na początek to witam was wszystkich
kilka miesięcy temu poznałam fajnego chłopaka... młodszego odemnie...dużo...bo 6 lat... no i własnie przez ten jego wiek i moje wczesniejsze złe miłosne doswiadczenia stwierdziłam ze nie ma szans na to zebym się w nim zakochała....ze możemy się spotykac tylko bez zobowiązan...ale los bywa przewrotny i stało się...zaczeło mi na nim bardzo zalezec...problem jest w tym ze on o tym wie...bo ja nie potrafie ukrywac swoich uczuc....i to wykorzystuje...po prostu rozwala mnie od srodka...czasem zachowuje się jakby jemu tez zależało..spotykamy sie..snujemy wspólne plany na przyszłosc...mówi ze mu ze mną dobrze, ze się dobrze ze mna czuje pomimo tego ze jestem starsza...kiedy mnie przytula to robi to z ogromną czułością...tak szczeże......ale jest też dużo momentów kiedy z premedytacją, szczególnie wieczorami dosc dosłownie przypomina mi ze nie jestem jego dziewczyna....pisze np.. ze z nami koniec a kiedy pytam dlaczego mówi ze nie ważne albo zebym się nie przejmowała bo jak ma byc koniec jak nas nic nie łączy albo nie było początku...albo zyczy mi dobranoc bo on idzie do koleżanki na kawe....pisze ze musi przedemną uciekac bo mi za bardzo zalezy po czym przyjeżdża wieczorem bo tęsknił... a najgorsze jest chyba to ze my pracujemy ze sobą tak więc widze go codziennie... naprawde rozwala mnie to od srodka... i bardzo mi ciężko poradzic sobie z uczuciami...chciałabym się do niego jakos zdystansowac..chciałabym zeby poczół ze mi już nie zależy(chociaż to nie jest prawda) bo może jak poczuje ze mnie traci moze przestanie sie bawic moimi uczuciami...tylko niewiem jak się do tego dystansowania zabrac...