Stwierdziłam ostatnio, że nie jestem szcześliwa. Problem w tym tkwi, że nie mam pracy, nie wychodze do ludzi, nie realizuje się. Bardzo chce pracować, lecz nie mam gdzie, nie moge nic znalezc.
Mam wprawdzie faceta, którego kocham, lecz nie jestem ogolnie szczesliwa osobą (((
Wiesz,,ja mam podobny problem bo teraz na rok czasu bede szukal pracy. Mam wrazenie ze mam dwie dziurawe rece, nic mi nie wychodzi, motam sie i wszystkiego zapominam:P Zwolniono mnie teraz,,zyje jeszcze szkola,,,lubie robic w zyciu cos konkretnego,,
Troche zawalilem ale jak cos to jest pazdziernik i wszystko nadrobie.
Mi sie zycie zawalilo ,,tez to czuje,,,potrzebuje pracy aby byc miedzy ludzmi, robic to co lubie. Nie przyjeli mnie na barmana:P napisalem tez post o tym:P troszke sie emocjami pokierowalem:D ale jestem wkurzony,,,kurcze,,ze ktos mnie tak ocenil,,,,czy ja moge zmienic siebie? swoje zycie,,,Wiem co czujesz bo praca daje nam samorealizacje, stajemy sie odpowiedzialni, robimy cos waznego,,,
Ja tez tego potrzebuje,,potrzebuje aby ktos docenil moja prace i abym byl komus potrzebny i dostawal za to kokosy,,Co ci pozostalo,,,szukaj i nie zalamuj sie:d ja sobie mówie ze to moja pierwsza praca,,wiec jakos dam rade
Praca powinna dawać chociaż w minimalnym stopniu poczucie samorealizacji, spełnienia, dokształcania się. Brak pracy powoduje frustrację, zamykamy się w domu itd. itp. Też to przerabiałam. Pracowałam w firmie w biurze i czułam się potrzebna. Niestety później tzw. kryzys i redukcja etatów. Zwolnili mnie... Szukałam czegokolwiek, bo studiuję zaocznie i potrzebuje pieniędzy i wylądowałam w miejscu gdzie musze pracować fizycznie za pare groszy na pół etatu, gdzie nikogo nie obchodzi jak sie zle czujesz i gdzie zwykły szary pracownik jest od wszystkiego. Czuję sie tam bardzo zle, bo mam jakies juz doswiadczenie zawodowe, studiuje administracje, a tyram jak wół. Chciałabym sie rozwijac a nie cofac umysłowo... Doskonale Cie rozumiem bo tez mam faceta ktorego kocham i ktory jest dla mnie oparciem ale ogolnie nie czuje sie w zyciu szczesliwa. Przez moja obecna prace jestem ciagle sfrustrowana i niezadowolona nie mowiac juz o zmeczeniu. Wkurzaja mnie ludzie ktorzy mowia ze praca jest, tylko ludzie nie chca pracowac za najnizsza krajowa. Otoz ja nie chce kokosow. Chce znalesc inna prace, wysłałam mnostwo CV, szukam nieustannie, pytam, ale moze mam pecha?
Ja mieszkam za granicą. Od marca nie mam pracy, miałam jedną ale fizyczną a taka mi nie odpowiada, więc szukam innej. Są dni kiedy zastanawiam się co jest ze mną nie tak, czemu nikt nie chce mnie zatrudnić.. jestem wtedy marudna, złośliwa, wredna.. a mam tu tylko mojego partnera który daje mi więcej niż mogłaby mi dać świetna praca..
I choć rozumiem ból autorki wątku- bez pracy jest źle, człowiek czuje się niedoceniony, bezużyteczny, wciąż martwi się istniejącą pustką.. to z drugiej strony wiem, że posiadanie bliskiej osoby jest dużo ważniejsze. Człowiek gdy jest zakochany i kochany ma więcej niż inni.. I wg mnie porównywanie szczęścia i pracy nie należy do najbardziej trafionych..
Kochani ! Wiem, że mogę się powtarzać, że wiele razy...słyszeliście to co napiszę tu i teraz...ale naprawdę nie możecie się poddawać myśleniu, które ściąga was w dół...bo będzie jeszcze gorzej...
1...tak wiem są problemy z pracą, ale pomyślcie czy zrobiliście już wszystko,
2.czy można jeszcze coś zrobić...
3.powiedzcie sobie i CO Z TEGO! ruszam na łów na pewno coś znajdę!
jeśli będziecie się torturować myśleniem, że jesteście do niczego, nic wam się nie udaje...nikt nie chce was zatrudnić... właśnie tak będzie!
Wierzę, że się wam uda:)