Cześć, właśnie dziś tuż przed samą ustną maturą zerwał ze mną chłopak. hm, nie wiem z jakiego powodu. Po prostu. Byłam z nim ponad dwa lata i nie wyobrażam sobie związać się z kimś innym, jest mi bardzo źle. Zrobił to, bo jak twierdzi nie chce mnie już ranić, chce zacząć życie od nowa, beze mnie. Twierdzi, że mnie kocha i że jesli mu to nie wyjdzie poniesie konsekwencje. Czy można kochając kogoś, tak odejść. Na dodatek chce wyjechać za granicę.. Choruje na nerwice, twierdzi iż nigdy nie zrozumiem jego choroby. Zawsze byłam przy nim, jednak od chce zacząć od nowa. Czy to była miłość? Co o tym sądzicie? Ja wiem, że kocham go ponad wszystko, przeszliśmy dużo razem, ale co on czuje ? Jakie jest wasze zdanie ?
? Słowa otuchy, dla przygnębionej ?:)
Co on czuje? O to powinnaś spytać jego. My tego nie wiemy, nawet go nie znamy.
Według mnie, "odejście z miłości" to jedynie usprawiedliwienie. Sądzę, że druga osoba mówi tak, nie mając konkretnych argumentów, nie chcąc ranić. Przynajmniej myśląc, że to zrani mniej. Jednak prawdziwy powód odejścia, zna jedynie on.
Oczywiście mogę się mylić, mógł faktycznie sam sobie nie radzić ze swoimi problemami i odszedł aby nie obarczać nimi Ciebie.
4 2014-05-12 21:10:47 Ostatnio edytowany przez assassin (2014-05-12 21:12:40)
1. Zazwyczaj po 2 latach stabilizują się uczucia związane z zauroczeniem, dopiero potem można stwierdzić czy to "miłość" czy tylko wspomniane zauroczenie/zakochanie
2. Podejrzewam, że to Twoje pierwsze koty za płoty...
3. Za jakiś czas przejdzie Ci ta fascynacja i pojawi się ktoś nowy..
4. Ochłoń i nie zawal ustnej matury.
Pzdr
Na osłodę poczytaj sobie idiotyczne teksty zostawiających __> http://www.netkobiety.pl/t56482.html
Tylko on to wie, ale on cały czas twierdzi, ze mnie kocha, zawsze w to wierzyłam, bo dużo razem przeszliśmy, zawsze byliśmy razem. Ostatnio przez małe problemy zamiast poklocic się i pogodzić, on odchodzi, twierdząc ze to jego wina itd. Myslalam, ze jak jest się z kimś ponad dwa lata to nie jest juz zaurocznie, lecz miłość. W tym rzecz, ze to nie jest fascynacja, nie przejdzie mi to, wiem teraz uważacie, ze tak mowie, bo zawsze tak jest. Ale my mieliśmy juz wspólne plany na przyszłość. Która właśnie zaraz po skończeniu szkoły juz się zaczyna.. A teraz juz sama nie wiem, co robić.
On Cię nie kocha, tylko tak mówi, żebyś poczuła się lepiej.
Gdyby Cię kochał, nie zostawiłby Cię, proste.
Facet Cię nie szanuje, traktuje jak zabawkę, lepiej się z niego wylecz.
P.S Choruję na nerwicę lękową i to wcale nie taka straszna choroba. Można się dogadać, trzeba tylko chcieć. On najwyraźniej nie chce.
Moim zdaniem znalazł sobie inną (stąd wzmianka o tym, że "jak mu nie wyjdzie") I postanowił zerwać z Tobą w taki sposób, byś o nic się nie upominała I dała mu spokój.
Jakby cię kochał to by nie zrywał z tobą dwa dni przed wgzaminem (w ogóle by z tobą nie zrywał )
Takie gadanie, że to po to, zeby cię nie ranić to tylko usprawiedliwianie samego siebie.
Jakkolwiek to banalnie nie zabrzmi - daj sobie czas a przestanie boleć
Idąc na maturę ja się do niego odezwalam czy ma zamiar teraz tak ciągle milczeć i tak pogadaliśmy. On kiedy mam ostatnia maturę ja ze w czwartek, i on powiedział że porozmawiamy w czwartek, wiec się domyslilam i sama napisałam. I on powiedział ze niw chce się rozstań tylko uważa ze przyda nam się przerwa, pozniej wróciłam do domu, powiedziałam co myślę, to nagle juz nie przerwa a czas by nasze drogi się rozeszły.. Narazie sobie z tym nie radze, ale jeden dzien to z pewnością za mało. Może macie racje, ze gdyby kochał to by nie zrywał, ale po takim czasie jednak stwierdził, ze nie kocha ? Dziwne. Wydaje mi się też, ze on potrzebuje w swoim życiu troche dramatu, i bedzie chciał jeszcze do mnie wrócić. Bo kiedys była podobna sytuacja troche lżejsza, a ja się przed nim blaznilam żeby mnie nie zostawial, teraz nie mam zamiaru tego robić.. Skoro moje uczucia się nie liczą, ale tak, to boli.
Pobololi, poboli i przestanie. A teraz lepiej skup sie na maturze, bo to dosc wazny egzamin, ktory zadecyduje o Twojej najblizszej przyszlosci. Szkoda byloby oblac przez jakiegos, doslownie, tchorzliwego dupka. Tchorzliwego, bo nie ma odwagi wprost powiedziec dlaczego chce zerwac Wasza znajomosc. Odkochac moze sie kazdy, ale nie kazdy umie sie w takim momencie zachowac przyzwoicie wobec swojej, wkrotce bylej, partnerki. To tez dobry egzamin, na mezczyzne.
Matura na szczęście, ostatnia. Tak ale to nie wszystko, boje się ze mogę być w ciąży. W poniedziałek mam wizytę u ginekologa. Zmieniłam tabletki na słabsze i nie dowiedziałam się o dodatkowej antykoncepcji, nie dostałam okresu, ciągle mam rano mdlosci, test wyszedł negatywny ale moze był robiony za szybko. Narazie się tym nie przejmuje, bo jeszcze jedna matura. Ale jak się okaże, ze jednak to juz w ogole..
Tez tak sądze. Jak ktos odchodzi to nie kocha. Nie ma co sobie tłumaczyć rozstań inaczej. Wszystko budowane na kłamstwie, ze strachu.
Strachu przed czym ?
Akurat różnie, bo w samym związku można nie mówic/robić pewnych rzeczy ze strachu przed odrzuceniem, a w czasie zerwania ze strachu przed tym, że np druga osoba może nas nachodzić. Strach przed konfrontacją. Albo po prostu nie chce sie krzywdzić mocniej (a to akurat błędne myślenie zrywających).
Właśnie w takim razie błędne. Nie dopuszczam do siebie i tak póki co myśli, że on mnie nie kocha.. nie potrafię. Kiedyś może zrozumiem. Od wczoraj ciągle płaczę i nie mogę skupić się na nauce, a w czwartek matura..
Cześć. Okres matur to taki skok w dorosłość. Przypuszczam że jak On się uczył do matury, czy Ty uczyłaś się, naszły was rozkminy, związane z przyszłością..Ty piszesz o "odchodzeniu od miłości"....pomyśl sobie , czy szkoła była dla Ciebie miłością ? Czy matura to dla Ciebie to czas ukończenia nauki w liceum ? Jak nie wiem jak rozumuje dzisiejsza młodzież, ale przypuszczam że On robi sobie takie plany na wakacje, chce być może wyjechać do innego kraju i tworzy dystans między wami, żeby być tam wolnym, żeby nie mieć żadnych zobowiązań wobec Ciebie. Pogadaj z nim. Spytaj wprost: Jak mam teraz żyć twoim zdaniem ?
Nie chodziłam z nim do jednej szkoły, jest dwa lata starszy. Mieliśmy po mojej szkole rozpocząć coś nowego. On chce wyjechać, bo jak twierdzi nie radzi sobie z nerwicą. Twierdzi, iż kocha mnie i zyczy mi wszystkiego najlepszego. Chce wyleczyć ją hipnozą i rozpocząć nowe życie, tak twierdzi.. Ale nie wiem ile jest w tym prawdy? Ufałam mu, teraz wątpie w to wszystko, bo jak wszyscy tu mówią, jak się kogoś kocha, to się od niego odchodzi? Rozstaliśmy się niby w przyjaźni. Rzeczywiście, to jest gorsze. Wolałabym, żeby powiedział mi, że mnie już nie kocha, albo nigdy nie kochał. A tak ja ciągle mam na coś nadzieje, niepotrzebnie..
Ludzie głupie rzeczy mówią przy rozstaniach (odsyłam do działu rozstań, gdzie możesz znaleźć temat o tym). Sam dostałem taką odpowiedź przy zerwaniu, że "potrzebuje mnie" i kilka innych bzdur. Mimo tego i tak zrywa, więc to co ktoś mówi przy rozstaniu nie mowi wg mnie nic innego jak brak uczuć.
co za chamstwo na tym świecie!
Nie mow tak, bo sama kiedyś też pewnie zerwiesz i będziesz musiała komuś coś powiedzieć nieladnego
Jak można być tak nieczułym aż brak słów
Wolałabym szczerości.. Niestety ja bardzo przywiązuje się do ludzi, nie przejdzie mi za szybko to rozstanie, więc nie wiem, czy kiedyś nadarzy się okazja, że to ja z kimś zerwe..
Nadarzy, nadarzy. Przywiązanie do człowieka nie ma nic do tego, bo przywiązuje sie każdy, a jednak ludzie zrywają. Przestać kochać można z roznych powodów, a nawet z braku powodu bo uzna sie, że to nie miłość tylko zauroczenie.
Więc kochać nie można przestać. Zauroczenie owszem mija, ale myślałam, że szybciej.. a nie dopiero po 28 miesiącach.
Nie rozumiem, bo miłość to miłość, jak to może przeminąć..
25 2014-05-13 17:59:38 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-05-13 18:00:13)
Naukowo zauroczenie trwa 3-4 lata nawet. Poza tym by kogoś kochać trzeba go znać w KAŻDEJ sytuacji, czyli zazwyczaj trzeba ze sobą mieszkać. Ten ktoś też nie może sie nagle zmienić i nie może nam zacząć to przeszkadzać. Łatwe? Nie sądze. Zbyt duzo okolicznosci moze popsuć uczucie.
Więc kochać nie można przestać. Zauroczenie owszem mija, ale myślałam, że szybciej.. a nie dopiero po 28 miesiącach.
Nie rozumiem, bo miłość to miłość, jak to może przeminąć..
Dowiesz się. Pewnego dnia sama się dowiesz
Czasami spędzałam u niego dużo nocy pod rząd, ogólnie często u niego nocowałam. Z podobnej strony już go kiedyś poznałam! Kiedy chce uciec, bo uważa, że nie chce mnie ranić, a później chce wrócić. Mysłałam, że to raz. Rozstawaliśmy się już kiedyś, ale to już z innych powdów, na góra jeden dzień. Mało kłótni przeżyliśmy i chyba to jest dla mnie najgorsze. Wydaje mi się, że często tłumiliśmy w sobie emocje. A to jest złe. Wiem o tym. Ta sytuacja wygląda na najpoważniejszą, grr, właśnie do mnie dotarło, że muszę się z tym pogodzić.
Chciałabym się dowiedzieć, bardzo:)
A czemu tłumiliście emocje? Ze strachu, bo mogliście juz dawno sie rozejść.
Chyba masz racje, ja często bałam się reakcji z jego strony, że jak powiem co myślę, to się rozejdziemy. Może on bał się tego samego. Taki strach przed samotnością, wiem, że ludzie są po 20 lat ze sobą i się rozchodzą, więc dwa lata to może nie dużo, ale i przez ten czas bardzo można się zżyć z człowiekiem.
Pierwszy raz się spotykam z czymś takim że ktoś zrywa przez nerwicę.
Czyli to wymysł? Czytałam dużo o nerwicy i wiem, że tacy ludzie potrzebują bliskich. Może on potrzebuje w swoim życiu dramatu? Jak twierdzi, chce zacząć życie od nowa, chce zmienić wszystko, swoje otoczenie i wyjechać za granice(jak już wspomniałam;))
Nie dramatu, a sprawdzenia czegoś i kogoś innego, bo to obecne juz mu sie znudziło
ciekawe co go czeka przy spróbowaniu "czegoś innego" thepass, bardzo mocno chcesz mi wbić głowę, że mnie nie kocha. Ale chyba tego właśnie potrzebuję, żeby poczuć się lepiej!
35 2014-05-13 19:52:30 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-05-13 19:53:09)
Mały gnojek i egoista z niego, tak masz myslec Bo jak sie kocha to sie mozna poświęcić.
A co go czeka? Nieważne. Tego człowieka już nie ma i nie będzie.
Dziękuję ^^ teraz wiążę ze sobą wszystkie fakty i mam wrażenie, że kogoś poznał niestety.