Magdo - zdecydować się na seks bez prezerwatywy możesz dopiero wtedy, kiedy jesteś pewna, że ewentualna ciąża nie będzie dla Ciebie katastrofą. Wbrew opiniom koleżanek wyżej uważam, że kobieta, która zna swoje ciało jest w stanie określić czas, kiedy szanse na ciąże są minimalne.
Po pierwsze - matematyka. Jeśli okres masz dość regularnie to mniej więcej możesz obliczyć sobie czas owulacji (14 dni przed okresem). Po owulacji następują dni niepłodne. Oczywiście matematyka bywa zawodna, gdyż, jak napisały dziewczyny wyżej - owulacja może się przesunąć z powodu zmiany trybu życia, choroby, stresu itp.
Po drugie - śluz. W okresie płodnym śluz jest lepki, ciągnący, przypomina białko kurzego jaja. Po owulacji gęstnieje, robi się mętny, nie ciągnie się, jest go mniej.
Po trzecie - objawy pms, np ból piersi - każda kobieta ma własny zestaw objawów, które świadczą o tym, że zbliża się miesiączka - nabrzmiałe piersi, problemy z cerą, drażliwość itp. Te objawy wskazują na to, że mamy okres niepłodny.
Kiedy jestem pewna, że mam dni niepłodne - zdarza mi się uprawiać seks bez zabezpieczenia. A tę pewność mam wtedy, kiedy: z obliczeń wychodzi, że mniej więcej w tym czasie powinno wypadać jajeczkowanie i widzę, że obserwacja śluzu to potwierdza. Jeśli po kilku dniach śluz wygląda jak ten niepłodny, zaczynają mnie boleć piersi, wyskakują mi krostki na twarzy i mam ochotę zjeść wszystko co nadaje się do jedzenia - znaczy, że można zrezygnować z prezerwatywy. Ale podkreślam - ja jestem gotowa ponieść konsekwencje ewentualnego błędu w obliczeniach/obserwacjach, nie zarywam nocek rozmyślając czy jestem w ciąży czy nie, nie panikuję i nie biegnę do apteki po test jak mi się okres spóźnia jeden dzień.
Napisałam to tylko po to, żeby wyjaśnić niektórym, że można z dużym prawdopodobieństwem określić dni niepłodne. Nikogo nie namawiam do takiej pseudometody antykoncepcji, a już na pewno żadnej młodej dziewczyny, dla której ciąża i koniec świata klasyfikują się na podobnym poziomie.