Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 75 ]

Temat: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Witajcie, mam dziwną sytuację i jestem ciekaw co o tym sądzicie. Tydzień temu skończył mi się lek przepisany przez psychiatrę. Był to lek zawierający sertralinę o nazwie Asentra. Głównym powodem dla, którego dostałem ten lek było nadmierne denerwowanie się wszystkim, napady złości czy nawet agresji ale nigdy w stosunku do kogoś innego. Przyjmowałem ten lek dość długo i było powiedzmy stabilnie. Teraz po tygodniu odkąd się skończył dawne objawy powróciły jeszcze silniejsze, bardzo łatwo i szybko się denerwuję nawet błahymi rzeczami, coraz częściej krzyczę i czuję tak jakby energia się że mnie wylewała, której wcześniej w ogóle nie miałem. Jeszcze jedna ciekawa rzecz się dzieje, zacząłem wykazywać jakby wzmożoną emocjonalność. Wcześniej ciężko mi było nie tylko się zdenerwować ale też na przykład wzruszyć, a ostatnio prawie się popłakałem oglądając coś co już kiedyś oglądałem i wtedy mnie nie ruszało. Co najgorsze zaczynam się obawiać czy w ogóle dam radę funkcjonować bez tych leków mimo iż ta substancja nie jest uzależniająca. Wiem, że nie jesteście lekarzami i oczywiście pójdę na kolejną wizytę ale zastanawiam się czy ktoś tu miał podobną sytuację, a może znacie kogoś kto miał?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

A Ty miałeś przestać brać ten lek jak się skończy? Czy nie czasem miałeś się zgłosić po kolejną receptę? Leki od psychiatry chyba powinny być odstawiane powoli - zmniejszając dawkowanie. Jak przestałeś z dnia na dzień go brać to nic dziwnego, że masz takie objawy.

3

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Witajcie, mam dziwną sytuację i jestem ciekaw co o tym sądzicie. Tydzień temu skończył mi się lek przepisany przez psychiatrę. Był to lek zawierający sertralinę o nazwie Asentra. Głównym powodem dla, którego dostałem ten lek było nadmierne denerwowanie się wszystkim, napady złości czy nawet agresji ale nigdy w stosunku do kogoś innego. Przyjmowałem ten lek dość długo i było powiedzmy stabilnie. Teraz po tygodniu odkąd się skończył dawne objawy powróciły jeszcze silniejsze, bardzo łatwo i szybko się denerwuję nawet błahymi rzeczami, coraz częściej krzyczę i czuję tak jakby energia się że mnie wylewała, której wcześniej w ogóle nie miałem. Jeszcze jedna ciekawa rzecz się dzieje, zacząłem wykazywać jakby wzmożoną emocjonalność. Wcześniej ciężko mi było nie tylko się zdenerwować ale też na przykład wzruszyć, a ostatnio prawie się popłakałem oglądając coś co już kiedyś oglądałem i wtedy mnie nie ruszało. Co najgorsze zaczynam się obawiać czy w ogóle dam radę funkcjonować bez tych leków mimo iż ta substancja nie jest uzależniająca. Wiem, że nie jesteście lekarzami i oczywiście pójdę na kolejną wizytę ale zastanawiam się czy ktoś tu miał podobną sytuację, a może znacie kogoś kto miał?

Odpowiem tak
1/Jeżeli leki od psychiatry wdrażamy powoli (od małej do większej dawki) - odstawiać też powinniśmy powoli (zmniejszać dawkę)
2/ Jeżeli  włączamy leki (od psychiatry) na jego działanie musimy poczekać od 2tyg do 1 m-ca albo i więcej to zależy od leku i jego skuteczności, no i jeżeli lek odstawiłeś to przez jakiś czas lek uwalniał się z ogranizmu. Teraz już go nie ma i organizm wydalił i wrócił na dawne tory - wygląda na to że  powinineś brać ten lub inny (konieczna wizyta u lekarza)
3/ Czy dasz radę funkcjonować bez leku uzgodnisz z lekarzem, ale może być podświadomie strach że nie dasz rady, przyjmując  leki czujesz komfort wygody i poprawnego funkcjonowania, nie musisz być uzależniony, jesteś świadomy że potrzebna jest wizyta u lekarza.
4/ Zacząłeś wprowadzać leki pod kontrolą lekarza, więc odstawianie leku też kontrolowane.

4

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Ale skonczył się w sensie psychiatra wie, że dal na określony czas czy nie zadbałeś o receptę na kolejne opakowanie?

5

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

To jest tak, że miałem iść na kolejną wizytę i dopiero tam ustalić co dalej. Tyle, że przychodnia przestała istnieć, a dokładniej przeniosła się w inne miejsce będące sporo dalej niż poprzednia lokalizacja. Lekarz, który mi przepisywał te leki już tam nie pracuje. A ja niestety też trochę za późno zauważyłem, że ten lek się kończy i nie sprawdziłem tego wszystkiego wcześniej. Co ciekawe sporo ludzi ich teraz oskarża o to, że zlikwidowali tamtą przychodnię i nikogo nie poinformowali, a ludzie mieli poustalne wizyty, wykupione pakiety terapii u konkretnych terapeutów itd.

6

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

To jest tak, że miałem iść na kolejną wizytę i dopiero tam ustalić co dalej. Tyle, że przychodnia przestała istnieć, a dokładniej przeniosła się w inne miejsce będące sporo dalej niż poprzednia lokalizacja. Lekarz, który mi przepisywał te leki już tam nie pracuje. A ja niestety też trochę za późno zauważyłem, że ten lek się kończy i nie sprawdziłem tego wszystkiego wcześniej. Co ciekawe sporo ludzi ich teraz oskarża o to, że zlikwidowali tamtą przychodnię i nikogo nie poinformowali, a ludzie mieli poustalne wizyty, wykupione pakiety terapii u konkretnych terapeutów itd.

No to sam sobie tu zaszkodziłeś. Trzeba bylo dobijac sie, ze musisz szybciej albo poprosić o samą receptę.

7

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Witajcie, mam dziwną sytuację i jestem ciekaw co o tym sądzicie. Tydzień temu skończył mi się lek przepisany przez psychiatrę. Był to lek zawierający sertralinę o nazwie Asentra. Głównym powodem dla, którego dostałem ten lek było nadmierne denerwowanie się wszystkim, napady złości czy nawet agresji ale nigdy w stosunku do kogoś innego. Przyjmowałem ten lek dość długo i było powiedzmy stabilnie. Teraz po tygodniu odkąd się skończył dawne objawy powróciły jeszcze silniejsze, bardzo łatwo i szybko się denerwuję nawet błahymi rzeczami, coraz częściej krzyczę i czuję tak jakby energia się że mnie wylewała, której wcześniej w ogóle nie miałem. Jeszcze jedna ciekawa rzecz się dzieje, zacząłem wykazywać jakby wzmożoną emocjonalność. Wcześniej ciężko mi było nie tylko się zdenerwować ale też na przykład wzruszyć, a ostatnio prawie się popłakałem oglądając coś co już kiedyś oglądałem i wtedy mnie nie ruszało. Co najgorsze zaczynam się obawiać czy w ogóle dam radę funkcjonować bez tych leków mimo iż ta substancja nie jest uzależniająca. Wiem, że nie jesteście lekarzami i oczywiście pójdę na kolejną wizytę ale zastanawiam się czy ktoś tu miał podobną sytuację, a może znacie kogoś kto miał?

Po pierwsze zapoznaj się z ulotką. Niektóre leki powinny być odstawiane stopniowo poprzez zmniejszanie dawki. Po drugie skonsultuj się jak najszybciej z lekarzem i opisz swój problem.

8

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

To jest tak, że miałem iść na kolejną wizytę i dopiero tam ustalić co dalej. Tyle, że przychodnia przestała istnieć, a dokładniej przeniosła się w inne miejsce będące sporo dalej niż poprzednia lokalizacja. Lekarz, który mi przepisywał te leki już tam nie pracuje. A ja niestety też trochę za późno zauważyłem, że ten lek się kończy i nie sprawdziłem tego wszystkiego wcześniej. Co ciekawe sporo ludzi ich teraz oskarża o to, że zlikwidowali tamtą przychodnię i nikogo nie poinformowali, a ludzie mieli poustalne wizyty, wykupione pakiety terapii u konkretnych terapeutów itd.

I rozumiem, że nie możesz wziąć kopii swojej dokumentacji, żeby skonsultować się z innym psychiatrą? <pytanie retoryczne, nie musisz dziękować>
Tego typu leków prawie nigdy nie odstawia się z dnia na dzień, co znaczy, że prawdopodobnie sam sobie zaszkodziłeś.

9

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Priscilla napisał/a:

I rozumiem, że nie możesz wziąć kopii swojej dokumentacji, żeby skonsultować się z innym psychiatrą? <pytanie retoryczne, nie musisz dziękować>
Tego typu leków prawie nigdy nie odstawia się z dnia na dzień, co znaczy, że prawdopodobnie sam sobie zaszkodziłeś.

Dokumentację może jeszcze jakoś da się odzyskać, w poniedziałek spróbuję to zrobić ale nawet bez niej pewnie dałoby radę bo nigdy nie miałem nic poza zwykłymi wizytami i tym jednym lekiem. Za każdym razem robiłem tak, że w ostatni tydzień leków zapisywałem się na wizytę na jeszcze następny tydzień więc nie brałem leków przez max kilka dni do wizyty, robiłem tak już z 5-6 razy i zawsze się udawało. Teraz też chciałem tak zrobić ale tego zniknięcia całej przychodni trochę się nie spodziewałem. Mam już namiar na jedną nową opcję, blisko domu więc w poniedziałek zobaczę.

10

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:
Priscilla napisał/a:

I rozumiem, że nie możesz wziąć kopii swojej dokumentacji, żeby skonsultować się z innym psychiatrą? <pytanie retoryczne, nie musisz dziękować>
Tego typu leków prawie nigdy nie odstawia się z dnia na dzień, co znaczy, że prawdopodobnie sam sobie zaszkodziłeś.

Dokumentację może jeszcze jakoś da się odzyskać, w poniedziałek spróbuję to zrobić ale nawet bez niej pewnie dałoby radę bo nigdy nie miałem nic poza zwykłymi wizytami i tym jednym lekiem. Za każdym razem robiłem tak, że w ostatni tydzień leków zapisywałem się na wizytę na jeszcze następny tydzień więc nie brałem leków przez max kilka dni do wizyty, robiłem tak już z 5-6 razy i zawsze się udawało. Teraz też chciałem tak zrobić ale tego zniknięcia całej przychodni trochę się nie spodziewałem. Mam już namiar na jedną nową opcję, blisko domu więc w poniedziałek zobaczę.

Shini, czyś Ty zdurniał?
Tak się nie robi. Jak Ty za kazdym razem robileś sobie od leków przerwę, to w życiu nie będziesz miał poprawy na stałe.

11 Ostatnio edytowany przez 0meqaO24 (2024-04-20 06:50:04)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Dokumentację może jeszcze jakoś da się odzyskać, w poniedziałek spróbuję to zrobić ale nawet bez niej pewnie dałoby radę bo nigdy nie miałem nic poza zwykłymi wizytami i tym jednym lekiem. Za każdym razem robiłem tak, że w ostatni tydzień leków zapisywałem się na wizytę na jeszcze następny tydzień więc nie brałem leków przez max kilka dni do wizyty, robiłem tak już z 5-6 razy i zawsze się udawało. Teraz też chciałem tak zrobić ale tego zniknięcia całej przychodni trochę się nie spodziewałem. Mam już namiar na jedną nową opcję, blisko domu więc w poniedziałek zobaczę.

Taką metodą przerywanego leczenia (kilkudniowe przerwy) nigdy nie wyleczysz się  ale szkodzisz sobie, dlatego tak reaguje organizm.
Leki od psychiatry to nie cukierki i nie witaminy . Leczenie powinno być ciągłe żeby przyniosło skutki, albo leczenie dożywotnio. Ciekawe czy lekarzowi o tym mówiłeś - jesteś niezdyscyplinowanym pacjentem.
Do nowego lekarza koniecznie ze starą dokumentacją (odnaleźć można 100%) bo będziesz od nowa rozpoczynał wywiad i leczenie.
Ach zachowujesz się jak duże dziecko.

Ps. To nie są dziwne objawy w przerywanym leczeniu, to są objawy na Twoje życzenie z braku rozsądku.

12

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

To jest efekt odstawienia leku nagle.
Jeśli masz jaki kolwiek papierek potwierdzający, że przepisywał Ci go psychiatra to idź na pomoc nocna i świąteczna to Ci go przepiszą.

13

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Kurczę Autorze ile Ty masz lat? Lekarz serio nie uświadomił Cię ze tego typu leki to nie są antybiotyki które pobierzesz jakieś czas i potem kończysz z dnia na dzień i jest ok? Rozpoczynanie brania sertraliny następuje stopniowo bo może się wiązać z przykrymi objawami ubocznymi, odstawianie leku również następuje stopniowo powoli i pod kontrolą lekarza. Serio nie miałeś takiej świadomości ?? Bo tłumaczenie że przychodnię zamknęli, ze lekarza nie było itp to taka gadka na poziomie dziecka z 4 klasy podstawówki które mówi że nie odrobiło innych lekcji bo miało dużo zadane z plastyki. Tyle że to dziecko dostanie najwyżej uwagę albo jedynkę a Ty sobie możesz jeszcze bardziej zaszkodzić pod względem zdrowia psychicznego. Zapierdzielaj do innego lekarza po receptę a nie zdziwiony siedzisz że co to „samo” zrobiło.

14

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Loczek123123 napisał/a:

Jeśli masz jaki kolwiek papierek potwierdzający, że przepisywał Ci go psychiatra to idź na pomoc nocna i świąteczna to Ci go przepiszą.

Też o tym pomyślałam, tym bardziej, że na IKP powinna być jakaś wzmianka na temat przyjmowanego leku.
Zwykle otrzymuje się również stosowne zaświadczenie, dzięki któremu w razie "W" stale przyjmowany lek może przepisać lekarz rodzinny.

15

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Lady Loka napisał/a:

Shini, czyś Ty zdurniał?
Tak się nie robi. Jak Ty za kazdym razem robileś sobie od leków przerwę, to w życiu nie będziesz miał poprawy na stałe.

To były zaledwie kilku dniowe przerwy, nigdy nawet nie zauważyłem żadnej różnicy, aż do teraz.

0meqaO24 napisał/a:

Taką metodą przerywanego leczenia (kilkudniowe przerwy) nigdy nie wyleczysz się  ale szkodzisz sobie, dlatego tak reaguje organizm.
Leki od psychiatry to nie cukierki i nie witaminy . Leczenie powinno być ciągłe żeby przyniosło skutki, albo leczenie dożywotnio. Ciekawe czy lekarzowi o tym mówiłeś - jesteś niezdyscyplinowanym pacjentem.
Do nowego lekarza koniecznie ze starą dokumentacją (odnaleźć można 100%) bo będziesz od nowa rozpoczynał wywiad i leczenie.
Ach zachowujesz się jak duże dziecko.

Ps. To nie są dziwne objawy w przerywanym leczeniu, to są objawy na Twoje życzenie z braku rozsądku.

Oczywiście, że mówiłem lekarzowi o tych kilku dniowych przerwach bo na wizytę zawsze się czekało, nawet jak zapisywałem się na 2-3 tygodnie przed skończeniem leku to dosłownie raz mi się udało co do dnia to załatwić. Ten lekarz przyjmował tylko jeden dzień w tygodniu, a ja mogłem iść tylko wieczorem bo przecież praca. Żeby się zapisać na ten konkretny dzień i jeszcze na godzinę wieczorną to nieraz nawet miesiąc wcześniej się nie udawało. Tylko teraz aż się zapomniałem z tym, że na ostatnią chwile chciałem się zapisywać.

Loczek123123 napisał/a:

To jest efekt odstawienia leku nagle.
Jeśli masz jaki kolwiek papierek potwierdzający, że przepisywał Ci go psychiatra to idź na pomoc nocna i świąteczna to Ci go przepiszą.

Teraz nie mam takiego papierka, w poniedziałek spróbuję odzyskać dokumentację.

feniks35 napisał/a:

Kurczę Autorze ile Ty masz lat? Lekarz serio nie uświadomił Cię ze tego typu leki to nie są antybiotyki które pobierzesz jakieś czas i potem kończysz z dnia na dzień i jest ok? Rozpoczynanie brania sertraliny następuje stopniowo bo może się wiązać z przykrymi objawami ubocznymi, odstawianie leku również następuje stopniowo powoli i pod kontrolą lekarza. Serio nie miałeś takiej świadomości ?? Bo tłumaczenie że przychodnię zamknęli, ze lekarza nie było itp to taka gadka na poziomie dziecka z 4 klasy podstawówki które mówi że nie odrobiło innych lekcji bo miało dużo zadane z plastyki. Tyle że to dziecko dostanie najwyżej uwagę albo jedynkę a Ty sobie możesz jeszcze bardziej zaszkodzić pod względem zdrowia psychicznego. Zapierdzielaj do innego lekarza po receptę a nie zdziwiony siedzisz że co to „samo” zrobiło.

Mam 28 lat. Lekarz jedyne co mówił na ten temat to, że nie powinno się tych leków odstawiać z dnia na dzień ale nigdy nie wspomniał co może się stać jeśli to zrobię czy jakie mogą być skutki uboczne. Zaczynałem faktycznie od mniejszych dawek ale nie przypominam sobie bym w taki sam sposób odstawiał te leki, a robiłem to wcześniej ze dwa razy i pod kontrolą lekarza. Raz było tak, że najpierw brałem je przez kilka miesięcy, potem odstawiłem pod kontrolą lekarza, który powiedział, że może tyle mi wystarczy. Trochę ponad pół roku później wróciłem do niego po więcej bo już coraz trudniej mi było funkcjonować. A ty serio pytasz czy ja się nie spodziewałem, że zamkną mi całą przychodnię? Czy czegoś takiego w ogóle można się spodziewać? Jedyne czego się spodziewałem to właśnie wystąpienia jakichś efektów ubocznych ale nie wiedziałem jakie mogą być i dlatego powstał ten temat. W poniedziałek będę sprawdzał namiary na nowych lekarzy. Tak czy inaczej raczej będę musiał przetrwać jeszcze pewnie z kilka tygodniu bez tych leków no chyba, że uda mi się tak szybko znaleźć nowego lekarza i zapisać na jakiś bliski termin. Albo zrobić tak jak pisała Priscilla, odzyskać dokumentację czy jakikolwiek dowód na te leki i dostać receptę od lekarza rodzinnego.

16

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Ja pier... no nie widziałes skutkow ubocznych az do teraz. Lecisz w kulki totalnie. Zdajesz sobie sprawę z tego, że lekarz by Ci wypisal receptę, gdybys zwyczajnie zadzwonił do poradni?

17

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Mam 28 lat. Lekarz jedyne co mówił na ten temat to, że nie powinno się tych leków odstawiać z dnia na dzień ale nigdy nie wspomniał co może się stać jeśli to zrobię czy jakie mogą być skutki uboczne.

To nie wystarczyła Ci informacja, że nie powinieneś leku odstawiać z dnia na dzień? Koniecznie musiałeś igrać z ogniem i to sprawdzić?
I nie ogarniam, dlaczego tyle razy nie potrafiłeś zadbać, żeby nie dopuścić do braku, a dopiero wówczas, gdy widziałeś, że lek się skończył, umawiałeś kolejną wizytę. Dla mnie to jest kompletnie niezrozumiałe.

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Lady Loka napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Priscilla napisał/a:

I rozumiem, że nie możesz wziąć kopii swojej dokumentacji, żeby skonsultować się z innym psychiatrą? <pytanie retoryczne, nie musisz dziękować>
Tego typu leków prawie nigdy nie odstawia się z dnia na dzień, co znaczy, że prawdopodobnie sam sobie zaszkodziłeś.

Dokumentację może jeszcze jakoś da się odzyskać, w poniedziałek spróbuję to zrobić ale nawet bez niej pewnie dałoby radę bo nigdy nie miałem nic poza zwykłymi wizytami i tym jednym lekiem. Za każdym razem robiłem tak, że w ostatni tydzień leków zapisywałem się na wizytę na jeszcze następny tydzień więc nie brałem leków przez max kilka dni do wizyty, robiłem tak już z 5-6 razy i zawsze się udawało. Teraz też chciałem tak zrobić ale tego zniknięcia całej przychodni trochę się nie spodziewałem. Mam już namiar na jedną nową opcję, blisko domu więc w poniedziałek zobaczę.

Shini, czyś Ty zdurniał?
Tak się nie robi. Jak Ty za kazdym razem robileś sobie od leków przerwę, to w życiu nie będziesz miał poprawy na stałe.


Przecieram wciąż oczy ze zdziwienia. Praktycznie 30stolatek i sobie żongluje lekami od psychiatry robiąc przerwy w momencie jak one zaczynają cokolwiek działać. Szok. Po prostu szok.

19

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Wiewiórka Basia napisał/a:

Przecieram wciąż oczy ze zdziwienia. Praktycznie 30stolatek i sobie żongluje lekami od psychiatry robiąc przerwy w momencie jak one zaczynają cokolwiek działać. Szok. Po prostu szok.

A ja przecieram oczy ze zdumienia jak lekarz mógł mi nawet nie wytłumaczyć dokładnego celu brania tych leków. Przez cały czas myślałem, że one były tylko po to by mnie ustabilizować, by umożliwić codzienne funkcjonowanie, nie było mowy o żadnej poprawie na stałe ani tym bardziej o "igraniu z ogniem". Gość mówił, że to takie najprostsze i najsłabsze leki, które mają działać lekko uspokajająco, pomagać w takim codziennym funkcjonowaniu. Mówił, że celem nadrzędnym jest pójście na terapię, a leki mają tylko trochę pomóc, od początku miałem takie dziwne wrażenie, że on nie traktował mnie całkowicie poważnie, a ja płaciłem ponad 200zł za każdą wizytę. Nawet tamta terapeutka go znała i jak jej powiedziałem, że dał mi ten lek to aż się zaśmiała i powiedziała, że on zawsze każdemu przepisuje ten lek.

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

A ja przecieram oczy ze zdumienia jak lekarz mógł mi nawet nie wytłumaczyć dokładnego celu brania tych leków.

Przecież powiedział. Nie będzie ci przecież robić lekcji farmakologii i fizjologii mózgu, biochemii i psychologii.

Przyszedłeś z konkretnym problemem, to przepisał ci lek na konkretny problem z zastrzeżeniem, że tych leków się nie odstawia jak skittles-ów. Reszta to praca z odpowiednim psychoterapeutą.

21 Ostatnio edytowany przez Wiewiórka Basia (2024-04-20 16:20:53)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Masz dzieciaku, Z ULOTKI tego twojego leku:

Nie należy nagle przerywać leczenia, ponieważ mogą wystąpić reakcje odstawienia. Ryzyko ich pojawienia się zależy od kilku czynników, w tym od czasu trwania leczenia, wielkości dawki oraz tempa zmniejszania dawkowania. Najczęściej występującymi objawami są: zawroty głowy, zaburzenia czucia (w tym parestezje), zaburzenia snu (w tym bezsenność i intensywne marzenia senne), pobudzenie lub niepokój, mdłości i/lub wymioty, drżenie i ból głowy. Ogólnie objawy te są łagodne lub umiarkowanie nasilone, jednak u niektórych osób mogą okazać się ciężkie. Zwykle występują podczas kilku pierwszych dni po przerwaniu leczenia, choć czasem zdarzały się, gdy pacjent zapomniał o przyjęciu jednej dawki. Aby zapobiec ich wystąpieniu zaleca się stopniowo zmniejszać dawkę preparatu w przeciągu kilku tygodni lub miesięcy, ściśle według wskazań lekarza.

Weź sobie dobrze to poczytaj. Kilka razy. Ze zrozumieniem.

https://www.mp.pl/pacjent/leki/lek/5594 … ane#dosage

22 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-04-20 16:22:52)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

A ja przecieram oczy ze zdumienia jak lekarz mógł mi nawet nie wytłumaczyć dokładnego celu brania tych leków. Przez cały czas myślałem, że one były tylko po to by mnie ustabilizować, by umożliwić codzienne funkcjonowanie, nie było mowy o żadnej poprawie na stałe ani tym bardziej o "igraniu z ogniem". Gość mówił, że to takie najprostsze i najsłabsze leki, które mają działać lekko uspokajająco, pomagać w takim codziennym funkcjonowaniu. Mówił, że celem nadrzędnym jest pójście na terapię, a leki mają tylko trochę pomóc, od początku miałem takie dziwne wrażenie, że on nie traktował mnie całkowicie poważnie, a ja płaciłem ponad 200zł za każdą wizytę. Nawet tamta terapeutka go znała i jak jej powiedziałem, że dał mi ten lek to aż się zaśmiała i powiedziała, że on zawsze każdemu przepisuje ten lek.

Jest jeszcze coś takiego jak ulotka leku. Dla bezpieczeństwa producenta zwykle zawiera mocno przesadzoną listę potencjalnych działań niepożądanych, ale cała reszta to źródło rzetelnej informacji, czym jest dany lek, w jakim celu się go przyjmuje, jakie mogą pojawić się komplikacje, kiedy sobie urządzasz beztroską samowolkę.

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Priscilla napisał/a:

Jest jeszcze coś takiego jak ulotka leku. Dla bezpieczeństwa producenta zwykle zawiera mocno przesadzoną listę potencjalnych działań niepożądanych, ale cała reszta to źródło rzetelnej informacji, czym jest dany lek, w jakim celu się go przyjmuje, jakie mogą pojawić się komplikacje, kiedy urządzasz samowolkę.


No dokładnie. To co mówi lekarz to jedno, ale jest jeszcze ulotka. Lek, którego odstawienie trwa tygodniami, a najlepiej miesiącami, żeby obyło się bez problemów żadnych, a Shinigami go sobie łyka jak M&M raz biorąc, a raz nie.

24 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-04-20 16:31:46)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Teraz dopiero zauważyłam, że pisałyśmy na temat ulotki niemal równocześnie big_smile
Jak widać, dla Shinniego przeczytanie ulotki, to trudne wyzwanie, lepiej sobie eksperymentować na organizmie żywym. Dobrze przynajmniej, że własnym.

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Ej, no bo taka prawda. Czasem się człowiekowi coś przypomni, o czym zapomniał powiedzieć u lekarza i się okazuje z ulotki, że lepiej wtedy tego leku nie brać, albo dobrze się można przygotować na jakieś skutki uboczne, które z czasem mogą ustać, jak się organizm zaadaptuje. A jak nie to wtedy wiadomo, że to wina danego leku i warto wtedy go zamienić na coś innego. Poza tym niektórych leków trzeba mieć spory zapas, bo potrafią być braki, a nie można przerwać leczenia.


A ten sobie łyka psychotropy jak draże jakieś. No masakra.

26

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Mam 28 lat. Lekarz jedyne co mówił na ten temat to, że nie powinno się tych leków odstawiać z dnia na dzień ale nigdy nie wspomniał co może się stać jeśli to zrobię czy jakie mogą być skutki uboczne. Zaczynałem faktycznie od mniejszych dawek ale nie przypominam sobie bym w taki sam sposób odstawiał te leki, a robiłem to wcześniej ze dwa razy i pod kontrolą lekarza. Raz było tak, że najpierw brałem je przez kilka miesięcy, potem odstawiłem pod kontrolą lekarza, który powiedział, że może tyle mi wystarczy. Trochę ponad pół roku później wróciłem do niego po więcej bo już coraz trudniej mi było funkcjonować. A ty serio pytasz czy ja się nie spodziewałem, że zamkną mi całą przychodnię? Czy czegoś takiego w ogóle można się spodziewać? Jedyne czego się spodziewałem to właśnie wystąpienia jakichś efektów ubocznych ale nie wiedziałem jakie mogą być i dlatego powstał ten temat. W poniedziałek będę sprawdzał namiary na nowych lekarzy. Tak czy inaczej raczej będę musiał przetrwać jeszcze pewnie z kilka tygodniu bez tych leków no chyba, że uda mi się tak szybko znaleźć nowego lekarza i zapisać na jakiś bliski termin. Albo zrobić tak jak pisała Priscilla, odzyskać dokumentację czy jakikolwiek dowód na te leki i dostać receptę od lekarza rodzinnego.

Z tego co piszesz to nie za bardzo trzyma się kupy (kręcisz kręcisz), wątpię w to co piszesz o lekarzu, ale to Twoje zdrowie. Każdy lek ma ulotkę i należy ją przeczytać i zrozumieć.
A do nowego lekarze może idź z jakimś Opiekunem (Matką) żeby dokładnie podpytać i zrozumieć.
Lekarz rodzinny nie każde leki od psychiatry "może" przepisać, ale próbuj.
Duży chłopiec nie potrafi zaplanować sobie wizyty u lekarza z wyprzedzeniem, w zależności ile szt. leku zostało w opakowaniu. Leki przepisywane są w takich ilościach za ile będzie wizyta. Wizyty się planuje i zapisuje po wizycie na następną wizytę.
Kłamać też trzeba potrafić.

27 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-04-20 17:21:39)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
0meqaO24 napisał/a:

Z tego co piszesz to nie za bardzo trzyma się kupy (kręcisz kręcisz), wątpię w to co piszesz o lekarzu, ale to Twoje zdrowie. Każdy lek ma ulotkę i należy ją przeczytać i zrozumieć.
A do nowego lekarze może idź z jakimś Opiekunem (Matką) żeby dokładnie podpytać i zrozumieć.
Lekarz rodzinny nie każde leki od psychiatry "może" przepisać, ale próbuj.
Duży chłopiec nie potrafi zaplanować sobie wizyty u lekarza z wyprzedzeniem, w zależności ile szt. leku zostało w opakowaniu. Leki przepisywane są w takich ilościach za ile będzie wizyta. Wizyty się planuje i zapisuje po wizycie na następną wizytę.
Kłamać też trzeba potrafić.

Nigdy nie planowałem wizyty z wyprzedzeniem nie licząc dentysty i alergologa ale tam sami zapisywali od razu na rok do przodu. Kończąc jedną wizytę od razu zapisywałem się na kolejną i przyznam szczerze, że u tego psychiatry nawet nie pomyślałem by też tak zrobić bo to zawsze było spore wyprzedzenie czasowe. Dostawałem te leki przeważnie na pół roku i tak też było teraz. Te, które teraz mi się skończyły dostałem jeszcze w listopadzie tamtego roku.

A teraz aktualizacja, 15min temu zadzwoniła do mnie pani z drugiej siedziby tej przychodni. Dzwoniłem wczoraj ale mnie olali, inna pani powiedziała, że zaraz do mnie oddzwoni i już nie zadzwoniła, a ja nie mogłem się drugi raz dodzwonić, a teraz inna sama zadzwoniła. Zapisałem się na wizytę online i to w najbliższy wtorek, z uzyskaniem dokumentacji też nie będzie problemu tak więc nie ma tragedii szkoda tylko, że wizyta jeszcze podrożała. Teraz wizyta jest dwa razy droższa niż za pierwszym razem ale jeszcze do przeżycia.

28

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

.........od początku miałem takie dziwne wrażenie, że on nie traktował mnie całkowicie poważnie, a ja płaciłem ponad 200zł za każdą wizytę. Nawet tamta terapeutka go znała i jak jej powiedziałem, że dał mi ten lek to aż się zaśmiała i powiedziała, że on zawsze każdemu przepisuje ten lek.

Ty chodziłeś do lekarza na NFZ czy prywatnie ? 200 zł ? to prywatnie.
Poszukaj sobie porządnego lekarza (sugeruję kobiete). bez uzasadnienia publicznie smile

29 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-04-20 19:39:12)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
0meqaO24 napisał/a:

Ty chodziłeś do lekarza na NFZ czy prywatnie ? 200 zł ? to prywatnie.
Poszukaj sobie porządnego lekarza (sugeruję kobiete). bez uzasadnienia publicznie smile

Kiedy szedłem pierwszy raz nawet nie było mowy o NFZ, w najbliższej przychodni było ponad rok czekania bez pewności, że się uda. W dużym szpitalu w Warszawie w ogóle nie było nawet zapisów do końca ówczesnego roku. Na początku jeszcze było w miarę tanio ale teraz sama wizyta kosztuje 300zł więc po tej jednej i po uzyskaniu recepty na nowe leki wezmę stamtąd dokumentację i spróbuję ponownie na NFZ.

30

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Shini, czyś Ty zdurniał?
Tak się nie robi. Jak Ty za kazdym razem robileś sobie od leków przerwę, to w życiu nie będziesz miał poprawy na stałe.

To były zaledwie kilku dniowe przerwy, nigdy nawet nie zauważyłem żadnej różnicy, aż do teraz.

0meqaO24 napisał/a:

Taką metodą przerywanego leczenia (kilkudniowe przerwy) nigdy nie wyleczysz się  ale szkodzisz sobie, dlatego tak reaguje organizm.
Leki od psychiatry to nie cukierki i nie witaminy . Leczenie powinno być ciągłe żeby przyniosło skutki, albo leczenie dożywotnio. Ciekawe czy lekarzowi o tym mówiłeś - jesteś niezdyscyplinowanym pacjentem.
Do nowego lekarza koniecznie ze starą dokumentacją (odnaleźć można 100%) bo będziesz od nowa rozpoczynał wywiad i leczenie.
Ach zachowujesz się jak duże dziecko.

Ps. To nie są dziwne objawy w przerywanym leczeniu, to są objawy na Twoje życzenie z braku rozsądku.

Oczywiście, że mówiłem lekarzowi o tych kilku dniowych przerwach bo na wizytę zawsze się czekało, nawet jak zapisywałem się na 2-3 tygodnie przed skończeniem leku to dosłownie raz mi się udało co do dnia to załatwić. Ten lekarz przyjmował tylko jeden dzień w tygodniu, a ja mogłem iść tylko wieczorem bo przecież praca. Żeby się zapisać na ten konkretny dzień i jeszcze na godzinę wieczorną to nieraz nawet miesiąc wcześniej się nie udawało. Tylko teraz aż się zapomniałem z tym, że na ostatnią chwile chciałem się zapisywać.

Loczek123123 napisał/a:

To jest efekt odstawienia leku nagle.
Jeśli masz jaki kolwiek papierek potwierdzający, że przepisywał Ci go psychiatra to idź na pomoc nocna i świąteczna to Ci go przepiszą.

Teraz nie mam takiego papierka, w poniedziałek spróbuję odzyskać dokumentację.

feniks35 napisał/a:

Kurczę Autorze ile Ty masz lat? Lekarz serio nie uświadomił Cię ze tego typu leki to nie są antybiotyki które pobierzesz jakieś czas i potem kończysz z dnia na dzień i jest ok? Rozpoczynanie brania sertraliny następuje stopniowo bo może się wiązać z przykrymi objawami ubocznymi, odstawianie leku również następuje stopniowo powoli i pod kontrolą lekarza. Serio nie miałeś takiej świadomości ?? Bo tłumaczenie że przychodnię zamknęli, ze lekarza nie było itp to taka gadka na poziomie dziecka z 4 klasy podstawówki które mówi że nie odrobiło innych lekcji bo miało dużo zadane z plastyki. Tyle że to dziecko dostanie najwyżej uwagę albo jedynkę a Ty sobie możesz jeszcze bardziej zaszkodzić pod względem zdrowia psychicznego. Zapierdzielaj do innego lekarza po receptę a nie zdziwiony siedzisz że co to „samo” zrobiło.

Mam 28 lat. Lekarz jedyne co mówił na ten temat to, że nie powinno się tych leków odstawiać z dnia na dzień ale nigdy nie wspomniał co może się stać jeśli to zrobię czy jakie mogą być skutki uboczne. Zaczynałem faktycznie od mniejszych dawek ale nie przypominam sobie bym w taki sam sposób odstawiał te leki, a robiłem to wcześniej ze dwa razy i pod kontrolą lekarza. Raz było tak, że najpierw brałem je przez kilka miesięcy, potem odstawiłem pod kontrolą lekarza, który powiedział, że może tyle mi wystarczy. Trochę ponad pół roku później wróciłem do niego po więcej bo już coraz trudniej mi było funkcjonować. A ty serio pytasz czy ja się nie spodziewałem, że zamkną mi całą przychodnię? Czy czegoś takiego w ogóle można się spodziewać? Jedyne czego się spodziewałem to właśnie wystąpienia jakichś efektów ubocznych ale nie wiedziałem jakie mogą być i dlatego powstał ten temat. W poniedziałek będę sprawdzał namiary na nowych lekarzy. Tak czy inaczej raczej będę musiał przetrwać jeszcze pewnie z kilka tygodniu bez tych leków no chyba, że uda mi się tak szybko znaleźć nowego lekarza i zapisać na jakiś bliski termin. Albo zrobić tak jak pisała Priscilla, odzyskać dokumentację czy jakikolwiek dowód na te leki i dostać receptę od lekarza rodzinnego.

Kto się pierdołą urodzi ten kanarkiem nie umrze.
Nie nie oczekiwałam że będziesz przewidywał że zamkną Co przychodnie. Jeśli serio tak zrozumiałeś mojego posta to jest z Tobą gorzej niż myślałam. Oczekiwałam że jako dorosły facet będziesz odpowiedzialnie podchodził do brania psychotropów. Skoro lekarz mówił że nie można odstawiać leku z dnia na dzień to robienie „kilkudniowych przerw” jest takim właśnie odstawianiem które jeszcze bardziej wichruje działanie neuroprzekaźników w mózgu. Ja wychodząc z gabinetu umawiałam od razu wizytę nawet jeśli to miało być 4 msce do przodu. A jeśli nawet w ostatniej chwili coś się wykrzaczylo ( choroba lekarza ) to albo szłam do lekarza NFZ po receptę na chociaż miesiąc żeby przetrwać do kolejnej wizyty albo szukałabym jakiegokolwiek innego prywatnego psychiatry żeby mi mój lek przepisał.  Ty natomiast piszesz jakby to było umawianie się z prezydentem, niemożliwe do szybkiego ogarnięcia. Nie wiem w jakim świecie żyjesz ale dla mnie umówienie się do psychiatry prywatnie to kwestia do ogarnięcia przez max 2 dni. Nie musi być najlepszy w mieście, ważne żeby przepisał mi to czego potrzebuję na cito. Ty natomiast czekałeś biernie z myślą że będziesz musiał żyć bez leku jeszcze parę tygodni i gdyby przychodnia SAMA się do Ciebie nie odezwała to pewnie właśnie tak biernie byś czekał przez tygodnie. No dramat

31 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-04-21 14:27:50)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:
Wiewiórka Basia napisał/a:

Przecieram wciąż oczy ze zdziwienia. Praktycznie 30stolatek i sobie żongluje lekami od psychiatry robiąc przerwy w momencie jak one zaczynają cokolwiek działać. Szok. Po prostu szok.

A ja przecieram oczy ze zdumienia jak lekarz mógł mi nawet nie wytłumaczyć dokładnego celu brania tych leków. Przez cały czas myślałem, że one były tylko po to by mnie ustabilizować, by umożliwić codzienne funkcjonowanie, nie było mowy o żadnej poprawie na stałe ani tym bardziej o "igraniu z ogniem". Gość mówił, że to takie najprostsze i najsłabsze leki, które mają działać lekko uspokajająco, pomagać w takim codziennym funkcjonowaniu. Mówił, że celem nadrzędnym jest pójście na terapię, a leki mają tylko trochę pomóc, od początku miałem takie dziwne wrażenie, że on nie traktował mnie całkowicie poważnie, a ja płaciłem ponad 200zł za każdą wizytę. Nawet tamta terapeutka go znała i jak jej powiedziałem, że dał mi ten lek to aż się zaśmiała i powiedziała, że on zawsze każdemu przepisuje ten lek.

Shinigami to już wychodzi któryś raz z kolej przy Twoich wypowiedziach. Szczególnie w "30-latku" w dziale obok. Powtarzam więc (już chyba setny raz): Ty powinieneś już dawno temu iść jeszcze raz na terapię.
Nawet jak widać powyżej Twój psychiatra to doradził.

To kiedy w końcu na nią pójdziesz?

32 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-04-21 15:24:54)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Z tego co Shinigami pisał tu na forum można wywnioskować, że on czeka miłość życia. Jak już ją pozna to nie będzie mu potrzebna żadna terapia ani leki. Wszystko się cudownie samo poukłada. I praca i wyprowadzka z domu. Wystarczy czekać.

A prawda taka, że aby wejść w związek to trzeba już być choć nieco poukładanym. Te problemy, które ma teraz w związku jeszcze bardziej się mogą uwydatnić. A mimo to z innych jego postów mozna wywnioskować, że nie warto teraz nic robić. Nawet nie warto nauczyć się ogarniać samego siebie - pranie, gotowanie, nowa lepsza praca czy wyprowadzka z domu - zrobi to dopiero jak będzie miał dziewczyne.

Poznałam kiedyś na czacie chłopaka, było to w 2007 r. Utrzymywaliśmy kontakt na gg. Strasznie mi go przypomina. Narzekał, że mu w domu zle ale stwierdził ze wyprowadzi sie dopiero jak kogoś pozna. Niedawno znalazł mnie na fb. Czy jego życie sie zmienilo? Nie. Jest rok 2024. Nadal mieszka z rodzicami, nadal jest sam. I co mnie dziwi, z jego postów wynika, że on nadal w to wierzy, że kiedyś sie z tego domu wyprowadzi. Zapewne nic w tym kierunku nie robi, po prostu czeka, aż samo sie wszystko magicznie poukłada. Shinigami nie bądz jak on bo serio zmarnujesz sobie życie

33

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
123qwerty123 napisał/a:

Z tego co Shinigami pisał tu na forum można wywnioskować, że on czeka miłość życia. Jak już ją pozna to nie będzie mu potrzebna żadna terapia ani leki. Wszystko się cudownie samo poukłada. I praca i wyprowadzka z domu. Wystarczy czekać.

A prawda taka, że aby wejść w związek to trzeba już być choć nieco poukładanym. Te problemy, które ma teraz w związku jeszcze bardziej się mogą uwydatnić. A mimo to z innych jego postów mozna wywnioskować, że nie warto teraz nic robić. Nawet nie warto nauczyć się ogarniać samego siebie - pranie, gotowanie, nowa lepsza praca czy wyprowadzka z domu - zrobi to dopiero jak będzie miał dziewczyne.

No patrz, a jak mu niedawno o tym przypomniałam, to twierdził, że coś źle pamiętam cool
Myślę sobie, że Shini po prostu liczy, że znajdzie dziewczynę, która będzie ogarnięta i się nim zajmie i zaopiekuje. Wtedy znajdzie się mieszkanie, może popchnie go, a nawet załatwi lepszą pracę, nauczy gotować, w ogóle życia go nauczy.
Rzecz w tym, że taka ogarnięta dziewczyna będzie miała swoje wymagania, których Shini już na starcie nie spełnia. Ten wątek jest zresztą doskonałym tego przykładem.

34 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-04-21 15:43:09)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
feniks35 napisał/a:

Kto się pierdołą urodzi ten kanarkiem nie umrze.
Nie nie oczekiwałam że będziesz przewidywał że zamkną Co przychodnie. Jeśli serio tak zrozumiałeś mojego posta to jest z Tobą gorzej niż myślałam. Oczekiwałam że jako dorosły facet będziesz odpowiedzialnie podchodził do brania psychotropów. Skoro lekarz mówił że nie można odstawiać leku z dnia na dzień to robienie „kilkudniowych przerw” jest takim właśnie odstawianiem które jeszcze bardziej wichruje działanie neuroprzekaźników w mózgu. Ja wychodząc z gabinetu umawiałam od razu wizytę nawet jeśli to miało być 4 msce do przodu. A jeśli nawet w ostatniej chwili coś się wykrzaczylo ( choroba lekarza ) to albo szłam do lekarza NFZ po receptę na chociaż miesiąc żeby przetrwać do kolejnej wizyty albo szukałabym jakiegokolwiek innego prywatnego psychiatry żeby mi mój lek przepisał.  Ty natomiast piszesz jakby to było umawianie się z prezydentem, niemożliwe do szybkiego ogarnięcia. Nie wiem w jakim świecie żyjesz ale dla mnie umówienie się do psychiatry prywatnie to kwestia do ogarnięcia przez max 2 dni. Nie musi być najlepszy w mieście, ważne żeby przepisał mi to czego potrzebuję na cito. Ty natomiast czekałeś biernie z myślą że będziesz musiał żyć bez leku jeszcze parę tygodni i gdyby przychodnia SAMA się do Ciebie nie odezwała to pewnie właśnie tak biernie byś czekał przez tygodnie. No dramat

Lekarz mówił, że "nie powinno się", a nie "nie można" i nawet słowem nie wspomniał o możliwych efektach ubocznych takiego kilkudniowego odstawienia. Na każdej kolejnej wizycie mówiłem mu, że miałem kilka dni przerwy czekając na wizytę i jedyne co odpowiadał to żeby w miarę możliwości tego unikać. Jak już pisałem, nigdy wcześniej nie miałem przerwy dłużej niż te 3-4 dni, dopiero teraz zdarzyła się taka sytuacja. To było niemożliwe do szybkiego ogarnięcia bo trzeba było się zapisywać zwykle na jakieś 2-3 tygodnie wcześniej, to nie jest szybko. Zapisać się na wizytę za 2 dni? Ty chyba na innym świecie żyjesz, a przynajmniej w innym kraju. W Polsce nawet prywatnie i płacąc kupę kasy za samą wizytę czeka się miesiąc albo dłużej i to nie na jakiejś wsi tylko w Warszawie lub jej obrzeżach. Ostatnio musiałem przełożyć wizytę u dentysty, oczywiście prywatnie i też najwcześniej za miesiąc, w Warszawie gdzie przychodnie dentystyczne są na co drugiej ulicy. Raz dzwoniłem w piątek i mnie olali, drugi raz zamierzałem dzwonić w poniedziałek ale to oni zadzwonili pierwsi w sobotę o 18. Gdyby nie zadzwonili to ja bym zadzwonił w ten poniedziałek i wyszłoby na to samo. Przypominam, że rozmawiasz z człowiekiem, który przez wiele lat miał totalnie wywalone na swoje zdrowie i dość często powracające myśli samobójcze. Jeszcze jakieś 5 lat temu nie robiło mi żadnej różnicy czy będę żył czy zdechnę. Gdybym w tamtych latach dużo bardziej dbał o zdrowie to pewnie teraz nie musiałbym chodzić na przykład do tego dentysty.

Herne napisał/a:

Shinigami to już wychodzi któryś raz z kolej przy Twoich wypowiedziach. Szczególnie w "30-latku" w dziale obok. Powtarzam więc (już chyba setny raz): Ty powinieneś już dawno temu iść jeszcze raz na terapię. Nawet jak widać powyżej Twój psychiatra to doradził.

To kiedy w końcu na nią pójdziesz?

Nie tylko on to doradzał i wierz mi, że na prawdę chciałbym pójść na kolejną terapię. Przypominam, że poprzednia terapeutka powiedziała mi, że "Żadna terapia nie pomoże jeśli nie zmienię otoczenia będącego głównym źródłem moich problemów" czyli mówiąc prościej jeśli się nie wyprowadzę i nie zmienię pracy. Świadomość, że kolejna terapia też raczej nie pomoże niezbyt motywuje. To po pierwsze, a po drugie są dwie opcje co do kolejnej terapii. Albo uda się dostać na NFZ albo zdobędę znacznie więcej pieniędzy niż teraz mam i pójdę prywatnie. Obie opcje wymagają chyba jakiegoś cudu.

123qwerty123 napisał/a:

Z tego co Shinigami pisał tu na forum można wywnioskować, że on czeka miłość życia. Jak już ją pozna to nie będzie mu potrzebna żadna terapia ani leki. Wszystko się cudownie samo poukłada. I praca i wyprowadzka z domu. Wystarczy czekać.

A prawda taka, że aby wejść w związek to trzeba już być choć nieco poukładanym. Te problemy, które ma teraz w związku jeszcze bardziej się mogą uwydatnić. A mimo to z innych jego postów mozna wywnioskować, że nie warto teraz nic robić. Nawet nie warto nauczyć się ogarniać samego siebie - pranie, gotowanie, nowa lepsza praca czy wyprowadzka z domu - zrobi to dopiero jak będzie miał dziewczyne.

Poznałam kiedyś na czacie chłopaka, było to w 2007 r. Utrzymywaliśmy kontakt na gg. Strasznie mi go przypomina. Narzekał, że mu w domu zle ale stwierdził ze wyprowadzi sie dopiero jak kogoś pozna. Niedawno znalazł mnie na fb. Czy jego życie sie zmienilo? Nie. Jest rok 2024. Nadal mieszka z rodzicami, nadal jest sam. I co mnie dziwi, z jego postów wynika, że on nadal w to wierzy, że kiedyś sie z tego domu wyprowadzi. Zapewne nic w tym kierunku nie robi, po prostu czeka, aż samo sie wszystko magicznie poukłada. Shinigami nie bądz jak on bo serio zmarnujesz sobie życie

Nie nie warto tylko się nie da, czego wy tu nie rozumiecie? Tu chodzi przede wszystkim o brak pieniędzy. Mam napaść na bank, okradać staruszków czy próbować jakichś przekrętów? Dokładnie tak, wyprowadzę się z domu jak będę miał dziewczynę bo samemu mnie na to nie stać, wynajem 30m kawalerki kosztuje teraz ponad 3k, a ja wszystkiego tyle zarabiam. W dwie osoby to da się zrobić. Ja już nie myślę w kategoriach, że życie może się zmarnować bo ono już dawno się zmarnowało, teraz mam jedynie nadzieję, że uda mimo tego uda mi się choć trochę to naprawić.

Priscilla napisał/a:

a nawet załatwi lepszą pracę

Z całego twojego posta tylko to się zgadza. Skoro ja ani nikt z mojej rodziny nie ma żadnych przydatnych znajomości to może ona będzie miała.

35

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:
Herne napisał/a:

Shinigami to już wychodzi któryś raz z kolej przy Twoich wypowiedziach. Szczególnie w "30-latku" w dziale obok. Powtarzam więc (już chyba setny raz): Ty powinieneś już dawno temu iść jeszcze raz na terapię. Nawet jak widać powyżej Twój psychiatra to doradził.

To kiedy w końcu na nią pójdziesz?

Nie tylko on to doradzał i wierz mi, że na prawdę chciałbym pójść na kolejną terapię. Przypominam, że poprzednia terapeutka powiedziała mi, że "Żadna terapia nie pomoże jeśli nie zmienię otoczenia będącego głównym źródłem moich problemów" czyli mówiąc prościej jeśli się nie wyprowadzę i nie zmienię pracy. Świadomość, że kolejna terapia też raczej nie pomoże niezbyt motywuje. To po pierwsze, a po drugie są dwie opcje co do kolejnej terapii. Albo uda się dostać na NFZ albo zdobędę znacznie więcej pieniędzy niż teraz mam i pójdę prywatnie. Obie opcje wymagają chyba jakiegoś cudu.

A więc jak zwykle u Ciebie "nie da się nic zrobić" i będziesz do końca życia tylko czekał, narzekał, dziwił się wszystkiemu naokoło i zbierał atencję na tym forum (jak jeszcze będzie istniało...) a czas sobie płynie nieubłaganie. Zaraz wskoczy Ci 30 lat, potem 40, potem więcej i co - wtedy będzie Ci łatwiej wziąć w końcu odpowiedzialność za siebie i swoje życie? Czy będziesz tylko jeszcze bardziej zgorzkniały i sfrustrowany?

Oczywiście, że jednym z Twoich problemów jest otoczenie i wpływ Twojej matki, już chyba z pół roku temu rozmawialiśmy na ten temat, później dopiero okazało się, że Twoja terapeutka mówiła to samo. Ale Ty nie chcesz tego wcale zmienić smile

A kolejna terapia również Ci "nie pomoże" ponieważ Ty nie jesteś zainteresowany tym, aby pomogła.

A życie Ci mija....

36 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-04-21 15:56:42)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:
Priscilla napisał/a:

a nawet załatwi lepszą pracę

Z całego twojego posta tylko to się zgadza. Skoro ja ani nikt z mojej rodziny nie ma żadnych przydatnych znajomości to może ona będzie miała.

Ja myślę, że w poście Priscilli zgadza się wszytko.

Ty po prostu liczysz, że ktoś wszystko za Ciebie zrobi w Twoim życiu, poprowadzi Cię za rączkę.

37

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Herne napisał/a:

Ja myślę, że w poście Priscilli zgadza się wszytko.

Ty po prostu liczysz, że ktoś wszystko za Ciebie zrobi w Twoim życiu, poprowadzi Cię za rączkę.

A ja myślę, że ty jesteś tu tylko po to by się poznęcać, pojechać po kimś, dowartościować się czyimś kosztem. Nawet nie próbujesz dokładnie czytać postów i odpowiadać na nie w sensowny sposób. Aby zgnoić najbardziej jak się da by poczuć się kimś lepszym. Wydaje ci się, że wiesz co myślę i czego chcę mimo iż ja sam tego nie wiem. Stworzyłem ten temat w konkretnym celu i dowiedziałem się wszystkiego czego chciałem. Sprawa z lekami jest rozwiązana i temat powinien być do zamknięcia albo do mojej aktualizacji. Ty jednak ciągniesz go dalej, wywlekasz moje problemy żeby mieć dalszą pożywkę, żeby było kogo cisnąć. A potem będą pretensje, że cały temat jest o moich problemach. Ja na prawdę nie widzę wyjścia z tej sytuacji, wiem co powinienem zrobić ale nie wiem jak, nie wiem skąd wziąć pieniądze dużo większe niż moje obecne oszczędności.

38 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-04-21 16:52:57)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:
Herne napisał/a:

Ja myślę, że w poście Priscilli zgadza się wszytko.

Ty po prostu liczysz, że ktoś wszystko za Ciebie zrobi w Twoim życiu, poprowadzi Cię za rączkę.

A ja myślę, że ty jesteś tu tylko po to by się poznęcać, pojechać po kimś, dowartościować się czyimś kosztem. Nawet nie próbujesz dokładnie czytać postów i odpowiadać na nie w sensowny sposób. Aby zgnoić najbardziej jak się da by poczuć się kimś lepszym. Wydaje ci się, że wiesz co myślę i czego chcę mimo iż ja sam tego nie wiem. Stworzyłem ten temat w konkretnym celu i dowiedziałem się wszystkiego czego chciałem. Sprawa z lekami jest rozwiązana i temat powinien być do zamknięcia albo do mojej aktualizacji. Ty jednak ciągniesz go dalej, wywlekasz moje problemy żeby mieć dalszą pożywkę, żeby było kogo cisnąć. A potem będą pretensje, że cały temat jest o moich problemach. Ja na prawdę nie widzę wyjścia z tej sytuacji, wiem co powinienem zrobić ale nie wiem jak, nie wiem skąd wziąć pieniądze dużo większe niż moje obecne oszczędności.

Błąd smile
Nie jestem tutaj po to, żeby się znęcać i dowartościowywać czyimś kosztem, nigdy z resztą tak nie robiłem ani w życiu, ani na tym forum, a Ty najwyraźniej mylisz mnie z kimś innym smile
Wbrew pozorom i temu, co Ci się wydaje, chciałem Ci pomóc. Tak teraz, jak już rok i więcej temu rozmawialiśmy na tym forum wielokrotnie i wtedy również starałem się Tobie pomóc w różnych tematach. Ale w końcu doszedłem do wniosku, że Ty jesteś tutaj tylko po to, żeby z kimś pogadać a nie po to, aby znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Oraz, że Tobie potrzeba solidnej terapii i równie solidnego kopniaka w zadek od życia, abyś się w końcu wział odpowiedzialność za to swoje życie. I zrozum w końcu, że nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Stąd właśnie moje pytanie o Twoją psychoterapię, a ten temat tylko to jeszcze bardziej uwidocznił -  serio nie ogarniasz, że trzeba zadbać o leki od psychiatry i ich nie przyjmowanie może mieć wpływ na Ciebie?

No chyba że jest to kolejny wątek założony tylko po to, aby ściągnąć na siebie uwagę forumowiczów.

39 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-04-21 16:56:09)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Ja na prawdę nie widzę wyjścia z tej sytuacji, wiem co powinienem zrobić ale nie wiem jak, nie wiem skąd wziąć pieniądze dużo większe niż moje obecne oszczędności.

Ty myslisz ze tylko Ty zarabiasz minimalną? Jest pełno takich osób. Zwykle 1 praca to płaca minimalna. Wynajmowałam pokój i pracowałam za minimalną. Prawie kazdy kto wyjezdza do wiekszego miasta przez to przechodzi. Malo kogo stac na wynajem calego mieszkania i w pierwszej pracy zarabia wiecej niz minimum. Gdybym miala czekac z wyprowadzką az poznam faceta to bym sie nie doczekała, bo wlasnie dopiero po wyprowadzce do wiekszego miasta go tu poznałam.

Tylko Ty jestes za wygodny, bo nie chcesz mieszkac w wynajmowanym pokoju. Skoro narzekasz na brak kasy to wyjedz do pracy za granice. Są agencje pracy od tego. Załatwią ci zakwaterowanie i pracę. Wyniesiesz sie wkoncu z  domu.

40 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-04-21 17:19:19)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Ja na prawdę nie widzę wyjścia z tej sytuacji, wiem co powinienem zrobić ale nie wiem jak, nie wiem skąd wziąć pieniądze dużo większe niż moje obecne oszczędności.

Już ci pisałam ponad 4 miesiące temu. Wyprowadzka do woj. śląskiego. Najlepszy stosunek wysokości wynagrodzenia do kosztu wynajęcia mieszkania.

Praca w Amazonie:
https://hvr-amazon.my.site.com/BBJobDet … lang=pl_PL

Z ogłoszenia:
"Praca 4 dni w tygodniu, 3 dni wolnego,
Posiłki za 1 PLN (z opcjami wegetariańskimi) i darmowe gorące napoje, wyznaczone strefy odpoczynku,
Prywatna opieka medyczna,
Ubezpieczenie na życie,
Karta Multisport/ Medicover Sport

Bezpieczne, nowoczesne i zorganizowane miejsce pracy wyposażone w klimatyzację.

Obowiązki na stanowisku pracy
Odbieranie, sprawdzanie, sortowanie i układanie produktów na półkach,
Pobieranie produktów z półek, pakowanie i nadawanie zamówień,
Dbanie o bezpieczenstwo. To nasz absolutny priorytet!
Nie wymagamy od Ciebie doświadczenia. Możesz liczyć na wsparcie wyspecjalizowanych instruktorów, którzy nauczą Cię, jak pracuje się w Amazon."

Małpę by dało radę nauczyć.

Minimalne wynagrodzenie: 3754 zł netto miesięcznie, piszą, że są dodatki za pracę w nocy, więc realnie 4000+ zł na rękę miesięcznie.

Mieszkanie do wynajęcia: 1900 zł dwupokojowe, wysoki standard.
https://www.olx.pl/d/oferta/wynajme-mie … derIndex=7

Z wypłaty po zapłaceniu za wynajem mieszkania, zostaje ci minimum 1800 zł miesięcznie. Obiady masz w pracy za 1 zł, więc wydajesz tylko na śniadania i kolacje. Do tego prywatna opieka medyczna, darmowa karta multisport i darmowy autobus do pracy. Serio, takie straszne warunki?

To wszystko znalazłam w mniej niż 5 minut. Jakbym poświęciła pół godziny, znalazłabym minimum 5 innych ofert pracy i tańsze mieszkanie.

Osobiście znam 2 dziewczyny z wykształceniem wyższym (co prawda po jakiejś tam Wyższej Fabryce Magistrów, ale wciąż), które pracują w Amazonie (nie tym konkretnym, ale pewnie warunki wszędzie takie same) i bardzo sobie chwalą. Wypłata bardzo dobra, benefity zacne, a że pracują 4 dni w tygodniu po 10 godzin to i mogą więcej czasu poświęcić dzieciom.

Nadal twierdzisz, że się nie da? Terapeutka mówiła, że powinieneś żyć w pewnej odległości od rodziców, 300 km to chyba odpowiednia odległość. Nie znasz tam nikogo, ale pewnie poznasz w robocie. A jak nie to będziesz musiał wyjść ze swojej strefy komfortu i kogoś poznać, żeby nie zanudzić się na śmierć.

41

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Kto się pierdołą urodzi ten kanarkiem nie umrze.
Nie nie oczekiwałam że będziesz przewidywał że zamkną Co przychodnie. Jeśli serio tak zrozumiałeś mojego posta to jest z Tobą gorzej niż myślałam. Oczekiwałam że jako dorosły facet będziesz odpowiedzialnie podchodził do brania psychotropów. Skoro lekarz mówił że nie można odstawiać leku z dnia na dzień to robienie „kilkudniowych przerw” jest takim właśnie odstawianiem które jeszcze bardziej wichruje działanie neuroprzekaźników w mózgu. Ja wychodząc z gabinetu umawiałam od razu wizytę nawet jeśli to miało być 4 msce do przodu. A jeśli nawet w ostatniej chwili coś się wykrzaczylo ( choroba lekarza ) to albo szłam do lekarza NFZ po receptę na chociaż miesiąc żeby przetrwać do kolejnej wizyty albo szukałabym jakiegokolwiek innego prywatnego psychiatry żeby mi mój lek przepisał.  Ty natomiast piszesz jakby to było umawianie się z prezydentem, niemożliwe do szybkiego ogarnięcia. Nie wiem w jakim świecie żyjesz ale dla mnie umówienie się do psychiatry prywatnie to kwestia do ogarnięcia przez max 2 dni. Nie musi być najlepszy w mieście, ważne żeby przepisał mi to czego potrzebuję na cito. Ty natomiast czekałeś biernie z myślą że będziesz musiał żyć bez leku jeszcze parę tygodni i gdyby przychodnia SAMA się do Ciebie nie odezwała to pewnie właśnie tak biernie byś czekał przez tygodnie. No dramat

Lekarz mówił, że "nie powinno się", a nie "nie można" i nawet słowem nie wspomniał o możliwych efektach ubocznych takiego kilkudniowego odstawienia. Na każdej kolejnej wizycie mówiłem mu, że miałem kilka dni przerwy czekając na wizytę i jedyne co odpowiadał to żeby w miarę możliwości tego unikać. Jak już pisałem, nigdy wcześniej nie miałem przerwy dłużej niż te 3-4 dni, dopiero teraz zdarzyła się taka sytuacja. To było niemożliwe do szybkiego ogarnięcia bo trzeba było się zapisywać zwykle na jakieś 2-3 tygodnie wcześniej, to nie jest szybko. Zapisać się na wizytę za 2 dni? Ty chyba na innym świecie żyjesz, a przynajmniej w innym kraju. W Polsce nawet prywatnie i płacąc kupę kasy za samą wizytę czeka się miesiąc albo dłużej i to nie na jakiejś wsi tylko w Warszawie lub jej obrzeżach. Ostatnio musiałem przełożyć wizytę u dentysty, oczywiście prywatnie i też najwcześniej za miesiąc, w Warszawie gdzie przychodnie dentystyczne są na co drugiej ulicy. Raz dzwoniłem w piątek i mnie olali, drugi raz zamierzałem dzwonić w poniedziałek ale to oni zadzwonili pierwsi w sobotę o 18. Gdyby nie zadzwonili to ja bym zadzwonił w ten poniedziałek i wyszłoby na to samo. Przypominam, że rozmawiasz z człowiekiem, który przez wiele lat miał totalnie wywalone na swoje zdrowie i dość często powracające myśli samobójcze. Jeszcze jakieś 5 lat temu nie robiło mi żadnej różnicy czy będę żył czy zdechnę. Gdybym w tamtych latach dużo bardziej dbał o zdrowie to pewnie teraz nie musiałbym chodzić na przykład do tego dentysty.

Herne napisał/a:

Shinigami to już wychodzi któryś raz z kolej przy Twoich wypowiedziach. Szczególnie w "30-latku" w dziale obok. Powtarzam więc (już chyba setny raz): Ty powinieneś już dawno temu iść jeszcze raz na terapię. Nawet jak widać powyżej Twój psychiatra to doradził.

To kiedy w końcu na nią pójdziesz?

Nie tylko on to doradzał i wierz mi, że na prawdę chciałbym pójść na kolejną terapię. Przypominam, że poprzednia terapeutka powiedziała mi, że "Żadna terapia nie pomoże jeśli nie zmienię otoczenia będącego głównym źródłem moich problemów" czyli mówiąc prościej jeśli się nie wyprowadzę i nie zmienię pracy. Świadomość, że kolejna terapia też raczej nie pomoże niezbyt motywuje. To po pierwsze, a po drugie są dwie opcje co do kolejnej terapii. Albo uda się dostać na NFZ albo zdobędę znacznie więcej pieniędzy niż teraz mam i pójdę prywatnie. Obie opcje wymagają chyba jakiegoś cudu.

123qwerty123 napisał/a:

Z tego co Shinigami pisał tu na forum można wywnioskować, że on czeka miłość życia. Jak już ją pozna to nie będzie mu potrzebna żadna terapia ani leki. Wszystko się cudownie samo poukłada. I praca i wyprowadzka z domu. Wystarczy czekać.

A prawda taka, że aby wejść w związek to trzeba już być choć nieco poukładanym. Te problemy, które ma teraz w związku jeszcze bardziej się mogą uwydatnić. A mimo to z innych jego postów mozna wywnioskować, że nie warto teraz nic robić. Nawet nie warto nauczyć się ogarniać samego siebie - pranie, gotowanie, nowa lepsza praca czy wyprowadzka z domu - zrobi to dopiero jak będzie miał dziewczyne.

Poznałam kiedyś na czacie chłopaka, było to w 2007 r. Utrzymywaliśmy kontakt na gg. Strasznie mi go przypomina. Narzekał, że mu w domu zle ale stwierdził ze wyprowadzi sie dopiero jak kogoś pozna. Niedawno znalazł mnie na fb. Czy jego życie sie zmienilo? Nie. Jest rok 2024. Nadal mieszka z rodzicami, nadal jest sam. I co mnie dziwi, z jego postów wynika, że on nadal w to wierzy, że kiedyś sie z tego domu wyprowadzi. Zapewne nic w tym kierunku nie robi, po prostu czeka, aż samo sie wszystko magicznie poukłada. Shinigami nie bądz jak on bo serio zmarnujesz sobie życie

Nie nie warto tylko się nie da, czego wy tu nie rozumiecie? Tu chodzi przede wszystkim o brak pieniędzy. Mam napaść na bank, okradać staruszków czy próbować jakichś przekrętów? Dokładnie tak, wyprowadzę się z domu jak będę miał dziewczynę bo samemu mnie na to nie stać, wynajem 30m kawalerki kosztuje teraz ponad 3k, a ja wszystkiego tyle zarabiam. W dwie osoby to da się zrobić. Ja już nie myślę w kategoriach, że życie może się zmarnować bo ono już dawno się zmarnowało, teraz mam jedynie nadzieję, że uda mimo tego uda mi się choć trochę to naprawić.

Priscilla napisał/a:

a nawet załatwi lepszą pracę

Z całego twojego posta tylko to się zgadza. Skoro ja ani nikt z mojej rodziny nie ma żadnych przydatnych znajomości to może ona będzie miała.

Umówienie się do psychiatry w ciągu 2 dni jest jak najbardziej możliwe. Bo ja nie mówię o zapisaniu się do tego psychiatry do którego chodziłeś a który nagle przestał przyjmować bo się przychodnia zamknęła tylko o zapisaniu się do jakiegokolwiek psychiatry tylko po to żeby przepisał Ci Twój lek na okres „przetrwania” do wizyty u tego właściwego. Wchodzisz na portal typu znany lekarz wpisujesz psychiatra i wyświetla   Ci całą listę lekarzy dostępnych w Twoim mieście.  Cześć z nich będzie miała faktycznie termin za miesiąc albo i dalej ale  będą i tacy którzy będą mieli wolne termin pojutrze albo z dnia na dzień się coś zwolni bo zawsze jaki pacjent się wykruszy. Ale jak się szuka wymówki to się ja zawsze znajdzie. A tłumaczenie się tym że jeszcze niedawno nie dbałeś wogole o siebie nie oznacza ze mam Ci teraz bić brawo że łaskawie coś w tym kierunku zmieniasz. Bo robisz to dla siebie a przynajmniej powinieneś. Jeśli już więc to robisz to rób to porządnie żeby był efekt. Masz 28 lat więc warto byłoby przeżyć wiele lat w jak najlepszej jakości życia a nie byle jak na pół gwizdka.

42 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-04-22 10:09:47)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
feniks35 napisał/a:

Umówienie się do psychiatry w ciągu 2 dni jest jak najbardziej możliwe. Bo ja nie mówię o zapisaniu się do tego psychiatry do którego chodziłeś a który nagle przestał przyjmować bo się przychodnia zamknęła tylko o zapisaniu się do jakiegokolwiek psychiatry tylko po to żeby przepisał Ci Twój lek na okres „przetrwania” do wizyty u tego właściwego.

Umówienie się jest możliwe nawet za kilka godzin. Wchodzi się na stronę luxmedu czy innego enelmedu i wyskakują terminy nawet za godzinę. Ja właśnie patrzę i na dziś (!) jest 5 terminów, do wyboru do koloru, od 14:40 do 17:40. Koszt 319 zł, więc praktycznie tyle samo. Nie wiem kto w dzisiejszych czasach dzwoni do przychodni żeby zapisać się na wizytę prywatną w Warszawie, gdy jest mnóstwo prywatnych przychodni z wygodnym umawianiem wizyt online, ja od 5 lat umawiam się tylko w smartfonie. A coś mi świta, że niedługo i na NFZ mają ruszyć zapisy przez Internet.

43 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-04-22 10:23:56)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Anewe napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Ja na prawdę nie widzę wyjścia z tej sytuacji, wiem co powinienem zrobić ale nie wiem jak, nie wiem skąd wziąć pieniądze dużo większe niż moje obecne oszczędności.

Już ci pisałam ponad 4 miesiące temu. Wyprowadzka do woj. śląskiego. Najlepszy stosunek wysokości wynagrodzenia do kosztu wynajęcia mieszkania.

Praca w Amazonie:
https://hvr-amazon.my.site.com/BBJobDet … lang=pl_PL

Z ogłoszenia:
"Praca 4 dni w tygodniu, 3 dni wolnego,
Posiłki za 1 PLN (z opcjami wegetariańskimi) i darmowe gorące napoje, wyznaczone strefy odpoczynku,
Prywatna opieka medyczna,
Ubezpieczenie na życie,
Karta Multisport/ Medicover Sport

Bezpieczne, nowoczesne i zorganizowane miejsce pracy wyposażone w klimatyzację.

Obowiązki na stanowisku pracy
Odbieranie, sprawdzanie, sortowanie i układanie produktów na półkach,
Pobieranie produktów z półek, pakowanie i nadawanie zamówień,
Dbanie o bezpieczenstwo. To nasz absolutny priorytet!
Nie wymagamy od Ciebie doświadczenia. Możesz liczyć na wsparcie wyspecjalizowanych instruktorów, którzy nauczą Cię, jak pracuje się w Amazon."

Małpę by dało radę nauczyć.

Minimalne wynagrodzenie: 3754 zł netto miesięcznie, piszą, że są dodatki za pracę w nocy, więc realnie 4000+ zł na rękę miesięcznie.

Mieszkanie do wynajęcia: 1900 zł dwupokojowe, wysoki standard.
https://www.olx.pl/d/oferta/wynajme-mie … derIndex=7

Z wypłaty po zapłaceniu za wynajem mieszkania, zostaje ci minimum 1800 zł miesięcznie. Obiady masz w pracy za 1 zł, więc wydajesz tylko na śniadania i kolacje. Do tego prywatna opieka medyczna, darmowa karta multisport i darmowy autobus do pracy. Serio, takie straszne warunki?

To wszystko znalazłam w mniej niż 5 minut. Jakbym poświęciła pół godziny, znalazłabym minimum 5 innych ofert pracy i tańsze mieszkanie.

Osobiście znam 2 dziewczyny z wykształceniem wyższym (co prawda po jakiejś tam Wyższej Fabryce Magistrów, ale wciąż), które pracują w Amazonie (nie tym konkretnym, ale pewnie warunki wszędzie takie same) i bardzo sobie chwalą. Wypłata bardzo dobra, benefity zacne, a że pracują 4 dni w tygodniu po 10 godzin to i mogą więcej czasu poświęcić dzieciom.

Nadal twierdzisz, że się nie da? Terapeutka mówiła, że powinieneś żyć w pewnej odległości od rodziców, 300 km to chyba odpowiednia odległość. Nie znasz tam nikogo, ale pewnie poznasz w robocie. A jak nie to będziesz musiał wyjść ze swojej strefy komfortu i kogoś poznać, żeby nie zanudzić się na śmierć.

Idealna propozycja. Nawet można jeszcze zaoszczędzić więcej wynajmując kawalerkę. Ale on woli siedzieć na zadupiu i narzekać, że nikogo nie może poznać. W tym Amazonie pewnie by poznał niejedną dziewczynę. Żadne to ryzyko dla niego zmienić pracę i środowisko, bo i tak w obecnej zarabia minimalną, a w domu się męczy.

ps. gdzieś kiedyś napisał, że boi się zmieniać obecną pracę, bo jak coś nie wypali to nie będzie miał gdzie wrócić. Z takim podejściem, to on nigdy pracy nie zmieni, nawet jakby znalazł dziewczynę to by pewnie miał opory nad zmianą pracy i wyprowadzką z domu.
Ludzie podejmują większe ryzyka zawodowe w życiu i zmieniają dobrze płatną pracę na czas nieokreślony, na inną, gdzie mają okres próbny. ( i powodem do zmiany pracy nawet często nie są zarobki tylko np toksyczne środowisko w dotychczasowej pracy)
Sporo ludzi się też przebranżawia, to też jest ryzyko bo rezygnują ze stałej pracy, w której mają doświadczenie i idą do nowego zawodu gdzie na start dostają niższą pensję niż w poprzedniej pracy, ale robią to bo mają perspektywę lepszych zarobów na przyszłość. Także nie wiem czego tu się bać. On niczym nie ryzykuje przecież.

44

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
123qwerty123 napisał/a:

Idealna propozycja. Nawet można jeszcze zaoszczędzić więcej wynajmując kawalerkę. Ale on woli siedzieć na zadupiu i narzekać, że nikogo nie może poznać. W tym Amazonie pewnie by poznał niejedną dziewczynę. Żadne to ryzyko dla niego zmienić pracę i środowisko, bo i tak w obecnej zarabia minimalną, a w domu się męczy.

Mieszkam na Śląsku i tu jest pracy od groma, wystarczy chcieć. Nawet dziś przejeżdżałam obok wielkiego bilboardu z ogłoszniem, że Eko Okna do nowego oddziału potrzebują 2 tys. pracowników. Okoliczni mieszkańcy chętnie się tam zatrudniają, bo wynagrodzenia, liczne dodatki, warunki pracy - są na wysokim poziomie, do tego bezpłatny transport. I nie trzeba być specjalistą, bo w takich firmach jest multum przeróżnych stanowisk.
No ale...

45

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Herne napisał/a:

Błąd smile
Nie jestem tutaj po to, żeby się znęcać i dowartościowywać czyimś kosztem, nigdy z resztą tak nie robiłem ani w życiu, ani na tym forum, a Ty najwyraźniej mylisz mnie z kimś innym smile
Wbrew pozorom i temu, co Ci się wydaje, chciałem Ci pomóc. Tak teraz, jak już rok i więcej temu rozmawialiśmy na tym forum wielokrotnie i wtedy również starałem się Tobie pomóc w różnych tematach. Ale w końcu doszedłem do wniosku, że Ty jesteś tutaj tylko po to, żeby z kimś pogadać a nie po to, aby znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Oraz, że Tobie potrzeba solidnej terapii i równie solidnego kopniaka w zadek od życia, abyś się w końcu wział odpowiedzialność za to swoje życie. I zrozum w końcu, że nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Stąd właśnie moje pytanie o Twoją psychoterapię, a ten temat tylko to jeszcze bardziej uwidocznił -  serio nie ogarniasz, że trzeba zadbać o leki od psychiatry i ich nie przyjmowanie może mieć wpływ na Ciebie?

No chyba że jest to kolejny wątek założony tylko po to, aby ściągnąć na siebie uwagę forumowiczów.

Na początku sam myślałem, że cię z kimś pomyliłem i nawet myślałem, że wrócił ale wygląda na to, że jednak nie. Oczywiście, że samo pogadać jest jednym z moich najważniejszych powodów pobytu na forum ale nie jedynym. Jak czegoś nie wiem albo nie rozumie to szczerze pytam. Przed stworzeniem tego tematu serio nie ogarniałem, że leki są aż tak ważne, teraz wiem i jutro powinienem dostać receptę na nowe.

Wątek jest prawdziwy, na prawdę mnie zaskoczyły te efekty uboczne odstawienia.

Teraz jeszcze musiałem przeboleć te 300zł i jutro mam konsultację z tamtym lekarzem, który wcześniej przepisywał leki. Udało mi się też znaleźć innego lekarza znacznie bliżej i na NFZ wiec jak tylko będę miał czas to pojadę po moją dokumentację i się przeniosę. Teraz nagle się okazuje, że w najbliższej przychodni dałoby radę się skonsultować w sprawie terapii na NFZ, a jeszcze pół roku zapewniali mnie, że nie ma żadnych wolnych miejsc i może kiedyś się odezwą. Co jeszcze ciekawsze zapytałem się dlaczego się nie odezwali skoro pojawiły się wolne miejsca i wprost mi odpowiedzieli, że o mnie zapomnieli.

123qwerty123 napisał/a:

Ty myslisz ze tylko Ty zarabiasz minimalną? Jest pełno takich osób. Zwykle 1 praca to płaca minimalna. Wynajmowałam pokój i pracowałam za minimalną. Prawie kazdy kto wyjezdza do wiekszego miasta przez to przechodzi. Malo kogo stac na wynajem calego mieszkania i w pierwszej pracy zarabia wiecej niz minimum. Gdybym miala czekac z wyprowadzką az poznam faceta to bym sie nie doczekała, bo wlasnie dopiero po wyprowadzce do wiekszego miasta go tu poznałam.

Tylko Ty jestes za wygodny, bo nie chcesz mieszkac w wynajmowanym pokoju. Skoro narzekasz na brak kasy to wyjedz do pracy za granice. Są agencje pracy od tego. Załatwią ci zakwaterowanie i pracę. Wyniesiesz sie wkoncu z  domu.

Absolutnie nie tylko ja zarabiam minimalną, znam kilka takich osób w tym mojego najlepszego kolegę, który też mieszka z rodzicami. Pisałem to już nie raz i napiszę ponownie, nie wiem co musiałoby się stać żebym zamieszkał z obcymi ludźmi w jednym mieszkaniu dzieląc z nimi łazienkę, kuchnię itd ale to musiałaby być sytuacją na prawdę bez wyjścia. Tu nawet nie chodzi, że tego nie chcę tylko w ogóle nie dopuszczam do siebie takiej myśli, z kimś znajomym bez problemu ale z obcymi nie ma szans. Widzisz dosłownie wszyscy znajomi z moich okolic czyli wsi pod Warszawą wyprowadziła się od rodziców dopiero jak mieli z kim, dopiero po wejściu w związek, dosłownie każdy jeden/jedna. Niektórzy nawet już zdążyli wrócić z powrotem do rodziców albo po prostu na wieś bo nawet we dwójkę ledwo dawali radę się utrzymać w Warszawie.

Anewe ponownie dzięki za tak dokładne wyszukanie opcji. Z tego co widzę to mieszkanie z linku nie jest w żadnym dużym mieście, tak to mogę i w obrębie Warszawy znaleźć w podobnych cenach. Tylko w samej Warszawie jest tak drogo, w najbliższym od mojej miejscowości małym mieście da się nawet taniej wynająć i praca też się jakaś znajdzie. Tak samo z tym Amazonem, czy pójście tam nie byłoby wpadnięciem z deszczu pod rynnę, z jednego Januszexa do drugiego tylko sporo większego? Oczywiście pod prawie każdym względem przewyższa moją obecną pracę ale to wciąż nie jest żadna konkretna opcja, żadna kariera, a co najwyżej przystanek po drodze. Wierz mi, że tu nie o odległość chodzi tylko o sam fakt mieszkania z rodzicami. Czy to będzie 300km czy 30km to nie zrobi mi różnicy, chodzi o samą obecność rodziców. Na prawdę samo to by wystarczyło by wyjść ze strefy komfortu.

feniks35 napisał/a:

Umówienie się do psychiatry w ciągu 2 dni jest jak najbardziej możliwe. Bo ja nie mówię o zapisaniu się do tego psychiatry do którego chodziłeś a który nagle przestał przyjmować bo się przychodnia zamknęła tylko o zapisaniu się do jakiegokolwiek psychiatry tylko po to żeby przepisał Ci Twój lek na okres „przetrwania” do wizyty u tego właściwego. Wchodzisz na portal typu znany lekarz wpisujesz psychiatra i wyświetla   Ci całą listę lekarzy dostępnych w Twoim mieście.  Cześć z nich będzie miała faktycznie termin za miesiąc albo i dalej ale  będą i tacy którzy będą mieli wolne termin pojutrze albo z dnia na dzień się coś zwolni bo zawsze jaki pacjent się wykruszy. Ale jak się szuka wymówki to się ja zawsze znajdzie. A tłumaczenie się tym że jeszcze niedawno nie dbałeś wogole o siebie nie oznacza ze mam Ci teraz bić brawo że łaskawie coś w tym kierunku zmieniasz. Bo robisz to dla siebie a przynajmniej powinieneś. Jeśli już więc to robisz to rób to porządnie żeby był efekt. Masz 28 lat więc warto byłoby przeżyć wiele lat w jak najlepszej jakości życia a nie byle jak na pół gwizdka.

Prawdę mówiąc nawet nie pomyślałem w ten sposób, że zapisać się do jakiegokolwiek lekarza tylko po same leki by przetrwać do wizyty u tamtego. W ogóle jakie przetrwać do wizyty, przecież nie umrę bez tych leków więc mogę poczekać ten tydzień czy dwa, przed stworzeniem tego tematu tak myślałem. Tak samo kiedyś w ogóle nie myślałem w kategoriach robienia czegokolwiek dla siebie więc i o zdrowie średnio dbałem, a najlepiej to widać u dentysty. Kiedyś chodziłem do dentysty tylko jak coś zaczynało boleć więc czasami przez 2-3 lata w ogóle nie byłem, a kiedy zacząłem chodzić regularnie okazało się, że połowa zębów była "do zrobienia". Już wydałem na nie łącznie kilka tysięcy, a wciąż został jeszcze jeden i to bardzo kosztowny zabieg. O wiele za późno zrozumiałem, że moje życie i zdrowie obchodzi tylko mnie i tylko ja odczuje tego skutki, zarówno pozytywne jak i negatywne. Przez wiele lat olewałem swoje zdrowie, a i na życiu mi nie zależało za co teraz trzeba płacić i to niemałe sumy.

Anewe napisał/a:

Nie wiem kto w dzisiejszych czasach dzwoni do przychodni żeby zapisać się na wizytę prywatną w Warszawie, gdy jest mnóstwo prywatnych przychodni z wygodnym umawianiem wizyt online, ja od 5 lat umawiam się tylko w smartfonie. A coś mi świta, że niedługo i na NFZ mają ruszyć zapisy przez Internet.

Ja zawsze dzwonie obojętnie gdzie i na co się zapisując, nigdy jeszcze nie zapisywałem się do lekarza przez internet. Nawet blika czy aplikacji bankowej nigdy nie używałem tylko zawsze loguje się i robię przelewy przez stronę. Znam jedną osobę, której kiedyś przez aplikację na smartfonie wyczyścili całe konto, po prostu ktoś się włamał kiedy była zalogowana w aplikacji w galerii handlowej.

123qwerty123 napisał/a:

Żadne to ryzyko dla niego zmienić pracę i środowisko, bo i tak w obecnej zarabia minimalną, a w domu się męczy.

ps. gdzieś kiedyś napisał, że boi się zmieniać obecną pracę, bo jak coś nie wypali to nie będzie miał gdzie wrócić. Z takim podejściem, to on nigdy pracy nie zmieni, nawet jakby znalazł dziewczynę to by pewnie miał opory nad zmianą pracy i wyprowadzką z domu.
Ludzie podejmują większe ryzyka zawodowe w życiu i zmieniają dobrze płatną pracę na czas nieokreślony, na inną, gdzie mają okres próbny. ( i powodem do zmiany pracy nawet często nie są zarobki tylko np toksyczne środowisko w dotychczasowej pracy)
Sporo ludzi się też przebranżawia, to też jest ryzyko bo rezygnują ze stałej pracy, w której mają doświadczenie i idą do nowego zawodu gdzie na start dostają niższą pensję niż w poprzedniej pracy, ale robią to bo mają perspektywę lepszych zarobów na przyszłość. Także nie wiem czego tu się bać. On niczym nie ryzykuje przecież.

Ryzyko jest zawsze, a w pracy też się męczę i prawdę mówiąc już nie wiem jak długo uda się w niej przetrwać.

To chyba nie ja pisałem bo akurat wrócić zawsze miałbym gdzie. Widzisz tylko tu się pojawia jedna bardzo istotna kwestia i jednocześnie mój drugi największy problem zaraz po braku pieniędzy, kiedy ktoś się przebranżawia to zwykle dokładnie wie na co, wie czego się spodziewać, wie co chciałby robić, przygotowywał się do tego. W jednym masz rację, ja akurat w obecnej sytuacji nie ryzykuję prawie niczym, no może poza zdrowiem psychicznym.

Mimo wszystko najpierw spróbuję z doradcą zawodowym, a jeśli i z tego nic nie wyjdzie to już nie pozostanie nic innego niż oferty pokroju tego Amazona bo jedno jest całkowicie pewne, w tym roku MUSZĘ zmienić pracę.

46

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:
Herne napisał/a:

Błąd smile
Nie jestem tutaj po to, żeby się znęcać i dowartościowywać czyimś kosztem, nigdy z resztą tak nie robiłem ani w życiu, ani na tym forum, a Ty najwyraźniej mylisz mnie z kimś innym smile
Wbrew pozorom i temu, co Ci się wydaje, chciałem Ci pomóc. Tak teraz, jak już rok i więcej temu rozmawialiśmy na tym forum wielokrotnie i wtedy również starałem się Tobie pomóc w różnych tematach. Ale w końcu doszedłem do wniosku, że Ty jesteś tutaj tylko po to, żeby z kimś pogadać a nie po to, aby znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Oraz, że Tobie potrzeba solidnej terapii i równie solidnego kopniaka w zadek od życia, abyś się w końcu wział odpowiedzialność za to swoje życie. I zrozum w końcu, że nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Stąd właśnie moje pytanie o Twoją psychoterapię, a ten temat tylko to jeszcze bardziej uwidocznił -  serio nie ogarniasz, że trzeba zadbać o leki od psychiatry i ich nie przyjmowanie może mieć wpływ na Ciebie?

No chyba że jest to kolejny wątek założony tylko po to, aby ściągnąć na siebie uwagę forumowiczów.

Na początku sam myślałem, że cię z kimś pomyliłem i nawet myślałem, że wrócił ale wygląda na to, że jednak nie. Oczywiście, że samo pogadać jest jednym z moich najważniejszych powodów pobytu na forum ale nie jedynym. Jak czegoś nie wiem albo nie rozumie to szczerze pytam. Przed stworzeniem tego tematu serio nie ogarniałem, że leki są aż tak ważne, teraz wiem i jutro powinienem dostać receptę na nowe.

Wątek jest prawdziwy, na prawdę mnie zaskoczyły te efekty uboczne odstawienia.

Teraz jeszcze musiałem przeboleć te 300zł i jutro mam konsultację z tamtym lekarzem, który wcześniej przepisywał leki. Udało mi się też znaleźć innego lekarza znacznie bliżej i na NFZ wiec jak tylko będę miał czas to pojadę po moją dokumentację i się przeniosę. Teraz nagle się okazuje, że w najbliższej przychodni dałoby radę się skonsultować w sprawie terapii na NFZ, a jeszcze pół roku zapewniali mnie, że nie ma żadnych wolnych miejsc i może kiedyś się odezwą. Co jeszcze ciekawsze zapytałem się dlaczego się nie odezwali skoro pojawiły się wolne miejsca i wprost mi odpowiedzieli, że o mnie zapomnieli.

123qwerty123 napisał/a:

Ty myslisz ze tylko Ty zarabiasz minimalną? Jest pełno takich osób. Zwykle 1 praca to płaca minimalna. Wynajmowałam pokój i pracowałam za minimalną. Prawie kazdy kto wyjezdza do wiekszego miasta przez to przechodzi. Malo kogo stac na wynajem calego mieszkania i w pierwszej pracy zarabia wiecej niz minimum. Gdybym miala czekac z wyprowadzką az poznam faceta to bym sie nie doczekała, bo wlasnie dopiero po wyprowadzce do wiekszego miasta go tu poznałam.

Tylko Ty jestes za wygodny, bo nie chcesz mieszkac w wynajmowanym pokoju. Skoro narzekasz na brak kasy to wyjedz do pracy za granice. Są agencje pracy od tego. Załatwią ci zakwaterowanie i pracę. Wyniesiesz sie wkoncu z  domu.

Absolutnie nie tylko ja zarabiam minimalną, znam kilka takich osób w tym mojego najlepszego kolegę, który też mieszka z rodzicami. Pisałem to już nie raz i napiszę ponownie, nie wiem co musiałoby się stać żebym zamieszkał z obcymi ludźmi w jednym mieszkaniu dzieląc z nimi łazienkę, kuchnię itd ale to musiałaby być sytuacją na prawdę bez wyjścia. Tu nawet nie chodzi, że tego nie chcę tylko w ogóle nie dopuszczam do siebie takiej myśli, z kimś znajomym bez problemu ale z obcymi nie ma szans. Widzisz dosłownie wszyscy znajomi z moich okolic czyli wsi pod Warszawą wyprowadziła się od rodziców dopiero jak mieli z kim, dopiero po wejściu w związek, dosłownie każdy jeden/jedna. Niektórzy nawet już zdążyli wrócić z powrotem do rodziców albo po prostu na wieś bo nawet we dwójkę ledwo dawali radę się utrzymać w Warszawie.

Anewe ponownie dzięki za tak dokładne wyszukanie opcji. Z tego co widzę to mieszkanie z linku nie jest w żadnym dużym mieście, tak to mogę i w obrębie Warszawy znaleźć w podobnych cenach. Tylko w samej Warszawie jest tak drogo, w najbliższym od mojej miejscowości małym mieście da się nawet taniej wynająć i praca też się jakaś znajdzie. Tak samo z tym Amazonem, czy pójście tam nie byłoby wpadnięciem z deszczu pod rynnę, z jednego Januszexa do drugiego tylko sporo większego? Oczywiście pod prawie każdym względem przewyższa moją obecną pracę ale to wciąż nie jest żadna konkretna opcja, żadna kariera, a co najwyżej przystanek po drodze. Wierz mi, że tu nie o odległość chodzi tylko o sam fakt mieszkania z rodzicami. Czy to będzie 300km czy 30km to nie zrobi mi różnicy, chodzi o samą obecność rodziców. Na prawdę samo to by wystarczyło by wyjść ze strefy komfortu.

feniks35 napisał/a:

Umówienie się do psychiatry w ciągu 2 dni jest jak najbardziej możliwe. Bo ja nie mówię o zapisaniu się do tego psychiatry do którego chodziłeś a który nagle przestał przyjmować bo się przychodnia zamknęła tylko o zapisaniu się do jakiegokolwiek psychiatry tylko po to żeby przepisał Ci Twój lek na okres „przetrwania” do wizyty u tego właściwego. Wchodzisz na portal typu znany lekarz wpisujesz psychiatra i wyświetla   Ci całą listę lekarzy dostępnych w Twoim mieście.  Cześć z nich będzie miała faktycznie termin za miesiąc albo i dalej ale  będą i tacy którzy będą mieli wolne termin pojutrze albo z dnia na dzień się coś zwolni bo zawsze jaki pacjent się wykruszy. Ale jak się szuka wymówki to się ja zawsze znajdzie. A tłumaczenie się tym że jeszcze niedawno nie dbałeś wogole o siebie nie oznacza ze mam Ci teraz bić brawo że łaskawie coś w tym kierunku zmieniasz. Bo robisz to dla siebie a przynajmniej powinieneś. Jeśli już więc to robisz to rób to porządnie żeby był efekt. Masz 28 lat więc warto byłoby przeżyć wiele lat w jak najlepszej jakości życia a nie byle jak na pół gwizdka.

Prawdę mówiąc nawet nie pomyślałem w ten sposób, że zapisać się do jakiegokolwiek lekarza tylko po same leki by przetrwać do wizyty u tamtego. W ogóle jakie przetrwać do wizyty, przecież nie umrę bez tych leków więc mogę poczekać ten tydzień czy dwa, przed stworzeniem tego tematu tak myślałem. Tak samo kiedyś w ogóle nie myślałem w kategoriach robienia czegokolwiek dla siebie więc i o zdrowie średnio dbałem, a najlepiej to widać u dentysty. Kiedyś chodziłem do dentysty tylko jak coś zaczynało boleć więc czasami przez 2-3 lata w ogóle nie byłem, a kiedy zacząłem chodzić regularnie okazało się, że połowa zębów była "do zrobienia". Już wydałem na nie łącznie kilka tysięcy, a wciąż został jeszcze jeden i to bardzo kosztowny zabieg. O wiele za późno zrozumiałem, że moje życie i zdrowie obchodzi tylko mnie i tylko ja odczuje tego skutki, zarówno pozytywne jak i negatywne. Przez wiele lat olewałem swoje zdrowie, a i na życiu mi nie zależało za co teraz trzeba płacić i to niemałe sumy.

Anewe napisał/a:

Nie wiem kto w dzisiejszych czasach dzwoni do przychodni żeby zapisać się na wizytę prywatną w Warszawie, gdy jest mnóstwo prywatnych przychodni z wygodnym umawianiem wizyt online, ja od 5 lat umawiam się tylko w smartfonie. A coś mi świta, że niedługo i na NFZ mają ruszyć zapisy przez Internet.

Ja zawsze dzwonie obojętnie gdzie i na co się zapisując, nigdy jeszcze nie zapisywałem się do lekarza przez internet. Nawet blika czy aplikacji bankowej nigdy nie używałem tylko zawsze loguje się i robię przelewy przez stronę. Znam jedną osobę, której kiedyś przez aplikację na smartfonie wyczyścili całe konto, po prostu ktoś się włamał kiedy była zalogowana w aplikacji w galerii handlowej.

123qwerty123 napisał/a:

Żadne to ryzyko dla niego zmienić pracę i środowisko, bo i tak w obecnej zarabia minimalną, a w domu się męczy.

ps. gdzieś kiedyś napisał, że boi się zmieniać obecną pracę, bo jak coś nie wypali to nie będzie miał gdzie wrócić. Z takim podejściem, to on nigdy pracy nie zmieni, nawet jakby znalazł dziewczynę to by pewnie miał opory nad zmianą pracy i wyprowadzką z domu.
Ludzie podejmują większe ryzyka zawodowe w życiu i zmieniają dobrze płatną pracę na czas nieokreślony, na inną, gdzie mają okres próbny. ( i powodem do zmiany pracy nawet często nie są zarobki tylko np toksyczne środowisko w dotychczasowej pracy)
Sporo ludzi się też przebranżawia, to też jest ryzyko bo rezygnują ze stałej pracy, w której mają doświadczenie i idą do nowego zawodu gdzie na start dostają niższą pensję niż w poprzedniej pracy, ale robią to bo mają perspektywę lepszych zarobów na przyszłość. Także nie wiem czego tu się bać. On niczym nie ryzykuje przecież.

Ryzyko jest zawsze, a w pracy też się męczę i prawdę mówiąc już nie wiem jak długo uda się w niej przetrwać.

To chyba nie ja pisałem bo akurat wrócić zawsze miałbym gdzie. Widzisz tylko tu się pojawia jedna bardzo istotna kwestia i jednocześnie mój drugi największy problem zaraz po braku pieniędzy, kiedy ktoś się przebranżawia to zwykle dokładnie wie na co, wie czego się spodziewać, wie co chciałby robić, przygotowywał się do tego. W jednym masz rację, ja akurat w obecnej sytuacji nie ryzykuję prawie niczym, no może poza zdrowiem psychicznym.

Mimo wszystko najpierw spróbuję z doradcą zawodowym, a jeśli i z tego nic nie wyjdzie to już nie pozostanie nic innego niż oferty pokroju tego Amazona bo jedno jest całkowicie pewne, w tym roku MUSZĘ zmienić pracę.

To powodzenia z ta praca. Jak bierzesz lekartwa to one sa juz do konca zycia,czy tylko na jakis czas?

47 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-04-22 22:06:01)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Tak samo z Amazonem, czy pójście tam nie byłoby wpadnięciem z deszczu pod rynnę, z jednego Januszexa do drugiego tylko sporo większego? Oczywiście pod prawie każdym względem przewyższa moją obecną pracę ale to wciąż nie jest żadna konkretna opcja, żadna kariera, a co najwyżej przystanek po drodze. Wierz mi, że tu nie o odległość chodzi tylko o sam fakt mieszkania z rodzicami. Czy to będzie 300km czy 30km to nie zrobi mi różnicy, chodzi o samą obecność rodziców. Na prawdę samo to by wystarczyło by wyjść ze strefy komfortu.

Ale czego Ty oczekujesz, że kariera sama do Ciebie przyjdzie? Nie trafi Ci sie z tyłka nagle super oferta, bo nic ze sobą nie robisz, nie rozwijasz się, nie zdobywasz umiejętności, więc powiedz jakim cudem miałbyś dostać ofertę która Cie zadowoli? Kariere sie wypracowuje.  Czesto ludzie awansują na stanowiska w jednej firmie od najniższego. Rownie dobrze mozesz zacząc prace na magazynie w Amazonie a skończyć tam jako kierownik albo menadżer. Ludzie tam też dobrze zarabiają na takich stanowiskach.

I sam sobie przeczysz, bo twierdzisz ze nie warto pracowac w Amazonie bo to taki sam januszex jak Twoja obecna praca a jednoczesnie wiesz ze praca w Amazonie pozwoliłaby Ci wyrwać sie w koncu z domu. Zmienisz srodowisko to Ci sie umysl otworzy na nowe pomysly i mozliwosci. Masz 28 lat. Czyli jestes dopiero 4 lata po studiach. Nie masz rodziny, dziecka na utrzymaniu. Mozesz zmieniać prace dowoli. Jak teraz zmieniasz prace to za 5 lat, jestes 33 letnim mezczyzna, z 5 letnim doswiadczeniem, być moze wlasnie jakims kierownikiem w firmie logistycznej, i wtedy sobie wspomnisz - a zaczynałem na magazynie. Tak moze byc i to jest realne. Ale nie dowiesz sie tego i jesli nic nie zrobisz bedziesz dalej mieszkał z matką i narzekał na swoj los.

48 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-04-23 00:38:02)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

  Nawet blika czy aplikacji bankowej nigdy nie używałem tylko zawsze loguje się i robię przelewy przez stronę. Znam jedną osobę, której kiedyś przez aplikację na smartfonie wyczyścili całe konto, po prostu ktoś się włamał kiedy była zalogowana w aplikacji w galerii handlowej.

Nie ma takiej możliwości, żeby komuś wyczyścić w taki sposób konto. Żeby to zrobić, po pierwsze trzeba wejść w aplikację (to da się zrobić), ale trzeba jeszcze znać hasło. No chyba, że to był taki "geniusz", że sam najpierw kliknął w jakiś podejrzany link, a potem wpisał to hasło, to wierzę.
BLIK z kolei jest najbezpieczniejszą opcją płacenia ze smartfona.

Shinigami napisał/a:

Mimo wszystko najpierw spróbuję z doradcą zawodowym, a jeśli i z tego nic nie wyjdzie to już nie pozostanie nic innego niż oferty pokroju tego Amazona bo jedno jest całkowicie pewne, w tym roku MUSZĘ zmienić pracę.

Ty jeszcze nie umówiłeś się z doradcą?? Przecież ten temat wałkowany był kilkanaście tygodni temu yikes

49

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Anewe ponownie dzięki za tak dokładne wyszukanie opcji. Z tego co widzę to mieszkanie z linku nie jest w żadnym dużym mieście, tak to mogę i w obrębie Warszawy znaleźć w podobnych cenach. Tylko w samej Warszawie jest tak drogo, w najbliższym od mojej miejscowości małym mieście da się nawet taniej wynająć i praca też się jakaś znajdzie.

No popatrz co za zmiana narracji, a jeszcze niedawno NIEMOŻLIWYM było wynająć mieszkanie przy twoich zarobkach...
To mieszkanie 'nie w żadnym dużym mieście' jest jakieś 15 km od ścisłego centrum Katowic i jedzie się tam bezpośrednim autobusem miejskim w jakieś 35 minut... To jak z Ursusa albo Natolina pod Pałac Kultury.
Moim zdaniem bez sensu szukać czegoś blisko Warszawy, bo to tak jakbyś się wcale nie wyprowadził, jak będziesz mieszkał tak 30 km od domu to rodzice będą do ciebie dzwonić żebyś przyjechał w weekend pomóc ojcu lub szwagrowi z tym lub tamtym... Dlatego 100+ km minimum, a 300 km to wręcz idealnie.
Jak ci ten Górny Śląsk nie pasuje to może okolice Dolnego Śląska: Legnicy/Jeleniej Góry, popracujesz tam z rok, może nauczysz się podstaw niemieckiego i możesz rozglądać się za pracą w Niemczech, lepiej zarobisz i więcej odłożysz. Kiedyś wracałam autostopem z Niemiec i rozmawiałam z Polakiem mieszkającym w Zgorzelcu i pracującym w Niemczech 15 km od domu, bardzo sobie chwalił pracę, warunki i zarobki, zwykła fizyczna na magazynie, ale zarabiał ponad 2 polskie średnie krajowe, planował zrobić kurs na wózki widłowe żeby zarabiać jeszcze więcej.
Naprawdę, będąc zdrowym fizycznie facetem ma się mnóstwo możliwości żeby dobrze zarobić, nie wiem jak można się tak nad sobą użalać...

50

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
JuliaUK33 napisał/a:

To powodzenia z ta praca. Jak bierzesz lekartwa to one sa juz do konca zycia,czy tylko na jakis czas?

Tylko na jakiś czas, dziś dostałem na 4 miesiące.

123qwerty123 napisał/a:

Ale czego Ty oczekujesz, że kariera sama do Ciebie przyjdzie? Nie trafi Ci sie z tyłka nagle super oferta, bo nic ze sobą nie robisz, nie rozwijasz się, nie zdobywasz umiejętności, więc powiedz jakim cudem miałbyś dostać ofertę która Cie zadowoli? Kariere sie wypracowuje. Czesto ludzie awansują na stanowiska w jednej firmie od najniższego. Rownie dobrze mozesz zacząc prace na magazynie w Amazonie a skończyć tam jako kierownik albo menadżer. Ludzie tam też dobrze zarabiają na takich stanowiskach.

I sam sobie przeczysz, bo twierdzisz ze nie warto pracowac w Amazonie bo to taki sam januszex jak Twoja obecna praca a jednoczesnie wiesz ze praca w Amazonie pozwoliłaby Ci wyrwać sie w koncu z domu. Zmienisz srodowisko to Ci sie umysl otworzy na nowe pomysly i mozliwosci. Masz 28 lat. Czyli jestes dopiero 4 lata po studiach. Nie masz rodziny, dziecka na utrzymaniu. Mozesz zmieniać prace dowoli. Jak teraz zmieniasz prace to za 5 lat, jestes 33 letnim mezczyzna, z 5 letnim doswiadczeniem, być moze wlasnie jakims kierownikiem w firmie logistycznej, i wtedy sobie wspomnisz - a zaczynałem na magazynie. Tak moze byc i to jest realne. Ale nie dowiesz sie tego i jesli nic nie zrobisz bedziesz dalej mieszkał z matką i narzekał na swoj los.

Nie o to chodzi, ja zawsze myślałem, że by móc użyć słowa "kariera" trzeba mieć jasno określony cel. Dokładnie wiedzieć co się chce robić i dążyć tylko do tego, całe życie podporządkować osiągnięciu tego celu. Nigdy w życiu nie słyszałem czegoś takiego, że "kariera się wypracuję", to brzmi jakby to było coś pasywnego, jakby robiło się samo gdzieś tam w tle.

I tak samo to, jestem "dopiero" 4 lata po studiach? Piszesz jakby zarabianie minimalnej mając 28 lat i będąc 4 lata po studiach było całkowicie normalne, jakby wszyscy przez to przechodzili, a ja się czuję jakby już było za późno by cokolwiek osiągnąć.

Kierownik w firmie logistycznej to przecież nie jest żadne osiągnięcie, mój kolega jest kierownikiem magazynu i jego stanowisko dokładnie tak się nazywa, a zarabia minimalną. Tak samo mam znajomą, która była kierowniczką kadr w sklepie odzieżowym i zarabiała tylko trochę powyżej minimalnej, to było mniej niż sprzedawca, nie taki na kasie tylko indywidualny mający swoich klientów. Może dlatego takie stanowiska nigdy nie wydawały mi się atrakcyjne i od razu dodam, że to wszystko miało miejsce w Warszawie. Mam też znajomego, który studiował jakiś ciężki techniczny kierunek, to była chyba inżynieria mechaniczna czy jakoś tak i w pierwszej pracy w jego zawodzie dostał nawet poniżej minimalnej, po roku poszedł na magazyn gdzie nie wymagali nawet doświadczenia i od razu na wejście dostał prawie dwa razy tyle, a teraz po paru latach zarabia chyba z 6k.

Priscilla napisał/a:

Nie ma takiej możliwości, żeby komuś wyczyścić w taki sposób konto. Żeby to zrobić, po pierwsze trzeba wejść w aplikację (to da się zrobić), ale trzeba jeszcze znać hasło. No chyba, że to był taki "geniusz", że sam najpierw kliknął w jakiś podejrzany link, a potem wpisał to hasło, to wierzę.
BLIK z kolei jest najbezpieczniejszą opcją płacenia ze smartfona.

Ty jeszcze nie umówiłeś się z doradcą?? Przecież ten temat wałkowany był kilkanaście tygodni temu yikes

Ona po prostu się nie wylogowała z aplikacji i miała ją działającą w tle na smartfonie więc żadne hasło nie było potrzebne. Ktoś jej się włamał do tej aplikacji i przelał wszystko na inne konto, oczywiście nie do namierzenia. A przynamniej tak twierdziła.

Cały czas szukam w miarę znośnego cenowo ale te ceny to jest jakiś dramat. Widziałem chyba ze trzy opcje gdzie pełny pakiet doradztwa zawodowego w liczbie ok. 10h kosztował 3-4k. Mam kilka nowych opcji i musze jeszcze podzwonić i popytać jak z ceną itd.

Anewe napisał/a:

No popatrz co za zmiana narracji, a jeszcze niedawno NIEMOŻLIWYM było wynająć mieszkanie przy twoich zarobkach...
To mieszkanie 'nie w żadnym dużym mieście' jest jakieś 15 km od ścisłego centrum Katowic i jedzie się tam bezpośrednim autobusem miejskim w jakieś 35 minut... To jak z Ursusa albo Natolina pod Pałac Kultury.
Moim zdaniem bez sensu szukać czegoś blisko Warszawy, bo to tak jakbyś się wcale nie wyprowadził, jak będziesz mieszkał tak 30 km od domu to rodzice będą do ciebie dzwonić żebyś przyjechał w weekend pomóc ojcu lub szwagrowi z tym lub tamtym... Dlatego 100+ km minimum, a 300 km to wręcz idealnie.
Jak ci ten Górny Śląsk nie pasuje to może okolice Dolnego Śląska: Legnicy/Jeleniej Góry, popracujesz tam z rok, może nauczysz się podstaw niemieckiego i możesz rozglądać się za pracą w Niemczech, lepiej zarobisz i więcej odłożysz. Kiedyś wracałam autostopem z Niemiec i rozmawiałam z Polakiem mieszkającym w Zgorzelcu i pracującym w Niemczech 15 km od domu, bardzo sobie chwalił pracę, warunki i zarobki, zwykła fizyczna na magazynie, ale zarabiał ponad 2 polskie średnie krajowe, planował zrobić kurs na wózki widłowe żeby zarabiać jeszcze więcej.
Naprawdę, będąc zdrowym fizycznie facetem ma się mnóstwo możliwości żeby dobrze zarobić, nie wiem jak można się tak nad sobą użalać...

Zawsze brałem pod uwagę tylko i wyłącznie duże miasto takie jak Warszawa i stąd to "niemożliwe" przy moich zarobkach. Jeśli chodzi o samą odległość czy czas to już teraz tak mam, jadąc samochodem bez korków w 30min mogę być w centrum Warszawy. Osobiście nie mam nic do Śląska choć nigdy tam nie byłem, w ogóle po tamtej stronie Polski byłem przez całe życie ze 3-4 razy. Raz byłem w Krakowie, raz we Wrocławiu, raz w Zamościu i raz w górach, a dokładniej w Kudowie Zdrój ale to wszystko ponad 15 lat temu. Nie ukrywam, że zawsze chciałem mieszkać nad morzem więc ciekawe czy po drugiej stronie kraju dałoby się coś znaleźć. Mieszkać w Polsce i pracować za granicą to zupełnie inna sytuacja więc nic dziwnego, że gość sobie chwali skoro za granicą zarabiał dwie polskie średnie krajowe. Szacun za autostop, dla mnie to kolejna z tych rzeczy, które zrobiłbym tylko w absolutnej ostateczności. Prędzej bym drogo zapłacił i pojechałbym pociągiem lub nawet poleciałbym samolotem niż w ogóle bym pomyślał o autostopie. Nie wiem skąd bierzesz pomysł, że 30km byłoby zbyt blisko bo rodzice ciągle by coś chcieli. Znaczy pewnie faktycznie by coś chcieli ale zawsze znalazłbym coś żeby się od tego wymigać no chyba, że byłaby to jakaś na prawdę paląca sprawa ale takie zdarzają się dość rzadko. W większości przypadków kiedy rodzice coś chcą to są na tyle błahe sprawy, że bez problemu znalazłbym jakiś powód by nie jechać.

51 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-04-23 20:57:55)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Nie o to chodzi, ja zawsze myślałem, że by móc użyć słowa "kariera" trzeba mieć jasno określony cel. Dokładnie wiedzieć co się chce robić i dążyć tylko do tego, całe życie podporządkować osiągnięciu tego celu. Nigdy w życiu nie słyszałem czegoś takiego, że "kariera się wypracuję", to brzmi jakby to było coś pasywnego, jakby robiło się samo gdzieś tam w tle.

I tak samo to, jestem "dopiero" 4 lata po studiach? Piszesz jakby zarabianie minimalnej mając 28 lat i będąc 4 lata po studiach było całkowicie normalne, jakby wszyscy przez to przechodzili, a ja się czuję jakby już było za późno by cokolwiek osiągnąć.

Kierownik w firmie logistycznej to przecież nie jest żadne osiągnięcie, mój kolega jest kierownikiem magazynu i jego stanowisko dokładnie tak się nazywa, a zarabia minimalną. Tak samo mam znajomą, która była kierowniczką kadr w sklepie odzieżowym i zarabiała tylko trochę powyżej minimalnej, to było mniej niż sprzedawca, nie taki na kasie tylko indywidualny mający swoich klientów. Może dlatego takie stanowiska nigdy nie wydawały mi się atrakcyjne i od razu dodam, że to wszystko miało miejsce w Warszawie. Mam też znajomego, który studiował jakiś ciężki techniczny kierunek, to była chyba inżynieria mechaniczna czy jakoś tak i w pierwszej pracy w jego zawodzie dostał nawet poniżej minimalnej, po roku poszedł na magazyn gdzie nie wymagali nawet doświadczenia i od razu na wejście dostał prawie dwa razy tyle, a teraz po paru latach zarabia chyba z 6k. .

Od kiedy "wypracowywanie" to coś pasywnego? Wypracowywanie to działanie. Poza tym plączesz sie już w tym co piszesz. Wczesniej pisałeś, że kazdy z Twoich znajomych miał juz w liceum jasno określony cel i wiedział co chce w życiu robic a teraz sie okazuje ze znasz też ludzi ktorzy mają zwyczajne prace. Sam dobrze wiesz ze dla ciebie najwazniejsze jest zmienic miejsce zamieszkania. Mala szansa zebys trafil na gorszą prace niz masz teraz. Mala tez szansa ze zmieniając prsce chocby na amazona i wyprowadzając sie z domu pogorszysz swoją sytuacje. Ale ty masz wymagania jak jakis ksiąze - zmienie prace ale na taką ktora mi bedzie w 100 procentach odpowiadać i to jeszcze ma byc taka ktora ci zapewni kariere. Nie rozumiem jak w takiej sytuacji w ogole gardzisz mowiac ze kierownicze stanowisko to zadna kariera. Czlowieku ty jestes w czarnej dupie. Jeszcze nikt nic w zyciu nie osiagnal nic nie robiąc.

A w ogole to najlepiej nic nie rob bo juz jest za pozno na cokolwiek. Zostań z mamcią w domu. I serio nawet jak poznasz dziewczynę to nic się nie zmieni. Będzie jeszcze gorzej bo wtedy dopiero bedziesz sie czuł przy niej jak przegryw ktory nic ze sobą nie zrobil jak był na to czas, tylko cale zycie pracuje w jednym januszeksie czekając az kariera sama mu do drzwi zapuka.

Kolejny problem jaki widze to wspolne mieszkanie. Dziewczyna bedzie chciala pewnie wziac kredyt na wspolne mieszkanie a ty bedziesz marudził, jak w innych postach, ze nie chcesz kredytu, bo inni dostają mieszkania po babci. A i najwazniejsze jak to u takich typķow bywa. Bedziesz wymagał od niej by Cie akceptowała takim jaki jestes, bo przeciez na tym polega miłosc. Ma cie kochac takiego nieudolnego we wszystkim bo zmiany dla ciebie bedą za trudne.

Szczerze ci mowie. Teraz nic nie umiesz zmienić to z dziewczyną u boku tez ci sie nie uda. Nie staniesz sie nagle przy niej chetny do ryzyka, do zmiany pracy,  do nauki gotowania.  Mysle ze nie ma sensu tu z Toba dyskutowac i ci "doradzać". Od 2 lat ludzie ci tu piszą same dobre pomysly a Ty nadal swoje.

I tak. Jestes dopiero 4 lata po studiach. I powtorze jeszcze raz. Gdybys teraz zmienil prace to za 5 lat mozesz byc w zupelnie innym miejscu. Ale jak nic nie zrobisz to za 15 lat sobie wspomnisz, ze trzeba bylo działać i cos ze soba zrobic gdy bylem zaledwie 4 lata po studiach. Bylem mlody i moglem wiele. Teraz bym zyl inaczej ale nie zrobilem nic

Ps. Godzinna rozmowa z doradcą zawodowym kosztuje 200 zł. A ty jak zwykle najpierw dajesz pomysl - pojde do doradcy, a potem szukasz argumentu zeby go nie realizowac - kurs u doradcy kosztuje 3 tys. Wyszukujesz najbardziej nietypowe i skrajne przypadki. Zyjac z dziewczyną tez bys tak robił. Ona mialaby jakis pomysl byc cos zmienic, a ty bys tylko szukal argumentow jak jej go wybic z glowy. Cale twoje wypowiedzi tu na forum na tym polegaja. Na wyszukiwaniu kontrargumentow na to ze sie nic nie da zrobic, nic nie da sie zmienic. Itd

52

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
123qwerty123 napisał/a:

Od kiedy "wypracowywanie" to coś pasywnego? Wypracowywanie to działanie. Poza tym plączesz sie już w tym co piszesz. Wczesniej pisałeś, że kazdy z Twoich znajomych miał juz w liceum jasno określony cel i wiedział co chce w życiu robic a teraz sie okazuje ze znasz też ludzi ktorzy mają zwyczajne prace. Sam dobrze wiesz ze dla ciebie najwazniejsze jest zmienic miejsce zamieszkania. Mala szansa zebys trafil na gorszą prace niz masz teraz. Mala tez szansa ze zmieniając prsce chocby na amazona i wyprowadzając sie z domu pogorszysz swoją sytuacje. Ale ty masz wymagania jak jakis ksiąze - zmienie prace ale na taką ktora mi bedzie w 100 procentach odpowiadać i to jeszcze ma byc taka ktora ci zapewni kariere. Nie rozumiem jak w takiej sytuacji w ogole gardzisz mowiac ze kierownicze stanowisko to zadna kariera. Czlowieku ty jestes w czarnej dupie. Jeszcze nikt nic w zyciu nie osiagnal nic nie robiąc.

A w ogole to najlepiej nic nie rob bo juz jest za pozno na cokolwiek. Zostań z mamcią w domu. I serio nawet jak poznasz dziewczynę to nic się nie zmieni. Będzie jeszcze gorzej bo wtedy dopiero bedziesz sie czuł przy niej jak przegryw ktory nic ze sobą nie zrobil jak był na to czas, tylko cale zycie pracuje w jednym januszeksie czekając az kariera sama mu do drzwi zapuka.

Kolejny problem jaki widze to wspolne mieszkanie. Dziewczyna bedzie chciala pewnie wziac kredyt na wspolne mieszkanie a ty bedziesz marudził, jak w innych postach, ze nie chcesz kredytu, bo inni dostają mieszkania po babci. A i najwazniejsze jak to u takich typķow bywa. Bedziesz wymagał od niej by Cie akceptowała takim jaki jestes, bo przeciez na tym polega miłosc. Ma cie kochac takiego nieudolnego we wszystkim bo zmiany dla ciebie bedą za trudne.

Szczerze ci mowie. Teraz nic nie umiesz zmienić to z dziewczyną u boku tez ci sie nie uda. Nie staniesz sie nagle przy niej chetny do ryzyka, do zmiany pracy, do nauki gotowania. Mysle ze nie ma sensu tu z Toba dyskutowac i ci "doradzać". Od 2 lat ludzie ci tu piszą same dobre pomysly a Ty nadal swoje.

I tak. Jestes dopiero 4 lata po studiach. I powtorze jeszcze raz. Gdybys teraz zmienil prace to za 5 lat mozesz byc w zupelnie innym miejscu. Ale jak nic nie zrobisz to za 15 lat sobie wspomnisz, ze trzeba bylo działać i cos ze soba zrobic gdy bylem zaledwie 4 lata po studiach. Bylem mlody i moglem wiele. Teraz bym zyl inaczej ale nie zrobilem nic

Ps. Godzinna rozmowa z doradcą zawodowym kosztuje 200 zł. A ty jak zwykle najpierw dajesz pomysl - pojde do doradcy, a potem szukasz argumentu zeby go nie realizowac - kurs u doradcy kosztuje 3 tys. Wyszukujesz najbardziej nietypowe i skrajne przypadki. Zyjac z dziewczyną tez byc tak robił. Ona by miala jakikolwiek pomysl byc cos zmienic, a ty bys tylko szukal argumentow jak jej go wybic z glowy. Cale twoje wypowiedzi tu na forum na tym polegaja. Na wyszukiwaniu kontargumentow na to ze sie nic nie da zrobic, nic nie da sie zmienic. Itd

Jaki książę, jakie 100 procent odpowiadać, jakie zapewnienie kariery, o czym ty w ogóle piszesz? Mi chodziło tylko o świadomość co się chce robić w życiu. Powiedzmy, że chciałbym zostać lekarzem, pilotem, dziennikarzem, zawodowcem w jakimś sporcie czy wstaw tu jakikolwiek inny zawód i dążę do tego celu. Wiem co chcę robić i zaczynam to robić nawet od najniższego poziomu, a potem próbuję piąć się wyżej, rozwijać tą karierę. Ja tylko tego bym chciał, wiedzieć co chciałbym robić, to wszystko. Żadnego księcia, żadnej 100% pewności, żadnego podania na tacę. Zmiana pracy, miejsca zamieszkania czy zarobków to jedynie dodatki do rzeczy najważniejszej czyli odkrycia celu i dążenia do niego.

Sam fakt posiadania dziewczyny już jest sprzeczny z byciem przegrywem ale w jednej kwestii masz rację to całkiem możliwe, że będę wtedy czuł się jeszcze gorzej ale jestem też pewny, że byłbym zmotywowany bardziej niż kiedykolwiek by widziała mnie w jak najlepszym świetle.

Tak samo nie wiem skąd od razu bierzesz pomysł, że mieszkanie będzie problemem. Nawet jeśli ja nie dostanę mieszkania w spadku to może ona dostanie, albo zbudujemy dom na mojej działce, albo ją sprzedamy, albo ona będzie miała działkę do sprzedania, albo nawet będzie miała bogatych rodziców i o nic nie trzeba będzie się martwić, możliwości jest sporo i żadnej nie da się przewidzieć. Oczywiście, że kredytu chciałbym uniknąć za wszelką cenę jak każdy przeciętny obywatel tego kraju. W tych czasach i w tym kraju kredyt to jak wyrok i to dłuższy niż 25 lat, przez parę lat spokojnie sobie spłacasz i nagle podnoszą ci ratę dwukrotnie i jesteś w totalnej dupie. Kolejna kompletna brednia czyli ta akceptacja takim jakim jestem, może i faktycznie na tym polega miłość, nie wiem bo nigdy jej nie doświadczyłem ale nic by mnie bardziej nie zmuszało do działania niż wizja utraty tej dziewczyny więc pewnie dawałbym z siebie więcej niż kiedykolwiek by utrzymać nową strefę komfortu.

Skąd w ogóle pomysł o staniu się chętnym? To nie będzie kwestia chęci tylko być albo nie być, musisz coś zrobić albo dziewczyna zniknie. Nie będzie miało znaczenia czy ja chcę się nauczyć gotować czy nie, będę musiał to zrobić bo kiedy tylko się wyprowadzę nikt inny tego za mnie nie zrobi, a już na pewno dziewczyna. W dzisiejszych czasach to faceci więcej gotują niż dziewczyn więc to raczej niezbędna umiejętność by w ogóle przetrwać. Z ryzykiem pewnie wciąż będzie ciężko bo jestem nadmiernie ostrożny i to akurat wątpię by kiedyś się zmieniło choć tu też nie ma pewności.

"Bylem mlody i moglem wiele" ja już teraz tak mam i już teraz coraz częściej myślę, że jest za późno. Gdybym mógł się cofnąć w czasie o 10 lat dwie rzeczy zrobiłbym inaczej i z całą pewnością teraz byłbym gdzie indziej ale teraz już nie da się ich zrobić. Jedna z tych rzeczy przepadła na zawsze, druga raczej też choć tu nie ma 100% pewności ale szanse są nikłe.

Dla ciebie te 3k to może niewiele ale dla mnie to cała wypłata więc trochę dużo jak za kilka spotkań. 200zł za godzinę u doradcy zawodowego jeszcze nie widziałem tak taniej opcji ale może, któraś z tych co jeszcze mi zostały do sprawdzenia się taka okaże, zobaczymy. Mniej więcej 2k za całość tego doradztwa zawodowego to byłaby w porządku cena ale jak na razie tak tanio nie widziałem. Ciekawe, że pierwsze co wyskakuje po wpisaniu w wyszukiwarkę nazywasz "nietypowym i skrajnym". Raczej byłoby tak, że dostosowywałbym się do każdego jej pomysłu i tego się trochę boje, że całkowicie bym stracił swoje zdanie by tylko jej nie wkurzyć.

53 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-04-23 22:58:00)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Pierwszy lepszy link na googlu powiedział ze godzina u doradcy to 200 zł. Poza tym jest tyle wiedzy w necie, ze sam bys mogl to ogarnąc, poszukac jakicjs testow predyspozycji itd.

Dla Ciebie numerem 1 powinno byc wyjscie z domu. Teraz pracujesz i zastanawiasz sie co chcesz robic dalej to dlaczego nie mozesz sie nad tym zastanawiac pracując w amazonie z dala od toksycznego srodowiska? Nikt ci nie odbiera mozliwosci szukania swojej drogi ale serio bardziej otwarty umysl mialbys na to gdybys byl z dala od domu. I chyba najgorsze co bys mogl teraz zrobic to stwierdzic ze chcesz np zostac lekarzem czy tam miec inny zawod do ktorego potrzebne sa kolejne studia i okres trwania tych studiow przesiedziec w domu u rodzicow.

Serio, powiedz czemu nie mozesz szukac swojej dalszej drogi pracując w tym amazonie  z dala od domu rodzinnego? Zmiana pracy to nie jest wyrok dozywocia. Zawsze mozesz ją zmienic na inną. Juz lepiej miec gowno prace z dala od domu i tam zastanawiac sie co dalej chcesz robic w zyciu zawodowo niz miec gowno prace tu gdzie jestes i mieszkac w domu w ktorym nie chcesz byc.

Ja wyprowadzilam sie z domu jak mialam 27 lat i podjelam sie gowno pracy za minimalną. I Bralam co bylo byle wyprowadzic sie z domu do wiekszego miasta. Potem dopiero zastanawialam sie co dalej chce w zyciu robic. Poza tym nawet jak juz " odnajdziesz swoj zawod" to nie znaczy ze w pracy bedzie pieknie i przyjemnie. Nawet jak odkryjesz co chcesz w zyciu robic to moze sie okazac ze np szef jest dupkiem i dla spokoju ducha bedziesz potrzebowal  zmienić pracodawce..

Przyklad: weterynarz zmienia prace, na inną klinike bo w dotychczasowej malo placili i ogolnie byl bałagan i szef byl tez nieciekawy. Zle mu sie tam pracowalo mimo ze od dziecka chcial byc weterynarzem. Teraz pracuje w innej klinice, w dobrej atmosferze, za lepsze pieniadze, szef mily i ogolnie jest lepiej.

Takze co ci chce powiedziec to, to ze zmiana pracy moze cie czekac nawet gdy wykonujesz swoj wymarzony zawod. Nawet wykonywanie wymarzonego zawodu moze przytlaczac, byc ciezkie i mozna serio miec wszystkiego dosc. Nigdy nie bedzie tylko kolorowo

54

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Ona po prostu się nie wylogowała z aplikacji i miała ją działającą w tle na smartfonie więc żadne hasło nie było potrzebne. Ktoś jej się włamał do tej aplikacji i przelał wszystko na inne konto, oczywiście nie do namierzenia. A przynamniej tak twierdziła.

Nie znam aplikacji bankowej, a kilka znam, która po określonym czasie bezczynności samoistnie nie wylogowywałaby z banku. To jest wręcz jeden z podstawowych wymogów bezpieczeństwa. U mnie to jest bodajże 5 minut, a nie wiem czy nie 3 minuty.

Shinigami napisał/a:

Cały czas szukam w miarę znośnego cenowo ale te ceny to jest jakiś dramat. Widziałem chyba ze trzy opcje gdzie pełny pakiet doradztwa zawodowego w liczbie ok. 10h kosztował 3-4k. Mam kilka nowych opcji i musze jeszcze podzwonić i popytać jak z ceną itd.

Pamiętam, że podsuwałam Ci bezpłatne opcje, więc nie dziw się, że odnoszę wrażenie, że po raz kolejny szukasz wymówek.

55 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-04-24 00:38:12)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
123qwerty123 napisał/a:

Ja wyprowadzilam sie z domu jak mialam 27 lat i podjelam sie gowno pracy za minimalną. I Bralam co bylo byle wyprowadzic sie z domu do wiekszego miasta. Potem dopiero zastanawialam sie co dalej chce w zyciu robic. Poza tym nawet jak juz " odnajdziesz swoj zawod" to nie znaczy ze w pracy bedzie pieknie i przyjemnie. Nawet jak odkryjesz co chcesz w zyciu robic to moze sie okazac ze np szef jest dupkiem i dla spokoju ducha bedziesz potrzebowal  zmienić pracodawce..

Ja na stałe, bo nie liczę internatu czy wynajmowanego na czas szkoły mieszkania, wyprowadziłam się z domu jak miałam 22 lata.
I też brałam, co było. Pracowałam nawet na słuchawkach, bo dało się tam zarobić naprawdę dobre pieniądze (żadne naciąganie klienta, nic z tych rzeczy), dzięki czemu po raz pierwszy wyjechałam na samodzielnie opłacone, naprawdę wypasione wakacje, Byłam dokładna i odpowiedzialna, dlatego po roku zostałam kierownikiem grupy, szkoliłam nowych pracowników i oczywiście dostałam lepszą pensję. Ogólnie to był naprawdę świetny czas, bo mieliśmy przyjemną pracę, świetny zespół, lubiłam tę robotę i wbrew pozorom bardzo dużo nauczyłam się na przyszłość.

Nigdy nie układałam jakichś wielkich planów. Po prostu miałam jakiś pomysł, zatrudniałam się i uznając, że w danej branży już się wypaliłam, szukałam czegoś nowego. Na starcie nawet przez ułamek sekundy nie wpadłabym na to, że kiedyś będę robić to, co dziś robię. To był cały ciąg nieplanowanych zdarzeń, dopiero na końcu przez pół roku ubiegałam się o obecną pracę, musząc udowodnić, że choć nie mam kierunkowego wykształcenia ani nawet nie bardzo mam jak udowodnić, że jestem dobra w tym, co im proponuję, bo to trzeba po prostu sprawdzić w praktyce. Tak, to JA wyszłam z propozycją, a mój obecny pracodawca mi zaufał, dając na start możliwość przekonania ich do siebie, czyli udowodnienia, że wiem, co proponuję i że to im się opłaci. Obecnie wygląda to tak, że sami pytają, czy aby na pewno przedłużę umowę.

56

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Ja tylko tego bym chciał, wiedzieć co chciałbym robić, to wszystko.

Nie da sie tego "poczuc" poprzez racjonalne myslenie o temacie.
Musisz robic wiecej rzeczy w wiekszej ilosci kregow spolecznych az ktos Cie za cos doceni i zauwazysz, ze mozesz tym komus pomoc.
Jesli tylko wymyslisz jak mozesz na tym zarobic pieniadze i byc nadal docenianym to bedziesz wiedzial co chcesz robic.

Ludzie nie poswiecaja sie konkretnej karierze bo sobie tak racjonalnie wymyslili tylko empirycznie doswiadczyli przyjemnosci / ulgi w cierpieniu gdy to robili i okazalo sie, ze ktos chce za to zaplacic.

57 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-04-24 09:06:54)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Dokładnie tak. Mam kolezanke ktora pracuje w banku. Wyslala tam cv tak po prostu bez zastanowienia po prostu szukala pracy i wysylala gdzie sie dało. Dostala prace w banku nie dlatego ze skonczyla studia kierunkowe typu bankowosc. Dostała ją dlatego ze wczesniej pracowala jako kelnerka i miala doswiadczenie pracy z ludzmi. Na to samo stanowisko startowaly zapewne osoby po studiach kierunkowych, ale to ona ta prace dostala bo miala umiejetnosci ktorych pracodawca wymagal. I tez nie wiedziala jak w tej pracy bedzie czy fajnie czy nie. Dostala oferte to z niej skorzystala. Musiala sie przekonac na wlasnej skorze. Gdyby bylo zle to pewnie by zrezygniwala i szukala by dalej ale jest zadowolona to zostala

A tez wczesniej mogla by sobie powiedziec ze nie bedzie pracowala jako kelnerka bo to zaden fajny zawod. No i psikus bo okazalo sie ze wlasnie dzieki kelnerowaniu teraz pracuje w pracy w ktorej sie realizuje.

Czasem trzeba miec po drodze klilka innych prac by nabyc skile do jeszcze innej pracy ktorej wczesniej  nawet nie sie rozważało. Priscilla wlasnie ci to opisala na swoim wlasnym przykładzie. I tak ma wiekszosc ludzi.

A co do ludzi ktorzy od dziecka wiedza co chca robic. Myslisz ze im wszystkim udaje sie dotrzec do tego celu? Ja jestem przekonana ze nie. Mozna sobie miec cel juz od podstawowki ze bedzie sie lekarzem i tego celu nie osiągnąć. Znam osobe ktora 3 razy poprawiala mature zeby dostac sie na medycyne bo od dziecka koles chcial byc lekarzem i sie nie udało. To ze wybierzesz zawod i bedziesz mial okreslony cel to tez nie daje gwarancji ze sie ten cel osiagnie.

Wiekszosc ludzi dziala na zasadzie prob i błedów. Nie ta praca to inna. Znam tez osobe ktora od dziecka chciala byc programistą i nim jest, ale tez zmieniał kilka razy prace bo cos tam nie pasowalo. To nie jest tak ze jak juz znajdziesz ten zawod ktory chcesz wykonywac to juz potem wszystko idzie z gorki i w pracy bedzie tylko super. No nie . Tak jak wczesniej napisalam nawet wykonujac swoj wymarzony zawod mozesz miec takie sytuacje w pracy ktore Cie mogą zmusić do zmiany pracodawcy.

58 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-04-24 10:23:00)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
123qwerty123 napisał/a:

Na to samo stanowisko startowaly zapewne osoby po studiach kierunkowych

Nie polecam budowac silnych opinii na domyslach.

59 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-04-24 15:04:56)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
JohnyBravo777 napisał/a:
123qwerty123 napisał/a:

Na to samo stanowisko startowaly zapewne osoby po studiach kierunkowych

Nie polecam budowac silnych opinii na domyslach.

Na domyslach nie, ale na wnioskowaniu i logicznym mysleniu.

Skoro bylo to ogloszenie do pracy w banku to zachodzi dosc wysokie prawdopodobienstwo, ze odpowie na nie conajmniej jedna osoba ktora ukończyła studia kierunkowe typu bankowość,

Moja wypowiedz oparłam na podstawie mojego wlasnego doswiadczenia zyciowego (wysylalam cv w odpowiedzi na oferty pracy zgodne z ukonczonymi studiami) i na podstawie wiedzy jaka mozna posiąść przeglądając oferty pracy w banku ( bo takie tez mi sie zdarzało przeglądać i widziałam w nich info ze preferowanymi kandydatami do pracy są osoby z ukonczonymi studiami kierunkowymi)

Na podstawie powyzszego uznałam, ze ta kolezanka skladając cv do banku ZAPEWNE konkurowała z osobami ktore mialy ukonczone studia kierunkowe, bo... jest wysoce prawdopodobne ze takie osoby tez na takie ogloszenie odpowiadają.

Jest za to bardzo male prawdopodobnienstwo ze na ta oferte nie odpowiedziała ani jedna osoba po takich studiach.

Zatem wieksza jest szansa ze konkurowala z takimi osobami niż ze nie konkurowała

Mam nadzieje ze wystarczająco wyjasniłam dlaczego uznałam uzycie przeze mnie slowa "zapewne" za zasadne.

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Anewe napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Umówienie się do psychiatry w ciągu 2 dni jest jak najbardziej możliwe. Bo ja nie mówię o zapisaniu się do tego psychiatry do którego chodziłeś a który nagle przestał przyjmować bo się przychodnia zamknęła tylko o zapisaniu się do jakiegokolwiek psychiatry tylko po to żeby przepisał Ci Twój lek na okres „przetrwania” do wizyty u tego właściwego.

Umówienie się jest możliwe nawet za kilka godzin. Wchodzi się na stronę luxmedu czy innego enelmedu i wyskakują terminy nawet za godzinę. Ja właśnie patrzę i na dziś (!) jest 5 terminów, do wyboru do koloru, od 14:40 do 17:40. Koszt 319 zł, więc praktycznie tyle samo. Nie wiem kto w dzisiejszych czasach dzwoni do przychodni żeby zapisać się na wizytę prywatną w Warszawie, gdy jest mnóstwo prywatnych przychodni z wygodnym umawianiem wizyt online, ja od 5 lat umawiam się tylko w smartfonie. A coś mi świta, że niedługo i na NFZ mają ruszyć zapisy przez Internet.


Nawet na booksy się znajdzie psychiatrów i terapeutów różnych. A to też nie jedyna platforma.

61 Ostatnio edytowany przez Wiewiórka Basia (2024-04-25 15:23:51)

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Co jeszcze ciekawsze zapytałem się dlaczego się nie odezwali skoro pojawiły się wolne miejsca i wprost mi odpowiedzieli, że o mnie zapomnieli.


Bajki opowiadasz.


Jak nie byłeś ich pacjentem, to zwyczajnie nie mieli prawa się do ciebie odezwać, bo nie mieli prawa przechowywania twoich danych kontaktowych.


Kurde blaszka, ale z ciebie bajkopisarz. Żeby nie powiedzieć, że paskudny kłamca.

62

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Będzie bez cytowania bo trochę za dużo tego było i forum ostatnio zaczyna wariować.

1. 123qwerty123 my chyba używamy innego Googla bo ja jeszcze nie widziałem doradcy zawodowego za 200zł/h. Robiłem już dziesiątki testów i niezbyt pomogły. Dla mnie numerem 1 jest zdobycie pieniędzy, właśnie po to by się przeprowadzić do miasta, by zrobić przeszczep włosów, aparat na zęby, kupić lepszy samochód, pójść do dietetyka i dopasować dietę do treningu, zainwestować w lepiej dopasowane ubrania i jeszcze parę innych kwestii. Na kolejne studia się nie wybieram chyba, że już odkryję co chciałbym robić i będę pewny, że tym razem studia się opłacą. Zmiana pracy to nie wyrok dożywocia ale zmienianie jej co rok lub nawet częściej chyba nie najlepiej wygląda w CV, nie? Czemu aż tak ci zależało by się wyprowadzić? Podejrzewam, że warunki życia znacząco spadły więc co było twoją motywacją do tego?

Tak jak napisałaś w tym przykładzie z bankiem ja właśnie tak zawsze do tego podchodziłem. Jak widziałem ogłoszenie, w którym jest napisane cokolwiek o "doświadczeniu na podobnym stanowisku" albo właśnie konkretnych studiach to od razu zostawiałem takie ogłoszenie. Skoro jest wymagane doświadczenie, a ja go nie mam i na pewno będą kandydaci, którzy jej mają to nie ma sensu w ogóle próbować bo nie mam żadnych szans. To jeden z największych problemów przy tym szukaniu pracy. Skoro nie spełniam wszystkich wymagań to oczywiste, że nie wygram z kimś kto je spełnia, a tacy będą na pewno. Zawsze w taki sposób o tym myślałem ale jak czytam wasze historie to już nie wiem w co wierzyć.

2. Priscilla widocznie te 5-3 min wystarczyły. Z tych bezpłatnych opcji, które wtedy podsunęłaś na żadną się nawet nie dodzwoniłem. Nie ma możliwości bym ja na chwilę obecną mógł kogoś do siebie przekonać. I nie rozumiem jak można robić tak ważne rzeczy kompletnie nic nie planując. Zaryzykowałaś całe swoje życie "biorąc co było"? Do ciebie mam to samo pytanie co wyżej, co cię skłoniło do tak ryzykownej decyzji by pozostawić wszystko losowi? "pracodawca mi zaufał" to jest całkowicie sprzeczne ze wszystkim co kiedykolwiek i ktokolwiek mi mówił na temat pracy. Przez całe życie wszyscy z mojego otoczenia mi ciągle powtarzali, że w pracy nikomu się nie ufa, że szef nigdy nie będzie kolegą, żeby nigdy nie pracować ponad normę i nigdy nie brać na siebie czyjeś roboty. Zawsze od każdego słyszałem, że nigdy nie wolno ufać osobie, która nam płaci obojętnie czy to szef, wspólnik czy klient.

3. JohnyBravo777 robić coś czym mogę komuś pomóc, ciekawe. Nigdy nie myślałem o pracy w ten sposób, zawsze myślałem, że praca polegająca na pomaganiu komuś to policja, straż pożarna, ratownik medyczny i tylko tego typu zawody. "Ludzie nie poswiecaja sie konkretnej karierze bo sobie tak racjonalnie wymyslili tylko empirycznie doswiadczyli przyjemnosci / ulgi w cierpieniu gdy to robili i okazalo sie, ze ktos chce za to zaplacic." to jest jeszcze ciekawsze, nigdy nie słyszałem takiej teorii dotyczącej pracy.

4. Wiewiórka Basia dzięki nie wiedziałem o istnieniu czegoś takiego jak booksy Moje dane mieli od dawna bo sam im je udostępniłem właśnie po to by zadzwonili kiedy tylko pojawi się jakiej wolne miejsce tyle, że takich jak ja było więcej. I tyle, nie ma tu żadnych kłamstw.

5. Na koniec aktualizacja głównego tematu. Już mam leki i jest w porządku ale w ciągu ostatnich kilku dni przed tą konsultacją pojawił się jeszcze jeden negatywny objaw odstawienia, o którym wcześniej nie pisałem. Było to wzmożone napięcie seksualne, stałem się jeszcze bardziej rozdrażniony i impulsywny. Teraz kiedy mam już leki jest z tym stabilnie ale z kolei widać efekt uboczny samych leków. Teraz działa w drugą stronę i o wiele trudniej jest "dojść", pytałem lekarza i powiedział, że to normalne przy tych lekach. Bardziej niepokoi mnie fakt iż mogę być w pewnym stopniu uzależniony od porno, samego oglądania bez czynności temu towarzyszącej.

63

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Nie ma możliwości bym ja na chwilę obecną mógł kogoś do siebie przekonać. I nie rozumiem jak można robić tak ważne rzeczy kompletnie nic nie planując. Zaryzykowałaś całe swoje życie "biorąc co było"?

Czy Ty aby nie przesadzasz i to zdrowo? Dlaczego całe swoje życie? Zaryzykowałam tylko tyle, że praca mi się z jakiegoś powodu nie spodoba i będę musiała poszukać innej. To jeszcze nie jest koniec świata. Serio, serio.
Ta na słuchawkach była może monotonna, ale mieliśmy genialną ekipę, dzięki czemu chciało się przychodzić do biura z powodu ludzi, z którymi pracowałam. Jeśli dodać do tego naprawdę niezłe zarobki, to na tamtym etapie nie miałam powodu ani narzekać, ani wybrzydzać.

Shinigami napisał/a:

Do ciebie mam to samo pytanie co wyżej, co cię skłoniło do tak ryzykownej decyzji by pozostawić wszystko losowi?

Nie rozumiem o czym Ty mówisz. Przecież nie jestem bezwolną kukłą, mam wpływ na swoje życie, a decyzje, także te dotyczące pracy, podejmuję świadomie. Jeśli czegoś nie czuję, to nie biorę, ale jeśli uważam, że warto podjąć wyzwanie, a nawet zaryzykować, to w to wchodzę.

Shinigami napisał/a:

"pracodawca mi zaufał" to jest całkowicie sprzeczne ze wszystkim co kiedykolwiek i ktokolwiek mi mówił na temat pracy. Przez całe życie wszyscy z mojego otoczenia mi ciągle powtarzali, że w pracy nikomu się nie ufa, że szef nigdy nie będzie kolegą, żeby nigdy nie pracować ponad normę i nigdy nie brać na siebie czyjeś roboty. Zawsze od każdego słyszałem, że nigdy nie wolno ufać osobie, która nam płaci obojętnie czy to szef, wspólnik czy klient.

To nie pierwszy raz, kiedy burzę Twoje wyobrażenie na temat świata. Z takim kompletnym brakiem zaufania musisz mieć trudno.

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Shinigami napisał/a:

Zaryzykowałaś całe swoje życie "biorąc co było"?

Ty niczym nie ryzykujesz. Mieszkasz u rodziców i pracujesz u szwagra na najniższej stawce.

Przez całe życie wszyscy z mojego otoczenia mi ciągle powtarzali, że w pracy nikomu się nie ufa, że szef nigdy nie będzie kolegą, żeby nigdy nie pracować ponad normę i nigdy nie brać na siebie czyjeś roboty. Zawsze od każdego słyszałem, że nigdy nie wolno ufać osobie, która nam płaci obojętnie czy to szef, wspólnik czy klient.


To jest takie tłumaczenie bumelantów poprzedniego systemu. "Szanuj pracę i się nei wychylaj", czyli nie rób nic. Absolutne minimum od wypłaty do wypłaty. Trzeba być skończonym idiotą, aby wierzyć w takie bajki. Jak chcesz coś w życiu osiągnąć to musisz zaryzykować, musisz się wykazać, musisz zrobić coś ponadprogramowego, aby udowodnić przełożonym, że potrafisz, że jesteś zdolny i wartościowy. Przecież to jeszcze nauka szkolna. Chcesz mieć dobre oceny i stypendium? Musisz się uczyć, musisz się udzielać na lekcjach, być aktywnym. Czyli musisz ogarniać nie tylko temat, który był opracowywany do tej pory, ale musisz też mieć pojęcie o tym, co będzie robione na każdej kolejnej lekcji.

Nie możesz być zadzierającym noska konfidentem.

65

Odp: Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku
Wiewiórka Basia napisał/a:

Ty niczym nie ryzykujesz. Mieszkasz u rodziców i pracujesz u szwagra na najniższej stawce.

To jest takie tłumaczenie bumelantów poprzedniego systemu. "Szanuj pracę i się nei wychylaj", czyli nie rób nic. Absolutne minimum od wypłaty do wypłaty. Trzeba być skończonym idiotą, aby wierzyć w takie bajki. Jak chcesz coś w życiu osiągnąć to musisz zaryzykować, musisz się wykazać, musisz zrobić coś ponadprogramowego, aby udowodnić przełożonym, że potrafisz, że jesteś zdolny i wartościowy. Przecież to jeszcze nauka szkolna. Chcesz mieć dobre oceny i stypendium? Musisz się uczyć, musisz się udzielać na lekcjach, być aktywnym. Czyli musisz ogarniać nie tylko temat, który był opracowywany do tej pory, ale musisz też mieć pojęcie o tym, co będzie robione na każdej kolejnej lekcji.

Nie możesz być zadzierającym noska konfidentem.

Jedyne czym ryzykuję to moimi oszczędnościami bo na pewno musiałbym ich użyć.

Dokładnie tak, to jest gadanie komunistycznych dziadków, którzy zawsze byli w moim otoczeniu. Żeby nie uwierzyć w takie bajki najpierw skądś trzeba się dowiedzieć, że to bajki i powinno się myśleć na odwrót. Nikt nigdy mi nie powiedział, że jeśli chcę coś osiągnąć to trzeba się wykazać czy robić coś ponadprogramowo. Zawsze wszyscy powtarzali, że ten kto pracuję ponad normę jedyne co dostaje w zamian to jeszcze więcej roboty za te same pieniądze, a ten kto się wychyla i próbuje się wykazać będzie tylko wykorzystywany. Zawsze wszyscy mówili, że żeby coś osiągnąć trzeba mieć znajomości, być z bogatej rodziny albo urodzić się z jakimś wielkim talentem, że to są jedyne możliwości by coś osiągnąć, a ja przez długi czas w to wierzyłem. Nie tylko nie miałem żadnego wielkiego ale nie miałem żadnego, ani krzty przez co nawet tematu nie ogarniałem mimo tysięcy godzin dodatkowych lekcji i również tysięcy złotych wydanych na to wszystko.

Posty [ 1 do 65 z 75 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dziwne objawy po tygodniu od skończenia leku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024