Jak dla mnie fakt, czy singiel będzie się dobrze bawił na weselu czy nie, nie zależy od jego charakteru, tylko od otoczenia. Jeśli będzie sporo młodych osób, sporo innych singli, usadzą nas koło siebie to faktycznie, będzie można się fajnie bawić i poznać kogoś nowego, ale może być tak, że singli nie będzie prawie wcale, same pary, ciotki i wujkowie i wtedy będzie katorga.
Ja kiedyś, jak miałam 16 lat byłam na weselu, gdzie było dużo znajomych państwa młodych, więc zawsze mogłam z kimś potańczyć. Rok później było wesele mojej kuzynki, gdzie prócz rodziny nie było nikogo więcej niż rodzina. Dużo kuzynów miało już pary, jeden tylko był bez, ale koło północy zmył się z wesela. Przesiedziałam 2 godziny przy stole i się ewakuowałam
Potem jak miałam 21 lat zostałam zaproszona na wesele do znajomych rodziców. Miałam nie iść, bo prócz państwa młodych i rodziców nie znałabym tam nikogo. Okazało się jednak, że mój kolega, z którym nie utrzymywałam kontaktu od kilku lat też tam szedł, bo był znajomym pana młodego, spytał, czy pójdę z nim i się zgodziłam. To była świetna decyzja, bo państwo młodzi wiedząc, że nie znamy tam nikogo posadzili nas daleko od nich (nie zamieniłam z nimi słowa przez całe wesele), siedzieliśmy koło samych obcych par. I dzięki Bogu, że nie poszłam sama, bo bym siedziała daleko od młodych, wśród samych obcych par
Powiedzmy sobie szczerze- wesele jest dla par nie dla singli. Jak jest jakieś nowoczesne to jeszcze pół biedy, no ale jednak większość osób przychodzi sparowana, czasem ktoś się zlituje i pozwoli do siebie dołączyć albo "pożyczy" partnera do tańca, ale umówmy się, jakbym miała chłopaka to ostatnie czego bym chciała, to jakaś laska, która włazi między mnie a mojego faceta albo co gorsza wyrywa go do tańca. No nie
Czasem zabawy weselne też są zboczone, albo wymagają posiadania pary i to też nie jest przyjemne być łączonym z kimś na siłę