hej, zaczne od tego ze tak jak w tytule napisalam uwazam ze moje zycie nie ma sensu,nic mnie nie cieszy,nie mam zadnej radosci z tego zycia,wogole to uwazam czasami ze sie nie nadaje by zyc w tych czasach, jestem typem idealistki,romantyczki ,marzycielki,ale do czego zmierzam , do tego ze jestem sama ,nie mam faceta ktory by mnie kochal ,kochal prawdziwie ,ktory by zrobil dla mnie wszystko,ostatnio przeczytalam ze bycie szczesliwym zalezy od tego ze mozesz cieszyc sie zyciem z kims bliskim, ze masz kogos przy sobie ,jednak w moim przypadku to sie nie sprawdza , wiem doskonale ze dla jednych jest smieszne to co pisze ,lecz dla mnie sensem zycia jest milosc,bycie z druga osoba , to jesli mozesz cieszyc sie z kims swoim szczesciem. ostatnio ogladalam tez film gdzie glowna bohaterka byla powaznie chora ale byla szczesliwie zakochana ,miala mezczyzne ktory by zrobil dla niej wszystko,nie widzieli swiata poza soba , pomyslalam sobie wtedy ze moglabym byc na miejscu tej dziewczyny tylko chcialabym przezyc prawdziwa wielka romantyczna milosc,mam nawet swoja liste rzeczy ktore chcialabym zrobic z chlopakiem ale wiem o tym ze nigdy ich pewnie nie zrealizuje ,nie spotkam kogos kto mnie pokocha,wkoncu nie spotkam kogos wyjatkowego,kogos do kogo moglabym sie przytulic budzac rano,wypic wino siedzac z nim na piasku przy wschodzie slonca,robic czasami niebezpieczne,spontaniczne rzeczy,tanczyc przytulona do niego cala noc,to mnie najbardziej boli ze w zyciu tego nie doswiadcze, jak chodze ulicami i widze szczesliwe pary ,przytulone do siebie ,trzymajace sie z reke to zbiera mnie na placz i ide przez miasto ze swieczkami w oczach,ciezko jest zyc w taki sposob gdzie nie masz tego kogos kto bylby dla ciebie najwazniejsza osoba na swiecie,ciezko mi sie jest pogodzic z tym ze bede sama,nie mam nawet ochoty dalej studiowac,nie mam ochoty na nic , nie widze sensu niczego,przestalam chodzic nawet do klubow bo widze wszedzie piekne dziewczyny i wokol pary przytulone do siebie i tanczace ze soba,mozna powiedziec ze zrezygnowalam z zycia,jestem na studiach to powinnam sie bawic,wychodzic ale ja potrzebuje w zyciu czegos wiecej ,potrzebuje kogos bliskiego z kim moglabym sie cieszyc tymi studiami,chwilami.
Droga tak ona,
Piekna romantyczko, bardzo spodobal mi sie twoj post, ale pomimo jego krzyku o milosc, to jednak wydaje mi sie, ze sam romantzm i ten placz romantyczny tutaj niestety nie pomoze.
Ale zapewniam cie, ze jezeli chcesz miec w twoim zyciu chwile romantyczne, no to absolutnie mozesz je przezyc, nawet sama!
Obraz, ktory opisujesz kojarzy mi sie z dwoma filmami a nawet z trzema! Mianowicie to sa filmy kulty : "Love story", w ktorym rzeczywiscie bohaterka glowna jest zaatakowana rakiem i jej partner zostaje przy niej do konca lub film nastepny : "Slodki listopad", z Charlize Theron no i z Keanu Reeves no i tak slawny "Tytanik".
Problem polega na tym, ze nasze zycie w naszej epoce jest po prostu malo romantyczne i dobrze, ze sa przynajmniej marzenia!
W twoim etapie studenckim i w twoim zyciu mlodej kobietki dobrze miec kogos fajnego przy sobie, by mile spedzac czas i korzystac z marzen. Ale, samo nic sie nie zrobi. Wiec, nie martw sie na zapas i nie mysl sobie z zazdroscia o parach spotykanych na ulicach trzymajacych sie za rece, bo oni tez zyja tylko chwile czesto na pokaz.
Wyrzuc z glowy te malo budujace mysli o bezsensie twojego zycia, bo tak naprawde wszystko przed toba jest.
Ty tez na pewno spotkasz tego fajnego chlopaka, tyle tylko ze trzeba o tym zapomniec, ze tak bardzo chcesz..
Wykresl wszystko na nie a od zaraz przestaw cos, to znaczy a dlaczego sensem zycia ma byc tylko "miec faceta"? Przeciez to nie przedmiot ale osoba tak naprawde ( przepraszam za moja ironie, ktora nie jest wstawiona by sie z ciebie wysmiewac!) nie, po prostu probuje dac ci obraz inny, ktory moze ci pomoc w kontaktach z innymi.
Twoim sensem zycia jest w tej chwili, twoja energia, bo studiujesz i twoje marzenia, bo ona moga dac ci wlasnie motywacje do przezycia tych wyjatkowych chwil romantycznych.
Wino super moze smakowac nawet z kolegami i kolezankami ze studiow przy blasku ksiezyca w rozmowach!
Po prostu co probuje ci tutaj przekazac to jest moze zmiana postawy z bezradnej i teskniacej w silna i juz romantyczna i oczywiscie cierpliwa!
Gorace i sympatyczne pozdrowienia
Życie zawsze ma sens... skąd pewność że zawsze będziesz sama? nie ma takiej pewności, teraz możesz tak uważać, a za rok o tej porze wszystko może obrócić się o 180 stopni i byc cudownie. Życie to wzloty i upadki, ale nie można się poddawać, bo zawsze jest szansa że może być pięknie. Na pewno jesteś jeszcze młoda, pamiętaj że nie każdy spotyka swoją miłość od razu, czasem trzeba na nią poczekać. Nie marnuj jednak czasu na zbyt częste rozmyślanie, tylko pracuj nad sobą, dbaj o rozwój swojego wnętrza... Jesteś osobą wrażliwą, romantyczną - takie osoby to skarb w dzisiejszych czasach.
hello LENA,
Bradzo ladna wypowiedz.
wiem ze macie racje i ze moze jednak przesadzam i sie zbytnio przejmuje jednak mimo to jest mi jakos ciezko na duszy, nic mnie teraz nie cieszy i nie mam na nic ochoty,nie mam sily ktora by mnie popchnela do przodu,wiem ze powinnam sie zajac czyms pozytecznym ,czyms co by mi zajelo czas ale nie potrafie ,mam jakas blokade ,ostatnio wogole bym tylko plakala co nie jest najlepszym rozwiazaniem ,nie wiem co mam robic.
Płakanie nic nie da, wiadomo ze czasem taki dzień na "oczyszczenie się" jest potrzebny, ale nie można się w tym pogłębiać... zastanów się co lubisz robić lub co chciałabyś robić - może znajdziesz jakaś nową pasję, której będziesz mogła poświęcić swój wolny czas.
Wychodź też do ludzi, umów się na jakiś babski wieczór, wybierz na zakupy, idź do kosmetyczki itp. Do tego tutaj możesz się wygadać do woli, pogadać z ludźmi którzy też mają problemy ....
Ehh.. życie. A ja myślałam, że tylko mnie to wszystko dobija...
babinka, ile ludzi tyle problemów ...
tylko ze jedni lepiej sobie radzą, drudzy gorzej, a jeszcze inni zupełnie sobie nie radzą.
nie mozna wszystkiego - Twojego samopoczucia, spełnienia, szczęścia - uzależniać od faceta !
ja miałam taką miłość przez 6 lat, był dla mnie wszystkim, świata poza nim nie widziałam, i mnie zdradził
teraz wiem, że najważniejsze to dobrze się czuć sama ze sobą, bo drugiej osoby nigdy nie możesz być pewna...
wiem, że to smutne, ale jak już nawet znajdziesz faceta, to nie masz pewności, że ten romantyzm będzie trwał wiecznie, życie lubi być złośliwe, i musisz nauczyć się być szczęśliwa sama ze sobą
pozdrawiam i życzę powodzenia
ja jestem facetem mam prawie 31 lat i też mogę powiedzieć, że moje życie nie ma sensu, całe życie szukam takiej prawdziwej miłości i jakoś jej nie mogę znaleźć, kilka lat temu wydawało mi się, że znalazłem osobę którą całe życie szukałem, że Ona jest moją drugą połówką duszy ale niestety ona tego nie czuła, nawet mi tego nigdy nie powiedziała, po prostu mnie olewała i pewnie przez to nie mogę jej zapomnieć bo cały czas gdzieś w głębi serca mam nadzieję, że wcale tego nie chciała, że być może jest nieśmiała i dlatego tak postępowała, nawet gdy ostatnio do niej napisałem, co czuję i żeby nie pozostawiała moich wiadomości bez odpowiedzi to i tak to zrobiła,
i taka to oto jest moja historia poszukiwania miłości mojego życia,
a teraz wszystko co robię jest pozbawione jakiegokolwiek sensu, nic mnie nie cieszy
Burntime,
widocznie to nie prawdziwa miłość skoro Ona odeszła, nie można zmusić kogoś by pokochał. Jednak wszystko przed Tobą, nie znasz dnia i godziny:) Nie możesz przedkładać znalezienia miłości ponad wszystko, bo życie ucieka Ci przez palce a Ty stoisz w miejscu.
Znajdź w życiu pasję, zainteresowania, poznawaj ludzi. Staraj się być silnym facetem, bo takich kobiety potrzebują. Myślę, że z czasem wszystko się ułoży.
czesc Wam, dzsiaj czuje sie znowu okropnie,lzy naplywaja mi wkolko do oczu,chyba zaczynam popadac w depresje,zreszta juz kiedys ja mialam wiec chyba nawrot choroby,pisalam tutaj o sobie,o tym ze chcialabym zeby mnie ktos pokochal , zebym mogla miec na kogo liczyc,fakt powoli godze sie z tym ze juz bede sama no chyba ze uzbieram na operacje plastyczna najlepiej calej twarzy,wczesniej nie dodalam ze mam dwie wspollokatorki ktore maja chlopakow i bardzo czesto przychodza Ci chlopcy a ja musze sie patrzec jak wszyscy sie opsciskuja i caluja, do tego myslalam ze jak pojade do domu to troche odpoczne ale jak zwykle sie przeliczylam , gdyz niestety mam tatusia alkoholika ktory wkolko robi awantury,ktory ciagle jest pijany , wiec nawet moja mama sie nie moglam nacieszyc ktora wczoraj przyjechala z zagranicy , tak dla odmiany w domu plakalam , naprawde nie mam juz sil ,nie chce mi sie zyc,czuje sie sama ,czuje straszna pustke , nawet nie umiem tego wyrazic a swojemu ojcu zycze smierci,moze brakuje mi tak bardzo faceta poniewaz tak naprawde nie mialam tego ojca ktory by mnie kochal, nie mialam wzoru prawdziwego faceta , no teraz tez nie mam heh , jeszcze dzisiaj sobie myslalam jadac busem ze gdyby byl wypadek to przynajmniej jak by mnie juz nie bylo to bym juz nie musiala tego wszystkiego znosic.
taka_onaa,
myślę, że operacja plastyczna nie uczyniłaby Cię szczęśliwą. Powiedz czy usłyszałaś kiedyś coś obraźliwego od kogoś na temat swego wyglądu? czy to tylko Twoje zdanie? Wygląd to nie wszystko i jeśli ktoś zakochałby się tylko w Twoim ciele takie uczucie długo by nie przetrwało. Jesteś, wrażliwa, romantyczna musisz tylko nabrać trochę pewności siebie, więcej się uśmiechać. Nie trać czasu na użalanie się nad sobą, tylko spróbuj wymyślić coś co pomoże sie zmienić.
Jeśli tak bardzo sobie nie radzisz z napadami płaczu, może poproś w aptece o jakieś leki na uspokojenie. Te bez recepty nie działają cudów, ale może akurat chociaż trochę pomogą rozładować napięcie. Nie jestem zwolenniczką leków przepisywanych przez lekarzy, to już naprawdę ostateczność, ale jeśli poczujesz że nie jesteś w stanie sobie z niczym poradzić, a myśli samobójcze będą się nasilać to chyba musisz się wybrać.
Co do współlokatorek i ich chłopaków - przecież nie musisz z nimi przebywać jak są u nich faceci, na pewno masz też takie koleżanki które nie mają drugich połówek. Spróbuj się zaprzyjaźnić z takimi, które tak jak Ty są same, będzie troszeczkę raźniej.
Jeśli chodzi o ojca to najprawdopodobniej jego już nie zmienisz, tłumacz sobie że jest to człowiek chory, a Ty jesteś dorosła i już go nie potrzebujesz.
Powinnaś zainteresować się tematem DDA, bo wygląda na to, że tu jest przyczyna Twoich kompleksów, niskiej samooceny i stanów depresyjnych. O ojcu już napisałaś konkretnie, a jak układało Ci się z mamą? Czy zawsze była dobra dla Ciebie, czy mogłaś na nią liczyć?
witaj "takiwiatr" to jest prawda ze mam bardzo zanizona samoocene , nie lubie sama siebie , mam duzo kompleksow i to nie jest tak ze z nimi nic nie robilam bo wrecz przeciwnie ale nigdy jakos nie bylo to na dluzsza metę. co to jest takiego DDA?
16 2014-03-03 14:04:20 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2014-03-03 18:42:33)
Autorko, ja bym się na Twoim miejscu udała do lekarza, bo to co opisujesz to są objawy depresji, którą to chorobę się leczy a nie przeczekuje roniąc łzy w poduszkę. Poza tym polecam dobrego terapeutę, który pomoże Ci sobie poradzić z obrazem samej siebie.
I nie, związek z innym człowiekiem nie jest lekarstwem na nielubienie własnej osoby. Zadam Ci retoryczne pytanie: chciałabyś sama być w relacji z kimś o negatywnym nastawieniu, nienawidzącym siebie? To powinno Ci dać do myślenie, dlaczego nikogo nie "przyciągasz".
17 2014-04-10 02:33:53 Ostatnio edytowany przez WspanialaCorka (2014-04-10 02:57:03)
taka_onaa , możemy sobie przybić piątkę! Rozumiem Cię doskonale.
Mogę dodać od siebie tyle, że jestem w trzecim związku, ale co z tego, skoro kolejny raz nie jestem kochana? Nie jest w stanie zwrócić się do mnie nawet pieszczotliwie, bo nie wie, czy jest gotowy. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że chyba nie zasługuję na miłość. Żaden mężczyzna mnie tak naprawdę jeszcze nie kochał, a o niczym innym nie marzę
18 2014-04-10 02:46:53 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-04-10 02:47:16)
tak nie myslcie, tylko musicie trafic na takich jak ja
oczywiscie depreche sie leczy psychiatrycznie, a nie facetem.
tak nie myslcie, tylko musicie trafic na takich jak ja
Przyciągam samych rozsądnych, religijnych i wspaniałych mężczyzn, ale co z tego, skoro żaden nie potrafi mnie pokochać? Miłość jest przereklamowana
20 2014-04-10 03:03:58 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-04-10 03:04:55)
Przereklamowana? To czemu kochasz? To fajne uczucie jak odwzajemnione.
Z reszta sama mowilas, ze Twoj okazuje Ci czynami milosc, tylko nie słowem. Czyny sie liczą bardziej zawsze.
Dlaczego przereklamowana? Nigdy nie doświadczyłam odwzajemnionej miłości. Zawsze byłam nieszczęśliwa. Różowe okulary spadały i zawsze słyszałam heja banana!
Uwierz mi, że zmienisz poglądy kiedy sama komuś powiesz to heja banana.
kolejny raz nie jestem kochana? Nie jest w stanie zwrócić się do mnie nawet pieszczotliwie, bo nie wie, czy jest gotowy
Zastanawia mnie jaka część mężczyzn tak jak ja, ma w środku masę czułości, całe jej pokłady i potrzebę troski, ale z różnych powodów nie otwiera się i w najlepszym przypadku trzyma kobiety na dystansie kochanki.
Jest coś przerażającego w pójściu na całość uczuciowo powodującym utratę kontroli, tym jak nas to wiąże z przypadkową osobą.
24 2014-04-10 10:19:03 Ostatnio edytowany przez WspanialaCorka (2014-04-10 10:19:23)
WspanialaCorka napisał/a:kolejny raz nie jestem kochana? Nie jest w stanie zwrócić się do mnie nawet pieszczotliwie, bo nie wie, czy jest gotowy
Zastanawia mnie jaka część mężczyzn tak jak ja, ma w środku masę czułości, całe jej pokłady i potrzebę troski, ale z różnych powodów nie otwiera się i w najlepszym przypadku trzyma kobiety na dystansie kochanki.
Jest coś przerażającego w pójściu na całość uczuciowo powodującym utratę kontroli, tym jak nas to wiąże z przypadkową osobą.
Czyli uważasz, że stwierdzenie - "Nie wiem, czy jestem gotowy", jest równoznaczne z "Boję się kolejny Ci zaufać i się zaangażować"?