Jestem z facetem od ponad roku bardzo się kochamy on zaakceptowal moje dziecko jak wlasne.Myslelismy nawet o drugim.Wszystko by bylo pieknie gdyby nie moja chora zazdrość,poniewaz jest on taxowkarzem i czesto jezdzi nocami,caly czas wmawiam mu ze poznaje nowe dziewczyny mimo iż nie mam do tego żadnych powodow.Pewnego dnia nie wytrzymal juz moich chorych awantur i powiedział ze juz nie daje rady tego sluchac i odszedl od ponad dowch tygodni nie oddzywa sie...wiem o tym,ze bardzo mnie kocha(mial nawet w planach ślub na wiosnę) za każdym razem kiedy do niego dzwonie to nie odbiera i nie odpisuje na sms-y jak myslicie czy to juz definitywny koniec tego zwiazku? Ja sobie bez niego nie radze nie mogę sie na niczym skupić,chce mi sie plakac i czuje sie bez silna co mam robić w tym przypadku?
jeśli to co piszesz to prawda,
to radziłbym poczekać, jak jest jak piszesz, odezwie się
pozdr
Odrobina zazdrości w związku jest pożądana, bo nadyma ego partnera i czuje się wtedy atrakcyjny.
Chorobliwa zaś jest przekleństwem i wcale się nie dziwię, że Twój partner miał tego dość.
Może porozmawiaj o swoim problemie z psychologiem?
Trudno przypuścić, że po powrocie partnera wyłączysz zazdrość jak światło w kuchni, nawet, gdy wiesz, że nie masz podstaw do tego uczucia.
Pozdrawiam