Mój nowo narodzony wnuczek ma tak straszliwa wadę serca i jest wlasnie 3 tyg.po operacji w Łodzi..niedawno zaszyli mu klatkę ale ciagle cos sie przyplatuje..po odmie zapalenie płuc,straszliwa opuchlizna! Ja jestem tylko babcią i jeszcze go nie widzialam i tylko modle się,ale ostatnio wstyd mi to pisać ale chyba o śmierc!przeciez on tak cierpi i jeszcze bedzie cierpiał jak i jego rodzice! Czekają go jak przezyje jeszcze 2-5 operacji a kazda niesie za soba wielkie cierpienia i szwanki na zdrowiu,wiele wyczytałam na temat takich dzieci!Jaki jest sens w ratowniu dzieci które wciąz będą się bać żyć na całość a rodzice..br po szpitalach,a co z pozostałą 2 synow,co z praca,za co zyć?Ja bardzo zle śpie,biore tabletki na nerwicę,bo wyobrażam sobie ból wnusia i moich najblizszych! Widzę jak wnuki tęsknią za rodzicami którzy sa wciąż w szpitalu,nie chca jeśc,bardzo tesknią za rodzicami a maja 9 i 11 lat..jak z nimi rozmawiac o ewentualnej śmierci?Tyle tematów,tyle trwóg..za co Bóg kaze rodziców,takie maleństwo?do tej pory to było prawie idealne kochajace się małżeństwo,czy mój syn,synowa wytrzymaja ten stres?jak im pomóc?Ewita
Jeszcze nikt nie umarł, kobieto życzysz wnukowi śmierci? Dzięki za taką babcię.
No tak, modlisz się, więc teoretycznie wierzysz w Boga, tak? To módl się o cud dla tego dziecka, o uzdrowienie, a nie o śmierć! I zamiast tracić czas na denerwowanie się, którym i tak nic nie zdziałasz, to poszukaj jak najwięcej informacji na temat tej wady, stowarzyszeń, fundacji, które pomagają dzieciom z wadami serca. Nie ma sytuacji bez wyjścia, nie ma tak, że nic się nie da zrobić, skoro lekarze operują, to znaczy, że jest szansa i jest nadzieja. I tego masz się trzymać. Syna i synową pocieszaj, a rozmowy z wnukami o ewentualnym odejściu braciszka zostaw ich rodzicom, bo to ich działka, a nie twoja.
Mój nowo narodzony wnuczek ma tak straszliwa wadę serca i jest wlasnie 3 tyg.po operacji w Łodzi..niedawno zaszyli mu klatkę ale ciagle cos sie przyplatuje..po odmie zapalenie płuc,straszliwa opuchlizna! Ja jestem tylko babcią i jeszcze go nie widzialam i tylko modle się,ale ostatnio wstyd mi to pisać ale chyba o śmierc!przeciez on tak cierpi i jeszcze bedzie cierpiał jak i jego rodzice! Czekają go jak przezyje jeszcze 2-5 operacji a kazda niesie za soba wielkie cierpienia i szwanki na zdrowiu,wiele wyczytałam na temat takich dzieci!Jaki jest sens w ratowniu dzieci które wciąz będą się bać żyć na całość a rodzice..br po szpitalach,a co z pozostałą 2 synow,co z praca,za co zyć?Ja bardzo zle śpie,biore tabletki na nerwicę,bo wyobrażam sobie ból wnusia i moich najblizszych! Widzę jak wnuki tęsknią za rodzicami którzy sa wciąż w szpitalu,nie chca jeśc,bardzo tesknią za rodzicami a maja 9 i 11 lat..jak z nimi rozmawiac o ewentualnej śmierci?Tyle tematów,tyle trwóg..za co Bóg kaze rodziców,takie maleństwo?do tej pory to było prawie idealne kochajace się małżeństwo,czy mój syn,synowa wytrzymaja ten stres?jak im pomóc?Ewita
Ewita zarejestruj sie na stronie serce dziecka i tam poszukaj pomocy, jezeli szukasz wsparcia, pocieszenia i pomocy to lepiej tam. tutaj tylko Cie zdoluja i zaczna czepiac sie tego co czujesz.
Moje dziecko mialo zaspol Fallota - w porownaniu z HLHS to tylko Fallot, teraz juz jest zdrowy ale pamietam jeszcze wiele z tych mysli i uczuc. I pamietam ile nas to kosztowalo. Bardzo wam wspolczuje i nie rozpatruj tego w kategoriach kary czy winy to do niczego nie prowadzi i w niczym nie pomaga.
Pytasz jak pomoc synowi i synowej. Badz, wspieraj pomagaj z starszymi wnukami. Czasem wystarczy tylko przytulic.
dzięki za odpowiedż szczególnie Józefinie!wnuczek leży teraz na oyjomie iwalczy z zapaleniem płuc i odmą,jest uśpiony ale rodzice są z nim..ja opiekuję się starszymi jak mogę !to tyle!zalogowałam sie na serce dziecka i tam poszukam wsparcia .dzięki!