Co Was denerwuje w klientach? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Co Was denerwuje w klientach?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 40 ]

Temat: Co Was denerwuje w klientach?

Zakładam ten wątek nie tylko dlatego, żeby się wyżalić i pośmiać, ale też po to, że jeśli ktoś następnym razem będzie chciał urządzić awanturę sprzedawcy niech pomyśli, że to też człowiek tongue!!! Na co dzień pracuję w salonie odzieżowym jednej ze znanych polskich marek, więc mamy ściśle określone standardy co do obsługi klienta i musimy się ich trzymać. Mamy być uśmiechnięte, pomocne i wyrozumiałe, choć klient nieraz nas ochrzani za własna niewiedzę tongue.

Byłam świadkiem różnych dziwnych sytuacji, które prawie wyprowadziły mnie z  równowagi:
-Klientka zadzwoniła do naszego salonu z awanturą, że nie dzwoniliśmy do niej w sprawie jej reklamacji (wg przepisów- po zgłoszeniu reklamacji klient sam musi zadzwonić i zapytać czy została rozpatrzona), podała mi numer zgłoszenia, którego nie mieliśmy w salonie. Gdy jej o tym powiedziałam, stwierdziła że robię z niej idiotkę, że jestem niekompetentna i że chce rozmawiać z kierownikiem. Oczywiście z uśmiechem na ustach podałam jej do telefonu kierowniczkę, której też zrobiła awanturę. Po czym kierowniczka już mocno wkurzona zapytała do jakiego salonu chciała się dodzwonić i okazało się, że nie do naszego, tylko do Przemyśla tongue. Ale oczywiście za swoje zachowanie owa klientka nie przeprosiła.

-W miniony weekend mieliśmy 20% zniżki na cały asortyment i 30% na kupon z Facebooka, więc w naszym salonie były prawdziwe tłumy. Jedna z klientek chciała zrealizować kupon z Facebooka, ale wydrukowała niewłaściwy z napisem "kliknij, aby wydrukować". Więc uprzejmie powiedziałam jej, że trzeba było po prosty kliknąć na kupon i wydrukować następny jaki się pojawi, a tego nie mogę przyjąć bo muszę mieć kod kreskowy, żeby go zeskanować w kasie, ale że mogę jej wbić te 20%, które normalnie naliczaliśmy. A ona do mnie z tekstem, że nie dość że nie mogła znaleźć tego kuponu na Facebooku (jakbym to ja było administratorem ogólnopolskiego konta naszego salonu na FB), to jeszcze domagała się zrealizowania tego kuponu, którego nie mogłam wbić na kasę! Oczywiście zrobiła mi awanturę przy klientach i powiedziała że nie powinnam tu pracować. Oczywiście za swoją pomyłkę nie przeprosiła, bo to moja wina, że wydrukowała sobie zły kupon...:P

Takie sytuacje zdarzają się niemal codziennie, ale przynajmniej dzięki temu stajemy się odporniejsze na krzyki, wrzaski i wulgaryzmy klientów. Co mnie jeszcze w nich wkurza:

- pozostawianie po sobie okropnego bałaganu na salonie i wychodzenie z założenie, że "ONA sobie posprząta, bo jej za to płacą". Owszem, płacą mi za dbanie o salon, ale sprzątam nie dla pieniędzy tylko dlatego, że lubię mieć wokół siebie porządek. A robieniem bałaganu klienci po prostu okazują nam brak szacunku,
-zabieranie do przymierzalni po kilkanaście rzeczy do przymierzenia a następnie rozrzucanie ich na podłodze,
-podczas kasowania niektórzy klienci przypominają sobie, że coś mają jeszcze dokupić i przeczesują salon jeszcze raz nie zważając na to, że blokują kasę i za nimi robi się kolejka. A gdy wycofam ich transakcję i skasuję innych, to mają pretensję, bo przecież oni byli pierwsi.
-gdy odmawiamy klientom zdjęcia ubrań z manekinów na witrynie (oczywiście tłumaczymy że nie możemy tego zrobić, bo witryny muszą być spójne na terenie całego kraju, ale oczywiście możemy im te ubrania zarezerwować) robią nam karczemną awanturę, jakby te durne przepisy to była nasza wina. Jedna z klientek po takiej odmowie sama ściągnęła sobie ubranie z manekina (czego nie zauważyłam, bo mieliśmy duży ruch) i chciała, żebym jej to ubranie skasowała...
- klienci wychodzą z założenia, że sprzedawcy są przyczyną całego zła na świecie, że nie chcą im pomóc w zakupach a jedynie przeszkodzić.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
moNniaaaa napisał/a:

-Klientka zadzwoniła do naszego salonu z awanturą, że nie dzwoniliśmy do niej w sprawie jej reklamacji (wg przepisów- po zgłoszeniu reklamacji klient sam musi zadzwonić i zapytać czy została rozpatrzona),

Jeżeli reklamowała na podstawie ustawy 27.07.2012 o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej art. 9 pkt. 3 "3. Jeżeli sprzedawca, który otrzymał od kupującego żądanie określone w ust. 1, nie ustosunkował się do tego żądania w terminie 14 dni, uważa się, że uznał je za uzasadnione."
Natomiast nagminne jest, że w sklepach sprzedawcy nie chcą przyjmować reklamacji na podstawie ustawy, tylko namawiają na gwarancję producenta, bo tutaj jest wolna amerykanka, można czekać i czekać na odpowiedź i generalnie ciężko udowodnić, że wina jest po stronie producenta, że produkt jest wadliwy. W przypadku ciuchów - chyba tak samo to działa.

A tak poza tym nie jest to wdzięczna praca sad

3

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Mnie strasznie razi taka roszczeniowa postawa ludzi w stosunku do pracowników np. sklepu. Myślą, że jak przyszli coś kupić, to powinno się im w dupę włazić niby brytyjskiej Królowej.

Kij niestety ma dwa końce - jak widzę znudzoną, olewającą, nie potrafiącą, albo niechcącą mi pomóc ekspedientkę, jak wchodzę do sklepu i mam wrażenie, że zaraz ktoś rzuci "czego tu?!" to mnie krew zalewa. Skoro ktoś bierze za to pieniądze, to powinien rzetelnie swoją pracę wykonywać, albo znaleźć taką, która nie wymaga kontaktu z ludźmi. Ja nie potrzebuję nie wiadomo jakiej atencji ze strony sklepowego personelu, ale mam prawo być obsłużona sprawnie, bez robienia łaski, obrażonej miny i podobnych fochów.

4

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

"Rany boskie jak wy tu drogo macie, u konkurencji jest taniej"...

Nic mnie tak nie denerwuje jak stwierdzenie tego typu. Klienci przywykli do cen z marketów (branża budowlana i ogrodnictwo) i nie potrafią uszanować, albo chociaż przemilczeć tego, że cena w małym sklepiku pana Kazia jest taka a nie inna - nie pasuje, nie kupuj i nie komentuj.

A wśród młodszej klienteli zabija mnie argument - "na allegro jest taniej".

5

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
Averyl napisał/a:
moNniaaaa napisał/a:

-Klientka zadzwoniła do naszego salonu z awanturą, że nie dzwoniliśmy do niej w sprawie jej reklamacji (wg przepisów- po zgłoszeniu reklamacji klient sam musi zadzwonić i zapytać czy została rozpatrzona),

Jeżeli reklamowała na podstawie ustawy 27.07.2012 o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej art. 9 pkt. 3 "3. Jeżeli sprzedawca, który otrzymał od kupującego żądanie określone w ust. 1, nie ustosunkował się do tego żądania w terminie 14 dni, uważa się, że uznał je za uzasadnione."
Natomiast nagminne jest, że w sklepach sprzedawcy nie chcą przyjmować reklamacji na podstawie ustawy, tylko namawiają na gwarancję producenta, bo tutaj jest wolna amerykanka, można czekać i czekać na odpowiedź i generalnie ciężko udowodnić, że wina jest po stronie producenta, że produkt jest wadliwy. W przypadku ciuchów - chyba tak samo to działa.

A tak poza tym nie jest to wdzięczna praca sad

Mimo wszystko lubię swoją pracę smile. Jeśli chodzi o reklamacje, to mamy obowiązek przyjąć wszystkie, a to czy zostanie rozpatrzona zależy od kierownika salonu.

6

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Nie wiem jak to wyglądało z drugiej strony, ale wiele lat temu zdarzyło mi się kupować zmiemniaki, poprosiłam o duże, a pani się oburzyła, że ona nie będzie wybierać i brudzić sobie paznokci lol
To był duży nietakt?

Albo jak kupowałam podkładkę chłodzącą zapytałam się gościa jak głośno pracuje, na co on mi odpowiedział, że "cicho, bo jest podłączony przez USB". Generalnie w innych sklepach tej sieci zazwyczaj byli kompetentni doradcy, a ten chyba nie słyszał o dB, czy może uznał, że kobieta nie może wiedzieć o takich tajemnych zagadnieniach ze świata techniki. Czemu czasem sprzedawcy mówią głupoty? Czemu nie mogą powiedzieć "nie wiem", "sprawdzę", albo coś w tym stylu.

Generalnie to jestem pod wrażeniem ludzi, którzy pracują szczególnie w takich huczący-błyszczących-śpiewających-świecących megacentrach handlowych. Ja po kilku min. przebywania w takim otoczeniu mam ochotę uciekać.

7

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Czego nie lubię?

- braku kultury i brak higieny
- totalny brak myślenia
- postawa "ja mogę wszystko, a Pani i tak musi być dla mnie miła"

8

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Pracowałam kiedyś w dużym sklepie z ciuchami, butami, akcesoriami i bóg wie czym jeszcze. To co mnie wkurzało to nagminne pozostawianie po sobie syfu, zwłaszcza na dziale z butami. Pani sobie przymierzyła buty i zostawiła na środku sklepu. Kolejna widząc tą poprzednią robi dokładnie to samo. Zdarzało się, że musiałam mój dział zostawić na godzinę, bo musiałam postać na przymierzalni, wracam i co widzę? Dosłownie górę butów, jedne na drugich centralnie na środku podłogi. Tak naprawdę moja praca polegała głównie na zbieraniu rzeczy z podłogi, nie miałam zbyt wiele czasu na doradzanie klientom, a Ci jeszcze oburzeni, że czasu nie mam. No nie mam, a to wina klientów właśnie. Jakby po sobie sprzątali to bym miała czas, by im doradzać. Z kolei na przymierzalni wkurzali mnie ludzie, którzy nie wieszali rzeczy z powrotem na wieszaki.. Nie mówię o pięknym powieszeniu tak, żeby ładnie wyglądało, po prostu powiesić, żeby nie spadło i oddać. Ja wtedy wieszam obok na statyw i później poprawiam, sortuję według działu etc kiedy mam czas. A często czasu nie mam, bo mam kolejkę do przymierzalni, muszę sprawdzić zabezpieczenia na ciuchach i dać odpowiedni numerek. I jakie oburzenie wywołuje grzeczna prośba o odwieszenie ciuchów na wieszak, omg. Bardzo często słyszałam odpowiedź, że moją pracą na przymierzalni jest wieszanie ciuchów. Na co odpowiadałam, że moją pracą jest sprawdzanie zabezpieczeń, wydawanie numerków i sortowanie ciuchów, bo na wieszanie rzeczy nie mam zwyczajnie czasu (tak zresztą twierdzili moi przełożeni). Wiele osób tego nie rozumiało, ale mi się naprawdę często zbierało tyle ciuchów na ladzie, że spadały na podłogę. Na ceny też mi ludzie narzekali i w ogóle wszystko jest moją winą, a to zła jakość ciucha/buta, a to nie podoba się ustawienie regałów, naprawdę wszystkiego się potrafili przyczepić.

W restauracji wkurza mnie buractwo i traktowanie mnie jak niewolnicę. Jestem kelnerką, do cholery, nie służącą i nic nie muszę. I nie, nie rozdwoję się, jeśli dwie osoby proszą mnie o pomoc równocześnie, a to ludziom bardzo ciężko zrozumieć. Dużo osób nie zaczaiło także, że restauracja to nie McDonald's i na jedzenie trzeba trochę poczekać, to samo tyczy się rachunku. Często mam inne rzeczy, które muszę zrobić najpierw (typu mam stolik na 10 osób i muszę iść kilka razy do kuchni po żarcie) i rachunek dostarczam przy okazji jak mam po drodze. Jak nie mam po drodze to muszą ludzie te 2 minuty poczekać. Najbardziej mnie bawią ludzie, którzy wiedzą, że np. idą do kina na godzinę 19.00 i proszą o rachunek 18.55 i są zbulwersowani, że co tak długo mi zajęło, że oni się spieszą, że powinnam im rachunek przynieść natychmiast. To trzeba było o rachunek wcześniej poprosić albo mnie o tym fakcie uprzedzić.

9

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

A propos restauracji to dzisiaj o mało nie wyszłam z siebie - facet miał wobec kelnerki tak roszczeniową postawę, że miałam ochotę odejść od stolika, przy którym jadłam obiad i powiedzieć żeby przestał męczyć bułę i się zachowywał jak człowiek. Wymyślał i wybrzydzał jak małe dziecko, zamiast wybrać coś z karty, marudził, klaskał na kelnerkę jak ostatni cham.
Z drugiej strony jak się pytam, czy np. kaczka jest z ananasem świeżym, czy z puszki, to powinnam dostać od kelnerki na ten temat odpowiedź, a nie zdumioną, albo oburzoną minę. Mam prawo wiedzieć, skoro za to płacę.

10

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
kaisa_malene napisał/a:

Pracowałam kiedyś w dużym sklepie z ciuchami, butami, akcesoriami i bóg wie czym jeszcze. To co mnie wkurzało to nagminne pozostawianie po sobie syfu, zwłaszcza na dziale z butami. Pani sobie przymierzyła buty i zostawiła na środku sklepu. Kolejna widząc tą poprzednią robi dokładnie to samo. Zdarzało się, że musiałam mój dział zostawić na godzinę, bo musiałam postać na przymierzalni, wracam i co widzę? Dosłownie górę butów, jedne na drugich centralnie na środku podłogi. Tak naprawdę moja praca polegała głównie na zbieraniu rzeczy z podłogi, nie miałam zbyt wiele czasu na doradzanie klientom, a Ci jeszcze oburzeni, że czasu nie mam. No nie mam, a to wina klientów właśnie. Jakby po sobie sprzątali to bym miała czas, by im doradzać. Z kolei na przymierzalni wkurzali mnie ludzie, którzy nie wieszali rzeczy z powrotem na wieszaki.. Nie mówię o pięknym powieszeniu tak, żeby ładnie wyglądało, po prostu powiesić, żeby nie spadło i oddać. Ja wtedy wieszam obok na statyw i później poprawiam, sortuję według działu etc kiedy mam czas. A często czasu nie mam, bo mam kolejkę do przymierzalni, muszę sprawdzić zabezpieczenia na ciuchach i dać odpowiedni numerek. I jakie oburzenie wywołuje grzeczna prośba o odwieszenie ciuchów na wieszak, omg. Bardzo często słyszałam odpowiedź, że moją pracą na przymierzalni jest wieszanie ciuchów. Na co odpowiadałam, że moją pracą jest sprawdzanie zabezpieczeń, wydawanie numerków i sortowanie ciuchów, bo na wieszanie rzeczy nie mam zwyczajnie czasu (tak zresztą twierdzili moi przełożeni). Wiele osób tego nie rozumiało, ale mi się naprawdę często zbierało tyle ciuchów na ladzie, że spadały na podłogę. Na ceny też mi ludzie narzekali i w ogóle wszystko jest moją winą, a to zła jakość ciucha/buta, a to nie podoba się ustawienie regałów, naprawdę wszystkiego się potrafili przyczepić.

W mojej ulubionej sieciówce zawsze biorę przemysłowe ilości ciuchów do zmierzenia. Pani stoi w przymierzalni i pyta czy mi coś donieść. Jeśli nie chcę to pani odbiera ode mnie ciuchy,które zmierzyłam i odwiesza.Fajna,nie?:)
W większości sklepów sama odwieszam,choć przyznam,że nie zawsze na miejsce z którego wzięłam bo zwyczajnie nie pamiętam.

11

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
WitchQueen napisał/a:

A propos restauracji to dzisiaj o mało nie wyszłam z siebie - facet miał wobec kelnerki tak roszczeniową postawę, że miałam ochotę odejść od stolika, przy którym jadłam obiad i powiedzieć żeby przestał męczyć bułę i się zachowywał jak człowiek. Wymyślał i wybrzydzał jak małe dziecko, zamiast wybrać coś z karty, marudził, klaskał na kelnerkę jak ostatni cham.

Ehh, i mi zdarzają się tacy klienci i wtedy naprawdę mam ochotę rzucić ten fartuch na podłogę, podeptać, powiedzieć "sam sobie pan żarcie przynieś" i iść w cholerę tongue Trzeba było do niego podejść, na pewno byś tym uradowała tą biedną kelnerkę big_smile

WitchQueen napisał/a:

Z drugiej strony jak się pytam, czy np. kaczka jest z ananasem świeżym, czy z puszki, to powinnam dostać od kelnerki na ten temat odpowiedź, a nie zdumioną, albo oburzoną minę. Mam prawo wiedzieć, skoro za to płacę.

Tu się zgadzam, kelnerka powinna Ci na takie pytanie odpowiedzieć. A jeśli nie wie to powinna pójść i spytać kucharzy. Ja też nie wiem jak dokładnie wszystko jest przyrządzane, ale jeśli ktoś mnie pyta to idę się dowiedzieć.

gojka102 napisał/a:

W mojej ulubionej sieciówce zawsze biorę przemysłowe ilości ciuchów do zmierzenia. Pani stoi w przymierzalni i pyta czy mi coś donieść. Jeśli nie chcę to pani odbiera ode mnie ciuchy,które zmierzyłam i odwiesza.Fajna,nie?.

Wiesz, to bardzo zależy od sklepu. Ja jak stałam na przymierzalni to się z niej nie mogłam ruszyć ani na chwilę i kropka. Jak chciałam iść siku to musiałam kogoś z działu zawołać, żeby mnie zastąpił. Więc jakbym miała inne zasady w tamtym sklepie to pewnie też bym robiła jak ta fajna pani, ale zasady to zasady i nie ja o tym decyduję, tylko mój szef. Każą stać i kontrolować wszystko to to robię.

gojka102 napisał/a:

W większości sklepów sama odwieszam,choć przyznam,że nie zawsze na miejsce z którego wzięłam bo zwyczajnie nie pamiętam

I wtedy lepiej jest oddać do przymierzalni, bo potem pani będzie i tak musiała te "niepasujące" do działu ciuchy pozbierać i przenieść do odpowiedniego. A jak jej wrzucisz na wieszaczek w przymierzalni to nie będzie tego ciucha musiała potem szukać wink Oczywiście nie można wymagać, że klient takie rzeczy wie, ale skoro już o tym wspominasz to mówię.

12

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Kaisa- tylko,że w mojej ulubionej sieciówce nie ma takiego wieszaczka w przymierzalni. Generalnie za dużo klientów tam nie bywa.Przynajmniej wtedy kiedy ja przychodzę więc może i panie mają czas tak koło mnie "skakać".Poza tym kiedy już idę do sklepu kupuję dużo, żeby mieć to  z głowy:)I panie sprzedawczynie wiedzą, że wyjdę z paroma siatkami.Wiem,że mogą osłabiać paniusie co narobią zamieszania,nabiorą mnóstwo ciuchów do przymierzenia,wydziwiają,sprzedawczynie się nabiegają bo podaj jej to i tamto a i tak nic w końcu nie kupią i jeszcze stwierdzą: no u was to nie ma co kupić.

13 Ostatnio edytowany przez nbm (2013-06-05 23:39:52)

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Parę tygodni temu byłem w pewnym sklepie. Przeglądałem kolekcje, Pani standardowo zapytała czy w czymś pomóc. Odpowiedziałem to, co zwykle mówię. Nie, dziękuję. Póki co oglądam. Następnie wybrałem parę wieszaków, wziąłem wszystko na raz do przymierzalni i zaczęły się przymiarki. Kupiłem 4 rzeczy, resztę odwiesiłem tam, gdzie wisiały a Pani przy kasie z uśmiechem: no to się Pan sam obsłużył tongue Ułomny nie jestem, rozmiary są napisane, więc w czym problem? wink

Co do kelnerek/kelnerów to szanuję ich pracę, ale do szału doprowadzają mnie sytuacje z pomyleniem dań. W moim przypadku zazwyczaj mylą się kelnerzy. Mówię głośno i wyraźnie, że to danie ma być z ryżem. Przychodzi co do czego po 20 minutach oczekiwania, że zamiast ryżu są frytki.
W pewnym mało znanym, kameralnym lokalu mam wrażenie, że jedna kelnerka traktuje mnie priorytetowo. Zawsze uśmiech, od razu przychodzi z menu. W trakcie przychodzi i pyta, czy coś jeszcze podać, czy smakowało. Bardzo miła i profesjonalna obsługa. Kiedy są inne kelnerki zawsze muszę sam mówić co chcę, bo jak przyjdzie zabrać talerze to nawet słowem się nie odezwie. Widocznie jednym zależy na kliencie, innym mniej lub wcale. Pomijam sytuacje kiedy jest pełne obłożenie.

Znam też sytuację z drugiej strony. Denerwują mnie klienci, którzy marudzą i wymyślają, a i tak w duchu wiem, że nic nie kupią. Absorbują mój czas przez co inni na tym tracą. No i pytanie o rabat przed zakupem tongue

14 Ostatnio edytowany przez YOGI bear (2013-06-06 00:19:40)

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Czasem klienci zgłaszają "wesołe" reklamacje big_smile.

Przykłady:

Facet przynosi budzik w czterech kawałkach.
- Co się stało? - pytam grzecznie.
- Sprzedajecie dziadostwo. Ten budzik sam zeskoczył z szafki i się rozbił. Jest gwarancja, to niech mi pan natychmiast da inny.

Klient przynosi wielką wieżę stereo.
- Co się stało?
- Nic.
- To dlaczego pan przyniósł tą wieżę?
- Bo mi się znudziła.
- Jak to się panu znudziła?
- No ma już prawie rok i przestała mi się podobać. Mam prawo ją oddać.
- Przepraszam, ale żeby przyjąć reklamację, to muszę wpisać jej konkretną przyczynę.
- To niech pan pisze, że nie pasuje do moich nowych mebli.

Może byłoby to śmieszne gdyby klient nie pojechał z tą sprawą do przedstawiciela Federacji Praw Konsumenta, a potem do PIH-u sad.

Wspaniali sa też klienci, którzy przychodzą w kilka dni po dokonaniu zakupu i chcą oddać towar, bo gdzie indziej kupili taniej.

15

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Też jestem sprzedawczynią i uważam ,że mam nawet troche gorzej,ponieważ musze czasem radzić sobie z klientami np pod wpływem alkoholu lub innych środków (  lepiej nie wnikać jakich ;/ ) ,także są dni kiedy nie lubie swojej pracy,ale muszę zaznaczyć ,że przez takie "incydenty" człowiek staje się silniejszy i pewniejszy siebie i zna swoje wartości,dlatego kobietki trzeba sobie radzić i nie przejmować się trudną klientelą jak ja to nazywam wink Praca jest jaka jest i trzeba się z tego cieszyć, biorąc pod uwagę % bezrobocia w Polsce ;/ Pozdrawiam wink

16

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
YOGI bear napisał/a:

Może byłoby to śmieszne gdyby klient nie pojechał z tą sprawą do przedstawiciela Federacji Praw Konsumenta, a potem do PIH-u sad..

To może ta historia inaczej wyglądała?, przecież żaden prawnik z FK, czy PIH nie będzie się zajmował sprawą, że po roku użytkowania wieża przestała pasować do nowych mebli, bo niby jaka ustawa mówi o dopasowaniu sprzętu do mebli lol. Już na wstępie odrzuciliby taką sprawę.

17 Ostatnio edytowany przez YOGI bear (2013-06-06 22:00:06)

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
Averyl napisał/a:
YOGI bear napisał/a:

Może byłoby to śmieszne gdyby klient nie pojechał z tą sprawą do przedstawiciela Federacji Praw Konsumenta, a potem do PIH-u sad..

To może ta historia inaczej wyglądała?, przecież żaden prawnik z FK, czy PIH nie będzie się zajmował sprawą, że po roku użytkowania wieża przestała pasować do nowych mebli, bo niby jaka ustawa mówi o dopasowaniu sprzętu do mebli lol. Już na wstępie odrzuciliby taką sprawę.

Averyl: przez długi czas byłem z lokalną przedstawicielką Federacji Praw Konsumenta po imieniu big_smile. Nie dlatego, że się tak bardzo lubiliśmy, ale dlatego, że przynajmniej raz w m-cu słyszałem w słuchawce następujący tekst: Błagam, niech pan coś zrobi z tą kobietą. Ona mnie zamęczy. Ja już panu za ten towar sama zapłacę, tylko niech ona już tu nie przychodzi. big_smile. Oczywiście czasami ten tekst dotyczył mężczyzny big_smile.
Obie opisane historie są autentyczne, a telefon opisany powyżej rzeczywiście zdarzył się kilka razy sad.

Dodam kolejną historyjkę:
Klient przynosi do reklamacji radiomagnetofon.
- Proszę o wymianę, bo w tym sprzęcie coś warczy.
Po kolei wybieram wszystkie funkcje i usiłuję usłyszeć to warczenie.
- A kiedy dokładnie to panu warczy?
- Zawsze.

Z ciekawości wziąłem sprzęt do domu i przez dwa dni go "przesłuchiwałem" big_smile.
W następnym tygodniu przyszedł klient.
- I co? Usłyszał pan?
- Wie pan... jakoś mi się nie udało sad.
- Ale warczy!
- A kiedy pan słyszy to warczenie?
- Zawsze w nocy.
- Rooozumiem. Mieszka pan w centrum, czy w jakiejś spokojnej dzielnicy?
- W bardzo spokojnej. Nawet samochody rzadko jeżdżą.
- I słyszy pan ten warkot w nocy, gdy panuje zupełna cisza?
- O tak, właśnie.
- A jak sąsiadowi z dołu włącza się lodówka, to pan też to słyszy?
- Oczywiście! Nawet słyszę jak gmera nogą po dywanie!
.
Osobom nie znającym się na elektronice wyjaśnię, że każde urządzenie elektryczne zawierające transformator (obecnie się od nich odchodzi), wydaje cichutki dźwięk z owego transformatora. Tyle, że normalny człowiek, go nie zauważa smile.

18

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Ja jestem kelnerką i czego nienawidzę? Przede wszystki chlewu jaki zostawiają po sobie klienci, zwłaszcza rodziny z dziecmi i kobiety.
Z reguły mężczyźni częściej po sobie 'ogarniają'.
Ziemniaki na stole, pod, rozgniecione. Po prostu koszmar. Nie rozumiem jak można jesc jak świnia.Ohyda.

Poza tym, gdy ludzie krzyczą, z pretensjami, że to czy tamto niedosmażone/niedobre itd.
Ja sama będąc na ich miejscu byłabym zła, ale przecież kelnerka ma podac danie, a nie gotuje go.
Ja mogę przeprosic, zamienic danie/zwrot pieniędzy, ale przeciez do jasnej anielki nie moja to wina, jeśli kuchnia czasem nawali.

19

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
rebel napisał/a:

Ja sama będąc na ich miejscu byłabym zła, ale przecież kelnerka ma podac danie, a nie gotuje go.
Ja mogę przeprosic, zamienic danie/zwrot pieniędzy, ale przeciez do jasnej anielki nie moja to wina, jeśli kuchnia czasem nawali.

Każda osoba, która decyduje się na pracę przy obsłudze klient-firma domyślnie ma to dopisane do obowiązków. Pani w biurze, która obsługuje klientów ma to samo, tylko nie dostaje napiwków.

Natomiast zgadzam się z tobą, że ludzie stają się impulsywni, co na sercu to na języku, żadnej blokady, że tak "nie wypada", że "słoma z butów" wink, w końcu "płacę, to wymagam".

20

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Napiwki? No proszę Cię, nie żartuj. Jakie napiwki?
Jak pracuję pół roku, tak dostałam 3 razy napiwek z koleżakami.

21

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
rebel napisał/a:

Napiwki? No proszę Cię, nie żartuj. Jakie napiwki?
Jak pracuję pół roku, tak dostałam 3 razy napiwek z koleżakami.

A w moim sklepie dziewczyny często dostawały drobne napiwki smile (klienci przynosili im czasem nawet czekolady, albo owoce big_smile). Mi też się to parę razy zdarzyło, gdy obsługiwałem klientów. Prawdę mówiąc nie byłem pewny: jak mam się wtedy zachować big_smile.

22

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

rebel: jesteś kelnerką i nie dostajesz napiwków? To gdzie Ty do cholery pracujesz? tongue Mi się przez napiwki zwykle podwaja moja miesięczna pensja...

23

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Kaisa_malene, bardzo proszę sprawdź pocztę mailową lub jeśli adres podany na forum jest nieaktualny, to podaj mi, proszę, taki, na który mogę wysłać do Ciebie wiadomość.
Pozdrawiam serdecznie, Olinka

24

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
rebel napisał/a:

Napiwki? No proszę Cię, nie żartuj. Jakie napiwki?
Jak pracuję pół roku, tak dostałam 3 razy napiwek z koleżakami.

Nie wiem gdzie pracujesz, ale w W-wie, gdy jesteś kelnerką (i pracujesz tylko kilka dni w tygodniu), i nawet jak się dzielisz napiwkami z kucharzami to dostajesz 2x więcej niż podstawowa pensja.
Kuzynka pracuje na Krakowskim Przedmieściu - stać ją na opłacenie studiów, dorzuca się do mieszkania i jedzenia (żyje z matką), ciuchy, wyjazdy.

25

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Również miałam okazję pracować w gastronomii - głównie w okresie wakacyjnym (sezonowa restauracja nad polskim morzem) i przez prawie rok w kawiarni. Co mnie najbardziej denerwowało? Chyba brak uśmiechu i pozytywnego nastawienia klientów, brak cierpliwości - a człowiek się starał jak mógł! Czasem awantury o coś, co w ogóle nie zależało ode mnie. Szczerze mówiąc, gdybym nie pracowała w gastronomii to chyba bym nawet nie przypuszczała, że istnieją tacy nieżyczliwi i niesympatyczni ludzie! Na szczęście przeważająca większość osób jest miła i nawet gdy zdarzyła się jakaś pomyłka to starały się to zrozumieć smile
Pamiętam jak pracując w restauracji jakoś po maturze, coś niezbyt dobrze się czułam i kiepsko wyglądałam, a zapierdziel był duży (jak zwykle zresztą) - kilku klientów pytało się czy dobrze się czuję, czy pracuje od rana, bo wygląda pani na zmęczoną, jaka biedna pani. Generalnie ogólne współczucie, które miało swoje odbicie w formie pieniężnej - kilka stolików zostawiło mi spore tipy smile Zlitowali się nade mną, ale cóż.. było to miłe smile

26

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

wybrzydzanie mnie denerwuje

27

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Przypomniał mi się skecz dotyczący reklamacji: "Reklamacja czajnika" Kabaret Ciach - polecam ! smile

Nigdy nie pracowałam na stanowisku obsługi klienta, ale obserwując mogłabym wymienić zachowania przekraczające mój poziom cierpliwości : postawa roszczeniowa, krzyki, rozrzucanie towaru ( ostatnio w jednej ze znanych marek odzieżowych klient dosłownie "przewalił" pół towaru na środku sklepu ) to tak na szybko co zapadło mi w pamięci. Czyli właściwie wszystko o czym pisaliście.

Przypomniała mi się również taka sytuacja kiedy byłam u znajomego w sklepie z telefonami komórkowymi i przyszedł klient informując, że nie działa mu telefon a kupił go wczoraj ( pan miał ok 70 lat ) - sprzedawca wyjaśnił mu, że telefon nie jest naładowany i to z tego powodu nie działa. Pan podziękował, ale jeszcze wrócił i rzekł : " Proszę Pana a jak już Pan jest taki miły proszę mi powiedzieć jeszcze co to jest ten ODBLOK ? heheheh biedny nawet nie sprawdził tego telefonu, bo nie umiał odblokować ! - wiem , szanuję i rozumiem ale pomimo wszystko jakoś nie umiałam zachować powagi i szybko wyszłam - wówczas upewniłam się, że nie widzę siebie na stanowisku: obsługa klienta .

28 Ostatnio edytowany przez YOGI bear (2013-06-15 23:51:29)

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Dzisiaj klient obraził się na mnie, bo nie chciałem szukać figurki z działającym zegarem wśród pięknych figurek z zegarem, przecenionych na symboliczne 2 złote z powodu NIEDZIAŁANIA W NICH ZEGARA.
Tych nieprzecenionych (po 19,99) nie chciał sad.

29

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
KGB napisał/a:

Przypomniał mi się skecz dotyczący reklamacji: "Reklamacja czajnika" Kabaret Ciach - polecam ! smile

Nigdy nie pracowałam na stanowisku obsługi klienta, ale obserwując mogłabym wymienić zachowania przekraczające mój poziom cierpliwości : postawa roszczeniowa, krzyki, rozrzucanie towaru ( ostatnio w jednej ze znanych marek odzieżowych klient dosłownie "przewalił" pół towaru na środku sklepu ) to tak na szybko co zapadło mi w pamięci. Czyli właściwie wszystko o czym pisaliście.

Pracowałam przy obsłudze klienta w sklepie elektronicznym, w serwisie, tam to się dopiero potrafi dziać heh,ale bardzo polubiłam tą pracę pomimo niedogodności jaką stanowili wpienieni klienci:)

30

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Mnie denerwuje przede wszystkim to jak wchodze ledwo do sklepu i juz pytanie "w czym pomoc" ok wazne ze sie dba o klienta ale czasem bywa ze ja sama nie wiem czego chce "moze" wpadnie mi coś do oka i kupie. Również denerwuje mnie to jak zamawiam w knajpce ,czekam pól godz i mam po raz setny nie ostre sztućce, co kilka krotnie bylo mówione ale zero odzewu. I jak mam zjesc pizze ktora mam cala, jak ja pokroić ? A w tej knajpce jestem dość czesto ,jedzenie super ale chyba zaczne nosic swoje sztućce big_smile a i jeszcze jak widzę jak lalunia za lady łaskawie mi cos pokazuje, z niechęcią. P.s ochroniarz który chodzi za mna, krok w krok. W życiu nic nie ukradłam a czuje sie jak zlodziejka.

31

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Cisowianko, z tym pytaniem tak trzeba. A co jeśli sprzedawczyni trafi na tzw Tajemniczego Klienta? Od tego pytania często zależy premia sprzedawcy, a jak powszechnie wiadomo fajnie jest dostać premię. 

Ja co prawda nie mam ''przyjemności'' być w kontakcie z klientem face2face, ale jeśli dochodzimy do sedna (klient chce umowę), a w dniu kiedy przedstawiciel przyjeżdża podpisać umowę, a klient mówi, że nic takiego nie chciał/nie mówił, to trafia mnie szlag.
Dobrze, że rozmowy są nagrywane bo inaczej wychodziłabym na kłamcę albo naciągacza.

No, albo wkurza mnie to kiedy ktoś zaczyna ubliżać mi, albo kpić sobie z mojej pracy kwitując przedstawioną przeze mnie ofertę słowami np ''no i?'', ''no i co w związku z tym?''.
Szkoda, że ludzie, którzy często sami pracują, nie rozumieją tego, że ten 'ktosik' po drugiej stronie również...

32

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Też kiedyś u zarania dziejów pracowałam przy obsłudze klienta i zdarzyło się kilka osób, które popsuły mi humor. Tak naprawdę recepta na zachowanie równowagi jest prosta - trzeba pamiętać, że każdy jest człowiekiem - ma swoje lepsze i gorsze dni. W tym, że but się popsuł nie ma winy ekspedienta, często winy klienta też nie, więc warto po prostu sobie pomagać tak, żeby każdy był zadowolony.

Ostatnio zauważyłam, że im droższy sklep z ciuchami, tym bardziej wyniośli sprzedawcy, którzy robią łaskę idąc po inny rozmiar buta niż na wystawie - to też paskudne podejście. Jednak jak się pracuje z ludźmi, to warto być dla nich miłym.

33

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
WitchQueen napisał/a:

Mnie strasznie razi taka roszczeniowa postawa ludzi w stosunku do pracowników np. sklepu. Myślą, że jak przyszli coś kupić, to powinno się im w dupę włazić niby brytyjskiej Królowej.

Dokładnie o tym samym pomyślałam...

Albo to opieprzanie pracowników, że ceny wysokie, że brak towaru, że on specjalnie tu przyjechał kupić i czemu promocja nie obejmuje wszystkich sklepów, tzn czemu nie ma jej u nas? Mogłabym wymieniać i wymieniać...

34

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Mnie osobiście denerwuje również to jak dzwonią z oferta mowie nie dziekuje, osoba dalej nawija. Rozumiem ze za to maja prowizje ale ludzie skoro mowie nie dziekuje to znaczy ze to jest koniec naszej rozmowy. Również byl taki przypadek ze doradca dzwoni do starszej osoby ktora o Bożym świecie nie wie i co ? Naciągnęła na laptop i Internet. Bo parę razy kiwnela Glowa powiedziala tak i ta rozmowa byla nagrana noi to juz jest umowa. A później jest ciezko rozwiazac taka umowa bez kary.

35

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
cisowianka napisał/a:

Mnie osobiście denerwuje również to jak dzwonią z oferta mowie nie dziekuje, osoba dalej nawija. Rozumiem ze za to maja prowizje ale ludzie skoro mowie nie dziekuje to znaczy ze to jest koniec naszej rozmowy. Również byl taki przypadek ze doradca dzwoni do starszej osoby ktora o Bożym świecie nie wie i co ? Naciągnęła na laptop i Internet. Bo parę razy kiwnela Glowa powiedziala tak i ta rozmowa byla nagrana noi to juz jest umowa. A później jest ciezko rozwiazac taka umowa bez kary.

jak mogła naciągnąć bez podpisania umowy?

36

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Nie wiem czy wiesz ale obowiązuje również umowa słowna ,dzwonią i nagrywają. Pozniej wlasnie na ta umowę sie powołują. Od razu na początku rozmowy mówią ze rozmowa jest nagrywana. Sprzet przyszedl do domu , odebrala ta kobitka. Pozniej blankiety do wplat. Nie wiem czy cos podpisywala. Mowie to co slyszalam. Nie mowie ze wszyscy tacy są , ale to tez jest denerwujące jak cp i rusz dzwonią do Ciebie chociaz mówisz nie dziekuje, ostatnio powiedzialam ze jak będę chciala cos to sama pójdę do salonu.

37

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Wiem ze nagrywają ale taką słowną umowe to sobie mogą wsadzic wiadomo gdzie
Chociaz naiwnych niestety nie brakuje
Cp tak masz racje ,są natarczywi i nie rozumieją słowa nie,chociaz powtarzam je przez pol godziny rozmowy

38

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Ja pracuję w branży gastronomicznej w sieciówce, stanowisko kelnerka, w niewielkim mieście. U mnie na zmianie jako kelnerka jestem na tygodniu sama. Muszą wszystkie zamówienia przyjąć, nakryć do stolika, podać zamówienie, w międzyczasie odbierać zamówienia telefoniczne, nalewać sobie sosy, przecierać sztucce i wiele innych bzdetnych rzeczy, które tak naprawdę zabierają dużo czasu jeśli musisz je zrobić sama. W dodatku bar mamy bardzo niekorzystnie ustawiony tak, że jak nie ma mnie przy barze to nie widzę czy ktoś wychodzi lub wchodzi jeśli jestem chwilowo na zapleczu (np. za potrzebą wink ) Dlatego w naszym lokalu (jak w większości sieciówek) klient zamawia i płaci od razu przy zamówieniu przy barze. Rozumiem, że turyści mogą nie wiedzieć, więc szef wywiesił dwie kartki przy wejściu i przed barem, z prośbą, aby klienci składali zamówienia przy barze. Jeśli ktoś nie doczytał a nie wie jakie są zasady, to może przecież zapytać a ja odpowiadam grzecznie, że w naszym lokalu składa się zamówienia przy barze (dlatego też na napiwki nie liczę, bo baaaaardzo rzadko ktoś zostawi drobną resztę). Klient nie ma napisane na czole, że nie jest stąd a ja nie zawsze mam czas, żeby wyjść na salę i zapytać czy państwo chcą zamówić, a jeśli tak to zapraszam do baru. Spotkałam się z sytuacją, że oburzeni państwo po prostu wyszli, a potm czytam na stronie internetowej, że czekali 20 min na kelnerkę i nie była łaskawie podejść.
Denerwuje mnie też jak stoi kolejka przed barem, ja muszę odebrać telefon z zamówieniem, a Pan chrząka! żebym się pospieszyła! Przepraszam bardzo, ale ja muszę przyjąć każde zamówienie i odpowiedzieć na każde pytanie klienta telefonicznego. Niektórzy są bardzo wyrozumiali, ale niektórzy wywracają oczami 'ile można czekać?' To nie ja składam zamówienie, tylko klienci są tak niezdecydowani. Raz zdarzyło mi się w końcu powiedzieć, że 'to, że będzie mi pan chrząkał nad uchem to niczego nie przyspieszy, przykro mi, ale nie rozdwoję się'. Klienci pozostawiają syf na stolikach, potrafią wziąć wszystkie serwetki z serwetnika i wymazać je w sosie. Nie wspomnę o rozwrzeszczanych wycieczkach. Rozumiem, że to dzieci i chcą się pośmiać, ale jeśli proszę opiekunki, żeby trochę uspokoiły dzieci, bo ja doslownie nie słyszę zamówienia przez telefon, albo że biegają po sali, wpadają na mnie kiedy roznoszę jedzenie innym klientom, to potrafią jeszcze się na mnie wydrzeć, że to przecież dzieci! Ech, wiele by wymieniać. Niektórzy podziwiają i współczują, że sama muszę wszystko ogarniać, ale niektórzy naprawdę mają jeszcze ogromne pretensje za coś, na co ja nie mam wpływu...

39

Odp: Co Was denerwuje w klientach?

Nie wiem czy tylko mnie to denerwuje, ale wkurza mnie to, że ją do każdego na Pan i Pani, ale za to często spotykam się ze słowem od klientek tj: kochanie, dziewczyno.
Wiem, że na młodszą wyglądam, ale ja nie mam problemu z mówieniem do 20latków Pan i Pani.
W szczególności kobiety w wieku 50+ -75+ nagminnie tego używają. Słowo Pani tak ciężko przechodzi przez gardło.
Może powinnam się zwracać do klientek, które tak mówią,,Co żabciu podać?". Przecież to takie słodkie.

40

Odp: Co Was denerwuje w klientach?
Nina678 napisał/a:

Nie wiem czy tylko mnie to denerwuje, ale wkurza mnie to, że ją do każdego na Pan i Pani, ale za to często spotykam się ze słowem od klientek tj: kochanie, dziewczyno.
Wiem, że na młodszą wyglądam, ale ja nie mam problemu z mówieniem do 20latków Pan i Pani.
W szczególności kobiety w wieku 50+ -75+ nagminnie tego używają. Słowo Pani tak ciężko przechodzi przez gardło.
Może powinnam się zwracać do klientek, które tak mówią,,Co żabciu podać?". Przecież to takie słodkie.

Masz rację, to jest nietaktowne i po prostu niegrzeczne. Uważam, że nawet gdybyś miała lat 15, to masz prawo czuć się w takiej sytuacji niekomfortowo i sobie tego nie życzyć.

Osobiście lubię skracanie dystansu, ale na pewno nie ze strony zupełnie obcej osoby, która - nie wiedzieć czemu - samowolnie daje sobie przyzwolenie na spoufalanie się. W takiej sytuacji uznaję to za przekroczenie pewnej granicy i może mnie to jakoś drastycznie nie razi, ale na pewno co najmniej lekko irytuje. Choć i tu muszę przyznać, że nie u wszystkich.

Posty [ 40 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Co Was denerwuje w klientach?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024