Jestem ciemną szatynką, ale farbuję się na czekoladowy brąz lub tzw. czarny brąz, choć marzą mi się jakieś ciemne rudości, mahonie lub kasztany, ale trudno mi zejść z mojego koloru, więc póki co zostają w sferze marzeń. Nigdy, przenigdy nie chciałam być blondynką, więc też nawet nie próbowałam rozjaśniać czuprynki (poza jakimiś pasemkami czy balejażem), a skoro i mój mąż zdecydowanie woli brunetki to po prostu nie ma tematu
.
Włosy mam z natury proste, więc ostatnie czego potrzebują to właśnie prostowania
. Czasem marzą mi się jednak delikatne fale, tak dla odmiany. Ogólnie mam je zdrowe, grube, ale mogłoby być ich więcej, zresztą to zawsze była taka moja bolączka, bo marzyłam o burzy włosów na głowie, a musiałam obchodzić się smakiem. Za to dziś dorosłam i zaakceptowałam je takie jakimi są
.
Do tej pory ostatnio przeważnie nosiłam coś w stylu nowoczesnego boba (z dłuższym przodem lub jakaś mała asymetria), teraz jednak postanowiłam włoski zapuścić, a że rosną mi naprawdę baaaardzo szybko to po pół roku mam je już do łopatek, proste, nie cieniowane, bez grzywki (mniej więcej jak pani na pierwszej fotce). Kiedy natomiast potrzebuję wygodnej fryzurki to związuję je na dole w koński ogon, a przód zaczesuję gładko do tyłu, czasem lekko unosząc na czubku (coś w stylu pani na siódmym zdjęciu, ale niżej związane). Ot, i taki mój styl
.