Jeżeli jest już podobny temat to przepraszam za dubla. I już wyjaśniam o co mi dokładnie chodzi.
Po prostu im dłużej żyję na tym świecie tym jestem coraz bardziej przekonany do tego że ilość osób z którymi można stworzyć jakiś sensowny, dłuższy i ogólnie konkretny i dojrzały związek jest zazwyczaj niewielka ( choć nie wiem ile mam w tym racji ).
A dlaczego tak uważam? Bo o ile na niezobowiązującą przygodę, wolny związek, szybki seks i tym podobne partnera można przynajmniej w teorii 'złapać' wszędzie i możliwość taką ma praktycznie każdy tak jeżeli mówimy o dłuższym, partnerskim związku to sprawa się zazwyczaj mocno komplikuje.
Tutaj muszą zmieszać się różnorakie elementy, od wyglądu, szeroko pojętej fizyczności, pociągu seksualnego, wzajemnych pozytywnych emocji, zrozumienia i wielu innych elementów które tworzą koniec końców 'dobraną parę'.
Może nie poznałem do tej pory jakieś oszałamiającej ilości dziewczyn ale jednak pewne zdanie na ten temat mam. Na te wszystkie dziewczyny takie z którymi rozumiałem się bardzo dobrze, takie z którymi potrafiłem nawijać o byle czym i o poważniejszych rzeczach przez długi czas, takie które jednocześnie mi się podobały, przy których czułem się dobrze i jakoś wewnętrznie czułem, że to jest ktoś kto myśli i żyje w dużej mierze tak jak ja, jest mi bliski, sami na pewno znacie to uczucie ... takich dziewczyn było ... aż dwie. Tak mi się wydaje, myślę że bym pamiętał inne.
Jeżeli coś nie wychodziło to albo one nie były zainteresowane czymkolwiek więcej ( mówię o spotkaniu i tym podobnych, żeby ktoś sobie czegoś tu nie dopowiedział ) albo po krótszym lub dłuższym czasie dochodziło do różnorakich, mniejszych lub większych sprzeczek, niezrozumienia, różnic w poglądach, podejściu do życia i tym podobnych. Rzecz jasna czasami dziewczyny nie przypadały mi do gustu z innych względów, nie były w moim typie, miały nałogi i tak dalej i tak dalej. Jednak zazwyczaj sporą rolę w sypaniu się takich czy innych znajomości miały szeroko pojęte 'poglądy'. Raczej ciężko jest mi się dogadać na przykład ze skrajnymi prawicowcami, narodowcami wszelkiej maści, dewotami religijnymi. Ja rozumiem że każdy ma prawo do takich czy innych poglądów ale z drugiej strony jaki jest sens utrzymywać znajomość - nawet tę koleżeńską z kimś kto tak bardzo się od nas różni że niezbyt mamy o czym choćby pogadać? A jak tu trafić na kogoś kto pasowałby do nas by się z nim związać?
Jak to wygląda u was? Jesteście zupełnie inni niż wasi partnerzy, nie zwracacie na to uwagi czy może jednak w kwestii poglądów jesteście pokrewnymi duszami?