Powiedział, że się nie zgadza i już. Zaczynam się poważnie zastanawiać za kogo ja wyszłam. Cesarkę chcę na życzenie, ponieważ nie mam wskazań do przeprowadzenia tego typu zabiegu. To, że nie chcę rodzić naturalnie wiedziałam już od zawsze. On argumentuje tym, że sn jest bezpieczniejszy dla dziecka. Ja to wszystko naprawdę wiem, ale boję się sn i tego jak będzie po tym wyglądała moja pochwa. Powiedziałam mu o swoich obawach, że potem będzie narzekał na luzy, to on mnie wyśmiał i skwitował, że gadam pierdoły.Pokłóciłam się z nim. Mam takie myśli teraz, że chyba się spakuje i wrócę na jakiś czas do siebie. Mam ochotę odsunąć się od niego i pobyć sama. Może wtedy zacznie liczyć się z moimi uczuciami. Jestem kobietą, to ja noszę to dziecko i JA decyduję o tym jak chcę rodzić. Co mam robić? On jest ginem, więc wojna na argumenty odpada bo to jasne, że mnie przegada. Chyba naprawdę się spakuje. Ja z nim już nawet nie śpię. Dokładnie 8 dzień. I widzę, że go to boli. Błaga mnie co noc żebym go wpuściła, że mu zimno. Jest mi ciężko bo czasem mało brakowało i otworzyłabym te drzwi, ale jeśli chcę coś ugrać, to muszę być z kamienia. Wy też miałyście takie przeboje ze swoim facetem? Bez kitu. Co mam robić? Ja nie ulegnę w tej kwestii. A i przepraszam za trochę emocjonalny post, ale musiałam gdzieś się wyżalić. Tylko mi nie piszcie, że skoro jest lekarzem to powinnam słuchać go w każdej kwestii, bo mój lek. prowadzący nawet namawiał mnie na cesarkę.
Powiedziałam mu o swoich obawach, że potem będzie narzekał na luzy, to on mnie wyśmiał i skwitował, że gadam pierdoły
Bo gadasz pierdoły.
Tylko mi nie piszcie, że skoro jest lekarzem to powinnam słuchać go w każdej kwestii, bo mój lek. prowadzący nawet namawiał mnie na cesarkę.
To masz lekarza prowadzącego idiotę.
3 2013-02-04 11:40:21 Ostatnio edytowany przez moniaCo (2013-02-04 11:40:50)
A czego tak na prawde się boisz?
Bólu, czy tego że będziesz podobno zbyt rozciągnieta po porodzie?
Powiem tak...mozna iść na kompromis i zastosowac znieczulenie zewnątrzoponowe....
A jeśli chodzi o rozciągnięcie...no cóż ciało kobiety ma te cudową zdolność, ze sie szybko regeneruje...do tego ćwiczenia mięśni Kegla - bardzo ważne po porodzie.
Urodziłam co prawda tylko jedno dziecko, ale żadnych zmian w pozyciu seksualnym na gorsze nie było!!
Myślę, ze powinniście jeszcze raz porozmawiać, wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Ty wyłóż mężowi swoje argumenty, powiedz jeszcze raz o lękach, jakie Ci towarzyszą....
Bo takie obrażanie się, akcje z wyprowadzką, to wybacz....strasznie dziecinne!
4 2013-02-04 11:42:31 Ostatnio edytowany przez adlernewman (2013-02-04 11:46:46)
Yoghurt, kobieta ma prawo do rodzenia jak chce, a Jej maz moze sugerowac, ale nie nakazywac. Przepraszam, to jego pochwa? Jego bole porodowe?
Monia, zmuszanie malzonki do swojego widzimisie "bo ja mam tylko racje" jest przekroczeniem pewnego progu. Ja bym sie tez powaznie zastanowila, czy chce miec meza, ktory bedzie mnie traktowal jak dziecko, co samo decyzji nie jest w stanie podjac.
Dziewczyno, rob co uwazasz za stosowne. Masz swojego lekarza.
5 2013-02-04 11:56:05 Ostatnio edytowany przez yoghurt007 (2013-02-04 12:04:01)
Yoghurt, kobieta ma prawo do rodzenia jak chce, a Jej maz moze sugerowac, ale nie nakazywac. Przepraszam, to jego pochwa? Jego bole porodowe?
Oczywiście, że ma prawo do decydowania. Ale niech to jakoś uzasadni, a nie "bo luzy". A lekarza prowadzącego to ma ewidentnego idiotę, bo żaden dobry lekarz tak łatwo i szybko nie przystanie na chirurgiczną ingerencję w ciało. Ani tym bardziej nie będzie na to nikogo namawiał. Zwłaszcza, że poród jest bardzo ważny w kształtowaniu psychiki matki jak i dziecka.
adlernewman - zrozumiałbym ciebie, gdyby jej mąż nalegał na jakąś specyficzna formę porodu jak poród rodzinny w domu, czy poród w wodzie. Ale w momencie kiedy nie ma żadnych wskazań do cesarki, a ona ją chce, bo takie ma widzimisię, no to dla mnie jest to kwestia sporna trochę. Nie neguję jej prawa do decydowania....ale nie może być tak, że irracjonalne lęki są silniejsze nad logicznymi argumentami.
uważam, że autorka ma prawo decydować o formie porodu. natomiast zupełnie nie rozumiem, jakie są powody, że chce mieć bliznę na brzuchu, przeciętą na pół macicę.. ze strachu przed nieprawdziwymi "luzami", które może i się zdarzają, ale pewnie u kobiet rodzących po raz czwarty.. po porodzie wszystko wraca do normy.
argumenty za cesarką??..ja nie znam
chyba, że medyczne wskazania
argumenty przeciw cesarce?
- blizna na brzuchu
- przecięta i zszywana macica, która się dłużej goi i kurczy po ciąży 9co oznacza często brzuch, który trzeba zrzucić potem... samo się nie 'wklęsnie"
- problemy z karmieniem (przeciwskazania do karmienia iles tam godzin...)
- narkoza i wybudzanie z narkozy (brr)
ból brzucha (w końcu to OPERACJA!!!) przed kilka tygodni, co oznacza problemy z samoobsluga i obsługą dziecka
rodzisz naturalnie - hormony w trakcie porodu ułatwiają obkurczenie macicy i powrót do figury
ułatwiają laktację i od razu karmisz, po urodzeniu i nie masz problemów
przy czym nie jestem jakąs ekologiczną ekomatką.. ale jak mam wybierać to - co jest naturalne, zdrowe czyli poród
a coś co jest operacją, ingerencją, krwią i szwami - wybieram to, co matka natura wymysliła...
to tak, jakbyś zamiast jeść ustami i zębami, wtryniła sobie sondę do brzucha., po kiego??
uważam, że autorka ma prawo decydować o formie porodu. natomiast zupełnie nie rozumiem, jakie są powody, że chce mieć bliznę na brzuchu, przeciętą na pół macicę.. ze strachu przed nieprawdziwymi "luzami", które może i się zdarzają, ale pewnie u kobiet rodzących po raz czwarty.. po porodzie wszystko wraca do normy.
argumenty za cesarką??..ja nie znam
chyba, że medyczne wskazaniaargumenty przeciw cesarce?
- blizna na brzuchu
- przecięta i zszywana macica, która się dłużej goi i kurczy po ciąży 9co oznacza często brzuch, który trzeba zrzucić potem... samo się nie 'wklęsnie"
- problemy z karmieniem (przeciwskazania do karmienia iles tam godzin...)
- narkoza i wybudzanie z narkozy (brr)
ból brzucha (w końcu to OPERACJA!!!) przed kilka tygodni, co oznacza problemy z samoobsluga i obsługą dziecka
Wiele kobiet na zachodzie niemal rutynowo oczekuje cesarki, i jakos strasznie z tego powodu nie cierpi. OK, sa szwy, ale przynajmniej porod nie trwa caly dzien i czlowiek spokojnie nie musi sie obawiac masywnego bolu.
Pewnie, że ma prawo decydować, ale jak już wcześniej nadmieniono jeśli usłyszałabym że ktoś nie chce rodzić naturalnie "bo będzie miała luzy " to wcale się nie dziwie reakcji męża. Urodziłam już jedno dziecko i zapewniam cie, żadnych luzów ani ja ani moj partner się nie dopatrzyliśmy więc może zamiast wojować z mężem poproś go żeby ci wytłumaczył mechanizm obkurczania itd. swojego lekarza prowadzącego nie pytaj bo jak już tu jeden z forumowiczów napisał ten lekarz to idiota - skoro namawia cie na cc ( jak się domyślam troche na tym zarobi?) .
Wiem jak hormony potrafią zamienić życie w piekło ale postaraj się jednak usiąść i merytorycznie porozmawiać ze swoim mężem, nie chodzi o to aby on się wymądrzał ale widział mnóstwo kobiet po cc i ich doświadczenia i jestem przekonana , ze to ostatnia osoba która chciałaby abyś cierpiała.
Weź pod uwagę poważne argumenty a nie jakieś nawet nie wiem skad ty wzięłaś ten hit na temat "luzu"
Wiele kobiet na zachodzie niemal rutynowo oczekuje cesarki, i jakos strasznie z tego powodu nie cierpi. OK, sa szwy, ale przynajmniej porod nie trwa caly dzien i czlowiek spokojnie nie musi sie obawiac masywnego bolu.
Jest możliwość znieczuelnia bez konieczności operacji
jestem zdania że cesarka powinna być wykonywana ze wskazaniem, a nie bo ja chcę
twój mąż jest ginekologiem,więc wie co to jest cesarka,jakie niesie ryzyko,jakby nie było to jest operacja
jakie luzy w pochwie,urodziłam 2 dzieci i nic takiego nie mam
jestem zdania że cesarka powinna być wykonywana ze wskazaniem, a nie bo ja chcę
twój mąż jest ginekologiem,więc wie co to jest cesarka,jakie niesie ryzyko,jakby nie było to jest operacja
jakie luzy w pochwie,urodziłam 2 dzieci i nic takiego nie mam
Ja tez jestem za tym, że cesarka to ostateczność.....
anabella777,
skoro napisałaś, że w kwestii porodu nie zmienisz zdania, to pewnie tak będzie.
Miej jednak świadomość, że tzw. cesarka jest niczym innym, jak tylko operacją.
Czyli, że wybierając "cesarkę" bez żadnych wskazań medycznych, ze zwykłego "ja chcę", podejmujesz decyzję o operacji.
Czy bierzesz także pod uwagę możliwe negatywne konsekwencje wynikające z przeprowadzenia operacji?
No pięknie, autorka wątku chce narażać siebie i dziecko podczas cesarki, która nie jest uargumentowana medycznie tylko dlatego, że boi się, że jej się pochwa rozciągnie. To nawet nie jest śmieszne. To jest tragedia, bo pochwa jest ważniejsza niż bezpieczeństwo dziecka!
Poza tym strach przed porodem sn jest przeciwwskazaniem do cesarki! Czytałam kiedyś o tym, że kobieta boi się porodu z różnych przyczyn ale tak naprawdę u ich podstaw leży nieakceptacja swojego ciała i niskie poczucie własnej wartości. Jeśli akceptujesz swoje ciało, to wiesz że ono tak naprawdę jest mądre, ono wie jak rodzić. A ból porodowy jest naturalny, fizjologiczny. Jeśli się odpowiednio przygotujesz do porodu to będzie boleć o wiele mniej. Ale tu potrzebna jest jak pisałam akceptacja fizjologii, wewnętrzne uznanie, że natura jest mądra, że ciało kobiety jest przystosowane do rodzenia. I świadomość samej siebie. Autorko, masz mądrego męża, specjalistę. Nie dałby zrobić krzywdy ani tobie, ani dziecku. Od razu widać, że kocha was oboje. Ty kochasz tylko siebie i swoją pochwę, a jednocześnie nie akceptujesz żadnych zmian w ciele. Męża masz gdzieś, nie liczysz się z nim zupełnie. Jesteś egoistką. Mam nadzieję, że to tylko hormony i że wkrótce ci to przejdzie.
Nie nazwałabym lekarza prowadzącego idiotą. Wątpię zresztą, żeby NAMAWIAŁ, zapewne jest po prostu otwarty na sugestie pacjentki.
Owszem, argumenty autorki są niezbyt mądre, ale akurat wśród specjalistów jest sporo zwolenników cc. Z tego co sobie przypominam ich głównym argumentem jest to, że poród przez cc jest BEZPIECZNIEJSZY dla dziecka. Nie ma ryzyka niedotlenienia noworodka, zakleszczenia, owinięcia pępowiną - dla dziecka praktycznie nie ma możliwości żadnych komplikacji. Jest wyjmowane z brzucha i zaczyna życie na zewnątrz, bez przeciskania się przez kanał rodny i wszystkich związanych z tym możliwych trudności.
Sama miałam cc (bez wskazań, tak wyszło w trakcie porodu) i muszę powiedzieć, że gdybym teraz świadomie miała wybierać to bez wahania zdecydowałabym się na cc. Miałam to szczęście, że mnie na salę operacyjną wywieźli dostatecznie szybko - moja znajoma nie miała tego szczęścia, lekarze upierali się przy kontynuacji porodu naturalnego i zdrowy płód zamienił się w upośledzonego noworodka przez niedotlenienie przy porodzie.
Zupełnie nie zgadzam się z argumentami End_aluzji. Po cesarce śmigałam po szpitalnych korytarzach szybciej niż panie po porodzie naturalnym. W końcu nic mnie w kroku nie bolało a je tak. Bez problemu mogłam skorzystać z toalety - one nie. Oprócz tego, że miałam zakaz podnoszenia ciężkich rzeczy nie zauważyłam absolutnie żadnych problemów z własną samoobsługą ani z obsługa dziecka. Po prostu po powrocie ze szpitala czułam się absolutnie normalnie i byłam normalnie sprawna.
Blizna? Obecnie nie kroi się pionowo przez pół brzucha. Blizna jest niewielka, pozioma i zlokalizowana tak, że spod najbardziej skąpych majtek nie wygląda.
Cc nie robi się w narkozie. Stosuje się znieczulenie zewnątrzoponowe. Matka jest w pełni świadoma i wszystko widzi
Minusy:
- dłuższy pobyt w szpitalu - 4 dni, podczas gdy kobiety po porodzie naturalnym wychodzą z reguły po 2 dniach
- nie można wstawać pierwszego dnia po znieczuleniu (ja oczywiście wstałam i tak mnie przez to bolała głowa, że myślałam, że się wścieknę )
- trzeba przyjechać ponownie na zdjęcie szwów
- nie ma kontaktu dziecka z matką tuż po urodzeniu (mogłam dotknąć tylko rączki)
- cewnik na czas operacji
vinnga - a czy z cesarką to nie jest tak jak z myciem niemowlaków? Kiedyś wszyscy 'za', ale koniec końców okazało się, że lepiej wychodzi kiedy jest bardziej naturalnie...?
Powiedział, że się nie zgadza i już. Zaczynam się poważnie zastanawiać za kogo ja wyszłam. Cesarkę chcę na życzenie, ponieważ nie mam wskazań do przeprowadzenia tego typu zabiegu. To, że nie chcę rodzić naturalnie wiedziałam już od zawsze. On argumentuje tym, że sn jest bezpieczniejszy dla dziecka. Ja to wszystko naprawdę wiem, ale boję się sn i tego jak będzie po tym wyglądała moja pochwa. Powiedziałam mu o swoich obawach, że potem będzie narzekał na luzy, to on mnie wyśmiał i skwitował, że gadam pierdoły.Pokłóciłam się z nim. Mam takie myśli teraz, że chyba się spakuje i wrócę na jakiś czas do siebie. Mam ochotę odsunąć się od niego i pobyć sama. Może wtedy zacznie liczyć się z moimi uczuciami. Jestem kobietą, to ja noszę to dziecko i JA decyduję o tym jak chcę rodzić. Co mam robić? On jest ginem, więc wojna na argumenty odpada bo to jasne, że mnie przegada. Chyba naprawdę się spakuje. Ja z nim już nawet nie śpię. Dokładnie 8 dzień. I widzę, że go to boli. Błaga mnie co noc żebym go wpuściła, że mu zimno. Jest mi ciężko bo czasem mało brakowało i otworzyłabym te drzwi, ale jeśli chcę coś ugrać, to muszę być z kamienia. Wy też miałyście takie przeboje ze swoim facetem? Bez kitu. Co mam robić? Ja nie ulegnę w tej kwestii. A i przepraszam za trochę emocjonalny post, ale musiałam gdzieś się wyżalić. Tylko mi nie piszcie, że skoro jest lekarzem to powinnam słuchać go w każdej kwestii, bo mój lek. prowadzący nawet namawiał mnie na cesarkę.
1.Wyszłaś za człowieka którego kochasz i lekarza o specjalności, która jest "na tapecie"
2.Cesarka to nie zabieg tylko operacja, poważna interwencja chirurgiczna z wszystkimi następstwami takowej. Na Twoje życzenie.
3.Naturalny poród jest bezpieczniejszy dla dziecka.
4.Boisz się sn, a operacji nie?
5.Twojej pochwie na dłuzszą metę sn na pewno nie zaszkodzi.
6.Gadasz pierdoły, wcale się nie dziwię, że Cię wyśmiał
7.Przegrasz wojnę na argumenty? I nie zastanawia Cię to?
8. Zamknęłaś mu drzwi do sypialni, bo chcesz coś ugrać? Jego zgodę? Zastanawiam się czy jesteś na tyle dojrzała aby być w związku i zostać matką.
9.Twój lekarz prowadzący to chyba jest lekarzem tylko dla pieniędzy, bo troski o pacjenta u niego nie widzę.
Tak jak pisze Monia - istnieje znieczulenie zewnątrzoponowe. Chociaż niezbyt fajnie się podpisuje oświadczenie, ze jesteś świadoma, że jednym ze skutków ubocznych może być życie na wózku inwalidzkim.
Denerwują mnie kobiety, które decydują się na cesarkę tylko dlatego, że boją się bólu. To trochę krótkowzroczne, bo po operacji to co nie będzie bolało?
Ale decydować sie na operację bo "luzy"?
Tego jeszcze nie słyszałam. Masakra.
Koniec końców zrobisz jak zechcesz. Ale nie dziw się Twojemu mężowi, że protestuje. To Twoje ciało, ale Ty jesteś jego żoną i martwi się o Ciebie. I słusznie.
ja jestem dalej za myciem niemowlaków,nawet noworodków dopiero urodzonych,nie wyobrażam sobie nie myć dziecka choćby co 2 dzień
a cesarka tylko z powodów
No, nareszcie sie ktos odezwal, kto nie tyle doswiadczyl takiego porodu ale jest obiektywny. Dzieki Vinnga
Uwazam, ze Autorka ma prawo sie bac bolu czy innych komplikacji (a slyszeliscie jak wiele kobiet ma problem z trzymaniem moczu po porodzie kanalowym?) i wolec cc. Maz tu ma guzik do gadania, jak zreszta jakikolwiek czlonek rodziny. Poza tym, to, ze jest lekarzem nie znaczy, ze nie ma sam glupawych uprzedzen, ktore zero maja wspolnego z racjonalnymi argumentami Troche przeraza mnie, ze kobieta moze w ogole w dzisiejszych czasach napisac: "maz nie pozwala". Nie pozwalac to mozna dziecku, albo niewolnikowi, a nie doroslej osobie.
vinga, a ja słyszałam, że poród, jesli oczywiście jest prawidłowy, to samo zdrowie dla dziecka...
ale wiesz, ile ludzi tyle opinii
mój poród naturalny trwał maksymalnie dwie godziny, boli? owszem, ale przy cesarce też, skurcze swoje i tak każdy musi przejść...
chyba, że cesarkę robi się w ustalonym dniu, nie czekając, co na to natura i nasz organizm
moja kuzynka właśnie przeszła drugi raz poród cesarką - z powodu problemów zdrowotnych dziecka. po porodzie dostała krwotoku - macica - cięta drugi raz nie wytrzymała, niska krzepliwość, po zszyciu w jednym miejscu, zaczynała pękać w innym - w konsekwencji ma 28 lat, i usunięta macicę.
po kiego grzyba zarabiać sobie blizny zrosty... może na powłokach brzusznych blizna jest mała.. ale swojej macicy po zszyciu to już żadna z nas nie widzi.. a tam kosmetyki zszycia się nie stosuje...
pewnie możemy się wymieniać przykłądami i problemami
moja strategia życiowa jest taka, że nie decyduje się na operacje, ingerencje chirurgiczne, jesli one nie mają konieczności medycznej
argument o nietrzymaniu moczu jest strasznie dobijający.. wszyscy o nim mówią, nikt nie potwierdza.. pewnie to się zdarza, jak wszystko
ale poród do nie jest choroba!
gdyby tak było jak mówicie, to 80% kobiet, które rodziły, chodziłyby w pampersach?
alderwoman - masz problemy z trzymaniem moczu po porodzie?
a jakaś twoja koleżanka ma?
bo ja swoje pytałam, i żadnej się nie zdarzyło...
no mi też się nie zdarzyło z tym moczem nic
ani tym co urodziły po 3 -4 dzieci
a wszystkie które znam i ktore przeszły cesarkę powiedziały że nigdy więcej...,jeśli oczywiście nie będzie wskazań
Jeszcze raz napisze o mięśniach Kegla....ćwiczenie ich pomaga również w zapobieganiu nietrzymania moczu.....
Poza tym wszelkich lęków można się pozbyć zgłębiając tematykę porodu...masa literatury jest dostępna, szkoły rodzenia, rozmowa z położną...to wszystko pomoże rozwiać wątpliwości i odpowiednio przygotować się do porodu!
Nie taki diabeł straszny....ja swój poród wspominam ze łza w oku...choć bolało! Ale to ból, który sie szybko zapomina!!!!
22 2013-02-04 14:19:31 Ostatnio edytowany przez batszeba (2013-02-04 14:26:34)
Powiedziałam mu o swoich obawach, że potem będzie narzekał na luzy, to on mnie wyśmiał i skwitował, że gadam pierdoły
Bo gadasz pierdoły.
Tylko mi nie piszcie, że skoro jest lekarzem to powinnam słuchać go w każdej kwestii, bo mój lek. prowadzący nawet namawiał mnie na cesarkę.
To masz lekarza prowadzącego idiotę.
A mnie zastanawia, na jakiej podstawie wypowiadasz się tak stanowczo na temat czyjejś macicy i pochwy, skoro sam ich nie posiadasz i posiadać nie będziesz. Ja jąder i nasieniowodów nie mam i na temat wazektomii milczę, pozostawiając jej ocenę mężczyznom, ponieważ to oni poddają się temu zabiegowi.
Do autorki:
to Twoje ciało a nie męża i może on ew. sugerować a nie nakazywać. Wybór należy TYLKO I WYŁĄCZNIE do Ciebie - dyskusja nad wyższością cesarki nad porodem sn jest jak rozważania o wyższości Bożego Narodzenia nad Wielkanocą, jednej pasuje cc a drugej sn i każda z nich będzie przekonana, że postępuje słusznie.
Zastanów się raczej, dlaczego dopuściłaś do sytuacji, w której mąż wywiera na Ciebie presję w sprawie, która dotyczy tylko i wyłącznie Twojego ciała - bo on nie rodzi i rodzić nie będzie....
to Twoje ciało a nie męża i może on ew. sugerować a nie nakazywać. Wybór należy TYLKO I WYŁĄCZNIE do Ciebie.
A tam... Obrończynie kobiecych ciał
Ciekawe co by powiedziała jedna z drugą, gdyby partner takiej zdecydował zrobić sobie tatuaże na całych rękach, a ona nienawidzi tatuaży.
Na pewno dałaby mu swoje błogosławieństwo, bo to jego ciało i jego wybór. Sratatata. Byłby płacz i foch, temat na forum i komentarze typu: powinien się z Tobą liczyć, niech się zastanowi co jest ważniejsze.
Mąż autorki się martwi, jest w temacie, wie, że casarka to nie takie hop siup.
batszeba napisał/a:to Twoje ciało a nie męża i może on ew. sugerować a nie nakazywać. Wybór należy TYLKO I WYŁĄCZNIE do Ciebie.
A tam... Obrończynie kobiecych ciał
Ciekawe co by powiedziała jedna z drugą, gdyby partner takiej zdecydował zrobić sobie tatuaże na całych rękach, a ona nienawidzi tatuaży.
Na pewno dałaby mu swoje błogosławieństwo, bo to jego ciało i jego wybór. Sratatata. Byłby płacz i foch, temat na forum i komentarze typu: powinien się z Tobą liczyć, niech się zastanowi co jest ważniejsze.Mąż autorki się martwi, jest w temacie, wie, że casarka to nie takie hop siup.
Eeee? Różnica pomiędzy tatuażem a porodem jest taka, że tatuaż może mieć zrobiony zarówno mężczyzna jak i kobieta (więc zawsze można wrażenia sprawdzić), a z porodem to już raczej nie.
A gdyby mąż kazał autorce rwać zęba bez znieczulenia (bo on zna fachowca, który robi to w sekundę, tak że ona nie poczuje a znieczulenia są niezdrowe) to co, w imię miłości do męża żona też ma się temu poddać????
Anik38 - masz rację. Tym bardziej, że dziecko jest ich wspólne, a nie tylko jej. A przykład z tatuażami genialny
Anik38 - masz rację. Tym bardziej, że dziecko jest ich wspólne, a nie tylko jej. A przykład z tatuażami genialny
Nie jest genialny, ponieważ tatuaż może sobie zrobić każdy (bez względu na płeć), a do porodu są zdolne tylko kobiety.
No i co z tego, że wspólne - to będą je wspólnie wychowywać, bo przy porodzie to on może co najwyżej asystować...
Ja tylko zwrócę uwagę, ze poród to nie tylko sprawa matki, ale i nie pytanego o zdanie dziecka...
hmmm... a ja nie trzymam moczu a urodziłam siłami natury "tylko" dwoje dzieci. moja koleżanka po trójce też już nie trzyma moczu starsza koleżanka po dwójce już autentycznie chodzi z "pieluchą". ćwiczę mięśnie kegla. teraz mam przerwę i nietrzymanie moczu wróciło. tragedia. bardzo mi to przeszkadza. nie wiem czy teraz nie zdecydowałabym się na cesarkę. porody miałam okropne. jeden 14 godzin myślałam że umrę drugi "tylko" 3 ale za to ból zapamiętam do końca życia. zresztą ten pierwszy też. i nie piszcie o szwach i innych rzeczach bo prawie każda kobieta jest cięta podczas porodu a jak nie jest cięta to z reguły pęka. ja byłam cięta dwukrotnie. pierwsze cięcie wykonano ok za to zszywano mnie bez znieczulenia czułam jak igła przechodzi przez skórę a nitka ciągnie się przez ciało. drugie myślałam że kopnę lekarza bo nie utrafił w skurcz i ciachną mnie między nimi czułam jak rozciął mi wejście do pochwy i jak poszła krew. całe szczęście że choć zszyta zostałam należycie ale już moja znajoma tyle szczęścia nie miała to co ma między nogami powinno być zoperowane plastycznie i powinna żądać odszkodowania. no ale że ma tyle lat co ja i rodziła mniej więcej w tym samym czasie nie ma o czym mówić. a to co jej lekarz spartolił jest jej problemem nie tylko emocjonalnym (czuje wstyd) ale także zdrowotnym bo przy zmianach pogody odczuwa ból. moim zdaniem każdy odpowiada za siebie by później do nikogo nie mieć pretensji. na dzień dzisiejszy już nie rodziłabym siłami natury a w ostateczności pod znieczuleniem. ile historii tyle opinii. każdy musi wybrać co DLA NIEGO NAJLEPSZE.
29 2013-02-04 15:06:53 Ostatnio edytowany przez adlernewman (2013-02-04 15:12:33)
yoghurt007 napisał/a:Anik38 - masz rację. Tym bardziej, że dziecko jest ich wspólne, a nie tylko jej. A przykład z tatuażami genialny
Nie jest genialny, ponieważ tatuaż może sobie zrobić każdy (bez względu na płeć), a do porodu są zdolne tylko kobiety.
No i co z tego, że wspólne - to będą je wspólnie wychowywać, bo przy porodzie to on może co najwyżej asystować...
Jakby moj facet chcial sobie zrobic tatuaz, to jego prywatna sprawa. Mnie sie moze nie podobac, ale mam guzik do gadania na ten temat (podobnie jak w sprawie ubierania sie, fryzury, kolczykow itd), i vice versa- mnie sie partner nie wtraca do tego jaka sukiene chce nosic. Tym bardziej nikt, nawet maz, nie powinien wywierac presji, a co dopiero nakazywac kobiecie rodzaj porodu. Jest dorosla kobieta, ma swojego lekarza, jest w stanie sama podjac decyzje.
I jak Karolcia napisala o powiklaniach (choc nie kazdy je ma), to nie maz bedzie sie moczyl albo mial szwy pochwy czy perineum.
30 2013-02-04 15:07:41 Ostatnio edytowany przez Anik38 (2013-02-04 15:18:14)
A jakie to ma znaczenie do czego kto jest zdolny? To ma być dziecinne przegadywanie, kto co może?
Więc ja mogę zabronić robienia tatuażu, bo też mogę sobie zrobić (w odwecie?), a ty i tak mi nie zabronisz cesarki bo to tylko moja sprawa? co Ci do tego, że ja chcę cesarkę, nie masz prawa nic powiedzieć, bo i tak TY nigdy nie będziesz rodził, więc wara ode mnie.
I to ma być związek? Kompromis?
Autorka nie bierze pod uwagę zdania męża, kompromis ma gdzieś, bo ZAWSZE chciała mieć cesarkę bo się boi luzów w pochwie.
Aldernewman może Tobie to nie przeszkadza, mi w sumie też, ale mnóstwo kobiet miałoby z tym problem, i to pewnie tych, które ze swojej strony nie ustąpią.
Trochę za dużo w związkach tekstów typu "to moja sprawa", "to nie powinno cię obchodzić", "zrobię co będę chciał/a", "sam/a będę o tym decydować". Chcę być ruda to się przefarbuję na rudo i wa..i mnie to czy mojemu mężczyźnie się to podoba? A co mnie kosztuje się nie przefarbować? Nic. Jak ktoś nie chce się liczyć z drugą osobą w związku, to po co pchac się w związek?
A cesarki na widzimisię pewnie nigdy nie zrozumiem.
No właśnie, mnie też uderzyło, że Yoghurt od razu wyskoczył na autorkę. Poza tym z tego co wiem, nie jest ginekologiem.
Ten temat przypomina mi trochę ten o karmieniu piersią.
Część osób od razu uderza w "wysokie tony" i mówi, że Anabella777 nie powinna się decydować na cc bez uzasadnienia, bo to jest zło, bo to nienaturalne.
Drodzy moi, anabella nie chce rodzić naturalnie i już. To jest jej ciało, jej ciąża i jej decyzja. Uszanujcie to.
Chwała tym kobietom, które urodziły naturalnie, ale w czym naturalny poród jest lepszy? W tym, że męczycie się kilka-kilkanaście godzin? Że Wam nacinają pochwę?
Gdyby żonie Bartłomieja Bonka wykonano cesarskie cięcie, obie córki byłyby zdrowe.
No przepraszam bardzo, ale rzadko słyszy się o jakiś komplikacjach przy cesarce, a w czasie naturalnego porodu właśnie dochodzi do niedotlenienia, owinięcia się pępowiny wokół szyi i innych tego typu patologiach.
Więc przestańcie bajki tworzyć i uszanujcie decyzję autorki. Bo nie dotyczy to Waszego dziecka, wnuka ani Waszej żony, czy też córki.
Amen.
Jest genialny, bo pokazuje absurdalność podejścia "to moje ciało i mogę z nim robić co chcę". No niby tak, bo idea słuszna, ale w praktyce niewykonalna. Twoje decyzje - nawet jeśli odnoszą się jedynie do ciebie - nie pozostają bez wpływu na twoich bliskich. Tutaj rozchodzi się również o bezpieczeństwo i rozwój zarówno jej, jak i jej dziecka, które to jest ich wspólnym dziełem. Zauważ, że anabella777 nie ma żadnych logicznych argumentów, a jedynie kilka irracjonalnych lęków podpartych mitami. Na dodatek jej zachowanie jest bardzo infantylne. Nie wpuszcza męża - lekarza, z którym wie, ze na argumenty nie wygra - do sypialni, bo chce wymusić na nim zgodę. No trochę to żenujące. W takim wypadku to ja się zastanawiam czy ona dojrzała, żeby to dziecko mieć....
karolcia_38 - pęka lub jest nacinana i stąd kawał "panie doktorze, tylko jeden szew więcej proszę". Ale to nie to samo co cięcie brzucha i wszystkich kolejnych warstw ciała. Owszem - natura nie jest nieomylna. Ale w momencie kiedy brak jest medycznych wskazań do zabiegu, to lepiej jest, aby wszystko obywało się w sposób możliwie najbardziej naturalny. Jest to ważne nie tylko ze względów czysto biologicznych, ale raczej psychologicznych. Nie bez kozery głównym argumentem przeciwko cesarce na życzenie jest fakt, że uwolnione w czasie porodu hormony są główną podstawą przyszłej więzi emocjonalnej. Przy cesarce tego nie ma.
Jaga Baba07 - nie naskoczyłem na autorkę wątku tylko podsumowałem jej "argumentację". Prawo do decyzji jak zawsze ma. W końcu ostatecznie to ona będzie rodzić. Ale argumenty na poziomie "bo nie chcę być luźna potem" to dość śmieszne są....nie uważasz?
boję się sn i tego jak będzie po tym wyglądała moja pochwa.
A tego jak będzie wyglądała twoja macica i pozostałe powłoki brzuszne pocięte przy cc się nie boisz? Ja dwa razy rodziłam naturalnie i na stan mojej pochwy nie narzekam . Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że cesarskie cięcie zwiększa ryzyko poronienia w następnej ciąży? Rozumiem tylko ten argument, że się panicznie boisz bólu. Dla kogoś kto tak panicznie się boi i przewiduje ból nie do wytrzymania, może być to paraliżujące.
Twój mąż jako ginekolog zdaje sobie jednak sprawę jak wygląda cesarka i że nie jest to obojętne dla organizmu, więc ci odradza, a ty go szantażujesz wyganiając go z łóżka. Współczuję mu. Spróbuj mu wyjaśnić, że dla ciebie strach przed bólem jest tak ogromny, że może zakłócić normalny przebieg porodu.
Jaga Baba07 - nie naskoczyłem na autorkę wątku tylko podsumowałem jej "argumentację". Prawo do decyzji jak zawsze ma. W końcu ostatecznie to ona będzie rodzić. Ale argumenty na poziomie "bo nie chcę być luźna potem" to dość śmieszne są....nie uważasz?
A nie wydaje Ci sie idiotyczne, ze Jej mezowi sie wydaje, ze moze rozkazywac Autorce? Co to, Ona jego wlasnoscia?
Argument, jak argument. Dla jednych śmieszny, a dla drugich nie. Nie chce rodzic naturalnie i tyle.
A mąż ginekolog, gdyby miał odrobinę chęci, to porozmawiałby z żoną, a nie wymuszał na niej naturalny poród. Chyba też ma jakieś pojęcie odnośnie obaw kobiet dotyczących porodu.
A to dzieci urodzone przez cesarskie cięcie nie mają takiej więzi z matka, jak te urodzone naturalnie?
Dziwne, jak zawsze jestem antytezą tych badań.
Bezsensem jest wyciąganie teraz dramatów z porodów naturalnych i przez cc..
Tu chodzi o sposób komunikowania się w tym małżeństwie....on nie pozwala i już, ona nie chce bo nie!!!!
Rodem z przedszkola!
To napisałam, że powinni oboje porozmawiać, a nie jedno wymusza, bo jest ginekologiem, a drugie wymusza nie wpuszczając męża- ginekologa do łóżka.
Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa, a nie "bitwa" i próba udowodnienia tego, kto jest silniejszy.
Gdyby żonie Bartłomieja Bonka wykonano cesarskie cięcie, obie córki byłyby zdrowe.
No przepraszam bardzo, ale rzadko słyszy się o jakiś komplikacjach przy cesarce, a w czasie naturalnego porodu właśnie dochodzi do niedotlenienia, owinięcia się pępowiny wokół szyi i innych tego typu patologiach.
Jak lekarz prowadzący jest ślepy i na USG nie widzi owiniętej pępowiny, to później są konsekwencje, niestety najczęściej dla dziecka .
Kobiety traktują cesarkę jak wyrwanie zęba. Jak zabieg kosmetyczny. Bo poród ma nie boleć. Chociaż autorce nie chodzi o ból tylko o wyimaginowane luzy, które jej mąż ma gdzieś.
ja urodzilam najpierw cesarka a po 3 latach naturalnie(nawiasem mowiac duze dziecko bo ponad 4kg) i ani moczu nie popuszczam, ani seks czy pochwa nie ma "luzow":)
moge tylko mowic o tym co sama przezylam i powiem szczeze ze ja nie widze roznicy, w prawdzie cesarke mialam pozno, wiec caly etap rozwarcia przeszlam a na koniec okazalo sie ze dziecko owiniete pepowina wiec nie bylo parcia tylko cesarka, drugie dziecko urodzilam bez znieczulenia i naturalnie(z nacieciem)
u mnie los sam wybral metode porodu a jakbym miala meza ginekologa to bym sie go sluchala, przeciez cie kocha i dziecko tez a swoim doswiadczeniem wie co mowi.
40 2013-02-04 15:33:43 Ostatnio edytowany przez yoghurt007 (2013-02-04 15:38:37)
A nie wydaje Ci sie idiotyczne, ze Jej mezowi sie wydaje, ze moze rozkazywac Autorce? Co to, Ona jego wlasnoscia?
A gdzie on jej coś rozkazuje? On nie zgadza się na cesarkę. I nie jest to na zasadzie "nie, bo nie", bo jednak facet jest lekarzem.
Jak idziesz do np swojej siostry, która pracuje w warzywniaku i bierzesz pomidory, a ona ci mówi "te zostaw, weź te", to co - też się tak burzysz, bo jakie ma prawdo narzucać ci swoje zdanie? No nie - podobnie w każdej innej dziedzinie życia zaufasz bliskiej osobie, która się na tym zna. Jej mąż jest ginekologiem. Tego wątku nie można pominąć. Jakby twój partner chciał sobie wytatuować wielkiego penisa na czole, to też byś przyklasnęła, bo to przecież jego czoło? No nie wydaje mi się, bo pomimo faktu, że to jego decyzja, to jednak ty byś się musiała zmagać z konsekwencjami, a te mogą mieć różny wymiar. Nie tylko w postaci widocznej blizny. A w przypadku tej blizny, to będzie ona wiecznym przypomnieniem jej braku zaufania do niego jako męża i specjalisty.
Możliwym kompromisem byłaby cesarka w momencie, kiedy organizm sam już zaczyna poród, czyli coś co miała vinnga. I zaufany lekarz wybrany przez jej męża. Ale do tego potrzebna jest normalna komunikacja, a nie takie wymuszanie decyzji.
41 2013-02-04 15:40:23 Ostatnio edytowany przez Anik38 (2013-02-04 15:45:53)
To też nie do końca, bo czasami dziecko schodzi szybko w kanał rodny i na cesarkę za późno.
Niektóre kobiety są przewrażliwione w temacie porodowo-płciowo-intymnym .
Ciekawe czy taka sama reakcja byłaby, gdyby miała uraz kolana i jakiś lekarz doradzałby operację a jej mąż (będący powiedzmy specjalistą w tej dziedzinie) polecił rehabilitację. Też miałaby jego zdanie gdzieś i zrobiłaby operację bo szybciej i bez bólu?
j ci sie kochana nie dziwie, poniewaz zawsze miałam dokładnie takie same obawy jak ty, takie same:) to jest twoje ciało i twoje zycie decydujesz ty a jesli lekarz nie ma nic przeciwko to czemu nie.
że poród przez cc jest BEZPIECZNIEJSZY dla dziecka. Nie ma ryzyka niedotlenienia noworodka, zakleszczenia, owinięcia pępowiną - dla dziecka praktycznie nie ma możliwości żadnych komplikacji. Jest wyjmowane z brzucha i zaczyna życie na zewnątrz, bez przeciskania się przez kanał rodny i wszystkich związanych z tym możliwych trudności.
Przeciskanie się przez kanał rodny pozwala na fizjologiczne "wyciśnięcie" z płuc dziecka płynu owodniowego. W przypadku cc tego nie ma, dziecko jest gwałtownie wyciągane (wcale nie delikatnie) z macicy i nie ma możliwości wyciśnięcia tego płynu. W rezultacie dzieci po cc częściej zapadają na różne choroby płuc. Dopiero po wyciągnięciu malucha odsysa się mu te wody i dopiero wtedy dziecko ma możliwość zaczerpnięcia pierwszego oddechu. Nigdy tego płynu nie da sie odessać tak jak przy naturalnym porodzie, część z nich zostaje, dlatego dzieci po cc są też bardziej narażone w przyszłości na infekcje i alergie. Na dodatek dziecko z macicy wyciąga się ciągnąc dość mocno za główkę (mocniej niż podczas fizjologicznego porodu) i też zdarzają się urazy (także kończyn).
Jeśli chodzi o matkę, to istnieje ryzyko krwotoku, infekcji, uszkodzenia pęcherza moczowego lub jelita, a nawet skaleczenia dziecka skalpelem ? choć zdarza się bardzo rzadko.
Urodzilam 3je dzieci w tym przy pierwszym nie mialam ciecia, a po dwoch nastepnych tez nie ma juz sladu, moja pochwa jest w swietnej formie, moj brzuch tez czego przy cc nie mogla bym powiedziec.
Poza tym, jak tak napatrze sie w szpitalu na kobiety po cc ( leza plackiem i jecza ze boli, czasem je podniosa i plecy natra, a jak im dziecko placze to probuja noga wozeczek pokolysac i to tez nie wychodzi) to wszystkiego sie odechciewa.
Cesarka to powazna operacja, przeciecie brzucha nie mozna traktowac tak lekko, zawsze moze nastapic krwotok albo zakarzenie krwi, powinno sie cc traktowac jako przykra koniecznosc a nie nowoczesna metode rodzenia dzieci.
Ja też miałam cc bo ginekolog stwierdził, że dla bezpieczeństwa dziecka będzie lepiej. To była jedna z najtrafniejszych decyzji w życiu, młody ma już 6 lat zdrów jak ryba (odpukać) a mnie nawet blizna prawie całkowicie znikła.
Jednak teoria o luźności po - jest... bez komentarza.
to chyba on powinien się zastanawiac z kim sie ozenił dziwisz sie, że nie chce cesarki babo bo sie martwi o Ciebie i dziecko!!! myslisz ze przy cesarce Cie ominie cały poród g prawda skórcze sa te same i pozniej dochodzi sie dłużej do siebie już nei wspomnę o bólu i bliżnie
Dla obu form porodu znalazłoby się dużo za i przeciw. Autorka jest w niezłej sytuacji, bo ma specjalistów po obu stronach barykady. Najlepiej byłoby racjonalnie porozmawiać z mężem o porodzie naturalnym, z lekarzem prowadzącym o plusach i minusach cesarki. Na podstawie uzyskanych informacji mogłaby dopiero podjąć racjonalną decyzję. Na razie przedziwną drogę wybrała do uzyskania porozumienia
Kizia, wytłumacz mi, proszę, jak przebiega ten proces wyciskania płynu owodniowego z dziecka. Przecież pierwsza wychodzi główka. Ona jest największa i na resztę ciała noworodka działa już zdecydowanie mniejszy nacisk? To pytanie z czystej ciekawości, bez cienia ironii.
Urodziłam chyba dziwne dziecko, bo mała się darła od razu jak ją tylko podnieśli...
Opowieści o doświadczeniach niewiele mają wspólnego z obiektywizmem. Każdy ma inne doświadczenia i każdy wybierze te, które lepiej potwierdzają jego podejście. Obiektywnie patrząc: mam tylko jedną koleżankę, która po porodzie naturalnym nie obiecywała sobie, że nigdy więcej ciąży. U niej poród przebiegł bardzo szybko i bez najmniejszych problemów. Nie znam żadnej, która by źle zniosła cesarkę. Ale po porodzie leżałam na sali z kobietą po cesarce, która faktycznie fatalnie się po tym czuła i jęczała do końca mojego pobytu tam. Patrzyłam na nią ze zdziwieniem, bo obie przeszłyśmy to samo i ja, w pełni sił witalnych, nie mogłam się doczekać kiedy będę mogła wrócić do domu a ona ledwo się podnosiła. Tyle, że ja miałam 25 lat i wysportowane ciało, ona miała lat 40 i wyglądała jak zasuszona kupka nieszczęścia...
pominmy juz ten przyklad cc, pominmy powod "wyrzucenia" meza z sypialni, bo chce mu na sile udowodnic swoja racje, chce na nim WYMUSIC akceptacje swojego zdania. dziwi mnie to, ze ludzie w dzisiejszych czasach tak latwo wyrzucaja siebie wzajemnie z lozka itd. na cholere?
wracajac do tematu. maz autorki watku jest ginekologiem, i pewnie na jej nie szczescie, bo wiekszosc mezczyzn by mialo w d*pie czy zona bedzie cieta na brzuchu czy urodzi dziecko samodzielnie, a tu on daje jej dobre zapewne argumenty, ktorych ona nie przyjmuje do siebie bo nie i juz... jak dziecko... a jednak jej maz naogladal sie nie jeden przypadek, a pewnie setki, wiec on doskonale wie o czym mowi, w przeciwienstwie do autorki...
przyklad z tatuazem jest wg mnie bardzo dobry, Yogurt uzasadnil juz dlaczego, wiec nie bede sie powtarzac...
po to ludzie sie wiaza, badz biora slub, by isc razem przez zycie, a nie osobno, badz zeby ktos uslyszal "Kotek wypie*dalaj z sypialni, bo masz inne zdanie niz ja, a ja Ci na sile okaze, ze ja mam racje" bezsens...
D
Kizia, wytłumacz mi, proszę, jak przebiega ten proces wyciskania płynu owodniowego z dziecka. Przecież pierwsza wychodzi główka. Ona jest największa i na resztę ciała noworodka działa już zdecydowanie mniejszy nacisk?
Gdy dziecko się przeciska przez kanał rodny, nacisk na jego klatkę piersiową powoduje naturalne wyciśnięcie tego płynu. Nie ma znaczenia, że główka jest większa, bo kanał rodny jest elastyczny.
adlernewman napisał/a:A nie wydaje Ci sie idiotyczne, ze Jej mezowi sie wydaje, ze moze rozkazywac Autorce? Co to, Ona jego wlasnoscia?
A gdzie on jej coś rozkazuje? On nie zgadza się na cesarkę. I nie jest to na zasadzie "nie, bo nie", bo jednak facet jest lekarzem.
Jak idziesz do np swojej siostry, która pracuje w warzywniaku i bierzesz pomidory, a ona ci mówi "te zostaw, weź te", to co - też się tak burzysz, bo jakie ma prawdo narzucać ci swoje zdanie? No nie - podobnie w każdej innej dziedzinie życia zaufasz bliskiej osobie, która się na tym zna. Jej mąż jest ginekologiem. Tego wątku nie można pominąć. Jakby twój partner chciał sobie wytatuować wielkiego penisa na czole, to też byś przyklasnęła, bo to przecież jego czoło? No nie wydaje mi się, bo pomimo faktu, że to jego decyzja, to jednak ty byś się musiała zmagać z konsekwencjami, a te mogą mieć różny wymiar. Nie tylko w postaci widocznej blizny. A w przypadku tej blizny, to będzie ona wiecznym przypomnieniem jej braku zaufania do niego jako męża i specjalisty.
Możliwym kompromisem byłaby cesarka w momencie, kiedy organizm sam już zaczyna poród, czyli coś co miała vinnga. I zaufany lekarz wybrany przez jej męża. Ale do tego potrzebna jest normalna komunikacja, a nie takie wymuszanie decyzji.
Yoghurt, jest roznica pomiedzy niezgadzaniem sie a rozkazywaniem komus. Jezeli siostra na warzywniaku pokazuje mi pomidory, ktore wg niej ladniejsze, to mi sugeruje, a nie przystawia mi pisotolet do glowy, ze mam je kupic. Podobnie z mezem Autorki- nikt mu nie zabrania mienia odmiennego zdania na temat porodu, ale na koniec koncow to Jej decyzja, wiec jezeli usiluje wymusic na Niej wlasna opinie (szantazem psychologicznym czy emocjonalnym), to po prostu sie zachowuje jak d***k.
To samo dotyczy przykladu z tatuazem. Jasne, ze nie klaskalabym z radosci, ale nie znaczy to, ze bym "zabronila" mojemu facetowi isc do gabinetu. Wyrazenie niezgody nie rowna sie zmuszaniem kogos do sluchania sie nas.
annabelle - zapomnij o porodzie, zrobisz, jak będziesz chciała..
ale poczytaj trochę o komunikacji w małżeństwie..
jeżeli łożkiem sterujesz, usługi seksualne świadczysz mężowi w zamian za właściwe zachowanie..
jednym słowem, jeżeli kupczysz swoim ciałem - za coś.. to kriss to tutaj tak ładnie nazwała - uprawiasz prostytucję małżeńską
iwesz.. ryzyko jest takie, że twój mąż, ginekolog, prędzej czy później znudzi się staniem z wywalonym jęzorem pod twoją sypialnią.. a jak stracisz zasadniczy argument stawiania na swoim w tym małżeństwie -to niewiele ci zostanie, prawda??
a gdzie szacunek? parntertswo, lojalnośc wobec siebie, dbanie o siebie?
naprawdę uważasz, że jesteś tak dobra w łożku, że zbudujesz na tym swoje szczęscie, życie i małe i duże radości?? SZANTAZYKIEM??
jak mi nie kupisz kwiatków, to ci nie dam..
jak nie będziesz miły, to ci nie dam...
ja tam jestem kobieta, jednakże wyobrazić sobie potrafię poziom upokorzenia dla partnera, który z takiej postawy wynika..
wiesz dlaczego?
bo gdyby mój mąż zachowal się w ten sposób, to wniosek jest prosty - mój maż nie kocha się ze mną, nie śpi ze mną z miłości - robi to wtedy, gdy czegoś ode mnie chce, albo gdy jestem "odpowiednio grzeczna"..
gdyby kiedykolwiek wobec mnie spróbował taką gierkę zastosować... poczułabym się urazona, upokorzona, potraktowana instrumentalnie..
z drugiej strony ty siebie i swoje ciało też traktujesz intrrumentalnie - jestes nagrodą.. jak kostka czekolady...
coś za coś
sprzedawanie - kupowanie...
Yoghurt, jest roznica pomiedzy niezgadzaniem sie a rozkazywaniem komus.
Ano właśnie. A czy mąż autorki wątku rozkazuje jej? On się nie zgadza na cesarkę, bo nie ma do tego medycznych wskazań. I mnie to nie dziwi. Tym bardziej, że jest lekarzem.
53 2013-02-04 18:00:08 Ostatnio edytowany przez adlernewman (2013-02-04 18:00:49)
adlernewman napisał/a:Yoghurt, jest roznica pomiedzy niezgadzaniem sie a rozkazywaniem komus.
Ano właśnie. A czy mąż autorki wątku rozkazuje jej? On się nie zgadza na cesarkę, bo nie ma do tego medycznych wskazań. I mnie to nie dziwi. Tym bardziej, że jest lekarzem.
Po pierwsze, nie jest Jej lekarzem. Po drugie, On sie zgadzac czy nie zgadzac to moze na to czy dziecko na wycieczke pojedzie, a nie co jego zona, dorosla osoba zrobi. Dziwaczne mi sie wydaje traktowanie wspolmalzonki jak kogos, kto nie ma kompetencji by decydowac o sobie.
co jego zona, dorosla osoba zrobi. Dziwaczne mi sie wydaje traktowanie wspolmalzonki jak kogos, kto nie ma kompetencji by decydowac o sobie.
a czy sądzisz, że ten związek ma kompetencje by decydowac o sobie wzajemnie, jesli w odpowiedzi współmałzonka strzela focha i zamyka drzwi do sypialni?
to tak off topic oczywiście
bo tak się zastanawiam, skąd się w tych kobietach bierze wiara w to, że ta sypialnia to taki korronny argument na wszystko?
toż przecież chociażby doświadczenia tego forum wskazują, że wokół nas tłumy sliniących się suczy i suczerów, którzy chętnie przyjmą takiego samotnego faceta/kobietę i uwierzą- że "zona go nie rozumie, wcale ze sobą nie spią..." i że odejdzie, w każdej chwili.. ale dzieci, ale kredyt, ale nie teraz, ale zona psychiczna.. ale pieniadze.. aleale...
adlernewman sama najpierw piszesz, że niezgadzanie się, a rozkazywanie to zupełnie co innego, a teraz mówisz, że i nie zgadzać się nie ma prawa?
Wybacz, ale naprawdę bym zrozumiał, gdyby chodziło o to, że facet zmusza ją do porodu rodzinnego, porodu w wodzie czy zabrania znieczulenia itp. Ale jej mąż - ginekolog - nie zgadza się na cesarkę w sytuacji kiedy to nie ma żadnych medycznych podstaw do jej przeprowadzenia. I mnie to absolutnie nie dziwi.
Dziwią mnie natomiast argumenty anabella777 i jej postępowanie wobec męża. "Nie wygram na argumenty to wywalę z łóżka". To jest mocno niedojrzałe. Zapewne inaczej bym pisał gdyby jej podejście było inne.
Yoghurt, wyraznie napisalam, ze nie chodzi o to, ze ma odmienne zdanie. Do tego ma absolutne prawo. Pisalam o "niezgadzaniu sie" w sensie zabraniania, bo sorry, ale doroslej osobie to on guzik moze zabronic.
Takze uwazam, ze nie ma znaczenia czy jest lekarzem czy nie, bo cialo jest kobity, i ona sie moze zdecydowac na taki porod jaki Jej odpowiada.
A co do zachowania Autorki, to nie komentowalam, bo nie wiemy w sumie przeciez jaki nacisk na Nia maz wywiera. Moze jest tak zastraszona, ze czuje, ze to jedyne wyjscie jakie ma? Co nie znaczy, ze popieram dziecinne zamykanie sie w sypialni. Ale w sumie tu nie o to chodzi. Nawet jezeli by byla dziecinna, wybuchowa histeryczka (nie w klinicznym sensie), to ma prawo do decydowania o wlasnej macicy.
Wbrew obiegowej opinii cesarskie cięcie nie jest prostym zabiegiem, a operacją brzuszną, która - jak każda operacja - obarczona jest ryzykiem i może skończyć się poważnymi powikłaniami. Po operacji mogą też pojawić się zrosty, a te z kolei utrudniać przebieg kolejnej ciąży lub jakiekolwiek zabiegi w obrębie jamy brzusznej.
Z tego co wiem poród siłami natury (pomijam tu jednak wszelkie patologie, bo to jakby wyklucza w tym miejscu jakąkolwiek polemikę) z zasady jest bezpieczniejszy dla matki i zdrowszy dla maluszka. Już tłumaczę dlaczego. Otóż dzieci, które podczas porodu przeszły przez kanał rodny, rzadziej chorują na astmę, zapalenie płuc czy inne infekcje. Dzieje się tak, bo podczas naturalnego porodu cały płyn owodniowy, który dziecko miało w płucach, zostaje wyciśnięty, natomiast przy cesarskim cięciu trzeba go odessać mechanicznie, co nigdy nie udaje się w 100%. Rzecz jasna z czasem płyn się wchłonie, ale drogi oddechowe i tak pozostaną bardziej wrażliwe na alergie i infekcje.
Czytałam też, że zaobserwowano, że dzieci urodzone przez cc w dorosłości częściej chorują na cukrzycę - niestety nie wiem jaki związek ma jedno z drugim. Ponadto dzięki rytmicznemu uciskowi całego ciała, który ma miejsce podczas porodu siłami natury, narządy wewnętrzne dziecka są pobudzane i przygotowywane do pracy poza brzuchem mamy (maluszkowi bardzo to ułatwia pierwsze, samodzielne chwile po wkroczeniu do brutalnego świata zewnętrznego), a z kolei ocieranie się o ściany kanału rodnego wpływa na rozwój komórek nerwowych.
Oczywiście każda z nas ma swoje indywidualne podejście do tematu, ale ja osobiście, gdyby nie było to absolutnie konieczne ze względu na wskazania medyczne, nigdy nie zdecydowałabym się na cesarkę. Jeśli jednak kobiety tak bardzo nie chcą porodu naturalnego, że uniemożliwia im to cieszenie się ciążą lub wręcz powoduje ciążową fobię, to w pełni potrafię zrozumieć ich przemyślaną decyzję o przeprowadzeniu operacji cc na życzenie.
58 2013-02-04 19:35:48 Ostatnio edytowany przez Metyda (2013-02-04 19:36:16)
To Twoje ciało, to Ty jesteś w ciąży, to Ty będziesz się gimnastykować by wydać na świat nowego obywatela - zgadza się.
Ale dziecko jest dziełem Twoim i Twojego męża, i to właśnie dlatego powinniście oboje porozmawiać o formie porodu, i wybrać opcję najlepszą dla waszej latorośli. Ciąża to nie czas na obrażanie się, wyprowadzanie się i inne herce.
Adlernewman, ale to wychodzi na to, ze autorka rozkazuje mezowi zaakceptowac jej zdanie inaczej wara z lozka. czy nie tak? to nie on ja szantazuje, a raczej ona jego...
Adlernewman, ale to wychodzi na to, ze autorka rozkazuje mezowi zaakceptowac jej zdanie inaczej wara z lozka. czy nie tak? to nie on ja szantazuje, a raczej ona jego...
Dokładnie takie samo wrażenie odebrałem.
61 2013-02-04 21:49:28 Ostatnio edytowany przez Undique (2013-02-04 21:52:12)
Ja też panicznie boję się porodu i doskonale rozumiem autorkę. Postanowiłam więc dać sobie jeszcze czas, a w trakcie ciąży pójść do szkoły rodzenia. Postanawiam dać sobie i dziecku szansę na naturalny poród. Mój narzeczony a przyszły mąż i ojciec dziecka wspiera mnie w każdej decyzji w tym temacie. Twierdzi, że to moje ciało i ja mam o nim zadecydować tak by było w miarę normalne po porodzie, bo oboje wiemy, że zmiany zajdą. I niesamowicie irytuje mnie jak mężczyźni w tym temacie mają najwięcej do powiedzenia. To kobieta nosi to dziecko przez 9 miesięcy w swoim łonie, to ona najczęściej potem je wychowuje dba o nie i karmi, nie ujmując niczego troskliwym dobrym ojcom których jest naprawdę mało. Pozwólcie jej o tym zadecydować i nie wymądrzać się w tym temacie. Litości!
Przeraża mnie, że lekarze zwlekają z tym do ostatniej chwili czego efektem jest, że ze zdrowego noworodka często robią dzieci kalekie i to jest kluczowy argument, to jest to czego boję się najbardziej. Przez pępowinę czy zakleszczenie i brak refleksu lekarza dziecko staje się rośliną. Więc jako odpowiedzialna dorosła osoba wolę urodzić jedno z blizną w macicy i na brzuchu, ale zdrowe! Nie umęczone przez 14 godzinny poród, przecież to widać jak wymęczone jest dziecko, jaką ma choćby główkę po porodzie.
Współczuję serdecznie autorce takiego męża. Co to w ogóle jest za ginekolog? Rozumiem, uparł się i tłumaczy jej dzień w dzień, ale nakazuje? To jest lekarz? Gdzie jego psychologiczne podejście do pacjentki? Pomijając ich uczuciowe i małżeńskie relacje. Współczuję jej tego dramatu. Mówicie, że to operacja, że z powodu zachcianki, że nie można robić od tak sobie... A powiększanie biustu? To nie operacja, nie zachcianka? I nie ma na to takiej nagonki.
Moja koleżanka przeszła cesarkę. Bez samoistnej akcji porodowej. Umówiona na konkretny dzień poszła i urodziła w ten właśnie sposób. Nie musiała przeżywać ciasnoty, bólu i upokorzenia w publicznych szpitalach. Jest szczęśliwą piękną matką zdrowego i cudownego chłopca, który od dwóch lat, czyli odkąd się urodził na nic nie choruje, poza porannym kichnięciem raz na kilka dni.
Także każda z nas ma wybór - poprzecinana pochwa, mnóstwo bólu, strachu i łez, ryzyko przeogromne urodzenia chorego dziecka czy spokojny godny poród z małą blizną bez urazu psychicznego i z całą pewnością dużo mniejszym ryzykiem urodzenia dziecka podduszonego czy nawet martwego.
Przepraszam, że tak długo ale wywody niektórych panów doprowadzają mnie do agresji.
Pomijając fakt, że mąż autorki jest ginekologiem, ale jest przede wszystkim ojcem dziecka, który chyba również ma prawo o nim decydować. Więc takie feministyczne paplanie na temat "to moja pochwa" faktycznie wydaje się mega dziecinne.
Dziecko rodzące się przez cesarskie cięcie, jak już ktoś tu wspomniał jest niemalże WYRWANE z łona matki - nie jest to dla niego fizjologicznie normalne a co za tym idzie budzi w nim strach - nie wie co się dzieje. Gdzieś to czytałam w jakimś artykule na temat porodów naturalnych i przez cc.
Na bóle porodowe są już sposoby (takie bez użycia skalpela) - mamy XXI wiek:| a pochwa...no cóż troszkę samozaparcia i ćwiczeń i będzie ok. Ja pytałam kilka osób o te "luzy" hehe... bajki na resorach... no chyba że znajomi autorki to matki polki posiadające 5 dzieci rok po roku no to faktycznie z regeneracją może być gorzej
63 2013-02-04 22:03:18 Ostatnio edytowany przez Wiaterek (2013-02-04 22:06:20)
I Twój mąż ma racje. Jeśli go kochasz, to posłuchaj jego rad, mądrych rad. To strach przed bólem i przed nieznanym Ciebie paraliżuje. Cesarskie cięcie, jako pozorne skrócenie bólu? Mylisz się. Tym cierpienia nie skrócisz. Poród naturalny istnieje nie bez powodu. Wiesz o tym, jak rana "po cesarce długo się goi"? Ile zabiegów trzeba, by rana należycie się zabliźniła? Jeśli uprzesz się na cesarskie cięcie będziesz tylko dłużej cierpieć. A tak, tylko okres oczekiwania i porodu będzie dla Ciebie obciążeniem. A jak się już urodzi Maleństwo, to wszytko mija jak ręką odjął.
Większość kobiet, które wypowiadają się tu, wiedzą, co to naturalny poród i na pewno się nie "wymądrzają".
Yoghurt, niezaspokojenie seksualne przez pare tygodni to nie godziny bolu i rozerwana pochwa. Naprawde chcialabym, zeby mezczyzni przestali sie wypowiadac o cialach kobiet bo zielonego pojecia nie maja o ciazy i porodzie.