Witam od 3 miesiecy jestem w związku. Znamy sie od półtora roku. Nasza znajomośc od początku była bardzo trudna.Spotykaliśy sie raz, potem nie i tak w kółko.On bardzo chciał byc ze mna na początku , ale ja go odtrąciłam, pozniej jak ja chciałam to znow on sie wahał i tak w kółko przez ponad rok. Długi czas wahalismy sie czy byc razem, bo oboje balismy sie zacząć poważną relację.Każde z nas cierpiało wczesniej przez kogos i stąd nasze wątpliwości. Jednak po wielu przejsciach ,stwierdzilismy ze chcemy byc razem. Muszę zaznaczyc, ze to bardzo przystojny mężczyzna i zawsze kręciło sie wiele kobiet wokół niego. Kiedys sie pokłócilismy i nie rozmawialismy ze sobą ok 2 miesiecy i w tym czasie spotykał sie z K. Sam sie przyzał, powiedział ze zdrobił to po złości, bo nie chciałam z nim byc. Troche mnie to zabolało ale stwierdziałam, ze miał prawo bo przeciez nie bylismy razem. Kiedy zdecydoalismy sie na zwiazek on zmienił numer telefonu, twierdząc ze robi to dla mnie , zeby nikt nie miał jego numeru kto nie powinien mieć, miedzy innymi K, żebym sie nie denerwowała i czuła komfortowo. Jednak nie zaufałam mu do konca, bo jestem nie ufna w sosunku do ludzi, tym bardziej do facetów. Wiem że na początku nie miał jej numeru, bo co jakis czas sparwdzałam tel. Wczoraj zrobiłam to ponownie i znalazłam w książce zapisany jej numer , ale nie całym inieniem tylko pierwsza literka imienia K.Wiem tez ze mogli sie spotkac u jego kolegi, on czesto do niego chodzi a ona jest kuzynką kolegi. Wczesniej mówił ,ze chce byc tylko ze mna i ze nigdy mnie nie oszuka i nie okłamie i nie bedzie sie kontaktował z ta dziewczyną. a tu nagle takie coś Czułam sie jakby ktoś mnie spoliczkował. Nie wiem co mam o tym mysłec i w jaki sposob zapytac go ,czemu ma jej numer, a nie moge sie przyzanc ze grzebałam mu w telefonie .
1 2014-11-18 16:14:38 Ostatnio edytowany przez ewciak177 (2014-11-18 16:40:00)
Buzia na kłódkę, dobra mina do złej gry i obserwuj co dalej.
Jak się pochwalisz, że wiesz, to będzie się kamuflował tak, że już się nic nie dowiesz.
Buzia na kłódkę, dobra mina do złej gry i obserwuj co dalej.
Jak się pochwalisz, że wiesz, to będzie się kamuflował tak, że już się nic nie dowiesz.
Popieram.
Facet Cię nie okłamał bo nie spytałaś czy ma teraz Jej nr zapisany.Może powinnaś pokładać w Nim troszke więcej wiary. Związek polega na zaufaniu.
Jeżeli jednak jesteś nieufna, szukasz być może czegoś czego nie ma... Ale możw jednak jest to...
Tak dokładnie jeżeli potrafisz się wstrzymać to nie mów że wiesz tylko obserwuj sytuacje. Samo wyjdzie szydło z worka.
Tak jak przewaznie zgadzam sie z Pitagorasem, tak teraz uwazam ze przeholowal w opinii.
Co to znaczy, ze sprawdzalas mu telefon? Nie usprawiedliwiaj sie, ze sprawdzalas bo jestes nieufna - to tani chwyt. Jak nie umiasz zaufac, to nie wchodz w zwiazek. Czy Ty nie daj Boze zalozylas sobie, ze wejdziesz w zwiazek na zasadach szpiegowskich, ale to bedzie tylko Twoja tajemnica? Czy mowisz mu, ze mu ufasz, czy tez mowisz ze nie ufasz? Jezeli mowisz ze ufasz to TY go oszukujesz, a nie on Ciebie. Ty go oklamujesz mowiac jedno a robiac drugie. Zapytalas sie go dlaczego ma jej numer? Ja swoja byla zone mam zapisana w telefonie jako Ryczacy Byk i co z tego? Jak ktos ma psychozy to zamiast zapytac sie o co chodzi uklada sobie projekcje.
sorry ze tak ostro, ale Ty w ogole nie widzisz jak sama postepujesz.
Tak jak przewaznie zgadzam sie z Pitagorasem, tak teraz uwazam ze przeholowal w opinii.
Co to znaczy, ze sprawdzalas mu telefon? Nie usprawiedliwiaj sie, ze sprawdzalas bo jestes nieufna - to tani chwyt. Jak nie umiasz zaufac, to nie wchodz w zwiazek. Czy Ty nie daj Boze zalozylas sobie, ze wejdziesz w zwiazek na zasadach szpiegowskich, ale to bedzie tylko Twoja tajemnica? Czy mowisz mu, ze mu ufasz, czy tez mowisz ze nie ufasz? Jezeli mowisz ze ufasz to TY go oszukujesz, a nie on Ciebie. Ty go oklamujesz mowiac jedno a robiac drugie. Zapytalas sie go dlaczego ma jej numer? Ja swoja byla zone mam zapisana w telefonie jako Ryczacy Byk i co z tego? Jak ktos ma psychozy to zamiast zapytac sie o co chodzi uklada sobie projekcje.
sorry ze tak ostro, ale Ty w ogole nie widzisz jak sama postepujesz.
A na jakich zasadach miała wejść w związek z nowym, obcym człowiekiem, którego wpuszcza do życia, domu i spraw? Histeria na temat sprawdzania telefonu jest histeryczna, bo ja chcę wiedzieć z kim mam do czynienia, a nie będę bazować na tym, co on mi powie, bo opowiadać to można dużo. I wyprzedzając Twoje pytanie, tak mój telefon też może przetrzepać.
Teo, mozna posunac sie rowniez jeszcze dalej. Wachanie majtek et cetera-i szukanie zaleznosci zapachu z numerem telefonu. wolna amerykanka - cokolwiek wyobraznia podpowie. Jednak jak sie wchodzi w zwiazek to zasady 'wejscia' maja byc jasne i znajome obydwu stronom.
zaufanie jest dobre.kontrola jest lepsza.
Masz pewność że to jest akurat ta dziewczyna? Jeśli tak to skąd?
Teo, mozna posunac sie rowniez jeszcze dalej. Wachanie majtek et cetera-i szukanie zaleznosci zapachu z numerem telefonu. wolna amerykanka - cokolwiek wyobraznia podpowie. Jednak jak sie wchodzi w zwiazek to zasady 'wejscia' maja byc jasne i znajome obydwu stronom.
No własnie - jasne. A nie wydumane i wymyślone przez drugą osobę na potrzeby stworzenia jak najlepszego wizerunku.
11 2014-11-19 10:16:39 Ostatnio edytowany przez ewciak177 (2014-11-19 10:17:47)
mam pewność , ze to ona. Wziełam ten numer i zadzwoniłam Podstepem zapytałam czy moge rozmawiac z kims innym a ona powiedzaiła ze z tej strony Klaudia. Sama bez problemu podała imie. Wiem że to żle sprawdzac komus telefon, ale nie chce zeby ktos mnie oszukiwał. Powiedzaiłam mu ,że jestem z natury nie ufna i nie ufam ludziom. Ktos kiedys bardzo mnie oszukał i powiedziałam sobie, ze w zyciu nikomu wiecej bezgranicznie nie zaufam. Lancacter ,jak mam go zapytac o ten numer , skoro nie mogę sie przyzanac skad o nim wiem.
Jak bedziecie sie nawzajem oklamywac to daleko nie zajdziecie a oboje to robicie. Klamstwo rodzi zle skutki i dalej jest tylko brniecie w klamstwo z obu stron. Przeciwienstwem klamstwa jest natomiast prawda.
"Regularnie grzebałam facetowi w telefonie bez jego wiedzy i zgody, bezczelnie naruszając jego prywatność, ale to nieistotne, bo ja mu nie ufałam, więc mi wolno! Znalazłam tam w końcu nr, którego wg mnie nie powinien mieć, jeszcze miałam na tyle tupetu, by tam zadzwonić, bo przecież mam święte prawo do kontrolowania każdego fragmentu jego życia. Boję się tylko, że on moich świętych nienaruszalnych praw partnerki (czyt. nadzorcy niewolników) nie zrozumie, więc miotam się między chęcią wygarnięcia mu jego niecnych występków, a ukrycia swoich obrzydliwych czynów".
Generalnie tak to widzę. Współczuję mu "partnerki", bo bez cudzysłowu byłoby to naciągane i krzywdzące dla wszystkich kobiet, które nie uważają, że mają prawo do kontroli każdego aspektu życia faceta.
"Regularnie grzebałam facetowi w telefonie bez jego wiedzy i zgody, bezczelnie naruszając jego prywatność, ale to nieistotne, bo ja mu nie ufałam, więc mi wolno! Znalazłam tam w końcu nr, którego wg mnie nie powinien mieć, jeszcze miałam na tyle tupetu, by tam zadzwonić, bo przecież mam święte prawo do kontrolowania każdego fragmentu jego życia. Boję się tylko, że on moich świętych nienaruszalnych praw partnerki (czyt. nadzorcy niewolników) nie zrozumie, więc miotam się między chęcią wygarnięcia mu jego niecnych występków, a ukrycia swoich obrzydliwych czynów".
Generalnie tak to widzę. Współczuję mu "partnerki", bo bez cudzysłowu byłoby to naciągane i krzywdzące dla wszystkich kobiet, które nie uważają, że mają prawo do kontroli każdego aspektu życia faceta.
Zle to widzisz Eileen, w koncu to on sam zmienil numer telefonu,i tlumaczyl sie tym ze to po to by nikt niepowolany w tym owa Klaudia tego numeru nie miala. To on tak zdecydowal i tlumaczyl to komfortem swojej partnerki.
Ewciak, pytanie co chcesz osiagnac mowiac mu o swoim odkryciu?
Ja w pełni zgadzam się z pitagorasem. Poza tym możesz odczekać parę dni i zagaić rozmowę na temat tej Klaudii, przy okazji spytać, czy już nie "zawraca mu tyłka" i nie mają swoich numerów kontaktowych.
16 2014-11-19 15:02:38 Ostatnio edytowany przez ewciak177 (2014-11-19 15:09:41)
Eileen napisał/a:"Regularnie grzebałam facetowi w telefonie bez jego wiedzy i zgody, bezczelnie naruszając jego prywatność, ale to nieistotne, bo ja mu nie ufałam, więc mi wolno! Znalazłam tam w końcu nr, którego wg mnie nie powinien mieć, jeszcze miałam na tyle tupetu, by tam zadzwonić, bo przecież mam święte prawo do kontrolowania każdego fragmentu jego życia. Boję się tylko, że on moich świętych nienaruszalnych praw partnerki (czyt. nadzorcy niewolników) nie zrozumie, więc miotam się między chęcią wygarnięcia mu jego niecnych występków, a ukrycia swoich obrzydliwych czynów".
Generalnie tak to widzę. Współczuję mu "partnerki", bo bez cudzysłowu byłoby to naciągane i krzywdzące dla wszystkich kobiet, które nie uważają, że mają prawo do kontroli każdego aspektu życia faceta.
Zle to widzisz Eileen, w koncu to on sam zmienil numer telefonu,i tlumaczyl sie tym ze to po to by nikt niepowolany w tym owa Klaudia tego numeru nie miala. To on tak zdecydowal i tlumaczyl to komfortem swojej partnerki.
Ewciak, pytanie co chcesz osiagnac mowiac mu o swoim odkryciu?
chce , zeby powiedział po co mu jej numer , skoro deklarował ,ze nie bedzie mial z nia kontaktu. Chce wiedziec, czy mam sie czuć zagrożona i na jakim poziomie jest ich znajomość.
Ja w pełni zgadzam się z pitagorasem. Poza tym możesz odczekać parę dni i zagaić rozmowę na temat tej Klaudii, przy okazji spytać, czy już nie "zawraca mu tyłka" i nie mają swoich numerów kontaktowych.
a co jesli sie wyprze , ze nie numeru? POwiedziec mu ze wiem, ze jest odwrotnie?
Jak zareagować, przyznac sie do podstępu ?
Jozefina napisał/a:Eileen napisał/a:"Regularnie grzebałam facetowi w telefonie bez jego wiedzy i zgody, bezczelnie naruszając jego prywatność, ale to nieistotne, bo ja mu nie ufałam, więc mi wolno! Znalazłam tam w końcu nr, którego wg mnie nie powinien mieć, jeszcze miałam na tyle tupetu, by tam zadzwonić, bo przecież mam święte prawo do kontrolowania każdego fragmentu jego życia. Boję się tylko, że on moich świętych nienaruszalnych praw partnerki (czyt. nadzorcy niewolników) nie zrozumie, więc miotam się między chęcią wygarnięcia mu jego niecnych występków, a ukrycia swoich obrzydliwych czynów".
Generalnie tak to widzę. Współczuję mu "partnerki", bo bez cudzysłowu byłoby to naciągane i krzywdzące dla wszystkich kobiet, które nie uważają, że mają prawo do kontroli każdego aspektu życia faceta.
Zle to widzisz Eileen, w koncu to on sam zmienil numer telefonu,i tlumaczyl sie tym ze to po to by nikt niepowolany w tym owa Klaudia tego numeru nie miala. To on tak zdecydowal i tlumaczyl to komfortem swojej partnerki.
Ewciak, pytanie co chcesz osiagnac mowiac mu o swoim odkryciu?chce , zeby powiedział po co mu jej numer , skoro deklarował ,ze nie bedzie mial z nia kontaktu. Chce wiedziec, czy mam sie czuć zagrożona i na jakim poziomie jest ich znajomość.
A jesli zadasz mu te pytania bedziesz w stanie uwierzyc/zaufac jego odpowiedziom biorac pod uwage ze oszukuje Cie po raz kolejny? Tez jestem za tym zeby na chwile obecna robic dobra mine do zlej gry i obserwowac.
On dobrze wie, ze mu telefon sprawdzasz skoro tak podpisal kontakt. Mowiac mu ze wiesz doprowadzisz do tego, ze wcisnie Ci jakas kiepska bajke i odwroci kota ogonem. Na razie obserwuj, zobaczysz co potem.
Swoja droga to przykro to sie czyta. Dwoje doroslych - wydawaloby sie - ludzi, ktorzy znajduja sie na poczatku wspolnej drogi, jedyny kapital jaki wnosza to wzajemne oszukiwanie sie.
I tak jak probuje sie na to spojrzec z boku - weryfikujac troche wczesniejszy swoj wpis - to dochodze do wniosku, ze najlepiej dajcie sobie po mordach (oczywiscie w metaforycznym sensie), wygarnijcie sobie wszystko i oczysccie tym atmosfere. Bedzie potem to, co ma byc ale napewno bedzie duzo zdrowiej.
Eileen napisał/a:"Regularnie grzebałam facetowi w telefonie bez jego wiedzy i zgody, bezczelnie naruszając jego prywatność, ale to nieistotne, bo ja mu nie ufałam, więc mi wolno! Znalazłam tam w końcu nr, którego wg mnie nie powinien mieć, jeszcze miałam na tyle tupetu, by tam zadzwonić, bo przecież mam święte prawo do kontrolowania każdego fragmentu jego życia. Boję się tylko, że on moich świętych nienaruszalnych praw partnerki (czyt. nadzorcy niewolników) nie zrozumie, więc miotam się między chęcią wygarnięcia mu jego niecnych występków, a ukrycia swoich obrzydliwych czynów".
Generalnie tak to widzę. Współczuję mu "partnerki", bo bez cudzysłowu byłoby to naciągane i krzywdzące dla wszystkich kobiet, które nie uważają, że mają prawo do kontroli każdego aspektu życia faceta.
Zle to widzisz Eileen, w koncu to on sam zmienil numer telefonu,i tlumaczyl sie tym ze to po to by nikt niepowolany w tym owa Klaudia tego numeru nie miala. To on tak zdecydowal i tlumaczyl to komfortem swojej partnerki.
Ewciak, pytanie co chcesz osiagnac mowiac mu o swoim odkryciu?
I to daje jej prawo do grzebania w jego telefonie? Aha.
Lwica_ napisał/a:Ja w pełni zgadzam się z pitagorasem. Poza tym możesz odczekać parę dni i zagaić rozmowę na temat tej Klaudii, przy okazji spytać, czy już nie "zawraca mu tyłka" i nie mają swoich numerów kontaktowych.
a co jesli sie wyprze , ze nie numeru? POwiedziec mu ze wiem, ze jest odwrotnie?
Jak zareagować, przyznac sie do podstępu ?
Od Ciebie zależy, czy przyznasz się do wiedzy na ten temat, ale przynajmniej będziesz miała czarno na białym, czy chłopak Cię oszukuje, czy może jednak postawi na szczerość i wyciągniesz z tego wnioski.
Ona też go oszukuje i zastanawia się, jak przyłapać jego bez pogrążania siebie.
23 2014-11-20 19:10:58 Ostatnio edytowany przez Lwica_ (2014-11-20 19:11:55)
Ona też go oszukuje i zastanawia się, jak przyłapać jego bez pogrążania siebie.
Patrzę na to w kategoriach "mniejsze zło", ponieważ sama kiedyś w identyczny sposób zdemaskowałam kłamstwo chłopaka, co błyskawicznie ukróciło jego znajomość z pewną dziewczyną, zmniejszyło moje zaufanie do niego (nie jestem zwolenniczką bezgranicznego zaufania, za dużo rzeczy widziałam na własne oczy i czytałam na temat zaufania, by być taką ślepą, naiwną istotką), ale i dało mu do zrozumienia, że więcej szans nie będzie.
Od tamtej pory nie przypominam sobie, by mnie okłamywał bądź kontaktował z jakąś dziewczyną w sposób budzący moje podejrzenia, a z czasem oboje wyszliśmy z założenia, że nie mamy nic do ukrycia, co też przekłada się na to, że on ma dostęp do mojego telefonu, a ja jego. I może dzięki temu żadne z nas niespecjalnie z tego przywileju korzysta.
Lwica, no fajnie, a wszyscy wiedzą, że grzebiecie w swoich telefonach? Bo wiesz, np. jakbym chciała napisać do przyjaciółki, to by mnie nic nie obchodziły jej ustalenia z facetem, ze mną nikt nie ustalał, że moje wiadomości nagle staną się adresowane do obojga.
Tak samo jakbym pisała do każdego innego znajomego. Tajemnica korespondencji - to nie dotyczy wyłącznie pary, ale i wszystkich osób, które kiedykolwiek do nich pisały, czy napiszą. Szkoda, że niektórzy mają to gdzieś i kończy się na "ja chcę wiedzieć, co tam inni".
Ewciak, oj, znam to
teraz jak to czytam, to sama się śmieje z tego.
Nie chcę oceniać tutaj Twojego faceta, bo każdy jest inny, i każdy co innego ma za uszami.
Ciężko powiedzieć mu, że czegoś się zabrania, bo najlepiej to co "niedostępne najlepiej smakuje"
a uwierz mi, gdy ON zechce, znajdzie wszelki sposób na to, by się z nią spotkać, skontaktować.
Wie , że sobie tego nie życzysz, więc o tym zapewne nie mówi- że np. był u kolegi, i akurat ona u niego była, że
przypadkowo spotkali się na ulicy i zamienili dwa zdania...
Sądzę, że jeśli chciałby z nią być, to nie zawracałby głowy Tobie.
-------------------------------------------
Powiem tak, że miałam to samo. Była taka jedna, która za nic nie szanowała tego, że jej znajomość z moim narzeczonym może mi się nie podobać. Było wiele powodów, a każdy z nich był nakręcany przez zachowanie mojego narzeczonego. Tak jak u Ciebie- wpisanie jej nr tel np. jako Krzysiek, czy inne imię, kasowanie smsów od niej, całej korespondencji. Jechał do kolegi, a tak naprawdę umawiał się tylko na kawę z nią, a nawet ( o matko boska) skopiowanie jej nr telefonu na inną kartę sim i chowanie tej karty w portfelu, chowanie telefonu, wyciszanie dzwonków.
Tak, to był mój narzeczony. I wiesz.. dlaczego to wszystko robił? Nie dlatego, że szykował zdradę, tylko wiedział że ja nie chcę by miał z nią kontakt, dlatego to ukrywał. Nie chciał mnie denerwować. taką przedstawił wymówkę.
no i wszystko mu się udawało, aż nie spojrzałam w biling. - godzinne rozmowy z nią, pełno smsów, a w telefonie wszystko wykasowane.
Nie chodzi tu o to, że jestem wredna by mu zabraniać przyjaźnić się z koleżanka.
zabolał sam fakt, że tyle czasu okłamywał. Przecież każdy chyba z Was przyzna mi rację, że jeśli ON nie miałby NIC do ukrycia, to byłby od początku ze mną szczery, a nawet pozwolił mi ja poznać, bym się sama o tym przekonała, że jest tylko koleżanką.
dlatego też NIE DZIWIĘ się Tobie, że jesteś zdenerwowana.
Na Twoim miejscu, zapytałabym się, czy ma z nią kontakt, czy ma jej nr telefonu nadal. jeśli potwierdzi, to nie unoś się, tylko zaproponuj, jakieś spotkanie w trójkę.
jeśli zaprzeczy, to wiesz już na czym stoisz. Myślę, że lepiej to załatwić na początku. niż czekać, obserwować. szkoda twoich nerwów.
"zabolał sam fakt, że tyle czasu okłamywał. Przecież każdy chyba z Was przyzna mi rację, że jeśli ON nie miałby NIC do ukrycia, to byłby od początku ze mną szczery, a nawet pozwolił mi ja poznać, bym się sama o tym przekonała, że jest tylko koleżanką"
A może po prostu domyślał się, jaka może być reakcja autorki i chciał sobie tego oszczędzić? Grzebać w telefonie mogą nadopiekuńcze matki, które chcą kontrolować każdy aspekt życia dziecka. Co robi dziecko? Chowa butelkę piwa, żeby rodzice nie wiedzieli. Autorka zachowuje się jak rodzic, nie jak partnerka, bo partner nie ma potrzeby kontrolowania drugiej osoby. On się więc zachowuje jak dziecko - wszedł w adekwatną do sytuacji rolę, bo może zwyczajnie nie chciało mu się kłócić o ten numer/tę znajomość.
27 2014-11-21 02:04:06 Ostatnio edytowany przez Lwica_ (2014-11-21 02:09:10)
Lwica, no fajnie, a wszyscy wiedzą, że grzebiecie w swoich telefonach?
Bo wiesz, np. jakbym chciała napisać do przyjaciółki, to by mnie nic nie obchodziły jej ustalenia z facetem, ze mną nikt nie ustalał, że moje wiadomości nagle staną się adresowane do obojga.
Tak samo jakbym pisała do każdego innego znajomego. Tajemnica korespondencji - to nie dotyczy wyłącznie pary, ale i wszystkich osób, które kiedykolwiek do nich pisały, czy napiszą. Szkoda, że niektórzy mają to gdzieś i kończy się na "ja chcę wiedzieć, co tam inni".
Widzę, że tu trzeba po kolei, czarno na białym, powoli i długo tłumaczyć, jak do dokładnie wygląda, na czym polega i dlaczego tak a nie inaczej.
Otóż:
1) nie odbieramy smsów partnera
2) nie czytamy swojej korespondencji na zasadzie "biorę telefon trzy razy dziennie i go przetrzepuję w celu znalezieniu dowodów zdrady", tylko mamy świadomość tego, że żadne z nas nie strzeże tego telefonu jak nie wiadomo czego - stąd, o czym pisałam wcześniej, tym bardziej z tego "przywileju" nie korzystamy - skoro nie chowamy panicznie telefonu, to znaczy, że nie mamy w nim nic do ukrycia
3) poza tym wszelkie smsy o treści bardzo osobistej od innych osób, których mój partner widzieć nie powinien, są przeze mnie kasowane; a jak wcześniej pisałam - żadne z nas nie odczytuje smsów przychodzących do partnera wcześniej niż on to zrobi
4) powtarzam po raz enty, bo nadal chyba masz problemy ze zrozumieniem - skoro nie chowamy telefonów, to znaczy, że nie mamy nic do ukrycia, a tym samym żadne z nas nie grzebie na potęge, bo nie musi tego robić, mając przeświadczenie, iż w każdej chwili może zajrzeć i zweryfikować coś bez pretensji drugiej strony
Poza tym, Eileen, chłopak autorki na początku zobowiązał się do nieutrzymywania kontaktu z tą Klaudią. Sam, z własnej woli, nieprzymuszony i nieprzyparty do muru. Po co więc:
a) być z kimś, kto łamie SWOJE postanowienia?
bądź
b) być z kimś, kto - skoro ukrywa znajomość z obawy przed gniewem dziewczyny - zachowuje się jak dziecko bojące reakcji matki?
28 2014-11-21 02:15:04 Ostatnio edytowany przez Eileen (2014-11-21 02:44:16)
To Ty napisałaś:
sama kiedyś w identyczny sposób zdemaskowałam kłamstwo chłopaka
(...)
Od tamtej pory nie przypominam sobie, by mnie okłamywał bądź kontaktował z jakąś dziewczyną w sposób budzący moje podejrzenia
Więc:
a) grzebałaś mu w telefonie bez jego wiedzy i zgody, znalazłaś coś co Ci nie odpowiadało,
b) grzebałaś nadal, skoro wiesz, że Cię nie okłamywał i nie kontaktował się z dziewczyną w sposób budzący Twoje zastrzeżenia.
Co do 4. punktu z posta wyżej - na potęgę może nie, co nie oznacza, że wcale. Nadal nie chciałabym mieć do czynienia z osobą, do której moje wiadomości w każdej chwili mogłyby zostać sprawdzone przez jej faceta/dziewczynę.
Dalej nie rozumiesz, że to nie jest tylko i wyłącznie Wasza sprawa. Bo to, że Ty decydujesz, że on sobie może czytać, to jedno. To nie tylko Twoje wiadomości i nie Ty masz prawo ich "przesiewania" - czyli kasowania tych wg Ciebie bardziej osobistych, których chłopak zobaczyć nie może.
Inna sprawa, że skoro kasujesz, to on też może kasować, jaki więc sens w dostępnych telefonach?
[edit]
Poza tym, Eileen, chłopak autorki na początku zobowiązał się do nieutrzymywania kontaktu z tą Klaudią. Sam, z własnej woli, nieprzymuszony i nieprzyparty do muru. Po co więc:
a) być z kimś, kto łamie SWOJE postanowienia?
bądź
b) być z kimś, kto - skoro ukrywa znajomość z obawy przed gniewem dziewczyny - zachowuje się jak dziecko bojące reakcji matki?
a) Ja bym nie miała potrzeby tłumaczyć się z każdego nawiązanego kontaktu, nawet jeśli zmieniłabym zdanie. Zwłaszcza, kiedy brak kontaktu wyszedłby ode mnie.
b) To autorka zaczęła zachowywać się jak matka, on się tylko dostosował do sytuacji.
"Regularnie grzebałam facetowi w telefonie bez jego wiedzy i zgody, bezczelnie naruszając jego prywatność, ale to nieistotne, bo ja mu nie ufałam, więc mi wolno! Znalazłam tam w końcu nr, którego wg mnie nie powinien mieć, jeszcze miałam na tyle tupetu, by tam zadzwonić, bo przecież mam święte prawo do kontrolowania każdego fragmentu jego życia. Boję się tylko, że on moich świętych nienaruszalnych praw partnerki (czyt. nadzorcy niewolników) nie zrozumie, więc miotam się między chęcią wygarnięcia mu jego niecnych występków, a ukrycia swoich obrzydliwych czynów".
Generalnie tak to widzę. Współczuję mu "partnerki", bo bez cudzysłowu byłoby to naciągane i krzywdzące dla wszystkich kobiet, które nie uważają, że mają prawo do kontroli każdego aspektu życia faceta.
Zgadzam się z tym w 100%. Nie wyobrażam sobie związku, w którym kobieta miałaby mi przeglądać telefon. Nie wyobrażam sobie też przeglądać telefonu mojej kobiety. Jeśli brak jest zaufania w związku, to ten związek nie ma sensu. Jeśli ktoś nie potrafi zaufać w ogóle, to nie powinien w związki wchodzić w ogóle.
Nie rozumiem też, co taka kontrola ma dać? powód do tego, żeby się rozstać? To czemu nie zrobić tego od razu i nie marnować czasu sobie i jemu?
Zadna nowa znajomosc nie powinna zaczynac sie od nieufnosci.
Nie trzeba od razu tez wykladac serce na dloni, ale szczerosc i otwartosc to podstawa.
Co to za nowy zwiazek, ktory zaczyna budowe na starych gruzach, nieufnosciach wyniesionych z poprzednich zwiazkow, zawodach milosnych, rozczarowaniach...
to nie jest nowy zwiazek, nowy start.
To papranie od startu znajomosci bez szczesliwej przyszlosci.
"zabolał sam fakt, że tyle czasu okłamywał. Przecież każdy chyba z Was przyzna mi rację, że jeśli ON nie miałby NIC do ukrycia, to byłby od początku ze mną szczery, a nawet pozwolił mi ja poznać, bym się sama o tym przekonała, że jest tylko koleżanką"
A może po prostu domyślał się, jaka może być reakcja autorki i chciał sobie tego oszczędzić? Grzebać w telefonie mogą nadopiekuńcze matki, które chcą kontrolować każdy aspekt życia dziecka. Co robi dziecko? Chowa butelkę piwa, żeby rodzice nie wiedzieli. Autorka zachowuje się jak rodzic, nie jak partnerka, bo partner nie ma potrzeby kontrolowania drugiej osoby. On się więc zachowuje jak dziecko - wszedł w adekwatną do sytuacji rolę, bo może zwyczajnie nie chciało mu się kłócić o ten numer/tę znajomość.
Ale nawet rodzice ( normalni) nie będą grzebać w telefonach swoich dzieci, gdy one będą się poprawnie zachowywać.
Z cała pewnością aby doszło do sprawdzenia telefonu swojego chłopaka, musi nastąpić pewien IMPULS, a dokładniej TO COŚ co ten impuls wywoła. Czyli niepewność, domysły, poczucia niepewności.
-----------------------------
Osobiście w moim przypadku, gdy pytałam mojego byłego , czy ma kontakt z koleżanką ( której raczej nie tolerowałam, bo go kokietowała), zawsze zaprzeczał i nawet sam mi dawał swój telefon. ( który już wcześniej był wyczyszczony ze wszystkiego co by go pogrążyło).
Zapomniał, że kłamstwo ma krótkie nogi. Telefon był na mnie, więc miałam dostęp przez neta do bilingu. Nigdy w życiu nie korzystałam z tego. Aż .. okazało się, że pół roku z nią tak namiętnie korespondował, dzień i noc)
I na co mi było -nie sprawdzaj telefonu, skoro facet może i tak powiedzieć co chce, a dziewczyna grzecznie uwierzy we wszystko.
-----------------------==
Nie chcę tym podkręcać autorki postu, że tak może się też stać w jej przypadku, ale.. jeśli zapyta się jego czy ma jej nr telefonu, a on zaprzeczy, to niech od razu mu udowodni to, że kłamie. oraz niech powie dlaczego to ukrywał. Jakby się czuł, gdyby to jego spotkało. Nie rozumiem tego, że jedno każą się jej w detektywa bawić. Obserwować, zbierać dowody, bo nie na tym związek polega.
Natomiast notoryczne sprawdzanie telefonu komórkowego ukochanej osoby,gdy w związku wszystko się układa - nigdy nie jest normalne. Nie można tłumaczyć tego ciekawością czy czymś podobnym -To jest obsesyjna zazdrość. ( być może i zachowanie wyniesione z domu z pod wychowania nadopiekuńczej matki) Czasem małą dawka zazdrości może być dobra w związku, ale to jest zazdrość, która w końcu niszczy związek. Trudno na dłuższą metę wytrzymać takie kontrolowanie i brak zaufania ze strony partnera.
Ja bym siedziała cicho i sprytnie dalej obserwowała. W końcu jeżeli dalej oszukuje to sama dojdziesz do tego ze nie ma sensu tego ciagnąć. Po prostu zmęczysz sie tym.
Z mojego doświadczenia wiem ze dla facetów gadanie z innymi to nic złego, nie zwracają uwagi ze istotne jest aby nadać rozmowie ton koleżeński. To dla nich nie istotne.
Z drugiej strony każdy ma prawo do prywatności i rozmowy z innymi. Ale to zależy z kim rozmawia i w jaki sposób. Jeżeli to zwykła znajomość, po prostu szczera koleżanka i nie ukrywa tego, to nie widzę w tym problemu, ale jeżeli jest odwrotnie to nic dziwnego ze będziemy zazdrosne i włączy nam sie szpiegostwo
Twój partner rozmawia dalej z ta dziewczyna, i pytanie teraz po co mu to ? Zamiast sie skupić na waszym związku żeby wszystko dobrze sie układało, żeby odbudować zaufanie i sprawić żebyś sie czuła komfortowo!
Eileen napisał/a:"zabolał sam fakt, że tyle czasu okłamywał. Przecież każdy chyba z Was przyzna mi rację, że jeśli ON nie miałby NIC do ukrycia, to byłby od początku ze mną szczery, a nawet pozwolił mi ja poznać, bym się sama o tym przekonała, że jest tylko koleżanką"
A może po prostu domyślał się, jaka może być reakcja autorki i chciał sobie tego oszczędzić? Grzebać w telefonie mogą nadopiekuńcze matki, które chcą kontrolować każdy aspekt życia dziecka. Co robi dziecko? Chowa butelkę piwa, żeby rodzice nie wiedzieli. Autorka zachowuje się jak rodzic, nie jak partnerka, bo partner nie ma potrzeby kontrolowania drugiej osoby. On się więc zachowuje jak dziecko - wszedł w adekwatną do sytuacji rolę, bo może zwyczajnie nie chciało mu się kłócić o ten numer/tę znajomość.
Ale nawet rodzice ( normalni) nie będą grzebać w telefonach swoich dzieci, gdy one będą się poprawnie zachowywać.
Z cała pewnością aby doszło do sprawdzenia telefonu swojego chłopaka, musi nastąpić pewien IMPULS, a dokładniej TO COŚ co ten impuls wywoła. Czyli niepewność, domysły, poczucia niepewności.
-----------------------------
Osobiście w moim przypadku, gdy pytałam mojego byłego , czy ma kontakt z koleżanką ( której raczej nie tolerowałam, bo go kokietowała), zawsze zaprzeczał i nawet sam mi dawał swój telefon. ( który już wcześniej był wyczyszczony ze wszystkiego co by go pogrążyło).
Zapomniał, że kłamstwo ma krótkie nogi. Telefon był na mnie, więc miałam dostęp przez neta do bilingu. Nigdy w życiu nie korzystałam z tego. Aż .. okazało się, że pół roku z nią tak namiętnie korespondował, dzień i noc)
I na co mi było -nie sprawdzaj telefonu, skoro facet może i tak powiedzieć co chce, a dziewczyna grzecznie uwierzy we wszystko.
-----------------------==
Nie chcę tym podkręcać autorki postu, że tak może się też stać w jej przypadku, ale.. jeśli zapyta się jego czy ma jej nr telefonu, a on zaprzeczy, to niech od razu mu udowodni to, że kłamie. oraz niech powie dlaczego to ukrywał. Jakby się czuł, gdyby to jego spotkało. Nie rozumiem tego, że jedno każą się jej w detektywa bawić. Obserwować, zbierać dowody, bo nie na tym związek polega.Natomiast notoryczne sprawdzanie telefonu komórkowego ukochanej osoby,gdy w związku wszystko się układa - nigdy nie jest normalne. Nie można tłumaczyć tego ciekawością czy czymś podobnym -To jest obsesyjna zazdrość. ( być może i zachowanie wyniesione z domu z pod wychowania nadopiekuńczej matki) Czasem małą dawka zazdrości może być dobra w związku, ale to jest zazdrość, która w końcu niszczy związek. Trudno na dłuższą metę wytrzymać takie kontrolowanie i brak zaufania ze strony partnera.
Przejrzałam mu ten telefon, bo wiedziałam ze może spotkac ją u tego kolegi . Wiem ,że ona cały czas cos do niego czuje. Kiedyś pytałam go o nią , to powiedział ze on nic do niej nie czuje, ale ona cały czas tak.
"Przejrzałam mu ten telefon, bo wiedziałam ze może spotkac ją u tego kolegi" - to straszne. Skoro wiedziałaś, że on może ją spotkać, to co Ci ten numer przeszkadza?
Nie wiem, ja na to patrzę po sobie - mam numery do chyba wszystkich swoich ex. Użytek robię właściwie tylko z dwóch, z jednego naprawdę od święta, z jednego dość często. Ba, mam dobrego kolegę, który mieszka daleko, swego czasu czuł do mnie coś więcej, a jak byłam w związku, to dalej nie zerwałam kontaktu. On wiedział, że nie jestem zainteresowana i spotykaliśmy się normalnie, jak znajomi. I to jest zaufanie właśnie - kiedy chłopak ufa, że nic nie zrobisz, chociaż byś miała możliwość. Bo wiele osób ma podejście na zasadzie "ufam mu, dopóki nie pojawi się ktoś na horyzoncie" - a nie wtedy się pokazuje to zaufanie. Albo ufasz, albo nie. Co prawda mi chłopak wtedy nie chciał kontrolować żadnych FB, telefonów itd., ale marudził za każdym razem, kiedy wiedział, że z dłużej rozmawiałam z tamtym albo się spotkałam. Dopiero któraś z kolei rozmowa poskutkowała - jak będę chciała zdradzić, to zdradzę, jak nie będę chciała, to nie zdradzę, a kontrola/jej brak niczego nie zmienia. Myślicie, że jak będziecie pilnować partnerów, to wtedy będą wierni, bo utniecie im jakoś możliwość kontaktu? Śmieszne. No chyba że sprowadza się to do tego, że nie uważacie, że zdradzą, ale zwyczajnie nie podoba Wam się fakt, że komuś się podobają. No tak, jak mogą, to świetny powód to kontrolowania ich życia.
35 2014-11-21 12:45:40 Ostatnio edytowany przez ewciak177 (2014-11-21 12:47:08)
"Przejrzałam mu ten telefon, bo wiedziałam ze może spotkac ją u tego kolegi" - to straszne. Skoro wiedziałaś, że on może ją spotkać, to co Ci ten numer przeszkadza?
Nie wiem, ja na to patrzę po sobie - mam numery do chyba wszystkich swoich ex. Użytek robię właściwie tylko z dwóch, z jednego naprawdę od święta, z jednego dość często. Ba, mam dobrego kolegę, który mieszka daleko, swego czasu czuł do mnie coś więcej, a jak byłam w związku, to dalej nie zerwałam kontaktu. On wiedział, że nie jestem zainteresowana i spotykaliśmy się normalnie, jak znajomi. I to jest zaufanie właśnie - kiedy chłopak ufa, że nic nie zrobisz, chociaż byś miała możliwość. Bo wiele osób ma podejście na zasadzie "ufam mu, dopóki nie pojawi się ktoś na horyzoncie" - a nie wtedy się pokazuje to zaufanie. Albo ufasz, albo nie. Co prawda mi chłopak wtedy nie chciał kontrolować żadnych FB, telefonów itd., ale marudził za każdym razem, kiedy wiedział, że z dłużej rozmawiałam z tamtym albo się spotkałam. Dopiero któraś z kolei rozmowa poskutkowała - jak będę chciała zdradzić, to zdradzę, jak nie będę chciała, to nie zdradzę, a kontrola/jej brak niczego nie zmienia. Myślicie, że jak będziecie pilnować partnerów, to wtedy będą wierni, bo utniecie im jakoś możliwość kontaktu? Śmieszne. No chyba że sprowadza się to do tego, że nie uważacie, że zdradzą, ale zwyczajnie nie podoba Wam się fakt, że komuś się podobają. No tak, jak mogą, to świetny powód to kontrolowania ich życia.
Przeszkadza w ten sposób, że sam powiedział ,ze nie chce zeby miała jego numer. Sam mi kazał skasować numer do mojego byłego z którym byłam 7 lat, zrobił przy tym awanturę, ze mam z nim nie miec kontaktu ,bo w jakim celu mam z nim rozmawiac ,skoro nie mamy dzieci i nic nas nie łączy! To po co mu numer do dziewczyny z którą sie soptykał, gdzie obiecywał wcześniej , że mnie nie okłamie. Dlatego tak mnie to męczy.
tez zgadzam się z tym , jak chce zdradzić, to zdradzi. Nawet jak się zabroni mu kontaktu z koleżanką, chociaż może to spowodować wręcz odwrotny skutek. ( że nadal będzie się kontaktować.)
Ja się dziwię, bo będąc z facetem kupę czasu, miałam nr do byłych, nawet do facetów, którzy także zrobili by wiele, żeby ze mną być. to jest kwestia indywidualna każdego, jak podchodzi do tego tematu. Czy zrywa całkowicie kontakt, czy ma kontakt po kryjomu, czy też ma najnormalniejszy w świecie kontakt, gdzie obydwoje są świadomi tego, że razem nie będą, i szanują to, że jedno z nich jest w związku. Więc się przyjaźnią. Wcale nie musi to oznaczać zdrady.
Ewciak, jeśli Tobie kazał usunąć nr do Twojego byłego, hm.. to dlaczego się na to zgadzałaś. Jeśli Ty i Twój były nic złego nie robicie , to dlaczego Twój obecny partner przywłaszcza sobie prawo do wybierania Tobie przyjaciół ?z eks partnerami można żyć w znakomitych relacjach. taka osoba była z Tb, żyła z TB, zna Ciebie, i dlaczego masz się od tego odcinać, przecież nie łączy was już żaden seks. W końcu takimi metodami odetnie Cię niedługo od wszystkich Twoich kolegów, bo stwierdzi, że każdy coś od Ciebie chce.
Jeżeli on ma z tym problem, to niech się z tym poradzi, lub niech rozkazuje innej dziewczynie, która na to się zgodzi.
a z tym nr tej koleżanki swojej co ma w książce telefonicznej, to jak pisałam wcześniej, powinnaś od razu to wyjaśnić, nie ukrywać, nie bawić się w szpiega. Ale bez złości, tylko spokojnie.
tez zgadzam się z tym , jak chce zdradzić, to zdradzi. Nawet jak się zabroni mu kontaktu z koleżanką, chociaż może to spowodować wręcz odwrotny skutek. ( że nadal będzie się kontaktować.)
Ja się dziwię, bo będąc z facetem kupę czasu, miałam nr do byłych, nawet do facetów, którzy także zrobili by wiele, żeby ze mną być. to jest kwestia indywidualna każdego, jak podchodzi do tego tematu. Czy zrywa całkowicie kontakt, czy ma kontakt po kryjomu, czy też ma najnormalniejszy w świecie kontakt, gdzie obydwoje są świadomi tego, że razem nie będą, i szanują to, że jedno z nich jest w związku. Więc się przyjaźnią. Wcale nie musi to oznaczać zdrady.
Ewciak, jeśli Tobie kazał usunąć nr do Twojego byłego, hm.. to dlaczego się na to zgadzałaś. Jeśli Ty i Twój były nic złego nie robicie , to dlaczego Twój obecny partner przywłaszcza sobie prawo do wybierania Tobie przyjaciół ?z eks partnerami można żyć w znakomitych relacjach. taka osoba była z Tb, żyła z TB, zna Ciebie, i dlaczego masz się od tego odcinać, przecież nie łączy was już żaden seks. W końcu takimi metodami odetnie Cię niedługo od wszystkich Twoich kolegów, bo stwierdzi, że każdy coś od Ciebie chce.
Jeżeli on ma z tym problem, to niech się z tym poradzi, lub niech rozkazuje innej dziewczynie, która na to się zgodzi.
a z tym nr tej koleżanki swojej co ma w książce telefonicznej, to jak pisałam wcześniej, powinnaś od razu to wyjaśnić, nie ukrywać, nie bawić się w szpiega. Ale bez złości, tylko spokojnie.
Tłumaczyłam mu , że z miom były to zamknięty temat, że nic nas nie łączy itd. Jeśli chodzi o reszte mioch znajomych to jest podobnie, też mu sie nie podoba że mam kolegów,bardzo jest zazdrosny.
Ale co z tego, że jemu się nie podoba? Skąd w ogóle to przekonanie, że partner/partnerka może coś nakazywać? Wystarczy się nie zgodzić, nie dać sobie wejść na głowę.
no to jest chorobliwa zazdrość. Bez przesady, ale jak znasz swoja wartość, to nie odcinaj się od życia bo on tak chce. to pieska można sobie wychować, by był posłuszny, jak "pan" każe , to piesek wykona.
tak oto, z twojego postu z tego co zostało Ci doradzone:
1. Nie sprawdzaj jego telefonu, czy smów
2. jeśli już poczułaś taka potrzebę, i odkryłaś coś co spowodowało , że poczułaś się oszukana, to nie zostaje nic innego, jak wyłożyć karty na stół. Powiedzieć prosto w oczy o swoich emocjach i obawach.
3. Nie godzić się na uszczuplanie swojego grona znajomych, bo jemu coś nie pasuje. Przecież nie masz na czole wypisanego "przeleć mnie", żebyś nie mogła mieć znajomych płci męskiej.
4. i nie jesteś niczyja własnością, by od Ciebie tego miał wymagać!!!
jeśli on tych prostych zasad nie zrozumie i nie zaakceptuje już teraz, to bądź pewna, że nigdy to nie nastąpi. To tylko Twój wybór, co z tym zrobisz. życzę wszystkiego dobrego.
40 2014-12-02 14:48:03 Ostatnio edytowany przez ewciak177 (2014-12-02 14:49:22)
wczoraj robiłam przelew internetem i do wpisania hasła musze podac swoj numer tel a ze nie pamietam sowjego numeru i po telefon nie chciało mi sie wstac, zapytałąm mojego chłopaka czy mogę wziąźć swoj numer z jego książki adresowej. Zgodził sie, nie protestował. Wziełam telefon i przy okazji sprawdziłam książke adresową. Wiecie ,że tego numeru już tam nie było. Skasował? Napewno nie wpisał go inaczej bo pamiętam ten numer. Już nie wiem o co chodzi.
Najwyraźniej tylko ja mam pecha do facetów, bo za każdym razem, kiedy jakiemuś sprawdzałam telefon czy inne to za każdym razem coś wychodziło. Za każdym jednym. Nigdy nie zrobiłam tego bez podstaw. I nigdy nie miałam po tym wyrzutów sumienia, to nie jest fajne bycie robionym w ch*** i lepiej się o tym dowiedzieć prędzej niż później. Uważam, że jak się nie ma nic do ukrycia to się nie prowadzi krucjat anty-zaglądaniowej. I co to w ogóle za argument że partner będzie czytał o jakiś prywatnych sprawach- serio ludzie piszecie o ważnych sprawach przez internet czy telefon? Pomijając fakt, że można taką arcy tajną korespondencję po prostu usunąć.
Najwyraźniej tylko ja mam pecha do facetów, bo za każdym razem, kiedy jakiemuś sprawdzałam telefon czy inne to za każdym razem coś wychodziło. Za każdym jednym. Nigdy nie zrobiłam tego bez podstaw. I nigdy nie miałam po tym wyrzutów sumienia, to nie jest fajne bycie robionym w ch*** i lepiej się o tym dowiedzieć prędzej niż później. Uważam, że jak się nie ma nic do ukrycia to się nie prowadzi krucjat anty-zaglądaniowej. I co to w ogóle za argument że partner będzie czytał o jakiś prywatnych sprawach- serio ludzie piszecie o ważnych sprawach przez internet czy telefon? Pomijając fakt, że można taką arcy tajną korespondencję po prostu usunąć.
Zgadzam sie z Tobą. Dlatego ja tak zrobiłam, poprostu boje sie być oszukiwana. Wiem ze swoja poprzednią partnerke okłamywał, dlatego też m.in. sprawdziłam telefon i jak zobaczyłam ten kontakt to pomyslalam, że ze mna też tak chce robić, mimo iż obiecywał że nigdy mnie nie zrani.Oprócz numeru w tel nic innego nie znalazłam , a teraz już tego numeru nie ma.
@Eileen
Tak, masz rację. W normalnych warunkach prawidłowym i zdrowym zachowaniem jest zaufanie, a nie przeglądanie telefonu partnerki/partnera. Tylko mam takie wrażenie, że my już w normalnym świecie nie żyjemy, a takie podejście to jest aktualnie zwykła naiwność. Postaw się w sytuacji, że już z jakiegoś powodu (bo np. coś Ci mówi intuicja, a nie piszę tu o przeglądaniu ot tak) zajrzałaś w ten telefon swojego faceta i własnym oczom nie wierzysz (bo widzisz np. jego romantyczne i emocjonalne wiadomości z jakąś kobietą). Czy wtedy byś żałowała złamanie swojej zasady czy raczej byś była wdzięczna że dowiedziałaś się o czymś takim wcześniej niż później (albo wcale)?
@ewciak177
Wg mnie to powinnaś go postawić pod ścianą i powiedzieć mu, że wiesz o jego kontaktach z byłą (nieważne skąd, wiesz i już, bo głupia nie jesteś) i jak ty się czujesz. Tak jak tutaj to zostało napisane:
[...]
2. jeśli już poczułaś taka potrzebę, i odkryłaś coś co spowodowało , że poczułaś się oszukana, to nie zostaje nic innego, jak wyłożyć karty na stół. Powiedzieć prosto w oczy o swoich emocjach i obawach.
3. Nie godzić się na uszczuplanie swojego grona znajomych, bo jemu coś nie pasuje. Przecież nie masz na czole wypisanego "przeleć mnie", żebyś nie mogła mieć znajomych płci męskiej.
4. i nie jesteś niczyja własnością, by od Ciebie tego miał wymagać!!!jeśli on tych prostych zasad nie zrozumie i nie zaakceptuje już teraz, to bądź pewna, że nigdy to nie nastąpi. To tylko Twój wybór, co z tym zrobisz. życzę wszystkiego dobrego.