W sumie to piszę tutaj żeby poukładać sobie wszystko w głowie i posłuchać waszego zdania o facecie w z którym się spotykam. Właściwie to chyba niedługo już byłym facecie, ale i tak chętnie poczytam co macie do powiedzenia.
Taka sytuacja. Spotykamy się niedługo bo około 4 miesięcy. Na początku wiadomo, sielsko i anielsko. Facet całkiem niebrzydki, bardzo niegłupi i nawet jakieś poczucie umoru mający. Niebo. Gdzie leży problem?
Po pierwsze: seks. Nie ma. Moje próby podejścia do tego tematu były odrzucane. Miło, ale jednak odrzucane. Pomiętosić się na kanapie i owszem. Zdjąć trochę ciuchów i owszem, byle by nie od pasa w dół. Ręczne robótki? Pfff... nie. O innych rzeczach to już wogóle nawet nie wspominam. Przyjęłam postawę czekająca i nie narzucająca się. Moje próby obgadania tematu kończyły się zbywaniem i żartami (kto by się spodziewał!).
Po drugie: aktywność. Jak wyglądają nasze spotkania. Jeżeli gdzieś wychodzimy jest bardzo fajnie. Dużo gadania, śmiechu etc. Jeżeli jesteśmy u niego lub u mnie standardowo wygląda to tak: jedzenie, walnięcie się na kanapie przed TV, w międzyczasie MOŻE dostane buziaka lub dwa, ale oczy mu latają do telewizora, przyśnięcie, "pomasuj mi plecy", przyśnięcie, " dzięki, muszę lecieć". Jakiekolwiek próby przyciągnięcia jego zainteresowania na coś innego niż TV i kanapa spełzają zazwyczaj na niczym. Pisze zazwyczaj, ponieważ czasem mi się uda i wtedy jest super.
Po trzecie: wsparcie i czułość. Ten facet ma ograniczoną potrzebę kontaktu fizycznego. Już pomijaj stricte seks, ale zwykłe międzyludzkie dotykanie się w związku prawie u niego nie występuje. Co do wsparcia. Miałam kilkukrotnie przez ten czas potrzebę żeby ktoś mi towarzyszył w trudniejszych momentach. Niczego więcej nie potrzebowałam. Początkowo deklarował chęć po czym się wywijał. Obecnie potrzebuję pomocy typowo fizycznej, nie mam w swoim otoczeniu tzw. męskiej ręki, na początku entuzjastycznie deklarował pomoc, wczoraj usłyszałam, że gdzieś-tam musi jechać.
No tyle. Rozpisałam się. Z mojej strony mogę tylko jeszcze dodać, że czuje się znudzona i zirytowana. Wiem, że jeżeli tak się czuję po 4 miesiącach to dalej będzie tylko gorzej. Od zerwania powstrzymuje mnie tylko to, że facet ma czasem przebłyski i wtedy można z nim gadać godzinami, śmiać się i spędzać miło czas. Do tego ma dwie podstawowe cechy które ubóstwiam w facetach, czyli jest bardzo inteligentny i ma poczucie humoru. Jestem trochę rozbita. Co o tym sądzicie?