Coś ten przypadek mi mówi 
Jeden jedyny raz wzięłam telefon swojego faceta i zmieniłam siebie na "kotek", bo byłam zapisana po imieniu. Mówił tak do mnie kiedyś, poza tym kocham koty, co on dobrze wie. Stwierdziłam, że to nic złego. Kilka minut później skapnął się, że zmieniłam mu nazwę... a nnieeee... wróć... najpierw skapnął się, że grzebałam mu w telefonie!
Nie grzebałam swoją drogą, tylko zmieniłam swoją nazwę. Był tym faktem nieco rozjuszony, ale mu po chwili przeszło.
Teraz uwaga. Spytał się, czemu "kotek". Było to dla mnie głupie pytanie, więc odpowiedziałam "bo tak do mnie mówiłeś". Zrobił głupią, niemądrą, zdziwioną minę i spytał poważnie "tak?"
To była dla mnie porażka
To było jakieś pół roku temu. Do teraz ma "kotka" w telefonie, ale dalej mnie męczy myśl, że o tym zapomniał.
Szczerze? To nie powód do afery, ale mogłabym czuć się odrobinę... zepchnięta na normalność. Telefon to sprawa prywatna, ale ja zawsze czuję, że jak ktoś będzie lukał w jego telefon i zobaczy np. "marta" zamiast "słońce" to mnie trochę kręci, ale ciiii 
Oolej to. Jeśli jest wobec Ciebie w porządku, to ok.