gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 67 ]

1 Ostatnio edytowany przez zagubionaxx (2013-06-17 09:23:56)

Temat: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Meszkam ze swoim facetem od kilku lat. Wiadomo, każdy z nas ma swoich znajomych z pracy, także płci przeciwnej. Ale jest jedna dziewczyna, z którą mój facet utrzymuje większy kontakt. Zaczęło się od tego, że umawiali się na jeden sport razem, raz w tygodniu. Na początku średnio mi się podobało, ale on stwierdził, że skoro to mężatka to mogłabym dać spokój. (wcześniej chodził z inną koleżanką o którą byłam zazdrosna). Ok, przyjęłam do wiadomości, niech sobie chodzą. Potem on zmienił pracę, dalej się spotykają, utrzymywali duży kontakt na komunikatorach. Obecnie w domu z nią nie pisze, ale wiem, że robi to w pracy. Kiedyś w smsach od niej widziałam, że wysyła mu buziaczki itp. Pytałam czy on jej też, ale mówił, że nie, że widać ona ma taki charakter. To mówiłam, że ciekawe czy jemu by się podobało, gdyby w taki sposób pisała jego żona. Potem w innym telefonie, widziałam, że on wysyła jej to także, ale stwierdził, że to tylko minka i o co mi chodzi. Mi się to nie podobało, bo ja tak nie piszę.
Teraz ma hasło na telefon, nie mogę go za to winić, bo niby czytałam to rzadko, ale jednak zawsze coś tam było i się czepiałam.

Dzisiaj przeczytałam je znowu. Było "słodkich snów:*", "szkoda, że tak szybko się zmyłaś, bo nie wiadomo kiedy siostra koleżanki znowu wyjedzie i będziemy mogli wykorzystać chatę " (była impreza), a ona na to "znowu zabrzmiało dwuznacznie:)" -"miało być jednoznacznie:)", kiedyś po szkoleniu o 22- którędy ona wraca, bo nie chce mu się wracać do domu i że może pospacerują, bo taka piękna pogoda (ze mną nigdy nie chce spacerować). Poza tym mnóstwo takich zwykłych smsów, że trzyma za nią kciuki itd ale często te :*, wysyła jej zdjęcia np w nowych okularach itp.

Ja nie mam tak dobrego kolegi, z nikim nie czuję potrzeby takiego pisania (a właściwie to mam jednego, to nasz wspólny kolega, ale nie piszę z nim w taki sposób, jedynie opowiadamy sobie co u siebie). Domyślam się, że na komunikatorach tego jest dużo więcej. Czy to jest flirt czy to tylko zwykłe koleżeńskie żarty? W końcu w każdym towarzystwie są dwuznaczne teksty.

Dzisiaj zapytałam go, czy jest coś w jego życiu o co powinnam być zazdrosna. Powiedział, że nie. Zapytałam czy wysyła jej buziaczki. Nic nie powiedział. To spytałam czy mógłby przestać. A on na to, że nie powiedział, że to robi. A ja- no to dobrze, że nie robisz.
A przecież tak pisze. Może to faktycznie dla niego zwykła buźka, ale skoro dawno wiedział, że mi się to nie podoba to po co tak pisze? Choćby dla świętego spokoju by przestał. To dla mnie taki styl pisania, jak pisał do mnie zanim zaczęliśmy być razem... Czy Wasi faceci mają takie koleżanki?

Jestem zazdrosna, może to tylko mój problem. Jak mam sobie z tym poradzić?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Flirtują na całego, najchętniej by do łóżka razem wskoczyli. Nie wiem co najlepiej w takiej sytuacji zrobić... może zająć się sobą? Teraz będziesz zazdrosna, zaufanie upadanie, będziesz kontrolować, wasz związek zrobi się nieznośny. Może poszukaj sobie przyjaciela na tenisa? Idź na kawę z kolegą? Do kina?

3

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Oj, Kochana.. jak dla mnie to tam koleżeństwo już zaczyna się kończyć albo już się dawno skończyło. Ja rozumiem, że ma się znajomych płci przeciwnej, ale na pewno nie rozmawia się z nimi w taki sposób, bo to już jest jawny flirt. I ja bym Ci radziła zdusić to w zarodku. Może się zauroczył nią, może ona celowo owija go sobie wokół palca. Kochasz go? Zależy Ci na nim? Zareaguj! Nim będzie za późno.. Powiedz mu o swoich obawach. Ja nie uznaję zasady "nic nie robię, bo jak będzie chciał to i tak zdradzi". Oczywiście, że nie można faceta/kobiety osaczać, pilnować 24h, nie da się! Ale czasami na prawdę można zdradzie zapobiec. A że ona jest mężatką.. znam kilka "szczęśliwych" mężatek, które mężów zdradzają co jakiś czas i traktują to jak sport, odskocznię. Mnie przeraża, że ludzie mają dla siebie tak mało szacunku.

4

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Kenobi, a co jeśli się on wkurza i uważa, że przesadzam, gdy o tym mówię? Wychodzi, że to ja jestem zła. Może naprawdę dla niego to nic takiego? Czuję, że on nawet nie chciałby tego zmienić. Bo po co zmieniać, gdy to nic takiego?

Nie posądzam go, aż o to, że chciałby wskoczyć z nią do łóżka, ale nie rozumiem jego potrzeby flirtu... Kontrolować nie mam co... a chciałabym przeczytać rozmowy na komunikatorze, żeby wiedzieć więcej. Mam wrażenie, że to wszystko dzieje się za moimi plecami, skoro smsy mi się nie podobały, to skąd mam wiedzieć, że tam nic nie ma...

Czasem pytałam czemu akurat idzie na sport z nią, a mnie nawet nie zapyta. To zawsze wzdychał, że sama nigdy nie zaproponuję- chodźmy. Fakt, kondycji to ja nie mam. Na początku chodziliśmy tam razem, potem wymiękłam. I tak chodzą tam raz w tygodniu.


Mi to nie odpowiada, wg niego to ja wymyślam, nie wiem jak to pogodzić...  Czy w ogóle da się?

5

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Pika77 napisał/a:

. I ja bym Ci radziła zdusić to w zarodku. Może się zauroczył nią, może ona celowo owija go sobie wokół palca. Kochasz go? Zależy Ci na nim? Zareaguj! Nim będzie za późno.. Powiedz mu o swoich obawach.

Ale wg niego to ja wymyślam... sad((

Za pierwszym razem, gdy zobaczyłam, że wysyłał jej buziaki to zrobiłam mu jazdę- że mówił, że tak nie pisze, że wiedział, że mi się to nie spodoba itd.

To stwierdził, że jestem chora i powinnam się lećzyć...

Tak, kocham go, nie rozumiem czemu tak mnie traktuje. Ja tak się nie zachowuję... Nie czuję potrzeby posiadania takich kolegów.

Wcześniej była inna koleżanka, na podobnych zasadach. Dlatego on uważa, że zawsze sobie znajdę jakąś o którą będę zazdrosna.

Ciekawe czy mąż tej koleżanki nie jest zazdrosny...

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Ja bym go rzuciła.
Facetowi nie zależy na Tobie. Faceci zaangażowani w swój związek nie szukają kontaktów z koleżankami poza pracą . A jak mają jakąś koleżankę ze studiów czy z liceum to się z nią umawiają raz miesiąc lub 3 razy w roku.
Czy ty masz jakąś koleżankę, z którą tak esemesujesz i spędzasz tyle czasu na komunikatorze?
Jego zachowanie to przejaw totalnego braku szacunku w stosunku do Ciebie, i jasny komunikat, że nie jest on autentycznie zaangażowany w wasz związek. Gdyby koleżanka była wolna to pewnie zostawiłby Cię dla niej. A ona też jako mężatka to nie powinna się tak wdzięczyć do obcego faceta. Chore. Oboje sobie robią jaja i z Ciebie i z męża tamtej.A on to Ciebie ma za idiotkę, której można byle kit wciskać. I moim zdaniem to nie chodzi o tą koleżanką tylko o to , iż on nie traktuje Cię poważnie. Jak zniknie ta, to zaraz pojawi się inna.

7 Ostatnio edytowany przez zagubionaxx (2013-06-17 11:04:21)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlotkanagorąco napisał/a:

I moim zdaniem to nie chodzi o tą koleżanką tylko o to , iż on nie traktuje Cię poważnie. Jak zniknie ta, to zaraz pojawi się inna.

Szarlotka naprawdę tak uważasz? że to powód by się rozstać po kilku latach? Dodam, że oboje jesteśmy przed 30, mieszkamy razem, nie jesteśmy jakimiś szczeniakami...

Myślałam, że to ja mam problem... wcześniej przeszkadzało mi to, że spotykają się raz na tydzień na ten sport... ale potem uzmysłowiłam sobie, że go ograniczam, że skoro to lubi to niech chodzi...

Popłakałam się...

Czy powinnam z nim porozmawiać? Chociaż mam wrażenie, że rozmowa nic nie da... on mnie lekceważy

Czy o związek nie powinno się walczyć?

Dodam, że kończymy remont naszej kawalerki i on się naprawdę w to angażuje... Tak jakby chciał być ze mną... sama nie wiem.

Ale mam dolinę.

8

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Od razu zostaw. Najłatwiej jest się poddać, zostawić.. a najtrudniej walczyć. Porozmawiaj z nim, powiedz co Cię boli, jak Ty widzisz ich znajomość, nie daj się zbyć komentarzami typu "jesteś chora, wymyślasz". I oczywiście, że masz prawo być zazdrosna! A która z nas by nie była? I zgodzę się z Szarlotką, że za luźne ma facet te podejście. Próbuj, a jeżeli nie będzie chciał nawet porozmawiać, to zastanów się wtedy faktycznie, czy jest w ogóle sens to ciągnąć.. Bo nie będzie lepiej a coraz gorzej, będą kolejne koleżanki a Ty będziesz się tym gryzła coraz bardziej.
Wiem, co "mówię". Mój ojciec też miał "koleżanki", moja mama próbowała z tym walczyć, ale on ją wtedy wyzywał, że jest chora, że wymyśla, że jest zazdrosna. I siedziała cicho, dziś żałuje.. bo zmarnowała tyle lat, bo te koleżanki z czasem zamieniały się w kochanki.
Porozmawiaj, przynajmniej będziesz miała tą świadomość, że próbowałaś.
Głowa do góry!! Ty teraz musisz być silna. A może Ty też znajdź sobie takiego kolegę? Może niech poczuje jak to jest? Trochę dziecinne podejście, ale facet czasem sam musi "poczuć", żeby zrozumieć. Moja mama właśnie tak zrobiła, od kilku lat ma spokój.

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Moim zdaniem nie ma istotniejszego powodu na zakończenie związku niż lekceważenie, brak szacunku i zaangażowania ze strony partnera.
Poza tym on Tobą manipuluje, stosuje szantaż emocjonalny i generalnie stosuje przemoc psychiczną wobec Ciebie(wmawiając na przykład, że to Ty masz problem kiedy to on się fatalnie zachowuje). A Ty coraz bardziej dajesz się mu wkręcać. Uciekaj póki możesz, bo to źle wygląda i nie rokuje, żeby miał się poprawić. Moim zdaniem jemu jest z Tobą wygodnie, bo jesteś kobietą, którą może manipulować. Jak Cię zdradzi to też Ci zacznie kit wciskać, że nie twój kolczyk znaleziony w waszym łóżku należy do siostry, matki, albo sam tam zawędrował. A Ty jak z nim zostaniesz to wkrótce zrobi Ci taką wodę z mózgu, że sama zaczniesz w to wierzyć. Ten typ tak ma. Już mas objawy osoby żyjącej z toksycznym partnerem, a sama tego nie dostrzegasz. Ostatni moment żeby się nie dać zniszczyć. Remont nie ma nic wspólnego z zaangażowaniem w wasz związek.

10

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Rozmowa z nim... wiem jak to będzie wyglądało... ja będę mówić, a on będzie miał to w nosie... i pewnie zapyta kiedy w końcu pójdę do lekarza bo on ma tego dość...

Bardzo chciałabym wierzyć w to co mówi- że nie mam o co być zazdrosna i dalej być szczęśliwa, ale chyba już tak nie potrafię ... sad

Ryczę i ryczę... Najgorsze, że jemu nie da się wytłumaczyć, że to jego wina.

Miałabym z nim porozmawiać? Ale co takiego powiedzieć, aby wziął to do siebie? On sam się nie uzewnętrznia, ciężko cokolwiek z niego wyciągnąć...

11

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlotkanagorąco napisał/a:

Moim zdaniem nie ma istotniejszego powodu na zakończenie związku niż lekceważenie, brak szacunku i zaangażowania ze strony partnera.
Poza tym on Tobą manipuluje, stosuje szantaż emocjonalny i generalnie stosuje przemoc psychiczną wobec Ciebie(wmawiając na przykład, że to Ty masz problem kiedy to on się fatalnie zachowuje). A Ty coraz bardziej dajesz się mu wkręcać. Uciekaj póki możesz, bo to źle wygląda i nie rokuje, żeby miał się poprawić. Moim zdaniem jemu jest z Tobą wygodnie, bo jesteś kobietą, którą może manipulować. Jak Cię zdradzi to też Ci zacznie kit wciskać, że nie twój kolczyk znaleziony w waszym łóżku należy do siostry, matki, albo sam tam zawędrował. A Ty jak z nim zostaniesz to wkrótce zrobi Ci taką wodę z mózgu, że sama zaczniesz w to wierzyć. Ten typ tak ma. Już mas objawy osoby żyjącej z toksycznym partnerem, a sama tego nie dostrzegasz. Ostatni moment żeby się nie dać zniszczyć. Remont nie ma nic wspólnego z zaangażowaniem w wasz związek.

Zgadzam się w 100%.

Nie dość, że zachowuje się naprawdę nie w porządku, to jeszcze robi Ci wodę z mózgu, że z Tobą jest coś nie tak i wymyślasz.
Gdyby mój mąż, a jeszcze do niedawna narzeczony, czy partner - zwał jak zwał - wyprawiałby takie brewerie odbyłabym z nim JEDNĄ rozmowę. W której powiedziałabym, że to mnie BOLI etc - choć sam fakt tłumaczenia dorosłej osobie takich absurdów jest upokarzające. Bo nie uwierzę, że flirtowanie z inną/innym to taka tam zabawa i ta osoba nie wie, że rani.

Jemu na Tobie niestety nie zależy. Szkoda prądu, nie wiń się za nic. To on jest bez klasy.

12

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Niestety - u mnie zaczynało się tak samo i nie pomogły wszelkie pytania, płacz. I też miał dużo luzu. Efekt jest taki, że skończyli pisać sms-y a zaczęli maile. Trwa to do dziś. Rozwodzimy się.

13

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Bo albo ktoś jest OK, albo nie. Przykro się czyta takie historie.
Ale nie ma tego złego, naprawdę lepiej być samemu niż tracić czas i życie z kimś kto nie szanuje, nie kocha i oszukuje. A już do szału doprowadza mnie, że jak próbuje się rozmawiać (gdzie tej drugiej stronie powinno bardziej zależeć - teoretycznie rzecz jasna) to jeszcze robi się z osoby zainteresowanej durnia, to już jest dla mnie mega parszywe.

14

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Nie wiem, ja po prostu nie mam siły. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, że on mnie nie kocha (bo oczywiście chciałabym, żeby kochał). Zastanawiam się czy dobrze oddałam sens tych smsów, czytałam je na szybko, w złości... ale jakby nie patrzeć było dużo ":*".

Nie wiem co miałabym mu powiedzieć, nie mam siły... Chciałabym, żeby on się uzewnętrznił, powiedział o co mu chodzi...

15

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Zielony_Domek napisał/a:

Bo albo ktoś jest OK, albo nie. Przykro się czyta takie historie.
Ale nie ma tego złego, naprawdę lepiej być samemu niż tracić czas i życie z kimś kto nie szanuje, nie kocha i oszukuje. A już do szału doprowadza mnie, że jak próbuje się rozmawiać (gdzie tej drugiej stronie powinno bardziej zależeć - teoretycznie rzecz jasna) to jeszcze robi się z osoby zainteresowanej durnia, to już jest dla mnie mega parszywe.

Nic dodać, nic ująć.
Może niedługo będzie twierdził, że to Twoja wina, że on ma koleżanki, że Cię nie szanuje, a w najgorszym przypadku, że z nimi sypia? Skoro ktoś nie chce rozmawiać, naprawiać to ma to po prostu w głębokim poważaniu.
Kopnij tego buca! Miałam nadzieję, że jeszcze coś da się naprawić, ale skoro zapiera się nogami i rękami, to nie widzę w tym najmniejszego sensu.

16

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
zagubionaxx napisał/a:

Nie wiem, ja po prostu nie mam siły. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, że on mnie nie kocha (bo oczywiście chciałabym, żeby kochał). Zastanawiam się czy dobrze oddałam sens tych smsów, czytałam je na szybko, w złości... ale jakby nie patrzeć było dużo ":*".

Nie wiem co miałabym mu powiedzieć, nie mam siły... Chciałabym, żeby on się uzewnętrznił, powiedział o co mu chodzi...

mój jeszcze mąż do tej pory twierdzi, że mnie kocha a z tamtą sypia, za nią tęskni i wyznaje miłość! Jednak dałam drugą szansę (jak jeszcze nie wiedziałam, że zaszło to tak daleko i po tym jak mnie o nią prosił). Teraz wiem, że nie było warto. Ale w sumie straciłam niecały rok a ile jeszcze przede mną! smile

17 Ostatnio edytowany przez Pika77 (2013-06-17 13:19:28)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
zagubionaxx napisał/a:

Nie wiem, ja po prostu nie mam siły. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, że on mnie nie kocha (bo oczywiście chciałabym, żeby kochał). Zastanawiam się czy dobrze oddałam sens tych smsów, czytałam je na szybko, w złości... ale jakby nie patrzeć było dużo ":*".

Nie wiem co miałabym mu powiedzieć, nie mam siły... Chciałabym, żeby on się uzewnętrznił, powiedział o co mu chodzi...

Twoje pierwsze posty były prawdziwe, dobrze oddałaś ich sens, bo napisałaś co Ci na sercu leży i jak Ty to widzisz. Teraz zaczyna załączać Ci się poczucie winy, które on Ci wpoił.
Nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina. A jak on by się czuł, gdybyś Ty miała co chwilę takiego "kolegę"?

kama13, BRAWO!! Oj, dużo przed Tobą, życie jest zbyt krótkie i zbyt piękne, żeby marnować go przy kimś, kto nas nie szanuje i nie docenia. Życzę Ci dużo siły i powodzenia wink

18

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Może ochłonę i spróbuję z nim porozmawiać wieczorem, jeśli nie będzie chciał to faktycznie po co to wszystko... Może na parę dni odpuszczę. Nie wiem sama.

Od rana płaczę, jestem już zmęczona sad

19

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Ty płaczesz, a on się świetnie bawi.
Doskonale rozumiem, że cierpisz i świat Ci się wali na głowę, ale to wbrew pozorom jest bardzo proste.
Trzeba zerwać z tą samarytańską chęcią "ratowania świata" i sieroctwem, tą "ślepą" wiarą, że do niego "coś" dotrze, że Twoje łzy go ruszą, że on coś zrobi.
Wcale nie musi tak być, ba, może zacząć pozwalać sobie jeszcze więcej.
Naprawdę szkoda czasu na niego.

20

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Zielony_Domek napisał/a:

Naprawdę szkoda czasu na niego.

Dokładnie - tylko sama wiem, że łatwo powiedzieć - trudniej zrobić!

pika77 - dzięki za wsparcie smile

21 Ostatnio edytowany przez zagubionaxx (2013-06-17 14:11:47)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Po prostu myślałam, że napiszecie, że mam sie uspokoić, że on robi źle, ale że mam nie robić wideł z igły, bo to nie zdrada i nie powód do rozstania...

Nie tak łatwo podjąć taką decyzję...


Kama13 a Ty jak się trzymasz?

22 Ostatnio edytowany przez kama13 (2013-06-17 14:11:07)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
zagubionaxx napisał/a:

Po prostu myślałam, że napiszecie, że mam sie uspokoić, że on robi źle, ale że mam nie robić wideł z igły, bo to nie zdrada i nie powód do rozstania...

Nie tak łatwo podjąć taką decyzję...

Ja widzę dwie możliwości:
- poobserwuj jeszcze trochę, zobacz jak się zachowuje. Sama zatroszcz się o siebie (wiem, że to niełatwe. Ciężko skupić się nawet na przyziemnych rzeczach) lub,
- tak jak planujesz porozmawiaj szczerze dzisiaj.

Jestem niemal w stu procentach pewna, ze jak porozmawiasz, to powie że nic się nie dzieje i sama będziesz czuła się winna.

23

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
kama13 napisał/a:

Ja widzę dwie możliwości:
- poobserwuj jeszcze trochę, zobacz jak się zachowuje. Sama zatroszcz się o siebie (wiem, że to niełatwe. Ciężko skupić się nawet na przyziemnych rzeczach) lub,

Może właśnie tak zrobię? Nie chciałabym zbyt pochopnie kończyć... a z drugiej strony- czy ja przypadkiem się nie łudzę, że dam mu czas i napewno będzie super? Zobaczę jak się będzie zachowywał. Tylko najgorsze, że po tym jak mnie rano okłamał trochę straciłam zaufanie...

24

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
zagubionaxx napisał/a:
kama13 napisał/a:

Ja widzę dwie możliwości:
- poobserwuj jeszcze trochę, zobacz jak się zachowuje. Sama zatroszcz się o siebie (wiem, że to niełatwe. Ciężko skupić się nawet na przyziemnych rzeczach) lub,

Może właśnie tak zrobię? Nie chciałabym zbyt pochopnie kończyć... a z drugiej strony- czy ja przypadkiem się nie łudzę, że dam mu czas i napewno będzie super? Zobaczę jak się będzie zachowywał. Tylko najgorsze, że po tym jak mnie rano okłamał trochę straciłam zaufanie...

ja bym poczekała, poobserwowała. Powiem tak: bardzo ciężko było mi wszystko zakończyć. Nawet jak miałam "twarde" dowody to dawałam mu jeszcze trochę czasu, bo może jednak mi się wydaje? Może on już przestanie?

Niestety cały czas trwałam w tym dziadostwie i przesuwałam co chwilę granice podjęcia ostatecznej decyzji. A on pomimo wielu ostrzeżeń dalej radził sobie wyśmienicie i lawirował pomiędzy domem a kochanką.

25

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
zagubionaxx napisał/a:

Meszkam ze swoim facetem od kilku lat. Wiadomo, każdy z nas ma swoich znajomych z pracy, także płci przeciwnej. Ale jest jedna dziewczyna, z którą mój facet utrzymuje większy kontakt. Zaczęło się od tego, że umawiali się na jeden sport razem, raz w tygodniu. Na początku średnio mi się podobało, ale on stwierdził, że skoro to mężatka to mogłabym dać spokój. (wcześniej chodził z inną koleżanką o którą byłam zazdrosna). Ok, przyjęłam do wiadomości, niech sobie chodzą. Potem on zmienił pracę, dalej się spotykają, utrzymywali duży kontakt na komunikatorach. Obecnie w domu z nią nie pisze, ale wiem, że robi to w pracy. Kiedyś w smsach od niej widziałam, że wysyła mu buziaczki itp. Pytałam czy on jej też, ale mówił, że nie, że widać ona ma taki charakter. To mówiłam, że ciekawe czy jemu by się podobało, gdyby w taki sposób pisała jego żona. Potem w innym telefonie, widziałam, że on wysyła jej to także, ale stwierdził, że to tylko minka i o co mi chodzi. Mi się to nie podobało, bo ja tak nie piszę.

Postanowiłam zatem przeczytać wszystko jeszcze raz i odpowiedzieć na każde zagadnienie Twojego tematu, aczkolwiek zaznaczę od razu: jestem zwolenniczką ratowania relacji gdy są ku temu podstawy, czyli np. dwie strony widzą, że związek się sypie i RAZEM próbują o to zawalczyć.
W momencie gdy jedna osoba wali głową w mur, a druga struga wariata, a nie ma zobowiązań - typu dzieci, ślub, kredyty to naprawdę - tego kwiatu pół światu, życie mamy tylko jedno. To dotyczy rzecz jasna obu płci. Jeśli taki post stworzył mężczyzna - napisałabym to samo. A zatem:
Mieszkacie kilka lat, szmat czasu, fakt ciężko taki związek po prostu zakończyć. Ale ile jeszcze lat musi upłynąć byś obudziła się z ręką w nocniku, naprawdę nie szkoda Ci?
Najpierw chodzi jak piszesz na "sport" z dziewczyną o którą jesteś zazdrosna, potem "ludzki pan" przerzuca się na mężatkę i to oczywiście z automatu ma Cię uspokoić. Tia, jasne smile
Mi byłoby przykro gdyby mój facet - a obecnie mąż wolał komunikować się z inną kobietą. Po prostu, ja tak mam i basta. Oczywiście można mieć koleżeństwo, obojga płci, ale uważam, że związek pewne rzeczy weryfikuje i z automatu człowiek rezygnuje z pewnych spraw, a nawet relacji. Ja też miałam mnóstwo kolegów zanim poznałam męża, często się z nimi spotykałam, spędzaliśmy mnóstwo czasu razem. Rozumiem, że mając męża mam ten stan utrzymywać?
No, mowy nie ma smile
Mamy wspólnych znajomych i już.
Reasumując: słusznie Ci się to nie spodobało.


zagubionaxx napisał/a:

Teraz ma hasło na telefon, nie mogę go za to winić, bo niby czytałam to rzadko, ale jednak zawsze coś tam było i się czepiałam.

Nie, no co Ty, serio?
Ale spoko, to nic nie znaczy.
Dziewczyno obudź się! Robi Cię w konia jak ta lala. Niestety.

zagubionaxx napisał/a:

Dzisiaj przeczytałam je znowu. Było "słodkich snów:*", "szkoda, że tak szybko się zmyłaś, bo nie wiadomo kiedy siostra koleżanki znowu wyjedzie i będziemy mogli wykorzystać chatę " (była impreza), a ona na to "znowu zabrzmiało dwuznacznie:)" -"miało być jednoznacznie:)", kiedyś po szkoleniu o 22- którędy ona wraca, bo nie chce mu się wracać do domu i że może pospacerują, bo taka piękna pogoda (ze mną nigdy nie chce spacerować). Poza tym mnóstwo takich zwykłych smsów, że trzyma za nią kciuki itd ale często te :*, wysyła jej zdjęcia np w nowych okularach itp.

Z Tobą nie chce, z nią tak... i OK, niech sobie spaceruje. Tylko jak wróci do domu, nie powinno Ciebie już tam być, a już bynajmniej nie w roli "jego kobiety".
I przeczytaj ten wpis kilka razy, co byś poradziła osobie, która coś takiego by napisała i poprosiła o ocenę sytuacji?

zagubionaxx napisał/a:

1.Ja nie mam tak dobrego kolegi, z nikim nie czuję potrzeby takiego pisania (a właściwie to mam jednego, to nasz wspólny kolega, ale nie piszę z nim w taki sposób, jedynie opowiadamy sobie co u siebie).2. Domyślam się, że na komunikatorach tego jest dużo więcej.3. Czy to jest flirt czy to tylko zwykłe koleżeńskie żarty?4. W końcu w każdym towarzystwie są dwuznaczne teksty.

Ponumerowałam te zdania i już odpowiadam:
1. Nie czujesz potrzeby? To faktycznie "coś z Tobą jest nie teges". Każda zajęta kobieta i każdy zajęty mężczyzna gryzmoli SMS z płcią przeciwną na "wysokie C". Mówię Ci...
2. Bardzo dobrze się domyślasz. Widzisz takie coś jak intuicja wbrew pozorom bardzo dużo i bardzo słusznie podpowiada co w trawie piszczy.
3. Patrz - odpowiedź numer 1.
4. Nie, nie w każdym, szanujący się partnerzy tak nie robią.


zagubionaxx napisał/a:

Dzisiaj zapytałam go, czy jest coś w jego życiu o co powinnam być zazdrosna. Powiedział, że nie. Zapytałam czy wysyła jej buziaczki. Nic nie powiedział. To spytałam czy mógłby przestać. A on na to, że nie powiedział, że to robi. A ja- no to dobrze, że nie robisz.

A co miał Ci powiedzieć, no co? Że wysyła? I, że masz o co być zazdrosna?
Czy nie rozumiesz, że Twoja bierna postawa w niczym mu nie przeszkadza?

zagubionaxx napisał/a:

A przecież tak pisze. Może to faktycznie dla niego zwykła buźka, ale skoro dawno wiedział, że mi się to nie podoba to po co tak pisze? Choćby dla świętego spokoju by przestał. To dla mnie taki styl pisania, jak pisał do mnie zanim zaczęliśmy być razem... Czy Wasi faceci mają takie koleżanki?

Sama sobie odpowiedziałaś. Tobie mówi "nie", Ty wiesz, że "tak". Jaki wniosek?
Pisze bo nie ponosi żadnych konsekwencji swoich czynów, dwa - no zapewne sprawia mu to frajdę. Trzy: niestety ma Waszą relację według mnie w okrężnicy.
On nie ma dla "świętego spokoju" tego nie robić, on ma tego nie robić bo winny jest uczciwość i lojalność. Ale widocznie ma to w pompce, wraz z Tobą.
Czy mój mąż ma takie koleżanki?
Może i ma, ale nie utrzymuje z nimi kontaktu.

zagubionaxx napisał/a:

Jestem zazdrosna, może to tylko mój problem. Jak mam sobie z tym poradzić?

Pewnie, to Twój problem, bo to Ty wypisujesz jakieś farmazony z innym facetem i jeszcze wmawiasz komuś, że to się nie dzieje.
Ja nie twierdzę, że on Cię zdradza, ale ewidentnie nie szanuje Ciebie, Waszej relacji. Jest po prostu nielojalny. I w dodatku to z Ciebie robi idiotkę.
Co masz poradzić?
Chcesz na to dłużej pozwalać? Naprawdę warto?

26

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

zielony_domek - szkoda, że nie można dodać "lubię to" pod Twoim postem. Niestety trafnie wszystko opisałaś...

27

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Wow, co za rady autorka dostała big_smile : "Zostaw go", "to brak szacunku", "lekceważenie"... no bez jaj smile

To ja w takim razie mam zupełnie inne podejście i według mnie właśnie nie ma co robić z igły wideł.

Mój Mąż nie ma jakichś bliskich koleżanek, z którymi się przyjaźni, ale ja mam kolegów z którymi się spotykam od czasu do czasu na kawę i też wysyłamy sobie często różne emotikony, uśmiechy, buziaczki.
Kocham swojego Męża i tworzymy myślę dość fajny, zgodny związek, ale to są to moi zaufani kumple (których znam dłużej niż Męża najczęściej) i też lubię z nimi spędzać czas, spotkać się, są starsi parę lat ode mnie, więc często dają mi różne mądre życiowe rady, traktuję ich nie jak kandydatów do skoku w bok, tylko jak starszych braci...
Mój Mąż nie ma nic przeciwko, czasami jest z nami na tych kawach, czasami nie. Czasami zapraszamy ich na kawę do nas do domu, czasami mąż jest w domu, czasami nie. Nie zauważyłam, żeby był zazdrosny.
Gdyby mi spojrzał w smsa i miał pretensje o "buziaczka" wysłanego do któregoś z tych kumpli, popatrzyłabym na niego jak na kosmitę smile

I nawet jeśli jest trochę flirtu w tych relacjach to co? flirt dla mnie z założenia jest niewinny i nie rozumiem, czemu u wielu osób konotuje takie złe skojarzenia. Flirt to nie romans.
Według mnie zawsze tam gdzie są kobiety i faceci, zwłaszcza w miejscu pracy elementy flirtu się pojawiają. I jeśli ktoś zna swoje granice, ma udane małżeństwo, związek, to nie ma się czego bać.

Do Autorki: to już Ty sama musisz wyczuć jak jest u Was i jak Twój Mąż traktuje tą koleżankę. Bo rzeczywiście jeśli masz przeczucie, że ta znajomość przekracza jakieś granice, to bądź czujna.... czujność nie zawadzi, ale na pewno o emotikony, buziaczki i takie rzeczy, jeśli za tym nic nie idzie, a jest to tylko elementem zabawy i stylu wypowiedzi, ja bym się nie czepiała...

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Zagubionaxx

Jeśli podejmiesz decyzję o rozstaniu to my tu na forum będziemy Cię wspierać. Rozstania są okropne. Fakt. Ale potem z perspektywy człowiek widzi same plusy zakończenia toksycznego związku. Na razie jeśli nie jesteś gotowa to rozmawiaj z nim. Ja bym nie liczyła na żadną poprawę, ale rozumiem że dochodzenie do decyzji o rozstaniu to pewien proces. Jeśli potrzebujesz trochę czasu to go sobie daj. SOBIE a nie jemu, żeby było jasne.

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlot napisał/a:

Wow, co za rady autorka dostała big_smile : "Zostaw go", "to brak szacunku", "lekceważenie"... no bez jaj smile

To ja w takim razie mam zupełnie inne podejście i według mnie właśnie nie ma co robić z igły wideł.

Mój Mąż nie ma jakichś bliskich koleżanek, z którymi się przyjaźni, ale ja mam kolegów z którymi się spotykam od czasu do czasu na kawę i też wysyłamy sobie często różne emotikony, uśmiechy, buziaczki.
Kocham swojego Męża i tworzymy myślę dość fajny, zgodny związek, ale to są to moi zaufani kumple (których znam dłużej niż Męża najczęściej) i też lubię z nimi spędzać czas, spotkać się, są starsi parę lat ode mnie, więc często dają mi różne mądre życiowe rady, traktuję ich nie jak kandydatów do skoku w bok, tylko jak starszych braci...
Mój Mąż nie ma nic przeciwko, czasami jest z nami na tych kawach, czasami nie. Czasami zapraszamy ich na kawę do nas do domu, czasami mąż jest w domu, czasami nie. Nie zauważyłam, żeby był zazdrosny.
Gdyby mi spojrzał w smsa i miał pretensje o "buziaczka" wysłanego do któregoś z tych kumpli, popatrzyłabym na niego jak na kosmitę smile

I nawet jeśli jest trochę flirtu w tych relacjach to co? flirt dla mnie z założenia jest niewinny i nie rozumiem, czemu u wielu osób konotuje takie złe skojarzenia. Flirt to nie romans.
Według mnie zawsze tam gdzie są kobiety i faceci, zwłaszcza w miejscu pracy elementy flirtu się pojawiają. I jeśli ktoś zna swoje granice, ma udane małżeństwo, związek, to nie ma się czego bać.

Do Autorki: to już Ty sama musisz wyczuć jak jest u Was i jak Twój Mąż traktuje tą koleżankę. Bo rzeczywiście jeśli masz przeczucie, że ta znajomość przekracza jakieś granice, to bądź czujna.... czujność nie zawadzi, ale na pewno o emotikony, buziaczki i takie rzeczy, jeśli za tym nic nie idzie, a jest to tylko elementem zabawy i stylu wypowiedzi, ja bym się nie czepiała...

Szarlot Twój związek to zupełnie inna historia. W twoim związku panuje harmonia. Oboje z mężem macie zgodę na twoja takie a nie inne postępowanie. Twój mąż nie ma z tym żadnego problemu, ty też na pewno nie przekraczasz pewnych akceptowalnych przez niego granic. W przypadku autorki posta, nie chodzi o flirt tylko, tylko o chamskie przemocowe zachowanie jej faceta wobec niej. Bez flirtu czy z flirtem jest to fatalne zachowanie. Poza tym jej zdecydowanie to nie odpowiada, a te kontakty zdecydowanie są zbyt intensywne i częste jak na "kumpeleską" znajomość. Ponadto jak jakaś poza związkowa znajomość ma negatywny wpływ na twój związek to się z niej wycofujesz, jeśli jesteś lojalna i dbasz o samopoczucie partnera i o sam związek. Poza tym emocje, które on angażuje w relację z koleżanką, powinny być ukierunkowane na jego dziewczynę. Im więcej uwagi poświęca dziewczynie tym mniej swojej kobiecie. A to jest dowód na to, że coś jest nie tak.

30

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Kenobi, a co jeśli się on wkurza i uważa, że przesadzam, gdy o tym mówię? Wychodzi, że to ja jestem zła. Może naprawdę dla niego to nic takiego? Czuję, że on nawet nie chciałby tego zmienić. Bo po co zmieniać, gdy to nic takiego?

Jeśli on nic nie robi, jest Tobie wierny, nie fascynuje go koleżanka, to przez swoje podejrzenia psujesz związek. Jeśli koleżanka mu się podoba, podkochuje się w niej, albo pożąda, to twoje podejrzenia tylko popchniesz go dalej w romans.

Wg mnie po prostu nie patrz na to, nie kontroluj, nie sprawdzaj, nie wymyślaj. Zbliż się do niego, więcej czasu z nim spędzaj (miłego, a nie na naprawianiu związku). Zajmij się sobą, popraw wygląd, znajdź czas dla siebie. Wtedy wasze drogi się rozejdą i to będzie koniec związku (nie zerwanie, ale naturalne oddalenie), albo on czym prędzej skoryguje swoją ścieżkę, aby być bliżej Ciebie.

31 Ostatnio edytowany przez Szarlot (2013-06-17 15:34:22)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlotkanagorąco napisał/a:

(...) jak jakaś poza związkowa znajomość ma negatywny wpływ na twój związek to się z niej wycofujesz, jeśli jesteś lojalna i dbasz o samopoczucie partnera i o sam związek. Poza tym emocje, które on angażuje w relację z koleżanką, powinny być ukierunkowane na jego dziewczynę. Im więcej uwagi poświęca dziewczynie tym mniej swojej kobiecie. A to jest dowód na to, że coś jest nie tak.

Tu pełna zgoda. Uważam dokładnie tak samo.

Ale albo ja czegoś nie doczytałam w postach Zagubionej (przeczytam jeszcze raz), albo Ona sama nie jest pewna jak to do końca jest. Tzn. nie wie czy faktycznie znajomość jej męża z tamtą laską jest zagrożeniem czy nie. Czy relacje z mężem od czasu kontaktów z tamtą się pogorszyły czy tylko siedzi to w jej głowie.
Nie wiem, może jestem naiwna albo patrzę przez pryzmat własnego związku, ale czy z góry należy zakładać romans i złe intencje męża?

Zagubiona, a jak Wam się układa? już abstrahując na chwilę zupełnie od znajomości męża z tamtą koleżanką.
Masz w mężu oparcie? czujesz, że możesz mu ufać? Czy czujesz, że tamta jest na piedestale i jest dla niego ważniejsza?
Potrafisz to w miarę obiektywnie ocenić? (obiektywnie, czyli odkładając na bok emocje na widok smsowych "buziaczków").

32

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlot napisał/a:

Ale albo ja czegoś nie doczytałam w postach Zagubionej (przeczytam jeszcze raz), albo Ona sama nie jest pewna jak to do końca jest. Tzn. nie wie czy faktycznie znajomość jej męża z tamtą laską jest zagrożeniem czy nie. Czy relacje z mężem od czasu kontaktów z tamtą się pogorszyły czy tylko siedzi to w jej głowie.
Nie wiem, może jestem naiwna i patrzę przez pryzmat własnego związku, ale czy z góry należy zakładać romans i złe intencje męża?

Zagubiona, a jak Wam się układa? już abstrahując na chwilę zupełnie od znajomości męża z tamtą koleżanką.
Masz w mężu oparcie? czujesz, że możesz mu ufać? Czy czujesz, że tamta jest na piedestale i jest dla niego ważniejsza?
Potrafisz to w miarę obiektywnie ocenić?

To nie jest mój mąż. Mieszkamy razem, właśnie kończymy urządzać mieszkanie.
Z ważnych faktów istotne znaczenie ma także to, że rok temu odwołaliśmy ślub... Bo on nie miał pewności... Ale stwierdziłam, że mogę żyć bez ślubu skoro tak się go przestraszył.

Nie wiem czy znajomość z tamtą laską jest zagrożeniem. To miał być po prostu sport. Irytował mnie ich kontakt, ciągłe pisanie po pracy. Powiedziałam mu to i faktycznie przestał robić to w domu. Ale pisze z nią w pracy, bo ma ciągły dostęp do komunikatorow. Tylko nie wiem czy codziennie.

Nie podejrzewam go o romans. Chodzi o mi tylko-albo-aż o to flirtowanie. O typ tych smsów. O to, że są dwuznaczne, że wysyłają sobie całuski, Ma inną koleżankę, z branży, z którą też pisze, ale wiem, że tu nie mam się czego obawiać, bo nie znajdę w tych rozmowach żadnych dwuznacznych tekstów itp. A z tą... sama nie wiem... tak jakby musiał widzieć, że się podoba. Bajeruje. Kiedyś rozmawialiśmy o takich esach, wyraźnie dałam do zrozumienia, że by mi się to nie podobało. Mogą wymienić czasem smsa, nie mam nic przeciwko. Ale np o tym spacerze? Ja go nigdy nie mogę na spacer wyciągnąć, a on chce z jakąś pindą spacerować pod księżycem. Pięknie.

Nasze relacje są dobre, świetnie mnie rozumie, wspiera mnie zawsze, staramy się jakoś spędzać czas razem po pracy, aby nie było nudno.
Rok temu, przez to całe odwołanie bardzo cierpiałam. Być może przez to czuję się... niepewnie? On nie jest specjalnie wylewny w uczuciach. A mi być może przez to tak bardzo tego brakuje. A te jego chamskie teksty to np były w tej sytuacji gdy zobaczyłam coś co mi się nie podobało i sie wkurzałam.

Przepraszam, że jestem taka chaotyczna, nie wiem czy mnie zrozumiecie, pęka mi głowa. Umówiłam się z przyjaciółką do kina, żeby trochę odetchnąć.

33 Ostatnio edytowany przez Szarlot (2013-06-17 16:12:30)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
zagubionaxx napisał/a:

Z ważnych faktów istotne znaczenie ma także to, że rok temu odwołaliśmy ślub... Bo on nie miał pewności... Ale stwierdziłam, że mogę żyć bez ślubu skoro tak się go przestraszył.

Szczerze, to to mnie bardziej niepokoi w Twojej historii niż ta koleżanka od fitnessu.
Nie ma pewności, że chce być z Tobą? Rozmawialiście o tym?
Odłożyliście ślub na jakiś konkretny termin czy na nie wiadomo kiedy? Czy całkiem odwołaliście?

Ale z drugiej strony jeśli piszesz, że:

zagubionaxx napisał/a:

Nasze relacje są dobre, świetnie mnie rozumie, wspiera mnie zawsze, staramy się jakoś spędzać czas razem po pracy, aby nie było nudno(...)

to już sama nie wiem...
Chyba musisz sobie to wszystko na spokojnie przemyśleć. Ja bym nie podejmowała żadnych poważnych decyzji pod wpływem emocji, a widać, że teraz mocno Tobą targają. Rozstać się zawsze jeszcze zdążysz...
Na razie zastanów się jak Ty się czujesz w tym związku, na co jesteś w stanie się zgodzić, a co jest dla Ciebie nie do zaakceptowania i co mogło być powodem odwołania ślubu... myślę, że tu może kryje się coś głębszego...

34

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlot napisał/a:

co mogło być powodem odwołania ślubu... myślę, że tu może kryje się coś głębszego...

Z tym slubem to był ciężki okres. Wszyscy byli zaskoczeni, a najbardziej ja. On po prostu stwierdził, że nie ma pewności. Wiem, że moje przyjaciółki też miały wątpliwości przed ślubem- mimo że jedna np była z facetem od 7 lat, a że jest on sportowcem to większość czasu go nie ma w domu, a przed ślubem zastanawiała się czy chce tak żyć. Mój z nikim na temat swoich wątpliwości nie rozmawiał, tak jak pisałam nie jest wylewny i go przerosły. Płakał wtedy, że nie jest w stanie mi tego dać.  Tak jakby bał się tego "na zawsze" czy czuł się za młody. Bez planowania ślubu? Jak najbardziej. A może nie uważa mnie za tą jedyną? Nie wiem. Ale nie było wtedy osoby trzeciej.

Z perspektywy czasu... gdybyśmy wtedy się rozeszli to dzisiaj pewnie już bym się podniosła.

Mam też znajomych, którzy rozeszli się z 3 miesiące przed ślubem, a po jakiś 10 mcach do siebie wrócili i po roku wzięli ślub. Chyba musieli się docenić.

35

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Witaj Zagubiona....

Przeczytałam Twój post kilka razy, za każdym razem z tym samym wrażeniem, że czytam o sobie. smile Kochana jeszcze będzie dobrze i pięknie .... zobaczysz. Dziś jesteś w matni, włada Tobą tysiące emocji od uczucia miłości przez nienawiść. Płaczesz często. Dlatego na początek proszę Cię, na razie nic nie rób. Nie wolno działać w emocjach, jesteś z nim kilka lat, zanim podejmiesz decyzję o rozstaniu musisz ją dobrze przepracować...... a może nie będzie to konieczne.....zobaczysz.

Fakt: Twój facet flirtuje na całego z "przyjaciółką".
Co możesz zrobić: Na razie nic. Obserwuj. Rozmawiaj, bądź taka jak zwykle.

Taki flirt już jest zdradą, zdradą emocjonalną. Ktoś tu już trafnie napisał o braku szacunku dla Twojej osoby. Słusznie --- on Ciebie nie szanuje, jako dziewczyny/ narzeczonej.

Fakt: przełożyliście ślub, bo nie był pewny.
Co możesz zrobić: nic.... bo tak naprawdę nic nie możemy zrobić, jeśli ktoś nas nie kocha. Przykre, ale taka jest prawda, jeśli byłaś w porządku, a on nie jest pewny to znaczy, że Ciebie nie kocha.

Padły tu głosy, ROZMAWIAJ Z NIM. Można rozmawiać, a nawet trzeba pod warunkiem, że druga strona podejmuje ten dialog, chce wypracować kompromis. U Ciebie tego nie ma, zlekceważy Cię, powie, że zrzędzisz, że jesteś zazdrosną wariatką.

Cóż mogę Ci powiedzieć, może przytoczę kilka przykładów z mojego życia. Mój narzeczony też pewnego dnia powiedział mi, że nie jest pewny. Wiem jak to boli, nie był pewny zaręczyn, nie był pewny ślubu. początkowo ustaliliśmy datę ślubu potem, z bardzo ważnej przyczyny trzeba było odłożyć ślub. Na "święte nigdy".  W między czasie pojawiły się koleżanki, smski, spotkanka, jednocześnie zaczął mnie olewać, coraz rzadziej przyjeżdżał, coraz rzadziej pisał, nie dzwonił. Brak szacunku, olewka i koleżanki w tle.
Moje rozmowy były jakbym krzyczała w próżnię. Mówiłam, mówiłam, płakałam..... efekt chwilowy. Gdy groziłam że odejdę kruszał..... na moment.... . Pewnego dnia chciałam oddać pierścionek, nie przyjął.... dlaczego chciał być ze mną? Dla poczucia bezpieczeństwa, dla wygody, dla komfortu bycia z kimś... Nie daj się oszukać.... to, że ktoś pragnie być z Tobą nie znaczy, że Ciebie kocha. Mieszkasz z nim, sprzątasz gotujesz, seks ma każdej nocy... wygodnie mu. Ale powiem Ci z doświadczenia, ON Ciebie nie docenia. Jeśli mężczyzna kocha, to (nie mówię po miesiącu) ale w rezultacie dąży do ślubu, chce tego.

Moja historia skończyła się tak, że zaczęłam, żyć swoim życiem. Zajęłam się swoimi sprawami, on nie pisał, ja nie pisałam, on nie proponował spotkań ja też nie. Nasze drogi rozeszły się naturalnie. Bolało bardzo, dopiero po roku myślenia nad tym tematem postanowiłam puścić go wolno. Tak to walczyłam, tłumaczyłam, płakałam, cierpiałam. Bez sensu, jeżeli on nie przyjmuje argumentów, to to nie ma sensu. Niestety, Kochana, trzeba się pogodzić z tym, że nic na siłę nie zdziałasz. Po prostu patrz co się dzieje i wyciągaj wnioski. Ktoś Ci tu już, dobrze napisał, skończy się ta mężatka, zacznie się inna, bo on szuka odskoczni od Ciebie. Wiem, bo miałam tak samo. Jeśli teraz jakimś sposobem zmusisz go do ślubu, to do końca życia będziesz patrzeć na takie numery. On nie dojrzał do małżeństwa, a na pewno nie z Tobą.

Trzymaj się, nie podejmuj pochopnych decyzji i ZACZNIJ DBAĆ o SWOJĄ psychikę, zdrowie, pracę.

36

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Baziula to przykre sad czytając Twoją wypowiedz miałam nadzieję, że dojdę do złotego środka, ale jednak się rozeszliście... U nas jeszcze ten problem, że razem mieszkamy, tak to można by ograniczyć spotkania itp. Ale chyba masz rację, może muszę ochłonąć. Jestem niestety taka, ze widać po mnie każdą emocję, nie potrafię udawać, uśmiechać się, gdy mi przykro.

Ostatnio walczyliśmy z remontem mieszkania. Koleżanka mówiła mi, że jeśli to przetrwamy to przetrwamy wszystko. A dużo rzeczy mieliśmy pod górkę, program usterkę można by nagrać. Jedni fachowcy uciekli z zaliczką, jeden coś zrobił, to drugi to zepsuł itd. Ja się denerwowałam, on podtrzymywał na duchu.

Chyba ewidentnie wróciły do mnie te słowa, że on nie jest pewny. Generalnie to chciałabym zapytać go już dziś co do mnie czuje. Ja po prostu muszę to wiedzieć i boje się, że nie wytrzymam. Pamiętam jak to było przed rokiem. Miał przemyśleć swoje uczucia, więc zamieszkaliśmy osobno. Na spotkaniach ze znajomymi jakoś się trzymałam, ale po powrocie do domu odechciewało mi się wszystkiego, rozklejałam się zupełnie.

Do ślubu go nie zmuszę. To taki typ, że nie da zmusić się do niczego.

Jakby tego było mało to w pracy też problemy... Niestety niedługo ją stracę.

37

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Moja historia skończyła się tak, że zaczęłam, żyć swoim życiem. Zajęłam się swoimi sprawami, on nie pisał, ja nie pisałam, on nie proponował spotkań ja też nie. Nasze drogi rozeszły się naturalnie.

Dzięki Baziula za te słowa, bo potwierdzają tlko to co sam mówię -- nie szaleć, zająć się sobą, a drogi się rozejdą naturalnie.

38 Ostatnio edytowany przez zagubionaxx (2013-06-18 09:18:44)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Udało mi się wytrzymać wczoraj wieczorem by nie odejmować rozmowy.

A co było dzisiaj rano? Przytuliłam się do niego i zapytałam co do mnie czuje. Pytał czemu pytam (zna mnie i wie, że jak coś chcę wiedzieć, to ma to zawsze podwójne dno), mówiłam że po prostu chcę wiedzieć. Pocałował mnie i powiedział z uśmiechem, że ciągle to samo (że niby kocha). Więc mówię- kochasz mne, ale nie masz pewności? Znowu pytał o co mi chodzi. Pewnie bał się, że jak powie że ma pewność to zaraz zapytam czemu nie planujemy ślubu. Powiedział, że tak.

Ja: Czym się objawia ta niepewność?
On (po ciężkich trudach): Tym, że za często mnie denerwujesz. Tym, że nie robie tego co się do Ciebie mówi (tu za bardzo nie wiem o co chodzi, bo o nic w stylu- sprzątaj, a ja nie sprzątam czy coś takiego).
Ja: coś jeszcze?
On: coś jeszcze by się znalazło.
Ja: porozmawiamy wieczorem?

Położyłam rękę na oczach, poleciały mi łzy. Gdy wychodził powiedziałam to paa, on odpowiedział, a gdy był przy drzwiach to zawrócił do mnie, dał mi buziaka, uśmiechnął się i powiedział, że ja to nie mogę być na zwolnieniu (w sensie, że wtedy głupoty przychodzą mi do głowy).

Za często go denerwuję... tak sie zastanawiam. Robi sobie w związku co chce, wychodzi gdzie chce, nie ma jazd. Czasem mam pretensje, kto ich nie ma, ale nie ma ich wybitnie dużo.

I tak właśnie się zastanawiam- czy on nie jest ze mną, bo mu tak wygodnie? Śłub miał być rok temu, a o niepewności dowiedziałam się, że wrześniu- więc niedługo miną dwa lata. Pamiętam tamten okres, potem do Nowego Roku było idealnie, a  nic to nie zmieniło.

Czy on liczy, że ja się jeszcze zmienię? Czy po co ze mną jest? Jak z nim dzisiaj porozmawiać?

Z jednej strony wolałabym odchodzić powoli... a z drugiej serce mi pęka.

Edit: gdy pytałam czym objawia się brak pewności to pytał czemu chcę wiedzieć, mówię że mi to nie wystarcza, a on- nie wystarcza to że tak czuję czy że tak mówię.

39

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

najgorsze co można robić w takiej sytuacji to szaleć z emocji, dlatego najlepiej się wyciszyć i jak mówią wyżej zająć się sobą a samo się rozleci. kiedy zajmiesz się sobą, będziesz o siebie dbała dla siebie możesz przekonać się, że on wcale Ci nie pasuje. że bez zaprowadzenia w nim porządnych zmian Ci nie odpowiada. a czy warto kogoś zmieniać? znasz odpowiedź. prowadzi to tylko do frustracji obu stron. w Twoim przypadku on będzie się czuł źle bo go ograniczasz, a Ty będziesz czuła się nad wyraz zazdrosna, ograniczająca, i po prostu wariatką za którą Cię ma.
sad
osobiście nie widzę szans na ten związek, choć życzę jak najlepiej.

40

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Obawiam się, że może tak właśnie być, że jest z Tobą , bo mu wygodnie. Nie traktuje Cię poważnie, wszelkie próby wyjaśnienia sytuacji dusi w zarodku, albo twierdzi,że się czepiasz. Myślę, że mówiąc, że często go denerwujesz miał na myśli te właśnie rozmowy.

Napisałaś, że wolałabyś odchodzić powoli, ale tak się nie da. Jeśli rozstanie to jedno cięcie i koniec. Tak jest lepiej. Odchodzenie krok po kroku to niepotrzebne rozdrapywanie ran.

Rozumiem, że jesteście umówieni na rozmowę wieczorem? Przeprowadź tę rozmowę na spokojnie, postaraj się nie płakać, nie unosić (wiem, że to nie takie proste, jak człowiekiem targają emocje), ale chodzi o to, żeby on widział, że nie żartujesz, że nie dasz się zbyć tym razem. Trzymam kciuki i zapewniam, że Twoje oczekiwania, co do związku są jak najbardziej normalne. Nie pozwól, żeby Ci wmówił, że jest inaczej.

41

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Wątpię by to były te rozmowy, bo my o tym często nie rozmawiamy. Ostatnia taka rozmowa odbyła się chyba w kwietniu zeszłego roku. Siedziałam cichutko i czekałam. Może na jakieś wyznanie?

Jeśli chodzi o rozmowę, to oczywiście- opanowana będę. Z płaczem niestety się nie powstrzymam, nigdy mi się to nie udaje.

Mam wady, oczywiście że je mam. Ale on ma je także... i jakoś nie wykluczają go...

Nie wiem właściwie- na co on czeka?

42

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
zagubionaxx napisał/a:

Wątpię by to były te rozmowy, bo my o tym często nie rozmawiamy. Ostatnia taka rozmowa odbyła się chyba w kwietniu zeszłego roku. Siedziałam cichutko i czekałam.

I póki siedziałaś cichutko to było dobrze, a teraz go zaczynasz denerwować, bo przestałaś siedzieć cichutko


zagubionaxx napisał/a:

Mam wady, oczywiście że je mam. Ale on ma je także... i jakoś nie wykluczają go...

Oczywiście, że każdy ma wady. Nie istnieją ludzie idealni. Tylko, jak ludzie się kochają to akceptują te wady, a jak czują, że to nie właściwa osoba, to wady drażnią i irytują...

zagubionaxx napisał/a:

Nie wiem właściwie- na co on czeka?

Zabrzmi to brutalnie, ale myślę, że czeka na miłość. Jak ją spotka, to Cię zostawi.

43

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Nie jestem terapeutką, ale ja bym go zdiagnozowała tak:
Facet jest z Tobą, bo traktuje Cię jako przystanek do czegoś (kogoś) "lepszego". W sensie, nie był pewny ślubu, odwołał, kamień spadł mu z serca... i niby z Tobą jest, ale ciągle podświadomie szuka kogoś innego (koleżanka z ćwiczeń czy inne koleżanki) i kiedy mówi, że chce z Tobą być, to może nawet sam w to wierzyć, ale podświadomość mu wariuje...

Do tego jeszcze, jak piszesz, on nie lubi rozmawiać o tym co czuje, co myśli, męczą go takie rozmowy, traci grunt pod nogami i mówi, że się "czepiasz". Ja rozumiem, że nie wszyscy ludzie (a zwłaszcza faceci) w ferworze codziennych spraw mają potrzebę codziennie rozmawiać o emocjach, ale Twój facet chyba ma z tym problem jakiś większy. Nie wiem, albo w domu go nikt tego nie nauczył i dlatego takie rozmowy traktuje jako zagrożenie, albo właśnie ma coś do ukrycia, więc woli nie drążyć....

I też uważam, że mu z Tobą wygodnie..... zgodziłaś się odwołać ślub, nie naciskasz.... Rozumiem, że są osoby, dla których ślub nie jest ważny i nie potrzebują tego jak to mówią "papierka" i to jest ok, jeśli obu stronom tak samo nie zależy. Ale jeśli jednej stronie ewidentnie zależy, a druga chce z nią żyć, to czemu właściwie nie może tego ślubu wziąć....?
Tu jest coś nie halo według mnie....

No chyba że jest jeszcze trzecia opcja, że on w ogóle ma problem z podejmowaniem decyzji i zobowiązań i że taki ma po prostu charakter.... i z kim by nie był to miałby tak samo..... no ale nie wiem czy to Cię pocieszy....

Co do wieczornej rozmowy. Ja bym wywaliła kawę na ławę. Tzn. powiedziałabym jak się z tym czuję, co mi się nie podoba. Bez płaczu, bez uległości też zbędnej, po prostu asertywnie... Powiedziałabym, że potrzebuję większego zaangażowania, zobowiązań, że sprawa ze ślubem mnie męczy, że podkopało to moją pewność siebie w tej relacji i zobaczyłabym jak zareaguje....
I zapytałabym dlaczego mówienie o tym sprawia mu taką trudność.... czego się boi tak naprawdę...?

44 Ostatnio edytowany przez Szarlotkanagorąco (2013-06-18 10:21:49)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Dla mnie sytuacja jest jasna. Jest z Tobą bo mu jest dobrze, jest do Ciebie przywiązany. Bo miła z Ciebie dziewczyna i zależy Ci na nim. Czuje jednak, że nie jesteś tą jedyną, więc na razie jest z Tobą, ale w jest otwarty na inne opcje. Nie zamierza sobie zamykać żadnej furtki, dlatego wycofał się ze ślubu. Będzie z Tobą dopóki nie pozna "ciekawszej opcji", chętnej na bycie z nim. Stąd pewnie jego słowo, że nie powinnaś się przejmować jego zamężną koleżanką. Pewnie miał myśli, że ona nie wskoczy na twoje miejsce, bo jest zajęta. Co nie znaczy, że nie może wskoczyć emocjonalnie na to miejsce, co według mnie się dzieje. Jak pozna inną, chętną i atrakcyjną to Cię zostawi bez skrupułów mówiąc, że między wami się wypaliło, startatata, a Ty będziesz miała poczucie, że przez kilkanaście miesięcy dawałaś się źle traktować a on i tak na koniec okropnie się zachował.
Do przemyślenia.

45 Ostatnio edytowany przez zagubionaxx (2013-06-18 11:04:39)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Wydaje mi się, że rozmów po prostu nie wyniósł z domu. U nich jest zupełnie inaczej niż u mnie, nie zwierzają się sobie itp. A jeśli mama coś zarzucała tacie to ten milczał. Mój robi to samo.

Wcześniej przed tym rozstaniem też miał koleżankę od sportu, wtedy nie mogłam się przyzwyczaić, że z nią chodzi. Denerwowało mnie, że razem wychodzili. Jego denerwowały moje pretensje. Czułam się niepewnie. Myślałam, że to przez nią ma wątpliwości. Potem zamieszkaliśmy osobno, ona w tym czasie rozstała się ze swoim. Gdy po 3 miesiącach wróciliśmy do siebie przeczytałam ich rozmowę (wiem, to okropne), ale pisali w niej, że tak blisko siebie mieszkali a tylko raz się widzieli. Zmierzam do tego, że miał okazję, w końcu o to go posądzałam, ale nie myślał o tym by ją wykorzystać.

Nie wiem... nie rozumiem go...

Mam wrażenie, że on czeka na to, aż będę idealna. Generalnie nigdy nie widziałam by rozglądał się za innymi. Posądzałam go, a okazało się nieprawdą. Tylko teraz ten styl pisania z koleżanką...

46 Ostatnio edytowany przez masajka (2013-06-18 11:12:37)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlot napisał/a:

Ja rozumiem, że nie wszyscy ludzie (a zwłaszcza faceci) w ferworze codziennych spraw mają potrzebę codziennie rozmawiać o emocjach

Jeśli w związku dwie osoby czują się kochane, ważne, szanowane i szczęśliwe to nie ma potrzeby, żeby rozmawiać o emocjach, bo te ważne słowa i czyny występują całkiem naturalnie, ot tu się powie coś miłego, tu się w przelocie da buziaka, a nie na zasadzie: teraz siadamy i mówimy sobie jak się kochamy. Takie rozmowy zawsze występują, jak coś nie gra.

Szarlot napisał/a:

takie rozmowy traktuje jako zagrożenie, albo właśnie ma coś do ukrycia, więc woli nie drążyć..

otóż to!

hmmm Zagubiona, zaczynasz go bronić

47

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
masajka napisał/a:

hmmm Zagubiona, zaczynasz go bronić

tak, bo jest mi przykro. Bo nie potrafię tego zrozumieć. Bo u nas było normalnie- właśnie tu w przelocie buziak, tu się troche podroczymy, w niedzielę przygotował dla nas obiad i naprawdę się postarał- jakis nowy przepis wyszukał, zrobił zakupy itp. W kłótniach z niektórymi tekstami przesadził, tak jak pisałam.

Potem przeczytałam te smsy.

Potem byłaby rocznica gdyby był ślub. I moje głupie myśli. I męczenie się z nimi- czy jego wątpliwości zniknęły. Jednak nie. Rok temu to ja chciałam powrotu. Myslałam, że minie trochę czasu to może on oprzytomnieje. On czuł się winny, ze nie może dać mi tego co chcę i nie naciskał. Zapytał czy jestem w stanie być z nim jeśli on nie jest gotowy na ślub. Wtedy byłam, bo po tych 3 miesiącach byłam wrakiem człowieka i zgodziłabym się na wszystko.

Szarlotka chyba taką wizję przedstawię mu wieczorem. Ciekawa jestem co on na to.

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Moim zdaniem on Cię traktuje jako rezerwę w bardzo perfidny i obrzydliwy sposób. Czemu nie zgodził się na ślub? Gdyby naprawdę Cie kochał, to by się ożenił, a nie był niezdecydowany. Ciebie trzyma w domu, a szuka sobie "prawdziwej miłości" na zewnątrz. Dla mnie tak to niestety wygląda. Co rusz to flirtuje z inną. A nóż uda mu się jakoś wyrwać, wtedy Ty przestaniesz służyć jako laska do życia i seksu i dostaniesz kopa. On Cię nawet nie szanuje... Załatw go tak samo i flirtuj. Poczuj motylki w brzuchu i może to Ty pierwsza kopniesz go w dupę. Znajdziesz faceta, który będzie Cię zabierał na spacery w świetle księżyca, a nie żeby nie było "nudno". Obudź się.

Być może między Wami już dawno się coś wypaliło, ale widzę że on nie ma zamiaru pracować nad waszą relacją. Zabierałby Cię ze sobą na sport. Albo, by się w związku nie udusić - chodziłby z kumplami. No proszę Cię. Weź się dziewczyno za siebie! Małymi krokami: nie masz kondycji? Zapisz się na basen/fitness. Idź do fryzjera, idź na manicure, pedicure, zadbaj o siebie! Kup sobie jakiś fajny ciuszek. Twoja samoocena wzrośnie, i tak wygrasz, bo jeżeli Wasz związek się rozpadnie, to szybko znajdziesz sobie nowego, a jeśli wytrwa, to też ok.
Zastanów się jednak, czy resztę życia chcesz spędzić z osobą, która odwołała ślub (kto tak robi i dalej ze sobą jest?!) oraz taką, którą musisz ciągle pilnować.

49 Ostatnio edytowany przez zagubionaxx (2013-06-18 12:01:00)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
PerAsperaAdAstra napisał/a:

Zastanów się jednak, czy resztę życia chcesz spędzić z osobą, która odwołała ślub (kto tak robi i dalej ze sobą jest?!) oraz taką, którą musisz ciągle pilnować.

Właśnie nie wiem czy chcę. I pewnie każdemu doradzałabym by odszedł. Ale tak jak pisałam wyżej znam taki przypadek, para potem wzięła ślub, a dzisiaj się dowiedziałam, że dziewczyna jest w ciąży.

Ze znalezieniem dziewczyny on raczej nie powinien mieć problemu- jest przystojny, inteligentny, zaczał dobrze zarabiać. Podoba się dziewczynom. To przez 7 lat nie może znaleźć lepszej ode mnie?

Edit: Może on ma jakiś problem i sam powinien z kimś o tym porozmawiać. Teoretycznie mamy mieszkanie. Mieszkanie w razie gdyby się nie udało można sprzedać. A z rozwodem ciężej, jeśli ktoś go nie uznaje. Może mi coś dzisiaj rozjaśni. Może faktycznie jeśli ciągle mu coś we mnie nie pasuje to niech odejdzie.

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

On się podoba innym, a co z Tobą?
No i co z tego że jest z Tobą od 7 lat? Po co być w związku w którym nie jesteś szczęśliwa?

Ja rozumiem, że każdej parze może się zdarzyć przechodzić kryzys. Ale partner powinien zaakceptować i uszanować sprawy, które Cię bolą.
Ja osobiście znam takie pary, gdzie jest pełen szacunek, mówią o sobie dobrze, nie klepią w towarzystwie po pupie np., nie flirtują, nie siadają innym na kolana itd. itp.
A są i takie, które na portalach społecznościowych mają mnóstwo zdjęć z innymi osobnikami płci przeciwnej, ba, nawet widziałam, jak przyjaciółka zaręczonej dopiero co dziewczyny "gratulowała" jej chłopakowi tego faktu soczystym pocałunkiem w usta.
Ja bym chyba czegoś takiego nie przeżyła.

Moim zdaniem istnieją pewne normy zachowania i tyle. Twojego faceta trudno określić na odległość, ale mnie się tacy flirciarze nie podobają.

Mój też powtarzał jak to mnie kocha, miałam w nim oparcie, przeżyliśmy wiele wspaniałych i ciężkich życiowo chwil razem.
A i tak mnie zdradził z tego co wiem na spacerkach z "koleżanką z pracy", pocałunkiem w usta pod jej domem. Nie wiem, czy tylko na tym się skończyło, ale podobno tak. Któregoś razu złapała go również za dupę. Jak sam mi wytłumaczył "opamiętał się w porę" ?!!!
Do innej (dowiedziałam się po wiadomościach z facebooka) łaził specjalnie do sklepu i kupował droższe rzeczy, by na nią "popatrzeć".
A jak szliśmy na zakupy do niego do pracy razem (pracował w dużym sklepie) to wszystkie dziewczyny ze stoisk się uśmiechały, on sam również był we flirciarskim nastroju, głupio się przy mnie śmiał i te jego uśmieszki i "no co". Miałam wrażenie, że gram w jakim przedstawieniu, gdzie wszyscy naokoło znają scenariusz, a ja nie.

51

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Chodzi mi o to, że jeśli jestem rezerwą to czemu tak długo skoro nie miałby problemu znaleźć następnej. Za tą jedyną też widać mnie nie uważa... Właściwie ani w jedną ani w drugą stronę. Tylko tak pośrodku...

PerAsperaAdAstra dawno się rozeszliście? Podniosłaś się już?

52

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Ja mam znajomego, który z taką rezerwą się ożenił. I wcale nie są szczęśliwi. On jej nie zdradza, ale wie, że to nie jest ta jedyna, ona wie, że on tak myśli i jest chorobliwie zazdrosna. On ją traktuje jak służącą i otwarcie mówi (przy niej!), że ten ślub był błędem...

53

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
masajka napisał/a:
Szarlot napisał/a:

Ja rozumiem, że nie wszyscy ludzie (a zwłaszcza faceci) w ferworze codziennych spraw mają potrzebę codziennie rozmawiać o emocjach

Jeśli w związku dwie osoby czują się kochane, ważne, szanowane i szczęśliwe to nie ma potrzeby, żeby rozmawiać o emocjach, bo te ważne słowa i czyny występują całkiem naturalnie, ot tu się powie coś miłego, tu się w przelocie da buziaka, a nie na zasadzie: teraz siadamy i mówimy sobie jak się kochamy. Takie rozmowy zawsze występują, jak coś nie gra.

Ale przecież on daje jej buziaki, tylko co z tego, jak buziaki daje a tłumi w sobie emocje i nie potrafi rozmawiać o trudnych sprawach.....

I nie do końca się zgodzę, z tym co napisałaś. Ja często z przyjaciółmi czy mężem mam ochotę na głębsze przegadanie różnych rzeczy. Przepracowanie. I to miałam na myśli, takie gdzie się siada wieczorem i gada.... I według mnie to jest potrzebne...
Nie chodzi tylko o mówienie jak bardzo się kocha, tylko w ogóle o różne rzeczy. Czasami się nazbiera tyle różnych emocji, wydarzeń, a wystarczy że jedna osoba jest w danym czasie wyjątkowo zapracowana i już nie ma czasu przegadywać tego zawsze na bieżąco.

masajka napisał/a:
Szarlot napisał/a:

takie rozmowy traktuje jako zagrożenie, albo właśnie ma coś do ukrycia, więc woli nie drążyć..

otóż to!
hmmm Zagubiona, zaczynasz go bronić

Może nie tyle bronić, co znów wracasz do tych dziewczyn, do tego że on może jednak nie szuka, bo "przecież jest z Tobą 7 lat"..... no nie wiem.... hm...

No to jak nie szuka i jeśli to tylko taki styl wypowiedzi w smsach, to wracamy do naszych pierwszych postów.... to może olej to? smile

Oczywiście żartuję, bo myślę, że nie o to Ci chodzi. Ja bym z nim pogadała tak jak Ci pisałam w poście wyżej.

zagubionaxx napisał/a:

Teoretycznie mamy mieszkanie. Mieszkanie w razie gdyby się nie udało można sprzedać. A z rozwodem ciężej, jeśli ktoś go nie uznaje. Może mi coś dzisiaj rozjaśni. Może faktycznie jeśli ciągle mu coś we mnie nie pasuje to niech odejdzie.

Ha, no właśnie! Czyli co, macie wspólne mieszkanie, bo jakby co to luz, ale już ślub to nie, bo rozwód jest fe....
Czyli to co pisałyśmy wcześniej. On nie chce się zobowiązać, zachowuje się jak dzieciak, chce Cię ulepszać, albo szuka "lepszego modelu"... I jeszcze jako że ma kiepski kontakt z własnymi emocjami, to ukrywa to.
Dzieciak. Jakby to był facet, który chce z Tobą być, to by podjął wyzwanie - wziął ślub, bo akceptuje Cię taką, jaka jesteś CAŁĄ.... właśnie dlatego, że rozwieść się już trudniej, niż sprzedać mieszkanie. Ale on z jakichś powodów nie chce.

A co do tych smsków, buziaczków i portali. To tu się jeszcze raz powtórzę. W moim związku to nie jest problem. Wychodzę z kumplami na kawki, wysyłam i przyjmuję "buziaczki".... a ile mam różnych zdjęć z tymi kumplami na fejsie to ho hoooo.... smile
I co z tego? Dalej kocham męża i nie planuje go zdradzać smile
Więc nie mieszajmy dwóch spraw. W związku zagubionej nie to jest prawdziwym problemem. Problemem są rozbieżne oczekiwania, jej spadek poczucia wartości, to że czuje się niekochana i to, że generalnie nic nie jest jasne...

54

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Szarlot,  tutaj akurat mówimy o sytuacji Zagubionej i o rozmowie, co on do niej  czuje i jak sobie wyobraża dalsze bycie z nią.  A to jest coś innego niż te rozmowy, o których Ty wspominasz. Takie rozmowy są jak najbardziej na porządku dziennym, ja miałam na myśli, że jak wiem, czuję, że jestem kochana, to nie doprowadzam do rozmowy o uczuciach między nami.

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

"Dzieciak. Jakby to był facet, który chce z Tobą być, to by podjął wyzwanie - wziął ślub, bo akceptuje Cię taką, jaka jesteś CAŁĄ.... właśnie dlatego, że rozwieść się już trudniej, niż sprzedać mieszkanie. Ale on z jakichś powodów nie chce"

Akurat tutaj bym się nie zgodziła. W dzisiejszych czasach trudniej sprzedać wspólne mieszkanie, podzielić się, i dogadać kto zostaje, niż się rozwieść(gdy nie ma dzieci).
Natomiast faktem niezaprzeczalnym jest, że trudniej facetowi poderwać dziewczynę do poważnego związku będąc mężem innej, niż będąc kawalerem żyjącym w wolnym związku. Wtedy może paść uniwersalny i niezawodny tekst: "Między nami już się dawno wypaliło, jesteśmy razem tylko dlatego, że mamy wspólne mieszkanie", "żyjemy jak brat z siostrą". A potencjalna "Nowa" sobie myśli: "no tak, jakby ją kochał to po siedmiu latach by się z nią ożenił, więc faktycznie pewnie już między nimi się wypaliło, więc czemu by w to nie wejść".

56

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlotkanagorąco napisał/a:

"Dzieciak. Jakby to był facet, który chce z Tobą być, to by podjął wyzwanie - wziął ślub, bo akceptuje Cię taką, jaka jesteś CAŁĄ.... właśnie dlatego, że rozwieść się już trudniej, niż sprzedać mieszkanie. Ale on z jakichś powodów nie chce"

Akurat tutaj bym się nie zgodziła. W dzisiejszych czasach trudniej sprzedać wspólne mieszkanie, podzielić się, i dogadać kto zostaje, niż się rozwieść(gdy nie ma dzieci).

Nie chodziło mi o łatwość w sensie formalnym. Bo tak to faktycznie - jak się nie ma dzieci, to jedna rozprawa, 15 minut i do widzenia.
Chodziło mi oczywiście o trudność w postaci tego, że jeśli ktoś traktuje ślub poważnie a jeszcze np. jest mocno wierzący i wziął ślub kościelny, to tak łatwo się nie rozwiedzie, bo to jest dla niego nie do przyjęcia....

Tak właśnie napisała Zagubiona, że " (...) z rozwodem ciężej, jeśli ktoś go nie uznaje." No właśnie smile Rozwód to delikatna sprawa. Sprzedaż mieszkania to po prostu formalność i już.

57

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlot napisał/a:

Tak właśnie napisała Zagubiona, że " (...) z rozwodem ciężej, jeśli ktoś go nie uznaje." No właśnie smile Rozwód to delikatna sprawa. Sprzedaż mieszkania to po prostu formalność i już.

Tak dokładnie o to mi chodzi. Że wtedy zachował się tak jakby się przestraszył, że skoro ślub to już na zawsze razem, do końca życia z moimi wadami (raczej nikt nie bierze ślubu z myślą, że w razie czego się rozwiedziemy). A mieszkanie to tylko coś nabytego, w naszym przypadku wiadomo co z jego losem, więc nie jest to nic wiążącego na całe życie.

Faktem jest, że w kontaktach z koleżanką zdecydowanie przesadza, ale proszę, nie róbmy też z niego jakiegoś playboya, który żadnej nie przepuści, bo taki nie jest. Tak jakby czuł potrzebę zainteresowania drugą stroną, a skoro to mężatka to myśli, że wszystko w porządku, bo przecież wiadomo, że o nic więcej nie chodzi. Aczkolwiek jak dla mnie to nigdy nie wiadomo. Nie znam tej dziewczyny. Ale i tak jej nie lubię już sad Pewnie uważa, że jest ładna, bo raczej nie pisze się tak do dziewczyn, które uważa się za nieatrakcyjne.

To, że mnie "kocha bez pewności" - cokolwiek to znaczy ;/ to drugi problem.

58 Ostatnio edytowany przez PerAsperaAdAstra (2013-06-18 17:06:58)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
zagubionaxx napisał/a:

Chodzi mi o to, że jeśli jestem rezerwą to czemu tak długo skoro nie miałby problemu znaleźć następnej. Za tą jedyną też widać mnie nie uważa... Właściwie ani w jedną ani w drugą stronę. Tylko tak pośrodku...

PerAsperaAdAstra dawno się rozeszliście? Podniosłaś się już?

Widocznie jest albo niezdecydowany albo w waszym związku wyjątkowo mu się nudzi... A wychodzicie do ludzi?

Podnieść się nie mogę, bo on ciągle za mną łazi zapewniając o swojej płomiennej miłości. Między nami jest gorzej niż źle, bo ja nie mam już ochoty na seks czy pieszczoty z nim... Gdzieś w którymś momencie przegiął i odstraszył mnie swoim zachowaniem.


Szarlot ja Ciebie i Twojego męża podziwiam za takie luźne podejście do związku. Ile ludzi, tyle poglądów.
Mnie zraziło jak mój facet pozwolił, by jego "przyjaciółeczka" siadała mu na kolanach. A zdjęcie robił im jej facet. Jak dla mnie zaznaczam, paranoja.
W ogóle przyjaciółka... hmm

59

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

No normalnie chłopy wariują.
Ja mam podobny problem z moim i to również 7 lat związku.
Tylko, że u nas dodatkowo jest dziecko.

Zawsze mi mamusia mówiła, że z ładnej miski sobie nie pojesz i miała rację.
Bo który facet się nie połasi , gdy mu inne kobiety nadskakują i są chętne do flirtu bo on jest taki "och i ach" ?
Pewnie lojalny ... ja takiego nie posiadam.
Już spuściłam z tonu i po kilkunastu takich smsowych pogaduszkach zaczęło być mi to obojętne hmm
Jasne, że mnie to wkurza.
On twierdzi, że tylko mnie kocha, ze mną chce być i wszystkie inne to tępe laski z którymi sobie piszę od tak.
No to jak tępe to po co z nimi pisze? czyżby dla podniesienia swojego ego? taki narcyzm?

Z jednej strony mówią zostaw go, z drugiej to 7 lat wspólnie spędzonych i pewnie jakby przejrzeć te wszystkie spędzone razem chwile to oprócz tej koleżanki i niepewności to byłoby ok?
Dlaczego nie poznałaś tej laski? ja na Twoim miejscu zgodziłabym się na wspólny sport pod warunkiem, że poznasz ową niewiastę.

Spytaj się go po prostu, czy on uważa że jesteś kobietą jego życia? zobaczymy co powie. Jeśli powie, że nie wie, to spytaj się dlaczego z Tobą jest i czemu Ci głowę zawraca?

60 Ostatnio edytowany przez Szarlot (2013-06-18 18:43:28)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
PerAsperaAdAstra napisał/a:

Szarlot ja Ciebie i Twojego męża podziwiam za takie luźne podejście do związku. Ile ludzi, tyle poglądów. (...) Jak dla mnie zaznaczam, paranoja.
W ogóle przyjaciółka... hmm

Hehe, ja wiem czy takie luźne smile Mamy z Mężem zasady i się ich trzymamy. Ale to nie oznacza rezygnacji z innych znajomości, przyjaciół, których się ma najczęściej jeszcze sprzed związku....
Pamiętam, że nawet na kościelnych naukach przedmałżeńskich mówili, że małżonkowie powinni być otwarci na relacje w innymi ludźmi, bo to ich wzbogaca.... wzbogaca życie ogólnie - i ja się z tym zgadzam smile
Oczywiście, że moim najlepszym przyjacielem jest mój mąż i z jego zdaniem liczę się najbardziej, ale czasami jak mam np. jakiś problem, jakąś rozkminę lubię spotkać się z moimi kumplami i poznać ich pogląd. Oni są starsi i życiowo mądrzejsi, więc to cenne jest. Jak już pisałam - traktuje ich jak starszych braci. To mnie wzbogaca. Takie przyjaźnie, rozmowy. Wzbogaca jako człowieka i też jako żonę mojego męża później, bo jestem mądrzejsza smile
Mój mąż sam często mówi: "wiesz co, spotkaj się z x (tu pada imię któregoś z moich przyjaciół - płeć bez znaczenia), zobaczysz co Ci doradzi". I nie uważam, że to jest "luźny związek" to jest fajny i zdrowy związek według nas, w którym nie ma strachu i chęci kontroli drugiej strony.
Może mój Mąż o moich kumpli nie jest zazdrosny, bo mnie dobrze zna. Zna też większość z nich. Może to nie bez znaczenia smile

PerAsperaAdAstra napisał/a:

Mnie zraziło jak mój facet pozwolił, by jego "przyjaciółeczka" siadała mu na kolanach. A zdjęcie robił im jej facet. Jak dla mnie zaznaczam, paranoja.

No widzisz, ale jakoś jej faceta to nie zraziło smile Jak myślisz dlaczego? smile
Według mnie dużo zależy od tego czy ktoś widzi w tym podtekst i czy chce go widzieć, bo to mogą być zwykłe kumpelskie wygłupy. Najczęściej jeśli ktoś traktuje każdą relację między kobietą a facetem za potencjalnie seksualną i zagrażającą, to będzie mu się to kojarzyło zawsze z jednym, a jeśli nie, to niekoniecznie.

Ja uważam, że można poza związkiem przyjaźnić się z kimś odmiennej płci i jest to w porządku, jeśli obie strony to akceptują i jeśli zna się własne granice. A są tacy co uważają, że absolutnie nie da się. I stąd pewnie podstawa różnicy w poglądach.

61 Ostatnio edytowany przez kama13 (2013-06-18 18:46:45)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Jak jest luźno w związku to też wcale nie daje gwarancji sukcesu. U nas było właśnie luźno, wychodziliśmy często razem i często osobno. I tak czy siak chłopak zakochał się w innej.

A dzisiaj twierdzi, że po tym jak mu dałam szansę na powrót (o którą on prosił) to nie zrobiłam nic, żeby ratować nasze małżeństwo i on nie będzie nic załatwiaj w sprawie rozwodu bo mnie kocha! Brak słów......Tamtej wyznaje miłość, opisują swoje łóżkowe sceny a mnie kocha....Trudno, poświęcę się i sama zacznę organizować rozwód - oby jak najszybciej uratować się od tego wariata.

62

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

kama bo są mężczyźni co by chcieli mieć i rybkę i akwarium.
Tacy poligamiści smile

Szarlot, jasne że to zależy od tego czy się znacie. Po za tym, jeśli Twój facet nic przed Tobą nie ukrywa to znaczy, że do ukrycia nic nie ma i jest wobec Ciebie w porządku i macie do siebie zaufanie.
Ale jak nie zna się tej "drugiej" w dodatku na wszystko ma się hasło, żeby czasem partnerka broń Boże nie zobaczyła co on wypisuje, to sam prowokuje do zazdrości, ciekawości i czuć,  że czai się i jest coś nie tak.
Jak facet jest lojalny to czemu nie. Ale jak lubi sobie poflirtować, a niestety po świecie chodzi pełno naiwnych i napalonych ci*** które jeszcze bardziej podnieca fakt, że facet ma żonę lub dziecko, bo ona będzie bawić się w zdobywanie.
Mało tutaj takich na forum? takich co jak pojawia się problem w związku to od razu chcą pocieszać i być dobrymi "przyjaciółeczkami"? wylęgają się jak grzyby po deszczu.

63 Ostatnio edytowany przez Szarlot (2013-06-18 19:02:00)

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
kama13 napisał/a:

Jak jest luźno w związku to też wcale nie daje gwarancji sukcesu.

No pewnie, że nie daje smile Jedyne co jest pewne w życiu to to, że umrzemy smile

kama13 napisał/a:

U nas było właśnie luźno, wychodziliśmy często razem i często osobno. I tak czy siak chłopak zakochał się w innej.

No i to jest właśnie przekroczenie tej granicy. Jeśli czuję, że się kimś zauroczyłam, to nie dopuszczam do zakochania. Zakochanie rodzi się w głowie. Zaczynasz częściej o kimś myśleć, pisać, spotykać się..... a to już niebezpieczne i nie powinno się zdarzyć. Twój mąż przesunął tę granicę o wiele za daleko...

No ale zrobił się off top.

Wracając do problemu Zagubionej i jej planowanej wieczornej rozmowy...

szerek napisał/a:

Spytaj się go po prostu, czy on uważa że jesteś kobietą jego życia? zobaczymy co powie. Jeśli powie, że nie wie, to spytaj się dlaczego z Tobą jest i czemu Ci głowę zawraca?

To jest bardzo dobre i rzeczowe pytanie. Ciężko mu będzie ukryć prawdziwe emocje....

szerek napisał/a:

Mało tutaj takich na forum? takich co jak pojawia się problem w związku to od razu chcą pocieszać i być dobrymi "przyjaciółeczkami"? wylęgają się jak grzyby po deszczu.

No pewnie szerek, ale to nadal jest decyzja faceta w tym przypadku, na ile takiej "przyjaciółeczce" pozwoli smile jak jej da jasno do zrozumienia, że nic z tego, to co ona biedna może smile
Niestety zbyt dużo jest facetów (kobiet zresztą też), którzy lubią przeglądać się w oczach innych kobiet...... i potem kompletnie się w tym zatracają, zacierają im się granice..... Nie potrafią powiedzieć sobie: "dobra, tutaj stop, bo robi się niebezpiecznie".

64

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
zagubionaxx napisał/a:
Szarlot napisał/a:

Tak właśnie napisała Zagubiona, że " (...) z rozwodem ciężej, jeśli ktoś go nie uznaje." No właśnie smile Rozwód to delikatna sprawa. Sprzedaż mieszkania to po prostu formalność i już.

Tak dokładnie o to mi chodzi. Że wtedy zachował się tak jakby się przestraszył, że skoro ślub to już na zawsze razem, do końca życia z moimi wadami (raczej nikt nie bierze ślubu z myślą, że w razie czego się rozwiedziemy). A mieszkanie to tylko coś nabytego, w naszym przypadku wiadomo co z jego losem, więc nie jest to nic wiążącego na całe życie.

Faktem jest, że w kontaktach z koleżanką zdecydowanie przesadza, ale proszę, nie róbmy też z niego jakiegoś playboya, który żadnej nie przepuści, bo taki nie jest. Tak jakby czuł potrzebę zainteresowania drugą stroną, a skoro to mężatka to myśli, że wszystko w porządku, bo przecież wiadomo, że o nic więcej nie chodzi. Aczkolwiek jak dla mnie to nigdy nie wiadomo. Nie znam tej dziewczyny. Ale i tak jej nie lubię już sad Pewnie uważa, że jest ładna, bo raczej nie pisze się tak do dziewczyn, które uważa się za nieatrakcyjne.

To, że mnie "kocha bez pewności" - cokolwiek to znaczy ;/ to drugi problem.

Jak czujesz się na siłach to rozmawiaj, powiedź otwarcie co Cie boli, jak Ci jest z tym źle. Jeśli nie będzie chciał tego uszanować i dalej będzie twierdził, że takie sms-y nic nie znaczą i że tego nie skończy to niestety ale chyba będzie tak jak u mnie.....Trzymam kciuki!

65

Odp: gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?
Szarlotkanagorąco napisał/a:

Ja bym go rzuciła.
Facetowi nie zależy na Tobie. Faceci zaangażowani w swój związek nie szukają kontaktów z koleżankami poza pracą . A jak mają jakąś koleżankę ze studiów czy z liceum to się z nią umawiają raz miesiąc lub 3 razy w roku.
Czy ty masz jakąś koleżankę, z którą tak esemesujesz i spędzasz tyle czasu na komunikatorze?
Jego zachowanie to przejaw totalnego braku szacunku w stosunku do Ciebie, i jasny komunikat, że nie jest on autentycznie zaangażowany w wasz związek. Gdyby koleżanka była wolna to pewnie zostawiłby Cię dla niej. A ona też jako mężatka to nie powinna się tak wdzięczyć do obcego faceta. Chore. Oboje sobie robią jaja i z Ciebie i z męża tamtej.A on to Ciebie ma za idiotkę, której można byle kit wciskać. I moim zdaniem to nie chodzi o tą koleżanką tylko o to , iż on nie traktuje Cię poważnie. Jak zniknie ta, to zaraz pojawi się inna.

Popieram całkowicie.. on robi Cię w balona i pewnie w myślach się śmieje, że tak naiwnie wszystko kupujesz i nie potrafisz tupnąć nogą.. To żałosne.. W życiu bym na to nie pozwoliła...

Posty [ 1 do 65 z 67 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » gdzie się kończy koleżeństwo, a zaczyna flirt?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024