Witam!
Jesteśmy małżeństwem od roku. Jej agresywne zachowania zaczęły się uwidaczniać niestety dopiero po ślubie. Wcześniej tego nie dostrzegałem. Wczorajszy incydent pozbawił mnie chyba resztek nadziei że kiedyś to się zmieni, ale to chyba tak jak ze zdradą, kto zdradzi 5, 10 razy zrobi to i kolejny raz. Żona miewa bardzo często wybuchy złości i agresji, o byle co, że nie posprzątałem, że
za pozno wrocilem z pracy, ze siedze zbyt długo przed komputerem itp. Musze bardzo sie pilnować codziennie zeby sie nie zdenerwowała. Sam zachowuje sie juz sztucznie, tylko żeby sie nie denerwowała. Nie mam juz ochoty wracac do domu bo obawiam sie ze czeka mnie JEJ Złość. W momentach jej wybuchów wyzywa mnie od najgorszych, ze jestem nieudacznikiem, partaczem, brudasem,
chuj...,skurwy..., skurwie..., żebym spierd...,wypie... itp. to tak w skrócie;( Za kazdym razem szarpie mnie za włosy, uszy,drapie, bije po twarzy i korpusie. CZASEM MAM OCHOTE JEJ ODDAC:( jedyna moja reakcja na to ,choc nie zawsze jest jej podjudzanie zeby lała mnie dalej, bo licze na to ze moze zrobi sie jej mnie zal, okaze troche wyrzutow sumienia.. ale nie...czasami 2-3 h po jej wybuchu zaczynamy rozmawiac i wtedy wtula sie we mnie..ale przepraszam moze powiedziala ze 3 razy w zyciu a taki incydentow bylo juz chyba kilkadziesiat..Juz nawet raz straszyla mnie rozwodem i wypisywala jakis wniosek.. ale wiecie co jest najgorsze...To że jest w ciaży:(:(:( gdzie po cichu licze ze sie zmieni po narodzinach chociaz watpie..nie chce zeby moje dziecko sie wychowywalo w takiej rodzinie lub tez w rozbitej rodzinie..Zona przysiegala mi juz parokrotnie ze to sie juz nie wydarzy.. Wczoraj powiedziala ze gdyby nie dziecko to by ode mnie odeszla.. Dodam ze nie mam sie za udacznika, prowadze firme, kupuje nieruchomosci, dobrze zarabiam, zero kredytow itp. Jestem normalnym facetem...ALE NIE WIEM CO MAM ROBIC..POMOZCIE PROSZE