To ja jestem głupia czy on - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » To ja jestem głupia czy on

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

Temat: To ja jestem głupia czy on

Witam,
od kilku miesięcy wiedzieliśmy że wyjeżdża służbowo.
Nie znaliśmy dokładnej daty - była dość ruchoma - wiadomo było że to koniec miesiąca i tyle.
I wszystko było ok, az nagle po całym dniu milczenia dzwoni do mnie wieczorem  i mówi że już jest na miejscu.
Przez cały dzień nawet smsa nic, nawet się nie pożegnał nie poinformował nie uprzedził że to już. Nie wierzę, że nie miał czasu.
Czy to ja niepotzebnie się unoszę, czy on po prostu nie traktuje mnie poważnie?
Jestem kobietą kochającą za bardzo. Gdy nie mam kontroli nad czyimś życiem to panikuje.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: To ja jestem głupia czy on
esperada napisał/a:

(...) Jestem kobietą kochającą za bardzo. Gdy nie mam kontroli nad czyimś życiem to panikuje.

Niezależnie od opisanej sytuacji, to, czyli tzw. kochanie za bardzo (z miłością nie ma to nic wspólnego) jest problemem do rozwiązania.

3

Odp: To ja jestem głupia czy on
esperada napisał/a:

Witam,
od kilku miesięcy wiedzieliśmy że wyjeżdża służbowo.
Nie znaliśmy dokładnej daty - była dość ruchoma - wiadomo było że to koniec miesiąca i tyle.
I wszystko było ok, az nagle po całym dniu milczenia dzwoni do mnie wieczorem  i mówi że już jest na miejscu.
Przez cały dzień nawet smsa nic, nawet się nie pożegnał nie poinformował nie uprzedził że to już. Nie wierzę, że nie miał czasu.
Czy to ja niepotzebnie się unoszę, czy on po prostu nie traktuje mnie poważnie?
Jestem kobietą kochającą za bardzo. Gdy nie mam kontroli nad czyimś życiem to panikuje.

A nie mogłabyś opisać inaczej swojej historii?
Wyjechał służbowo, na kilka dni czy na klika miesięcy?
A może faktycznie nie miał czasu Cię powiadomić?
Ważne, że odezwał się jak dojechał.

Kontrola nad czyimś życie? Przecież to nawet koło miłości "nie stoi".

4

Odp: To ja jestem głupia czy on

Wiem i w zupełności się zgadzam z tym co napisałyście. Jestem z rodziny dysfunkcyjnej, stąd moje podejrzenia, że nie radzę sobie z uczuciami. Nie wiem na jakim stadium jest moja choroba i czy dobrze sama siebie zdiagnozowałam.
Bardzo potrzebuje czyjejś uwagi i lubię mieć kontrolę nad wszystkim.
Jest mi bardzo źle i nie wiem czy winić siebie czy odwrócić się na pięcie i zamknąć ten rozdział.

Wyjechał na kilka miesięcy. Powiedział że rano się dopiero dowiedział.
Ale prawda jest taka że nawet przy głupim pakowaniu mógł zadzwonić,  mógł napisać podczas drogi, mógł cokolwiek..nie wiem

5

Odp: To ja jestem głupia czy on

Ale Ty nie jesteś od diagnozowania siebie, jeżeli podejrzewasz u siebie jakąś chorobę, to idź do specjalisty.

A co do Twojego związku, za mało informacji, więc nie napisze o tym nic.

6

Odp: To ja jestem głupia czy on

Mozesz opisac bardziej Wasza relacje?

7

Odp: To ja jestem głupia czy on

Opisałaś to tak dziwnie, że za 3 razem ogarnąłem o co Ci chodzi.
Może faktycznie nie miał czasu zadzwonić, albo po prostu uznał, że jak zrobi to po przyjeździe, to nic się nie stanie.

8

Odp: To ja jestem głupia czy on
esperada napisał/a:

Wiem i w zupełności się zgadzam z tym co napisałyście. Jestem z rodziny dysfunkcyjnej, stąd moje podejrzenia, że nie radzę sobie z uczuciami. Nie wiem na jakim stadium jest moja choroba i czy dobrze sama siebie zdiagnozowałam.
Bardzo potrzebuje czyjejś uwagi i lubię mieć kontrolę nad wszystkim.
Jest mi bardzo źle i nie wiem czy winić siebie czy odwrócić się na pięcie i zamknąć ten rozdział.

Wyjechał na kilka miesięcy. Powiedział że rano się dopiero dowiedział.
Ale prawda jest taka że nawet przy głupim pakowaniu mógł zadzwonić,  mógł napisać podczas drogi, mógł cokolwiek..nie wiem

Potrafisz w jednym zdaniu sama sobie zaprzeczać. Wielu ludzi pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej (też zależy na czym polegał problem), co nie oznacza automatycznie, ze też jakieś mają. Nie masz postawionej diagnozy, a już się zastanawiasz nad stadium.
Może ten facet wiedział jak zareagujesz na wyjazd, że zaczniesz histeryzować itp. więc wolał takie teatralne pożegnanie Wam darować. Skoro od paru miesięcy o tym wiedziałaś, to raczej nie było to zaskoczeniem- także zachował się fair.
Skoro Twoja miłość opiera się na kontroli, to może pomyśl o piesku? chomiku? Człowiek to nie jest czyjaś własność, żeby go zamykać w klatce i podziwiać. Może problem polega na zachowaniach typowych dla opisanych w wielu wątkach "ludziach typu bluszcz" ?? Faktycznie za mało informacji, żeby potwierdzić- ale daje do myślenia.
Piszesz, że jesteś osobą kochającą za bardzo? Mój były też tak mówił- ale za bardzo to on kochał tylko i wyłącznie siebie. Skoro kogoś się kocha, to powinnaś wspierać swego lubego w ciężkim też dla niego czasie wyjazdu, a nie "odwracać się na pięcie".

9

Odp: To ja jestem głupia czy on

Moze niepotrzebnie sie denerwujesz ?
Moze faktycznie dowiedzial sie w ostatniej chwili o wyjezdzie, poza tym nie lubi rozstan, pozegnan, nie chcial widziec Twoich lez ?
Moze on Cie zna, i wie, ze  bedziesz sie denerwowala i przy pozegnaniu, i w czasie podrozy ?
Ja bym mu tego nie wypominala.
Mam nadzieje, ze tego juz nie zrobilas.

10

Odp: To ja jestem głupia czy on

Z jakiegoś powodu dał Ci znać dopiero po przyjeździe. Ale to tylko ON może Ci powiedzieć z jakiego względu. Dlaczego go nie zapytasz? Byłabym ostrożna z etykietowaniem samej siebie. Nawet jeśli należysz do osób kochających za bardzo, to nie jest to wyrok, ale informacja, że warto nad sobą popracować.

11

Odp: To ja jestem głupia czy on

Ach.. Tak opisałam wszystko ładnie i szlag trafił... Nie zapisało się sad  wieczorem postaram się opisać jeszcze raz wszystko trochę bardziej składnie.  Dzięki wszystkim za odpowiedzi.:) Pozdrawiam

12

Odp: To ja jestem głupia czy on

ok, próbuję raz jeszcze..

postaram się być na maxa obiektywna, choć wiem, że może być ciężko.. bo już w głowie mam dwie ekstremalnie różne historie, ale do rzeczy..


Ja i X poznaliśmy się jakieś dwa lata temu. Nie było BUM, nie było fajerwerków, dudnienia serca ani nie przespanych nocy.
Zaczęło się od wspólnych wieczornych spacerów, czasem wyskakiwaliśmy na piwko, gadaliśmy dużo przez telefon i tyle.
Wiedziałam od samego początku, że jest mną zainteresowany- dość bezpośrednio dawał mi to do zrozumienia.
Ale ja już na wstępie uświadomiłam go, że nie szukam na razie niczego - to był taki etap w moim życiu kiedy próbowałam poznać siebie i naprawdę nie myślałam o wiązaniu się.

Wszystko było jasne i nikt nikogo nie oszukiwał.. było fajnie. Było bardzo fajnie.
X okazał się osobą która potrafi mnie rozśmieszyć do łez i z czasem której towarzystwa coraz bardziej oczekiwałam.  Normalnie odskocznia od codzienności -jak na highu.. zapominałam o problemach w pracy o problemach w rodzinie  wszystko było śmieszne a te kłopoty wcale nie takie nie do pokonania- zawsze jak go zobaczyłam załączała się automatyczna radość.
Choć wciąż nie chciałam nic więcej.

Gdy go poznałam troszkę lepiej, zauważyłam że to bardzo dobry człowiek.. może troszkę niedoszlifowany ale dobry w dosłownym słowa znaczeniu.
Nigdy nie udawał kogoś kim nie jest, nie cfaniakował i nie popisywał się a szacunek jakim darzy swoją rodzinę poruszył mną bardzo.

Taki następny ważny moment to ten,kiedy zaproponowałam mu byśmy byli kumplami z bonusem - bez żalu bez zobowiązań i bez zbędnego czarowania.  Sex jako dodatek do super spędzanych wieczorów.
OK-było naprawdę bardzo okej.
Ciągle mówił żebyśmy zamieszkali razem, żebym mu urodziła dzieci i inne takie. Zawsze kategorycznie byłam na nie.
Czułam się pewnie na 160%, wiedziałam że mu zależy i że kiedyś przyjdzie czas żeby to przemyśleć.

..

zostaliśmy parą oficjalnie
Ogólnie spoko - malinowo...
do momentu kiedy mnie pierwszy raz oszukał.
Rozczarowanie itd KONIEC.
No ale wróciliśmy do siebie, wiedziałąm że żałuje i że mogę mu zaufać.

Później już w zasadzie było coraz gorzej  -przestaliśmy uprawiać sex.  Tematu wspólnego mieszkania i dzieci też już nie było.
Zawsze to ja ingerowałam zbliżenie i w sumie jakoś nigdy jemu na tym aż tak nie zależało no ale de facto sex był. I był dobry.
I od  tego w zasadzie zaczęło się rypać.
Paradoksalnie im mniej on chciał tym ja bardziej się starałam. Bardzo spadła moja samoocena i poczucie kobiecości.
Za każdym razem gdy próbowałam poruszyć temat -nic  z tego nie wychodziło. X nie tłumaczył się nigdy i uważał że problemu nie ma a ja jestem nachalna i dlatego.
Przestałam kompletnie o tym nawet rozmawiać i tak sexu nie było od jakiś 4 miesiećy.
Gdyby chociaż próbował mi w jakikolwiek sposób wytłumaczyć, może bym próbowała zrozuimieć - ale to on nie rozumiał gdzie ja mam problem i czemu ten sex jest dla mnie taki ważny...

Nie będę tutaj dawać głowy że na pewno mnie nie zdradzał,bo nie kontrolowałam go nigdy, ale zakładam że nie. 
Moja frustracja rosła a samoocena malała.
Ogólnie poza tym niesexem było względnie ok i w sumie nie miałabym do czego się przyczepić. No może poza tym, że z czasem to wszystko znormalniało. Już nie przesiadywaliśmy godzinami na rozmowach tylko weszła codzienność i obowiązki. No ale zakładam że to normalne - tak po prostu się dzieje

No i na koniec -parę miesięcy temu jego kontrakt z nową firmą.
Pokićkało się trochę bo bardzo dużo pracował a z przyczyn niezależnych uznaliśmy że firmowe auto nie powinno stać pod domem niestrzeżone.(to była moja sugestia)
Coraz rzadziej spaliśmy razem, 1, czasem 2x w tyg jak miał akurat wolne. I paradoksalnie jak on miał wolne to ja pracowałam więc w zasadzie krótka gadka jakieś winko buziak i spać, rano znikałam jak kopciuszek do pracy i tyle.

Kilka dni przed wyjazdem czułam już napięcie - choć nie wiem co, to już na siłę próbowałam przetrwać bez rozpoczynania kłótni. Mało go miałam, tęskniłam. Coraz mniej gadaliśmy w ciągu dnia -choć ciągle miło.
Nawet się cieszyłam że zaraz jedzie - bo pomyślałam że ten czas coś pokaże, że wyjaśni czy jest ok czy nie, że damy sobie luz i samo się okaże co dalej.


I teraz w zasadzie mogłabym napisać to co w pierwszym poście...
wiedzieliśmy że wyjeżdża od jakiegoś czasu....

13

Odp: To ja jestem głupia czy on

Początkowo, czytając Twój pierwszy post, myślałam, że on wyjechał w delegację na kilka dni, ale wyjazd na kilka miesięcy, bez pożegnania?
Po tym, co teraz napisałaś, nie usprawiedliwiałabym go.
Wygląda to tak, jakby w obliczu kryzysu w Waszym związku on po prostu uciekł.

esperada napisał/a:

Przestałam kompletnie o tym nawet rozmawiać i tak sexu nie było od jakiś 4 miesiećy..................Coraz rzadziej spaliśmy razem, 1, czasem 2x w tyg jak miał akurat wolne.

To niepokojące, zwłaszcza, gdy wcześniej seks był udany.

esperada napisał/a:

Kilka dni przed wyjazdem czułam już napięcie - choć nie wiem co

To nie możliwe, żeby w firmie postawili go przed faktem dokonanym i powiedzieli o wyjeździe na kilka miesięcy, w dniu wyjazdu - bzdura, nawet jeśli wcześniej ten wyjazd był zaplanowany.
esperada nie wiem, jakie wcześniej były Wasze ustalenia dotyczące tego wyjazdu, czy on wyjechał daleko, jaką będziecie mieli możliwość kontaktu, spotkań?
Uważam jednak, że zachował się okropnie, nie wierzę, że dowiedział się w dniu wyjazdu, powinniście spędzić ten czas wspólnie, pomogłabyś mu w pakowaniu, spędzilibyście tę ostatnią noc razem, kochając się, odprpwadziłabyś go, lub przynajmniej pomachała na drogę.
To byłoby normalne pożegnanie kochających się ludzi.
Tymczasem on zwiał traktując Cię...............olał Cię po prostu i fakt, że pochodzisz z rodziny dysfunkcyjnej nie ma tutaj znaczenia, tak się nie robi.
Jeżeli nadal zależy Ci na nim, poczekaj, znasz go, więc wyczujesz ewentualną zmianę jego nastroju, czy stosunku do Ciebie.

14

Odp: To ja jestem głupia czy on

Mam wrażenie, że dopiero jak to napisałam, uświadomiłam sobie jak jest naprawdę. Chyba pisanie czy rozmowa pomaga zauważyć więcej niż daje samo myślenie.


Od samego początku sex  wychodził tylko i wyłącznie z mojej inicjatywy. Pewnie na "dzień dobry" nie odmawiał bo chciał zdobyć moje względy.
Nigdy sam nie zaczynał - RAZ ! Jeden raz po alkoholu kiedy spytał czy go kocham i potwierdziłam.
Teraz jak na to patrzę to nawet w okresie największych fascynacji  nie inicjował nic poza przytulaniem i dotykiem.
Rany, czy ktoś może to jakkolwiek wytłumaczyć?

Wiem, że kiedyś mnie kochał i jestem tego pewna.

Już nie jestem tongue

Jeśli chodzi o wyjazd - mógł dowiedzieć się tego samego dnia. Bywało tak że w środku nocy miał telefon i musiał jechać do pracy. Miał wyjechać chwilę wcześniej ale się poprzesuwały terminy.
Choć nie usprawiedliwiam go.. i tez uważam że swoim zachowaniem pokazał na ile jestem ważna dla niego, skoro być może nawet nieświadomie, nie przyszło mu do głowy by mi o tym napisać.

15

Odp: To ja jestem głupia czy on

Wiem, że moja historia może nie jest nazbyt ciekawa ale potrzebuje Waszego wsparcia i potwierdzenia że dobrze robię że go zostawiłam.  Choćby brak prób wytłumaczenia czemu nie chce ze mną się kochać jest wystarczającym powodem, prawda?

Proszę pomóżcie mi utrzymać się w tym przekonaniu.

16

Odp: To ja jestem głupia czy on
esperada napisał/a:

......zostaliśmy parą oficjalnie
Ogólnie spoko - malinowo...
do momentu kiedy mnie pierwszy raz oszukał.
Rozczarowanie itd KONIEC.
No ale wróciliśmy do siebie, wiedziałąm że żałuje i że mogę mu zaufać.

Co zrobił?

Czy seks był dla Ciebie tak ważny, żebyś mogła udowodnić samej sobie,że jak jest seks to on kocha a jak nie ma tzn,że nie kocha?
Z tego co napisałaś to od samego początku dla niego nie był ekstremalnie ważny tylko,żeby się Tobie przypodobać.
Raz po alkoholu wyznał Ci miłość i zebrało mu się na amory.
A na trzeźwo było tylko malinowo .

17

Odp: To ja jestem głupia czy on

Sex nie jest dla mnie wyznacznikiem miłości... Choć brzmi to słabo.
Miłość to dla mnie dotyk, spojrzenie, całus w czoło, trzymanie się za ręce, troska, opieka, wsparcie, to się czuje... To drobne gesty, które wiemy, czujemy, że coś znaczą.

Sex to też czasem zwykła fizyczność, im bardziej dostrzegałam, że on nie ingeruje, tym bardziej czułam się nieatrakcyjna dla niego, tym bardziej zależało mi żeby on zechciał, tym częściej o tym myślałam..tym więcej komplementów potrzebowałam...tym czułam.się gorsza i brzydsza..i tak w kółko i wciąż.

Ten raz co od niego wyszedł po alkoholu to nie on wyznawał mi miłość - on spytał mnie czy go kocham

Nie było to wcale wyjątkowe zbliżenie. Po prostu wtedy to wyszło od niego a to niebywałe dlatego pamiętam.

18

Odp: To ja jestem głupia czy on
esperada napisał/a:

Sex to też czasem zwykła fizyczność, im bardziej dostrzegałam, że on nie ingeruje, tym bardziej czułam się nieatrakcyjna dla niego, tym bardziej zależało mi żeby on zechciał, tym częściej o tym myślałam..tym więcej komplementów potrzebowałam...tym czułam.się gorsza i brzydsza..i tak w kółko i wciąż.

A on o tym wie?

Są ludzie którzy dają a są tacy co chcą brać i nie są wylewni pod względem uczuć a to nie musi od razu oznaczać ,że nie kochają.
Tacy są .

Nie napisalas jak Cie oszukal.

19

Odp: To ja jestem głupia czy on

Czytając to wszystko się zakręcilam.... bardzo ogolnikowo to wszystko jest opisane ale mysle ze powinnas z nim zwyczajnie porozmawiac

20

Odp: To ja jestem głupia czy on

Dzięki, miło że pomimo tego chaosu byłyście w stanie przez to przebrnąć.

Wiele razy próbowałam poruszyć ten temat - zawsze bez efektu. Jak walenie głową o ścianę. Tak, jakby on nie rozumiał, czemu tak strasznie mi na tym zależy.
Albo może po prostu wiedział, że nie będę brnęła jak szybko zmieni temat.
Nigdy nie robiłam mu o to afery, zawsze spokojnie pytałam, mówiłam, że po prostu nie rozumiem, że łatwiej mi będzie coś zaakceptować jeśli poznam przyczynę. Zawsze odpowiadał w jakiś wymijający sposób typu, że to nie prawda, że nakręcam się niepotrzebnie, że nie ma problemu żadnego, że po prostu tak jest chwilowo, że ciągle rozmawiamy o tym samym, że on nigdy nie był jakoś specjalnie napalony itd. szybko zmieniał temat na jakiś weselszy - czasem kiedy widział, że naprawdę mi przykro to mnie mocnej przytulał niż zwykle - tyle.

Musi tkwić w tym tajemnica - nie wierzę, że nie. Pytanie czy zwyczajnie mnie zdradzał, czy może jest gejem, a może doświadczył czegoś złego w dzieciństwie??
Oczywiście gdybam i są to ekstremalne sytuacje, mało prawdopodobne - chodzi o to, że w zależności od przyczyny można coś zrozumieć, zaakceptować, bądź nie zaakceptować i nie zawracać sobie głowy.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » To ja jestem głupia czy on

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024