Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy.... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

1 Ostatnio edytowany przez MamDola__ (2013-02-14 23:00:19)

Temat: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Cześć kochane:)
Chciałabym prosić Was o radę. Nie wiem co począć, mój związek wisi na włosku.
Z P. poznaliśmy się na I roku studiów. Na początku była to tylko znajomość, z czasem byliśmy przyjaciółmi, potem parą. Myślałam, że to związek na całe życie, bo przecież ?tak bardzo się kochamy?. Był to pierwszy tak poważny związek z moim życiu, pierwszy partner, ponieważ zawsze byłam bardzo nieśmiała do facetów. Czas mijał. Koleżanki zazdrościły mi faceta, bo był ?taki przystojny, zapatrzony w Ciebie jak w obrazek, nawet nie spojrzał na inną, a mógł mieć wiele? i tak faktycznie było. Ja taka szara myszka, ze wsi i On-bardzo przystojny, nie pił, nie palił, myślał o wspólnej przyszłości ze mną, nie miał tajemnic, wolał swoją kobietę od kumpli, można powiedzieć ideał, ale było właśnie to ?ale?? Z czasem zaczęłam widzieć, że mój partner jest strasznie niezaradny. Z czasem było to nawet zabawne, że we wszystkim prosił mnie o radę, pytał o każdy szczegół ?co zrobić, co powiedzieć?. Studiowaliśmy zaocznie, oboje pracowaliśmy przy tym. Przez kilka lat na nic nie odłożył, nawet na auto które jest mu potrzebne do pracy (nie zarabialiśmy wiele, ale mieszka w domu rodziców, nie ponosił opłat za mieszkanie i spokojnie mógłby cos tam odładać miesięcznie, po kilku latach już by coś było. Przepuszczal na przyjemności wyplate za wyplata, a sam nadal jezdzi autobusem, bądź autem rodzicowi gdy ?mu pozwola?). Poznając go myślałam, że trafiłam na ideał. Wierny, szaleńczo zakochany, akceptuje wszystkie moje wady, widzi nawet najdrobniejsze zalety... jednak ciepłe kluchy. Wszystko mu trzeba mówić "zrób to, zrób tamto, powiedz to , powiedz tamto". Zero inicjatywy z jego strony, nuda w każdym aspekcie związku, bo przecież "on nic nie załatwi". Trzeba go pokierować w każdej sprawie, zero wiedzy o świecie, zero zaradności. Czuję się jak jego matka. Jest wierny i kochający jednak przez tą jego kluchowatość zaczynam go nie szanować. Można mu nawrzucać, a on i tak powie, że to jego wina. Wszyscy mówią "o jaki fajny spokojny chlopak", a ja???? Ja mam go już dość. Czuję jakby był moją kulą u nogi. Muszę myśleć za niego i za siebie, bo przecież on sam sobie nie poradzi. Nie myśli o najprostszych sprawach. Z drugiej strony jest bardzo wierny kochający, zapatrzony we mnie jak w obrazek... ale już nie mogę znieść tej jego niezaradności. Rozmawiałam z nim kilka razy, za każdym razem deklaruje chęc zmian i poprawę. Twierdzi, ze jemu tez to przeszkadza, ze chcialby byc zaradny itp. Jednak to go chyba przerasta. Takie zachowanie jest zbyt zakorzenione w nim. Mowi, ze chce zmian, a nic nie zrobi. Nawet jak sie ubrac trzeba mu powiedziec, bo on bedzie 3 godziny ubrania wybieral. Myśleliśmy o slubie, ale ja nie wyjde za niego, bo boję się, że wszystko będzie na mojej głowie. Czuję presję otoczenia, że to ?taki dobry chłopak?, a sama wewnątrz motam się co zrobić. Chciałabym zamieszkać z nim za jakiś czas, ale on nie chce wyprowadzić się od rodziców bo ?nie poradzimy sobie?, wyjechać za lepszą pracą też się boi. Ja planować z nim przyszłość? To zachowanie wynika z wychowania. Jego mama biegła ze wszystkim, nie dała mu mieć własnego zdania. Nie dopuszczała do głosu. U nich w domu panuje model rodziny ?żona herod? i ?facet pantoflarz?, a ja nie chcę zawsze być odpowiedzialna za wszystko? Co zrobić, jak żyć? Od roku zostawiam go i wracam, nie potrafię zdecydować czy chcę z nim być czy nie. To dobry chłopak, ale niezaradny?
Dodam jeszcze, ze pochodzę z domu w którym była przemoc psychiczna i fizyczna, stąd wydawało mi się, że facet który szanuje kobietę to prawdziwy ewenement i wielkie szczęście. Patrzę na facetów moich koleżanek i wielu z nich zdradza, oszukuje-mój przy nich to ideał, a z drugiej strony nie mogę na niego liczyć w poważnych sprawach typu wspólne mieszkanie bo on boi się życia, odpowiedzialności. Do tego dochodzi wredna teściowa, która wciąż wbija mi szpilę.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Zrobisz jak uważasz, ale ja nigdy nie związałabym się z taką pipką życiową. Jednak facet musi być facetem koniec i kropka. Powinien umieć zatroszczyć się o kobietę, która powinna czuć w nim oparcie, a nie zastępować mu matkę. Facet ciapa to chyba jedna z najgorszych opcji na życiowego partnera- zaraz obok damskiego boksera i alkoholika. To jest tak samo niezdrowe i niedopuszczalne. Wydajesz się ogarniętą dziewczyną i myślę, ze stać Cię na więcej. Pozdrawiam wink

3

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Dziękuję za odp:)
Ja się motam strasznie, czuję się rozdarta wewnętrznie. Z jednej strony czuję się odpowiedzialna za niego, "co będzie czuł gdy go zostawię, nie chcę mu robić przykrości i tak ma w życiu pod górę"...
Traktuję Go jak rodzinę, jednak nie wiem, czy to miłość, czy tylko przywiązanie. Chyba to drugie. Do idealnej partnerki mi daleko, bo jestem bardzo wybuchowa, jednak drażni mnie jego zachowanie. Z każdym dniem coraz bardziej.

4

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Witaj...

Moze Cie to zdziwic, ale sama w swoim poscie masz odpowiedz dlaczego Twoj zyciowy partner to... .
A po czym to wnioskuje? Po tym:

Czuję się jak jego matka

Wiesz juz gdzie lezy podloze problemu Twojego faceta? Tu:

Jego mama biegła ze wszystkim, nie dała mu mieć własnego zdania. Nie dopuszczała do głosu. U nich w domu panuje model rodziny ?żona herod? i ?facet pantoflarz?,

I "gwozdz problemu" spoczywa w jednym slowie z tego zdania:

Do tego dochodzi wredna teściowa, która wciąż wbija mi szpilę.

Moze to - fragment z mojego watku - otworzy Ci szerzej oczy na sprawe:

"nie jest walka między Bogiem a diabłem a między walniętą w łeb teściową która nie chce wypuścić z gniazdka swojego pisklaczka.
"Bogobojne" teściowe są zawsze najmądrzejsze..szkoda tylko, że nie szanują i nie słuchają tego co jest w Piśmie Św.napisane.Małżeństwo rzecz święta i żona ma męża a nie mamę, ciocie, wujka, siostrę - MA MĘŻA. Niestety toksyczne matki samotnie wychowujące swoje córki lub matki które wychowują synków na tych co to święci są to najtrudniejszy orzech do zgryzienia.Ty masz właśnie taką teściową , ja miałam właśnie taką matkę.ja swoja matkę zostawiłam to jedna z tych spraw toksycznych które niestety w imię wielkiej miłości rozwalały moje życie na milion kawałków.
Moim zdaniem sprawa jest prosta albo ktoś przemówi Twojej żonie do rozsądku i odetnie pępowinę albo nie masz o co walczyć...pocieszający jest jeden fakt. Z czasem dojdzie do tego, że Twoja zona zrozumie co zrobiła jej matka - nie Ty...i efekt będzie taki, że ją znienawidzi....jeśli Ci na niej nadal zależy to obyś Ty w tym czasie nie był już "byłym" mężem....

Dlaczego Twoja Tesciowa to taki Einstein w spodnicy a facet jest zyciowa niedorajda?
Dlaczego tesciowa wbija Ci jak sama mowisz szpile w plecy, mimo iz tez jestes obrotna dziewczyna?
Odpowiedz jest prosta... Twoj uklad z partnerem i tesciowa to toksyczny trojkat. Makabryczny uklad, z ktorego juz widac pierwsze tego oznaki a Twoja tesciowa to osoba o potwornych zdolnosciach do manipulacji, szantazu emocjonalnego - czego efektem jest Twoj facet - i postawienia wszystkiego na jedna karte, by bylo po Jej mysli... dlatego masz wbijana szpile w plecy.

Jest tez druga strona medalu jesli mam byc szczery...
Ty rowniez pochodzisz z toksycznej rodziny...
Bardzo mi przykro ale sam majac bardzo bolesne doswiadczenia w tej materii,  szczerze i dobrze Ci radze... zakoncz ten zwiazek zanim sie wpakujesz w to potworne bagno.

5

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

bags
Chciałabym tylko dodać iż w tej relacji Ja-Facet-Teściowa On zawsze stał za mną. Mam tu na myśli sytuację, gdy ona próbowała ośmieszać mnie w jego oczach, zawsze stał za mną. Próbowala rozbić ten związek wiele razy, nie słuchał jej.
Reszta się jak najbardziej zgadza. Opis z Twojej wypowiedzi świetnie pasuje do mojej teściowej. Zajmuje pierwszą ławkę na Mszy Św., ale po wyjściu z Kościoła obmówi każdą osobę którą widziała.

6

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....
MamDola__ napisał/a:

bags
Chciałabym tylko dodać iż w tej relacji Ja-Facet-Teściowa On zawsze stał za mną. Mam tu na myśli sytuację, gdy ona próbowała ośmieszać mnie w jego oczach, zawsze stał za mną. Próbowala rozbić ten związek wiele razy, nie słuchał jej.
Reszta się jak najbardziej zgadza. Opis z Twojej wypowiedzi świetnie pasuje do mojej teściowej. Zajmuje pierwszą ławkę na Mszy Św., ale po wyjściu z Kościoła obmówi każdą osobę którą widziała.

Pozostaje mi w tej sytuacji pozazdroscic postawy Twojego partnera wzgledem Ciebie wobec Jego matki. Moja "jeszcze" zona nie miala w sobie nawet za grosz tego, co czyni Twoj partner.
Ale mimo wszystko problem Jego niezaradnosci zyciowej i Twojej szpili w plecach spoczywa w... no wlasnie, w Jego matce.
Znam ten temat do szpiku kosci o ile nie glebiej i choc nie mam tytulu doktora, to moglbym sie juz mianowac fachowcem w tej patologicznej psychologiczno - toksycznej dziedzinie.

Poszukaj sobie tych artykulow:
"Odcinamy pepowine czyli koniec problemow z tesciowa" na necie;
"Toksyczni tesciowie... nieodcieta pepowina" i "toksyczny trojkat z tesciowa" na tym forum.

7

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Właśnie w dużym stopniu cenię go za to. On cały czas twierdzi, że chce się zmienić, że przeszkadza mu ta jego niezaradność-dostrzega wyraźnie problem, jednak to trwa już tyle lat, że tracę nadzieję na zmiany...

8 Ostatnio edytowany przez bags (2013-02-15 00:27:23)

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Jesli on chce zmiany swojego zycia a Tobie na tym zwiazku i na Nim zalezy, to jest sznasa go z tego wyrwac. Ale jest jeden problem... to on sam musi tego chciec, na Tobie bdzie spoczywala chec pomocy i wspierania go w tym.
Po pierwsze bez fachowej pomocy psychologicznej sie nie obejdzie - ze wskazaniem na terapie malzenska w razie czego - a po drugie bedziesz musiala mu ten temat delikatnie naswietlac na poczatku z jedna zelazna uwaga... za plecami i po nieobecnosc matki. Rob to na neutralnym gruncie bedac tylko we dwoje, by czasem tesciowa nie weszla Wam niespodziewanie w parade.

Jesli moge Ci cos doradzic, to poszukaj sobie materialow dr. Jacka Pulikowskiego na necie - nawet na youtube - lacznie z cyklem  pt "7 sakrament". Nie zaszkodzi tez posluchac wykladow i materialow ks Piotra Pawlukiewicza.

Na deser smile przytocze Ci porady psychologa z innego forum w tej tematyce:

Przede wszystkim powinieneś porozmawiać z żoną bez obecności teściowej. I podczas rozmowy uświadomić jej, że najwyższa pora odciąć pępowinę i zacząć układać życie razem we dwoje, a nie we troje. W końcu to Tobie ślubowała przed ołtarzem, a nie mamie.
Postaraj się przekonać ją także do tego, żebyście chociaż na jakiś czas zamieszkali we dwoje, z dala od teściowej. Warto byłoby także pomyśleć o terapii dla par - pomogłoby to Wam naprawić relację nadwyrężoną przez problem z teściową.
Pozdrawiam.

Witam serdecznie,
Jeśli chcesz ratować to małżeństwo to jest tylko jedno rozwiązanie - zabranie żony z domu jej rodziców i terapia dla par. Inaczej ona nigdy nie zerwie pępowiny i zawsze będzie żyła pod dyktando rodziców.
Przez jakiś czas nie poruszaj tego tematu, poczekaj aż emocje opadną. Potem zaproś żonę na spacer, kolację itp. i porozmawiajcie sami, bez osób trzecich o Waszej rodzinie i małżeństwie. Ona musi zrozumieć, że teraz Ty i Wasze dziecko jesteście jej rodziną.
Pozdrawiam

9

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....
bags napisał/a:

Jesli on chce zmiany swojego zycia a Tobie na tym zwiazku i na Nim zalezy, to jest sznasa go z tego wyrwac. Ale jest jeden problem... to on sam musi tego chciec, na Tobie bdzie spoczywala chec pomocy i wspierania go w tym.
Po pierwsze bez fachowej pomocy psychologicznej sie nie obejdzie - ze wskazaniem na terapie malzenska w razie czego - a po drugie bedziesz musiala mu ten temat delikatnie naswietlac na poczatku z jedna zelazna uwaga... za plecami i po nieobecnosc matki. Rob to na neutralnym gruncie bedac tylko we dwoje, by czasem tesciowa nie weszla Wam niespodziewanie w parade.

Jesli moge Ci cos doradzic, to poszukaj sobie materialow dr. Jacka Pulikowskiego na necie - nawet na youtube - lacznie z cyklem  pt "7 sakrament". Nie zaszkodzi tez posluchac wykladow i materialow ks Piotra Pawlukiewicza.

On nie mówi o naszych rozmowach swojej matce. Ma jej dosc, szczerze mowiac to rozmawiaja tylko sluzbowo, gdy musza. Czesto sam zaczyna mowic co dzis wymyslila itp. Z jego slow padaja slowa typu "nie chce całe życie mieszkać z rodzicami, mam dość wtrącania się matki, ale nie stać mnie na wyprowadzkę". Ona czesto wypytuje co u mnie (wg mnie bada grunt), ale on ucina rozmowe w stylu " jak bedziesz ja widziala to sie sama zapytaj". Ja bywam rzadko w domu tesciowej, czesciej On jest u mnie.

10

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Wg mnie nie problemem jest "więź" z matka, bo tej więzi z jego strony nie ma, a "wychowanie przez matkę" gdzie ona wszystkim dyrygowała (jak był dzieckiem i zanim się poznaliśmy). On był tak nauczony, że zanim pomyślał, ona już zdecydowała, wybrała... Z kolei wg Jego mamy problemem i wszelkim złem jest kobieta w życiu syna, którą określa jako swoję wybrankę na resztę życia.

11

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....
MamDola__ napisał/a:
bags napisał/a:

Jesli on chce zmiany swojego zycia a Tobie na tym zwiazku i na Nim zalezy, to jest sznasa go z tego wyrwac. Ale jest jeden problem... to on sam musi tego chciec, na Tobie bdzie spoczywala chec pomocy i wspierania go w tym.
Po pierwsze bez fachowej pomocy psychologicznej sie nie obejdzie - ze wskazaniem na terapie malzenska w razie czego - a po drugie bedziesz musiala mu ten temat delikatnie naswietlac na poczatku z jedna zelazna uwaga... za plecami i po nieobecnosc matki. Rob to na neutralnym gruncie bedac tylko we dwoje, by czasem tesciowa nie weszla Wam niespodziewanie w parade.

Jesli moge Ci cos doradzic, to poszukaj sobie materialow dr. Jacka Pulikowskiego na necie - nawet na youtube - lacznie z cyklem  pt "7 sakrament". Nie zaszkodzi tez posluchac wykladow i materialow ks Piotra Pawlukiewicza.

On nie mówi o naszych rozmowach swojej matce. Ma jej dosc, szczerze mowiac to rozmawiaja tylko sluzbowo, gdy musza. Czesto sam zaczyna mowic co dzis wymyslila itp. Z jego slow padaja slowa typu "nie chce całe życie mieszkać z rodzicami, mam dość wtrącania się matki, ale nie stać mnie na wyprowadzkę". Ona czesto wypytuje co u mnie (wg mnie bada grunt), ale on ucina rozmowe w stylu " jak bedziesz ja widziala to sie sama zapytaj". Ja bywam rzadko w domu tesciowej, czesciej On jest u mnie.

Trzymaj sie 1 zasady z metody 34 krokow:
Nie wierz w to co slyszysz i mniej niz 50% tego co widzisz... wzgledem ich obojga tak na wszelki wypadek.
Ja sie na takim zaufaniu zdrowo przejechalem i poobijalem... gdzie koncowy wyskok zony byl jak wisienka na torcie potwierdzajacy ta zasade.
metoda tez tu krazy na forum big_smile

12

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....
MamDola__ napisał/a:

Wg mnie nie problemem jest "więź" z matka, bo tej więzi z jego strony nie ma, a "wychowanie przez matkę" gdzie ona wszystkim dyrygowała (jak był dzieckiem i zanim się poznaliśmy). On był tak nauczony, że zanim pomyślał, ona już zdecydowała, wybrała... Z kolei wg Jego mamy problemem i wszelkim złem jest kobieta w życiu syna, którą określa jako swoję wybrankę na resztę życia.

obys sie nie zdziwila jak poczytasz polecone przeze mnie tematy i watki.
Matka wychowuje syna dla siebie czy dla swiata???
Na podstawie tego pytania odpowiedz sobie na nie i... efekty koncowe sa powalajace. 
Twoje poglady zmienia sie diametralnie w mgnieniu oka. To Ci gwarantuje, zbyt dobrze by nie powiedziec, ze za dobrze znam ten temat z pozycji nieco wyzszej zwiazkowo od Ciebie smile

13 Ostatnio edytowany przez MamDola__ (2013-02-15 00:38:14)

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....
bags napisał/a:
MamDola__ napisał/a:
bags napisał/a:

Jesli on chce zmiany swojego zycia a Tobie na tym zwiazku i na Nim zalezy, to jest sznasa go z tego wyrwac. Ale jest jeden problem... to on sam musi tego chciec, na Tobie bdzie spoczywala chec pomocy i wspierania go w tym.
Po pierwsze bez fachowej pomocy psychologicznej sie nie obejdzie - ze wskazaniem na terapie malzenska w razie czego - a po drugie bedziesz musiala mu ten temat delikatnie naswietlac na poczatku z jedna zelazna uwaga... za plecami i po nieobecnosc matki. Rob to na neutralnym gruncie bedac tylko we dwoje, by czasem tesciowa nie weszla Wam niespodziewanie w parade.

Jesli moge Ci cos doradzic, to poszukaj sobie materialow dr. Jacka Pulikowskiego na necie - nawet na youtube - lacznie z cyklem  pt "7 sakrament". Nie zaszkodzi tez posluchac wykladow i materialow ks Piotra Pawlukiewicza.

On nie mówi o naszych rozmowach swojej matce. Ma jej dosc, szczerze mowiac to rozmawiaja tylko sluzbowo, gdy musza. Czesto sam zaczyna mowic co dzis wymyslila itp. Z jego slow padaja slowa typu "nie chce całe życie mieszkać z rodzicami, mam dość wtrącania się matki, ale nie stać mnie na wyprowadzkę". Ona czesto wypytuje co u mnie (wg mnie bada grunt), ale on ucina rozmowe w stylu " jak bedziesz ja widziala to sie sama zapytaj". Ja bywam rzadko w domu tesciowej, czesciej On jest u mnie.

Trzymaj sie 1 zasady z metody 34 krokow:
Nie wierz w to co slyszysz i mniej niz 50% tego co widzisz... wzgledem ich obojga tak na wszelki wypadek.
Ja sie na takim zaufaniu zdrowo przejechalem i poobijalem... gdzie koncowy wyskok zony byl jak wisienka na torcie potwierdzajacy ta zasade.
metoda tez tu krazy na forum big_smile

Wybacz, ale mam wrażenie,że zbytnio przyrównujesz Twoją sytuację do mojej-pomimo tego, że wyraźnie się różnią. Mój facet nie jest ślepo zapatrzony w swoją matkę, wręcz przeciwnie-toczy z nią wojny o to by w końcu dała nam spokój. U nas problem tkwi w jego niezaradności. Wredna teściowa to dodatek w tej całej sytuacji...
Chodzi o to czy być z nim dalej i "wierzyć" w zmiany, czy dać sobie spokój.

14

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

nie przyrownuje, bo nie ma dwoch takich samych scenariuszy.

Chodzi o to czy być z nim dalej i "wierzyć" w zmiany, czy dać sobie spokój.

My Ci w tym nie doradzimy... ta decyzje musisz podjac sama.
Ja poprzez swoje doswiadczenia i wiedze zdobyta roznymi, poniekad tez fachowymi sciezkami, chce Ci ten temat naswietlic. Jak sie do tego odniesiesz, to juz Twoja sprawa.

15

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

5 lat związku (plus czas przed nim) pozwoliły mi poznać Jego podejście do Matki i co jak co, ale na pewno nie można zarzucić mu to, że jest "Mamisynkiem"-gdyby tak było już dawno byśmy nie byli razem.
Chciałabym poznać zdanie osób które miały doświadczenia w relacji z osobami typu "ciepłe kluchy" itp.

16

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Witaj,
podobnie jak "bags" uwazam, ze terapia dla par moze Wam pomoc.
Twoj chlopak jest bardzo zdominowany przez swoja matke, gdybyscie zamieszkali razem (z dala od toksycznej mamusi), byc moze dzieki pomocy terapeuty, powoli nastapilaby poprawa..
To wymaga na pewno czasu..
Skoro on jest swiadomy swoich wad i pragnie sie zmienic na lepsze, to juz jest cos.
Chyba szkoda byloby gdybys nie dala mu szansy..
Mimo swojej niezaradnosci zyciowej jest wartosciowym czlowiekiem.

17 Ostatnio edytowany przez MamDola__ (2013-02-15 01:10:21)

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....
Marisa napisał/a:

Witaj,
podobnie jak "bags" uwazam, ze terapia dla par moze Wam pomoc.
Twoj chlopak jest bardzo zdominowany przez swoja matke, gdybyscie zamieszkali razem (z dala od toksycznej mamusi), byc moze dzieki pomocy terapeuty, powoli nastapilaby poprawa..
To wymaga na pewno czasu..
Skoro on jest swiadomy swoich wad i pragnie sie zmienic na lepsze, to juz jest cos.
Chyba szkoda byloby gdybys nie dala mu szansy..
Mimo swojej niezaradnosci zyciowej jest wartosciowym czlowiekiem.

Tak masz rację. Mimo swojej niezaradności jest jak najbardziej wartościowym człowiekiem. On teraz nie żyje pod dyktando matki, więc troszkę nie rozumiem tej kwestii "zdominowania". Możesz mi to wyjaśnić?
Pozdrawiam.

18

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Mialam na mysli, ze dominujaca matka nie pozwolila mu w dziecinstwie wyrazic swojej osobowosci, chyba o wszystkim decydowala za niego i dlatego trudno mu jest powiedziec zdecydowanie, czego chce, a czego nie.
Nie pozwolono mu w dziecinstwie byc soba i chodzi o to, zeby terapia pomogla mu odkryc jaki naprawde jest i czego pragnie w zyciu.

19

Odp: Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....
Marisa napisał/a:

Mialam na mysli, ze dominujaca matka nie pozwolila mu w dziecinstwie wyrazic swojej osobowosci, chyba o wszystkim decydowala za niego i dlatego trudno mu jest powiedziec zdecydowanie, czego chce, a czego nie.
Nie pozwolono mu w dziecinstwie byc soba i chodzi o to, zeby terapia pomogla mu odkryc jaki naprawde jest i czego pragnie w zyciu.

Już rozumiem, dziękuję za wyjaśnienie:)
Tak było dokładnie.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po 5 latach. Facet ciepłe kluchy....

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024