Nie radzę sobie po zdradzie męża - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie radzę sobie po zdradzie męża

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: Nie radzę sobie po zdradzie męża

Witam, jestem tu nowa. Szukam miejsca gdzie się wygadam i chyba to jest odpowiednie. Miesiąc temu mój mąż przypierany do muru w końcu przyznał się, że mnie zdradził z naszą byłą wspólną znajomą, żoną jego kolegi żeby było śmieszniej. Ale od początku. Jesteśmy po ślubie 5 lat, od września zeszłego roku było między nami bardzo źle, jedną z głównych przyczyn była nieodpowiedzialność i niedojrzałe zachowanie mojego męża i z tego tytułu było między nami mnóstwo kłótni. Mąż dostał dużą odprawę z powodu likwidacji jego zakładu pracy i mu odbiło. Nie dopuścił mnie do tych pieniędzy pomimo moich próśb sam natomiast roztrwonił je nie wiadomo do tej pory na co, zajęło mu to jedynie miesiąc(!). Mieliśmy słabą sytuację finansową i liczyłam, że te pieniądze pomogą nam się jakoś ustabilizować w tej materii, jednak podejście męża było żenujące - na pytanie dlaczego tak postąpił słyszałam znakomitą odpowiedź że był na mnie zły i że to były JEGO PIENIĄDZE BO TO ON PRACOWAŁ NA TO 7 LAT. Po roztrwonieniu tychże pieniędzy problemy finansowe zaczęły narastać, pojawiało się co raz więcej kłótni, mąż odsunął się ode mnie bardzo, nie chciał rozmawiać, uciekał z domu, wracał pijany. Próbowałam wszystkiego żeby jakoś dojść do porozumienia ale niestety chciałam tylko ja, on się zamknął na jakąkolwiek rozmowę. Postanowiłam przeczekać i żyć swoim życiem. Żyliśmy z dnia na dzień, raz było lepiej raz było gorzej a ja czekałam próbując w międzyczasie porozmawiać z mężem jednak on wciąż od tych rozmów uciekał. Po likwidacji zakładu pracy dorabiał z kolegą przy pracach budowlanych jakoś ciągnęliśmy, jednak gdy w styczniu poszedł do stałej pracy na etat przestał dawać mi pieniądze na życie, były to kwoty 200zł na miesiąc nie więcej i to jeszcze z gardła wyciągane, tłumaczyłam mu że tak nie może być, że mamy dzieci, wynajęte mieszkanie i ja sama nie jestem w stanie tego utrzymać przy takiej pomocy z jego strony. Nie docierało do niego nic, znowu był nieobecny i nie chciał wogóle ze mną rozmawiać wypominając mi że ja tylko o pieniądzach myślę. Tłumaczyłam mu że oboje jesteśmy zobowiązani do utrzymywania rodziny a on to wszystko zwala na mnie i jeszcze się dziwi że oczekuję od niego aby łożył na rodzinę. Taka sytuacja trwała do maja tego roku kiedy to okazało się ze jego kolega któremu wziąl nie mały kredyt przestał go spłacać i wyjechał za granicę, mąż ten fakt przede mną ukrywał ale rat nie płacił. W czerwcu kiedy to po kolejnej wypłacie męża nie mogłam się doprosić od niego pieniędzy na opłaty nie wytrzymałam i kazałam mu się wyprowadzić. I tu zaczęło się moje piekło. Myślałam że jak pobędziemy bez siebie kilka dni (wyprowadził się do swoich rodziców) to przemyśli to wszystko i zastanowi się nad swoim postępowaniem, powiedziałam też teściowej jaka jest sytuacja i poprosiłam ją żeby jakoś na niego wpłynęła ale jakież było moje zaskoczenie kiedy okazało się ze mój mąż przestał wogóle interesować się rodziną, bawił się w najlepsze a o rozmowie ze mną to nie chciał nawet słyszeć. Kilka dni zamieniło się w tygodnie, ja płakałam w poduszkę, nie spałam nie jadłam, miałam na głowie dzieci, pracę i długi za mieszkanie z ktorymi zostałam a mój mąż żył sobie wygodnie u mamusi pod skrzydłem. Poszłam z nim porozmawiać, zostałam potraktowana jak śmieć, on śmiał mi się w twarz, powtarzał że już nie chce ze mną być że nic go nie obchodzę i żebym sobie radziła i dała mu święty spokój bo on zaczyna życie na nowo. Wtedy nie wiedziałam jeszcze że już całe dnie pisze i dzwoni z tą naszą znajomą. Wróciłam do domu załamana, popadłam w depresję, modliłam się do Boga o siłe żeby to przetrwać, żeby on się opamiętał.. Minęły 2 tygodnie, byłam cieniem siebie. On zaczął robić jakieś kroki aby wrócić do domu, porozmawialiśmy i ustaliliśmy że wraca. Cieszyłam się ze wreszcie zaczniemy żyć jak normalna rodzina, że oboje przemyśleliśmy sobie wszystko i zaczniemy od nowa. W tym czasie kiedy wrócił wyszły na jaw rzeczy które ukrywał - pisma przed komornicze wzywające do zapłaty zaległych rat, długi które narobił będąc u rodziców a na końcu ta nieszczęsna zdrada.. Pożyczyłam pieniądze od koleżanki żeby uchronić nas przed komornikiem, załatwiliśmy restrukturyzację tego kredytu. Poprosiłam go żeby powiedział mi cała prawdę o tych długach i o wszystkim tym czego nie wiem żeby nie było żadnych niespodzianek skoro mamy zacząć z czystą kartą. Powiedział a ja byłam przerażona na co on te pieniądze popożyczał, przecież nie dawał mi przez te 2 miesiące żądnych pieniędzy! Ale ok doceniłam szczerość. Któregoś pięknego dnia znalazłam w jego plecaku 2 prezerwatywy.. Przeżyłam szok! Na moje pytanie w jakim celu tam były padła odpowiedź że zarty w pracy sobie robili, potem jak w to nie uwierzyłam, powiedział że kupił dla nas ale nie wyjął i tysiąc innych chorych wymówek.. Nie mogłam uwierzyć że to zrobił:( Zaczęłam węszyć i dorwałam się do jego bilingów. Mówiły wszystko! Tysiące połączeń i smsów pod jeden numer, jeszcze w czasie przed wyprowadzką. Płakałam i nie mogłam uwierzyć. Wypierał się jeszcze przez jakiś czas aż do momentu kiedy powiedziałam mu że albo mi powie prawdę jak było z tymi prezerwatywami albo może się pakować i nie mamy o czym rozmawiać. PRZYZNAŁ SIĘ ŻE PRZESPAŁ SIĘ Z NIĄ U RODZICÓW W DOMU W CZASIE KIEDY TAM MIESZKAŁ BO MYŚLAŁ ŻE JUŻ DO MNIE NIE WRÓCI NO I ŻE BYŁ NA MNIE ZŁY O TO ŻE GO WYRZUCIŁAM Z DOMU. ŻE NIE CHCIAŁ MI TEGO MÓWIĆ BO WIEDZIAŁ JAK TO MNIE ZABOLI. Boże zamurowało mnie to. Rozwalił odprawę bo był na mnie zły, zdradził bo był na mnie zły.. Kiedy mi to powiedział wyszłam bez słowa z domu do monopolowego kupiłam pół litra wódki i colę. Wróciłam usiadłam w kuchni przy stole i zaczęłam pić. bez słowa. On mi odradzał, mówiąc że będę się czuła jeszcze gorzej, że to przerabiał (jego też kiedyś zdradziła dziewczyna z którą był 5 lat) a ja mu powiedziałam że albo usiądzie i napije ze mną albo niech wyjdzie i mi nie zrzędzi. Usiadł ale nie pił. Nie krzyczałam, nie tłukłam talerzy.. byłam jak w transie, nie mogłam uwierzyć że on jest do tego zdolny. Było między nami źle ale mnie przez ten czas nawet do głowy takie rzeczy nie przyszły żeby go zdradzić a on.. ten który zawsze powtarzał, że brzydzi sie zdrady, że nigdy by tego nie zrobił bo wie jak to boli.. a pytałam go czy mnie zdradził to właśnie to mi odpowiedział że nigdy bo wie jaki to ból i krzywda..

Od tamtej pory jesteśmy nadal razem, zakończył definitywnie znajomość z tą kobietą, zaczął się naprawdę starać, dużo rozmawiamy ze sobą.. ale we mnie siedzi ogromny ból i żal.. Staram się jak mogę nie wracać do tego tematu ale to mnie gnębi. Tyle jest tych jego błędów w naszym życiu - długi, kłamstwa, zdrada.. Zastanawiam się czy to ma sens? Czy ja dam radę mu zaufać po tym wszystkim? Jestem na lekach antydepresyjnych, tak mnie to wszystko dobiło.. Chciałabym żeby nasze małżeństwo to przetrwało ale boję się że minie trochę czasu, on zapomni i znowu jak coś będzie nie tak poszuka sobie pocieszenia albo odstawi jakiegoś babola w postaci długów.. Długi ten mój post, ale jaka to ulga wyrzucić to wszystko z siebie. Jak Wy to widzicie? Jest sens walczyć? Czy on naprawdę zrozumiał jaką krzywdę nam wyrządził? Jak ja mam się zachowywać? Co robić?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

Kobieto
to jakieś g*** w którym jesteś. Facet jest kompletnie nieodpowiedzialny, z tego nic nie będzie na dłuższa metę. Zrób rozdzielność to na początek.

3 Ostatnio edytowany przez Amethis (2014-10-09 14:19:31)

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

powiem Ci tyle, jeśli mogę
psychicznie Ci nie pomogę, bo sam ledwo dycham, jedynie trzymaj się

praktycznie, według mnie musisz przedefiniowac, przeorganizować, itd itd prze.....

to co było dotychczas, jeśli widzisz, jeśli nie masz klapek na oczach, że On da radę, to naprawić, to warto próbować

nic go nie usprawiedliwia, ba nawet pogrąża to o czym piszesz, i bardzo mocno źle rzutuje na dalsze życie, a zwłaszcza jak ja to przynajmniej odbieram, na jego reakcje na problemy, życiowe

z drugiej strony, wracając do tego przedefiniowania,
ja osobiście widzę jedno rozwiązanie, jak facet nie umie kasy trzymać, NIE może jej trzymać, To powinien być argument numer 1
dalszej próby czego kolwiek 

bo wydaje mi się że nie będzie mial jak wtedy ukryć czego kolwiek, zobowiązań, itd itp, a Tobie da wgląd w to na co idzie kasa, jak idzie kasa, na czym można zaoszczędzić, mówię o poprawie finansowej

nie mówię o zabraniu mu dostępu do kasy, bo pewnie będzie miał problem że jego kasa itd itp
generalnie chodząc do pracy, zarabiając można normalnie żyć bez kokosów, ale jeśli brakuje, to coś gdzieś nie tak jest

często rozrzutność, bezmyślność, alkohol, papieroski, itd itp

z tego co piszesz że jakieś śmieszne kwoty Ci, dawał, nie przeszło Ci przez myśl, skąd te problemy finansowe,


bez jakby większej kontroli jego, takiej przejrzystości, będzie Ci bardzo ciężko, a jemu nie zablokuje możliwości kombinowania dalszego, co w efekcie mogło by Ci jakąś pewność sytuacji dać


tak więc oprócz tego że Tobie będzie ciężko, Twojemu facetowi może się to też nie podobać, pomyśl o tym!!!

jeśli teściowa nie miała na niego wpływu, to prawdopodobnie nie masz co liczyć na pomoc, bo albo napieprzył głupot na Ciebie, tłumacząc tym swoje zachowanie, albo po prostu kobiecie jest się wstyd przyznać że takiego człowieka wychowała, generalnie powinna go wywalić z domu, a ona jeszcze na przyprowadzenie laski zezwoliła, no może nie świadomie

nie odbierz agresywnie tego co mówię, masz chłopca w domu, nie faceta tylko chłopca!!!

w dodatku próbuje tobą manipulować, mówiąc że był zły na Ciebie,ale za co ?? za twoją reakcję na to co On źle zrobił

ja jestem z tej drugiej strony, znam i stosowałem różne tricki, teraz mam etap uświadamiania siebie samego, bo wiem że nic się nie zmieni póki ja się nie zmienie!!!


droga przeważnie ciężka, i wcale nie miła, ale czasem warta zachodu
i nie dawaj się zrobić, na to że miły, zainteresowany, kwiatki ci kupi, weźmie gdzieś, posłucha( to może być zasłona dymna)

jeśli nie ma nic na sumieniu ani nic nie ukrywa, to nie powinien mieć problemów z pokazaniem telefonu, jak będzie Cię niepokoić z kim rozmawia, nie będzie miec problemu z tym zebyś o kasie decydowała, lub może inaczej
żebyście wspólnie wydatki planowali,

są jeszcze przecież rozdzielczości majątkowe, w razie czegoś,
rozwiązań jest wiele
jednak na to jedno pewnie na które najbardziej szukasz odpowiedzi musisz znaleźć sama,

kwestia czy masz sile na co jest, czy nie ??
i zdecydowanie, i jasne reguły, szkoda że będziesz musieć Ty je określać, jak mąż ich nie rozumie
bo na Tobie może spocząć ciężar ich przestrzegania, przez niego
bo to tak trochę jak poluzujesz on wyczuje, to big_smile

może metoda testów, dać sobie jakiś czas, wymagać, nie mówię o przesadnym nie wiadomo czym, ale wymagać, i odpuścić, i obserwować,
jakiś czas

wydaję mi się że najlepiej, można wybadać człowieka, a kłótniami, aferami, nic nie zmienisz  a tylko stracisz
czas, ewentualne zdrowie
to taki nie wiem czy męski ale z racji że jestem facet, punkt widzenia big_smile

dodam że ja 3 razy pewnie myślałem że zrozumiałem, i co sad
tak to bywa jak się tylko o sobie myśli, jak się na kogoś gniewa, za de facto reakcje na własne zachowanie
jakby rozumiał ten Twój, to by tak nie robił, a bynajmniej juz nigdy więcej, czego Ci życze

i tak naprawdę jestes pewna, ze ten kredyt był dla kolegi, i cudownie Twój mąż, charytatywnie, dla niego to zrobił, a Tobie kasy żałuje
to przecież ty na 1 miejscu masz być, a nie kolega, nie konsultował z Tobą jak brał kredyt "koledze" przecież

wiesz tak myślę, i jednak Ci powiem

zacznij jak koleżanka napisała, od rozdzielczości majątkowej
bo na chwilę obecną to chyba twój mąż ma jeszcze coś w zanadrzu i poprostu wrócił, bo już nigdzie indziej nie może iść

i teraz będzie o Ciebie nawet walczył, a tak naprawdę walczy o własną "DUPĘ", więc wniosek jeden dalej nic nie rozumie sad


miłego dnia


miłego dnia

4

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

Witaj Ja właśnie też to przeżywam .Chodzi o zdradę (3 tygodnie temu) przyznał się.Też jesteśmy razem przeprasza  stara się na głowie staje . Podjęłam decyzję że wybaczę mu ale to nie takie proste .przychodzą takie chwilę że myślę jak ty jest ok a jak coś będzie żle to co znowu skok w bok .Tak ciężko znów zaufać .Ból mija wraca i tak cały czas raz złość  potem myśli uda się nam .U Ciebie dochodzą problemy finansowe .Trzymaj się kobieto .Ja też zaczęłam brać leki i wiesz one nic nie dają mogą tylko uzależnić .Też nie mogę uwierzyć że mógł mnie zdradzić .Ja  też duszę to wszystko ale dobrze nam radzą forumowicze zająć się sobą nie wypominać nie pytać bo same się ranimy .Pamiętaj mój też robił ze mnie niedobrą a tamta anioł w postaci zwykłej szmaty .To ich obrona żeby nie My To by tego nie zrobili .Same bzdury bronią się i tyle .Czytaj sobie forum będzie lepiej. Tylko trzeba nam czasu i to dużo .Pozdrawiam

5 Ostatnio edytowany przez creative86 (2014-10-09 15:57:09)

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

'' powiem Ci tyle, jeśli mogę
psychicznie Ci nie pomogę, bo sam ledwo dycham, jedynie trzymaj się

praktycznie, według mnie musisz przedefiniowac, przeorganizować, itd itd prze.....

to co było dotychczas, jeśli widzisz, jeśli nie masz klapek na oczach, że On da radę, to naprawić, to warto próbować

nic go nie usprawiedliwia, ba nawet pogrąża to o czym piszesz, i bardzo mocno źle rzutuje na dalsze życie, a zwłaszcza jak ja to przynajmniej odbieram, na jego reakcje na problemy, życiowe

z drugiej strony, wracając do tego przedefiniowania,
ja osobiście widzę jedno rozwiązanie, jak facet nie umie kasy trzymać, NIE może jej trzymać, To powinien być argument numer 1
dalszej próby czego kolwiek 

bo wydaje mi się że nie będzie mial jak wtedy ukryć czego kolwiek, zobowiązań, itd itp, a Tobie da wgląd w to na co idzie kasa, jak idzie kasa, na czym można zaoszczędzić, mówię o poprawie finansowej

nie mówię o zabraniu mu dostępu do kasy, bo pewnie będzie miał problem że jego kasa itd itp
generalnie chodząc do pracy, zarabiając można normalnie żyć bez kokosów, ale jeśli brakuje, to coś gdzieś nie tak jest

często rozrzutność, bezmyślność, alkohol, papieroski, itd itp "


           no i właśnie idąc tą myślą ustaliliśmy, że ja będę trzymać pieniądze. Dał mi hasło do konta, żebym miała pełny wgląd. Karty mu nie zabrałam bo nie chcę przesadzić z ograniczeniami. Mamy razem omawiać kwestię wydatków.Sam przyznał, że zrozumiał iż jego pieniądze się nie trzymają i nie potrafi nimi rządzić.



"jeśli teściowa nie miała na niego wpływu, to prawdopodobnie nie masz co liczyć na pomoc, bo albo napieprzył głupot na Ciebie, tłumacząc tym swoje zachowanie, albo po prostu kobiecie jest się wstyd przyznać że takiego człowieka wychowała, generalnie powinna go wywalić z domu, a ona jeszcze na przyprowadzenie laski zezwoliła, no może nie świadomie


           teściowa niby dużo z nim rozmawiała ale on jej powtarzał, że jest dorosły i wie co robi i żeby się nie wtrącała. Jednakże mam do niej żal że go tak po prostu przyjęła, liczyłam po cichu na to że nie pozwoli mu na dłuższą metę u siebie mieszkać a ona stwierdziła, że to jest jej dziecko i nie może go tak po prostu nie wpuścić do domu. JĄ zaprosił "na herbatę" kiedy teściów nie było cały dzień w domu.




"nie odbierz agresywnie tego co mówię, masz chłopca w domu, nie faceta tylko chłopca!!!

w dodatku próbuje tobą manipulować, mówiąc że był zły na Ciebie,ale za co ?? za twoją reakcję na to co On źle zrobił

ja jestem z tej drugiej strony, znam i stosowałem różne tricki, teraz mam etap uświadamiania siebie samego, bo wiem że nic się nie zmieni póki ja się nie zmienie!!!


droga przeważnie ciężka, i wcale nie miła, ale czasem warta zachodu
i nie dawaj się zrobić, na to że miły, zainteresowany, kwiatki ci kupi, weźmie gdzieś, posłucha( to może być zasłona dymna)

jeśli nie ma nic na sumieniu ani nic nie ukrywa, to nie powinien mieć problemów z pokazaniem telefonu, jak będzie Cię niepokoić z kim rozmawia, nie będzie miec problemu z tym zebyś o kasie decydowała, lub może inaczej
żebyście wspólnie wydatki planowali,  "



             mam wrażenie, że pewne rzeczy naprawdę zrozumiał (choć głęboko w sercu się zastanawiam czy to właśnie nie jest na chwilę). Kwiatków mi nie znosi ani żadnych prezentów bo po prostu nie ma na to pieniędzy ale za to rozmawia ze mną, zachowuje się zupełnie inaczej - jest troskliwy, ciepły, pomaga mi w domu i przy dzieciach. Telefon zostawia na wierzchu, nie oponuje gdy chcę do niego zajrzeć aczkolwiek zrobiłam to tylko raz bo uważam, że przesadna kontrola też nie jest dobra.


"kwestia czy masz sile na co jest, czy nie ??
i zdecydowanie, i jasne reguły, szkoda że będziesz musieć Ty je określać, jak mąż ich nie rozumie
bo na Tobie może spocząć ciężar ich przestrzegania, przez niego
bo to tak trochę jak poluzujesz on wyczuje, to big_smile

może metoda testów, dać sobie jakiś czas, wymagać, nie mówię o przesadnym nie wiadomo czym, ale wymagać, i odpuścić, i obserwować,
jakiś czas

wydaję mi się że najlepiej, można wybadać człowieka, a kłótniami, aferami, nic nie zmienisz  a tylko stracisz
czas, ewentualne zdrowie
to taki nie wiem czy męski ale z racji że jestem facet, punkt widzenia big_smile

dodam że ja 3 razy pewnie myślałem że zrozumiałem, i co sad
tak to bywa jak się tylko o sobie myśli, jak się na kogoś gniewa, za de facto reakcje na własne zachowanie
jakby rozumiał ten Twój, to by tak nie robił, a bynajmniej juz nigdy więcej, czego Ci życze

i tak naprawdę jestes pewna, ze ten kredyt był dla kolegi, i cudownie Twój mąż, charytatywnie, dla niego to zrobił, a Tobie kasy żałuje
to przecież ty na 1 miejscu masz być, a nie kolega, nie konsultował z Tobą jak brał kredyt "koledze" przecież

wiesz tak myślę, i jednak Ci powiem"



        kredyt wziął koledze bo kiedyś już mu wziął mniejszy i tamten go spłacił więc teraz wziął mu większy i kolega go wyrolował. Tego jestem pewna.



"zacznij jak koleżanka napisała, od rozdzielczości majątkowej
bo na chwilę obecną to chyba twój mąż ma jeszcze coś w zanadrzu i poprostu wrócił, bo już nigdzie indziej nie może iść

i teraz będzie o Ciebie nawet walczył, a tak naprawdę walczy o własną "DUPĘ", więc wniosek jeden dalej nic nie rozumie sad"


          Moim zdaniem jest trochę racji w tym co piszesz,że ratuje własną dupę ale nie dlatego że jeszcze ma coś w zanadrzu tylko zdał sobie sprawę w jaki kozi róg się przez swoją głupotę zapędził. Rozmawialiśmy o tym i powiedział, że ma ogromny żal do siebie i o tą odprawę i o ten kredyt dla kolegi, że był taki naiwny i głupi. Za ratowaniem małżeństwa z jego strony może też przemawiać fakt, że zdał sobie sprawę jak by wyszedł na tym gdyby odszedł - do kredytów doszłyby alimenty i niewiele by mu pozostało na cokolwiek. Mam nadzieję że to nie jest jedyny argument który na niego wpłynął, że chodzi też o to że zrozumiał jakim był głupcem i jak bardzo nas kocha i nie chce stracić. Cały czas powtarza, że jest mu wstyd, że mnie zdradził, że rozumie jaką krzywdę mi wyrządził i bardzo chce to naprawić. I widzę, że naprawdę się stara. Ja biorąc ślub brałam go na dobre i złe i myślę że tez kryzys który nas dopadł to jest właśnie to ,,złe" i rozstanie w tej sytuacji to takie pójście na łatwiznę. Każdy może zbłądzić i należy mu się szansa. Ale z drugiej strony bardzo się boję, że znów może się to powtórzyć. I ta rana w sercu.. nie wiem jak sobie z nią poradzić. Chciałabym wybaczyć ale to siedzi we mnie tak bardzo, ciągle wyłazi na wierzch. Boli po prostu.

Nie wiem czy lepiej o tym nie rozmawiać czy może pytać o to co mnie trapi. Próbować tak po prostu przejść do porządku dziennego i czekać aż przejdzie dociekanie jak to było? Zdrada to coś okropnego. Zranione serce boli najbardziej:(

6 Ostatnio edytowany przez Amethis (2014-10-09 19:34:55)

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

każdy "zbity pies" tak ma
big_smile

twoja decyzja jak to odbierzesz, oby czarodziejska ręka sprawiła że Twój facet nagle się obudził, oby big_smile

ty traktujesz go swoim sercem, a on Ci pokazał gdzie to ma

ja bym się zajął sobą, a on musi CI udowodnić że warto próbować

co niby Ci ma powiedzieć, no co, ze generalnie miał chęć, szkoda ze nie przemyślał tego, że lepiej nie zaplanował, ze miał Cię za głupią

że jakbyś się nie kapnęła, to dalej by laskę na boku pocieszał
bo był zły na CIebie
życzę Ci dobrze, ale się zastanów
co do bólu po zdradzie to widzisz jak dziewczyny piszą, w postach

długo pewnie

a rozbieranie teog na czynniki pierwsze jak to sie stało dlaczego, co by było gdy
chyba sensu nie ma, przynajmniej dla mnie jako faceta, fakty liczą się fakty

miłego wieczorku

7

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

Autorko
czy jesteś w stanie na chłodno przeczytać to co sama napisałaś. Zdrada w przypadku Twojego męża to rzecz wtórna. Skupiłaś się na niej i idziesz tym torem, że możesz wybaczyć itd., a to tylko wierzchołek góry lodowej.

On jest kompletnie niedojrzały, co to za mąż i ojciec co zaciąga zobowiązania, nie daje wypłaty i jeszcze inne rzeczy o których wspominałaś. Tak naprawdę masz w domu wiecznego chłopca, Piotrusia Pana, zastanów się czy chcesz w czymś takim dalej tkwić.

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

Od momentu kiedy zobaczyl sie jak sie czujesz i skojarzyl to ze swoim bolem z przeszlosci w tej samej sytuacji jest szansa na zal i pozytywna zmiane na przyszlosc. Niestety niektorzy tak maja, ze dojrzewaja pozno (nawet po 30dziestce) albo zyja z dnia na dzien, pieniadze nie maja dla nich wartosci. Sytuacje z kredytem sie zdarzaja, nawet, czy przewaznie w rodzinach i potem jest bol i konsekwnecje przez lata. Ale do tego trzeba byc odpowiedzialnym, madrym.

9

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

Trudno mi ocenić, co nim kieruje, bo z tekstu niewiele wynika.
Na pierwszą myśl nasunęło mi się, że już tak narozrabiał, że nie wiedząc, co ma zrobić, to wrócił do sprawdzonego źródła, czyli do Ciebie.
Sam nabałaganiłem, ale posprzątaj ze mną. Chyba tak to widzę.

Można zrozumieć, że wówczas myślał usprawiedliwiając swoje postępowanie, że zrobiłem to bo byłem zły na Ciebie, zrobiłem tamto, bo byłem zły na Ciebie, ale czy obecnie jego myślenie jest takie samo?
Czy znalazł jednak swoją winę i potrafi się do tego przyznać i jest gotowy na wszystko, aby naprawić szkody po tym huraganie?

10

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

Po przeczytaniu Waszych wypowiedzi widzę, że zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że nie ma sensu w ogóle w tym tkwić, drudzy że może w końcu coś zrozumiał.. a ja.. serce podpowiada, że może faktycznie to jest ten moment, tzw. dno które osiągnął i wyciągnie z tego prawdziwą nauczkę na przyszłość. Może naprawdę zaczął dopiero dojrzewać do małżeństwa i odpowiedzialności za rodzinę. Martwi mnie jednak to, że gdzieś tam z tyłu głowy myślę, że ja w tym związku po tym wszystkim nie zaznam już tego poczucia, że jestem szczęśliwa. konsekwencje tych jego wyskoków będą się teraz ciągnąć latami (kredyt np). Jesteśmy w tragicznej wręcz sytuacji finansowej a to niesie ze sobą ogromne problemy, które na pewno zaczną się odbijać na naszej kruchej relacji, która jest niby to w odbudowie. A ciężko odbudowywać coś w takiej niestabilnej sytuacji finansowej. Do tego dochodzi ból zdrady. Są momenty, kiedy widzę że mąż się stara bo wie co nabroił ale są też takie kiedy mam wrażenie że on dalej nic nie rozumie. Np. kiedy ostatnio wkurzyłam się na niego że wziął bez mojej wiedzy i zgody część pieniędzy z szafki (przeznaczone na ratę za ten kolegi kredyt) bo nie miał na paliwo żeby dojechać do pracy a dzień wcześniej po prostu zapomniałam mu zostawić te pieniądze, to zamiast mi o tym przypomnieć to sam się porządził i nawet nic nie powiedział. Dopiero kiedy do niego zadzwoniłam z pytaniem gdzie są powiedział, że wziął i że znowu mam pretensje O WSZYSTKO I SIĘ NA NIEGO WYDZIERAM ( a mówiłam tonem bardziej przerażonym że te pieniądze zniknęły, na pewno się nie wydzierałam), że o co w ogóle mi chodzi?!. Powiedziałam mu że jego podejście jest dla mnie przykre bo tak naprawdę nie probuje mnie zrozumieć tylko oczekuje, że ja będę stroną która wszystko rozumie. A ja naprawdę się wystraszyłam, że może podebrał mi te pieniądze bo znowu coś komuś musi oddać albo zaczyna mnie od nowa okłamywać i wziął żeby po prostu je mieć. Jestem w tej kwestii tak bardzo nieufna wobec jego osoby, że aż mnie to męczy. Kolejna sytuacja - załatwił z pracy jakieś tam rzeczy spożywcze do domu, niby że to miało być za darmo (tak twierdził jego kolega, który to dostarczył) a po 2 dniach dowiaduję się, że musi za to zapłacić 20zł.. Sama już nie wiem czy ja nie świruję. Nie wiem jak mam sama ze sobą sobie poradzić. Czy moje oczekiwania są słuszne czy może przesadzam. Naprawdę nie wiem.

Z tamtą kobietą pisał dziesiątki smsów dziennie i rozmawiał nie raz po pół godz. a do mnie smsa ciężko mu napisać, jak ja pierwsza napiszę to odpisze a żeby tak sam.. to samo rozmowy przez telefon, co najwyżej ze 2 min. bo musi wracać do pracy.

Mijamy się bo pracujemy na zmiany i spędzamy ze sobą naprawdę śladowe ilości czasu. Zresztą forma ,,spędzamy" jest chyba na wyrost bo jak już razem jesteśmy w domu to chwilę pogadamy, podzielimy obowiązki i mąż zmęczony zalega przed tv. Na seks też ochoty bardzo nie ma.

Ja to mam chyba za duże oczekiwania co do tego naprawiania przez niego błędów.. Nie wiem może on ma doła giganta albo po prostu nie zależy mu aż tak na tym małżeństwie skoro nie robi ,,wszystkiego" tak jak obiecał, kiedy przepraszał. Niech mi ktoś to z boku przetłumaczy bo ja czuję się zwyczajnie głupia w tej sytuacji. Nie chcę być wiecznie nieszczęśliwą i czepiającą się zołzą a myślę tak o sobie chwilami.

11

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża
creative86 napisał/a:

Po przeczytaniu Waszych wypowiedzi widzę, że zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że nie ma sensu w ogóle w tym tkwić, drudzy że może w końcu coś zrozumiał.. a ja.. serce podpowiada, że może faktycznie to jest ten moment, tzw. dno które osiągnął i wyciągnie z tego prawdziwą nauczkę na przyszłość. Może naprawdę zaczął dopiero dojrzewać do małżeństwa i odpowiedzialności za rodzinę. Martwi mnie jednak to, że gdzieś tam z tyłu głowy myślę, że ja w tym związku po tym wszystkim nie zaznam już tego poczucia, że jestem szczęśliwa. konsekwencje tych jego wyskoków będą się teraz ciągnąć latami (kredyt np). Jesteśmy w tragicznej wręcz sytuacji finansowej a to niesie ze sobą ogromne problemy, które na pewno zaczną się odbijać na naszej kruchej relacji, która jest niby to w odbudowie. A ciężko odbudowywać coś w takiej niestabilnej sytuacji finansowej. Do tego dochodzi ból zdrady. Są momenty, kiedy widzę że mąż się stara bo wie co nabroił ale są też takie kiedy mam wrażenie że on dalej nic nie rozumie. Np. kiedy ostatnio wkurzyłam się na niego że wziął bez mojej wiedzy i zgody część pieniędzy z szafki (przeznaczone na ratę za ten kolegi kredyt) bo nie miał na paliwo żeby dojechać do pracy a dzień wcześniej po prostu zapomniałam mu zostawić te pieniądze, to zamiast mi o tym przypomnieć to sam się porządził i nawet nic nie powiedział. Dopiero kiedy do niego zadzwoniłam z pytaniem gdzie są powiedział, że wziął i że znowu mam pretensje O WSZYSTKO I SIĘ NA NIEGO WYDZIERAM ( a mówiłam tonem bardziej przerażonym że te pieniądze zniknęły, na pewno się nie wydzierałam), że o co w ogóle mi chodzi?!. Powiedziałam mu że jego podejście jest dla mnie przykre bo tak naprawdę nie probuje mnie zrozumieć tylko oczekuje, że ja będę stroną która wszystko rozumie. A ja naprawdę się wystraszyłam, że może podebrał mi te pieniądze bo znowu coś komuś musi oddać albo zaczyna mnie od nowa okłamywać i wziął żeby po prostu je mieć. Jestem w tej kwestii tak bardzo nieufna wobec jego osoby, że aż mnie to męczy. Kolejna sytuacja - załatwił z pracy jakieś tam rzeczy spożywcze do domu, niby że to miało być za darmo (tak twierdził jego kolega, który to dostarczył) a po 2 dniach dowiaduję się, że musi za to zapłacić 20zł.. Sama już nie wiem czy ja nie świruję. Nie wiem jak mam sama ze sobą sobie poradzić. Czy moje oczekiwania są słuszne czy może przesadzam. Naprawdę nie wiem.

Z tamtą kobietą pisał dziesiątki smsów dziennie i rozmawiał nie raz po pół godz. a do mnie smsa ciężko mu napisać, jak ja pierwsza napiszę to odpisze a żeby tak sam.. to samo rozmowy przez telefon, co najwyżej ze 2 min. bo musi wracać do pracy.

Mijamy się bo pracujemy na zmiany i spędzamy ze sobą naprawdę śladowe ilości czasu. Zresztą forma ,,spędzamy" jest chyba na wyrost bo jak już razem jesteśmy w domu to chwilę pogadamy, podzielimy obowiązki i mąż zmęczony zalega przed tv. Na seks też ochoty bardzo nie ma.

Ja to mam chyba za duże oczekiwania co do tego naprawiania przez niego błędów.. Nie wiem może on ma doła giganta albo po prostu nie zależy mu aż tak na tym małżeństwie skoro nie robi ,,wszystkiego" tak jak obiecał, kiedy przepraszał. Niech mi ktoś to z boku przetłumaczy bo ja czuję się zwyczajnie głupia w tej sytuacji. Nie chcę być wiecznie nieszczęśliwą i czepiającą się zołzą a myślę tak o sobie chwilami.

Skoro nie widać jakichś większych postępów może pora na drastyczniejsze kroki

12

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża

Creative
czyli w sunie nic sie nie zmieniło. To o czym piszesz to nie sa jakieś wygórowane oczekiwania.

13

Odp: Nie radzę sobie po zdradzie męża
creative86 napisał/a:

Po przeczytaniu Waszych wypowiedzi widzę, że zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że nie ma sensu w ogóle w tym tkwić, drudzy że może w końcu coś zrozumiał.. a ja.. serce podpowiada, że może faktycznie to jest ten moment, tzw. dno które osiągnął i wyciągnie z tego prawdziwą nauczkę na przyszłość. Może naprawdę zaczął dopiero dojrzewać do małżeństwa i odpowiedzialności za rodzinę.

Goofno wyciagnie, a nie nauczke. Owszem nauczy sie jednego, ze moze fikolki na glowie robic a Ty i tak wybaczysz. Twoje granice, do czego moze sie posunac wlasnie zostaly przeniesione spory kawalek dalej. Wiec on poudaje troszke skruszonego, wyciszy Cie a potem na bank wroci do swoich rozrywek i stylu zycia. I tak bedzie sie to toczyc jeszcze dluugich pare lat. Chyba, ze on sam od Ciebie odejdzie do jakiejs innej zdziry wczesniej. Co ma duze szanse zrobic.



Ktos Ci tu dobrze radzil - rozdzielnosc majatkowa, alimenty (poki ma z czego je placic) i pozbadz sie tego wrzoda na plecach. Ulzy Ci z miejsca, choc z jakiegos powodu widac, ze nadal widzisz w nim mezczyzne.

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie radzę sobie po zdradzie męża

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024