Ostatnio rozmawiałam z przyjacielem. Opowiadał o swojej rodzinie, domu, matce i zupełnie niespodziewanie wspomniał, że mama mu zawsze mówiła o jednej prawdziwej szansie na miłość. O jednej jedynej do wykorzystania. Wszystko, co się dzieje potem, dalej nie równe jest tej jedynej. Jesteśmy zauroczeni, czujemy sympatię, ale nie kochamy? I nie chodzi tu o pierwszą miłość, chodzi o tylko jedną szansę do prawdziwej. Pomyślałam, że to może być bardzo logiczne. Jeżeli kiedyś oddało wszystkie uczucia i myśli jednemu partnerowi, to, co pozostaje innym osobom? (Coś przecież musimy pozostawić dla siebie?tak egoistycznie), Jeżeli kompletnie straciliśmy głowę, wszystkie hamulce, prawdziwie się zakochaliśmy? Porównujemy do tego człowieka wszystkich kolejnych, kto się znajduje obok nas.
Czy to się u was sprawdza? Czy może czułyście się porządnie zakochane kilka razy w życiu? I jeżeli jest tylko jedna szansa, to, co jest dalej, gdy ją wykorzystasz, stracisz, zmarnujesz? co pozostaje wtedy? Jak można ją odzyskać?
2 2011-04-28 20:09:44 Ostatnio edytowany przez Żyjszybko (2011-04-28 20:10:02)
Ostatnio rozmawiałam z przyjacielem. Opowiadał o swojej rodzinie, domu, matce i zupełnie niespodziewanie wspomniał, że mama mu zawsze mówiła o jednej prawdziwej szansie na miłość. O jednej jedynej do wykorzystania. Wszystko, co się dzieje potem, dalej nie równe jest tej jedynej. Jesteśmy zauroczeni, czujemy sympatię, ale nie kochamy? I nie chodzi tu o pierwszą miłość, chodzi o tylko jedną szansę do prawdziwej. Pomyślałam, że to może być bardzo logiczne. Jeżeli kiedyś oddało wszystkie uczucia i myśli jednemu partnerowi, to, co pozostaje innym osobom? (Coś przecież musimy pozostawić dla siebie?tak egoistycznie), Jeżeli kompletnie straciliśmy głowę, wszystkie hamulce, prawdziwie się zakochaliśmy? Porównujemy do tego człowieka wszystkich kolejnych, kto się znajduje obok nas.
Czy to się u was sprawdza? Czy może czułyście się porządnie zakochane kilka razy w życiu? I jeżeli jest tylko jedna szansa, to, co jest dalej, gdy ją wykorzystasz, stracisz, zmarnujesz? co pozostaje wtedy? Jak można ją odzyskać?
Zapewniam Cię, że jest wiele szans (co najmniej 2) wiem to z pewnego źródła niestety... Także nic nie trzeba odzyskiwać poza sobą samym i do przodu.
ja nie potrafie Ci odpowiedziec na to pytanie bo tak naprawde byłam zakochana tylko raz i jestem dalej i narazie nie wyobrażam sobie żeby było inaczej, wydaje mi sie tez że miłości są różne słabsze i mocniejsze ale zawsze może byc ich pare
mam 30lat i jestem bardzo szczesliwa w milosci,wiem ze dobrze wybralam.mialam kiedys chlopaka z ktorym bylam 7lat.to byla moja pierwsza "milosc"bedac z nim mialam kilka znajomosci z innymi facetami ale myslalam sobie ze to jest wlasnie to czego szukalam.po 7iu latach zwiazku wyjechalam do UK i tu sie zaczelo...podkochal sie we mnie chlopak i nie dawal mi spokoju.spotkalam sie z nim kilka razy i juz wiedzialam ze z nim spedze reszte zycia.dzis jest moim mezem i dzis wiem ze to byla ta jedyna szansa ktorej nie zmarnowalam,nie zaluje mojej decyzji.jestesmy razem 6 lat,mamy wspaniala coreczke i tworzymy cudowna rodzine.
Jestem zdania, że prawdziwa miłość jest tylko jedna. Kolejna związki (nie z tym mężczyzną) są inne. Nawet jeżeli czuje się coś do nowego partnera to to już nie jest 'to'.
Każda miłość, każdy związek jest inny. chcąc nie chcąc będziemy porównywać je do siebie. Mi się wydaję że prawdziwa miłość jest jedna. Niestety, raz zmarnowana szansa nigdy się nie powtórzy. Będziesz to czuć.. To dla tej jedynej miłości człowiek traci głowę, gotowy jest do takich poświęceń o których w życiu nie myślał. jeśli jest to miłość odwzajemniona, to będzie trwać latami do końca życia, i to już dowód na to że to ta właściwa. Jeśli nie, to zranione serce już będzie ostrożniejsze, nigdy nie da się już ponieść takiej nieznanej głębokiej fali. Będzie nauczką, może z czasem dobrym wspomnieniem, ale każda kolejna miłość już będzie inna.
"Ostatnio rozmawiałam z przyjacielem. Opowiadał o swojej rodzinie, domu, matce i zupełnie niespodziewanie wspomniał, że mama mu zawsze mówiła o jednej prawdziwej szansie na miłość. O jednej jedynej do wykorzystania. Wszystko, co się dzieje potem, dalej nie równe jest tej jedynej. Jesteśmy zauroczeni, czujemy sympatię, ale nie kochamy? I nie chodzi tu o pierwszą miłość, chodzi o tylko jedną szansę do prawdziwej. Pomyślałam, że to może być bardzo logiczne. Jeżeli kiedyś oddało wszystkie uczucia i myśli jednemu partnerowi, to, co pozostaje innym osobom? (Coś przecież musimy pozostawić dla siebie?tak egoistycznie), Jeżeli kompletnie straciliśmy głowę, wszystkie hamulce, prawdziwie się zakochaliśmy? Porównujemy do tego człowieka wszystkich kolejnych, kto się znajduje obok nas.
Czy to się u was sprawdza? Czy może czułyście się porządnie zakochane kilka razy w życiu? I jeżeli jest tylko jedna szansa, to, co jest dalej, gdy ją wykorzystasz, stracisz, zmarnujesz? co pozostaje wtedy?"
ZANETKA w moim przypadku zgodzilabym sie z ta teorią...może z uplywem czasu ulega pewnej metamorfozie ale jesli jest prawdziwa(milośc) to w nas trwa zawsze...
hm... tylko chyba prawdziwaa miłość raczej nie bywa nieodwazajemniona? tak mi się wydaje, skoro kochasz tylko TY, to nie jest to.. zbyt niesprawiedliwe, żeby być prawdziwe
Zanetka mam za soba nieudane małżeństwo...na dzien dzisiejszy wiem że nie kochalam swojego męża tak jak powinnam.Fakt on byl strasznie nieodpowiedzialnym mężem i ojcem ale nie bylo też między nami milości jaka powinna łączyc małżonkow.Skrzywdziliśmy siebie,skrzywidzilismy w jakims stopniu nasze dzieci...choc nie bylo z mojej strony żadnego żalu że się rozwiedliśmy,wiem że dobrze się stalo,bo moglam wychowywac dzieci w spokojnej atmosferze.Co do milości,to owszem uważam ze jest tylko ta jedna jedyna w moim zyciu.Niespelniona ale wzajemna.Kto wie może kiedys na stare lata...może nie...zycie pokaże...Nie czekam,jestem sama i zaczynam się z tym czuc coraz lepiej...
Pozdrawiam *
Witam.
Mam już troszkę latek za sobą i powiem że zakochiwać się można wiele razy.
To fakt że po nieudanym związku ma się ochotę wszystkich pozabijac.Człowiek cierpi straszne męki (tak jak ja teraz) i rozpacza.
Inni mówią że następnym razem człowiek jest bardzie dojrzały i ostrożny,że jest mądrzejszy.
To wszystko nieprawda.Przychodzi moment i człowiek jest zakochany.Wiecie takie tam motyki w brzuszku itd.
I robimy dokładnie tak samo jak za pierwszym razem.Emocje ,uniesienia,jesteśmy po prostu zakochani.
A to co mówią inni że inaczej patrzymy na nową miłość to wyrachowanie.
W ogóle uważam że "proces" zakochiwania jest cudownym okresem w życiu.U mnie teraz jest bardzo żle,ale doświadczyłem w życiu tej WIELKIEJ miłości i dziękuję Bogu że mogłem coś takiego przeżyć.
Możliwe że była to ta jedyna i prawdziwa miłość,ale możliwe że następna będzie jeszcze większa.
Pozdrawiam.Mariusz.
Wiecie ciezko jest faktycznie na ten temat sie wypowiedziec. Bo ja np. kiedys mialam faceta,dla ktorego bylam wstanie wiele zrobic, co noc o nim snilam,ciagle sie smialam,a jak mnie dotykal to mialam wrecz dreszcze na calym ciele. Liczyl sie on tylko dla mnie. Ale on mnie zostawil. Oj bylo ciezko,ale co zrobic?
Minelo 6 lat...bylam w roznych zwiazkach,ale czasem sobie o nim wspominalam. I wiem,ze zadnego faceta nie darzylam takim uczuciem jak tamtego.
I tak sobei mysle,ze to chyba byal ta prawdziwa milosc....Ale jednak mam nazieje,ze sie myle no bo jak? Jak moze byc prawdziwa milosc skoro byla niespełniona? Przeciez szanse wykorzystalam,wiec?
Ja zyje nadzieje,ze jednak ta PRAWDZIWA milosc dopiero nadejdzie:-D
hm... tak sobie pomyślałam, że prawdziwa, to chyba nie jest równoznaczne jedna... Było by niesprawiedliwe. Dla miłości jak dla wszystkiego chyba trzeba robić warunki. Po każdym nieudanym związku coraz bardziej się zamykamy, jesteśmy właśnie, że ostrożniejsi. Gdyby tak pielęgnować w sobie te poczucie "wow życiejest piękne! jaiki on fajny! i od razu bardziej zwracać uwagę na wszystkie dobre strony, niż wady", zamiast... "eh, taki jak wszyscy" - a kto-to właściwie wszyscy? kilka facetów, których się minęło w życiu?
Mariuszu, oby tak było, oby nie wyliczać i nie rozliczać, bo to chyba wtedy już nie jest miłość, bez zakochania i zauroczenia..
Kasandro... wszystko przed Tobą, bądź dzielna tylko daj sobie szansę, gdy się coś zapuka do drzwi
Proszę, niech ktoś powie ,że to nie prawda, że zdarzyła mu się taka prawdizwa miłość , gdzie zatopił się w niej całkowiecie więcejj NIŻ RAZ. Proszę.. Bo ja bardzo , bym chciała wierzyć, że jest więcej niz jedna miłość, niestety patrzać po innych i po sobie to chyba nie jest prawda...
Byłam w 3 poważnych związkach. Każdy był inny. Ale do pewnych rzeczy byłam skłonna tylko raz. Kocham mojego obecnego partnera, ale wiem, że już nigdy nie zatracę się tak jak kiedyś. Czy kocham go słabiej? Raczej nie po prostu już nie tak szalenie, porywczo jak kiedyś. Życie i doświadczenie oducza nas takiego zatracenia w drugiej osobie:)
liliana90 - nie tęsknisz za tym uczuciem? ja tesknie , chcialabym przezyc to jeszcze raz i najlepiej być z tym czlowiekiem, ale niestety ni epotrafie... to już nie jest to... Dla niego zreszta tez..
To jest bardzo smutne ale jest niewiele sposobności żeby poznać kogoś dobrego bo 99% ludzi jest pozbawionych uczuciowości i to dotyczy też kobiet. Gdybyśmy mieszkali na normalnej planecie gdzie 100% ludzi jest dobrych, wszystko byłoby inaczej. Niby mamy środki do życia, ale jeśli chodzi o uczuciowość, to sytuacja jest taka jak na wojnie.
Zawsze mnie to dziwiło bo od dziecka mam dobrą naturę i nie rozumiem ludzi którzy niczego nie czują, żadnej sympatii do innych.
ja również chciałabym wierzyć, że takich szans mamy więcej, ale coś mi się wydaje, że nie i tak jak ktoś już wyżej napisał raz zranione serce jest już potem ostrożniejsze, trudniej zaufać i oddać się drugiej osobie bez pomyślunku o tym, że pewnego dnia to się może skończyć. Nie mniej nie powinnam tak myśleć, właśnie straciłam miłość o której zawsze mówiłam to ta "życiowa" i nie wiem co będzie dalej
Za samym uczuciem może i owszem, ale za byłym nie. Zbyt wiele złego się wydarzyło. W poprzednim związku żyłam ciągle emocjami i skrajnościami. Z radości i szczęścia, aby za chwilę zacząć płakać i krzyczeć z bezsilności. Chyba dlatego jego osoba zawsze będzie we mnie wywoływać emocje bo sam był jedną wielką emocją w moim życiu:)