Witam
Za tydzień jedziemy do hodowli po psa.I mam pytanie:jakie dokumenty hodowca powinien mi przekazać jakie informacje, o co powinnam zapytać i w ogóle co muszę wiedzieć?
Moi rodzice brali owczarka niemieckiego od hodowcy ,z tego co wiem dostał książeczkę zdrowia ze szczepieniami i zalecenie kiedy wykonać następne,oraz ze związku krynologicznego ,niektórzy z tego co czytałam dają wyprawkę dla psiaka jakąś karmę .Mówią co ma jeść .Reszty dowiedz się w internecie poczytaj na pewno coś znajdziesz.
Gladys
O książeczce szczepień to wiem bo to oczywiste. W ogłoszeniu o sprzedaży była też mow a o wyprawce .
A co to ma być ze związku kynologicznego ? Chodzi ci o rodo wód?
Myślicie,ze hodowce można spytać o to jak pies zachowuje się w podróży albo czy boi się burzy albo petard?
4 2013-06-20 09:56:33 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-06-20 09:59:55)
Witam
Za tydzień jedziemy do hodowli po psa.I mam pytanie:jakie dokumenty hodowca powinien mi przekazać jakie informacje, o co powinnam zapytać i w ogóle co muszę wiedzieć?
Gojka!!!! jaki to pies pochwal się natychmiast
a teraz odpowiedź na pytanie.
Z dobrej hodowli powinnaś:
dostać metrykę i rodowód z nimi idziesz do Związku Kynologicznego i rejestrujesz psa i płacisz opłatę związkową - jakos tak się to nazywa, książeczkę zdrowia, kserokopię rodowodów rodziców, kserokopię protokołu kontroli miotu ze Związku Kynologicznego, kserokopię z wystaw, że rodzice uzyskali uprawnienia hodowlane - dyplom Championa Polski.
Umowę kupna-sprzedaży psa, w której będzie zaznaczone, że :
Hodowca sprzedaje ci psa zdrowego bez ukrytych chorób i "wad fizycznych", zobowiązujesz się do właściwej opieki nad psem a w przypadku rezygnacji z jego posiadania w pierwszej kolejności skontaktujesz się ze sprzedającym, że nie będziesz psa rozmnażała bez uprawnień hodowlanych i ewentualna kara umowna i konsekwencje jakie poniesiesz w przypadku złamania punktów umowy w tym odebranie psa przez hodowcę.
Próbki karmy jaką pies jadł u hodowcy, rozpiskę czym go karmić np. nabiał witaminy itd, wodę od hodowcy w butelce bo przestawienie psa na inna może ale nie musi skutkować biegunką.
Sprawdź w papierach rodziców czy mają podstawowe badania np.: na dysplazje czy inne jakie są wymagane dla konkretnej rasy.
Sprawdź w jakich warunkach wychowywane były psy, jak zachowują się rodzice, czy psy nie są agresywne, lękliwe czy maja wodę i czy nie żyją w zamknięciu. Jaki mają kontakt z właścicielami. Dobry hodowca służy też pomocą już po zakupie psa i jest to taka znajomość na całe życie
Hodowcę możesz zapytać a właściwie musisz o wszystko!
Powinnaś usłyszeć "wykład" co i jak właściwie bez pytania
Jogo - już się chwale: jamnik długowłosy . Zrobię fotkę espe ciall y for u
Już się zmartwilam ta rejestrracją bo nie wiem czy u mnie w mieście jest oddział związku.Ale chyba take rzeczy to powie mi hodowca bo jest z mojego województwa .
Hodowca mi powiedział , ze karmi psy korpusami z kurczaka i ze one - jako, ze żyją stadnie - jedzą w zasadzie wszystko . O wodz ie nie wiedzialam.
Psy mają 10 miesiecy.
Przepr aszam za te spacje i błędy ale nie og arne łam jeszcze tableta.
6 2013-06-20 10:29:35 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-06-20 10:35:38)
Wodę brałam jak kupowaliśmy szczeniaka, tak na wszelki wypadek.
No to ja już bym się zapytała dlaczego tak długo pozostał w hodowli? Co do związku to znajdziesz w necie informacje. Zapytaj czy pies którego wybrałaś nie ma skłonności do dominacji, czy nie jest lękliwy, jak pielęgnować sierść, niech ci pokażą szczotki, czy inne "ustrojstwa" jakich używają do czesania, zapytaj o szczepienia jakie miał robione i kiedy następne - to akurat będzie w książeczce ale dobry hodowca wie, zapytaj jakiego preparatu od pcheł i kleszczy używają, czy pies jest przyzwyczajony do zabiegów pielęgnacyjnych typu czyszczenie uszu i czesanie - jeśli tak od razu wiesz, że dbają o psy jeśli nie - będziesz miała problem, bo nie będzie pozwalał na te zabiegi. Sprawdź jak zareaguje na twoja córkę i czy nie jest agresywny kiedy właściciele grzebią mu przy misce. Kurcze!! duży pies to jednak problem bo nie wiesz czego się po nim spodziewać, to jakie błędy popełnił hodowca wyjdzie w tzw. "praniu". Sprawdź czy pies potrafi chodzić na smyczy! jeśli hodowca dba o psy to powinien umieć!
Jak mi cos przyjdzie do głowy to ci naskrobie jeszcze
A dlaczego zdecydowałaś się na tą hodowlę i na w sumie podrośniętego a nie szczeniaka?
Czekam na foty
Zapytaj jak karcą psy jeśli robią coś czego nie powinny, czy to jest jakieś słowo, gest czy co? Bo jak ci pies zaburczy na córę to musisz go jakoś opanować i jeśli pies jest już taki kilkumiesięczny to pewnie jest do czegoś przyzwyczajony. Jakie komendy zna czy go czegoś uczyli? Siad, waruj itd.?
Gojka po wprowadzeniu ustawy zakazującej rozmnażania psów poza hodowlą zrobił się niezły bałagan.
Powstały inne związki pseudokynologiczne, gdzie zrzeszyły się osoby sprzedające "rasowe" bez rodowodu.
Jaki rodowód ma mieć piesek po którego jedziesz?
8 2013-06-20 11:15:35 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2013-06-20 11:17:25)
Jogo
Z tego co zrozumi łam kobieta- hodowca żyje chyba z wystaw, więc jakiegoś parci a na sprzeda nie psów nie ma.Zzaznaczyła zresztą,ze jeden z psów (a jest ich trójka ) to pies o szacie typowo wystawowej i kosztuje więcej niż pozostałe.Mi odpowiada to,ze pies nie jest maluchem.
Wlascicielka mówiła,ze psy chodzą na smyczy,są przyzwyczajone do obcych ludzi i dzieci i wydaje mi się, ze są zadbane.
Agnik- ja niespecjalnie interesowałam się rodowodem ale tu masz link a http://ogloszenia.wp.pl/Jamnik_9339,JAMNIK-DLUGOWLOSY-MINIATUROWY-PIESEK-ZKwP-FCI,16621184.html?ticaid=110cd3
Psiaki są z hodowli urwisy z kresów
Z tego co pytałam można zobaczyć rodziców piesków,ich rodowody i jakieś tam nagrody z wystaw.
Jogo
Z tego co zrozumi łam kobieta- hodowca żyje chyba z wystaw, więc jakiegoś parci a na sprzeda nie psów nie ma.Zzaznaczyła zresztą,ze jeden z psów (a jest ich trójka ) to pies o szacie typowo wystawowej i kosztuje więcej niż pozostałe.Mi odpowiada to,ze pies nie jest maluchem.
Wlascicielka mówiła,ze psy chodzą na smyczy,są przyzwyczajone do obcych ludzi i dzieci i wydaje mi się, ze są zadbane.
Agnik- ja niespecjalnie interesowałam się rodowodem ale tu masz link a http://ogloszenia.wp.pl/Jamnik_9339,JAMNIK-DLUGOWLOSY-MINIATUROWY-PIESEK-ZKwP-FCI,16621184.html?ticaid=110cd3
Psiaki są z hodowli urwisy z kresów
Z tego co pytałam można zobaczyć rodziców piesków,ich rodowody i jakieś tam nagrody z wystaw.
To ja powiem tak...nie podoba mi się wytłumaczenie, bo nie rozumiem jak można żyć z wystaw, tam dostajesz dyplom, puchar i nie dostajesz kasy. Wystawy to wydatek a nie zysk.
Dobre hodowle - podkreślam dobre- szukają reproduktorów albo suk poza swoja hodowlą. Tam masz na miejscu i reproduktora i sukę - najprostsze z możliwych skrzyżowanie.
Piesek śliczny, dzwoniłam i rozmawiałam z właścicielką (mam nadzieję, że się nie gniewasz), jest miła i fajnie opowiadała o psach, ten wystawowy kosztuje 1000PLN więc ja bym się zastanawiała nad tym właśnie Chociaż wystawy to czas i pieniądze i odpowiednie wyszkolenie psa. Jeśli chcesz peta bo wiesz na 100%, że na wystawy nie będziesz miała czasu to spokojnie ten drugi
Trudno sprzedać dużego psa więc cena jest dobra, dlatego są tańsze niż szczeniaki. Pojedziesz zobaczysz i tylko dobrze wypytaj i poczytaj sama o charakterze tych psów, bo jamniki nie są najłatwiejsze w wychowaniu. Jak już będziesz miała nowego "synka" w domu to się pochwal
Jakiś czas temu moja mama zastanawiała się nad zakupieniem szczeniaka owczarka niemieckiego, odłożyła ten pomysł na po wakacjach ale to jest mniej istotne. Oglądałyśmy dużo ogłoszeń, psów z rodowodem i różnice w cenie były ogromne, za 600-1000 zł były pieski z rodowodem polskiej federacji kynologicznej czyli tworu założonego po wejściu w życie ustawy o hodowlach (2010). Nasze dwa poprzednie psy posiadały rodowód polskiego związku kynologicznego który jest dużo starszy bo liczy sobie już ponad 70 lat. Warto jest upewnić się o jakim rodowodzie jest mowa.
A z wystawy faktycznie nie da się wyżyć, nie są to jakieś wielkie pieniądze
11 2013-06-20 12:30:43 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2013-06-20 12:39:15)
gojka102 napisał/a:Jogo
Z tego co zrozumi łam kobieta- hodowca żyje chyba z wystaw, więc jakiegoś parci a na sprzeda nie psów nie ma.Zzaznaczyła zresztą,ze jeden z psów (a jest ich trójka ) to pies o szacie typowo wystawowej i kosztuje więcej niż pozostałe.Mi odpowiada to,ze pies nie jest maluchem.
Wlascicielka mówiła,ze psy chodzą na smyczy,są przyzwyczajone do obcych ludzi i dzieci i wydaje mi się, ze są zadbane.
Agnik- ja niespecjalnie interesowałam się rodowodem ale tu masz link a http://ogloszenia.wp.pl/Jamnik_9339,JAMNIK-DLUGOWLOSY-MINIATUROWY-PIESEK-ZKwP-FCI,16621184.html?ticaid=110cd3
Psiaki są z hodowli urwisy z kresów
Z tego co pytałam można zobaczyć rodziców piesków,ich rodowody i jakieś tam nagrody z wystaw.To ja powiem tak...nie podoba mi się wytłumaczenie, bo nie rozumiem jak można żyć z wystaw, tam dostajesz dyplom, puchar i nie dostajesz kasy. Wystawy to wydatek a nie zysk.
Dobre hodowle - podkreślam dobre- szukają reproduktorów albo suk poza swoja hodowlą. Tam masz na miejscu i reproduktora i sukę - najprostsze z możliwych skrzyżowanie.
Piesek śliczny, dzwoniłam i rozmawiałam z właścicielką (mam nadzieję, że się nie gniewasz), jest miła i fajnie opowiadała o psach, ten wystawowy kosztuje 1000PLN więc ja bym się zastanawiała nad tym właśnieChociaż wystawy to czas i pieniądze i odpowiednie wyszkolenie psa. Jeśli chcesz peta bo wiesz na 100%, że na wystawy nie będziesz miała czasu to spokojnie ten drugi
Trudno sprzedać dużego psa więc cena jest dobra, dlatego są tańsze niż szczeniaki. Pojedziesz zobaczysz i tylko dobrze wypytaj i poczytaj sama o charakterze tych psów, bo jamniki nie są najłatwiejsze w wychowaniu. Jak już będziesz miała nowego "synka" w domu to się pochwal
Wiesz,fajnie,ze zadzwonilas bo wiem,ze hodowla jest w porzadku.Nie chce psa na wystawy ale wyboru dokona moja córka.Powieddziała,ze nie będzie patrzec na wygląd ale na charakter:-)
O jamnikach sporo czytalismy całą rodzina:-)
Mój mąż powiedzial mi właśnie,ze wczoraj dzwonił do wlascicielki zżeby się umowic i pytał o cenę.
Pani powiedziała mu, ze podnniosła cenę tego jednego ale ponieważ ją dzwoniłam do niej wcześniej więc niezaleznie którego wybierzemy sprz eda nam go w cenie jaką była wczesniej- a więc za 700zeta .
A ty dzwonilas jako zainteresowana jakimś psem?
12 2013-06-20 12:30:45 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-06-20 12:33:13)
Na pewno nie jest to pseudo hodowla. Psa z pseudo hodowli nie wystawisz na wystawie. Hodowla ma stronę internetową a na stronie są zamieszczone rodowody rodziców. W ogłoszeniu jest informacja o tym, że szczeniak posiada metrykę FCI - wygląda na to, że wszystko jest w porządku
No udałam zainteresowaną tym wystawowym wypytałam o charakter o pielęgnację i wymagania, o to czy psy są w domu itd. - wiesz tak jak bym kupowała dla siebie. Ja jestem zjechana na punkcie psów i zwierząt w ogóle, nie lubię ludzi którzy je krzywdzą. Każdego wsadziłabym do pudła:(
Na pewno nie jest to pseudo hodowla. Psa z pseudo hodowli nie wystawisz na wystawie. Hodowla ma stronę internetową a na stronie są zamieszczone rodowody rodziców. W ogłoszeniu jest informacja o tym, że szczeniak posiada metrykę FCI - wygląda na to, że wszystko jest w porządku
No udałam zainteresowaną tym wystawowym
wypytałam o charakter o pielęgnację i wymagania, o to czy psy są w domu itd. - wiesz tak jak bym kupowała dla siebie. Ja jestem zjechana na punkcie psów i zwierząt w ogóle, nie lubię ludzi którzy je krzywdzą. Każdego wsadziłabym do pudła:(
Heheh,no ciekawe czy w związku z tym pani mi sprzeda tego wystawowego w umowionej cenie czy będzie czekać aż ty kupisz:-)
Przyznam,ze mi się podoba ten nie wystawowy
Ja nie zakończyłam rozmowy jakąś deklaracją, wypytałam i tyle Nic konkretnego, że zadzwonię czy się zastanowię. Weźcie tego, który was zakocha w sobie
a później będziesz narzekała, że brudzi, kudły wszędzie itd.
Nikt się tak nie cieszy na powrót mojego męża do domu jak psy
nawet ja nie merdam tak ogonem
Ja nie zakończyłam rozmowy jakąś deklaracją, wypytałam i tyle
Nic konkretnego, że zadzwonię czy się zastanowię. Weźcie tego, który was zakocha w sobie
a później będziesz narzekała, że brudzi, kudły wszędzie itd.
Nikt się tak nie cieszy na powrót mojego męża do domu jak psy
nawet ja nie merdam tak ogonem
Oj wiem jak to z kudlami i psami.Co prawda nie mieliśmy nigdy malego psi aka i zazwyczaj krótkowlose,które im bardziej wyczesywałam tym więcej wyraziło im sierści :-).Mam nadzieję,ze dlugowloswego da sie bardziej w tej kwestii ogarnąć.
16 2013-06-20 12:55:52 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-06-20 12:56:08)
Oj wiem jak to z kudlami i psami.Co prawda nie mieliśmy nigdy malego psi aka i zazwyczaj krótkowlose,które im bardziej wyczesywałam tym więcej wyraziło im sierści :-).Mam nadzieję,ze dlugowloswego da sie bardziej w tej kwestii ogarnąć.
Nie da !!! Ja mam dużego i jest masakra, wczoraj wyczesywałam i dzisiaj znów bym mogła. Chyba, że mały będzie miał mniej tego cholerstwa. Kupisz dobry furminator albo będziesz wozić do psiego salonu piękności
Ty do fryzjera raz na pół roku a pies co miesiąc
Hej,ją też co miesiąc :-)mam krótka fryzurę.Ale z tym raz w miesiącu ro mnie zaskoczyłas-bo jak gadalam z kobietą co ma takiego psa to twierdzi ła,ze strzyze psa trzy razy do roku ale wydaje mi się,ze brzuch i łapy trzeba by częściej.
Nie znam się na jamnikach Żartowałam z tym fryzjerem tak często. Mój ma długie futro ale nigdy z nim nie byłam, sama go wyczesuję i kąpię. Podcinam sierść na łapach, pomiędzy poduchami i pazury. Czyszczenie uszu - nie wiem jak często bo robię to wtedy jak ma brudne. My nie jeździmy na wystawy bo nasz pies bardzo się denerwował, poza tym małe dzieci nas ograniczają ale kto wie co będzie ?
Jogo - już się chwale: jamnik długowłosy . Zrobię fotkę espe ciall y for u
And for me, and for me! <oczka kotka ze Shreka>
gojka102 napisał/a:Jogo - już się chwale: jamnik długowłosy . Zrobię fotkę espe ciall y for u
And for me, and for me! <oczka kotka ze Shreka>
Siur babo -znam te oczy oj znam;)
21 2013-06-20 20:55:58 Ostatnio edytowany przez Bastat (2013-06-20 23:40:18)
Kilka uwag.
Z tego co zrozumi łam kobieta- hodowca żyje chyba z wystaw, więc jakiegoś parci a na sprzeda nie psów nie ma.
W to to absolutnie bym nie wierzyła. Z wystaw nie ma żadnego zysku. Jest to za to wydatek i to duży. Po pierwsze wpisowe, ale to mały pikuś. Majątek pochłaniają dojazdy (często na drugi koniec Polski), fryzjer, zasypki ,karmy (takiemu wystawowemu to musisz dawać specjalną, żeby się ładnie prezentował), naukę odpowiedniego chodzenia i ustawiania się do oceny, weterynarza (każdorazowo pies musi mieć zaświadczenia o stanie zdrowia i ważnych szczepieniach), oraz mnóstwo innych. Dodatkowo zwierzaki wystawowe miedzy wystawami kosztują sporo więcej niż zwyczajny domowy milusiński
Z mojego doświadczenia (rodzice mieli równocześnie hodowlę mopsów i kotów perskich, a wcześniej rottweilerów) na wystawy ludzie jeżdżą z trzech podstawowych powodów:
- mają nowe zwierzę i muszą wyrobić championa
- mają zwierzę bardzo wysoko oceniane i chcą zdobywać coraz nowe tytuły w celu podniesienia ceny szczeniaków (w przypadku samców ceny za krycie)
- mają zajoba na punkcie swojego pieska
Z tego co czytam Joga już ci dokładnie tą hodowlę sprawdziła, więc nie ma się co martwić- rzeczywiście wygląda to uczciwie. Martwi mnie tylko to jedzenie korpusów z kurczaka i ogólnie wszystkiego. Tak można karmić jednego pieska w domu. Jeśli ma się stado, a szczególnie psów wystawowych to zazwyczaj jednak karmi się je gotowymi produktami. Dużo łatwiej wtedy dopilnować odpowiedniego zbilansowania posiłków. Na dodatek korpusy trzeba ugotować i ręcznie oddzielić mięso od kości co przy większej ilości psów jest bardzo czasochłonne. Psy w żadnym wypadku nie mogą jeść kości kurczaków, ponieważ po zmiażdżeniu tworzą coś w rodzaju "igieł", które bardzo łatwo przebijają układ pokarmowy.
A co do wyboru szczeniaka jest sporo ważniejszych spraw niż czy jest ładny jeśli wybierasz pieska- przyjaciela rodziny, a nie pieska zdobywcę pucharów. Zwróć uwagę na to:
- czy szczeniak chętnie podchodzi do ciebie i twojego dziecka, czy jest wami zainteresowany. Jeśli siedzi w kącie, nie chce podchodzić, to sygnał, że jest nieśmiały, lub wręcz strachliwy z takim psem trzeba dużo więcej pracować i mogą być kłopoty, szczególnie jeśli masz dzieci. Dodatkowo możesz to sprawdzić tak, że kiedy szczeniaki swobodnie biegają nagle zadzwonisz kluczami - te które uciekną raczej sobie daruj
- czy piesek nie jest zbyt nachalny. Jamniki często mają trudny charakter. Jeśli szczeniak jest bardzo nachalny może to oznaczać , że jest bardzo dominujący. W przyszłości może się to objawiać gryzieniem domowników, a szczególnie dzieci.
- czy piesek nie ma pcheł, ciemnego osadu w uszach, niewielkich łysinek, nie cieknie mu z nosa i oczu
- czy ma prawidłowy zgryz
- czy jest dobrze umięśniony- jamniki mają często problemy z kręgosłupem, a słabe umięśnienie jest pierwszym sygnałem problemów z poruszaniem się
- czy prawidłowo stawia nogi, szczególnie tylne ( uwaga na dysplazję - część hodowców potrafi zorganizować sobie niezgodne z prawdą zaświadczenia o braku tej choroby)
W tych kwestiach nie ma co zdawać się na słowa sprzedawcy, lepiej samemu poobserwować. Sprzedawca ma na celu sprzedać ci swój "towar" i w tym celu powie ci wszystko co chcesz usłyszeć. szczególnie jeśli zorientował się, że nie znasz się bardzo dobrze na psach to może próbować sprzedać ci szczeniaka najmniej wartościowego, lub lekko "wadliwego" po zawyżonej cenie. Dobry hodowca powinien rozmawiać z tobą nawet do godziny i w tym czasie pozwolić ci na obserwację szczeniaków.
Życzę udanego wyboru!
Gojka, napiszę Ci z własnego doświadczenia jak my błąd popełniliśmy, a o którym później przeczytałam.
Kupowaliśmy od hodowcy owczarka długowłosego- w sumie rodowód nie był nam na nic potrzebny, bo nie mieliśmy zamiaru psa nigdzie wystawiać, ani mnożyć.
Gościu sprzedawał psy z rodowodem za 1500, a bez za 500- tłumaczył cenę papierkiem. My jako laicy zgodziliśmy się na taki układ. Dostaliśmy kartę szczepień, odrobaczenia itp.
Rodziców też nam pokazał.
Ale po latach chyba jednak to nie oni byli rodzicami.
Pies zaczął chorować, ma dużo wad genetycznych- ba, nawet dysplazja mu się zaczyna, a niby to rodzice nie obciążeni.
Szukałam na forach i znalazłam opinie. Prawda jest taka, że gościu sprzedawał psy "spod lady" pewnie te, które przypadkiem mu się zdarzyły, czyli,np. rodzeństwo się oszczeniło, dlatego ma pies tyle wad.
Dlatego tak jak piszą dziewczyny papierki trzeba wziąć i do związku gnać.
No i w takim razie otwieram wątek o naszych pupilach.
Proszę o wstawianie zdjęć
Gojka, napiszę Ci z własnego doświadczenia jak my błąd popełniliśmy, a o którym później przeczytałam.
Kupowaliśmy od hodowcy owczarka długowłosego- w sumie rodowód nie był nam na nic potrzebny, bo nie mieliśmy zamiaru psa nigdzie wystawiać, ani mnożyć.
Gościu sprzedawał psy z rodowodem za 1500, a bez za 500- tłumaczył cenę papierkiem. My jako laicy zgodziliśmy się na taki układ. Dostaliśmy kartę szczepień, odrobaczenia itp.
Rodziców też nam pokazał.
Ale po latach chyba jednak to nie oni byli rodzicami.
Pies zaczął chorować, ma dużo wad genetycznych- ba, nawet dysplazja mu się zaczyna, a niby to rodzice nie obciążeni.
Szukałam na forach i znalazłam opinie. Prawda jest taka, że gościu sprzedawał psy "spod lady" pewnie te, które przypadkiem mu się zdarzyły, czyli,np. rodzeństwo się oszczeniło, dlatego ma pies tyle wad.Dlatego tak jak piszą dziewczyny papierki trzeba wziąć i do związku gnać.
Masz rację, typowy błąd laika. To nawet mogło być szczenie tych rodziców. Tylko, ze doświadczony hodowca bardzo szybko wyłapuje, z którym szczeniakiem jest coś nie tak. A już na pewno początki dysplazji. I hodowca coś z takim szczeniakiem musi z robić. Z rodowodem nie sprzeda, bo potem będzie miał problemy w związku kynologicznym. Uśpić zdrowego psa nie może. Sobie nie zatrzyma bo to dla niego tylko dodatkowa gęba do wyżywienia bez żadnej perspektywy na późniejszy zysk. Więc najłatwiej takiego wcisnąć bez rodowodu, komuś kto się nie zna. To już bezpieczniej wziąć kundelka ze schroniska. A z hodowli tylko i wyłącznie z rodowodem i od razu rejestracja w związku kynologicznym.
No i w takim razie otwieram wątek o naszych pupilach.
Proszę o wstawianie zdjęć
A koty też można?
Pies czy kot tylko ze schroniska. Lepiej życie uratować jakiemuś zwierzakowi który szczęścia nie miał niż ładować komuś kasę. Ale to tylko moje zdanie.
Pies czy kot tylko ze schroniska. Lepiej życie uratować jakiemuś zwierzakowi który szczęścia nie miał niż ładować komuś kasę. Ale to tylko moje zdanie.
Caro
Po moich doświadczeniach z psem ze sch roniska pozostanę przy moj ej op cji. Wzięliśmy kie dys psiaka ze schroniska,po jakimś czasie urodziło nam się dziecko. Pies nie dogadywa l się z dzieckiem od początku, był zazdrosny jak tylko widz ial ,ze zajmu je się córką to warczal , zabierał jakąś zabawke czy rzecz i rozszarpywal ją. Juz wcześniej bal się rąk uzniesiowych do góry, glas kania po glowie . By l ju z nami trzy lata gdy urodziła się córka ,niekktóre leki i agresywne zachow ania dało się opanować, inne wc ciąż sprawiały problem.
Pies miał swoja budę na dworze,mieszkaliśmy wtedy w wynajmowanym ogrodzonym bli zn iaku .
Na początku psiak bal się przycho dza cych gości, uciekał do budy. W nocy i zimą miesz kal w domu.
Po jakimś czasie zaczął gości oszczekiwać,skakać.
Probowłam go tego od uc zac , z różnym skutkiem . W końcu kupiliśmy kojec i zamykaliśmy go gdy ktoś przychodzil.
Ktoregos razu gdy mąż wjeżdżal na podwórze nie zamknął bramy odpowiednio szybko i psiak się wymkn al . Akurat sszedł ze sszkoły chłopa czek z sąsiedztwa z siostra . Pies przyskoczy l i posza rpa al mu nogę. Psiak znał chłopca, bo przychodzi l się bawić do sąsiadów i ani chl opiec ani pies nie za chowy ali sie agresywnie. Chlopiec miał si edem szwów a ją cudem uniknelam proku ratury .
Psa musiałam uśpić....
Więc jak mam narazac życie swego dziecka lub innych bo w akcie miłosiedzia wezmę psa ze schroni ska, który nie został przygotowany do adopcji to wolę " lado wać kasę komuś" kto psa odpowiednio przygo tuje do kon taktu z ludz mi.
26 2013-06-21 13:25:28 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-06-21 13:27:28)
Więc jak mam narazac życie swego dziecka lub innych bo w akcie miłosiedzia wezmę psa ze schroni ska, który nie został przygotowany do adopcji to wolę " lado wać kasę komuś" kto psa odpowiednio przygo tuje do kon taktu z ludz mi.
Pod warunkiem, że rzeczywiście przygotuje. Nasz pies jest z hodowli w której właściciele, rzeczywiście zadbali o socjalizację szczeniaków, potrafił chodzić na smyczy, nie bał się ludzi bo miał z nimi ciągły kontakt. "Nasi" hodowcy nie krzyżują psów, które mają, szukają reproduktorów poza granicami kraju - to świadczy o dobrym przygotowaniu i zaangażowaniu. Najłatwiej mieć psa i sukę na miejscu i je sobie mnożyć - ja bym się mocno zastanowiła nad taką hodowlą.
Gojka poczytaj koniecznie o chorobach właściwych dla tej rasy i zapytaj o badania rodziców. U naszego sierściucha częsta jest dyspalazja i choroby oczu, dlatego hodowcy dali nam kserokopię badań z informacją, że rodzice, dziadkowie itd. byli wolni od tych chorób. Umowa kupna sprzedaży też jest ważna bo zabezpiecza ciebie jako kupującego i jeśli w "praniu" wyjdą jakiejś wady genetyczne i choroby to możesz domagać się od hodowcy zwrotu części albo całej kasy albo nawet oddać psa.
Tak jak już ktoś napisał lepiej przez dwie godziny "bawić" się z psami i sprawdzać ich charaktery niż wziąć pierwszego najładniejszego i mieć później problem.
Może weźcie psiaka na smycz i idźcie na spacer? Zobaczysz jak się pies zachowuje, czy nie jest lękliwy i czy wychodził na spacery. Niech córka pobawi się z nim, doleje mu wody do miski, włoży coś do jedzenia a później spróbuje wyjąć - pies powinien na to pozwolić, nie wiem jak w przypadku 10 miesięcznego ale nasz szczenior był przyzwyczajony do mieszania w misce.
A co do schroniskowych psiaków bywa różnie, ryzyko zawsze istnieje bo nie wiemy co pies ma w genach i co przeżył. Ja porównując mojego rodowodowego "księciunia" i suczę-znajdę widzę, że sucz ma serce na łapie i w ogień by za mną poszła a księciunio by się zastanowił czy mu się "opłaci" ale może to też charakter i fakt, że molosy mają "długi przewód myślowy" ?
Hodowlę jamników Gojki sprawdziłam na tyle, że są rodowody, metryka i pani miło mówiła o psach a co wyjdzie w tzw. "praniu" to się okaże Gojka pewnie się pochwali
27 2013-06-21 13:43:40 Ostatnio edytowany przez Bastat (2013-06-21 13:49:18)
Gojka to ja muszę Cię zmartwić. Dokładnie taki sam efekt można mieć w przypadku psa z hodowli. Bo takie zachowanie wynika po pierwsze z charakteru psa. To do tego charakteru zależy czy pies przestraszony będzie się, łasić do nóg z prośbą "ratuj mnie", czy ugryzie. Psa o idealnym charakterze łatwo samemu wychować, a w przypadku psa z problemami często potrzebny jest specjalista ( nie tylko nauczy twojego psa jak się zachowywać, ale też na co ty masz zwracać uwagę i jak postępować z tym konkretnym). Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że charakter nie zależy od pochodzenia. A twoje przekonanie, że hodowca przygotowuje szczeniaki do czegokolwiek, oprócz zabiegów pielęgnacyjnych jest całkowicie błędne. Żaden hodowca nie socjalizuje psa. Masz tylko większe prawdopodobieństwo (ale nigdy pewność), że taki pies będzie przyzwyczajony do czesania, obcinania pazurków, grzebania przy uszach i zębach, oraz ze nie będzie go dziwić obecność innych zwierząt. A nauczenie psa chodzenia na smyczy, sikania na spacerze, a nie w domu i tego, że jak przychodzą goście to się siedzi za właścicielami i grzecznie czeka należy tylko i wyłącznie do właścicieli.
Dodatkowo sądząc po twoich postach powinnaś jeszcze raz przemyśleć wybór jamnika. Jak już pisałam wcześniej te psy bardzo często mają silny charakter. Często są zaborcze i próbują podporządkować sobie wszystkich w domu. Jeśli nie będziesz umiała postawić mu wyraźnych granic i odpowiednio go wychować łatwo może to skończyć się gryzieniem. Bo pies gryzie najpierw lekko, a potem mocniej, żeby zasygnalizować "miałaś to zrobić, ale mnie zlekceważyłaś! Podporządkuj się!". A ty znowu stwierdzisz, że pies agresywny i trzeba go uśpić. A on po prostu uważał, ze taka jego rola. Proponuję ci rozważyć rasy mniej kłopotliwe pod tym względem. Jak rozumiem to ma być zwierzę raczej niewielkie? Proponuję mopsy (typowy kanapowiec, nie ma skłonności do nadmiernego okazywania emocji, ale bardzo lubi być głaskany i "miętoszony", podstawowe zabiegi pielęgnacyjne, poza oczywistymi, to niedopuszczenie do odparzeń między fałdkami skóry i przemywanie oczu), albo owczarek szetlandzki ( bardzo inteligentny, łatwo się uczy, uwielbia ruch i zabawę, a do tego łagodny jak baranek, ma długą sierść, ale stosunkowo łatwą w utrzymaniu- linieje dwa razy do roku przez ok. tydzień i zazwyczaj tylko wtedy konieczne jest czesanie, nie ma charakterystycznego "psiego" zapachu")
Joga molosy rzeczywiście często mają długi "przewód myślowy", ale jak się już namyślą to dopiero jest widok!!!
28 2013-06-21 16:19:36 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-06-21 16:21:30)
Mój molos właśnie leży pod kominkiem, bo w domu chłodniej i jest zadowolony bo pożarł ciasto z truskawkami, którego nie zjadły dzieciaki
Co do wyboru rasy - ja bym zaproponowała Shih tzu albo Bichona ale nie wiem, czego Gojka oczekuje od psa i jak dużo czasu może mu poświęcić. No i jeśli już zdecydowała się na jamnika to może nie mieszajmy jej planów
29 2013-06-21 16:34:25 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2013-06-21 17:04:58)
Joga
Moja córka zna dokładnie wsszelkie przypadłości jamnikow,głównie to choroby kręgosłupa i cukrzyca.Więc z pewnością zwrócimy na to uwagę.
Co do socjalizacji Jogo i Bastat
Jak już wspomnialam psy mają 10 miesięcy i są nauczone chodzic na smyczy,są wyprowadzane nie tylko przez właścicielke ale także przez jej wnuczkę wraz z koleżankami i pani twierdzi,ze psy są przyzw czajone do ludzi.
Bastat miałam szczenia ka mieszanca boksera z bernardynem-warczal i gryzl gdy próbowałam zabrać mu zabawkę a był maluszkiem,rzucał się do gryzienią gdy widziała obcych ale po pół roku pracy do końca życia był cudownym,zrownoważnym psem.Nigdy wcześniej nie miałam szczeniaka który tak by się zachowywal .Ale udało się go wyprowadzic na prostą.
Czemu sądzisz,ze nie mam pojęcia o psach i wybór jamnika nie był przemyślany?
Uwierz,ze był.Uuśpienia naszego psa domagał się weterynarz u którego pies był na obserwacji bo tym jak ugryzl chłopca.Ja sama tego sobie nie wymyśliłam.Pies był szkolony bo jego agresja stwarzała niebezpieczenstwo i niewiel e to pomogło.
Ją to wszystko wiem o czym piszesz tylko,ze mój pies nie gryzl lekko-nigdy.
Zresztą mój temat dotyczył co powinnam wiedzieć od hodowcy o psie a nie co powinnam wiedzieć konkretnie o jamniku dlugowlosym.
Od hodowców wiem,ze dlugowlosy jest najlagodniejszym z jamnikow.
Aha- mops odpada bo jesteśmy aktywna rodzina a szetland nieco za duży by zabierać go na wakacje.
Joga zarówno bichony jak i shih tzu są kurcze......paskudne i a ich sierść nie jest łatwa w piele nacji....
Joga zarówno bichony jak i shih tzu są kurcze......paskudne i a ich sierść nie jest łatwa w piele nacji....
no może i są dlatego ja ich nie mam ! Nie mieszamy już i czekamy na fotki jamniora
Joga
Moja córka zna dokładnie wsszelkie przypadłości jamnikow,głównie to choroby kręgosłupa i cukrzyca.Więc z pewnością zwrócimy na to uwagę.Co do socjalizacji Jogo i Bastat
Jak już wspomnialam psy mają 10 miesięcy i są nauczone chodzic na smyczy,są wyprowadzane nie tylko przez właścicielke ale także przez jej wnuczkę wraz z koleżankami i pani twierdzi,ze psy są przyzw czajone do ludzi.Bastat miałam szczenia ka mieszanca boksera z bernardynem-warczal i gryzl gdy próbowałam zabrać mu zabawkę a był maluszkiem,rzucał się do gryzienią gdy widziała obcych ale po pół roku pracy do końca życia był cudownym,zrownoważnym psem.Nigdy wcześniej nie miałam szczeniaka który tak by się zachowywal .Ale udało się go wyprowadzic na prostą.
Czemu sądzisz,ze nie mam pojęcia o psach i wybór jamnika nie był przemyślany?
Uwierz,ze był.Uuśpienia naszego psa domagał się weterynarz u którego pies był na obserwacji bo tym jak ugryzl chłopca.Ja sama tego sobie nie wymyśliłam.Pies był szkolony bo jego agresja stwarzała niebezpieczenstwo i niewiel e to pomogło.
Ją to wszystko wiem o czym piszesz tylko,ze mój pies nie gryzl lekko-nigdy.
Zresztą mój temat dotyczył co powinnam wiedzieć od hodowcy o psie a nie co powinnam wiedzieć konkretnie o jamniku dlugowlosym.
Od hodowców wiem,ze dlugowlosy jest najlagodniejszym z jamnikow.
Aha- mops odpada bo jesteśmy aktywna rodzina a szetland nieco za duży by zabierać go na wakacje.
Wybacz jeśli cię źle oceniłam, ale po prostu takie odniosłam wrażenie. Niestety mam alergię na usypianie "agresywnych" psów, bo wiem, że często jest to dokonywane bardzo pochopnie. Domagający się tego weterynarz jest jakimś argumentem, ale ... kiedyś usłyszałam od weterynarza, że jak kot jest agresywny najlepiej go zdzielić gazetą (BZDURA!!!). Ja osobiście skonsultowała bym to jeszcze przynajmniej z dwoma wetami. Ale mogłam zbyt ostro zareagować i biję się w piersi.
Zainteresowała mnie bardzo Wasza dyskusja, ponieważ ja też jestem psiara. Pieski mam od zawsze, początkowo były rasowe lecz bez rodowodu - bo uważałam, że rodowód jako dokument nie jest mi do niczego potrzebny.
Sam rodowód konieczny jest w przypadku gdy piesek jest wystawiany (nie wiem czy są wystawy piesków bez rodowodów).
Kupując psa z rodowodem, mamy jak gdyby gwarancję, że właśnie ten piesek posiada wszystkie cechy danej rasy - zarówno charakteru jak i wyglądu zewnętrznego, chociaż tak naprawdę to nigdy się nie przewidzi co wyrośnie z tego pięknego szczeniaczka, żaden hodowca, nawet najlepszy nie jest w stanie dać takiej gwarancji.
Od hodowcy otrzymujesz metrykę i książeczkę zdrowia pieska gdzie wpisane są wszelkie zabiegi typu szczepień, odrobaczeń. Piesek ma wytatuowany numerek w uchu lub w pachwinie i numerek ten wpisany jest w metryczce.
Przy zakupie pieska, każdy hodowca daje tzw. wyprawkę w postaci karmy na kilka pierwszych dni, aby nagle nie zmieniać pożywienia pieskowi.
Pytać można i nawet należy o wszystko, a najważniejsze to odrobaczenia i pierwsze szczepienia.
Mój poprzedni pies - owczarek collie był wystawiany. Wystawy miały być przyjemnością i sposobem na wakacje.
Wystawy są kosztowne i żaden hodowca, ani też zwykły wystawca z tego nie żyje..........a raczej ponosi dość duże koszty: opłat wystawy, dojazdy. Są różne rangi wystaw począwszy od regionalnych, poprzez krajowe, międzynarodowe, klubowe.
Aby pies mógł być dopuszczony do profesjonalnej hodowli musi spełnić wiele warunków, zaliczyć określoną ilość wystaw i osiągnięć na nich - w odpowiednim czasie. Ponadto są przeglądy hodowlane, do robienia których nie wszyscy sędziowie kynologiczni mają uprawnienia.
Prześwietlenia dot. wykluczenia dysplazji są konieczne u niektórych ras - ale wymagane są tylko po przeglądzie hodowlanym dopuszczającym psa do dalszego rozrodu. U malutkich szczeniaków nie są robione prześwietlenia, dopiero w późniejszym okresie życia (przynajmniej tak było kiedyś)
Gojka aktualnie mam owczarka szetlandzkiego i tego własnie zakupiłam jak miał już 9 miesięcy. Od pierwszego dnia bardzo byłam zadowolona ponieważ ominęło mnie ogromne siusianie po mieszkaniu i cała nauka. Mój piesek nie był przyuczany do niczego - w hodowli w której go kupiłam, a jednak kłopotu z nim nie było.
Życzę pomyślności w zakupie - najważniejsze, żeby trafić na dobry charakter pieska.
W Związku Kynologicznym musi być zarejestrowany tylko ten pies, którego zamierza się wystawiać, a taki piesek z rodowodem - ale tylko do kochania - nie musi być rejestrowany. W Związku Kynologicznym opłaca się składki, a zazwyczaj siedziby Zw. znajdują się w większych miastach.
Bardzo przepraszam, że wcinam Wam się w dyskusję, ale chciałam powiedzieć jeszcze jedną ciekawostkę związaną z zakupem pieska.
Znawcy powiadają, że to piesek powinien wybierać sobie właściciela (przy zakupie).
Wcześniej myślałam, że to jest bzdurą i za każdym razem to ja wybierałam określonego szczeniaczka.
Ostatnim razem, przy zakupie aktualnego pieska, pojechaliśmy we troje do hodowli oddalonej od mojego miejsca zamieszkania o 300 km (tam znalazłam telefonicznie odpowiedniego pieska).
Na podwórku stała nas spora grupka + właścicielka hodowli z córką - dziewczynką w wieku tak około 10 lat.
Właścicielka poszła po pieska, przyleciał prościutko do mnie...........ominął wszystkich, wzięłam go natychmiast na ręce i tak już zostało.
Nikt nie mógł uwierzyć w to co wszyscy widzieli. Uwierzyłam, że to prawda. Piesek ma w tej chwili 6 lat, jest niezwykle przywiązany, nie sprawia żadnego kłopotu - jeśli są ideały piesków - to własnie on jest tym ideałem, z charakteru.
35 2013-06-22 09:31:15 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2013-06-22 10:49:53)
Raja
Dzięki za info o tym tatuażu.Ccórka to gdzieś wyczytala i mówiła mi o tym ale nie wiedzi łam, ze u nas, w Ppolsce też tak robią.Ech, trzeba: ufać osmiolatce :-)
Co do wyboru psa: my tak zawsze robimy,ze bierzemy psa,który się nami zainteresuje, pierwszy podejdzie,będzie chciał kontaktu z nami. W schronisku wybraliśmy psa,który nie chciał kontaktu wyglądał potwornie nieszcz ę sliwie i gdy p odeszłam do jego boksu polizal mnie.
Aha, mam jeszcze pytanie
Czy hodowca da nam kocyk czy coś na czym śpi psiak bo pewnie przeprowadzka będzie dla niego stre sem a zależy mi na tym bo go zminimalizować .
Gojka
cieszę się bardzo, że moje informacje na coś się przydały.
Masz rację młodzież, a nawet dzieci, wiedzą dużo na ten temat. Często jak wychodzę na spacer ze swoim pieskiem, to mnie
zaczepiają i pytają o różne rzeczy..........a zawsze, właśnie o tatuaż - koniecznie muszą go oglądać.
To nie jest taki tatuaż, który robiony jest bolesną metodą nakłuwania - to jest jak gdyby pieczątka z numerem bardzo widocznym i nigdy nie ulega zmyciu, czy też zaniknięciu. Numer przybija weterynarz, tuż po urodzeniu szczeniaczków - wpisany do metryczki, aktualny do końca życia pieska.
Tatuaże piesków są u nas stosowane od zawsze i mają tylko te pieski, które wykazują się czystym pochodzeniem w danej rasie (hihihii......ta błękitna krew).
Hodowcy w zasadzie kocyków dla psiaczków nie dają - bo po prostu takich akcesoriów te pieski nie posiadają. Czasami jakąś zabaweczkę np kółeczko albo piłeczkę. Zazwyczaj wszyscy hodowcy pieski trzymają w boksach (duże, profesjonalne hodowle).
Drobni hodowcy też zazwyczaj nie trzymają piesków w mieszkaniach, między innymi dlatego, aby piesek za bardzo nie przywiązał się do domowników i odwrotnie - bo później jest problem ze sprzedażą.
Nie martw się nic. Piesek po kilku godzinach już się zaadaptuje w Waszym domku.
Życzę powodzenia i mocno trzymam kciuki.
Raja
Z tego co wiem to hodowla jest malutka.
Z reszta te, z którymi miałam do czynienia właśnie takie były- dosłownie dwa,trzy psiaki i matka.Do tego dwa,trzy dorosłe trzymane w domu i wystawiane.
To nie jest taki tatuaż, który robiony jest bolesną metodą nakłuwania - to jest jak gdyby pieczątka z numerem bardzo widocznym i nigdy nie ulega zmyciu, czy też zaniknięciu. Numer przybija weterynarz, tuż po urodzeniu szczeniaczków - wpisany do metryczki, aktualny do końca życia pieska.
Tatuaż nasz pies ma w uchu. Co do kocyka to tak jak napisałaś niekoniecznie hodowca ma, bo psy często śpią w jednym legowisku albo tam gdzie chcą. Prędzej dorzuci zabawkę dla psiaka ale pies dosyć szybko się przyzwyczai do nowych właścicieli i nowego domu
Co do nie trzymania psa w domu, żeby się nie przyzwyczaił to pierwszy raz słyszę taką teorię. Ja spotykałam się z tym, że hodowcy naszego psa i inni znajomi hodujący inne rasy zawsze trzymają je w domu albo w pomieszczeniu przy domu ale psy mają nieograniczony dostęp do domu i mieszkańców.
Bzdurą jest twierdzenie, że nie chcą żeby psy się przyzwyczaiły, pies powinien mieć ciągły, stały i nieograniczony kontakt z człowiekiem. Jak dla mnie to jest podstawowy warunek dobrego socjalizowania i wychowania psa od początku jego życia. Nie kupiłabym psa od kogoś, kto go izoluje, trzyma w boksie i nie "przyzwyczaja" ich do siebie.
Co do nie trzymania psa w domu, żeby się nie przyzwyczaił to pierwszy raz słyszę taką teorię. Ja spotykałam się z tym, że hodowcy naszego psa i inni znajomi hodujący inne rasy zawsze trzymają je w domu albo w pomieszczeniu przy domu ale psy mają nieograniczony dostęp do domu i mieszkańców.
Bzdurą jest twierdzenie, że nie chcą żeby psy się przyzwyczaiły, pies powinien mieć ciągły, stały i nieograniczony kontakt z człowiekiem. Jak dla mnie to jest podstawowy warunek dobrego socjalizowania i wychowania psa od początku jego życia. Nie kupiłabym psa od kogoś, kto go izoluje, trzyma w boksie i nie "przyzwyczaja" ich do siebie.
Ja też pierwsze słyszę. Owszem małe szczeniaki mają swój kojec, żeby nie "rozłaziły" się po całym domu. W kojcach na podwórku psy są zazwyczaj w bardzo dużych hodowlach psów ras dużych i mogących wykazywać agresję (10 rottweilerów nikt nie jest w stanie trzymać w domu), ale te psy i tak cały czas mają kontakt z ludźmi, choć nie nieograniczony.
Bastat, Joga
Słusznie zwróciłyście uwagę, faktycznie, niezbyt precyzyjnie wyraziłam to, co miałam na myśli.
Nie chodzi o izolację piesków od ludzi, lecz o to, aby ten "kontakt emocjonalny" pozostał na płaszczyźnie hodowca - szczeniak.
Gdyby hodowca, lub jego członkowie rodziny za bardzo przywiązywali się do piesków - to żaden nie zostałby sprzedany.
Pieski też mają swoje uczucia, im starszy - tym silniej się przejawiają.
Mam 6-go pieska w swoim życiu i wszystkie poza tym aktualnym były kupowane w malutkich hodowlach.........1 suczka + szczeniaczki,
trzymane w mieszkaniu w kojcu, lub w pomieszczeniach gospodarczych w domkach jednorodzinnych, jednego nawet kupiłam z mieszkania w bloku.
Każdy hodowca, niezależnie od tego jak wygląda na co dzień socjalizacja piesków, potrafi dokładnie określić zarówno wady jak i cechy każdego szczeniaczka, mówią, że to widzą od pierwszych dni życia.
Aktualnego - szetlanda kupiłam w dużej hodowli, gdzie były jeszcze 2 inne rasy dość dużych psów. Miejscem ich "zakwaterowania"
była stodoła, a z niej wyjście dla piesków na duży wybieg. Nie wiem jakie miały warunki w tej stodole, nie śmiałabym sprawdzać jak jakiś urząd kontrolny. Jak na co dzień wyglądała socjalizacja? Hodowczyni powiedziała mi uczciwie, że piesek nie był uczony niczego,
w mieszkaniu na stałe nie przebywał, a w chwili zakupu miał 9 miesięcy, nawet martwiła się jak będzie w mieszkaniu z siusianiem.
Zaryzykowałam i opłaciło się. Nigdy hodowcy nie wieźli go autem i skutki tego odczuwam do dnia dzisiejszego i tak już chyba pozostanie. Do samochodu muszę go wsadzać.......nie lubi jeździć.
Mój piesek też ma tatuaż w lewym uchu, a poprzedni collie miał w pachwinie.
witam,
wczoraj odebraliśmy pieska i niestety długo się nim nie pocieszylismy.Psiak uciekł ze smyczy,sciągając obrożę,która była nieco za luźna...
Biegaliśmy za nim próbując go wołać i kusić smakołykami.Był chyba jednak zbyt przestraszony,choć co jakiś czas wracał na parking gdzie stał samochód.Kiedy mąż próbował go złapać psiak uciekł na pobliskie osiedle i ślad po nim zaginął.Szukałam,wołałam,nie pojawił się więcej.Dziś zawiadomiłam policję,umieściłam ogłoszenia na osiedlu,wypytywałam ludzi i przedzwoniłam do wszystkich gabinetów weterynaryjnych w mieście.Jutro dam ogłoszenia do lokalnych gazet.
Nie wiem co jeszcze mogę zrobić...i czy jest szansa na odnalezienie psiaka.
Pies ma tatuaż na lewym uchu,niestety chipa nie ma.
Koniecznie powiadom hodowczynię! Pies ma tatuaż, więc po znalezieniu przez policje to ona zostanie ustalona jako właścicielka i prawdopodobnie to z nią skontaktują się w pierwszej kolejności. Trzymam kciuki za szczęśliwe zakończenie!
Powiad omiłam wczoraj.
Trochę mnie wkurzyła bo gdy kupowałam psiaka i pytałam jak się zachowuje na smyczy,czy boi się innych psów powiedziała,że umie chodzić,że raczej się nie boi.Powiedziała nawet,że mogę ze smyczy spuszczać bo on przychodzi na swoje imię.No niestety było dokładnie odwrotnie choć nie spuszczałam go ze smyczy...
Do niej pewnie przychodził na imię, bo był przyzwyczajony też do jej głosu i zapachu. Niestety ty byłaś dla niego nadal kimś obcym. W tej chwili możesz tylko czekać i liczyć na to, że ktoś go znajdzie i się do ciebie odezwie. Bądź dobrej myśli, jeśli chodzi o zwierzęta jest naprawdę dużo życzliwych ludzi. Nadal trzymam kciuki!
Bastat
Przyznam,ze mam coraz mniej nadziei na zalezienie psiaka...
Liczyłam na to,że ktos go bedzie chcial sprzedac na takiej naszej lokalnej gieldzie.Sprzedają tam psy po kryjomu.Niestety,naszego nie było....
Córka spłakała sie po raz kolejny.Ona całyczas chodzi wszędzie z obrożą i smyczą psiaka.....Tak mi jej szkoda. Powiedziala, że zapłaci ze swoich pieniedzy temu kto chciałby naszego psa oddac. Nie cieszy sie z wakacji tylko pochlipuje po kątach.
Nie mama pomysłu co jeszcze moge zrobic by wiecej osob wiedzialo o zaginionym psie.
Mam prosbe do Was:gdybyscie gdzies w waszych okolicach zobaczyli jamnika dlugowlosego czarno rudego z tatuazem na uchu KO25 to prosze dajcie znac...
Gojka -musze przyznac, ze nie przeczytalam calej dyskusji, nie mam na to czasu. Wiec moze cos powtorze.
Po pierwsze - nie przejmuj sie opiniami o trudnym charakterze jamnikow. To dotyczy jamnikow gladkowlosych, i czasami szorstkowlosych. Wykorzystywane byly jako norowce. Pies, ktory wchodzi pod ziemie i sam radzi sobie z lisem czy borsukiem nie moze miec slabego charakteru. Dlugowlose powstaly pozniej, jako krzyzowka. Pracuja tez jako np, aportery. Maja latwiejszy charakter niz dwie pozostale odmiany.
Siersc jest mniej klopotliwa do pielegnacji niz shi tzu czy bichona. Te dwie ostatnie rasy wymagaja albo fachwej pielegnacji, albo strzyzenia. Koszty sa spore, i duzy klopot. Jamnik ma siersc "naturalnie" dluga, tj, sliska, krotka na pysku i lapach, z wlosem okrywowym i podszerstkiem. Tez wymaga czesania, ale nie jest to trudne.
Z dobrej hodowli tez mozna dostac psa z wadami. Znam przypadek, ze od miedzynarodowej sedziny zostal kupiony (jako wystawowy, tj pelnowartosciowy) pies wneter z przodozgryzem i dysplazja.
Jezeli zostaniesz oszukana na "wystawowej" jakosci psa -pol biedy. Gorzej, jak dostaniesz zwierze chore. Dlatego dla pewnosci radze odwiedzic jak najwczesniej lek, wet.
Najwazniejsze jest wyczucie sprzedawcy. czy traktuje to jako biznes, psa chce jak najkorzystniej upchnac. Mysle, ze nie, bo "rozmnazacze" najczesciej twierdza, ze wszystkie szczeniaki sa super.
Jezeli wyrazaja troske o dalsze losy psa, chca otrzymywac o nim informacje - to bardzo dobrze o nich swiadczy. Jezeli podchodza do tego jak do adopcji, nie interesu.
Pies dziesieciomiesieczny jest mlody, szybko sie przyzwyczai.
Rejestrowac nie musisz, jak nie chcesz wystawiac. Pies musi miec ksiazeczke zdrowia.
Z woda nie przesadzaj. Wystarczy przegotowana.
Korpusy sa bardzo niedobra karma. Jak juz ktos napisal, pies nie moze jesc kosci z drobiu. Ale przy tych szkieletach pozostaja tez bardzo szkodliwe organy. Nerki -skumulowane antybiotyki, metale ciezkie, toksyny. Jajniki i jadra (u ptakow przylegaja do kregoslupa)- pelne hormonow. Takie korpusy mozna podac raz na tydzien - ja bym swoim psom nie dala wcale.
Czy mam napisac, na co powinnas zwrocic uwage przy odbiorze? Chodzi o najczestsze objawy choroby.
Przepraszam, teraz doczytalam, ze pies uciekl. Szukaj przez lecznice wet. Ludzie najczesciej najpierw tam psy przyprowadzaja.
Femte
Powiadomilam wszystkie lecznice w moim miescie ale sądzę,że to chyba za mało. Jutro będę dzwonić do lecznic w wojewodztwie ale przyznam, że zaczynam trs ic nadzieje
Napisz do schronisk, jakiś towarzystw ochrony zwierząt i tym podobnych, ja tak szukałam zaginionego kota. Jest mnóstwo stron z zaginionymi zwierzętami. Dobrze jest rozlepić dużo ogłoszeń, ludzie na nie odpowiadają. Może jeszcze jakiś łańcuszek na fb lub podobnym portalu przy ponownych udostępnieniach takie ogłoszenie trafia do wielu ludzi.
Jakieś 3 lata temu skradziono mi psa, zostawionego pod sklepem, znalazł się po trzech dniach. Co się okazało. Pies, który zginął rano z mojej miejscowości, pól godziny później hasał sobie w mieście oddalonym o 20 minut drogi. Co porabiał wiem, bo wszystko rozegrało się pod blokiem mamy mojej znajomej, dowiedziałam się dopiero po fakcie (mama znajomej nie wiedziała jak wygląda mój pies natomiast znajoma gdy usłyszała opowieść od mamy od razu skojarzyła ją z naszym Rudym). Pies biegał pod blokiem, podchodził do ciężko przerażonych ludzi, był to amstaf naprawdę ładnie zbudowany, przyjechała policja, która potrąciła biedaka, potem próbując go odstrzelić, psiaka uratował strażnik miejski, który po porostu go zawołał i przypilnował do przyjazdu weterynarza, który w tej miejscowości zajmował się odłowem bezpańskich psów. Pies został złapany po jakiś 3 godzinach od kradzieży, zakładam, że złodziej się pozbył psa gdyż nie mógł nad nim zapanować, lub po po prostu tamtemu uciekł. Ja psa odzyskałam po ponad 3 dniach, pomimo tego, że od godzin popołudniowych miał go weterynarz, pies miał czipa, więc identyfikacja zajęła chwilę. Po 3 dniach uzyskałam info, że pies jest w tej i tej lecznicy, od weterynarza usłyszałam, że psa złapał poprzedniej nocy wieczorem, dlatego kontaktował się dopiero dzisiaj, i że piesek przebywa sobie w komfortowych warunkach w klatce. Okazało się, że pies jest w klatce na zewnątrz lecznicy, klatka stara druciana, zapadnięte dno i kałuża w środku jak się później okazało moczu, koniec listopada. Psiak nawet nie cieszył się na nasz widok, tylko wywlókł się z klatki i sikał koło 5 minut. Oczywiście, weterynarz zapewniał, że pies był na spacerze i dostał jeść. Radość z odnalezienia psa przyćmiła to wszystko, dopiero później jak znajoma opowiedziała, że psa złapno w dzień ucieczki, a nie 3 dni później jak twierdził tamten weterynarz, wszystko ułożyło się wjedną całość, mój pies był młody, naprawdę ładny i prawdopodobnie ten próbował go sprzedać, nie widzę innego powodu, dla którego miałby informować mnie po 3 dniach od złapania psa, że go ma i okłamywania, że złapał go dzień wcześniej późnym wieczorem. Dlatego sprawdzałabym ogłoszenia w internecie i lokalnej prasie być może pieska będzie próbował ktoś sprzedać.
To nie jest duży pies, raczej samodzielnie nie powinien odejść jakoś bardzo daleko. Mimo to obdzwonienie schronisk i dalej umieszczonych weterynarzy to dobry pomysł. Tych drugich warto zaalarmować, bo zwrócą uwagę nie tylko na psy znalezione, ale też na takie które mają właściciela (gdyby ktoś go sprzedał) Koniecznie pilnuj tej giełdy, przeglądaj ogłoszenia w internecie- te o psach znalezionych i te o sprzedaży. Do przeglądania ogłoszeń możesz zaangażować córkę - będzie czuła, że coś robi. Nic nierobienie powoduje poczucie bezsilności i większy stres Często spacerujcie w okolicy w której zginął piesek, przy okazji rozmawiajcie z właścicielami innych psów - w końcu codziennie wychodzą na spacer ze swoimi pupilami i może coś zauważą. Dla dziecka to spora trauma, pamiętam jak ja strasznie przeżywałam, musisz bardzo dużo rozmawiać z córką, niestety również na temat co będzie jeśli pieska nie uda się znaleźć. Na razie jeszcze jest spora szansa na znalezienie psa - minęło dopiero kilka dni, w tym weekend w czasie którego większość weterynarzy jest zamknięta. Zresztą często ludzie zgłaszają zaginione zwierze dopiero po kilku dniach od znalezienia. Trzymajcie się z córeczką!
51 2013-07-04 18:51:26 Ostatnio edytowany przez Bastat (2013-07-04 18:51:51)
Gojka co u ciebie? Jakieś efekty poszukiwań?
Niestety nic.Dwa dni temu zadzwoniła kobieta,która twierdziła,że widziała psiaka na dwupasmówce na drugim końcu miasta.Była na spacerze ze swoim psem.Kiedy podchodziła i wołała psiak uciekał aż w końcu uciekł w boczna uliczkę i tyle go widziała.Przeszukaliśmy na rowrach okolicę- nic.Ja w sumie to tego wieczoru zjeździłam całe miasto.Następnego porozwieszałam ogłoszenia w calutkim mieście.Problem tylko w tym,że ktoś te ogłoszenia zdziera- na przystankach,na sklepach.Ja pytam czy mogę rozwiesić i wieszam gdy pozwalają...
Codziennie przeszukuję strony z ogłoszeniami,dziś byłam u kilku weterynarzy w innych okolicznych małych miasteczkach.Chyba w niedzielę wybiorę się znowu na tą giełdę.Jutro dam ogłoszeni do lokalnych gazet i tv.
Dostaję już szajby....
A córka zaczyna się dziwnie zachowywać.Zakłada smycz pluszowemu pieskowi,nazywa go imieniem prawdziwego psa.Kiedy ta maskotkę rzuciłam na kanapę bo chciałam usiąść na fotelu na którym leżała to córka się rozpłakała,że źle traktuję jej kochanego psa...Ona ma osiem lat...
Strasznie mi przykro.
To że ktoś go widział jest dobrą wiadomością, może w końcu tak zgłodnieje, że przyjdzie i da się złapać. Robisz co możesz. Trzymam dalej kciuki. Co do córeczki to nie wiem co ci poradzić, oprócz dużej ilości rozmów i ciepła. Ale to na pewno sama wiesz. Koniecznie daj znać jakby coś się zmieniło!
gojka, a dzwoniłas do schroniska dla zwierząt?
Mi moja 4 letnia sunia uciekła jakies dwa miesiace temu i znalazłam ją w końcu przez schronisko.
Bastat
Złapac moze sie nie dać ale rozmawialam z hodowczynią,która prawie codziennie do mnie dzwoni,że jeśli trafię na ślad psiaka to mam do niej zadzwonić a ona przyjedzie.Pies zna ją i na pewno do niej przyjdzie.
Jedno wiem na pewno:jesli nie uda mi sie psa odzyskać,następnym razem kupię szczeniaka.
Soniu
do schroniska dzwoniłam następnego dnia a dwa dni póżnij tam pojechałam.Zostawiłam swoje namiary ale co dwa dnini tak się z nimi kontaktuję.radownika powiedzial mi,że zgłaszają im ludzienwtedy gdy pies jakiś czas kręci się w tym samym miejscu.A nasz jest płochliwy,ucieka...
ok, więc to nie był szczeniak?
wybacz ale wszystkiego nie czytalam.
Skoro to nie był szczeniak, nie mniej jednak pies kupiony z hodowli, to uwazam, ze własciciel hodowli powinien Ci zwrócic kasę.
Ile Cie ten pies kosztował, czy o pieniądze tez chodzi, bo to że trauma dla dziecka, to jasne
Ja to sprawdzę jutro.
Moja przyjaciółka ma hodowle
Znalazł się psiak?
Gojka co do kupowania szczeniaka to różnie. Z jednej strony szczeniaka łatwiej do siebie przyzwyczaić, ale z drugiej strony u większego psa łatwiej ocenić płochliwość. Jeśli następnym razem będziesz kupować psa to spróbuj metody o której wcześniej pisałam. Kiedy pieski biegają swobodnie (tzn. nie są skupione na tobie) nagle zadzwoń kluczami, albo upuść coś ciężkiego. W każdym razie chodzi o niespodziewany hałas. I z tych piesków które uciekną, lub w jakiś inny sposób wyraźnie się przestraszą zrezygnuj bez względu na urodę. Dobrze, że hodowczyni zgodziła się zaangażować. Piesek dużo łatwiej da się złapać komuś kogo zna i pewnie nadal uważa za właściciela.
59 2013-07-05 16:59:49 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2013-07-05 17:15:54)
Przeczytałam mój post z wczoraj:(Wybaczcie,że okropnie nieczytelny ale pisałam na tablecie,którego jeszcze nie opanowałam....
Soniu- no właśnie takie mam odczucie,że pani hodowczymi tak do mnie wydzwania i jeszcze napuściła na mnie jakąś kobietę z fundacji jamniki niczyje czy jakoś tak chyba po to bym nie rościła pretensji.Pani z fundacji próbuje mi w każdym telefonie udowadniać,że źle zrobiłam wyprowadzając psa z auta na smyczy bo powinnam go od razu zawieźć do domu.Wydawało mi się,że pies chce siku...Następnie zwróciła mi uwagę,że nieodpowiednio nawoływałam psa- zamiast kucać powinnam usiąść na ziemi( było to na dość ruchliwej dwupasmówce, w deszczu) bo tak się przywołuje jamniki.
Ponadto próbowała mi udowodnić,że mi nie zależy na odzyskaniu psa bo mimo,że informowałam ją o tym,że powiadomiłam straż miejską w ich siedzibie zostawiając swoje dane i opis poszukiwanego psa to ona wczoraj dzwoniła tam i nikt nie wiedział o zgubie.
Nosz,cholera- czy to moja wina,że dyżurny strażnik nie poinformował nikogo?
Ciągle mi gada,że obawia się,że hodowczyni wpadnie w depresję bo bardzo była do psa przywiązana a teraz nic innego nie robi tylko lezy pod kocem...Dziś zarzuciła mi,że nie odebrałam jej telefonu rano.Ja mam problemy z zasięgiem i nie słyszałam jak dzwoniła.Odzzwoniłam do niej po 15 minutach gdy przyszedł mi sms,że próbowała się ze mną skontaktować.Dla niej był to kolejny dowód na to,że ja za mało się staram by odzyskać psa...ech...
Ja mam ośmioletnią córkę,która przeżywa traumę,wydałam 700zł,jakieś 200 na wyprawkę dla psa i zaoferowałam 500zł nagrody dla znalazcy.Do tego codziennie pokonuję całe miasto na rowerze doklejając ogłoszenia,wypytując ludzi.
Zwyczajnie nie mam teraz kasy na to by kupić córce drugiego psa a chętnie bym to zrobiła bo czeka mnie wizyta u psychologa z nią.Chciałabym jakoś jej ulżyć.
Właściwie to jakaś dziwna sprawa była z ceną psiaka.Na umowie mam napisane 1000zł a zapłaciłam 700.Widziałam jej ogłoszenie na allegro i tam też jest cena 1000zł.
Gdybyś mogła mi dać znać czy mam jakieś podstawy by domagać się zwrotu kasy byłabym Ci niewypowiedzianie wdzięczna bo wtedy stać by mnie było na drugiego psa i może córka byłaby w lepszym stanie.Jej po prostu potrzebne absorbujące zajęcie.To co ja wymyślam niewiele ja zajmuje a jeśli to na chwilkę...
Bastat- przyznam,że o tej metodzie z kluczami zapomniałam szczególne,że klucze miał mąż, ale po tym co się stało każdą radę wezmę sobie do serca...
Pierwsze słyszę o nawoływaniu psa siedząc, to jakaś totalna bzdura. Wręcz z reguły mówi się o błędzie w momencie gdy komenda pada na poziomie psa. Najlepszą metodą na przywołanie uciekiniera jest uciekanie mu w druga stronę z jednoczesnym przywoływaniem go.
Właściwe też wydaje mi się pozwolenie psu na zapoznanie się z nowym terenem i zwyczajne załatwienie swoich potrzeb, zanim przyniesiemy go do domu.
Bardzo dziwne jest ta nagonka sprzedającej i kobiety z fundacji. Mogłyby zarzucić Ci błąd dopiero gdybyś umyślnie psa spuściła ze smyczy żeby sobie pobiegał.
Puszcze trochę fantazji i rzucę pytanie, może ten pies miał uciec?
Rozmawiałam w Twojej sprawie z hodowcą z 15 letnim doświadczeniem.
Niestety nie mam dobrych wieści dla Ciebie.
Na tyle na ile znam sytuację z Twojego opisu.
Hodowca nie ponosi winy i nie możesz domagać się zwrotu kasy.
W momencie gdy podpisujesz umowe, wpłacasz pieniadze i przejmujesz psa bierzesz odpowiedzialnośc za zwierzaka- pełną odpowiedzialność.
Wazne jest co masz w umowie, najprawdopodobniej jest tam zapis, że w przypadku gdy ujawnia się wady/ choroba psa o której hodowca wiedział a nie powiedział, to wtedy masz prawo zwrotu kasy...tylko i wyłącznie wtedy. Przykro mi.
Na pewno błędem hodowcy jest, że nie sprawdził obroży, czy jest właściwa, bo tu jest ten słaby punkt. Powinien Cie też poinformować, że jamnika trzeba dowieść prosto do domu, nawet jakby miał się zsiusiać. Poza tym wzięcie psa juniora, jamnika juniora jest dość trudne, zeby go przyzwyczaic do nowej rodziny.
Niezrozumiałe jest dla mnie nękanie Ciebie przez kogos trzeciego, mam na myśli panią z fundacji.
Powiedz jej to wyrażnie i dobitnie.
Nie daj się tu wkręcić, bo to jakaś paranoja.
Podsumowując, spójrz do umowy.... i pomyśl o psiaku ze schroniska lub szczeniaczka którego mozna za darmo dostac ...dla córci.To ważne dla małej.
Na pewno błędem hodowcy jest, że nie sprawdził obroży, czy jest właściwa, bo tu jest ten słaby punkt. Powinien Cie też poinformować, że jamnika trzeba dowieść prosto do domu, nawet jakby miał się zsiusiać. Poza tym wzięcie psa juniora, jamnika juniora jest dość trudne, zeby go przyzwyczaic do nowej rodziny.
Niezrozumiałe jest dla mnie nękanie Ciebie przez kogos trzeciego, mam na myśli panią z fundacji.
Powiedz jej to wyrażnie i dobitnie.
Nie daj się tu wkręcić, bo to jakaś paranoja.Podsumowując, spójrz do umowy.... i pomyśl o psiaku ze schroniska lub szczeniaczka którego mozna za darmo dostac ...dla córci.To ważne dla małej.
Hodowca nie ma obowiązku sprawdzać obroży, właściciel przejmuje psa i bierze za niego odpowiedzialność. Ja swojego wiozłam z Warszawy i musiałam zatrzymać się na przysłowiowe "siusianie" gdyby mi nasikał w aucie miałabym potop. Pani z fundacji jest zaangażowana, pewnie dlatego, że gdyby ktoś znalazł psiaka to jest duże prawdopodobieństwo, że trafi on do fundacji. Twoje rady są nietrafione, tak samo jak pomysł z odpowiedzialnością hodowcy - dobrze że go sama zweryfikowałaś.
Gojka, pies może odejść daleko, to że jest mały nie znaczy, że będzie się kręcił w obrębie terenu w którym zginął. Minęło sporo czasu poszukaj w okolicznych miejscowościach i u tamtejszych weterynarzy.
Wakacje są drugim okresem po świętach bożego narodzenia, gdzie można w schronisku znaleźć rasowego psa, oczywiście za darmo. Z tym, że teraz to psy dorosłe, przy świętach zdarzają się szczeniaki, może uda się coś znaleźć, nie musi to być koniecznie jamnik, jednak nie spieszyłabym się z następnym psem, jeśli się znajdzie ten, który uciekł to będziesz mieć dwa.
64 2013-07-05 18:53:05 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2013-07-05 19:02:29)
Agnik- pani z fundacj powiedziała mi,że w ten sposób przywołuje się jamniki.Wydał mi się nieco absurdalny,ale cóż,mogę się nie znać.Problem tylko w tym,że ja w hodowli spędziłam prawie dwie godziny wypytując o różne rzeczy,między innymi o to jak nawoływać psa i kiedy można go i czy w ogóle można go spuszczać ze smyczy.
Miałam kiedyś niereformowalnego psa,którego nawoływałam tak jak opisujesz.Pozostałe moje psy były super posłuszne.
Nie wydaje mi się,że pies miał uciec bo i po co,skoro do hodowli nie wrócił?
Soniu- byłoby dobrze gdyby hodowczyni powiedziała mi niezależnie od wszystkiego,że mam KONIECZNIE NAJPIERW ZAPROWADZIĆ PSA DO DOMU, ona wspomniała,że ma wyrzuty sumienia,że mi o tym nie powiedziała.Powiedziała także,że żałuje,że nie dała mi obróżki zaciskowej widząc,że ta którą kupiła była za luźna.
Myślę,że cena była niższa w związku z tym,że pies nie był szczeniakiem.Co o tym sądzisz?
Dziś pani z fundacji powiedziała mi,że może dla córki byłoby dobrze bym kupiła jej psa.Nie wiem co myśleć o tej propozycji bo na stronie fundacji nie ma mowy o sprzedaży psiaków- raczej o oddawaniu ich w dobre ręce.
Joga- mam świadomość,że psiak mógł odejść daleko,dlatego szukam go po całym mieście.Teraz jestem na wsi gdzie mamy letni dom a to dlatego,żeby córka może miała jakieś inne zajęcia niż w domu.
Poinformowałam osobiście lokalnego weta,porozwieszałam też ogłoszenia w miasteczku i tu,na wsi.Jutro jadę do kolejnych mały miejscowości.
Wiesz,Jogo,może to i byłoby prawdopodobne,że pani z fundacji jest tak zaangażowana bo zaginiony pies może trafić do niej.Jednak ta fundacja ma siedzibę ponad 300 km od miejsca gdzie zaginął psiak.
Joga- mam świadomość,że psiak mógł odejść daleko,dlatego szukam go po całym mieście.Teraz jestem na wsi gdzie mamy letni dom a to dlatego,żeby córka może miała jakieś inne zajęcia niż w domu.
Poinformowałam osobiście lokalnego weta,porozwieszałam też ogłoszenia w miasteczku i tu,na wsi.Jutro jadę do kolejnych mały miejscowości.
Wiesz,Jogo,może to i byłoby prawdopodobne,że pani z fundacji jest tak zaangażowana bo zaginiony pies może trafić do niej.Jednak ta fundacja ma siedzibę ponad 300 km od miejsca gdzie zaginął psiak.
Psy czasem trafiają na drugi koniec Polski do DT lub hotelików, tylko dlatego żeby nie utknęły w schronisku. Ja wierzę w dobre intencje. Wiesz tutaj chodzi o to, żeby pies nie trafił do pseudo hodowli, może dlatego tak się kobieta zaangażowała. Trzymam kciuki, żeby pies się odnalazł, nie ma co gdybać, działasz i to jest najważniejsze.
Jak daleko pies został odwieziony od hodowli? Jest szansa, że tam sam wróci?
Bez sensu jest argument, że powinnaś najpierw zaprowadzić psa do domu, jakoś nigdy nie słyszałam, żeby hodowcy mieli takie zalecenia. Cena była niższa bo dużego psa trudniej sprzedać niż szczeniaka, ma on już ukształtowany charakter i jeśli hodowca niewłaściwie go wychowywał może mieć utrwalone jakieś niepoprawne zachowania.
Pies do nowego właściciela musi się przyzwyczaić, bez względu na to ile ma miesięcy czy lat ale wiadomo, że im starszy tym trudniej się przyzwyczaja do nowego miejsca i ludzi.