Myślę podobnie jak Niekochana, że tu nie chodzi o tamtą kobietę, ale o Twój własny, osobisty lęk, Doris. Sama czujesz się niepewnie, więc stałaś się wyczulona na wszelkie naganne moralnie zachowania osób będących w związkach lub stanowiących zagrożenie, rozpaczliwie więc szukasz wsparcia i niejako potwierdzenia, że żadna kobieta stając przed wyborem powiedzieć czy nie- przed Tobą tego nie ukryje, to z kolei jakby miało Cię utwierdzać w przekonaniu, że jeśli żadna nic nie mówi to znaczy, że nic złego się nie dzieje.
Doris2727 napisał/a:myslę sobie- jak ja bym sięczuła na miejscu tej żony..???
okropnie...
ja chciałabym wiedzieć!!!
życie w kłamstwie jest okrutne!!
dlaczego my kobiety sprawiamy sobie samym taki ból???
No właśnie, dlaczego? Przecież nie jest okrucieństwem nie powiedzieć drugiej kobiecie o tym, że jej własny mąż ma kochankę, ale okrucieństwem jest, że w ogóle do takiej sytuacji dochodzi. I o ile w tym pierwszym przypadku można mieć wątpliwości czy dylematy, druga jest okrutna już z samego założenia.
A Ty tak naprawdę wcale nie wiesz czy tamta kobieta myśli podobnie jak Ty, bo może ona właśnie woli nie wiedzieć lub udawać, że nie wie, woli sobie żyć w tej nieświadomości, z dala od dramatu i upokorzenia. Może tak być, a może być też zupełnie odwrotnie, ale Ty tego przecież nie wiesz. Nie wiesz czy tamta kobieta (zakładam, że Tobie obca, a jeśli nawet znajoma to w niewielkim stopniu) Cię nie znienawidzi za to, że zburzyłaś jej spokój, zabrałaś poczucie bezpieczeństwa. Ta sprawa tak naprawdę jest do załatwienia między tymi dwojgiem, pozwól im na to.