cześć,
pisałam kilka miesięcy temu post o pewnej sytuacji sprzed kilku lat. ciągnęło się to do mojego wyjazdu do innego kraju na kilka miesięcy.
chodziło o to, że zbyt przejmowałam się tym co mój były robi, i miałam dobre wrażenie , że rozpowiada o mnie jakieś rzeczy.
nie wiem dlaczego po 2 latach rozpowiedział chłopakowi- jednemu ze znajomych, że byliśmy razem- ten chłopak, któremu się podobałam automatycznie zaczął inaczej się do mnie odnosić. jakby pękła banka, w której byłam w jego umyśle. albo zamazał się obraz mojej osoby.
ale dlaczego?
przecież z byłym wszystko stało się 2 lata wcześniej i od tamtej pory nie mielismy kontaktu- lajkowanie zdjęc na fb czy kurtuazyjne czesc na imprezie nic nie znaczy.
ale jak widać dla tego drugiego znaczyło.
w momencie kiedy byłam poza krajem utrzymywałam kontakt z tym chłopakiem. dużo mi pomógl, flirtowalismy, wywiązałam się z umowy o tym co mam mu przywiezc w zamian za pomoc. wszystko okej.
na jego propozycję spotkania odpowiedzialam negatywnie, poniewaz nie bylo mnie jeszcze w kraju. nastepnie kiedy przyjechałam od razu napisalam, ze chcialabym sie spotkac- byl bardzo chetny mial pisac ale nie napisal. bardzo mnie to ubodło. jak widac, nie przykładał do mojej osoby takiej wagi jak ja do jego.
problem w tym, ze nadal mam wrazenie ze wysyla mi sprzeczne sygnały. ze chce ale albo nie chce albo nie moze ( mozliwe, ze ma kogos chociaz nie wiem).
spotkalismy sie kilka tygodni temu ( dokladnie ok miesiąca po mojej propozycji spotkania) w barze. przepraszal mnie, zagadywal, flirtowal ze mną. mowil, ze nie odzywal sie, bo jest nieogarnietym czlowiekiem, ze mi bardzo pomogl, ze sie bardzo staral ( ale nie zaproponowal zadnego spotkania, nie zaproponowal nic).
ja na to czekalam i sie nie doczekalam. i chyba moglam cos zainicjowac, ale nie w tym rzecz.
atmosfera byla zabawowa, pierwszy raz od przyjazdu widziałam się z tymi ludzmi. nie powiem, ze nie napilam się, bo się napilam. czulam ze się dobrze bawię. poszlismy kilka razy na papierosa, ale zawsze jakieś tematy kolezenskie . nie czulam aby ze mną flirtowal, ale rozmawial normalnie, otwarcie i byl podniecony w znaczeniu zaangazowany bardzo w rozmowę- ale to taki typ.
w pewnym momencie przestal ze mną rozmawiac i nawet na moje pytania odchodzil gdzies z innymi i z innymi rozmawial. bardzo towarzyska osoba - nie moze byc sam.
mialam wrazenie, ze jakby mnie olal. jakbym cos zrobiła, moze nie zainicjowala czegos, ze on po prostu w chwile stracil zainteresowanie. albo mnie testował.
do konca imprezy nie dogadywalismy się. tylko jakies kolezenskie dyplomatyczne tematy. nawet kiedy podchodzilam on nie byl juz zainteresowany nawet kolezensko, ale musialam 'prosic' o jego atencje.
przeanalizowalam ten wieczor . 2 dni pozniej zalozyl instagram ( mimo, ze bardzo się sprzeciwial temu pol roku temu przed moim wyjazdem). od razu zapalila mi sie czerwona lampka, ze bedzie podrywal jakies kolezanki; nie dodal mnie do znajomych.
ten element z instagramem nic nie znaczy, ale zastanawialam sie czy nie zalozyl go dlatego ze np nie zdobyl mnie a pozniej juz jako kolezanka mu sie znudzilam i mnie olal. a ze na instagramie jest 1000000 dziewczyn więc on ma 1000000 opcji.
dzien pozniej napisalam do niego, ze chcialabym sie spotkac. napisalam ktorego dnia i o ktorej godzinie. odpisal mi ze niestety nie moze tego dnia, bo pracuje na zlecenie w innym miescie- tlumaczyl sie i napisal ze moze spotkamy sie w weekend.
to od razu napisalam czy sobota pasuje. napisal mi ze nie wie i jednak musimy to powterdzic, bo mozliwe, ze bedzie w weekend w innym miescie, ale jeszcze tego nie wie.
odpowiedzialam, ze napiszę przed weekendem aby się spytac. i rozmowa skonczona jakies papapa.
moje pytanie do Was- czy nie za bardzo sie wpraszam i staram? wiem, ze jest zajety i wiem ze duzo pracuje na zlecenia i czasem jest niedostepny na telefonie lub na fb przez 18-20 godzin dziennie jak pracuje. wiem, ze nie powinnam tego az tak analizowac.
po prostu chodzi mi o to czy on nie daje mi wyraznych znaków abym nie robila sobie nadziei. jest mily dyplomatyczny, ale nic nie chce?
czy lepiej w ogole nie pisac do niego przed weekendem i nie analizowac tej sytuacji, bo jesli nawet bym miala napisac a nie napisalabym to jesli by pamietal to by sam do mnie napisal...
wiem, ze moze to dziecinne, ale zawsze tak jest . i to jest prawda ze zawsze jesli komus zalezy to napisze...
ale nie wiem czy nie za bardzo tego analizuję i moze jednak warto napisać? ale znowu ja? wczesniej czekalam miesią; nie odezwal się a na imprezie kajał się, przepraszał, mowil, ze nie ogarnia zycia i ze duzo pracuje...
wiem, ze pol roku temu dowiedziawszy sie, ze mój ex byl ze mną on zareagowal bardzo emocjonalnie.
nie chce poprostu sobie wkręcac znajomosci z facetem- nastepnej znajomosci. ale tez boje sie, ze czegos nie zrobilam na imprezie, ze stracil zainteresowanie... moze nie odbiłam piłeczki?
dzieki za wszystkie odpowiedzi. chce po prostu wiedziec.