luc napisał/a:Oczywiście, że jest sprzeczność.
Albo - jak piszesz - robisz dla siebie i masz gdzieś opinię innych, albo po to by zwrócić na siebie uwagę innych.
Słuchaj, naprawdę nie wiem co i jak mam powiedzieć ponad to że widzę to inaczej. Życie nie jest czarno białe, nie można w zasadzie robić czegokolwiek siebie, pod siebie etc i jednocześnie nie mieć niczego ani nikogo na uwadze. Wg mnie to że ktoś chce się tatuować nie oznacza po prostu z automatu tego że robi to tylko po to by zwrócić na siebie uwagę ... bo jeżeli chce zwrócić w ten sposób to ... raczej jest to marny sposób.
Inną sprawą jest kwestia jak do tatu podchodzić będą inne osoby. Kobieta ze sklepu lub gość którego mijam na ulicy - nie zależy mi na ich opinii bo i czemu by miało?
Problem w tym, że jeżeli ktoś chce zwrócić na siebie uwagę tatuażem (zwłaszcza takim dużym), to dlatego, że czymś innym nie może (lub myśli, że nie może).
Ale uważasz że to reguła? A co do wielkości - proszę raz jeszcze przeczytać moje posty. Po pierwsze chciałbym taki od ramienia po nadgarstek ale prawdopodobnie aż tak dużego sobie nie zrobię, czy to przez ogrom pracy, pieniędzy i jego permanentność ale np: taki od ramienia do łokcia lub niego za łokieć dlaczego by nie. I jakby się tak rozejrzeć to wydziaranych w ten sposób osób jest całkiem sporo. Czy kobiet czy mężczyzn. Poza tym naprawdę nie podoba mi się taka teoria że jak ktoś robi sobie duży tatuaż to tylko dlatego żeby komuś zaimponować, coś sobie czy tam innym udowodnić i kozaczyć.
Co innego mały, dyskretny tatuaż (kostka, nadgarstek, w zakrytym miejscu - pośladek, biodro etc.), co innego "rękaw" czy "rękawy", całe nogi itp. Rozumiem też np. chęć ukrycia blizn.
Luc, to w takim razie dlaczego ludzie przekłuwają sobie najczęściej uszy, nos czy tam pępek? Nie powiem że nie chciałbym choć częściowo móc pokazać swój tatuaż chodząc np: latem na krótkim rękawku ale nie robię go też przecież nie wiem ... bo taka jest moda, bo chcę komuś zaimponować a tym bardziej nie po to by się komuś przypodobać czy coś w ten deseń. No i ostatnia sprawa - moim skromnym zdaniem facetom zazwyczaj jednak pasują większe tatuaże.
Nie oszukujmy się. W naszym kręgu kulturowym tatuaż kojarzony jest z subkulturami, najczęściej więziennymi. I choć to się trochę zmieniło (jeśli chodzi o małe artystyczne tatuaże), to konotacja jest oczywista.
Ale widzisz, to wszystko jest oparte na jakichś przepraszam ale dosyć mocno durnych stereotypach. Po pierwsze - chyba każdy ma w rodzinie lub zna kogoś kto ma tatuaż, to raz. Dwa - przepraszam ale myślałem że czasy gdy myślało się że dziary mają tylko gangusy spod celi już dawno minęły. A trzy - chciałem zauważyć że teraz tatuaże są naprawdę bajeranckie, wypasione i nieraz wyglądają jak dzieła sztuki więc porównywanie tego do dziar Zbysia spod celi robionych tuszem i więzienną kolką jest trochę nie na miejscu. I bardzo nie rozumiem tego podziału na małe = artystyczne oraz więzienne = duże.
Warto też zwrócić uwagę na szereg aspektów z tym związanych:
duży tatuaż praktycznie jest nieusuwalny,
może powodować problemy np. z pracą w niektórych miejscach (w niektórych wręcz nie jest to możliwe),
itp. itd.
Ale ja naprawdę zdaję sobie z tego sprawę to raz a dwa - proszę o przeczytanie ostatnich słów z tego posta.
I tak naprawdę jedyną rzeczą którą mnie w jakiś w miarę silny sposób powstrzymuje jest kwestia właśnie pracy.
Tylko na boga nie dorabiajcie ideologii, że tatuaż kogoś wyraża. Coś wyraża na pewno, ale nie kogoś.
Znaczy kto tutaj sugerował że tatu kogoś wyraża? No chyba że za wyrażanie uznamy coś co dana osoba lubi, interesuje się, jest czymś zafascynowana i dlatego robi sobie wzór x na ciele to wtedy tak. Wtedy jestem skłonny powiedzieć że tatuaż kogoś wyraża.
Metyl - nie mieszaj rzeczy istotnych z nieistotnymi.
Co innego kiecka, co innego tatuaż.
Oczywiście że jest to co innego jednak ja tu widzę podobieństwo - wtrynianie się w czyjeś osobiste, prywatne i indywidualne sprawy. Jeszcze bym mógł zrozumieć rozterki dziewczyny kiedy jej facetowi się ubzdurało że chce tatu jak już razem chcą i wymyślił to sobie tak o, z czapy a i jeszcze to byłby jego pierwszy tatuaż. Ale jakby mi dziewczyna powiedziała coś w stylu 'wiesz co, jesteś fajny ale masz tatu więc nie chcę Cię' to bym nie wiedział czy śmiać się z niej czy z jej tekstu.
Też nie zgodziłabym się aby mój facet taki tatuaż sobie zrobił. Podobnie jak raczej nie związałabym się z kimś kto taki tatuaż posiada.
Okej, dlaczego?
Nie byłabym w stanie zakazać któremuś z moich dzieci zrobienia sobie takiego tatuażu (hipotetycznie bo żadne z nich takiego pomysłu nie ma), ale zrobiłabym wszystko aby im to wyperswadować.
Jak wyżej.
Jesteś inteligentnym facetem (o ile zdążyłam się na forum zorientować).
No czasami to słyszę. 
Desperacko (wybacz
) szukasz dziewczyny, więc czemu nie chcesz przyjąć kobiecego/ dziewczęcego (mam na myśli LunęPark) punktu widzenia.
Czy ja wiem czy desperacko? Teraz to w sumie sam nie wiem. W zasadzie teraz to ani nie szukam ani się nie zamknąłem z myślą że mam to wszystko w rzyci, czyli tak chyba coś pomiędzy. Dlaczego nie przyjmę jej punktu widzenia? Bo się z nim nie zgadzam? Bo jest jeszcze bardzo młoda? Bo nie interesują mnie kobiety czy w ogóle ludzie wrzucający w szufladki ludzi 'bo coś'. Oczywiście teraz mógłbym się żalić jak to mi źle ale szczerze mówiąc to jeżeli ktoś ma do mnie jakiś problem ( lub mógłby hipotetycznie mieć gdybym spełniał owe 'kryteria' ) tylko i wyłącznie z takich powodów jak to że ( i uprzedzając pytania - nie wymyśliłem sobie tego ):
- jestem rudy - nie jestem, chwała bogu za to bo miałbym przesrane 
- jestem niski
- noszę okulary
- jąkam się
- nie interesuję się motoryzacją
- nie nazywam dziewczyn per 'dupa' czy 'lachon'
Więc dla mnie kwalifikowanie kogoś jako nie nadającego się na faceta bądź na kryminalistę lub na kogoś wyglądającego na kryminalistę jest mniej więcej takim samym zachowaniem.
A ostatnia rzecz jakiej mi potrzeba to trucie dupy od dziewczyn 'nierobsobietatuażubociemrzucemojojoj' ... Litości.
Duża część dziewcząt tak właśnie ocenia.
Prove it. 
Oczywiście są też inne podejścia, ale nie możesz pomijać także takiego.
No w zasadzie ... mogę.
Po prostu, tak jak pisałam w pierwszym moim poście w tym wątku, przemyśl to dobrze. Pewno powiesz, że przemyślałeś, ale myślę, że nie wziąłeś wielu aspektów pod uwagę.
Ostatnie akapity.
Myślę też, że właśnie tatuażem chcesz na siebie zwrócić uwagę - nie odpowiadaj mi na ten temat. Bądź szczery wobec samego siebie.
Zwykle nie wypowiadałam się w wątkach o tatuażach. Dla Ciebie zrobiłam wyjątek 
No w jakimś sensie i stopniu pewnie chcę, to coś złego? Nie wyglądam ani jak zakichany kryminalista ani tym bardziej kark. Jestem zwykłym facetem jakich są dziesiątki na ulicach. Wydaje mi się że choćby tu na forum już się pokazałem z tak wielu stron że to czy ewentualny tatuaż coś zmieni w postrzeganiu mnie jest raczej teoretyzowaniem i bawieniem się akademickie dyskusje niż prawdziwym problemem. 
I nie, chłopaki wcale nie uciekają od dziewczyn, którym się tatuaże nie podobają (bo o tatuażach LunaPark pisała).
Zaryzykowałabym nawet tezę, że przeciwnie 
Znaczy się co? Faceci uciekają od kobiet którym się tatuaże nie podobają? No w sumie ma to sens. Lepiej mieć jednak dziewczynę która Cię akceptuje takim jakim jesteś.
I tak całkiem na koniec. NIE przesądziłem o tym że zrobię sobie na pewno tatuaż, NIE twierdzę że tak duży będzie pierwszym jaki sobie zrobię. Zdaję sobie sprawę z wielkości, ceny, permanentności, bólu, problemów i wszystkich innych rzeczy. I przede wszystkim - chcę go zrobić dla siebie i pod siebie bo mi się podoba, bo chciałem go zawsze mieć, bo mi się to podoba, bo chciałbym go posiadać i móc podziwiać. Taki jestem próżny. 
A że akurat wybrałem sobie taki 'duży' i taki 'kolorowy' vel 'więzienny' - to jest dłuższa historia i ma to wg mnie pewien sens a nie jest czymś co sobie wymyśliłem w ciągu dwóch tygodni w wakacje 'bo tak'. A tym bardziej nie jest to coś robione pod coś lub pod kogoś.