Rozmawialam ostatnio z córką o pielgrzymce, ona chcę pójśc... Powiem ze, podoba mi się jej pomysl. Chcę wybrać się na nią z synem( wnuk ma 3,5 l.) Myśleze, jest to możliwe?.. Ja niestety nigdy na żadnej PIELGRZYMCE nie bylam , ale wszystko jeszcze przede mną..
Chcialabym czegos wiecej się na ten temat dowiedzieć.. Pytam TYCH , ktorzy byli i doświadczyli tego WARTOŚCIOWEGO , jak dla mnie wyzwania, a może czynu?..
Jakie mieliście z Pielgrzymki przemyślenia?
Dlaczego się na nią wybraliście?
Ogólnie rozumiem ze, to bylo z potrzeby serca... może pokuty bądż ciekawości..
Piszcie..
Czyżby nikt nie mial ochoty wypowiedziec się, a może pomimo iz jest to rozdzial o religii , obecni tutaj nie mają za sobą takiego doświadczenia?..
Mnie interesuje to jak należalo by się do takiej PIELGRZYMKI przygotować?...
A jak długa ta pielgrzymka od was? Ile trwa dni?
Czyżby nikt nie mial ochoty wypowiedziec się, a może pomimo iz jest to rozdzial o religii , obecni tutaj nie mają za sobą takiego doświadczenia?..
Mnie interesuje to jak należalo by się do takiej PIELGRZYMKI przygotować?...
Mnie się wydaje że zanim pójdziesz na pielgrzymkę, to powinnaś przeczytać kilka książek Jacka Pałkiewicza.
Pielgrzymka jest w sierpniu... 5 dni, taki czas zajmuje przebycie od nas ok. 300 km.
Odnośnie książek J.Palkiewicza to się znimi zapoznam, mam nadzieje ze, są ciekawe.
Renatko, nie ma pielgrzymek, które by w 5 dni pokonywały 300km. Chyba, że rowerowe. Pieszo pokonuje się ok 30-35 km dziennie.
Ale nawet te 5 dni będzie bardzo ciężko z 3,5-letnim dzieckiem. Dziecko będzie zmęczone, znudzone, matka i babcia będą skupiały się jak z nim przetrwać, więc o wymiarze duchowym raczej nie będzie mowy.
Owszem, widuje się na pielgrzymkach matki z dziećmi w wózkach. Ale one zazwyczaj nie idą całej trasy, tylko przyłączają się na jakimś odcinku. Bo pielgrzymka to nie wycieczka. Bolą nogi, od 3-go dnia całe stopy są w bąbelkach, człowiek jest usmażony na słońcu lub ma wszystko mokre od deszczu. Śpi się pod gołym niebem, czasem trafi się jakiś nocleg u gospodarzy lub na sianie. To nie są warunki dla dziecka.
Wymiar duchowy? Jest. Wbrew temu co się potocznie uważa - tam nie idzie rozrywkowa młodzież poznać osobników odmiennej płci. Oczywiście, młodzi ludzie (a tych jest zawsze najwięcej na pielgrzymkach) podchodzą do tego na luzie, często korzystają z wymiaru towarzyskiego, ale praktycznie wszyscy czerpią też z religijnego aspektu. Dzięki temu jest specyficzny klimat wspólnoty i wiary. Niestety, czar pryska niemal natychmiast po wejściu do Częstochowy - wtedy wszyscy przerzucają się na świętowanie faktu, że się tam doszło i marzą o wejściu do powrotnego pociągu
Dziękuje...
Chcialam miec orientacje w tym temacie...
W moim środowisku nikt na pielgrzymki nie chodzil..
To jest naprawdę budujące przeżycie duchowe. Jeśli chcesz iść - idź. Ty lub córka, albo obie. Ale małego nie zabierajcie. Wyobrażasz sobie 3-latka przez 5 dni po 9 godzin siedzącego w wózku, gdzie dla niego nic ciekawego się nie dzieje? Bo przecież przejść takiego dystansu nie da rady. Wy wówczas też nie skorzystacie z żadnego aspektu duchowego.
9 2015-06-10 22:15:27 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2015-06-10 22:59:00)
Za jakie grzechy ma to 3 letnie dzieciątko pokutować przez kilka dni?
Starsi jak chcą to niech idą a dzieci nie narażać na wdychanie oparów asfaltu, udary, odparzenia, biegunki, siedzenie w wózku i krzywienie kręgosłupa i inne nieprzyjemne sytuacje.
Co budującego jest w łażeniu w jakieś bezsensowne miejsca. Kiedyś byłem bardziej tolerancyjny wobec pielgrzymów ale jak zobaczyłem jaki syf zostawiają w lesie i jakie bzdury wygadywali księża którzy doszli to szybko zrozumiałem czemu to ma służyć. Niech lepiej uda się do Jakiegoś egzotycznego kraju pozna kulturę to będzie wiele bardziej budujące i ciekawsze.
Moja niewierząca znajoma chodzi na pielgrzymki od niej do Częstochowy od kilku lat. Traktuje to jako tanią kurację odchudzającą. Bo jak przejdzie te kilkaset km, nie doje to schudnie w 10 dni z 5 kg. A potem taka powabna, z wymodelowanymi nogami na wczasy do spa.
12 2015-06-10 23:29:50 Ostatnio edytowany przez femte (2015-06-10 23:30:36)
Glupota ludzka nie zna granic. Ja zaraz musze przejechac 1300 km, podpisac papiery i z powrotem. Komus sie chyba nudzi.
Glupota ludzka nie zna granic. Ja zaraz musze przejechac 1300 km, podpisac papiery i z powrotem. Komus sie chyba nudzi.
Hehe Jedziesz do Mefistofelesa podpisać cyrograf?
Mefisto sam by sie do mnie pofatygowal.
Ja bym chetnie sobie na taka pielgrzymke poszla akurat dla mnie przejscie 30 km dziennie nie jest jakims kolosalnym wyczynem, a takie pielgrzymkowe szlaki zazwyczaj prowadza przez spokojne i dosc malownicze okolice
No ale nie z dzieckiem.
Mysle ze to jest sensowne z tym ze z malym dzieckiem warto najpierw sprobowac przejsc 1-3 dni i ew. pozostawic sobie decyzje na pozniej czy kontynuowac. A co do zdania ze dziecko jest za male. Z rocznym w nosidle przeszedlem prawie cale tatry (rezygnujac oczywiscie z niebezpiecznych tras) dzieki tez wczesniejszemu duzemu doswiadczeniu, znajomosci miejsc i przejsc i odpowiednim przygotowaniu. Reszta szla pieszo. A w tym potem podarowana szarlotka przez turystke w schronisku - bezcenna. Takze na pielgrzymce nie jestesmy zdani tylko na siebie, a niektore trasy mozna podjechac samochodem. Osobiscie nigdy nie bylem tylko z jednego powodu - nie lubie chodzic po plaskim.
Mysle ze to jest sensowne z tym ze z malym dzieckiem warto najpierw sprobowac przejsc 1-3 dni i ew. pozostawic sobie decyzje na pozniej czy kontynuowac. A co do zdania ze dziecko jest za male. Z rocznym w nosidle przeszedlem prawie cale tatry (rezygnujac oczywiscie z niebezpiecznych tras) dzieki tez wczesniejszemu duzemu doswiadczeniu, znajomosci miejsc i przejsc i odpowiednim przygotowaniu. Reszta szla pieszo. A w tym potem podarowana szarlotka przez turystke w schronisku - bezcenna. Takze na pielgrzymce nie jestesmy zdani tylko na siebie, a niektore trasy mozna podjechac samochodem. Osobiscie nigdy nie bylem tylko z jednego powodu - nie lubie chodzic po plaskim.
Ale co innego pielgrzymka a co innego prywatny rajd pieszy w kameralnym gronie. To drugie z dzieckiem na plecach jak najbardziej polecam.
Pielgrzymka to nie wycieczka i rządzi się specyficznymi prawami, trzeba się dostosować do grupy, czas goni. Na pewno są ułatwienia dla osób z dziećmi ale to nie jest miejsce dla dziecka. Bo gdzie trzeba raniutko wstać, uczestniczyć co dzień we mszy, głośnych modlitwach z megafonem, pieśniach i przeć naprzód aby szybciej bez względu na pogodę.
Nie ma za bardzo czasu na pokazanie dziecku przyrody, na zatrzymanie się ile trzeba, na rozmowę z dzieckiem, na poświęcenie mu odpowiedniej ilości czasu, na odpoczynek, sen w ciągu dnia.
Jedzenie dają życzliwi lub zmuszeni do tego mieszkańcy po drodze i nie zawsze wszystko jest przygotowane higienicznie, odpowiednio umyte. Zdarzają się biegunki gdy coś było przygotowane niezgodnie ze sztuką kucharską i zasadami BHP w kuchni.
To nawet nie jest złośliwość tylko często niewiedza, że talerze, sztućce trzeba wyparzać a jabłek nie wystarczy wytrzeć z błota brudną ścierką i będzie czyste.
A czym bliżej miejsca docelowego to się robi tłoczniej, głośniej, brudniej. Korzystając z łazienek i łóżek gdzie już przed nami wiele grup przeszło to można coś złapać. A dzieci są szczególnie podatne na infekcje i zakażenia.
Szczerze to ja odradzam pielgrzymki. Nie wiem co w nich jest fajnego. O modlitwie i refleksjach w skupieniu nie ma mowy.
Ja nigdy nie byłam na pieszej bo się przecież nie zamorduje. Moja siostra cioteczna lubiła chodzić, ale bardziej towarzysko, żeby kogoś poznać, pogadać, milo spędzić czas, alternatywa wakacji. Ale zdrowie można stracić.
Te najlepsze, wygodne noclegi, są zarezerwowane dla księży, zakonnic i organizatorów. Po całym dniu morderczej wyprawy śpisz w stodole w najlepszym razie gnieciecie się w kilkoro w śpiworze u ludzi na podłodze. Głodno,chłodno i do domu daleko.
Ja po sezonie jak jest mało ludzi, lubię pojechać do Częstochowy wtedy można spokojnie pozwiedzać, pomedytować, pomodlić się w ciszy. Na spokojnie, nie na czas. W Częstochowie jest ołtarz wokół którego trzeba przejść na kolanach, poza sezonem można to zrobić na spokojnie, i jest to bardziej ze tak powiem duchowne przeżycie. Natomiast w sezonie podczas pielgrzymki to jest maraton na kolanach W ogóle trudno coś zwiedzić, zobaczyć, poszukać spokojnego miejsca.
Raz w zyciu byłam na pielgrzymce , miałam wtedyz 5-6 lat. Co to oznacza dla takiego dziecka? Duży wysiłek fizyczny. Niezrozumienie tematu. Nuda. Absolutnie nie ma sensu brac małego dziecka ze sobą. Dziecko jeszcze powinno ...być dzieckiem , a nie wyznaniowcem. Zabawa!
Szczerze to ja odradzam pielgrzymki. Nie wiem co w nich jest fajnego. O modlitwie i refleksjach w skupieniu nie ma mowy.
Ja nigdy nie byłam na pieszej bo się przecież nie zamorduje. Moja siostra cioteczna lubiła chodzić, ale bardziej towarzysko, żeby kogoś poznać, pogadać, milo spędzić czas, alternatywa wakacji. Ale zdrowie można stracić.
Te najlepsze, wygodne noclegi, są zarezerwowane dla księży, zakonnic i organizatorów. Po całym dniu morderczej wyprawy śpisz w stodole w najlepszym razie gnieciecie się w kilkoro w śpiworze u ludzi na podłodze. Głodno,chłodno i do domu daleko.Ja po sezonie jak jest mało ludzi, lubię pojechać do Częstochowy wtedy można spokojnie pozwiedzać, pomedytować, pomodlić się w ciszy. Na spokojnie, nie na czas. W Częstochowie jest ołtarz wokół którego trzeba przejść na kolanach, poza sezonem można to zrobić na spokojnie, i jest to bardziej ze tak powiem duchowne przeżycie. Natomiast w sezonie podczas pielgrzymki to jest maraton na kolanach
W ogóle trudno coś zwiedzić, zobaczyć, poszukać spokojnego miejsca.
Bardzo rozsadnie mówisz. Pielgrzymka w ogóle nie jest dla boga czy dla kontaktu z bogiem. Mi to zajeżdża dewocją i moheryzmem. I jeszcze dzieci w tej całej bezsensownej mordędze... ludzie , z dzieckiem to do lasu , nad wodę. Co , niby boga tam nie ma??!!!
Dzięki ...
Istotnie z malym dzieckiem pojście nie byloby wskazane..
Temat poznany, a o to mi chodzilo..
Dzięki ...
Istotnie z malym dzieckiem pojście nie byloby wskazane..
Temat poznany, a o to mi chodzilo..
Jeśli czujesz że jest Ci to potrzebne to idź na pielgrzymkę.
Nie lekceważ potęgi mocy
Ja byłam na pielgrzymce w wieku bodajże 16 lat i wspominam, że było SUPER
Chciałam iść w kolejnych latach, ale nie miałam możliwości, ponieważ wypadła w tym czasie praca i inne obowiązki.
Szłam 5 dni, łącznie jakieś 140km. Dla mnie przejście tej trasy w tym czasie było banałem, żadnych odcisków, zmęczenie niewielkie, no, ale miałam 16 lat, w tym wieku się nie narzeka na zdrowie. Moje koleżanki miały odciski (czasem też udawały, że mają, bo w pomocy medycznej pracował atrakcyjny chłopak )
Było wesoło, śpiewaliśmy dużo piosenek, głównie religijnych, ale i takich zwyczajnych kilka też. I nie były to pieśni typu np. Jakaś Bogurodzica, której nikt nie rozumie, tylko rytmiczne, wesołe, nowoczesne piosenki. Było dużo modlitwy, msze Święte, wczesne wstawanie, spanie pod namiotem i wszelkie uroki, ale dla mnie była to serio świetna przygoda.
Nie brakowało również wymiaru duchowego. Jak się tak szło i szło to można było dużo pomyśleć o życiu, sprawach duchowych, modlitwie, postanowieniach itp.
Dodatkowo mieliśmy dobrych organizatorów, którzy zawsze tak zagospodarowali czasem, aby się nikomu nie nudziło.
Jak ktoś był zmęczony to też nie było problemu, ponieważ można było przejechać jakiś odcinek, albo kilka odcinków busem.
W mojej grupie szła pani na oko 60+, z wnuczką jakieś 6-7 lat. Obie szły przez całą trasę pieszo, więc na pewno się da, ale również nie polecam iść z małym dzieckiem, bo to może być męczące i dla malucha i dla rodzcow.