Mam 26 lat, on 44. Nie wygląda na swój wiek, niektorzy nawet określają go jako faceta po trzydziestce. Połączyła nas wspólna pasja, rozmowy do białego rana. Jest cudownym, ciepłym, miłym , inteligentnym,dowcipnym, czułym,pełnym życia, facetem. Mogłabym zalety wymieniać bez końca -nigdy nie czułam się tak kochana, najważniejsza, doceniona i nigdy nie spotkałam tak cierpliwego faceta. Gdzie wady - Był żonaty ( z żona nie jest już kilkanaście lat), ma 18 letnie dziecko. I to jest główny problem dla mnie, marzy mi się ślub w kościele, ale z racji tego, że jego małżeństwo było totalnym niewypałem, tylko ze względu na wpadkę -istnieje duża możliwość jego "unieważnienia". Procedura w toku...Problemem jest to, że moja mama gdy dowiedziała się, że był żonaty, wpadła w szał, że to "stary dziad", facet nie dla mnie i że jeśli się z nim zwiążę, to będzie jej życiowa porażka. Na razie utrzymuję, że to kontakt tylko koleżeński, choc między nami jest coś więcej. On jest pewien swoich uczuć do mnie, chce zrobic wszytsko, zeby między nami było dobrze i będzie walczył o mnie...
A mi jest przykro, bo widzę miny swoich koleżanek, kiedy wspominam o jego wieku. Większość patrzy na mnie z obrzydzeniem...uważają, że to dziwne, że facet w tym wieku interesuje się młoda, atrakcyjną dziewczyną, że na pewno chce mnie wykorzystać i zostawić, że odizoluje mnie od znajomych...jednym słowem chcą mnie odwieźć od tej znajomości...
Czy któraś z Was była/jest w takim związku? Czy bliskie mi osoby w końcu się przekonają do niego? Szczególnie mama, bo mam dośc ukrywania się (chcę uniknąć kłótni, awantur, przykrych słów, więc wolę nic nie mówić i robić swoje)...