Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 60 ]

1

Temat: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Mój chłopak napisał do mnie dzisiaj.

Początek rozmowy wyglądał tak:
"On: Patrz jaka laska
link do zdjęcia
yikes
Ja: Co z nią?
On: Ruda i ładna
Rzadkie zjawisko  big_smile
Ja: Rude dziewczyny są ładne xd
On: No niby ta ale rzadko mi się podobają
Ale ta jest zajebista  tongue
Ja: Cieszę się (y)"
Jak się potoczyło dalej nie wstawiam. Czy miałam prawo się wkurzyć? Czy przesadzam i to normalne? Chciałabym dowiedzieć się jak inni na to patrzą i być obiektywna  smile Co o tym myślicie?

Zobacz podobne tematy :
Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Ja uważam, że rude są ładne big_smile

3

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
santapietruszka napisał/a:

Ja uważam, że rude są ładne big_smile

Chodziło mi o sytuację ogólnie, wysłanie mi zdjęcia jakiejś dziewczyny i komentowanie jej w taki sposób xD

4 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2017-09-10 01:32:56)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Wiesz, to nie jest na pewno miłe i ja sama źle bym się czuła jakby tak pisał. Tym bardziej, że Ty na początku mu dobrze odpisywałaś, nie wkurzyłaś się itd. A on dalej o tej rudej, że aż tak, to mu się mało która podoba. Przegiął koleś i tyle.
Ja sama czasem chwalę jakąś dziewczynę na ulicy, że ma fajne cycki, tyłek, ładnie jest ubrana, ładną ma cerę, śliczne włosy. Jak facet obok mi to mówi, to ok, nie mam żalu, ani nic. Fajnie jak mu się ładne dziewczyny podobają, martwiła bym się, gdyby mu się nie podobały. tongue
Ale co innego raz skomentować i tyle, a co innego drążyć temat i zachwalać. Moim zdaniem miałaś prawo się wkurzyć.

5

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Masz niezbywalne prawo do wszelkich emocji, więc masz prawo się złościć.

Czy w tej sytuacji to było uzasadnione? Nie wiem. Uważam wielu facetów za ładnych, ale czy partnerowi bym wychwalała ich? Nope, prędzej przyjaciółce. (Chyba każdy to robi, patrzy sobie na ładnego aktora czy coś i komentuje). Pytanie, jak się z tym masz - jak ci to pasuje, to się nie wkurzaj, jak ci nie pasuje, to mu powiedz, że cię to wkurza i niech przy tobie nie komentuje. I już.

6

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Poza tym co innego, jak ładna kobita sama w oczy wpadnie: na ulicy, w tv, w gazecie itd, a co innego jak się samemu wyszukuje. Skąd on to zdjęcie znalazł?

7 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-09-10 08:08:24)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Ola19 napisał/a:

Mój chłopak napisał do mnie dzisiaj.

Początek rozmowy wyglądał tak:
"On: Patrz jaka laska
link do zdjęcia
yikes
Ja: Co z nią?
On: Ruda i ładna
Rzadkie zjawisko  big_smile
Ja: Rude dziewczyny są ładne xd
On: No niby ta ale rzadko mi się podobają
Ale ta jest zajebista  tongue
Ja: Cieszę się (y)"
Jak się potoczyło dalej nie wstawiam. Czy miałam prawo się wkurzyć? Czy przesadzam i to normalne? Chciałabym dowiedzieć się jak inni na to patrzą i być obiektywna  smile Co o tym myślicie?

Jak długo jesteście razem i czy wcześniej przejawiał nadmierne skłonności do interesowania się innymi kobietami w Twojej obecności? Według mnie jakiś komplement w stronę atrakcyjnej dziewczyny/chłopaka nie jest niczym złym o ile jest to rzadkie i nie próbuje jakoś podkreślać, że ktoś jest lepszy od naszego partnera/partnerki. Takie zachowanie może zasmucić i jest nie w porządku.

8

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Racja, rude sa fajniutkie.

A Ty autorko nie masz wiekszych problemow? Pomijajac juz pytanie chlopaka (watpie by mial na celu wbijanie Ci szpili)  pytasz sie obcych ludzi w internecie czy moglas sie wkurzyc?

9

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Albo pomylił adresata,
albo chce żebyś zafarbowała się na rudo,
albo domaga się zainteresowania, wzbudzając zazdrość.

10

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Myszeczka23 napisał/a:

Poza tym co innego, jak ładna kobita sama w oczy wpadnie: na ulicy, w tv, w gazecie itd, a co innego jak się samemu wyszukuje. Skąd on to zdjęcie znalazł?

Ze strony z memami głównie

11

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
namazu napisał/a:

Racja, rude sa fajniutkie.

A Ty autorko nie masz wiekszych problemow? Pomijajac juz pytanie chlopaka (watpie by mial na celu wbijanie Ci szpili)  pytasz sie obcych ludzi w internecie czy moglas sie wkurzyc?

Wątpisz by miał na celu wbijanie jej szpili? Serio???
Ja bym w to wątpiła, gdyby na ulicy taką zobaczył i skomentował. A on znalazł jakieś zdjęcie i wysłał swojej dziewczynie z dopiskiem: "jaka fajna, rzadko która ruda tak mi się podoba, jak ona".
I co dziwnego jest w tym pytaniu? To jest faktycznie dobre pytanie, bo z jednej strony dziewczyna nie chce być nadmiernie zazdrosna (co widać, po jej pierwszej odpowiedzi do niego), a z drugiej strony jednak wybuchła, jak jej tą rudą na siłę wmuszał i ma teraz wątpliwości, bo pewnie jeszcze nigdy tak nie reagowała na inną kobietę.
Ja ją doskonale rozumiem.

12 Ostatnio edytowany przez namazu (2017-09-10 12:35:18)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Ja moze rozumiesz, ale tego co napisalem nie.

Laska zamiast zapytac sie chlopaka po co pokazuje jej ta dziewczyne - mialaby odpowiedz od reki a nie zdawala sie na wrozenie z fusuw kompletnie nieznajonych osob w kwestii tak powaznej jak wybor miedzy zielonym a niebieskim recznikiem.

Poza tym pokazuje wycinek (jak duzy?) rozmowy, wiec nawet przy sporym poziomie empatii czas wstawic wode na herbate.

Dalej, proste cwiczenie, ktore pozwoli Ci na zrozumienie pisanego tekstu. Stan w lekkim rozkroku, rece wzdluz tulowia, rozluznij sie, wdech...jestes gotowa...teraz potrzasnij glowa w lewo i w prawo, tak jakbys czegos szukala. Jest? No to mozesz uzyc. Napisalem "pomijajac..." bo zbedne jest komentowanie takiego, dziecinnego, niepowaznego zachowania sie faceta

Chyba, ze sa (widac, ze nie sa) na takim fajnym poziomie zwiazku, ze dziewczyna sama mowi na spacerze: Zobacz jaki ta ruda ma zajebisty tylek wink

13

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Ja uważam, że chłopak zachował się niestosownie. Uwagi na temat innych lasek może sobie wymieniać z kolegami, a nie z własną dziewczyną. Bardzo gówniarskie zachowanie. Nie wiem, co chciał tym osiągnąć, o ile w ogóle cokolwiek i wcale nie zastanowił się, jak zostanie odebrane to, co napisał.

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
namazu napisał/a:

Racja, rude sa fajniutkie.

A Ty autorko nie masz wiekszych problemow? Pomijajac juz pytanie chlopaka (watpie by mial na celu wbijanie Ci szpili)  pytasz sie obcych ludzi w internecie czy moglas sie wkurzyc?

A co to jest jeśli nie wbijanie szpili?

15

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
zatroskany internauta napisał/a:
namazu napisał/a:

Racja, rude sa fajniutkie.

A Ty autorko nie masz wiekszych problemow? Pomijajac juz pytanie chlopaka (watpie by mial na celu wbijanie Ci szpili)  pytasz sie obcych ludzi w internecie czy moglas sie wkurzyc?

A co to jest jeśli nie wbijanie szpili?


To jest napisanie, ze ta ruda jest ladna.
Ja potrafie rozgraniczyc dwie kwestie: chlopak jest niepowazny, glupi etc. i druga: chce w jakis sposob sprawic jej przykrosc.

16 Ostatnio edytowany przez Kinga24 (2017-09-10 12:56:09)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

A ja zastanawiam się, naprawdę od dłuższego już czasu, po co facet wysyła swojej dziewczynie takie memy i przyozdabia je takimi komentarzami.

Człowiek przecież jest istotą myślącą. A do tego leniwą. Nikt nic nie robi się bez powodu, jeśli nie ma w czymś jakiegoś celu, korzyści, a już zwłaszcza facet.

I taki chłopak ma dziewczynę. Przegląda memy. I wtedy serio coś musiało zaświecić się w jego głowie, musiał wpaść na jakiś pomysł, myśl, żeby wysłać ten mem dziewczynie. A trochę ceregieli z tym jest. A to trzeba link skopiować. Zminimalizować stronę, wejść na fb, wkleić do rozmowy, po czym odpisywać na reakcję. I po co? Skoro każdy wie, że kobiety są z reguły zazdrosne? Komu by się chciało później znosić wymówki, kłótnie? Mógł pomyśleć, co pomyślał i dalej w spokoju przewijać memy.

A tu to nie na nastąpiło.

Co on miał na celu?
-Wywołać kłótnię
-wzbudzić zazdrość
-Może chciał sprawdzić, na ile jej zależy.

Moim zdaniem nie jest za pewny siebie ani uczucia dziewczyny, więc chciał, żeby była trochę zazdrosna, skupiła na nim uwagę, zaczęła się bać, że on zauważa urodę innych. Ogólnie to słabe to trochę.

17 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2017-09-10 12:59:18)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
namazu napisał/a:

Chyba, ze sa (widac, ze nie sa) na takim fajnym poziomie zwiazku, ze dziewczyna sama mowi na spacerze: Zobacz jaki ta ruda ma zajebisty tylek wink

Własnie ja na takim etapie jestem sama ze sobą. Zawsze chętnie skomentuję przy facecie fajny tyłek kobiety, lub inne części ciała. Ale po przeczytaniu tego, co on autorce pisał, sama bym się nieźle wkurzyła. Informacja dla Ciebie: ona mu najpierw grzecznie odpisała, dała do zrozumienia, że zobaczyła, a on dalej drążył temat. To było chamskie i tyle w temacie.

EDIT:
Kinga, trafione w punkt, dokładnie o tym mówię! Co innego jak na ulicy komentuje laskę. Wystarczy spojrzeć i powiedzieć. A co innego wysłać zdjęcie. Tyle zachodu, więc to nie było zwykłe skomentowanie wyglądu innej laski.

18

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Myszeczka23 napisał/a:
namazu napisał/a:

Chyba, ze sa (widac, ze nie sa) na takim fajnym poziomie zwiazku, ze dziewczyna sama mowi na spacerze: Zobacz jaki ta ruda ma zajebisty tylek wink

Własnie ja na takim etapie jestem sama ze sobą. Zawsze chętnie skomentuję przy facecie fajny tyłek kobiety, lub inne części ciała. Ale po przeczytaniu tego, co on autorce pisał, sama bym się nieźle wkurzyła. Informacja dla Ciebie: ona mu najpierw grzecznie odpisała, dała do zrozumienia, że zobaczyła, a on dalej drążył temat. To było chamskie i tyle w temacie.

EDIT:
Kinga, trafione w punkt, dokładnie o tym mówię! Co innego jak na ulicy komentuje laskę. Wystarczy spojrzeć i powiedzieć. A co innego wysłać zdjęcie. Tyle zachodu, więc to nie było zwykłe skomentowanie wyglądu innej laski.

No właśnie, a on jeszcze drążył temat, gdy autorka początkowo zbyła ten mem i nie okazała jakieś większej reakcji. Tak, jakby chciał, żeby okazała, żeby się wkurzyła i była zazdrosna

19

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Nie chamskie a glupie moim zdaniem. Moze autorka jest niezla laseczka albo tak jak wspomnialem wczesniej sa przyjaciolmi i kochankami zarazem to wtedy chlopak wie, ze ja to nie ruszy.

No ale wiemy, ze tak nie jest, chyba. Moze dla chlopaka jest oczywiste, ze jego kobieta jest na poziomie zajebistosci bardzo wysoko i dlatego tak napisal. Widzisz, dywagujemy co, jak, dlaczego a moze...a nie znamy ich relacji. To jest "problem" ktory zalatwia sie przy kawie i pozniej idzie sie do wyra.

20 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2017-09-10 13:06:46)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Dobrze, że z Panów to chociaż Zatroskany to zrozumiał. wink

21

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
namazu napisał/a:

to wtedy chlopak wie, ze ja to nie ruszy.

Jak widać, jednak nie wie. Inaczej nie byłoby tego tematu.

namazu napisał/a:

Moze dla chlopaka jest oczywiste, ze jego kobieta jest na poziomie zajebistosci bardzo wysoko i dlatego tak napisal.

Dla Ciebie byłoby super, miło i w ogóle zajefajnie, gdyby Twoja dziewczyna co jakiś czas wysyłała Ci zdjęcia jakiś przystojnych facetów, najlepiej rozebranych, komentowała i komplementowała do Ciebie ich wygląd? Rozumiem, że pochwaliłbyś jej gust i sam pozytywnie, męskim okiem ocenił nowy obiekt marzeń swojej dziewczyny, mając przy tym świadomość, że Ty taki nie jesteś (można wywnioskować, że autorka nie jest ruda)?

22

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

No widzisz nie mam z tym problemu bo kiedy moja ex juz kobieta kiedys poczynila taka "gafe" to w ciagu kilkudziesieciu sekund wyjasnilem jej co o tym mysle. Zadzwiajace prawda? Rozmowa poskutkowala.

Nie generalizuj (jak zwykle) bo sytuacja miala charakter jednorazowy (bazujemy na tym co laska napisala, nie na tym co ukryla) i jak nie zauwazylas wczesniej napisalem, ze chlopak jest niepowazny lub glupi.

23

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Poza tym ludzie maja cos co nazywa sie poczucie wlasnej wartosci albo nie maja czegos - to sie nazywa kompleksy. Moga miec jeszcze jedna fajna rzecz: luz, dystans i nie spinac posladow jak autorka, ktora ma widac odwrotne proporcje.

24

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
namazu napisał/a:

bo kiedy moja ex juz kobieta kiedys poczynila taka "gafe" to w ciagu kilkudziesieciu sekund wyjasnilem jej co o tym mysle. Zadzwiajace prawda? Rozmowa poskutkowala.

No właśnie, została spacyfikowana, więc ten koleś też powinien być. I mógł się tego spodziewać, 99,9% dziewczyn by go za to spacyfikowało. Tym bardziej dziwię się, że chciało mu się popełnić taką gafę.

namazu napisał/a:

Nie generalizuj (jak zwykle) bo sytuacja miala charakter jednorazowy (bazujemy na tym co laska napisala, nie na tym co ukryla)

takie typki raczej często tego typu numery odwalają, no ale zawsze musi być ten pierwszy raz, tu już autorka musi się wypowiedzieć, choć zapewne musiało już zdarzać się coś podobnego w jego zachowaniu.

namazu napisał/a:

wczesniej napisalem, ze chlopak jest niepowazny lub glupi.

Czyli jednak widzisz, nawet Ty zgadzasz się z opinią kobiet smile

namazu napisał/a:

luz, dystans i nie spinac posladow jak autorka, ktora ma widac odwrotne proporcje

Nie spina pośladków, nie zrobiła mu awantury tak jak niektórzy po takiej jednej gafie tongue Jak widzisz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia tongue

25 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-09-10 13:45:04)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Myszeczka23 napisał/a:

Dobrze, że z Panów to chociaż Zatroskany to zrozumiał. wink

Staram się jak mogę wink

Według mnie jest różnica przypadkowo skomentować czyjś wygląda na ulicy, a co innego postarać się i specjalnie coś takiego wysłać. To tak jakby sugerować dziewczynie, że powinna się przefarbować, zmienić styl ubierania itp. dlatego, że jest brzydka, nieatrakcyjna i musi się zmienić. A podobno kochamy mimo wszystko, a nie za coś?
Autorka miała prawo się zdenerwować takim zachowaniem i jest to naturalne.

26

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Kinga24 napisał/a:
namazu napisał/a:

bo kiedy moja ex juz kobieta kiedys poczynila taka "gafe" to w ciagu kilkudziesieciu sekund wyjasnilem jej co o tym mysle. Zadzwiajace prawda? Rozmowa poskutkowala.

No właśnie, została spacyfikowana, więc ten koleś też powinien być. I mógł się tego spodziewać, 99,9% dziewczyn by go za to spacyfikowało. Tym bardziej dziwię się, że chciało mu się popełnić taką gafę.

namazu napisał/a:

Nie generalizuj (jak zwykle) bo sytuacja miala charakter jednorazowy (bazujemy na tym co laska napisala, nie na tym co ukryla)

takie typki raczej często tego typu numery odwalają, no ale zawsze musi być ten pierwszy raz, tu już autorka musi się wypowiedzieć, choć zapewne musiało już zdarzać się coś podobnego w jego zachowaniu.

namazu napisał/a:

wczesniej napisalem, ze chlopak jest niepowazny lub glupi.

Czyli jednak widzisz, nawet Ty zgadzasz się z opinią kobiet smile

namazu napisał/a:

luz, dystans i nie spinac posladow jak autorka, ktora ma widac odwrotne proporcje

Nie spina pośladków, nie zrobiła mu awantury tak jak niektórzy po takiej jednej gafie tongue Jak widzisz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia tongue


Znowu uogolniasz (niski poziom relacji damsko meskich i ich czestotliwosc to powod najpewniej) Sugerujesz, ze na pewno cos musialo juz wczesniej sie dziac. Skad taki pomysl? Takie typki? Gdzie autorka to napisala?

Mam swoje zdanie a to, ze jest zbiezne z innymi opiniami. Nic z tego nie wynika.

Nie, nie zostala spacyfikowana. Ja dowiedzialem sie skad jej ton/opinia i wyjasnilem jak to odbieram. Rozmowa to sie nazywa, nie przepchniecie swojej racji albo zrownanie kogos z ziemia.

27

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
namazu napisał/a:

Znowu uogolniasz (niski poziom relacji damsko meskich i ich czestotliwosc to powod najpewniej)

ta informacja wyssana z palca, czy skąd tym razem?

namazu napisał/a:

Sugerujesz, ze na pewno cos musialo juz wczesniej sie dziac. Skad taki pomysl? Takie typki?

Bo jak ktoś ma do czegoś skłonność, to z reguły dość szybko to przejawia. Są faceci, którzy starają powstrzymywać się z rozglądaniem na boki, a są tacy, którzy nie widzą w tym nic złego i nie ograniczają się. I jej chłopak do takich raczej należy, skoro nawet nie widział problemu w wysłaniu jej zdjęcia innej dziewczyny i komentowania. To nie uogólnienie czy wymysł, takie coś nazywa się dedukcją smile


namazu napisał/a:

Mam swoje zdanie a to, ze jest zbiezne z innymi opiniami. Nic z tego nie wynika.


Wynika, bo cytując klasyk "jeśli jedna osoba mówi ci, że jesteś pijany- możesz to zignorować. Jeśli mówią ci to dwie osoby, zacznij się niepokoić. Jeśli powiedzą ci to trzy osoby, to idź do domu i połóż się do łóżka".

Jeśli wiele osób mówi autorce to samo, to wyciągnięcie wniosków jest już bardzo łatwe.

28

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
zatroskany internauta napisał/a:
Ola19 napisał/a:

Mój chłopak napisał do mnie dzisiaj.

Początek rozmowy wyglądał tak:
"On: Patrz jaka laska
link do zdjęcia
yikes
Ja: Co z nią?
On: Ruda i ładna
Rzadkie zjawisko  big_smile
Ja: Rude dziewczyny są ładne xd
On: No niby ta ale rzadko mi się podobają
Ale ta jest zajebista  tongue
Ja: Cieszę się (y)"
Jak się potoczyło dalej nie wstawiam. Czy miałam prawo się wkurzyć? Czy przesadzam i to normalne? Chciałabym dowiedzieć się jak inni na to patrzą i być obiektywna  smile Co o tym myślicie?

Jak długo jesteście razem i czy wcześniej przejawiał nadmierne skłonności do interesowania się innymi kobietami w Twojej obecności? Według mnie jakiś komplement w stronę atrakcyjnej dziewczyny/chłopaka nie jest niczym złym o ile jest to rzadkie i nie próbuje jakoś podkreślać, że ktoś jest lepszy od naszego partnera/partnerki. Takie zachowanie może zasmucić i jest nie w porządku.

Półtora miesiąca. Co do nadmiernego interesowania się, raczej nie, raz była delikatna sytuacja. To nie było jednak nie wiadomo co, niewyjaśnione kilka minut przygryzania, już trudno. Jak piszę, nie było to jednak nic wielkiego, jedyna taka sytuacja. Ogólnie nie zachowuje się w ten sposób i ciężko się zdziwiłam po tej wiadomości...

Kinga24 napisał/a:

Nie spina pośladków, nie zrobiła mu awantury tak jak niektórzy po takiej jednej gafie tongue Jak widzisz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia tongue

No właśnie w tym rzecz, że zrobiłam. Mi też nie przeszkadza, jeśli czasem w rozmowie wyjdzie kwestia gustu, sama kilka razy nawet taki temat zaczynałam, pytając o jakieś jego preferencje. W tej sytuacji jednak nie podoba mi się otoczka, szczegóły sytuacji.
1. Zaczęcie rozmowy czymś takim, z niczego, jak szukanie zaczepki, powodu do nowej kłótni. Ogólnie to, o czym pisała część z Was, po co czynić sobie wysiłek i narażać się na spiny?
2. Sposób, w jaki to zrobił. Nie jakieś zwykłe, neutralne "Ej, co myślisz o tej dziewczynie? Według mnie jest ładna a rude raczej mi się nie podobają", według mnie i tak przegięcie biorąc pod uwagę punkt 1 i następne, ale to sformułowanie jest już lepsze niż wspomniane drążenie i mocne określenie "zaje****a".
3. Jest jeszcze punkt, w którym jesteśmy, ciągłe kłótnie w ostatnim czasie, jedna za drugą, a nawet się nie widzimy bo jestem na wyjeździe. W ostatnim tygodniu wyglądało to tak według dni: zalążek kłótni i urwanie rozmowy, kłótnia przez zalążek sprzed dnia, po wszystkim niby zgoda, kłótnia i znowu niby zgoda, dzień ciszy, kłótnia (wczoraj) i cały dzień cisza. Pierwsza o pierdołę, po części w mojej winy. Druga, o tyle może istotna w temacie, że o moje niepełne zaufanie do niego, które zostało kiedyś zniszczone. Po tej sprzeczce zakończonej rozejmem i jednodniową ciszą wita mnie takim komplementem pod adresem jakiejś dziewczyny. To też miało wpływ na mój odbiór tego, ja po ostatnich burzach jestem już zmęczona (on ponoć też, a sam sprowokował), ten początkowy okres chyba powinien być wolny od takich zmartwień, dlatego chciałam w ogóle odstawić tematy, które mogą spowodować kłótnię i dusić je w zarodku, a tu znowu na dzień dobry BUM.. Tyle, że tym razem nie mogłabym zacisnąć zębów, poczułam się po prostu urażona, w tych okolicznościach, po tym wszystkim.. Ostatnio kłóciliśmy się o to, że mu nie ufam przez przeszłość. Ja to zapoczątkowałam w 100%, czasami dopadają mnie wyrzuty i beznadziejny lęk. Zaufanie nie zostało jeszcze odnowione, kiedy to wyciągam, wybucham tymi odczuciami, to działa jak reakcja obronna mojego organizmu, podświadomie moim celem jest, żeby o nie zawalczył, staram się okazać, że mi tej pewności brakuje a jej potrzebuję. A on po czymś takim zamiast się szczególnie postarać je odbudować, zapewnić jakąś stabilność, zaczepia mnie w taki sposób, jakby sam szukał pretekstu do kolejnej sprzeczki (bo według mnie i nie tylko, jak widzę z dotychczasowych opinii, moja reakcja była łatwa do przewidzenia).
4. Ogólnie po przytoczonym dialogu temat zszedł na to, co u mnie. No to odpisałam w kilku zdaniach, on zagaił jednym, ja znowu w kilku chmurkach, na to już nie odpisał wcale, plus to co pisałam odczytywał po czasie. Jakby skomentowanie tamtej dziewczyny było priorytetem, a normalna rozmowa tylko przykrywką, którą musiał odbębnić. A później w kłótni na odwrót, napisał, że po prostu przeglądał, był akurat na tym, a chciał napisać, więc to właśnie wysłał. Tyle że od razu po wymianie zmian na temat laski jego entuzjazm do rozmowy jakoś spadł, więc sensu to dla mnie nie ma.
5. Po czasie pomyślałam, że nie powinnam tego tak zostawić. Może dziecinnie, ale zrobiłam podobnie, wysłałam mu zdjęcia kolegów z pytaniem, który ładniejszy. Nie bulwersował się, ale po tamtej rozmowie byłby to oczywisty samobój przecież. Rozmowę szybko przekierowałam na tamtą ze stwierdzeniem, że też średnia. Padł kolejny tekst, który mnie wkurzył:
"No może
Kwestia gustu
Ja tam nie lubię rudych
Ale ta mnie urzekła
Może przez uśmiech"
Dla mnie przegięcie po raz drugi, jeszcze gorsze niż wcześniejsze chyba, po tym komentarzu zaczęła się awantura. Najpierw się wielce zdziwił, o co mi w ogóle chodzi, że powinnam dorosnąć, nie mam dystansu i dziwnie reaguję. Pisał, że ja też niby mogę mu wysyłać zdjęcia jakiś chłopaków, na pewno nie wściekałby się tak o to. A ja jakoś nie potrafię sobie wyobrazić mnie zaczepiającej go w stylu "Eeeej, patrz na niego! Niby nie gustuję w takich, ale jest świetny". Może jestem głupia, ale ciężko mi wyobrazić sobie chłopaka, który normalnie by to przyjął. Niby przepraszał, że tamta mi do pięt nie dorasta, nie było w tym aluzji do mnie itp. Jednak dla mnie to było już po tym na tyle przegięcie, że najpierw próbowałam to uciąć i po prostu się nie odzywać, ale póżniej drążyłam, głównie przez to, że te przeprosiny nie były szczere. Według niego. Według niego inne dziewczyny nie miałyby pretensji i zachował się w pełni ok. Na zasadzie "Nie zrobiłem nic złego, to jest zupełnie normalne, a przeprosiłem za to, że wysłałem ci to nie wiedząc, że nie potrafisz tego normalnie przyjąć", sam pisał wiadomości w tym stylu. Właśnie to mnie też boli, przeprosiny, które tak naprawdę wręcz przeciwnie, są na odczepne, odwracają kota ogonem robiąc ze mnie idiotkę, zrzucają winę na mnie. Tylko dodatkowo ranią, dziękuję za coś takiego.
Podejście z kilku ostatnich zdań (że według niego to normalne i powinnam być neutralna) wkurzyło mnie na tyle, że chcę spojrzeć na to obiektywnie. Nie biorąc pod uwagę punktu 3, czy to naprawdę normalne, a ja wydziwiam? Jakie byłyby wasze reakcje? I osobno, bez tej dokładnej otoczki, przeszłości i biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.

29

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Jakieś jeszcze opinie?:)

30

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Olu, jeśli on sam mówi, że mozesz mu wysyłać zdjęcia chłopaków i on się nie będzie wściekał - to zacznij to robić. Wyszukuj przystojniaków, najlepiej umięśnionych z gołymi klatami i mu wysyłaj, pisząc, patrz jaką ma klatę, urzekł mnie, taki to mi się podoba... I zobaczymy ile wytrzyma.

No chyba, że nie masz ochotę się bawić w jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie, to znajd sobie dojrzałego partnera, bo ten nie dość, że nie rozumie, co w tym złego, to ignoruje Twoje uczucia, gdy próbujesz mu uświadomić, że Ci to nie odpowiada.

31

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Co za dzieciak (ーー;)

32

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

To normalne, ze mu się podobają inne, tak samo jak obie podobają się inni faceci. Ja nie widze w tym nic dziwnego

33

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
papa77877 napisał/a:

To normalne, ze mu się podobają inne, tak samo jak obie podobają się inni faceci. Ja nie widze w tym nic dziwnego

Ależ ja nie widzę nic dziwnego w tym, że podobają mu się inne dziewczyny. Niestosowne jest jednak dla mnie, że po zobaczeniu zdjęcia w necie jakiejś panny wpadła mu w ogóle do głowy myśl, żeby zacząć ze mną rozmowę na jej temat i pochwalić się, że mu się podoba. Już pisałam, fajnie jest nakreślać swój gust partnerowi, jaki typ robi wrażenie i jakie odczucia wywołuje dany wygląd, ale gdzieś powinna chyba stać granica dla poszanowania partnera. Ludzie, którzy się kochają nie czują raczej potrzeby pokazywać drugiej osobie, że ktoś mocno przykuł ich uwagę, tak bardzo im się podoba, że aż muszą wykazać podziw zaczynając rozmowę z osobą, która de facto powinna być takich pochlebstw adresatem. Dla mnie to niepokojące, ale chcę poznać opinię ogółu.

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Gadanie do swojej kobiety, jakie to inne są piękne to trochę taki strzał w kolano bo jakkolwiek partnerka nie byłaby tolerancyjna, takie coś nie jest nigdy dla niej miłe.

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Ola19 napisał/a:
papa77877 napisał/a:

To normalne, ze mu się podobają inne, tak samo jak obie podobają się inni faceci. Ja nie widze w tym nic dziwnego

Ależ ja nie widzę nic dziwnego w tym, że podobają mu się inne dziewczyny. Niestosowne jest jednak dla mnie, że po zobaczeniu zdjęcia w necie jakiejś panny wpadła mu w ogóle do głowy myśl, żeby zacząć ze mną rozmowę na jej temat i pochwalić się, że mu się podoba. Już pisałam, fajnie jest nakreślać swój gust partnerowi, jaki typ robi wrażenie i jakie odczucia wywołuje dany wygląd, ale gdzieś powinna chyba stać granica dla poszanowania partnera. Ludzie, którzy się kochają nie czują raczej potrzeby pokazywać drugiej osobie, że ktoś mocno przykuł ich uwagę, tak bardzo im się podoba, że aż muszą wykazać podziw zaczynając rozmowę z osobą, która de facto powinna być takich pochlebstw adresatem. Dla mnie to niepokojące, ale chcę poznać opinię ogółu.


Ale on taki ni z gruchy ni z pietruchy?
Bo jeszcze rozumiem, gdybyście na przykład rozmawiali/ dyskutowali o określonych typach urody ( w tym przypadku rudych dziewczynach) i on znalazł jakąś dziewczynę z sieci i kontynuował wątek. Ok, to jeszcze by przeszło, ale ot tak? Nie wiem. Wygląda to jakby faktycznie chciał wzbudzić w Tobie zazdrość. Myślę, że powinnaś mu powiedzieć, że to nie jest fajne

36 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-09-12 12:05:48)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Nastepnym razem w ogole mu nie odpisuj na to. O czym tu dyskutować ? Obecne czasy, kiedy to wszystko "pisze się" a nie mowi to paranoja. Potem sa wlasnie takie sytuacje, jakies niedopowiedzenia, domyslanie sie, zastanawianie sie o co mu chodziło. Skoro z Toba jest to raczej podobasz mu się taka jaka jestes i tak byc powinno. Po co zasmiecac glowe takimi bzdetami. Nie przejmowac sie i do przodu smile A jak zapyta niewinnie "czemu nie odpisujesz" i bdzie drazyl temat to juz odpisz mu ze czekasz az skonczy patrzec tongue

37 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-12 14:00:06)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

@Ola19 -- trzymaj się tego co sama uważasz, bo uważasz dobrze, czyyyyyli:      mogą się twojemu chłopakowi podobać inne dziewczyny, ale niech Cię tym nie drażni tylko zachowa dla siebie

Pytanie postawione w wątku -- czy miałaś powód aby się wkurzyć?

Moja odpowiedź:

(1) jeśli się wkurzasz, bo mu się jakaś obca laska spodobała -- NIE masz prawa
(2) jeśli się wkurzasz, bo Cię źle potraktował i zachwycał się obcą laską na twoich oczach, a nawet usiłował to z Tobą omawiać -- MIAŁAŚ PEŁNE PRAWO SIĘ WKURZYĆ

Pozdrowienia!

38

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

ja bym zapytała w jakim celu Ci to okazuje bo dla mnie przekaz jest trochę niejasny.

39

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Gary napisał/a:

@Ola19 -- trzymaj się tego co sama uważasz, bo uważasz dobrze, czyyyyyli:      mogą się twojemu chłopakowi podobać inne dziewczyny, ale niech Cię tym nie drażni tylko zachowa dla siebie

Pytanie postawione w wątku -- czy miałaś powód aby się wkurzyć?

Moja odpowiedź:

(1) jeśli się wkurzasz, bo mu się jakaś obca laska spodobała -- NIE masz prawa
(2) jeśli się wkurzasz, bo Cię źle potraktował i zachwycał się obcą laską na twoich oczach, a nawet usiłował to z Tobą omawiać -- MIAŁAŚ PEŁNE PRAWO SIĘ WKURZYĆ

Pozdrowienia!

W żadnym wypadku 1. Ja też dalej mam swój gust, potrafię zapatrzeć się na jakiegoś przystojniaka. Jeśli jednak natrafiłabym na zdjęcie jakiegoś nawet by mi przez myśl nie przeszło, żeby pisać mojemu chłopakowi, że mi się podoba. Po co? Żeby podziwiał ze mną, ucieszył się, że informuję go o moim pociągu do innych? Dla mnie to jest oczywiste, on pisał, że mogę mu wysyłać i się nie będzie obrażał, ale dużo bym dała, żeby cofnąć czas i tego samego dnia wyprzedzić go odwracając sytuację. "Zobacz, jaki zajebisty, koleś niby nie w moim stylu, ale mnie urzekł". Nie uwierzę, że byłby z tego zadowolony. On zdenerwował się, że zrobiłam awanturę, że inne dziewczyny kolegów co najwyżej rzuciłyby jakiś tekst i tyle. W tym rzecz, pominę, że są to tylko jego luźne domysły, bo nie wiem, jak można nie stracić równowagi, kiedy twój facet oświadcza ci, że urzekła go inna. Pisząc to jest jednak świadomy, że mogłoby to innym nie odpowiadać, chociaż trochę je urazić. Mimo to z pełną świadomością tak zrobił. I tu mam pytanie - po co? W jakim celu robić coś, co może zranić tą drugą osobę, umyślnie robić coś takiego? To nie brzmi dla mnie fair. Według mnie takie działanie, świadoma możliwość zranienia jest wystarczającym powodem do wszczęcia kłótni.
Przepraszał, owszem. Tylko co z tego, skoro jego reakcją na moją złość były najpierw pociski, że powinnam dorosnąć, to jest normalne, późnej "przepraszam", a dalej doprecyzowanie, że nie za to, że zrobił źle wysyłając mi to, tylko dlatego, że ja nie umiem normalnie reagować.
Nibe pisał, dla niego to normalne, inna para tak robi (chociaż nie sądzę, że w taki sposób), więc pomyślał, że ja też się nie wkurzę. A co, jeśli ktoś sobie wymyśli, że pewien poziom zdrady, np adorowanie innej, flirt, jest na porządku dziennym, dla niego jest normalne? Dziewczyna się wkurzy, chłopak zdziwi jej reakcją, przeprosi z przymusu, ona dalej będzie drążyć bo takie coś jej nie satysfakcjonuje, on stwierdzi, że dla niego jest to normalne i przeprasza tylko przez jej dziwną reakcję. Czy taką różnicę poglądów można wciskać wszędzie jako powód do odpuszczenia winy, nieważne jak dziwnego zdania by się nie miało? Jeżeli dla niej jego wina jest oczywista, nie powinien on raczej przemyśleć swojego zachowania, spróbować domyśleć się, dlaczego postąpił źle i dopiero wtedy przeprosić?
On uniósł się dumą i nie rozmawiamy już piąty dzień. Dwa dni temu były snapy, opisy co robi, jakby nic się nie stało. Jednak uważam, że zasługuję na szczere przeprosiny, a nie wymuszony fake. Niedawno ja zrobiłam głupotę, nie jakąś straszną zresztą, w dodatku pod wpływem alkoholu, do którego on mnie namawiał. Przeprosiłam, szczerze zresztą. Co usłyszałam? "Przepraszam nie zawsze wszystko załatwi". Pół godziny płacząc przepraszałam, błagałam o wybaczenie, pytałam, co mam zrobić, żeby nie był na mnie zły. A różnica poglądów też była, bo widziałam w tym też jego winę, nie uważałam, że zrobiłam coś tak złego, żeby musieć tyle czasu się płaszczyć. Jednak myślałam, gdzie zrobiłam błąd i go żałowałam. Ja chciałabym po prostu tego samego, nawet nie błagań i płaczu, po prostu zrozumienia błędu i szczerych przeprosin. Nie mam siły wyciągać znowu ręki, a on radzi sobie jakoś beze mnie tyle czasu..
Co o tym myślicie? Czy mam klapki na oczach, powinnam odpuścić bo przesadzam? Sama porozmawiać?

40

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Nie, nie odpuszczaj. Dlaczego niby? Skoro Ty tak to widzisz, tak czujesz, to trzymaj się tego. Jeśli odpuścisz, to wyjdziesz na wariatkę, co najpierw robi awantury, a potem przeprasza. Prawda jest taka, że on nie widzi problemu w swoim postępowaniu - i to jest problem. Druga rzecz - przyjrzyj się jego słowom, ze przepraszam nie zawsze wszystko załatwia. Dla niego nie załatwia, a dla Ciebie powinno? Przeprosił, więc koniec tematu? To jest takie przepraszanie na odwal się - po to tylko, by by komuś usta zamknąć, bez faktycznego zrozumienia problemu i skruchy.

Ty przepraszasz płacząc, a on się pastwi, ze to niczego nie załatwia, za to Ty jemu powinnaś wybaczyć, gdy tylko rzuci "przepraszam"?

Jakie masz plany odnośnie tego związku?

41 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-14 20:58:06)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

A szarpiecie się jak jakieś natolatki... Przepraszasz, potem płaczesz. On daje Ci w kość, potem robisz awanturę, zawalił chłoptaś, a potem mówi Tobie, abyś dorosła... Potem Ty oczekujesz super przeprosin -- na cóż Ci one?

Chcesz z nim być, to zamieć wszystkie problemy pod dywan i zacznijcie od nowa. A jak nie chcesz mieć takiego męża to z nim zerwij.

Radzi sobie 5 dzień bez Ciebie? Co znaczy "radzi sobie"? Dzieci ma na opiekę? Czy może jest inwalidą a Ty opiekunką? A zanim Cię poznał to też sobie radził? Czy jego życie bez Ciebie jest niemożliwe?

42

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Powiem tylko tyle. Jeśli się wkurzysz to dasz mu to czego on właśnie oczekuje. Poza tym: Jak facet bez klasy może mieć dumę??? ಠ_ಠ

Jedyny arsenał jaki możesz teraz użyć na swoją korzyść to tylko ignorowanie. Tylko musisz się tego trzymać mocno i nie łapać na jego gierki czy zaczepki. Pewnie napisze za jakiś czas, więc wiesz co robić.

Ale czy związek to ciągła zabawa w ignorowanie i wychowywanie małego chłopca? Sama odpowiedz :-)

43

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
CatLady napisał/a:

Nie, nie odpuszczaj. Dlaczego niby? Skoro Ty tak to widzisz, tak czujesz, to trzymaj się tego. Jeśli odpuścisz, to wyjdziesz na wariatkę, co najpierw robi awantury, a potem przeprasza. Prawda jest taka, że on nie widzi problemu w swoim postępowaniu - i to jest problem. Druga rzecz - przyjrzyj się jego słowom, ze przepraszam nie zawsze wszystko załatwia. Dla niego nie załatwia, a dla Ciebie powinno? Przeprosił, więc koniec tematu? To jest takie przepraszanie na odwal się - po to tylko, by by komuś usta zamknąć, bez faktycznego zrozumienia problemu i skruchy.

Ty przepraszasz płacząc, a on się pastwi, ze to niczego nie załatwia, za to Ty jemu powinnaś wybaczyć, gdy tylko rzuci "przepraszam"?

Jakie masz plany odnośnie tego związku?

No właśnie myślę tak samo, ale mam wrażenie, że sama zepsułam moim drążeniem. Zamiast dosadnie napisać, że to dla mnie przegięcie i nie jest to normalne, weszłam w bezsensowny dialog. A im dłużej piszesz w takiej sytuacji, tym bardziej cię chłopak zlewa..
A co z tym dalej zrobić właśnie nie wiem. Czy czekać na odzew, czy jeśli się odezwie normalnie nie odpisać lub się doczepić. Albo sama skończyć. Jednak nie jestem chyba w stanie, zależy mi bardzo..

Gary napisał/a:

A szarpiecie się jak jakieś natolatki... Przepraszasz, potem płaczesz. On daje Ci w kość, potem robisz awanturę, zawalił chłoptaś, a potem mówi Tobie, abyś dorosła... Potem Ty oczekujesz super przeprosin -- na cóż Ci one?
Chcesz z nim być, to zamieć wszystkie problemy pod dywan i zacznijcie od nowa. A jak nie chcesz mieć takiego męża to z nim zerwij.
Radzi sobie 5 dzień bez Ciebie? Co znaczy "radzi sobie"? Dzieci ma na opiekę? Czy może jest inwalidą a Ty opiekunką? A zanim Cię poznał to też sobie radził? Czy jego życie bez Ciebie jest niemożliwe?

Ogólnie mam zły nastrój i ochotę płakać, ale Twoja wypowiedź rozśmieszyła mnie do granic, dziękuję xD Radzi sobie w sensie, że jakoś nie boli go chyba brak kontaktu ze mną i niezgoda między nami, osoby kochające się powinny chyba chcieć jak najszybciej dążyć do zgody bo tęsknią za sobą. A co do przeprosin, potrzebuję ich, bo nie wyobrażam sobie budować czegokolwiek na kłamstwie, kiedy zraniło mnie jego zachowanie, a znowu muszę ustąpić. To wciąż by we mnie siedziało, takich rzeczy jest więcej i zamiatanie ich pod dywan z perspektywy czasu nie było dobrym pomysłem. Do związku potrzeba chęci do współpracy, a w tej sytuacji jest opór z jego strony.

44 Ostatnio edytowany przez Ola19 (2017-09-15 20:06:11)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Jestem coraz bardziej wykończona tą sytuacją. Nie rozmawiamy już prawie tydzień, nie wiem co z nami będzie. Nie wiem czy w ogóle jest jeszcze jakieś "my".. Założyłam ten wątek pełna goryczy, zraniona, że jak on może nie widzieć swojej oczywistej winy. Po to, by znaleźć potwierdzenie, że to on zawinił i móc uzyskać siłę do walki o swoje zdanie. Chciałam się nakarmić poparciem, utwierdzić, że jestem normalna i tym razem to nie moja wina. Naładowałam to podejście, bo większość myśli podobnie, nie jest to chyba jednak nic dobrego, nakręcam się i moja złość tylko narasta. Myślę wkoło "wszyscy to widzą, inne kobiety twierdzą, że by im się to nie podobało, dla niemalże wszystkich jest to coś oczywistego, dlaczego więc on tego nie widzi?! Dlaczego obstaje tak usilnie przy swoim, pisze, że inne pary też tak robią, że to coś normalnego, kiedy wszyscy, z którymi rozmawiam są mojego zdania?!". Denerwuje mnie też każda sprzeczna odpowiedź, myślę, jak przekonywać, że żadna z tych osób w mojej sytuacji nie byłaby zadowolona, bo wiem, jak mnie to dobiło, jak się czułam w tej rozmowie. Tylko właśnie. Co z tego, że ktoś jest innego zdania, skoro ja czuję, że postąpił nie fair w stosunku do mnie, że poczułam się bardzo źle z tym, co zrobił? Czy to nie o to właśnie w tym tak naprawdę chodzi? Czy to właśnie nie to, co myślą i robią inni, tylko to, jak ja czuję się we własnym związku powinno się liczyć? Co mnie w sumie obchodzi zdanie innych osób, skoro to nie jest ich związek, to nie one, ale ja z nim jestem. Są osoby, które zareagowałyby podobnie do mnie, nie jestem jedyna, nie nienormalna. A liczyć powinna się moja opinia i uczucia, nie jego znajomych, czy osób postronnych. Sam mi kiedyś pisał, że my nie jesteśmy inni, "my to my". Dlaczego w naszym związku liczy się dla niego bardziej szablon, jaki nakładają znajomi niż ja? Czy jeżeli zranił mnie na tyle, że wywołałam po tym kłótnię nie znaczy to, że powinien postarać się zwrócić uwagę na mnie i to co ja myślę, a nie inni? Moja koleżanka kiedy pisałam z nią o tym skomentowała "jeśli czułaś, że przegina, to pewnie tak było".
Bolą teraz wszystkie słowa, które mi mówił, wyznania i deklaracje. Zastanawiam się, jak osoba, która kocha może nie podejmować prób pogodzenia? Jak może nie szukać swoich błędów? Nie brać pod uwagę tego, co czuję. Oświadczyłam mu ostatnio, że ja nie zawsze będę mogła walczyć i nie wiem, czy wtedy zrobi to on. Bo po co ktoś, kto uniesie się dumą i jest ona ważniejsza nawet od drugiej osoby? Po co ktoś, kto może przyjmie wyciągniętą rękę, ale sam jej nie wyciągnie, gdy zajdzie taka potrzeba? Ile znaczy jego "kocham Cię", jeśli nawet nie jest w stanie kiwnąć palcem kiedy chcę odejść?
A jednak wiem, ile znaczy moje "kocham", że zależy mi jak na nikim do tej pory. Nie umiem odpuścić, chcę to ratować, próbować to posklejać, ale sama tego wózka nie uciągnę. Kiedy powinnam się odezwać, jeśli on tego nie zrobi? Ile mam czekać? I czy czekać na moją próbę ratowania, czy raczej zakończenia? Chociaż nie potrafię sobie jakoś wyobrazić zerwania.
Wariuję i nie wiem co robić. Mam już dosyć, zostałam bez sił.

45

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Minęło trochę czasu odkąd tu pisałam. Wątek w sumie nie dotyczy już tak naprawdę ściśle sprawy poruszonej w pierwszym poście i założę osobny o całej sytuacji, bo nie daję rady..
Po ponad tygodniu milczenia zdecydowałam się zadzwonić. Tak jak myślałam, czekał, aż znowu ja odezwę się pierwsza. Twierdził cały czas, że dla niego to normalne i jego znajomi tak robią, ale przeprosił bo zobaczył, że się zdenerwowałam. Nie było w jego głosie jakiejś radości, że mamy kontakt po takim czasie, ani skruchy. Twierdził, że przeprosił szczerze a ja i tak byłam zła. Wyszedł kompromis, bo skoro utrzymywał, że zrozumiał i dlatego przeprosił dałam spokój.

46

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Ola19 napisał/a:

Twierdził cały czas, że dla niego to normalne i jego znajomi tak robią, ale przeprosił bo zobaczył, że się zdenerwowałam.

Zmień chłopaka to będzie miał innych znajomych smile Facet co nie ma własnego systemu wartości tylko kieruje się co mówią koledzy to bardzo niedojrzały typ. To wy tworzycie ze sobą związek i to między dwojgiem ludzi są różne emocje i tarcia. Jeśli w jego życiu i tej prostej emocjonalności nie ma miejsca na tworzenie relacji i normalne rozmowy to przepraszam, niech wraca do kolegów i swojej "piaskownicy"

47

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Witam ponownie!
Tak jak pisałam, wątek ten miał być z założenia tylko zbieraniem opinii, zaczęłam tu jednak głębiej wnikać w szczegóły mojego związku, dlatego uznałam, że założę nowy wątek konkretnie temu poświęcony, ponieważ problem nie był już później taki jak w temacie i chciałam go oddzielić, bo tutaj tytuł wskazuje na zupełnie inny problem i jest już na tyle przewałkowany, że nie przyciąga chyba zbyt wielu zainteresowanych. Tamten wątek został zamknięty przez zasadę o jednym temacie na jeden związek, przeklejanie tu jego treści też chyba nie jest zgodne, ale fajnie byłoby, gdyby ktoś go przeczytał, jest to jeden z tylko dwóch, które tutaj założyłam.
Spotkaliśmy się w piątek. Przywitał się jak zawsze, buziakiem w usta, zamieniliśmy z dwa zdania, oddaliliśmy się kilka metrów od mojej klatki i usłyszałam to, czego się tak obawiałam. Zerwał ze mną. Wszystko się pode mną ugięło, czułam się, jakbym dostała mocno w głowę.. "Nie spodoba ci się to co powiem, ale nie przyjechałem tutaj na randkę". Te słowa wciąż obijają się strasznym echem w mojej głowie. Poszliśmy usiąść, rozmawialiśmy godzinę. Mówił, że się wypalił, że ostatnio było coraz gorzej, a w ostatnich dniach bardzo dużo myślał.. Że nasze charaktery, światopogląd są przeciwstawne i to nie miało prawa się udać. A ja zastanawiam się, jak miało się nie wypalić, jeśli nie widzieliśmy się tyle czasu, mieliśmy taką serię kłótni, nie rozmawialiśmy później tydzień, dalej już tylko kilka dni miotania.. Pytałam, żeby szczerze mi powiedział, czy naprawdę przez tamto pół roku miał dla mnie uczucia i myślał. Powiedział, że tak, ale zerwał kontakt z tych powodów, o których mówił wcześniej. Uraz do związków na odległość, przeciwne charaktery.. Że udało mu się to w miarę zdusić. To boli mnie strasznie, że czuliśmy ponoć to samo tyle czasu, a możliwość bycia razem paradoksalnie to zniszczyła. Jak mógł dwa tygodnie wcześniej pisać, że kocha, nie zostawi, a po tym twierdzić, że od pewnego czasu było coraz gorzej?
Pytał, czy mimo wszystko go lubię, że nie chce znowu znikać, chce utrzymywać kontakt. Odparłam, że tak i się zgodziłam. Nie wiem co mam teraz zrobić, czuję straszną pustkę i ból. Wciąż strasznie go kocham. Cały czas zadaję sobie w głowie pytania "po co było to wszystko?", "po co był ten cały rok?".. Nie mogę znaleźć odpowiedzi dlaczego tak strasznie cierpiałam, związek nadał temu sens, ale teraz to już koniec. Nie wiem jak się z tym pogodzić. Mam zakodowaną od dawna walkę do samego końca, wcześniej żyłam nadzieją, ale teraz powinna ona umrzeć. Tylko że ja nie chcę być z nikim innym, nigdy mi tak nie zależało.
Nie wiem, czy utrzymywać kontakt, bardzo kusi mnie pisanie do niego, ale teraz będzie to natarczywość, boję się, że mnie znienawidzi za to. Słyszałam, że od byłych powinno się odcinać, ale ja już od stycznia przez kilka miesięcy stosowałam tą strategię i nie podziałała wcale, byłam tylko w depresji. Nie wiem, czy teraz nie lepiej spróbować inaczej, mieć jakiś kontakt, zresztą nie wyobrażam sobie go stracić. Jeśli ma mi nie przejść to chyba warunki nic tutaj nie zmienią.
Przed tym wydarzeniem przepłakałam połowę nocy. Po nim prawie nie mogłam, dopiero w drodze do mojej siostry uroniłam trochę łez. Od tego czasu nic, mam blokadę, nie chcę stracić już ani jednej łzy, cierpieć więcej, przez ten rok mam wrażenie, że wyrobiłam limit. Czuję się jednak źle, nic nie ma sense, nie mam co robić i myślę tylko o tym. W dodatku dzisiaj przeprowadzam się do stolicy na studia, będę tam praktycznie sama, zdana na siebie i bez możliwości spotkania, rozmowy z kimkolwiek. Czuję się strasznie ;(

48

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Monoceros napisał/a:

Masz niezbywalne prawo do wszelkich emocji, więc masz prawo się złościć.
.

A co to za bzdury? Od kiedy to wolno grzeszyc, albo miec np złe emocje takie jak zawisc, zazdrosc? Jesli sie je ma to sie juz ma, ale to nie znaczy ze ma sie prawo je miec- to jest zle i grzeszne. Istnieją pewne NORMY ETYCZNE juz nawet abstrahujac od religii

49

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
rafal_m napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Masz niezbywalne prawo do wszelkich emocji, więc masz prawo się złościć.
.

A co to za bzdury? Od kiedy to wolno grzeszyc, albo miec np złe emocje takie jak zawisc, zazdrosc? Jesli sie je ma to sie juz ma, ale to nie znaczy ze ma sie prawo je miec- to jest zle i grzeszne. Istnieją pewne NORMY ETYCZNE juz nawet abstrahujac od religii

zglosilam jako trolla
bo jeszcze jakaś osoba z problemem uwierzy w takie bzdety hmm

50

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
Ola19 napisał/a:

Zerwał ze mną.
Jak mógł dwa tygodnie wcześniej pisać, że kocha, nie zostawi, a po tym twierdzić, że od pewnego czasu było coraz gorzej? (

Wyjdzie Ci na dobre. No i przecież miał rację - było coraz gorzej i wątek jest tego dowodem.

51

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
_v_ napisał/a:
rafal_m napisał/a:

A co to za bzdury? Od kiedy to wolno grzeszyc, albo miec np złe emocje takie jak zawisc, zazdrosc? Jesli sie je ma to sie juz ma, ale to nie znaczy ze ma sie prawo je miec- to jest zle i grzeszne. Istnieją pewne NORMY ETYCZNE juz nawet abstrahujac od religii

zglosilam jako trolla
bo jeszcze jakaś osoba z problemem uwierzy w takie bzdety hmm

Ja też big_smile

52

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
CatLady napisał/a:
Ola19 napisał/a:

Zerwał ze mną.
Jak mógł dwa tygodnie wcześniej pisać, że kocha, nie zostawi, a po tym twierdzić, że od pewnego czasu było coraz gorzej? (

Wyjdzie Ci na dobre. No i przecież miał rację - było coraz gorzej i wątek jest tego dowodem.

Ale coraz gorzej było jak dla mnie tylko przez kłótnie i brak kontaktu. Obwiniam się, że mogłam w ogóle nie wyjeżdżać i to wszystko nie miałoby miejsca.. Kłótnie bez sensu, które przy braku rozmowy niszczyły uczucia..
Mimo wszystko wciąż go kocham. To nie jest zwykłe zauroczenie, pokochałam go od pierwszej chwili. Nie mogłam o nim zapomnieć przez ponad pół roku! Cały czas go kochałam i tęskniłam. Każdy mój poprzedni obiekt westchnień chciałam usunąć z serca, w jego przypadku czuję jakby przeznaczenie. Nie potrafię wyobrazić sobie nikogo na jego miejscu, chcę tylko jego, tylko jego pragnę, od poznania w ogóle nie dostrzegam innych facetów. Chociaż wkurzał mnie wielokrotnie i wiele rzeczy w nim kłóci się z moimi poglądami, kocham i akceptuję go całego. Nigdy moje uczucia nie były tak dojrzałe, prawdziwe i szczere, to nie ma nic wspólnego z zauroczeniem.
Chcę utrzymywać z nim kontakt i walczyć o jego uczucia. Jeśli on nie jest dla mnie i ma mi przejść stanie się to w każdych warunkach, ja w poprzednich przypadkach. Skoro wciąż żywię do niego uczucia to chcę się starać o ponowne odwzajemnienie jego. Przez ostatni rok za każdym razem robiłam wszystko, nie poddawałam się i zamierzam to robić dopóki będę chciała z nim być. Już raz moja walka nie była na marne, teraz postaram się go odzyskać. Pragnę kontaktu z nim mimo wszystko, kocham go jako chłopaka, kolegę, człowieka, nie chcę się odcinać dlatego, że jedna rola nie wypaliła. O miłość trzeba walczyć do końca smile

53

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
_v_ napisał/a:
rafal_m napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Masz niezbywalne prawo do wszelkich emocji, więc masz prawo się złościć.
.

A co to za bzdury? Od kiedy to wolno grzeszyc, albo miec np złe emocje takie jak zawisc, zazdrosc? Jesli sie je ma to sie juz ma, ale to nie znaczy ze ma sie prawo je miec- to jest zle i grzeszne. Istnieją pewne NORMY ETYCZNE juz nawet abstrahujac od religii

zglosilam jako trolla
bo jeszcze jakaś osoba z problemem uwierzy w takie bzdety hmm

Wszystko ok u CIebie z glową? Bo jesli zasady etyczne to bzdety to smiem powatpiewac:D

54

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Na pewno powinnaś docenić fakt, że chłopak miał odwagę i załatwił to po męsku. A nie jak pipka przestając się odzywać. Za uczciwość i podejście do tematu ma plus.
Teraz też dowiadujesz się jaki był sens tej rozmowy od której zaczęłaś wątek. Pewnie chciał Cię sprowokować żebyś dała mu pretekst.
Co do dalszej walki i starania się - rób to co uważasz za stosowne, tak byś nie żałowała niczego w przyszłości. Ludzie czasem się schodzą, a czasem tracą zupełnie kontakt. Różnie może być. Natomiast myśl w tym wszystkim. I daj mu odetchnąć. Nie stalkuj.

55 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2017-09-27 06:26:29)

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

W tym wypadku akurat facet nie jest uczciwy, a bezczelny! Wiedział jak Ola go kochała, a zbywał ją przez 3 tygodnie! Przez ten czas nawet próbował sprowokować ją samą do zerwania wysyłając jej zdjęcie rudej laski. Wiedział, że ona nie da mu spokoju, dlatego w ostateczności zerwał.

Olu Ty jesteś pewna, że go kochasz? Czy raczej zależy Ci, żeby to on w końcu pokochał Ciebie? Bo to różnica! Jesteś nie kochaną kobietą, zależy Ci więc bardzo na tym, aby w końcu Cię dostrzegł, tak prawdziwie, tak bardzo zechciał, walczył, był, chciał... Bo brakuje Ci tego. Ale to nie jest miłość do konkretnego faceta, tylko wielkie pragnienie bycia przez niego chcianą. Od początku tylko na tym Ci zależało, nie na nim. On mógł robić z Tobą wszystko, a Ty i tak byś go chciała. A on nie potrzebował kobiety, która będzie go pragnęła tylko dlatego, że on mniej pragnie. Każdy człowiek potrzebuje być kochany za coś. Doceniony za to co zrobił, a nie chciany, bo czegoś nie robił. To nie jest bezwarunkowa małość, tylko brak poszanowania dla samej siebie. To Ty wiecznie byłaś, wiecznie chciałaś, on chciał tylko spróbować, bo mu się nudziło, nic konkretniejszego nie miał do roboty. A Ty nadal chcesz walczyć. Walczyłaś cały czas, aż odszedł i Ty nadal chcesz walczyć. O kogo? O faceta, który Cię nie chce? A potem my kobiety, dziwimy się, że jest wielu dobrych facetów zniechęconych do związków, bo starali się, a kobiety i tak wolały tych, którzy mieli je gdzieś.
Ja nie chcę, żebyś teraz nagle przestała coś do niego czuć. Chcę tylko byś zrozumiała skąd te uczucia się wzięły. Nie z miłości, a z ogromnej potrzeby bycia chcianą. Zastanów się, czy chcesz całe życie spędzić z facetem, który może traktować Cię jak chce, ważne, że przy Tobie? Któremu wszystko ujdzie na sucho, jeśli tylko zostanie?

56

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?
zmartwiony86 napisał/a:

Na pewno powinnaś docenić fakt, że chłopak miał odwagę i załatwił to po męsku. A nie jak pipka przestając się odzywać. Za uczciwość i podejście do tematu ma plus.
Teraz też dowiadujesz się jaki był sens tej rozmowy od której zaczęłaś wątek. Pewnie chciał Cię sprowokować żebyś dała mu pretekst.
Co do dalszej walki i starania się - rób to co uważasz za stosowne, tak byś nie żałowała niczego w przyszłości. Ludzie czasem się schodzą, a czasem tracą zupełnie kontakt. Różnie może być. Natomiast myśl w tym wszystkim. I daj mu odetchnąć. Nie stalkuj.

Właśnie chciałabym chociaż szczerego stwierdzenia, że zrobił mi to na złość, aby wywołać zazdrość, cokolwiek. A on cały czas utrzymywał do samego końca, że po prostu chciał zagadać, zaczepić jakoś, a akurat był na tym memie, że równie dobrze mógłby to być każdy inny. I najpierw się zdziwił a później jak zobaczył, że się wkurzyłam to nie podzielił moich oglądów, ale zrozumiał i "przeprosił", a ja drążyłam.. Ten pisał dalej co niby ma zrobić, ale nie wziął pod uwagę, że nie poparł swoich przeprosin żadnym zrozumieniem, minimalną skruchą - "No w sumie faktycznie, trochę słabo", "Głupio wyszło, nie pomyślałem". Nic takiego. I chyba naprawdę uwierzyłam, że dla niego to nie miało znaczenia, naprawdę różnimy się strasznie podejściem do wielu rzeczy..
Co do tego, że postąpił uczciwie, on też w rozmowie podkreślił, że chciał osobiście, a nie jak dziecko przez internet. Hm. Nie wiem, dla mnie to oczywiste, że jeżeli ma się do drugiej osoby to minimum szacunku to o takich rzeczach rozmawia się w cztery oczy. Nie wiem, czy zasługuje na jakieś oklaski, to chyba normalne.. Po kłótni o tamto zdjęcie kiedy nie odzywał się tydzień i ja to zrobiłam zastanawiałam się, czy może nie jesteśmy już razem.. Kiedyś nie był w stanie normalnie ze mną o wszystkim porozmawiać, urwał kontakt, tak po prostu.

Myszeczka23 napisał/a:

W tym wypadku akurat facet nie jest uczciwy, a bezczelny! Wiedział jak Ola go kochała, a zbywał ją przez 3 tygodnie! Przez ten czas nawet próbował sprowokować ją samą do zerwania wysyłając jej zdjęcie rudej laski. Wiedział, że ona nie da mu spokoju, dlatego w ostateczności zerwał.
Olu Ty jesteś pewna, że go kochasz? Czy raczej zależy Ci, żeby to on w końcu pokochał Ciebie? Bo to różnica! Jesteś nie kochaną kobietą, zależy Ci więc bardzo na tym, aby w końcu Cię dostrzegł, tak prawdziwie, tak bardzo zechciał, walczył, był, chciał... Bo brakuje Ci tego. Ale to nie jest miłość do konkretnego faceta, tylko wielkie pragnienie bycia przez niego chcianą. Od początku tylko na tym Ci zależało, nie na nim. On mógł robić z Tobą wszystko, a Ty i tak byś go chciała. A on nie potrzebował kobiety, która będzie go pragnęła tylko dlatego, że on mniej pragnie. Każdy człowiek potrzebuje być kochany za coś. Doceniony za to co zrobił, a nie chciany, bo czegoś nie robił. To nie jest bezwarunkowa małość, tylko brak poszanowania dla samej siebie. To Ty wiecznie byłaś, wiecznie chciałaś, on chciał tylko spróbować, bo mu się nudziło, nic konkretniejszego nie miał do roboty. A Ty nadal chcesz walczyć. Walczyłaś cały czas, aż odszedł i Ty nadal chcesz walczyć. O kogo? O faceta, który Cię nie chce? A potem my kobiety, dziwimy się, że jest wielu dobrych facetów zniechęconych do związków, bo starali się, a kobiety i tak wolały tych, którzy mieli je gdzieś.
Ja nie chcę, żebyś teraz nagle przestała coś do niego czuć. Chcę tylko byś zrozumiała skąd te uczucia się wzięły. Nie z miłości, a z ogromnej potrzeby bycia chcianą. Zastanów się, czy chcesz całe życie spędzić z facetem, który może traktować Cię jak chce, ważne, że przy Tobie? Któremu wszystko ujdzie na sucho, jeśli tylko zostanie?

No właśnie, zbywał, zwłaszcza ostatni tydzień.. Zaczął dwa razy rozmowę, w drugiej dogryzał mi czego bym nie napisała.. Pisał o planach z kumplami, jutro ci, pojutrze ten.. A gdzie w tym wszystkim ja? Opisałam to dokładniej w drugim, zamkniętym wątku, te ostatnie dni.. W każdym razie w poniedziałek jeszcze deklaruje mi, że byłby w stanie walczyć o nas, w następnych dniach odsuwa się znowu. Mówi, że kocha, nieważne co sobie myślę w tej mojej głowie, zawsze będzie, po niecałych dwóch tygodniach mówi, że już się wypalił. Bardzo podkreślał te różnice między nami, że to nie miało prawa się udać. Charaktery, religia, podejście do życia, światopogląd.. Tylko że to było od zawsze, a ja przez długi czas nie czułam tak naprawdę tego, że jemu przechodzi. Jeszcze przed wyjazdem czułam, że ma te uczucia. Mam wrażenie, że naprawdę zabiły nas okoliczności, nie widzieliśmy się a kontakt kończył się kłótnią, później kompletna cisza. Z tego wychodzi zniechęcenie, jeśli nie dodaje się do ognia, to on gaśnie. A jeśli umyślnie zamiast dodawać drewna, chęci walki, polewa się wodą, karmi różnicami i trudnościami to efekt jest oczywisty. Ciężko mi uwierzyć, że wszystko w nim umarło, to dla mnie nierealne. Wiem, jak sprytnie potrafi on kierować swoimi uczuciami, pozamykać je, zdusić. Tak jak po zerwaniu kontaktu, racjonalnie postanowił, że uczucia trzeba odsunąć, bo ryzyko jest za duże, więc wycofał się w porę. Teraz też podejrzewam, że trzeźwo patrząc zaczęłam go denerwować tymi kłótniami, wychodziły różnice, odległość, rozłąka, cisza. W perspektywie Warszawa, nowy start, perspektywy, w dodatku miał w planach i bardzo mi to podkreślał, że chce skupić się na nauce, przynajmniej na pierwszym roku. Według mnie nie mógł tak po prostu się odkochać, okoliczności ułatwiły mu przesłonienie emocji, wzięły górę te nowe, negatywne i za nimi poszedł. Po prostu koszty przerosły dla niego zyski więc znowu odpuścił bo tak się bardziej opłaca.
Kilka razy byłam zakochana, każde uczucie mocniejsze od poprzedniego, jednak do tego nic się nawet nie umywa. Zwaliło mnie z nóg od pierwszej chwili, odkąd tylko się przysiadł na tamtej imprezie. Przez cały czas szukałam go na sali, ciągnęło mnie straszliwie do niego, kiedy wracając dostałam od niego wiadomość nie mogłam przestać się uśmiechać, kiedy raz PIERWSZEGO dnia nie odpisał coś mi strzeliło i się poryczałam, że nie chcę, żeby kontakt się urwał dzisiaj, takim zignorowaniem. No i rano mnie przeprosił, że nie odpisał wtedy. Po zerwaniu kontaktu często przywoływałam to w pamięci, że dostałam co chciałam, skończyło się po pięciu miesiącach, a nie dniu. Później prosiłam, żeby znowu się nie skończyło. I znowu mogę wspominać, że dostałam, bo skończyło się po roku.. Miesiącami byłam w próżni, umierałam z miłości, czułam, że straciłam coś bardzo ważnego. To żenujące, ale rozwodnicy lepiej i szybciej się zbierają niż ja wtedy. Paraliżujący, fizyczny ból istnienia.
Co do moich uczuć, masz właśnie sporo racji. Od początku czułam coś więcej i co by się nie działo, nie chciałam tego stracić. Uwzięłam się na niego, nie chciałam tak naprawdę zapomnieć. Marzyłam, żeby szalał na moim punkcie, jak ja jego.
I z drugiej strony, czy kochanie kogoś nie wiąże się nierozerwalnie z chęcią wzajemności? Coś w tym jest, że strasznie łaknę jego uczuć, zainteresowania, ale nie jest na pewno tak, że na tym opierają się moje uczucia. Bo na początku było zupełnie inaczej. Dwa/trzy miesiące czułam się naprawdę chciana, właśnie to też mi się podobało. Bardzo dużo rozmawialiśmy, w szkole zwykle mniej, ale po niej zawsze całe popołudnia w stałym kontakcie aż do nocy, wiele razy zasypiał z telefonem w ręku, a mnie to cieszyło i smuciło jednocześnie, bo nie dostawałam dobranoc smile Meldowanie sobie nawzajem co robimy, zaczepki bez powodu.. Strasznie się z nim zżyłam, nigdy tak z nikim nie miałam. Dopiero po jakichś dwóch miesiącach przyznałam się sama przed sobą, że go kocham. Problemem było jednak to, że wszystko to było od przykrywką przyjaźni właśnie. Oczywiste było, że jest coś więcej, ale ograniczało się to do droczenia, serduszek i buziaków, czy niewinnych wyznań typu, że na studniówkę chce iść tylko ze mną i najwyżej pójdzie sam, "Głowa mi pęka i chyba umieram, ale nie mogę przestać się śmiać. Lubię cię, naprawdę cię polubiłem".. Ten typ relacji bardzo mi się podobał bo nie miałam żadnego doświadczenia i nie lubiłam podrywaczy, ale ciężko było z niego wyjść, zwłaszcza, kiedy zaczął się odsuwać i czułam się zdradzona po prostu jako przyjaciółka. No właśnie. Przez cały ten czas przywiązałam się do niego jako do człowieka, nie tylko w kontekście romantycznym. Przede wszystkim był przyjacielem. Widziałam wszystkie jego wady, różnice między nami, ale akceptowałam je, zależało mi na jego szczęściu, zawsze chciałam go wspierać, dopytywałam, kiedy coś się działo.
Ostatnio dzieje się coś dziwnego z moimi uczuciami.. Po zerwaniu bardzo dużo myślałam o tym, jak powinnam do tego podejść, co dalej z tą relacją zrobić. Kombinowałam, żeby uniknąć cierpienia, tej strasznej pustki, przeszywającego serce bólu. Nie wylądować w takim stanie jak po ostatniej rozłące. Wtedy straciliśmy kontakt, a i tak żyłam nadzieją, bolało jak diabli i nie mogłam się z tym pogodzić, żyć normalnie. Doszłam więc do wniosku z mojego poprzedniego postu - jeśli w moim sercu są takie uczucia, muszę je zaakceptować i dążyć do ich spełnienia, póki żyją nie ma sensu na siłę ich zabijać. Po coś one są, a jeśli mają zniknąć to i tak się stanie kiedy odczuwanie ich będzie już kompletnie bez sensu i wtedy wypalą się same. Nie chciałam stracić już ani chwili więcej, przez tamte miesiące wyrobiłam limit bólu. Od zerwania płakałam tylko raz, ledwo kilka łez. Od tamtego czasu kilka razy szkliły mi się oczy, ale powstrzymywałam się, już mi ich szkoda na niego. Ostatnie kilka dni spędziłam w stolicy i teraz nie wiem co się dzieję, bo nie jest już jak kiedyś. Mam całkiem dobry nastrój, poznałam wielu nowych ludzi, dużo się działo i wszystko to bardzo zajmuje moją głowę. Myśli nie pojawiają się natrętnie, jeśli są nie wywołują tamtego cierpienia, w ogóle nie chce mi się płakać, zasypiam bez problemu. Wiem, że uczucia gdzieś tam dalej są, ale teraz jestem tak rozentuzjazmowana zmianami, że bardziej skupiam się na tym, niż na nim.
Czuję, jakbym znalazła najlepsze podejście i jego będę się trzymać. Wcześniej miałam jakby rozdwojenie jaźni. Kiedy rozpaliło się to ognisko uczuć do niego zaczęłam je postrzegać jak największy skarb. Pilnowałam, żeby aby czasami się nie wypaliło. Wokół niego było mnóstwo strażaków, a ja zasłaniałam je sobą, krzycząc jednocześnie, że mnie parzy.. Kilka dni temu odsunęłam się od tego płomienia, już go nie chronię, ani nie proszę aby zgasło, ale już mnie przynajmniej tak dzięki temu nie pali. W swoim czasie albo zostanie ugaszone, albo da mi jeszcze ciepło smile

57

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Podejście podejściem, ale smuci mnie ta sytuacja. Poznaję nowych chłopaków na uczelni i przeplatają mi się myśli typu "Przystojny, miły, może mogłabym się w nim zakochać i zapomnieć wreszcie" z tymi z gatunku "Ty to nie on, nie wywołujesz żadnego wrażenia, na pewno nie takie jak on". Co do pierwszego złapałam się wiele już razy na myśleniu, że któryś z nich by się mną zainteresował i mogłabym się tak "wyleczyć", załatać jakoś tą dziurę po nim, zająć czas i myśli. Przerażające jest to, że to podejście przez kilka pierwszych dni potrafiło diametralnie poprawić mój nastrój, przekoloryzować tak rzeczywistość i na chwilę zagłuszyć ból, jakby nic się tak naprawdę nie stało. A nie sądzę, żeby pakowanie się w nowy związek czy szybkie zmuszenie do przerzucenia uczuć było dobrym pomysłem. Takie myślenie działa na chwilę a po nim przychodzi to przeciwne, zderzam się znowu z rzeczywistością, że tamtego już nie ma i w ostatecznym rozrachunku wracam do punktu wyjścia i znowu źle się czuję. Staram się teraz przyklejać do innych ludzi, strasznie nie chcę zostać sama.. Teoretycznie mam dobrych przyjaciół, ostatnio jedna z nich dostrzegła chyba jedyny plus tej historii, wzmocniła bardzo naszą relację. Pocieszałyśmy się wzajemnie i pomagałyśmy sobie w bardzo podobnych problemach. Ona i reszta będą teraz w innym mieście, a ja desperacko kombinuję, jak zakolegować się z połową wydziału, żeby móc żyć normalnie..
A czego nie robię i tak tęsknię za nim. Boję się nawet myśleć, że w takiej relacji pozwiązkowej możemy się zobaczyć za jakiś miesiąc, albo i wcale.. Nie wiem, jak mam znowu się do niego zbliżyć, ale nie być wspomnianym stalkerem.. Napisałam mu wczoraj "najlepszego" na dzień chłopaka, podziękował, spytałam co u niego i wymieniliśmy kilka urwanych zdań o niczym. Chciałabym jedno zaproszenie, żeby móc normalnie się spotkać, przypomnieć mu jaka jestem, oczyścić tą relację i móc ją utrzymywać, żeby chociaż nie tęsknić.. Zresztą czy jesteśmy razem czy nie, nikogo tam prawie nie znamy, i tak chciałam pomijając to wszystko dołączyć choć trochę do ich grupy, żeby mieć jakichś znajomych, mieć kogo odwiedzić.. To on zresztą mnie przekonywał do tego miasta z perspektywą kontaktu, a teraz się odcina i zostawia mnie na lodzie, zapominając o wcześniejszych zamiarach luźnych spotkań. Nie wiem jak doprowadzić chociaż do tego pierwszego spotkania tam, nie chcę się narzucać..

58

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Może nowa znajomość wcale nie jest takim złym pomysłem. Są na tym forum historie, gdzie ktoś się rozstał, dwa tygodnie potem był już z kimś innym i żyli długo i szczęśliwie. Poza tym spotykając się z kimś nie musisz od razu ładować się w związek. Możesz po prostu miło spędzać czas i spokojnie oczekiwać na ciąg dalszy wypadków. Na pewno z jednej strony pomogłoby Ci to nie myśleć o tamtym, a z drugim trochę byś się dowartościowała. Może też otworzyłyby Ci się oczy, że na eks świat się nie kończy. Przemyśl to.

59

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Nie wiem jaki jest Twój chłopak, ale niektórzy są dosyć bezczelni, jeżeli chodzi o oglądanie się za innymi. Wszelkie takie sytuacje z nim omawiaj. Czasami obie strony mogą przesadzać w różne strony, ale warto to obgadać.

60

Odp: Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Z byłym nie rozmawiam od prawie dwóch tygodni. Nie chcę się narzucać. To boli, że osoba, która ponoć uważała cię za najważniejszą, na zawsze, nagle się wypala i nie potrzebuje cię już wcale. Mam dużo rzeczy do robienia, ludzi do poznania, nie mam wiele czasu na myślenie.
Dzisiaj jednak znowu coś we mnie pękło. Był w nocy na imprezie, przeglądałam co wstawia, wysyłał mi zdjęcia. Wstawił zdjęcie z jakąś dziewczyną, obejmował ją. Nogi się pode mną ugięły, oczy zaszklone. I tak patrzę na to zdjęcie i patrzę, jak obejmuje lekko jakąś odstawioną blondynę, szczerzy się do aparatu. Ten uśmieszek. Ten obcy, obłąkany wzrok. Jego ręka na jej ramieniu. Migawki wspomnień, kiedy to do mnie się uśmiechał. Na mnie patrzył. Mnie dotykał. I ten straszny ból i rozgoryczenie, jak mogłam w ogóle pozwolić mu się tknąć? Jak mogłam pozwalać dotykać się dłoniom, które teraz beztrosko obejmują jakąś plastikową lalę. Nie do opisania. Poczucie winy, rozpacz, wściekłość.. Nie mam słów, mam dość. Chciałabym wymazać wszystko, co z nim związane. Każdy pocałunek, przytulenie, poczochranie, dotyk. Teraz czuję się jak napiętnowana, brzydzę się tym co było, sobą jako tym, co miało z nim kiedyś tą bliską styczność.
Jak dobrze, że miałam dzisiaj cały dzień integracje, a dzisiaj idę na imprezę. Znowu nie mam czasu myśleć, chociaż w metrze walczyłam, żeby się po prostu nie rozpłakać.
Ale co do szukania kogoś nowego jako lekarstwa.. Teraz mam kontakt prawie wyłącznie z chłopakami, szukam jakiegoś substytutu, sama nie wiem czego. Wypełniam czas z innymi, żeby nie wracać myślami do tamtego. A oni i tak na metę dłuższą niż tydzień są nieatrakcyjni. Już myślałam, że bardziej zainteresowałam się jednym, ale nie, w ogóle już o nim w sumie nie myślę.
Do dzisiaj wychodziło perfekcyjnie, ale to zdjęcie. Czuję się jak w jakimś tanim melodramacie. Wcale mi się to nie podoba. Nie wiem jak wyjść, mam ochotę rozwalić mu łeb i przytulić jednocześnie. Mam już tego dosyć, chcę usuwacz pamięci..

Posty [ 60 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy miałam prawo się zdenerwować na chłopaka za to?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024