Jestem z facetem prawie od roku. Od kiedy pamiętam zawsze miał jakiś dziwny problem z pieniędzmi. Oczywiście sam pracuje, całkiem dobrze zarabia. Dodam, że dla siebie nie oszczędza kasy, kupuje ubrania w centrach handlowych, na jedzenie też sobie nie żałuje. Gorzej, gdy jest ze mną... Śmiał się ze mnie, że kupuję ubrania w ciuch-landach, mówiłam mu, że taniej wychodzi i że można znaleźć naprawdę ciekawe rzeczy, podczas gdy on jest pozbawiony wyobraźni, bo kupuje wszystko co jest najmodniejsze, co wisi na wieszaku i nawet nie musi myśleć czy to do siebie pasuje czy nie... Mogę policzyć na palcach 1 ręki ile razy gdzieś wychodziliśmy... 2 razy poszliśmy na pizzę, gdzie ja zapłaciłam połowę kasy. 1 na kebaba, ale tu już on zapłacił... Nigdy nie zabrał mnie na obiad do restauracji, czy chociażby zwykłego "chińczyka", którego mam pod domem, jak chciałam tam pójść, to powiedział, że ma jedzenie w domu i nie będzie niepotrzebnie wydawał pieniędzy, dodam, że wtedy był u mnie, więc zmuszona byłam coś ugotować, a chciałam pójść do chińczyka, żeby nie gotować, chociaz w niedzielę... Zawsze jak do mnie przychodzi, to z pustymi rękami i dosłownie wyjada mi wszystko z lodówki... Jak ugotuję zupę, która mi wystarcza na cały tydzień, on zje za jednym zamachem. Mógłby przynieść od czasu do czasu coś do ugotowania chociażby, nie mówię już nic o tym, że mógłby przyjść z obiadem, albo czymkolwiek... Tym bardziej, że on je więcej ode mnie:] Ostatnio mu powiedziałam, że denerwuje mnie fakt, że zawsze przychodzi z pustymi rękami, powiedziałam, że mógłby jakiegoś kurczaka przynieść czy coś, żebym mogła ugotować, zwyczajnie poprosiłam o wsparcie finansowe, bo na niego nie wyrabiam... Sama nie zarabiam, jestem biedną studentką, utrzymuję się z marnego stypendium... Po tych słowach dziwnie spojrzał, jakby zmieszany, ale następnego dnia, jak przyszedł nie chciał nic jeść... Powiedział, że nie jest głodny, a zawsze był głodny o każdej porze jak do mnie przychodził! Powiedziałam, że mi przykro, że nie chciałam go wtedy uraziłam tymi słowami, pytałam, czy powiedziałam wtedy coś nie tak, on odparł, że nie, że wszytsko w porządku, po prostu nie jest głodny... Ale i tak tego nie rozumiem. Raz mi kupił kwiaty na dzień kobiet. Ok. Ale nigdy nie kupuje mi niczego bez okazji, mam tu na myśli jakąś drobną rzecz, świadczącą o tym, że myśli o mnie, że chciałby mi sprawić przyjemność. Jak byliśmy w centrm handlowym zobaczyłam stoisko z "szajsem" jak on to nazywa- tym szjsem były bransoletki, naszyjniki, tanie. Widział jak się cieszyłam na ich widok, sama sobie kupiłam. Nie oczekuję, żeby kupował mi prezenty, chciałabym, żeby po prostu pokazał, że lubi mi sprawiać przyjemność, chociażby czekoladkami, kwiatkami zerwanymi na łące... Nigdy nie wpadnie na tak "szalony" pomysł. Najlepsze były Mikołajki:) Miałam w torebce czekoladowego mikołaja, wiadomo, każdy daje każdemu drobny upominek:) Byłam u niego tego dnia przez cały dzień, mieliśmy dostęp do facebooka, a tam wiadomo- pełno zdjęć mikołajów, życzeń itp. itd. Było rzeczą nie możliwą, żeby tego nie zauważyć. Tymczasem on nie wspomniał ANI SŁOWEM o tym święcie, jakby był całkowicie tępy, nie wiem z innego kraju, jakby nie wiedział o istnieniu tego święta... Potem Boże Narodzenie, on pojechał do domu, ja też, więc prezentów nie było. Walentynki:) Oczywiście znów nic nie dostałam. Ja mu dałam dużego lizaka w kształcie serca, on tylko powiedział, że dla mnie nic nie ma. Było jeszcze takich kilka okazji, za każdym razem nic nie dostawałam, żadnej najdrobniejszej rzeczy. No i PUNKT KULMINACYJNY, kiedy już na prawdę się wkurzyłam. Przymykałam oko, na jego zachowanie, bo wiem, że jest oszczędny... Ale ta sytuacja pobiła rekord. Chciał żebym pojechała do niego do domu, powiedziałam wprost, że nie mam kasy, nie mam nawet na bilet, żeby pojechać do niego, powiedział, że mi pożyczy, oczywiście jak sie wcześniej dowiedział, że raczej kartą nie będę mogła sobie kupić biletu, bo sklep już jest zamknięty. Ok, pojechałam. Na drugi dzień rano zapytałam go, czy pożyczy mi znów na bilet, bo jak wie, nie miałam pieniędzy. Jak zwykle miał wielki z tym problem, zaczęło się jego gadanie, że nie jest moim tatusiem, że nie pracuję itp. itd. Rzygi. W końcu dał mi z wielkim żalem i bólem. Nie odzywałam się przez całą drogę, było mi zwyczajnie przykro, że żałuje dla mnie głupich 1,40zł... Nie odzywałam się przez kilka dni, nie chciałam się już spotykać z nim w ogóle. Ale on wydzwaniał, pisał, aż w końcu zobaczyłam go pod moimi drzwiami, okazało się, że czekał na mnie 3 godz. Siedział zapłakany, przepraszał mnie, za swoje egoistyczne zachowanie. Prosił o kolejną szansę. Przez jakiś czas miałam dystans do niego, jesteśmy pogodzeni, jest dla mnie dobry przez kilka dni, ale wątpię, żeby zmienił się w tej kwestii... Nie wiem czy to ma sens, jestem do niego bardzo przywiązana, ale szokuje mnie jego zachowanie. Nie odbierzcie mnie za jakąś materialistkę. Broń Boże. Ja po prostu po roku znajomości, gdzie jesteśmy już właściwie od niedawna oficjalną parą, (wcześniej też zachowywaliśmy się jak para, tyle, że nikt o nas nie wiedział) chciałabym, żeby mój facet się o mnie troszczył, żeby pokazywał, że myśli o mnie, żeby mnie czasem zaskoczył, żeby lubił mi sprawić przyjemność, ale też chciałabym, żeby i jemu sprawiało przyjemność dawanie komuś przyjemności, żeby to nie było z łaską... Dlaczego on taki jest? Powiedział, że mnie kocha, a tak się zachowuje...
[...]chciałabym, żeby mój facet się o mnie troszczył, żeby pokazywał, że myśli o mnie, żeby mnie czasem zaskoczył, żeby lubił mi sprawić przyjemność, ale też chciałabym, żeby i jemu sprawiało przyjemność dawanie komuś przyjemności, żeby to nie było z łaską... Dlaczego on taki jest? Powiedział, że mnie kocha, a tak się zachowuje...
A może po prostu za dużo byś chciała...?
Dla Ciebie czy dla mnie, to całkowicie normalne, że jeżeli jest okazja, to obdarowuje się bliską osobę upominkiem. Normalne jest też to, że od czasu do czasu pójdzie się na miasto coś zjeść, czy dołoży partnerowi, jak chociażby w Twojej sytuacji do biletu, jeśli mu zabraknie. Jednakże ludzie są różni, i nie każdy ma takie podejście. Generalnie rozumiem Cię, i będąc na Twoim miejscu zapewne też bym już nie wytrzymała i dobitnie powiedziała, co sądzę w tym temacie, ale to nie zmienia faktu, że Twój partner nie koniecznie jest w stanie spełnić Twoje "chcenia".
Za dużo bym chciała? A czy to jest tak wiele? Przecież chodzi tylko o gest, a nie o prezenty. O sam fakt! To nie kosztuje wiele, a sprawia dużo radości. To jest normalne, że wydaje mi się, że coś tu jest nie tak...
Powtarzam, dla Ciebie - i pewnie dla większości ludzi na świecie - to swego rodzaju standard, ale są osoby, które od norm odbiegają. Z różnych przyczyn.
Czyli powinnam to zaakceptować?
jeżeli Tobie to przeszkadza to nie akceptuj tego, proste i jakże genialne. JA mam odrobinę podobną sytuację, przynajmniej jeżeli chodzi o dochody, nie pracuję mam tylko stypendium, mój chłopak pracuje, ile zarabia nie wiem nie obchodzi mnie to (aczkolwiek koleżankom niektórym sie oczy zaświeciły jak powiedziałam, ze jest programistą- "o to na pewno dużo zarabia"). to on przychodzi do mnie, ja robię jedzenie, a że wole z nim spędzać czas, a nie stać przy garach, to jadę na mrożonkach- zapiekanki, albo szybkich banałach, parówki, kanapki itp Jak jest rodzicielka to obiad zrobi, mi by sie o tyle nie chciało, bo wole w tym czasie pobyć z chłopakiem, a nie kartofle strugać. Natomiast jego działką jest alkohol, to on kupuje piwo jak przychodzi do mnie i jakieś krakersy/ chipsy itp. Jak wychodzimy to on płaci, ja czasami zapłacę za piwo. Mi taki układ odpowiada. Jeżeli tobie nie odpowiada to mu o tym szczerze powiedz, bez wyrzutów, ot tak na luzie. Że po prostu Cię nie stać na żywienie go. A jak się sfocha, ze o nie jestem głodny, to powiedz i dobrze bo i tak mam pustą lodówkę.
Moim zdaniem on jest okropnym egoista i "burakiem". Tacy ludzie sie nigdy nie zmienia. Sknerstwo to okropna wada!!! Chcesz sie z nim jeszcze dlugo tak meczyc i znosic jego chamstwo i brak kultury?
Przeczytaj sobie watek na temat takich wlasnie facetow, na forum Gazety Wyborczej - Najbardziej skapy facet - ranking.
Pozdrawiam serdecznie
8 2013-05-14 20:32:25 Ostatnio edytowany przez WitchQueen (2013-05-14 20:39:13)
Czyli powinnam to zaakceptować?
Ja bym nie akceptowała. Skoro ty nie pracując myślisz o nim i kupisz mu choćby lizaka, cokolwiek, a on zarabia, na ciuchy sobie nie żałuje, Ciebie jeszcze wyśmiewa, że kupujesz nie w markowych sklepach, a 1,40zł na bilet żałuje, to nie daj sobie wmówić, że to jest w porządku. Też przerabiałam związek, gdzie chłopak na urodziny dał mi na odczepne jakąś głupią kiczowatą figurkę ze sklepu "wszystko za 2,50" i był oburzony, że się nie dorzuciłam do piwa skoro wzięłam od niego dwa łyki. Poza tym sama musiałam kupować prezerwatywy, bo on rzekomo "zapominał".
Mój obecny chłopak na drugiej randce zaskoczył mnie srebrną zawieszką, bo stwierdził, że wypada mi coś dać skoro się ze mną spotyka, a kwiaty w kinie nie będą najwygodniejsze. Oczywiście on mnie do tego kina zaprosił i on zapłacił za bilety, za piwo, na które skoczyliśmy później. Jak jechałam pierwszy raz do niego do domu, to mi zafundował bilet pkp - ot tak, bez żadnej prośby z mojej strony. W pociągu dostałam trzy tomy książki, która mi się kiedyś gdzieś spodobała. Aż mi było głupio, że tak mi funduje prezenty. Na urodziny, na gwiazdkę, z powodu, ze go długo nie było (często wyjeżdża) dostaję zawsze jakiś prezent. Ja też mu oczywiście kupuję w miarę możliwości (też jeszcze studiuję i z kasą bywa różnie). Jak wychodzimy po zakupy, do restauracji itp. To zwykle jest tak, że ja coś czasem postawię, czasem on, czasem się dzielimy po prostu, ale nikt sobie co do grosza nie wylicza. Zwykle on chce stawiać, bo uważa, że tak być powinno, że facet płaci w restauracji. Nie zarabia nie wiadomo ile, ale po prostu ma gest. Kiedyś dostałam od niego srebrne kolczyki, jak znalazłam w internecie ile kosztowały, to się za głowę złapałam, bo ja bym w życiu tyle kasy na kolczyki nie wydała. Nigdy nie wypominał mi tego, że daje mi prezenty, albo za coś zapłacił. W ogóle nie zdarzyło nam się pokłócić o pieniądze. Bywało, że mi pożyczał pieniądze i to nie małe sumy, które oczywiście mu oddałam, ale zawsze mówił, że nie ma problemu, jak będę miała to oddam, że przecież musimy sobie pomagać na ile możemy. Jak się nie widzieliśmy np. na Święta, to i tak kupiliśmy sobie nawzajem prezenty, tylko daliśmy je sobie później po prostu.
Nie mówię, że się od razu trzeba obsypywać prezentami jak to robi mój chłopak, ale jak teraz Ci facet żałuje 1,40zł na tramwaj, to pomyśl co będzie później.
Żałować 1,40 zł na bilet... przegięcie. Tu napewno nie chodzi o to, że jest oszczędny. Bardziej o to że jest sknerą.
Niestety ale takie typy istnieją.
anex1307 jeżeli z nim będziesz to czeka Cię cieżkie z nim życie. Jeżeli teraz sępi na głupi bilet to co będzie jak np. weźmiecie ślub, pojawi sie dziecko a Ty będziesz bez pracy? Będzie Ci liczył każdy wydany grosz.
Macie rację... Kurcze ale ciężko zostawić człowieka nagle ot tak, powiedzieć "dziękuję, do widzenia, miło było". Jak ja widziałam jak siedział pod moim domem, zapłakany, przepraszał mnie za to zachowanie... Mówił, że się zmieni... Że zależy mu na mnie, że mnie kocha... Doceniam jego chęci, ale szczerze wątpię, żeby nagle diametralnie się zmienił i domyślał się, że wypadałoby przyjść z kwiatami, albo z obiadem, nie wspominając o deserze, który bardzo lubię... Ehh dlaczego to jest takie trudne;]
Marne perspektywy dla związku z takim osobnikiem.. Warto się poważnie zastanowić.
witaj ,mogę się podpisać pod twoja wypowiedzią. Żałuje kupić bilet tramwajowy ,nie zaprasza nigdzie nie chodzi nigdzie aby tylko nie wydać na mnie siedziałby tylko w domu.Obiecuje ze pójdziemy ze wyjedziemy ale to tylko obiecanki a jestem rozczarowana ,teraz mam go gdzieś sama zaczełam spełniać się spotykam sie ze znajomymi koleżankami i kolegami .Mówia ,że jestem ładna a on nie potrafi powiedziec nic miłego żadnego gestu.Pisze to do ciebie kochana i stwierdziłam ze jesteśmy warte czegoś wiecej.Jest zimny nie przytula sie nić nie przynosi jak przychodzi do mnie przestalam go czestować on jest chytry ja tez dla niego jestem taka,mam chociaż sadysfakcję- Pozdrawiam cie cieplutko i sie nie daj niech cie zacznie szanować
Przecież to się z kimś takim nie da żyć. A już być zależnym finansowo od takiego to tylko się powiesić z rozpaczy.
Uciekaj od niego jak najdalej!!! byłam z kims takim prawie 4 lata, wieczne obliczanie, oszczędzanie, paranoja! z tym że on był chytry dla samego siebie i dla swojej własnej matki rowniez. Nie ma co marnowac czasu z taka sknerą. Pozdrawiam i powodzenia
Gość, który pracuje i dość dobrze zarabia, a żałuje Ci 1,40 zł na bilet (!!!!!) i wyjada jedzenie z lodówki to jest fatalny materiał na partnera. Skoro teraz nigdzie nie wychodzicie, nigdy nie będzie Cię zabierał ani do restauracji, ani do teatru, ani na wakacje, nic przy tym człowieku nie zobaczysz. Ile przyjemnych rzeczy Cię w życiu ominie przez takiego sknerę!
Nierozsądnie jest trwonić pieniądze, ale one po coś w życiu są, żeby czerpać z nich korzyść, przyjemność, a nie wiecznie odkładać na konto.
Ja jestem bardzo drażliwa na tym punkcie, nigdy nie mogłabym być z kimś skąpym. Mój chłopak jest bardzo szczodry i ja też oddałabym mu wszystkie moje pieniądze, gdyby potrzebował. Często zresztą pożyczamy sobie nawzajem. Jak idziemy coś zjeść, płaci z reguły on, a gdy mówi, że akurat nie ma tyle i nie może, to ja się dorzucam (bo jeszcze nie pracuję). Zawsze robił mi prezenty, nawet jak miał mało pieniędzy, odkąd zaczął pracować stać go na droższe i cieszy się, że może mi coś kupić. Jak są to np. ubrania to potem chodzi dumny, jak je noszę.
Nie wiem czy z takiego zachowania, jakie prezentuje Twój chłopak, da się go wyleczyć, czy jakoś mu to uzmysłowić. To sama musisz wypróbować. Z drugiej strony po co go zmieniać na siłę? Może on lubi taki być i może gdzieś tam czeka na niego kobieta, która jest tak samo skąpa i idealnie będą do siebie pasować? Ale z pewnością to wszystko co opisałaś nie jest normalne!
Węża ma w kieszeni i tyle!!
To nie jest w porządku, że facet, dobrze zarabiający wyżera z lodówki, nie interesując się, czy jego dziewczyna ma za co ugotować sobie obiad, który nota bene w całości jej zeżre!
Co to za typ, który podobno kochając swoja dziewczynę, nie zaprosi jej raz na jakis czas do kina, knajpki czy nie sprawi drobnej przyjemności w postaci jakiegos drobiazgu??
Moim zdaniem powinnas z nim poważnie porozmawiać i powiedzieć co myślisz o jego skapstwie. No i o fakcie, że wiedząc, że utrymujesz się ze stypendium bezczelnie Cie objada, nie dokładając ani złotówki....
Nie ma nic gorszego od faceta sknery lub zazdrośnika. Moja mama zawsze mi tak powtarzała i ma 100% racji.
Faktycznie, po tym co żeś nam przedstawiła
to ewidentny sknerus do kwadratu!
Chyba najbardziej uderzyło mnie to, że skąpił 1.40zł na bilet. Zastanów się poważnie, czy chcesz być z takim osobnikiem. Kiedy mój narzeczony akurat był bez pracy a były moje urodziny, z kasą było bardzo krucho, to wydrukował nasze wspólne zdjęcia i wsadził w antyramę, własnoręcznie ozdobił.. wzruszył mnie tym! Dla mnie to był najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam. Bo liczy się gest, pamięć!
Może mu to przejdzie, ale czarno to widzę. I jest taka możliwość, że będąc już Twoim mężem będzie wydzielał Ci każdy grosz i każdego grosza żałował. Będziesz musiała kombinować, żeby kupić sobie choćby najtańszy balsam. Mam taki przykład w rodzinie. A żonie owego skąpca zajęło 15 lat, żeby przejrzeć na oczy i odejść. Dziś żałuje, że czekała tak długo, choć on potrafił jej zrobić awanturę nawet za rajstopy za 2zł.
Tak łatwo krytykować. A może facet nie ma po prostu pieniędzy...
Zresztą czemu ma fundować, kupować, prezenty robić, wydawać... To nie sponsor przecież.
Dziś równouprawnienie, a boli, że facet nie sponsoruje.
Jeśli problem to pół na pół robić, albo autorka coś kupuje, autor też. Osobne zakupy. Jeśli coś się kupi, nic w zamian nie dostanie, to nie kupować. Nie ma wtedy problemu.
Sknera to taki co nic kompletnie nie kupi, mnie ciekawi czy coś spontanicznie kupuje - kwiatki, słodycze...?
21 2013-05-15 21:37:51 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2013-05-15 21:40:05)
Brak spontanicznych prezentów jeszcze można moim zdaniem zrozumieć, tak bywa u niektórych facetów, a rozmowa często pomaga. Tutaj jednak uważam, że mamy do czynienia ze sknerą czy jak to woli człowiekiem skąpym, kwestia nazewnictwa, a jedno i to samo. To nie jest normalne, że chłopak żałuje dla dziewczyny 1,4 ZŁ za bilet. Gdyby nie miał, a chciał dać na bilet, to na pewno by to powiedział. A jemu po prostu było szkoda.
A jak on powiedział, że nie jest Twoim tatusiem, by dać Ci na bilet, to równie dobrze możesz powiedzieć, że Ty nie jesteś jego mamusią, by zawsze mu dawać obiadki itp.
Moim zdaniem z tej mąki chleba nie będzie, bo nie sądzę, by ktoś tak się zmienił.
Tak łatwo krytykować. A może facet nie ma po prostu pieniędzy...
Zresztą czemu ma fundować, kupować, prezenty robić, wydawać... To nie sponsor przecież.
Dziś równouprawnienie, a boli, że facet nie sponsoruje.
Jeśli problem to pół na pół robić, albo autorka coś kupuje, autor też. Osobne zakupy. Jeśli coś się kupi, nic w zamian nie dostanie, to nie kupować. Nie ma wtedy problemu.Sknera to taki co nic kompletnie nie kupi, mnie ciekawi czy coś spontanicznie kupuje - kwiatki, słodycze...?
A nikt mu nie każe być sponsorem. Skoro przychodzi do niej na obiad, to czasem by się wypadało albo zjawić z czymś na deser. To przecież takie naturalne. Żałowanie 1,40zł na bilet jest żenujące jak dla mnie. To jest związek do cholery, chyba powinien być wart więcej niż ten marny bilet za 1,40zł. Jakbyśmy sobie z moim facetem mieli wyliczać wszystko, to bym zwariowała.
a jedząc u Ciebie (wiecznie głodny przychodził) pewnie oszczędzał na jedzeniu! przyłaził napychał kichę i zadowolony.
niekoneicznie dba o Ciebie (nie przejmuje się że Ty nie mając pracy, zostajesz po jego wizycie z pustą lodówką ! )
...
Taki ma widać charakter i nie zmieni się. Wynajmowałam kiedyś mieszkanie z parką, gdzie chłopak swojej dziewczynie, z którą mieszkał i był już 5 lat, sprzedał za dwa złote kawałek kiełbasy do obiadu. Dla mnie nie do ogarnięcia. I z tego co dziewczyna ta mówiła to on taki był od początku. I taka sama była jego matka. Nigdy jej nic nie kupił bez okazji, jedynie prezent na urodziny. Jak miał jechać do niej do domu to płaciła za bilet, zawsze na wszystko musieli się zrzucać po połowie chociaż on był lepiej sytuowany finansowo niż ona.
Nie wróżę zmian w zachowaniu chłopaka. Albo zaakceptujesz to jaki jest, albo konieczne będzie rozstanie.
Tak, to jest sknera! Sam pracując i zarabiając nieźle powinien dołożyc do wspólnej konsumpcji. Jesteśmy z mężem oszczędni kiedy trzeba, ale synom wpajamy te same zasady, których nas uczono. Czyli jak zapraszasz, to płacisz. Nie żerujesz na kimś, zwłaszcza tym mającym mniej. Prezenty i upominki są jednym z wyrazu troski o drugiego, pokazania jak nam zależy.
Jest taki wątek "najbardziej skąpy facet-ranking" na gazetowej kobiecie. Oczy z orbit wychodzą!
Przy tak skąpym mężczyźnie życie upłynie na liczeniu z ołówkiem w ręku. Na wszystko będziesz musiała zarobic sama. Tacy niepracującą, nawet chwilowo, będą wyzywac od pasożytów - niestety, często to taki typ i nic, żadna rozmowa nie zmieni jego podejścia do życia.
Twój wątek jako żywo przypomina mi historię mojej koleżanki ze studiów. Ona też miała takiego "księcia" co przyłaził do niej i potrafił dosłownie opróżnić lodówkę. Nigdy nigdzie jej nie zabrał, nigdy do niczego się nie dorzucił, przez dwa lata związku z prezentów to dostała tulipana - sztuk jeden (koszt pewnie coś poniżej 2zł) i to kiedy jej współlokatorki naskoczyły na księciunia, że ona ma dziś urodziny. Jak chciała iśc do kina czy na pizze, to sama musiała wyłuskać na to kasę. Standardem było u nich wracanie z domówki w drugim końcu miasta pieszo (ok.2,5h marszu!) zamiast jechać z nami wspólną taksówką (na głowę szło wtedy niecałe 10zł). On zarabiający ówcześnie nieco ponad średnią krajową, ona żyła ze stypendium i tego co przy dwóch kierunkach dała radę zarobić w weekendy. Po jej studiach zamieszkali razem. Ona na groszowym stażu, pomimo mieszkania w jego domu żyła jakby wynajmowała pokój od obcego człowieka i utrzymywała się z takich pieniędzy, że dla mnie był to cud. Ale dalej głucha na argumenty. Dziś jest żoną na wychowawczym, która musi paragonami rozliczać się i tłumaczyć czemu kupiła rajstopy za 5,2 a nie za 4,8, o ile w ogóle na te rajstopy ma pozwolenie , no i oczywiście żebrać o kase na pieluchy nawet. Pan obecnie zarabia niemal dwukrotność średniej krajowej i potrafi zrobić awanturę o zakup zabawki dla dziecka za kilka zł... Dziś sama mówi, że żaluje, że nie słuchała kiedyś naszych argumentów i wpakowała się w takie bagienko. A Ty? Chcesz związku w którym będziesz musiała tłumaczyć się ksieciuniowi z konieczności zakupu pieluch, że nie wspomnę o ubraniach (bez fanaberii - koleżankę ledwie na ciuchaka stać, a i to zawsze okupione awanturą), zero wakacji, zero wyjść, najtańsze jedzenie - najlepiej takie już przecenione. I to nie dlatego, że chwilowy kryzys i trzeba na wszystkim oszczędzać, ale dlatego, że skąpca nie zmienisz.
Też polecam Ci ten wątek o którym chaber pisze. Naprawdę otwiera oczy na zupełnie inna rzeczywistość.
I na koniec (o ile dotarłaś do tego momentu ) - nie, NIE WYMAGASZ ZA DUŻO! Nie wymagasz codziennych kwiatów, wychodzenia do ekskluzywnej restauracji najmniej co sobotę i opery co środę. Wymagasz i oczekujesz, że osoba, która (podobno) Cię kocha i której (podobno) na Tobie zależy będzie to okazywać. I rzecz nie rozbija się tu wcale o pieniądze, one są tylko symptomem tego, że coś jest nie halo. Kochający facet nie objada swojej dziewczyny wiedząc, że ona musi liczyć każdy grosz. Dla pracującego człowieka wydanie raz na jakiś czas naście złoty na bilet do kina, nie jest wydatkiem chwiejącym rocznym budżetem, tymbardziej 1,4zl na bilet mpk... Kiedy jeszcze koleżanka o której pisałam zaczynała randkowac ze swoim księciuniem (co to byly za randki - przyłaził i wyżerał jej jedzenie z lodówki...), to wszyscy poza nią widzieli co to za ziółko i właściwie każdy facet z naszego grona stwierdzał, że nie pojmuje jak można oszczędzać na swojej dziewczynie! A byli to, jak my ubodzy studenci. Ale każdy zawsze miał aby dorzucić się do wspólnego gotowania. A jak nie miał teraz, to kolejnym razem dorzucał więcej. A i na zabranie raz na czas choćby na randkę swojej dziewczyny, to każdy potrafił wyłuskać! I na księciunia każdy patrzył z obrzydzeniem, bo nie rozumiał podstaw. Oszczędnośc jest cnotą, ale skąpstwo jest przekleństwem.
Sknera to okropna. Ja bym zwiewala od takiego typa. Wszyscy Ci tu dobrze radza.
Chyba normalnym jest, ze jak facetowi zalezy na kobiecie (i vice versa), to sie czasem na kolacje zaprasza, do kina bierze, kwiatki kupi, ot tak, by sprawic przyjemnosc. Nie do pomyslenia jest dla mnie, za facet przychodzi do Twojego domu, wyzera Ci lodowke, nawet zadnych zakupow nie zrobi, ba, butelki taniego wina nie uswiadczysz. To przeciez chamstwo!
Przed zamieszkaniem z moim facetem, kiedy przychodzil do mnie, nigdy nie byl z pustymi rekami. Ja kolacje gotowalam, ale on zakupy na ta kolacje robil. Zawsze tez przynosil wino (chociaz sam nie pije, bo lubi tylko piwo i whisky), jakies kwiaty w sezonie, nuty na fortepian. Teraz mieszkamy od roku razem. Ja nie pracuje, bo koncze studia doktoranckie. Mam stypendium, ale wyzyc by z tego ledwo mozna, wiec on placi wszystkie rachunki, i jakos nigdy nie narzeka. W sumie by sie obrazil, gdybym wydawala to swoje marne stypendium na zakupy do domu. No, ale ja tam mu czasem cos fajnego kupie i tak, bo lubie mu sprawiac przyjemnosc.
Sknery sie nie zmieniaja. Mialam takiego narzeczonego (!), ktory potrafil sie rozliczac z 50 pensow, po pol roku. Sobie kupowal laptopa za 1800 funtow, a mnie zalowal na ksiazke za 7. Dlugo ten zwiazek nie potrwal.
Tak łatwo krytykować. A może facet nie ma po prostu pieniędzy...
Zresztą czemu ma fundować, kupować, prezenty robić, wydawać... To nie sponsor przecież.
Dziś równouprawnienie, a boli, że facet nie sponsoruje.
Jeśli problem to pół na pół robić, albo autorka coś kupuje, autor też. Osobne zakupy. Jeśli coś się kupi, nic w zamian nie dostanie, to nie kupować. Nie ma wtedy problemu.Sknera to taki co nic kompletnie nie kupi, mnie ciekawi czy coś spontanicznie kupuje - kwiatki, słodycze...?
Przeczytaj post autorki!
Facet ma pracę, dobrze zarabia, sobie nie żałuje na ciuchy i inne pierdoły!
Nie dokłada do budżetu a wyżera z jej lodówki!!
Co ma do tego równouprawnienie? Ona ma ze stypendium żywić dobrze zarabiającego faceta? A jemu przez głowe nie przejdzie myśl, że ona nie ma za co sobie jedzenie kupić!
Rownież miałam takiego paskudnego sknerusa, pracował i mial pieniadze a bezinteresowanie nie chciał kupywac prezentow. Na siebie zawsze wydawał, na jedzenie na alkohol samochod i inne bzdury. Az w koncu zrobilam awanture jedna druga trzecia i zaczelam od niego wymagac ze ma dac mi pieniadze na to czy na tamto. On potrafil wziasc ode mnie pieniadze a reszty nie oddac, a kiedy ja bralam jego reszte on kazal oddawac.
Zwiazek zakonczylam, bo ile mozna z takim czlowiekiem zyc ? Powiedzialam mu na koniec ze to przez to ze jestes taka sknera, on oczywiscie plakal, prosil obiecywal ze sie zmieni lecz tego nie zrobil, do dzisiaj pisze i blaga o szanse a minelo juz kilka miesiecy, lecz ja juz na sama mysl ze mialabym spedzic jeden dzien z takim czlowiekiem to az mi sie nie dobrze robi. Daj sobie spokoj z nim na prawde dobrze Ci tutaj wiekszosc osob pisze. Taki czlowiek sie nie zmieni.
30 2013-05-16 12:25:31 Ostatnio edytowany przez babieniedogodzisz (2013-05-16 12:28:39)
Jejku w głowie mi się to naprawdę nie mieści, masz jeszcze jakieś wątpliwości?
Zrozumiałabym jeszcze gdyby mało zarabiał, ale na Boga stać go na rzeczy z CH a żałuje paru groszy na chipsy do filmu ?!
Ja nigdy nawet nie musiałam mówić facetowi, że jak do mnie przychodzi to ma cokolwiek kupować zawsze gdy mieliśmy spędzić wieczór w domu coś przynosił mimo, że nie raz mówiłam, że ma tego nie robić bo coś przygotuje i to bez sensu bo nie zjemy.
Nigdy też nie miał problemu z tym żeby coś mi kupić, czy wodę jak gdzieś poszliśmy czy zapłacić za bilet, wszędzie za mnie płacił mimo, że czasami doprowadzał mnie tym do szału bo zwyczajnie w świecie sama chciałam zapłacić.
Ja też na pieniądzach nie śpię studiuje i mojego tylko co sobie zarobię, ale nigdy nie miałam problemu żeby dołożyć się do czegoś czy zapłacić za coś w całości za nas oboje w końcu dlaczego on sam ma płacić.
Z biletami mieliśmy podobną sytuacje, wracaliśmy skądś i na dworcu rozjeżdżaliśmy się w dwie różne strony, a on nie był pewny czy mu kasy na bilet wystarczy ( kasa była już zamknięta ) najzwyczajniej w świecie dałam mu dodatkowe kilkanaście złotych i nawet nie oczekiwałam że mi je zwróci od oczywiste to było dla mnie, że sobie pomagamy.
Sytuacja w której on żałuje Ci 1.40 na bilet jest po prostu śmieszna poza tym jechaliście do jego rodziny, na jego życzenie dodatkowo mówiłaś, że nie masz pieniędzy na bilety!
Jeszcze każe Ci takie grosze oddawać to w ogóle jest śmieszne!
Bo to jest tak, że nawet jakbyście oboje nie mieli ani grosza, za to mieli kawałek chleba, to on by Ci ten kawałek chleba nawet zabrał, bo on jest po prostu skąpy jak stary szkot. Choćby był milionerem to Ci będzie wypominał, bo po prostu nie podzieliłby się kompletnie niczym co ma. Zostaw go, niech sobie w dupę wsadzi swoje 1,40zł najlepiej w jednogroszówkach
hej, nie mam aż tak źle - jeżeli chodzi o bilet tramwajowy to było przegięcie ale ogólnie nie jest najlepiej. Jeżeli chodzi o samochodzik , ciuszki czy komóreczki to zawsze są pieniążki, ale jeżeli chodzi o wspólne wakacje to koszmar. Jesteśmy już ze sobą tyle lat, ja studiuję dziennie przez co nie mogę znaleźć pracy, on natomiast pracuje i całkiem nieźle zarabia, bo ok 2 tysiące w tym kraju jak na młodą osobę to nie jest mało - tym bardzoiej , że nie ma na utrzymaniu dziecka czy mieszkania, bo mieszka z rodzicami. Jest mi bardzo przykro jak muszę się o wszystko prosić.. Jedziemy na wakacje a on nawet nie jest w stanie zagwarantować mi przejazdu, bo początkowo mieliśmy jechać jego ukochanym samochodem, ale niestety okazało się, że jak wyliczył nad morze benzyna wyniesie ok 300 zł !!!! co oczywiście dzielimy na pół. Ja z racji, że nie zarabiam nie jestem w stanie tyle wziąć od rodziców, więc zaproponowała,m tańszy pociąg (30 zł za bilet!) oczywiście wielka kłótnia, niezrozumieniue.. w końcu po moich wyrzutach i argumentach uległ i powiedział, że ok on zapłaci za benzynę, ale za to ja kupuje jedzenie nad morze, co po podliczeniu wyszło 200 zł !!! bo co się ukazało na liście ?!?! paleta piw dla niego !!!! paleta ! i ja miałam to wszystko kupić... za pieniadze moich rodziców?! jak mogłam spojrzeć im w twarz i powiedzieć , że potrzebuje siano na między innymi paletę piw ??:( ręce opadają... on nic nie rozumie..jeżeli nie miałam na benzynę, to tym bardziej nie będę miała na takie zachcianki
ja zawsze dostaję tyle pieniążków , by starczyło mi na jedzenie i nocleg nad morzem, bez jakiś fajerwerków. A, ilekroć jedziemy nad morze - zawsze są kłótnie, bo on bierze tysiąc złotych, a ja 500 zł (250 na nocleg, reszta na jedzenie) i on tylko RAZ postawił mi gofra !!!! woli sobie przywieźć te pieniądze do Poznania na swoje zachcianki a na mnie żałuje całe życie. Nie jestem materialistką, nie chcę żadnych drogich prezentów. CHCE TYLKO PRZESTAĆ ZADREĆZAĆ SIĘ problemem pieniedzy, bo czuje się beznadziejnie upominając się o każdą złotówkę:/ tak jak moja poprzedniczka pisała, mojemu też zdarza się płakać, przez co ulegam, ale w głębi serca boje się, że ten problem nigdy się nie skończy i już zawsze będę musiała patrzeć jak dla siebie robi wszystko, a dla mnie to już nie trzeba... marzę o podjęciu pracy i stania się niezależną. Nie chcę już wykorzystywać rodziców, którzy cierpią jak widzą co sie dzieje. Mój tata zawsze mi powtarza, że kiedyś było inaczej. Sam zarabiał bardzo mało, ale zawsze! zawsze! miał jakiś grosik dla mamy. Zawsze o nią dbał jak tylko mógł i nigdy nie wypomniał jej pieniedzy! a ja często słyszę, że jestem wrzodem(nie dosłownie, ale tak to odbieram)
:( co o tym myślicie? wyolbrzymiam? co mam zrobić? 5 lat już nic się nie zmienia a nawet czasem jest gorzej... czy nastały już czasy kiedy mężczyźni już nie są MĘŻCZYZNAMI? nie mają honoru? teraz to dziewczyny bez pracy płacą za benzynę, żeby mogły gdzieś dojechać??? czy jestem niepoprawną marzycielką?? świat aż tak zszedł na psy?:(:(:(:(
Anex, matko, wspolczuje Ci. Wiem, o czym mowisz, bo mialam kiedys takiego prawie-faceta. To wlasnie zawazylo, chco pewnie miedzy innymi, na tym, ze to sie wszystko rozwalilo.
Raczej nie ma co liczyc, ze facet zrozumie i wygoni weza z kieszeni - bedziecie bujac sie cale lata.. Przemysl to sobie dobrze
Piszę, ponieważ nie wiem jak mam się zachować wobec mojego faceta... On pracuje, dziennie zarabia ok. 100 zł. Ja właśnie wynajęłam pokój najtańszy jaki znalazłam. Mam 100 zł do końca wakacji. Obecnie szukam pracy. Jeśli nie znajdę, będę musiała się wyprowadzić. Nie mam kasy na nic, muszę oszczędzać. Nie stać mnie na jedzenie. A mój facet przychodzi do mnie po pracy i oczkuje, że mu dam coś do jedzenia. Powiedziałam mu dziś, że nie mam jedzenia, że nie mam kasy na to. Ciągle mu mówię o tym i on zdaje sobie z tego sprawę. Mimo tego obraża się jak mu mówię, że przykro mi, ale nie mam nic do jedzenia. Dziś wyszedł obrażony... Miał się zmienić...
35 2013-07-12 20:56:42 Ostatnio edytowany przez nocnalampka (2013-07-12 21:05:43)
A w ogole czytałaś komentarze z poprzedniej strony? Wątpie żebys tym razem usłyszała coś innego.
Czytałam... Chyba teraz na prawdę przejrzałam na oczy, on się nie zmieni...
37 2013-07-12 22:25:27 Ostatnio edytowany przez anteojos (2013-07-12 22:27:04)
A czy rozmawialiście szczerze na ten temat? Dlaczego tak się dzieje? Czy on uważa to za normalne? Skąd to się wzięło? Co jemu się w tym nie podoba, a co Tobie? Może najpierw warto o tym porozmawiać, a nie od razu uciekać...
Są różni ludzie, i różne rzeczy nimi kierują. Ja trochę też mam ten problem i staram się z nim walczyć. Rozmawiam o tym, mówię wprost jak mój facet przegina i chce się rozliczać z każdego grosza. I rozumiem, że jest to uciążliwe, ale porozmawiajcie najpierw. Ja np dowiedziałam się, że on a) nie ma zbyt dużo kasy w sumie b) wyniósł takie liczenie każdego grosiczka z domu c) i że dla niego to jest normalne.
Związek to kompromisy, czyli takie sytuacje, w których nikt nie jest zadowolony
Oczywiście, jeśli uznasz, że związek jest bez sensu z takim człowiekiem to go zakończ
EDIT:
ok, doczytałam kilka rzeczy. rzeczywiście, może być ciężko, no ale zawsze możecie próbować rozmawiać...
powodzenia!
przeczytałam wszystko od początlku. ja bym z takim facetem na pewno nie było. zraziło by mnie jego skąpstwo baardzo szybko!
tak naprawdę jak by Ci się noga powinęła, nie mialabys z czego zapłacić rachunku to nie mozesz na niego nawet liczyć. A przecież w związklu chodzi przede wszystkim o zaufanie i moc polegania na sobie.
ten bilet to już mnie w ogole rozwalił 1.4 zl ??!! jak zaczęłam to czytac to myslalam ze jedziecie do innego miasta że go spytalas cz Ci pozyczy... ja bym juz dawno z nim nie była. nie czylabym się przy nim bezpiecznie. mialabym w glowie tylko to że nie mogę na nim polegać w kwiestii finansowej. Widocznie dla niego bardzo sie liczy kasa;/
a druga rzecz dwa razy na pizze w ciagu roku ?! ja bedąc z moim byłym chodzilam do restauracji raz w tyg. ja też oczywiscie placilam ale on częściej i nigdy nie bylo tak zebyśmy sie skladali... raz placi raz ja normalne. Prymityw z tego faceta, jak dla mnie jest to duza wada nie byłabym z nim na pewno.
Haaa uciekaj jak najdalej od tego frajera bo skończysz jak ja, może mój mąż nie był aż tak skąpy, bo zawsze to on płacił jak gdzieś wychodziliśmy ale już większe wyjazdy zawsze każdy za siebie płacił a teraz on zarabia około 100 tyś rocznie ja jestem bez pracy i on mi żałuje 50 zł na tydzień!!!!! Uciekaj póki jeszcze możesz !!!!!!
Nie no to jest trochę przegięcie. Nie mówię że facet ma mnie utrzymywać a ja mam nic nie robić ale takie wyliczenia i sytuacje są chore. Zakończ to puki możesz...
Hej wszystkim błagam o pomoc!!
Jestem z chłopakiem już od 6 lat w tym 2 lata mieszkamy już razem za granica.
Poczatki nie były rewelacyjne bo ja pracowałam on nie mógł znalesc pracy ok wtedy ja utrzymywalam nas oboje płaciłam za mieszkanie rachunki zywność od czasu do czasu kupywalam mu ciuchy buty nie ukrywam markowe ale mniejsza z tym. po jakims czasie on znalazł prace nawet dobrze płatna i wtedy nasze zycie zmieniło sie o 360 stopni zaczał chować pieniadze. chłopak pracuje po 10h dziennie poczym idzie na siłownie ok wiem ze jest zmeczony i chce miec czas na relaks ale wiecie co jest najsmieszniejsze ze ja opłacam mu siłownie z karty bankomatowej bo on nie posiada i ani razu nie zapytał czy ma mi oddac. druga sprawa jest to ze on ma swoja diete sportowa. <piersi z kurczaka i rózne inne pierdoły nie ukrywam ze nie tanie> na miesiac na zywnosc daje mi 100Euro w czym ja mam mu kupowac te produkty.
raz była taka sytuacja ze skonczyla mi sie kasa i zapytalam go czy dal by mi po juz nie mam a ten z pretensjami to co ja zrobie z kasa. w domu on nic nie robi bo uwaza ze jesli pracuje to ja moge wszystko zrobic ;/;/ i nie szanuje tego ze np. jest posprzatane naczyn nie myje i stoja póki ja nie umyje! mam juz tego dosyc serdecznie zrobił sobie ze mnie służaca! kiedys byla sytuacja ze poszlismy z jego kolega na zakupy zobaczylam zwykła podkoszulke za 6euro zgadnijcie jak sie zachował?? wiedzial ze spłókałam sie z kasy i byłam przed wypłata zapytalam czy mi pozyczy a ten z wielka łaska wyciaga mi kase. wiecie jak mi isie głupio zrobiło przed jego kolega myslalam ze sie pod ziemie zapadne!!! ciagle sie kłucimy oto ze on nic nie robi w domu interesuje sie aby soba. ciagle kupuje sobie nowe buty ciuchy i tak jak kolezanka z poprzedniego postu nigdy nie dostalam od niego nic bez okazji a nawet jak byla okazja;/ on widzi aby siebie i czasem sie zastanawiam czy on naprawde chce byc ze mna czy tylko chce zarobic sobie kase mieszkac ze mna bo tak mu wygodnie;(((( błagam pomózcie juz sama nie wiem co mam robić kazda awantura konczy sie tym ze kaze mu sie wyprowadzic bo juz niszczy mnie psychicznie wszystko jest na mojej głowie on niczym sie nie przejmuje i czasem mysle ze jestm mu aby potrzebna do gotowania sprzatania a on najlepiej nie wykładał by ani centa.
A jesteś z nim bo...? Nie pije i nie bije?
jestem z nim bo mi na nim zalezy ;/ ale on niczego nie umie docenic cały czas mysle ze on ma 15 lat ;/ mysli wyłacznie o sobie i o swoich przyjemnosciach ;( ja juz wysiadam błagaam doradźcie coś!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!