pisac nie chciały,tylko o chorobach swoich.Ja im doradzałam,gdyz wiedzę medyczną mam sporą,ze ta druga nawet napisała ze ją ujęłam ta swoją wiedzą oraz bezposrednoscią i szczeroscią.Okazało się,zewczoraj otrzymałam emaila,ze ta pani wogóle nie chciała ze mną się zaprzyjaznic tylko bym sluzyła jej radami,nawet zalozyła katalog,by zaglądac bo cenne były dla niej moje rady.Napisała,ze ma przyjaciół i innych nie szuka.Poprostu az się popłakałam,oszukala mnie ta kobieta,poprzednia tez,mogła od razu mnie poinformowac ze chce tylko bym jej dawala rady.Mnie ręka bolała ramię mimo to pisałam do niej a ona tak mnie potraktowała.Podziękowałam jej dobitnie i wysłalam do psychiatry na terapie by zapłacila i gadala do woli.Nawet napisała,ze przyjacioł nie chce obciązac swoimi problemami ze zdrowiem a mnie mogła.Uwazała,ze skoro choruję jestem tez oczytana to będę jej doradcą w problemach zdrowotnych?Mam dosyc ludzi i zwierzania się,zawiodłam się na ludziach,wiem ze potrafią oszukiwac i tylko wykorzystywac ludzi dobrych czy wrazliwych to emocjonalni WAMPIRY,dlatego wolę napisac na forum,gdzie mnie nie znają i zyc w samotnosci! Tak naprawdę to nigdy się nie zwierzałam nikomu zawsze inni się mi zwierzali.Od niedawna to robię i tylko czasami na forum,bo tam mnie nie znają ludzie a czasami mam potrzebę by z siebie wyrzucic jakis ból,bo mam chore serce ,więc stres musi miec ujscie!Niestety, ale kazdy czlowiek sam decyduję o tym, czy chce się zwierzac KOMUS czy milczec!Teraz wiem,ze milczenie jest ZŁOTEM!!!POZDRAWIAM;)
najłatwiej pisac pamiętnik. zawsze wyslucha, nie krytykuje. ocziwiscie zwierzanie ma sens tylko jesli ktos komu powierzamy nasze problrmy naprawde chce nam pomóc i slucha uwaznie. nie kazdy to potrafi, nie kazdy chce ale prawdziwy przyjaciel zawsze to robi. chcac byc wysluchanym sami tez musimy umiec sluchac.
ja mam paru znajomych do roznych zwierzen. a to jedna kolezanke ktora tez jest w ciazy wiec do spraw zwiazanych z oczekiwaniem. mam znajomych artystow, z ktorymi dyskutuje i zwierzam sie na temat mojej pracy i inspiracji. mam kolege z ktorym dyskutujemy na tematy damsko-meskie, a meza mam do wszystkiego.
aaa i jeszcze pisze bloga od 6 lat i lubie sobie czasem poczytac komentarze innych
uwazam ze kazdy z tych ludzi w moim zyciu jest wazny. kazdego z nich w jakims stopniu moge nazwac przyjacielem. i tak moj maz jest moim wielkim przyjacielem.
_____________________________________
Wieczne Miasto BG
najłatwiej pisac pamiętnik. zawsze wyslucha, nie krytykuje. ocziwiscie zwierzanie ma sens tylko jesli ktos komu powierzamy nasze problrmy naprawde chce nam pomóc i slucha uwaznie. nie kazdy to potrafi, nie kazdy chce ale prawdziwy przyjaciel zawsze to robi. chcac byc wysluchanym sami tez musimy umiec sluchac.
Kiedy byłam młoda to zadnych pamiętników nie pisałam,bo miałam cięzkie dziecinstwo i przemoc w rodzinie i tylko strach i w głowie nie były mi zadne pamiętniki.Bałam się NAWET ze szkoly wrócic do domu,na lekcjach tez myslałam o domu co w nim zastanę po powrocie ze szkoły awanturę ojca,bicie mamy,wyzwiska!Teraz w twoim wieku mam córkę i uwazam,ze pisanie pamiętnikow nie ma sensu.Chyba lepiej byłoby pisac w necie na swojej poczcie,gdyz tam dostęp ma osoba,która sobie ją załozyła.A w domu taki pamiętnik nigdy bezpieczny nie jest,zawsze go ktos moze znależć a wówczas pozna czyjes skryte mysli i sekrety.Wiem,ze dobrze jest ,gdy kogos cos trapi napisac to na kartce bo jak to powiadają papier wszystko przyjmi,a potem gdy się ten ktos uspokoi wyrzuci z siebie złosc,poprostu podrzec te kartkę i wywalić do smieci!A jesli chodzi o zwierzanie się to trzeba przede wszystkim temu komus bardzo ufac a i to nigdy ze wszystkiego się nie zwierzac .Ja wogóle mam pecha w zyciu,gdyz ludzie zawsze do mnie lgnęli po pomoc,zwierzali się,dawałam im rady.Tylko ze nigdy nie przychodzili od tak w odwiedziny do mnie,lub mnie zapytac czy mam jakies problemy.Ja nigdy nikomu nie odmówiłam pomocy,robiłam to wiele lat az areszcie moje zdrowie zaczęło szwankowac,popadałam w silną nerwicę,gdyz jestem osobą wrazliwą i przezywałam zawsze innych problemy.Niektóre osoby nawet 2 lata do mnie nie przyszły w odwiedziny,mimo,ze jedna z nich mieszka 3 bloki dalej odemnie.Pewnego dnia powiedziałam dosyc,bo zrozumiałam,ze ja jestem tylko dobrą wrózką na problemy innych i ze wogole nikt nie chce czegos więcej tz,przyjazni ze mną.Nawet w necie na jednym forum,tez 2 osoby kontakt ze mną miały tylko,zeby im dawała rady,gdyz mam duzą wiedzę medyczną,nawet jedna pani napisała,ze ją tym ujęłam,nawet katalog z moimi radami zalozyła sobie.Poprostu mnie wykorzystywała 3 m-ce i jak się domysliłam o co jej chodzi przyznała się,ze na przyjazni jej nie zalezy ze mną bo ma przyjaciół,których nie chciała obciązac swoimi chorobami a mnie mogła?Więc napisałam jej co o niej myslę i dowidzenia!!!Ja potrafię zawsze innych wysłuchac,pomóc a zastanawia mnie,dlaczego mi nikt nie chce pomóc czy mnie wysłuchac czy doradzic czy się zaprzyjaznic,dlaczego ludzie do mnie lgnęli tylko gdy cos potrzebowali.Nie wiem,albo mam pecha w zyciu,albo nie trafiłam na dobrego przyjaciela,mimo,ze wiele lat juz zyję.Wogóle moze nigdy go miec nie będę.Zyłam,zyję i chyba umrę w samotnosci,wszystko na to wskazuję.Samotna jestem i przykro jest tak zyc nie mogąc miec do kogo ust otworzyc!Gdybym była sprawna fizycznie,zapewne nie cierpiała bym samotnie w domu.Ludzie niestety często nie rozumieją choroby innych i się od nich odsuwają,bo nie są im juz potrzebni.Mam tylko 2 siostry i się mnie wyrzekły po smierci matki tylko dlatego,ze mnie nie rozumieją i ze choruję.Bardzo" szlachetny" czyn ze strony moich sióstr,a ja im tyle pomagałam.Wiem,ze wstyd pisac zle o rodzinie,ale to najbardziej boli,kiedy krzywdzą własnie najblize nam osoby!PRZYKRE JEST TAKIE SAMOTNE ZYCIE, AZ DO BÓLU!!!
14 2012-07-03 16:04:53 Ostatnio edytowany przez Adellaa (2012-07-03 16:06:41)
Krysmal widzę tutaj małe podobieństwo. Jeżeli chodzi o mnie to zawsze unikałam zwierzania, ale kiedyś nie miałam tylu problemów. Teraz gdy już sobie z nimi nie daję rady, boli mnie to, że nikt mnie w tym nie wspiera. Zawsze wysłuchiwałam "wielkich problemów" koleżanek dotyczących "wielkich miłości", a na temat moich problemów zdrowotnych oczywiście nie mogę z nimi pogadać, z rodziną zresztą też. Zawsze staram się robić coś dla innych, ale oni się raczej nie odpłacają tym samym...
Myślałam o pisaniu pamiętnika, ale właśnie boję się, że ktoś go przeczyta.
ja jako nastolatka pisałam pamietnik i przynosił mi ogromną ulgę. ps. zawsze możesz pisać na komputerze:) ja tak teraz czasem robię. mam w wordzie z hasłem:)
Krysmal piszesz że nie powinno mówić się żle o rodzinie ,ale sama widzisz że tam gdzie powinna być rodzina ,to jej wtedy nie ma. Czy dla dobra rodziny mamy udawać że jest wszystko w porządku ?
W moim przypadku gdy potrzebowałam najbliższej rodziny nawet w sensie zwierzenia się ,wsparcia- zawsze z ich strony spotkałam się z obłudą . Owszem byłam wysłuchana , przyznano mi rację ale zawsze obracało się wszystko przeciwko mnie.I tak jest do dzisiejszego dnia . Tylko teraz do rodziny nie zwierzam się, u mnie zawsze jest wszystko w ok-ale tak naprawdę nie jest .
Koleżanek nie mam ,nigdy nie trafiłam na zaufaną , zresztą znajomych też .
i dlatego wolę wygadać się na forum do całkiem obcych osób ,jedni przemilczą drudzy z komentują, ale wiem że to nie zamieni się w plotkę, czy zostanie wykorzystane przeciwko mojej osobie .
no i po to też jest forum, bardzo dobrze że je wymyślono:)