witam. brak przyjaciol, znajomych to mnie trapi. kiedys mialam mnostwo kolezanek i kolegow w liceum bylo ok, mialam przyjaciolke i kolezanki, ale pod koniec szkoly okazalo sie ze przyjaciolka tak naprawde byla pseudoprzyjaciolka a kolezanki byly falszywe. nie moglam juz ich duzej zniesc ani nawet patrzec wszyscy tacy dwulicowi i marzylam tylko aby skonczyc jak najszybciej szkole i zaczac nowy etap zycia czyli studia. inne miasto inni ludzi, zaczelam ze swiadomoscia ze bedzie lepiej bo studia podobno sa najlepszym okresem w zyciu i chcialam zeby tak bylo ale nie jest. jestem na 4 roku i coraz mniej mi sie podoba. ludzie nie sa wcale lepsi od tych z liceum. staram sie byc mila przyjazna jak tylko potrafie usmiecham sie zagaduje i nic. nie moge z nikim nawiazac glebszej znajomosci wszystko to jest takie przelotne. w szkole rozmawiamy a po szkole cisza. nikogo nie obchodze nie interesuje nikt nie chce sie ze mna zaprzyjaznic. staram sie naprawde ale moje wysilki ida na marne. nie mam juz sily.
Witaj! Na pewno nie powinnas szukać przyjaciół na siłę. Ludzie to wyczuwają i to się im nie podoba. Ale szczerze mówiąc kobiety różnią się od mężczyzn i tak naprawdę my kobiety nigdy nie widzimy w drugiej przyjaciółki jak mężczyźni kolegów. My widzimy w drugiej bardziej rywalkę. Oczywiście istnieją przyjaźnie ale one jak już zauważyłas są krótkotrwałe. Ja nie znam właściwie żadnej dziewczyny która miałaby przyjaciółkę, taka do końca przyjaciółkę. Nie należy jednak się poddawać, aczkolwiek nie szukaj ich na siłę. Sami Cię znajdą nawet nie będziesz wiedziała kiedy. Bądź sobą nie odpuszczaj sobie a zarazem nie rób tego za wszelką cenę. pozdrawiam życzę powodzenia
Kotka dziekuje ci za pocieszenie, wiem ze nie powinno sie robic nic na sile, a tym bardziej zmuszac kogos do milosci czy przyjazni. podobno to samo przychodzi ale jesli nie przychodzi? przez cale studia mam z tym problem. po wielu rozczarowaniach ze strony ludzi ktorym ufalam mam jakis uraz i dystans do ludzi. nie ufam juz im. tylko rodzinie. gdy z kims sie trzymam to ciagle mysle ze nie jest szczery ze udaje. uwazam ze wiekszosc nie jest nic warta. ludzie na studiach to juz sa dorosli ludzie wiec spodziewalam sie od nich czegos lepszego ze sa madrzejsi ale wszyscy sa tacy sami. ciezko spotkac naprawde kogos wartego przyjazni.
Cieszę się że mogłam pomóc. :-) a co do braku przyjaźni to przyjdzie samo nawet nie będziesz wiedzieć kiedy. Albo może tam na górze jest już zapisane że niektórzy zostaną sami... Nie przejmuj się ciesz się życiem takim jakie masz a jednocześnie próbój zdobyć więcej jednak nic na siłę. Nie przejmuj się tym tak bardzo.
5 2010-10-22 18:15:37 Ostatnio edytowany przez Sathia (2010-10-22 22:23:38)
Skąd ja to znam... u mnie na studiach też każdy był zajęty sobą. Owszem, pewne indywidua były "popularne" i zdobywały więcej uwagi otoczenia, ale sporo było też osób praktycznie niewidocznych, lekceważonych, pomijanych (np. ja). Bardzo szybko utworzyła się hierarchia - na szczycie byli "najfajniejsi" ludzie (co nie znaczy, że najmądrzejsi, czy najbardziej atrakcyjni fizycznie), a na samym dole "najmniej fajni" (co nie znaczy, że głupi, brzydcy i bezwartościowi).
Tak po prostu bywa. Jesteśmy podświadomie oceniani przez innych ludzi na podstawie rozmaitych kryteriów, różnych w zależności od oceniającego, co dodatkowo gmatwa sprawę. Co więcej - emitowana przez nas "energia" może przyciągać lub odstraszać. Komuś może się podobać mroczna aura, która nas otacza, ktoś inny ucieknie z krzykiem.
Mnie, powiem szczerze, niektórzy ludzie z roku wręcz odrzucali - nie byłam w stanie znieść ich sposobu bycia, sposobu, w jaki mówili, ich "maniery". I z pewnością ja również mogłam dla wielu osób uchodzić za kogoś "niewartego poznania", odstręczającego - bo byłam poważna, milcząca, wolałam słuchać niż mówić.
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że przyjaciele sami nas znajdą - ja ostatnio uświadomiłam sobie, że mam przyjaciela. Ten człowiek towarzyszy mi od czasów liceum, ale zawsze stał trochę z boku, widywaliśmy się bardzo rzadko. Jednak jego wręcz niesłychana wytrwałość w zabieganiu o moją uwagę i jego wierność, jak również to, że można na nim polegać - otworzyło mi oczy. To właśnie on, niepozorny chłopak, a nie "fajne towarzystwo ze studiów i liceum" jest moim prawdziwym przyjacielem.
Zgadzam się z tym. Czasem nawet bywa tak że przyjaciele są z nami blisko i od dawna tylko że my tego nie widzimy
Samotna w tłumie, jesteś bardzo surowa i wymagająca w stosunku do ludzi (i jak sądzę-w stos. do siebie samej)...
Może warto dać im szansę, nawet jeśli nie są idealni: mylą się, potykają, czasem wygłupią...
Daj im szansę...bo tylko tak dasz ją sobie.
moze i jestem zbyt surowa dla innych bo jednak nie wszyscy sa tacy sami ale nie wielu ludziach sie zawiodlam i nie potrafie inaczej do tego podchodzic.
Gubi Cię idealizm i polaryzacja rzeczywistości...
Tak sobie myślę, samotna w tłumie, że jesteś idealistką...a takim ludziom trudno odnaleźć się w REALNYM świecie.
Czują się bezpiecznie w czarno-białej rzeczywistości: albo czarne-albo białe, albo dobro-albo zło, albo prawda-albo kłamstwo....
Gubi Cię idealizm i polaryzacja rzeczywistości...
A świat tak nie wygląda. Nie podlega arytmetyce, nie zamyka się w określonych ramach, nie jest idealny: jest wielowymiarowy, pełen szarości, niejednoznaczności ....
To samo dotyczy ludzi-nie są "jak spod igły":idealnie-źli/idealnie-dobrzy.
Nie zawsze postępują albo na 100%dobrze/albo na 100%źle.
Spróbuj nie oceniać ludzi i ich postępowania(nie znasz ich potencjału ani intencji jakimi się kierują).
Spróbuj zaakceptować ich niedoskonałość.
Spróbuj przyjąć wraz z ich niedociągnięciami, "rysami"....
Ale nade wszystko:spróbuj zaakceptować siebie ....taką właśnie-NIE_DOSKONAŁĄ.
LUDZKĄ.
Tylko wówczas będziesz mogła zaakceptować innych, pozwolić im zaistnieć w swoim życiu...->tylko tak możesz rozstać się z samotnością.
Wiem ze nie zawsze swiat jest kolorowy i wiem ze ludzie sa rozni tylko ze ja zawsze spotykam tych nie odpowiednich przez ktorych cierpie. bardzo sie angazuje w kazde znajomosci a na koncu dostaje cios. jak mam ufac ludziom??
Mam dokładnie tak samo. Znajmi na studiach są ale już po zajęciach ich nie ma. Już na pierwszym roku porobiły sie grupki, które nie dopuszczają innych do siebie. Ciągle siedze sama i bardzo mi z tym źle. Niestety nie mam wpływu na zmianę tej sytuacji. Pozostaje mi czekać, aż coś się zmieni
Ja mam rowniez nieciekawe doswiadczenia dotyczace przyjaciol, ale z wiekiem i doswiadczeniem nauczylam sie wiele.Moge Ci poradzic jedno-traktuj ludzi(wszystkich!)troszke z przymrozeniem oka.Nie obiecuj sobie zbyt wiele,a wtedy unikniesz najgorszego czyli zranienia i roczarowania a przy tym mozesz rowniez zostac pozytywnie zaskoczona przez otaczajacych Cie przyjaciol.Moze to i pasywna postawa ale jakze skuteczna w zyciu!!! Wiem co mowie! Sprobuj, po prostu badz soba, akceptuj ludzi takimi jacy sa i nie miej wobec nich oczekiwan a zobaczysz swiat Cie sam zakoczy.
Ja mam rowniez nieciekawe doswiadczenia dotyczace przyjaciol, ale z wiekiem i doswiadczeniem nauczylam sie wiele.Moge Ci poradzic jedno-traktuj ludzi(wszystkich!)troszke z przymrozeniem oka.Nie obiecuj sobie zbyt wiele,a wtedy unikniesz najgorszego czyli zranienia i roczarowania a przy tym mozesz rowniez zostac pozytywnie zaskoczona przez otaczajacych Cie przyjaciol.Moze to i pasywna postawa ale jakze skuteczna w zyciu!!! Wiem co mowie! Sprobuj, po prostu badz soba, akceptuj ludzi takimi jacy sa i nie miej wobec nich oczekiwan a zobaczysz swiat Cie sam zakoczy.
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości:-) Choć trudno nie mieć oczekiwań, ale im mniej ich się ma, tym mniej rozczarowań, a więcej miłych niespodzianek. A myślę też, że przyjacielem trzeba być, nastawić się na być, a nie na mieć. Ja mam koleżanki i trudno którąś nazwać przyjaciółką, bo za krótko się znamy, ale cieszę się, że są. A do przyjaźni daleka droga, ale nawet jak się kogoś zna długo to i tak nic z tego może nie być, bo to coś po prostu może nie zaskoczyć i nigdy tego nie będzie. A do tego potrzebna jest szczególna więź i duża dawka sympatii i serdeczności. A to bardzo boli, kiedy kogoś takiego brakuje. Nigdy nie miałam przyjaciółki od serca i trudno mi się z tym pogodzić.
Witam
Mam przyjaciółkę z którą zawsze mogłam o wszystkim porozmawiać przyjaznimy się już od 11 lat od jakiegoś czasu czuję jednak że coraz rzadziej rozmawiamy i olewa niektóre dla mnie ważne sprawy nie słucha mnie i naśmiewa coś tu jest nie tak nie wiem jak rozwiązać tą sprawę strasznie mnie to boli czuję się nie kochana i nie chciana :"(
Witam. Kobitki która z Was jest z Katowic lub okolic, chętnie spotkam sie i spędze czas po babsku. Znam te klimaty, chciałoby się z kimś pogadać tak zwyczajnie przy herbacie kawie soku piwie winie lub po prostu przy wodzie mineralnej albo przy ciachu, obiedzie, albo przy niczym, ale ... nie ma z kim, a te które są nie daleko nie maja czasu, nie maja nastroju itd Kobitki, która z Was jest chętna spotkac sie ze mną, poznać, pogadać, bez ciśnienia, pełen luz, bez stresu, to nie randka:) Może któraś siedzi w domu wieczorami w soboty czy piątki, nie ma z kim wyskoczyć potańczyć do dyskoteki, albo do innego lokalu ot tak zwyczajnie, na obiad sie umówić w środku dnia po proacy, albo na spacer. Potrzebuję nowych twarzy, babskich znajomych, może być jedna, może być nas kilka, zawsze raźniej. Jestem dośc dyspozycyjna czasowo, potrafiłabym sie dostosować do godzin której jak pasuje, byle tylko mieć znajomą której nie trzeba będzie NA SIŁĘ z domu wyciagać, chętnie zaoferuję swój czas, chęci, myśle że całkiem miłe (to jest neiskromne, wiem;)) i całkiem wesołe towarzystwo, ale jak trzeba pogaduchy na poważnie, babskie otarcie załzawionego oka, czy poklepanie po ramieniu, byle tylko była to chętna kobietka z którą można wypełznąc z domu aby się rozerwać, taniec np to świetny relaks, ale wspólny obiad czy kawa to też dobry powód. Piszcie drogie kobietki.
Pozdrawiam wszystkie, te z innych miast oczywiście też:) ale wiadomo że im bliżej mieszkamy tym lepiej dla nas:) Pa, Czekam.
Witam.
Ja moge powiedziec,ze nigdy chyba nie mialam wielkiego grona przyjaciol. Moi rodzice zawsze byli w stosunku do mnie dosc wymagajacy i surowi,dlatego nie moge tak czesto imprezowac,wychodzic jak inni znajomi. Zazwyczaj tak mialam,ze mialam jedna,blizsza przyjaciolke i troche kolegow kolezanek dalszych. Juz jestem na 2 ( w sumie powinnam byc na 3) roku studiów. Mialam przyjaciolke od liceum,z ktora sie trzymalam od I klasy az do niedawna. W liceum bylysmy sobie bratnimi duszami, wszedzie razem. Od niedawna zapoznalysmy jeszcze jedna kolezanke,z ktora najpierw ja sie blizej zaprzyjaznilam. Stworzyla sie mała grupka znajomych z grupy. Spotykalismy sie, chodzilismy czasem na piwko,na imprezke. Wiadomo,jak to w wiekszym gronie osob,nie z kazdym jestes rownie blisko i nie zawsze wszystko Ci sie podoba. Pod koniec wrzesnia nie moglam jechac z moimi znajomymi na domek. Po powrocie, moje dwie przyjaciolki zmienily diametralnie swoje nastawienie do mnie. Nie pisaly tak czesto jak kiedys smsow, nie zalezalo im zbytnio na mojej obecnosci, widzialam,ze nie mowia mi wszystkiego. Staralam sie porozmawiac,w czym tkwi problem. Pytalam sie,czy cos zrobilam nietak, czy je zranilam,czy sa zle. Zaprzeczaly. Do tego wszystkiego ostatnio mialam problemy w domu i w zwiazku. Chłopak ze mna zerwał w czwartek. W piatek,gdy przyszlam na zajecia,przyjaciolki nie powiedzialy do mnie ani slowa. Wykasowały mnie ze znajomych na fb, nie odbieraja telefonów. Stracilam je,chociaz nie wiem czemu. Wiadomo,ze nie bylam zawsze idealna osoba. Jednak one tez nie. Teraz nie mam praktycznie nikogo.:(
Hej. Bardzo się ciesze ze znalazłam to forum, wiecie razem zawsze razniej. Otóż mam bardzo podobne problemy do waszych. Kiedy np. mam zadzwonic do kogos zeby pojsc na na babskie zakupy, albo na kawe lub do jakiegos kolegi zeby poszedł ze mna na wesele to zaczyna sie problem. Nie mam na tyle bliskich znajomych...Wydaje mi sie ze jestem osoba dosc towarzyską, miłą, staram sie byc zyczliwa ludziom, ale niestety jakos nigdy nie miałam szczescia do przyjaciół.
A do Kaczucha: Kilka lat temu tez mialam taka sytuacje ze wszyscy mnie opuscili. Przyjaciółka z którą byłam niemal nierozłaczna przez całe liceum poznała chłopaka i jego znajomych a mnie poprostu odstawiła, tak z dnia na dzien...Chyba jeszcze nigdy sie tak na nikim nie zawiodłam i bardzo ciezko to przezyłam. Na poczatku probowałam to jakos posklejac, ale sie nie dało noo ale zycie toczy sie dalej. I teraz z perspektywy czasu ciesze sie ze tak sie stało
To prawda,co napisalas Mirko,ze raźniej jest,gdy człowiek wie,ze jest ktos jeszcze,kto ma podobne doswiadczenia. To chyba naturalna potrzeba aprobaty ze strony własnego otoczenia. Wydaje mi sie to dziwne,ze niektorzy nie robiac własciwie nic,nie zabiegajac specjalnie o to maja wielkie grono znajomych,paczke przyjaciol. Ja takze staram sie byc mila i pomocna dla innych,mimo to nigdy nie nalezalam do osob zbyt popularnych.
W relacji z Twoja "przyjaciolka" przynajmniej jasny byl powod,dla ktorego tak sie to potoczylo. Choc postapila parszywie,wiesz czemu. Ja nawet nie mam pojecia,skad takie reakcje. Najgorsze jest to,ze zawsze z nimi sie trzymalam i mialysmy paru wspolnych znajomych,poza nimi prawie nikogo nie znam na uczelni,co sprawia,ze chodzenie na zajecia staje sie bardzo przykre. Dlaczego z czasem zaczelas sie cieszyc z obrotu spraw? Czy zycie bez tej przyjaciolki okazalo sie lepsze?
Kaczucha już ci tłumaczę dlaczego uznalam, że dobrze sie stało. Otóz przez całe liceum byłysmy "psiapsiolkami" Wiesz, wszędzie razem i wogle. Bardzo dobrze było mieć bratnią dusze, ktorej mozna wszystko powiedzieć. Naprawde w wielu sytuacjach ta dziewczyna uratowała mi tyłek i wydaje mi sie ze ja tez jej pomagałam. Miałysmy kilku znajomych, ale podobnie jak my ty nie byłysmy zbyt "popularne" - tylko ze nam to zupełnie nie przeszkadzało, poprostu byłysmy posrodku, takie tam zwyczajne dziewczyny. Noo ale po tym jak jak poznała tego swojego chłopaka i jego znajomych to wszystko sie zmieniło. Zaczeła chodzic na wszystkie imprezy, palić, pić, a jak odpowiedziała mi czesc na ulicy to poprostu czułam sie zaszczycona. Oczywiscie na poczatku za nią latałam, chcialam pogadac i wogle ale mnie ignorowała. Dowiedziałam sie ze opowiada o mnie niestworzone historie, bardzo prywatne....I wtedy to jej zycie sie zawaliło...ten chłopak ja rzucil z dnia na dzien, a kolezanki rozpowiedziały ze puscza sie ze wszystkimi. I co ja zrobiłam? Oczywiscie o wszystkim zapomniałam, wybaczyłam. Po czym chyba po tygodniu...czy nawet po kilku dniach ten jej chłopak wrocił, ona sie do niego wyprowadziła a do mnie nawet nie zadzwonila. Normalnie jak w jakies kiepskiej telenoweli.... Uznałam ze nie warto miec takiej kolezanki.
A co do twojej sytuacji to wydaje mi sie ze twoje przyjaciółki poprostu poczuły sie silne, zdawały sobie sprawe ze ty nie masz nikogo poza nimi i chciały ci dopiec. Może wiesz nie podobało im sie cos co zrobiłas i chciały udowodnic ze bez nich nic nie znaczysz. Albo ktoś na ciebie cos nagadał - takie sa moje podejrzenia
To faktycznie, Mirko, nie masz co żałować takiej koleżanki. Masz całkowitą rację.
Hmh mozliwe,ze tak było jak powiedzialas. Z jedna z tych dziewczyn przyjaznilam sie juz jakies 7 lat,wiec znalysmy sie bardzo dobrze,a przez specyficzne problemy na uczelni nie bylo czasu za wiele gadac,nasze relacje sie troche roluznily,popsuly. W miedzyczasie poznalam tamta druga kolezanke i swietnie sie od poczatku dogadalysmy,wiadomo,kazdy czasem powie cos nietak. Po jakims czasie jednak wyjasnilam sobie z tamta dawna znajoma sytuacje i zaczelysmy na nowo we trzy sie trzymac. Oprocz tego mialysmy paczke znajomych z grupy, z ktorymi czasem sie spotkalysmy na piwko czy cos. Pod koniec wrzesnia byl wyjazd na domek,na ktory pojechali wszyscy procz mnie. Od tego czasu dwie przyjaciolki zmienily sie wobec mnie. Pytalam sie,czy cos sie stalo,czy sa zle na mnie,czym je zdenerwowalam,proponowalam spotkania,dzwonilam,pisalam. Zbywaly mnie,ze wszystko w porzadku.A od dnia,w ktorym zerwalam z chłopakiem nie odezwaly sie do mnie,nie odebraly tel.,zablokowaly wszedzie. To podwojny cios.:( Nie wiem,jak sie po tym wszystkim pozbierac. Nie chce isc na uczelnie,nie chce mi sie nic. Czuje sie okropnie.:/
Kaczucha wyobrażam sobie jak jest ci trudno. Ciężko jest chodzić na uczelnie kiedy wokol widzi sie grupki znajomych a ty musisz stac sama - wiem cos o tym.
A co do twoich koleżanek: Przyjaźń miedzy 3 dziewczynami jest bardzo trudna. Być może dziewczyny czuły ze musza rywalizowac o twoje wzgledy. Bo w sumie to ty "zjednoczyłaś" tą całą waszą trójkę, one wczesniej nie były ze soba tak zżyte. Na tym wyjezdzie pewnie spedziły ze sobą wiecej czasu i postawowiły zjednoczyc sie przeciwko tobie. Kurczee chyba głupio to wytłumaczyłam, ale mam nadzieje ze sie połapiesz. Ale nie załamuj sie, wokól napewno jest mnóstwo fajnych ludzi tylko trzeba dobrze poszukac
Hej!
Jestem w podobnej sytuacji co wy dziewczyny, tylko, że ja właśnie nie zabiegam jakoś szczególnie o towarzystwo. Mam tak, że ludzie często mnie irytują swoim zachowaniem, gestykulacją, sposobem mówienia, pod tymi względami jestem bardzo nerwowa-czasami;] Mam wielu znajomych, ale takich, których mogłabym poprosić o pomoc to tylko koleżankę z liceum. Kiedyś nie potrzebowałam przyjaciółki, niedawno uświadomiłam sobie, że moją jedyną przyjaciółką jest moja siostra, sęk w tym, że mieszka za granicą, a kontakt mamy tylko przez net. Jest świetna! No ale net to nie to samo co wyjście razem na kawę. Brakuje mi właśnie takiego pogadania o wszystkim i o niczym gdzieś w jakimś fajnym miejscu no i z ciekawą osobą.
Nie wiem, może to przez to, że gdy znajduję się w nowym towarzystwie, którego nie znam, jestem bardzo nieśmiała, nie mam takiego zmysłu do przyciągania znajomych. Ale z drugiej strony wole nie mieć koleżanek niż mieć jakieś dwulicowe.
Także dziewczyny nie przejmujcie się tym!
Zauważyłam ze co do tego rywalizowanie po podobne zdanie ma Kotka - wiec cos musi w tym byc
Fold or folwer : Super, ze masz przynajmniej siostrę, to przynajmniej jedna zaufana osóbka. Niestety, człowiek potrzebuje innych ludzi i mi np. bardzo brakuje przyjaciół. Tylko ze juz wiele razy zawiodłam sie na ludziach i teraz boje sie komus tak naprawde zaufac.
Fold of folwer: Moim przyjacielem jest moj brat,niestety,tak jak Twoja siostra wyjechal za granice i mam z nim rzadki kontakt przez neta. Mirko,sadze,ze rozumiem Twoj tok myslenia:) hmh,,,sadze,ze mozesz miec poniekad racje. Najbardziej w tym wszystkim mnie boli fakt,iz nawet nie raczyly mi powiedziec wprost,o co chodzi. Tak..teraz pozostaje mi samotnosc. W dodatku widywanie sie z bylym chłopakiem na uczelni;/ Powiem Wam,ze najgorsze jest to,ze narosnie tyleee plotek wokol tej calej sytuacji. Juz czuje zaciekawione spojrzenia ludzi:( Takze mnie Mirko wiele razy zawiedli znajomi,przyjaciolki,ale bardzo mi brakuje przyjazni. Jestem osoba ciepla,przyjacielska i ciezko mi znosic samotnosc. Moze dlatego,ze mam niska samoocene i nie czuje sie dobrze w swoim towarzystwie. Fold of folwer- mam podobnie,bywam niesmiala zwlaszcza, kiedy mam rozmawiac wiecej niz z jedna,dwiema osobami. Im wiecej osob dookola,tymbardziej wstydze sie odezwac.
Kaczucha: Hmmm jeśli jest tak jak mysle to one zupełnie nie mają konkretnego powodu, wiec poprostu unikają tematu. Bo gdyby przeszło do takiej poważnej rozmowy to zabrakło by argumentów i wyszły by na kompletne idiotki. Ja też z natury jestem bardzo nieśmiała, potrafie sie rozluźnić i dobrze zabawic dopiero wtedy gdy kogos dobrze poznam. Nie wiem, może naprawde za bardzo sie staram, jestem miła,uśmiechnieta, staram sie nie sprawiać ludziom przykrości i moze doszukują sie w moim zachowaniu jakiegoś fałszu....sama nie wiem, powoli wariuję......Np. ostatnio poznałam fajnego faceta, ale jego kolezanki nie polubiły mnie. Nie chcą do swojej "zamknietej" paczki nowych osób, sa w pewnien sposob zazdrosne, chociaz z tego co zauważyłam niektóre mają własnych chłopaków. DZIECINADA. Nie wiem czy mam zaryzykować i poprostu nie zwracać uwagi na ich "przyjazne" miny czy coś. Bo juz czuje ze zaczynam sie wycofywac, oddalac sie od tego chłopaka, głupia jestem......
Mirko: Byc moze Twoje podejrzenia sa sluszne. Nie staram sie wybielac,wiem,ze nie bylam idealna przyjaciolka,ale nagle zerwac z kims kontakt zupelnie,to naprawde bezzasadne. Zwlaszcza,gdy z jedna z nich kumplowalam sie 7 lat.
Czasem to jest takie glupie,ze ludzie doszukuja sie dziury w calym, jak mila i usmiechnieta,to napewno flaszywa. Ja tez nie chce robic nikomu przykrosc. Moj problem jest taki,ze jak wiele osob mi juz mowilo, zwracam na siebie uwage. Specyficznie wygladam,nie wiem,o co chodzi,ale tak slyszalam nie raz. Faceci czesto mnie podrywaja,a dziewczyny nie lubia. Potem zaczynaja krazyc plotki,ze jestem wredna i tepa, a pozniej,gdy z kims porozmawiam,to ta osoba mi mowi:"musze przyznac,ze jestes inna niz sie wydaje" itp. Ludzie bywaja bardzo okrutni.
A tamte kolezaneczki pewnie sa zazdrosne,moze ktoras z nich ma ochote na Twojego nowego kolege,a widza w Tobie konkurentke. Nie powinnas wogole zwracac uwage na nie,bo to z nim chcesz sie zapoznac a nie z nimi. Jesli on ma troche oleju w glowie,to nie bedzie sie sluchac w sprawach sercowych kolezanek. Jezeli postapi inaczej,to znaczy,ze jest jakis niedojrzaly (jak z reszta kazdy facet) i nie ma wlasnego zdania.
Moze mialabys ochote popisac na maila?:)
Pozdrawiam i walcz o faceta dzielnie! Trzymam kciuki!
Kaczucha:ok za chwilke odpisze ci na maila
Ja mam tak samo, ale ja sie przyzwyczailam do tego bo tak mam od kad pamietam, przez cala moja szkole. Dla mnie zycie zawsze bylo polem walki, walki o przetrwanie. Wyszlam z tego silniejsza. Do ludzi mam dystans, ale nie odwracam sie plecami. Nie powiem Ci ze sie ulozy, bo zycie to jedna wielka nie spodzianka. Ale zycze powodzenia.
Witam!
Tak sobie czytam Wasze wpisy i muszę przyznać, że mam podobne odczucia co do przyjaźni. Ja również już kilka razy sparzyłam się na tzw. prawdziwych przyjaciółkach, a potem za każdym razem to ja próbowałam naprawić popsute relacje. I po co? Nic z tego nie wychodziło, a z perspektywy czasu wiem, że nawet nie było warto.
Obecnie nie mam żadnej koleżanki, którą mogłabym nazwać przyjaciółką i powiem szczerze, że jest mi z tym bardzo źle...
Mi też się marzą rozmowy przy kawce o sprawach, które mnie nurtują, złoszczą czy śmieszą...
Ciężko jest wszystkie swoje smuteczki połykać ze łzami w samotności...
Dziewczyny, widzę że wszystkie mamy podobnie... Wiec może weźmy sprawy w swoje ręce:) Może akurat tutaj uda nam sie spotkac jakąś bratnią dusze? Ja przez profil sympatia.pl poznalam mojego obecnego chlopaka, a wiec takie znajomosci są możliwe...i dodam, że to nie jest tak że jestem brzydka jak noc i nikt mnie nie chciał...:) Miałam trudną sytuacje w domu i zaniedbalam kontakty z przyjaciółmi, teraz tak strasznie mi tego brakuje...także jakby któraś chciała pogadac zapraszam na maila:) Chętnie pokoresponduje, i może w koncu przyjdzie czas na jakąś kawke czy ciacho?:)
Pozdrawiam serdecznie wszystkie samotne:)
mi też dziewczyny doskwiera brak przyjaciół, dużo znajomych i tyle, straciłam swoją jedyną przyjaciółkę i przestałam się w cokolwiek bardziej się angażować, wiele razy pewnie zmarnowałam okazję na coś więcej, chcę i potrzebuję tej przyjaźni, ale jakoś nie mogę ponownie ufać, może podświadomie to strach, że to się może zdazyć po raz drugi, nie wiem..
Endorfina-jeśli czytałaś poprzednie posty pewnie wiesz że ogromna większość wypowiadających się tutaj dziewczyn miała podobną sytuacje jak Ty-nieporozumienie, i bach! Po przyjaźni....
Jeśli nie możesz jej już zaufać, ciągle masz w pamięci co zrobiłą nie tak, to....poluzuj kontakty, ale nie skreślaj jej. Staraj się nie utrzymywać takiej zażyłości jak wcześniej-sytuacja sie nie powtórzy, a i ona będzie miała swojego rodzaju nauczke. Ale nie skreślaj jej jako kumpeli, bo i Tobie, i jej będzie z tym źle...
Takie jest moje zdanie:) A wiem co mówie, bo miałam dokłądnie taką samą sytuacje, z tym że straciłam dwie przyjaciółki, nie jedną. Teraz są zwykłymi znajomymi, czasem jak sie spotkamy przypadkiem fajnie jest się pośmiać, pogadać...wielka szkoda że nie jest już jak było, ale przynajmniej nie czujemy już do siebie urazy...
czytałam posty. tyle, że u mnie sytuacja jest inna, ja się z nią nie pokłóciłam, ona nie żyje.
O cholera....Boże, przepraszam. O Matko, nie wiedziałam, strasznie mi głupio teraz, jeszcze raz przepraszam Ale to może przez to zamknęłaś sie w sobie? Spróbuj powoli, małymi kroczkami otwierac sie na ludzi, na nowe znajomości, przypuszczam że chcesz ale masz jakąś...blokade? Nie wiem jak to określić....Zszokowałaś mnie, aż nie wiem co napisać...ogromnie mi przykro:(
Nie ma za co aż tak przepraszać, ja też nie zbyt precyzyjnie się wyraziłam Umiem już o tym otwarcie rozmawiać. Tak, wiem że to jakaś blokada, już i tak jest znacznie lepiej, ale to wciąż nie to co ma być. Poznaje nowych ludzi, lubię bardzo ich towarzystwo, ale nigdy nie jest to więcej niż zwykła znajomość mniej lub bardziej intensywna. Swoją drogą do szukania przyjaciół przez internet też trochę sceptycznie podchodzę
Endorfina-wbrew pozorom internet to nie jest złe miejsce:) Tutaj, na netkobietach ogromną większość stanowią kobiety, raczej nie ma jakichś niedorobionych facetów z durnymi komentarzami, jak to bywa na co niektórych serwisach, z tego prostego powodu że nie chce im się rejestrować, i całe szczęście;)
Tak więc można poznać normalnych, fajnych ludzi mających podobne problemy.
Co do tego przepraszanie to robie to przezornie:D często zdarza mi się coś palnąć, a to dzisiaj...strasznie głupio mi się zrobiło ale to dobrze że umiesz już o tym otwarcie mówić/myśleć, tzn że ból po stracie przyjaciółki jest już dużo mniejszy, moge sobie tylko wyobrazić jak źle było na początku:(
Co do Twoich krótkotrwałych znajomości to niekoniecznie jest to Twoja wina, ktoś tu już wcześniej napisał, że ludzie są często zbyt leniwi by utrzymywać kontakty, nie mają czasu ponownie się spotkać etc., sama często się z tym spotykam....
Endorfina-wbrew pozorom internet to nie jest złe miejsce:) Tutaj, na netkobietach ogromną większość stanowią kobiety, raczej nie ma jakichś niedorobionych facetów z durnymi komentarzami, jak to bywa na co niektórych serwisach, z tego prostego powodu że nie chce im się rejestrować, i całe szczęście;)
Tak więc można poznać normalnych, fajnych ludzi mających podobne problemy.
Co do tego przepraszanie to robie to przezornie:D często zdarza mi się coś palnąć, a to dzisiaj...strasznie głupio mi się zrobiłoale to dobrze że umiesz już o tym otwarcie mówić/myśleć, tzn że ból po stracie przyjaciółki jest już dużo mniejszy, moge sobie tylko wyobrazić jak źle było na początku:(
Co do Twoich krótkotrwałych znajomości to niekoniecznie jest to Twoja wina, ktoś tu już wcześniej napisał, że ludzie są często zbyt leniwi by utrzymywać kontakty, nie mają czasu ponownie się spotkać etc., sama często się z tym spotykam....
Jak sama nazwa wskazuje to faktycznie sporo tu kobiet, ale wiem z codzienności, że one tez potrafią być wredne a faceci nie są tacy źli, przynajmniej nie wszyscy, ja czasem wolałam porozmawiać z kolegom, choć czasem potrzebna jest bardziej kobieca opinia. Tak, tez zauważam, że ludzie pędzą gdzieś nieustannie, coraz więcej osób ma mniej czasu na przykładową zwykła kawę w środku dnia.
Owszem, faceci nie są wcale tacy źli:P ale tutaj, w internecie, rzadko który to normalny facet z którym można porozmawiać o czym innym niż o seksie:/ na jaki czat się nie wejdzie, pełno "chętny pozna chętną", prawiczków, kolesiów szukających dziewczyny, a przynajmniej połowę stanowią ci, którzy w najprostszym zdaniu potrafią zrobić rekordową liczbę błędów, że już nie wspomnę o stosowaniu interpunkcji:P Także na facetów w necie jestem troszkę wyczulona, przyznaje bez bicia:P Co do kobiet, to rzeczywiście potrafimy być wredne, ale tutaj, jak sama widzisz zresztą, staramy się radzić, pomagać sobie wzajemnie:) Ogólnie fajna, pozytywna atmosfera panuje tutaj na forum:)
Ja tez tydzien temu rozstalam sie z chlopakiem a moja bliska kolezanka mieszka troche dalej niz ja teraz jest chora no i niema mozliwosci spedzac ze mna czasu jedyne na czym moge polegac to gg.i smutne to ze moj były juz chlopak jest ciagle otoczony gromadka znajomych bo jest lubiany i altwo nawiazuje kontakty......kiedy on sobie teraz z nimi chadza ma zkim pogadac z kim wypic piwo z kim isc na laski z kim spedzic swieta it d to ja niemam nikogo a tez chcialabym wyjsc rozerwac sie...i to smutne......
Anka1234-my, kobiety, często mamy tak że jak już się z kimś zwiążemy, często, nawet nieświadomie, rozluźniamy bądź nawet zrywamy kontakt z koleżankami, kolegami...całą siebie potrafimy poświęcić partnerowi.Nie mówię że top reguła, ale często tak jest, ja sama popełniłam ten błąd:) natomiast dla facetów życie toczy się dalej....
Czujesz się samotna-może ktoś z Twojej okolicy ma podobny problem, często sam np.stoi na przystanku, nie rozmawia z nikim etc...zawsze można sprowokować jakiś zbieg okoliczności i może uda się poznać kogoś ciekawego:) Najważniejsze jest żeby nie zamykać się w domu, otworzyć się na ludzi...Wyobrażam sobie jak się czujesz bo mam podobnie...jeśli masz ochotę pogadac to zapraszam na maila:)
42 2010-12-02 16:53:20 Ostatnio edytowany przez anka1234 (2010-12-02 16:55:12)
ogolnie wiesz co mnie wkurza? w tym wszystkim?ze jak byłam z chlopakiem to wszyscy chcieli sie spotykac itd a teraz jak od tygodnia jestem sama zycie sie toczy owszem kazdy cche pogadac ze mna na gg ale sie spotkac to juz nie ale mowia ze niewiedza mi co poradzic na moja samotnosc i to jest straszne bo choc by zaproponowali spacer;/ a wtym ze kobiety bedac w zwiazku czesto widza partnera to prawda koncza kontakty zyja sobie swoja wielka miloscia tylko wlasnie czesto tak jest wlasnie jak u mnie zostalam sama moj chlopak zyje jak zyl pewnie nawet o mnie niepomysli bo niema nawet kiedy-niemowie ze to kobiecieciaz ale wiez tu z koelga na piwko tu z innym pogada posmieje sie i czas zlecial a ja?jedyne co mi moga dac tych pare znajomych mi buzi..?gg
Anka1234-wyobrażam sobie jak sie czujesz, często tak niestety jest, może postaraj sie odnowić stare kontakty..? Problem z ludźmi jest teraz taki że albo każdy goni za rodziną, albo ma 1-2 bliższe osoby i to wystarcza, albo po prostu nie dostrzega pustki wokół siebie, lubi taki stan rzeczy..a najczesciej to nikomu sie po prostu nie chce wyjść, spotkać sie...a potem zostaje internet:( Co do tego że byłaś inaczej traktowana jak mialaś chlopaka to może dlatego że to byli jego znajomi? Poza tym im wiecej osob to weselej, postaraj sie czesciej uśmiechać, sprawiać wrażenie zadowolonej z życia, ludzie zaczną wtedy podchodzić do Ciebie z sympatią, bez takiej...rezerwy:)
hej dziewczyny czy któraś z was jest samotna albo ma ochote wyskoczyc na jakas kawke i babskie plotki i jest z poznania?
Ja szukam przyjaciół , prawdziwych przyjaciół zadzwoń do mnie ,... 570 751 612