Mam problem, mój 6-latek non-stop bawi się na podłodze kartami do gry. Właściwie to tylko nimi "przerzuca" pod meblami. walają się po całym pokoju. Na zwrócenie uwagi, aby je posprzątał nie reaguje. Ostatnio zagroziłam, że jeśli ich nie pozbiera to powciągam do odkurzacza. Nie pomogło. Czy mam spełnić moją groźbę? Nie wiem czy to właściwe.
2 2010-09-28 17:24:53 Ostatnio edytowany przez a_normalna (2010-09-28 17:25:17)
Ja bym to zrobiła. On wie, że nie musi sobie nic robić z Twoich gróźb, bo i tak ich nie spełnisz. Dziecko musi wiedzieć, że rodzice są KONSEKWENTNI. Zawsze.
Dzięki. Tylko boję się, że w trakcie ssania zmięknę. Może, to zrobię jak będzie w szkole?
Myślę, że on powinien widzieć. Możesz po raz ostatni poprosić go spokojnie o posprzątanie, a jak odmówi to powiesz co zrobisz jeśli tego nie zrobi. Jak dalej odmówi, to wtedy wyciągasz odkurzacz i trzeci raz powtarzasz. Jak dalej nie, to odkurzasz i nie ma, że będzie płacz. Ostrzegałaś i prosiłaś. I tak będzie za każdym razem jak nie posprząta.
Pomogło! Co prawda jak wyciągnęłam odkurzacz, jeszcze nie zareagował, ale na włożenie wtyczki do gniazdka, już tak. Mam nadzieje że już tak zostanie. Jeszcze raz dzięki.
Witam ponownie,
Sposób faktycznie pomógł na 2 miesiące. Niestety dwa dni przed wigilią musiałam spełnić swą groźbę; był wyjątkowo niegrzeczny i w ogóle nie chciał sprzątać. Chyba zapomniał o tym a może nawet nie wierzył. Wzięłam odkurzacz, podkręciłam na maksymalną moc ( mam silny odkurzacz) i zabrałam się za porządki. electrolux bez problemu poradził sobie z kartami. Syn był w szoku. Jest mi smutno, myślałam że przez dwa miesiące problem się rozwiązał. Jest mi też ciężko, zrobiłam to konsekwentnie, ale miałam nadzieję że do tego nie dojdzie.
jeśli coś mówisz, musisz to zrobić, nie rzucaj słów na wiatr, bo nigdy nie będzie traktował ich poważnie... ja grożę synowi, że zabawki jeśli nie będą uprzatnięte, zbiorę do worka i wyniosę wszystko na śmietnik. na razie działa... innym razem, a też mam 6-latka mało chętnego do sprzątania..., po prostu funduję mu sprzątanie we dwoje, że ja mu pomogę - nie odwrotnie!, lub też w formie zabawy... i lepiej, żeby ten sposób był częściej wykorzystywany aniżeli szantaże i groźby dziecko nie może tego odbierać jako przymus, ale jakiś taki odbierany jako forma kary, ma to być obowiązek, ale przyjemny obowiązek...
życzę powodzenia!
a dodam tylko, że moja mama kiedyś dotrzymała słowa wobec mojego brata, który strasznie bałaganił ciuchami, wszystko rozrzucał gdzie popadnie, zagroziła, że wywali przez balkon i tak też zrobiła, musiał przy ludziach zebrać je na dworze i pomogło... do tej pory jest porządny i poukładany... nie tylko w ciuchach więc może warto spróbować... na pewno trzeba być konsekwentnym i nie rzucać słow bez pokrycia, zarówno obietnic jak i "gróźb"
Dobrze, że jesteś konsekwentna. Jeśli się powiedziało A trzeba i powiedzieć B.
Myślę, że ważne jest abyś konkretnie określiła "czas na sprzątanie" np. zawsze po obiedzie, albo w każdą sobote rano.
Daj mu dobry przykład i sprzątnij razem z nim pokój. Pokaż mu jak to się robi, co oczekujesz od niego i jak ma wyglądać efekt końcowy
W którym miejscu powinny leżeć klocki, w którym samochody, książki itd. Możesz spróbować też oznaczyć te miejsca karteczkami np. rysunkami i naklejkami z nazwami.
Koniecznie ustal z nim, że nie możne bawić się kartami, jeśli nie posprzątał poprzedniej gry ponieważ robi się bałagan i szybko może coś zginąć np. jakiś pionek.
Możesz spróbować zorganizować wyścigi sprzątania, on zbiera karty a Ty w tym czasie odkurzasz, kto pierwszy skończy ten wygrywa. Włączcie sobie do tego stoper.
Myślę, że w tym wszystkim najważniejsze jest to abyś go chwaliła, nawet jeśli sprzątnie tylko kilka klocków - pochwal go!
Budujesz w ten sposób jego samoocenę i motywujesz go do dalszego sprzątania, bo przecież tak dobrze jest być chwalonym i docenionym przez mamę
Pozdrawiam!
9 2016-06-02 20:05:48 Ostatnio edytowany przez betondrin (2016-06-02 20:07:10)
Mam problem, mój 6-latek non-stop bawi się na podłodze kartami do gry. Właściwie to tylko nimi "przerzuca" pod meblami. walają się po całym pokoju. Na zwrócenie uwagi, aby je posprzątał nie reaguje. Ostatnio zagroziłam, że jeśli ich nie pozbiera to powciągam do odkurzacza. Nie pomogło. Czy mam spełnić moją groźbę? Nie wiem czy to właściwe.
Odp.
Warto pamiętać, że dziecko obserwuje otoczenie. Jeżeli sama rzucasz w kąt ubrania czy naczynia bierze z Ciebie przykład.
Proponuje kupić atrakcyjny dla niego pojemnik (np. w samochody ) w którym będzie trzymał tylko karty.
Wspólne zabawy w sprzątaniu prześciganie się kto wrzuci więcej do pojemnika np. licząc przy tym karty.
Można też wetknąć karty gdzieś w trudno dostępne miejsce i wtedy pokazać ,że zabawka może się zniszczyć albo zgubić.
Daj dziecku czas na oswojenie się z tym,że będzie sprzątał co najmniej pół godz. wcześniej i w między czasie przypominaj ,że czas się kończy.
Szanowna Pani,
Skoro zdecydowała się Pani ostrzec dziecko o karze za jego zachowanie należałoby wykazać się konsekwencją. Na przyszłość radziłabym raczej zastosowanie pełnego modelu kar i nagród ponieważ wiele badań wykazuje, że dla dziecka bardziej atrakcyjne jest otrzymywanie nagród (proszę tylko pamiętać żeby nie były one pod postacią słodyczy). Przykładowo może Pani zaproponować dziecku, że jeśli posprząta po sobie to będzie mogło godzinę dłużej pooglądać swoją ulubioną bajkę. Dlaczego nagrody są bardziej atrakcyjne dla dzieci? Ponieważ mniej więcej do okresu szkolnego dziecko przejawia zachowania egocentryczne i wykonuje pewne czynności w celu uzyskania z tego korzyści. Jest to naturalny proces, który możemy odpowiednio wykorzystać w wychowaniu. Należy jednak pamiętać, że nie można też z tym przesadzać ponieważ dziecko musi też uczyć się bezinteresowności – np. poprzez obserwowanie zachowań rodzica.
W temacie Pani aktualnych rozważań „czy wciągnąć karty, czy ich nie wciągać”, mogę zaproponować następujące wyjście z trudnej sytuacji. Jak dziecko będzie w przedszkolu, a karty będą porozrzucane to może je Pani zebrać i schować. Kiedy dziecko zorientuje się, że ich nie ma i będzie pytać co się stało proszę powiedzieć, że przecież Pani je ostrzegała. Dobrze byłoby odczekać jakiś czas i dopiero później oddać dziecku karty i wytłumaczyć, że to ostatni raz kiedy Pani zbierała po nim jego zabawki. I jeśli będzie od tej pory sprzątać po sobie to być może spotka go jakaś nagroda. Proszę jej tylko nie stosować za każdym razem kiedy dziecko posprząta bo będzie robić to jedynie w celu uzyskania jakiejś korzyści.
Kara czy nagroda - jeden pies. Wszystko to źle działa na dziecko. Nagroda ma takie same negatywne skutki na zachowanie dziecka jak kara - uczy, że zawsze robimy coś "po coś". Dla nagrody albo żeby uniknąć kary. Nie jest to mądre.
Jedyne wyjście - modelowanie. Czyli dziecko robi to co robię ja. Jeśli widzi, że czasem rzucam coś w kąt, to czemu ono ma tego nie robić? Dzieci nie znoszą podwójnych standardów. Dwa - komunikacja. Powiedz, czemu przeszkadzają ci te karty i konkretnie czego oczekujesz - że np. karty po zabawie mają swoje miejsce w tej szafce, na podłodze nie ma dla nich miejsca. Nie używaj słów "posprzątaj" "ma być porządek" bo dla każdego to słowo znaczy co innego. Trzy - konsekwencje. Ale nie w stylu "zleje cię jak nie posprzątasz" tylko "od jutra karty, które po twojej zabawie znajdę na podłodze konfiskuję na tydzień, następnym razem jeśli nie chcesz, żebym ich nie zabierała, odłóż je na miejsce na półce". I trzymaj się tego. Dziecko będzie się buntować - wyjaśnij, że rozumiesz, że mu przykro, ale jeśli on nie szanuje kart i pozwala, żeby były na ziemi po zabawie, gdzie możesz je podeptać, to zabierasz je. Powiedz, że oddasz za tydzień, ale następnym razem gdy takie coś się powtórzy, zabierzesz karty na dwa tygodnie. Stosuj podobne zasady z innymi zabawkami. Nie jest to kara, tylko konsekwencja, bo dziecko rozumie, że coś, co się lekceważy, można stracić. Nie ma sensu karanie "nie sprzątasz - nie oglądasz bajki". Tylko naturalne konsekwencje czynów - rozlane mleko dziecko samo ma wytrzeć i uprać ściereczkę, a zepsutą zabawkę sobie odkupić albo jej nie ma - pozwalają na rozumienie jak działa świat.
Polecam książkę "jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły".