Właśnie, chciałam spytać ile potrzebuje facet by dojść do pogłębionej i konstruktywnej, acz krytycznej wobec siebie refleksji po rozstaniu (odchodzi ona)? Wiadomo, pierwsza faza - udawana cisza, potem zaczyna się kontakt, ale wciąż w poczuciu jego niewinności a potem przychodzi moment (zakładam optymistycznie), że zaczyna myśleć co on 'skrewił', prócz tego, że coś popsuła oczywiście (nie ma cudów w końcu) jego partnerka.
Gdy pierwsze negatywne emocje opadną i zaczyna tęsknić. Ale czasu średniego nie ma, przecież to zależy od osoby. Np. mój były po mniej więcej miesiącu zaczął głębiej analizować sytuację, a były-były po dwóch miesiącach.
Mój eks po 3 tyg powiedzial kolezance, ze zaluje rozstania. po poltora mies sie odezwal do mnie
A po jakim czasie pojął, że on też coś robił nie tak?
A po jakim czasie pojął, że on też coś robił nie tak?
Chyba nie miałaś zbyt wielu doświadczeń z mężczyznami.... Zapamiętaj: Mężczyzna zawsze ma rację i nigdy się nie myli, jedynie czasem testuje alternatywne opcje.
Jak chcesz, żeby facet odkrył, że zrobił coś nie tak, to oszczędź biedaka i napisz mu to na kartce, najlepiej w punktach,wtedy jest jakaś szansa, że dotrze.
Chyba nie miałaś zbyt wielu doświadczeń z mężczyznami.... Zapamiętaj: Mężczyzna zawsze ma rację i nigdy się nie myli, jedynie czasem testuje alternatywne opcje.
Jak chcesz, żeby facet odkrył, że zrobił coś nie tak, to oszczędź biedaka i napisz mu to na kartce, najlepiej w punktach,wtedy jest jakaś szansa, że dotrze.
Problem w tym, że miałam i to chyba za dużo. Wyznawałam jednak zasadę, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki dlatego nie miałam nigdy problemu z racją/nieracją faceta.
Chodzi mi o to, od którego momentu ma sens pisanie na kartce, że w ogóle coś dotrze i zakiełkuje. :-)
Chodzi mi o to, od którego momentu ma sens pisanie na kartce, że w ogóle coś dotrze i zakiełkuje. :-)
Od samego początku trzeba jasno artykułować, jeśli sam nie rozumie
sway napisał/a:Chodzi mi o to, od którego momentu ma sens pisanie na kartce, że w ogóle coś dotrze i zakiełkuje. :-)
Od samego początku trzeba jasno artykułować, jeśli sam nie rozumie
Nie wydaje mi się, z tego powodu, że na początku świat jest czarno-biały i wszystko to jej wina, a on jest przecież taki cudowny. W takim stanie nie ma szans na żyzny grunt dla krytycznej refleksji u niego.
marek987 napisał/a:sway napisał/a:Chodzi mi o to, od którego momentu ma sens pisanie na kartce, że w ogóle coś dotrze i zakiełkuje. :-)
Od samego początku trzeba jasno artykułować, jeśli sam nie rozumie
Nie wydaje mi się, z tego powodu, że na początku świat jest czarno-biały i wszystko to jej wina, a on jest przecież taki cudowny. W takim stanie nie ma szans na żyzny grunt dla krytycznej refleksji u niego.
To może powiedz po co oczekujesz od niego takiej refleksji? Chcesz wrócić?
sway napisał/a:marek987 napisał/a:Od samego początku trzeba jasno artykułować, jeśli sam nie rozumie
Nie wydaje mi się, z tego powodu, że na początku świat jest czarno-biały i wszystko to jej wina, a on jest przecież taki cudowny. W takim stanie nie ma szans na żyzny grunt dla krytycznej refleksji u niego.
To może powiedz po co oczekujesz od niego takiej refleksji? Chcesz wrócić?
Nie, nie chcę. Wiem, że będzie pytał dlaczego odeszłam i chciałabym, żeby zrozumiał, że ma problemy, poważne problemy z własnymi emocjami i że musi sobie jakoś pomóc.
Jeśli będzie za wcześnie nie zaduma się na tym tylko zbagatelizuje lub co gorsza wyironizuje.
Nie, nie chcę. Wiem, że będzie pytał dlaczego odeszłam i chciałabym, żeby zrozumiał, że ma problemy, poważne problemy z własnymi emocjami i że musi sobie jakoś pomóc.
Jeśli będzie za wcześnie nie zaduma się na tym tylko zbagatelizuje lub co gorsza wyironizuje.
Kiedy by to nie było to Ci się nie przyzna, że masz racje. No chyba, że w ten sposób będzie chciał abyś wróciła.
Możesz mu o tym powiedzieć w dowolnym momencie, a on to sobie przetrawi albo nie) i dojdzie też do takich samych wniosków lub do innych.
Kiedy by to nie było to Ci się nie przyzna, że masz racje. No chyba, że w ten sposób będzie chciał abyś wróciła.
Możesz mu o tym powiedzieć w dowolnym momencie, a on to sobie przetrawi albo nie) i dojdzie też do takich samych wniosków lub do innych.
Uwielbiam to :-)
Dlaczego nie przyzna się, że mam rację? To jakiś wstyd?
Widzisz, zakładałam, że jak będzie go bardzo bolało, kiedy już dotrze do niego, że nie ma odwrotu i koniec to jakoś będzie bardziej skłonny do przemyśleń.
Widzisz, zakładałam, że jak będzie go bardzo bolało, kiedy już dotrze do niego, że nie ma odwrotu i koniec to jakoś będzie bardziej skłonny do przemyśleń.
o ile go będzie bardzo bolało
Wiesz, do przemyśleń na pewno dojdzie. Ale jakie będą wnioski to już nie wiadomo. Moim zdaniem jeśli chcesz mu to powiedzieć to zrób to od razu. A co on z tym zrobi to już jego sprawa.
o ile go będzie bardzo bolało
Wiesz, do przemyśleń na pewno dojdzie. Ale jakie będą wnioski to już nie wiadomo. Moim zdaniem jeśli chcesz mu to powiedzieć to zrób to od razu. A co on z tym zrobi to już jego sprawa.
Nom, co fakt to fact, o ile będzie bardzo bolało ;-)
Dzięki za opinię z 'drugiej strony' barykady ;-)
z bawienia się emocjami innych ludzi nie wynika nic dobrego, tyle ode mnie
z bawienia się emocjami innych ludzi nie wynika nic dobrego, tyle ode mnie
Nie ma w tym nic z zabawy.
marek987 napisał/a:Kiedy by to nie było to Ci się nie przyzna, że masz racje. No chyba, że w ten sposób będzie chciał abyś wróciła.
Możesz mu o tym powiedzieć w dowolnym momencie, a on to sobie przetrawi albo nie) i dojdzie też do takich samych wniosków lub do innych.Uwielbiam to :-)
Dlaczego nie przyzna się, że mam rację? To jakiś wstyd?Widzisz, zakładałam, że jak będzie go bardzo bolało, kiedy już dotrze do niego, że nie ma odwrotu i koniec to jakoś będzie bardziej skłonny do przemyśleń.
Marek Ci świetnie napisał.
Mężczyźni mają skłonność do refleksji wtedy kiedy ma ona na celu rozwiązania konkretnego problemu. Jeśli facet potraktował twoją decyzję o rozstaniu poważnie to jest na etapie, że próbuje zająć myśli czym się da i w żadnym razie nie jest skory do żadnej krytycznej refleksji na swój temat, bo niby po co?
Rafał potrafił długo się nie odzywać bo dobre chyba z 3 lata potrzebował czasu by wrócić , kiedyś niczego tak nie pragnęłam by wrócił do mnie nie przespane noce , płacz i ta tęsknota za nim a teraz od ponad roku rozmawiamy z sobą ,chce bym znowu zaczęła z nim wszystko od początku ale Ja już nie chcę .... Mieszkamy za daleko w Anglii nie ma dla mnie przyszłości....
Jeśli facet potraktował twoją decyzję o rozstaniu poważnie to jest na etapie, że próbuje zająć myśli czym się da i w żadnym razie nie jest skory do żadnej krytycznej refleksji na swój temat, bo niby po co?
Ponieważ wciąż w to nie wierzy, ponieważ zawsze, każda wracała, a w zasadzie to on odchodził.
I ponieważ, sam mi powiedział, że się zastanawia a nawet wspomniał coś o winie i przepraszał (to przy okazji ustalania szczegółów logistycznych rozstania).
20 2014-08-01 13:09:23 Ostatnio edytowany przez eldob (2014-08-01 13:10:13)
Wyznawałam jednak zasadę, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki dlatego nie miałam nigdy problemu z racją/nieracją faceta.
Ja wlazłam nawet trzy razy. Mój był wyjątkowo oporny!
Ale się udało. W sumie po 3 latach się ogarnął. Nie ma na to gotowej odpowiedzi. Każdy chłop jest inny. Jeden się ogarnie od razu jak wyjdziesz, drugi po miesiącu, a trzeci w ogóle.
Szarlotkanagorąco napisał/a:Jeśli facet potraktował twoją decyzję o rozstaniu poważnie to jest na etapie, że próbuje zająć myśli czym się da i w żadnym razie nie jest skory do żadnej krytycznej refleksji na swój temat, bo niby po co?
Ponieważ wciąż w to nie wierzy, ponieważ zawsze, każda wracała, a w zasadzie to on odchodził.
I ponieważ, sam mi powiedział, że się zastanawia a nawet wspomniał coś o winie i przepraszał (to przy okazji ustalania szczegółów logistycznych rozstania).
Ja jednak nie rozumiem, czego Ty byś chciała tak naprawdę? Rozumiem, że Ci ciężko, rozstania zawsze są okropne.
Jeśli jesteś pewna, że nic więcej nie chcesz to nie powinnaś poświęcać mu 5 minut swojej uwagi w tej chwili, szczególnie, że na pewno ostatnie tygodnie spędziłaś na próbach jakiś konstruktywnych zmian. Jest decyzja, trzeba się jej trzymać i żyć dalej.
Ja jednak nie rozumiem, czego Ty byś chciała tak naprawdę? Rozumiem, że Ci ciężko, rozstania zawsze są okropne.
Jeśli jesteś pewna, że nic więcej nie chcesz to nie powinnaś poświęcać mu 5 minut swojej uwagi w tej chwili, szczególnie, że na pewno ostatnie tygodnie spędziłaś na próbach jakiś konstruktywnych zmian. Jest decyzja, trzeba się jej trzymać i żyć dalej.
Święte słowa :-)
Pewnie mnie boli, że nawet nie spytał dlaczego a miałam taki wywód przygotowany ;-)
Sway, a po co chcesz edukować swojego exa? Napisałaś, że nie chcesz się z nim zejść ponownie, więc po co Tobie potrzebne te analizy? Jeśli uznałaś, że jest Tobie dobrze tak, jak jest teraz, to odpuść sobie krucjaty w kierunku byłego. Tylko sobie pokomplikujesz życie. Jeśli ex wszystkiemu zawinił, to niech wedle własnych predyspozycji/umiejętności i chęci analizy dojdzie do odpowiednich wniosków. A jeśli nie - to i tak nie Twoje zmartwienie, bo nie Tobie skomplikuje życie. Odetchnij pełną piersią jeśli czujesz taką potrzebę i żyj, radośnie, szczęśliwie, w sposób spełniony. A problemy przeszłości zostaw tam, gdzie ich miejsce, czyli w przeszłości.
Sway, a po co chcesz edukować swojego exa? Napisałaś, że nie chcesz się z nim zejść ponownie, więc po co Tobie potrzebne te analizy? Jeśli uznałaś, że jest Tobie dobrze tak, jak jest teraz, to odpuść sobie krucjaty w kierunku byłego. Tylko sobie pokomplikujesz życie. Jeśli ex wszystkiemu zawinił, to niech wedle własnych predyspozycji/umiejętności i chęci analizy dojdzie do odpowiednich wniosków. A jeśli nie - to i tak nie Twoje zmartwienie, bo nie Tobie skomplikuje życie. Odetchnij pełną piersią jeśli czujesz taką potrzebę i żyj, radośnie, szczęśliwie, w sposób spełniony. A problemy przeszłości zostaw tam, gdzie ich miejsce, czyli w przeszłości.
Mądrze napisałeś, wiesz? :-)
Powiedziałam troszki, ile zdołałam zanim nie usłyszałam o sobie tego co zwykle. Kamień z serca, chciałam by zrozumiał dlaczego odeszłam. No ale masz rację - po co? :-)
25 2014-08-02 18:16:17 Ostatnio edytowany przez Fevers (2014-08-02 18:17:09)
Fevers napisał/a:Sway, a po co chcesz edukować swojego exa? Napisałaś, że nie chcesz się z nim zejść ponownie, więc po co Tobie potrzebne te analizy? Jeśli uznałaś, że jest Tobie dobrze tak, jak jest teraz, to odpuść sobie krucjaty w kierunku byłego. Tylko sobie pokomplikujesz życie. Jeśli ex wszystkiemu zawinił, to niech wedle własnych predyspozycji/umiejętności i chęci analizy dojdzie do odpowiednich wniosków. A jeśli nie - to i tak nie Twoje zmartwienie, bo nie Tobie skomplikuje życie. Odetchnij pełną piersią jeśli czujesz taką potrzebę i żyj, radośnie, szczęśliwie, w sposób spełniony. A problemy przeszłości zostaw tam, gdzie ich miejsce, czyli w przeszłości.
Mądrze napisałeś, wiesz? :-)
Powiedziałam troszki, ile zdołałam zanim nie usłyszałam o sobie tego co zwykle. Kamień z serca, chciałam by zrozumiał dlaczego odeszłam. No ale masz rację - po co? :-)
Moim zdaniem najlepszym momentem na rozmowę zamykającą ( jeśli wcześniejsze rozmowy nie przyniosły efektu w postaci autorefleksji delikwenta/delikwentki ) jest chwila, kiedy kończymy związek. Później to jest jakieś dziwne, żeby rozdział który jest za nami, rozczarował nas, zadał ból taki czy inny - otwierać ponownie w nie wiadomo jakim celu Szkoda na to życia i nerwów
No i po co robić przysługę komuś, kto zadał rany ? Jakieś to nie teges
Fevers,
masz słuszność. Przeze mnie przemawiało pewnie pedagogiczne zacięcie, lubię kiedy ludzie rozumieją o co chodzi. Nie bez znaczenia jest także fakt, że mam niedosyt rozmów ponieważ zawsze kończyły się awanturą.