"Nie lubię swojej pracy" - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA KARIERY - MOJA KARIERA ZAWODOWA » "Nie lubię swojej pracy"

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

1

Temat: "Nie lubię swojej pracy"

Czy zdarzyło wam się wstać rano z takim przekonaniem?? co zrobić jeśli pracujemy, bo musimy zarobić na życie ale to co robimy zwyczajnie nas wykańcza? czy to według was może być kwestią nastawienia?

Ja miałam taki etap, ale to było sygnałem, że się "wypalam". Wtedy każdy dzień był dla mnie tak ciężki jak poniedziałkowy poranek,kiedy po weekendzie znowu muszę ruszyć i robić to samo. U mnie wynikało to ze stagnacji do której dopuściłam. Co mi pomogło? sprecyzowanie celów, początkowo wymyśliłam że zmienię pracę, ale wystarczyło na szczęście racjonalnie się zastanowić i okazało się, że w tej pracy mam jeszcze wiele do zrobienia i wiele do osiagnięcia.
A jakie wy polecilibyście sposoby? jak "polubić na nowo" swoją pracę? albo wogóle jak polubić?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: "Nie lubię swojej pracy"

Sądzę, że nie da się przejść przez cały pracujący okres w życiu i nigdy się nie zawahać; człowiek ma lepsze i gorsze dni, tygodnie, zadania do wykonania, nastawienie szefa, pracowników- to wszystko wpływa na "lubienie" pracy.

Miałam taki okres w swoim życiu; raz pracę po prostu zakończyłam, innym razem, gdy od tego zależało moje być albo nie być i naprawdę nie mogłam jej rzucić - poradziłam sobie z tym. Jak? Otóż w mojej pracy znalazłam pozytywy w postaci dwóch osób, które lubiłam, z którymi można było pożartować i tak czas pracy mijał. Pomimo tego, że była to ciężka praca, po której wracałam do domu kompletnie wykończona, dzięki udzielającej się nam "głupawce" praca stała się całkiem znośna.

Najważniejsze w pracy wg mnie są 2 rzeczy: wypłata na czas i poczucie, że robię wszystko co do mnie należy. Ilekroć spełniałam i spełniam te 2 kryteria, wszystko inne jestem w stanie przewalczyć smile

3

Odp: "Nie lubię swojej pracy"

Było tak, kiedy pracowałam w banku - wtedy nie tylko w poniedziałek, ale codziennie miałam uczucie, że idę do pracy za karę. Dlaczego? Przez mobbing, słabe produkty, które sprzedawałam, beznadziejnych przełożonych... na szczęście to już za mną smile

4

Odp: "Nie lubię swojej pracy"
Bardolka napisał/a:

Było tak, kiedy pracowałam w banku - wtedy nie tylko w poniedziałek, ale codziennie miałam uczucie, że idę do pracy za karę. Dlaczego? Przez mobbing, słabe produkty, które sprzedawałam, beznadziejnych przełożonych... na szczęście to już za mną smile

jeśli dobrze zrozumiałm w twoim przypadku sposobem na "nie lubię swojej" pracy była jednak radykalna zmiana???

5

Odp: "Nie lubię swojej pracy"

Tak, zmiana nastawienia przyszła dopiero po zmianie pracy smile Teraz jest super smile

6

Odp: "Nie lubię swojej pracy"
Catwoman napisał/a:

Najważniejsze w pracy wg mnie są 2 rzeczy: wypłata na czas i poczucie, że robię wszystko co do mnie należy. Ilekroć spełniałam i spełniam te 2 kryteria, wszystko inne jestem w stanie przewalczyć smile

Och... jakby tak każdy Polak mówił, to byłoby cudownie. Gdyby dodatkowo robił minimalnie więcej niż to co do niego należy, to byłoby mniej kierowników, którzy muszę te dziury łatać.

7 Ostatnio edytowany przez mortisha (2013-02-04 21:39:02)

Odp: "Nie lubię swojej pracy"

Ja mam schizofreniczne podejscie do mojej pracy, i bardzo lubie i nienawidze
Bywa dla mnie odskocznią od codziennego domowego rozgardiasza a bywa utrapieniem
Wychodze do niej z radoscią, a nastepnego dnia ledwo wolami mnie tam mozna zaciagnąc
Wchodze wkurv...do gabinetu jak diabel tasmanski sycząc co sie da pod nosem ,a na zajutrz rozpromieniona z pozytywnym nastawieniem
Lubie zostawac po godzinach, a bywa i tak ze jak tylko moge to daje nogi i choduu do domu
Czuje sie dowartosciowana a nieraz czuje sie wpełni wycisnieta i niedoceniana
Mam paranoje zawodową najwyrazniej  roll

8

Odp: "Nie lubię swojej pracy"
mortisha napisał/a:

Ja mam schizofreniczne podejscie do mojej pracy, i bardzo lubie i nienawidze
Bywa dla mnie odskocznią od codziennego domowego rozgardiasza a bywa utrapieniem
Wychodze do niej z radoscią, a nastepnego dnia ledwo wolami mnie tam mozna zaciagnąc
Wchodze wkurv...do gabinetu jak diabel tasmanski sycząc co sie da pod nosem ,a na zajutrz rozpromieniona z pozytywnym nastawieniem
Lubie zostawac po godzinach, a bywa i tak ze jak tylko moge to daje nogi i choduu do domu
Czuje sie dowartosciowana a nieraz czuje sie wpełni wycisnieta i niedoceniana
Mam paranoje zawodową najwyrazniej  roll

To faktycznie ambiwalencja, ale poztywne jest to, że co drugi dzień jednak swoją pracę lubisz smile

Jak sądzicie , w jakim stopniu nasze poczucie "robienia czegoś na siłę - bo nie lubię tego co robię" odbija się na jakości wykonywanej przez nas pracy?? czy w każdym przypadku negatywne nastawienie będzie mieć złe następstwa, czy może jednak da się podejść profesjonalnie i wykonywać powierzone zadania rutynowo ale rzetelnie??

9

Odp: "Nie lubię swojej pracy"

Nawet majac najlepsza prace na swiecie, ktora kochalam kazdego dnia i do dzis zaluje, ze juz tam nie pracuje - codziennie rano przez chwile jej nie znosilam tongue Chyba nigdy nie bede w stanie cieszyc sie rano, ze ide do roboty, zamiast dluzej pospac tongue
Obecna prace dosc lubie.. ale nie moge powiedziec, zebym jakos szczegolnie radosnie do niej chodzila.

10

Odp: "Nie lubię swojej pracy"

To teraz po dłuuuugiej przerwie moja historia:)
Moja ostatnia praca to była dla mnie mordęga. Sama w sobie nie była taka zła, ale ja się do niej po prostu nie nadawałam. Kończyłam studia, miałam dużo wolnego czasu, na nadmiar pieniędzy nie narzekałam a oni mnie tam "koniecznie" potrzebowali.

Konsultant telefoniczny w dużej firmie medycznej. Podczas rozmowy zapewniali, że jest cudnie. Ponad 200 osób, nowi znajomi, wszyscy pomocni, każdy na "ty", dostaję swoje biurko i przez 8 godzin mogę spacerować po biurze w bikini, robiąc w międzyczasie pedicure.
Szkolenie było ok. Trenerzy pozytywni. Śmiech i relaks. Po pewnym czasie zaczęła się praca na serio. Telefony od rozwścieczonych pacjentów, których można podzielić na 3 grupy:
1) korposzczury - ubezpieczenie firmowe, mają czas tylko wtedy, kiedy im się to uwidzi ("no jak to, nie ma wizyt o 23? skandal!"),
2) indywidualni - "płacę 500 zł miesięcznie i mnie to nie obchodzi,że lekarz jest na urlopie, wyskoczyła mi krosta na nosie i chcę ją pokazać dziś, najlepiej o 17.30, bo wtedy mój syn ma zajęcia judo w okolicy"
3) ludzie normalni - tych było najmniej, ale jak się trafili, człowiekowi poprawiał się humor.
Minął pierwszy miesiąc, zaczął się drugi. Coraz większa niechęć do pracy. Ból brzucha wieczorem i nienawiść do budzika. Godzina 7 punkt, masz już być i z uśmiechem dać się poniżać: "Pani jest kretynką, jak to nie można...", "Nie obchodzi mnie to, masz mi to załatwić...", "Co to znaczy, że to wbrew przepisom? Proszę z przełożonym, pożegnasz się z pracą mała zdziro" - oto najlżejsze cytaty z codziennego dnia pracy. 5 minut pracy, około 10 telefonów. Czas dłużył się niemiłosiernie. 20-minutowa przerwa ledwo starczała na zrobienie siku i przegryzienie kanapki.
A z każdej strony dobre rady kierownika: masz być miła, masz szybko odbierać, masz krótko rozmawiać, masz promować stronę internetową, masz polecać kaszki o smaku tropikalnym, masz nie trzymać na holdzie, masz znać odpowiedź na każde pytanie, itd. Nie wiedząc, jak rozwiązać sporne kwestie, szłam do przełożonego. W odpowiedzi słyszałam zazwyczaj: to jest na portalu, spytaj kogoś obok, domyśl się, nie mam czasu bo układam pasjansa i tak w koło Macieju.
Kolega przeżył powódź - zalało mu dom, musiał przez kilka dni wypompowywać wodę i naprawiać zniszczenia. Po powrocie usłyszał - taaak? Przynieś zaświadczenie od strażaków, że to faktycznie miało miejsce (umowa zlecenie!).
Myślałam, że skoro tylu ludzi daje tam radę, dam i ja. Myliłam się. Może jestem zbyt głupia, może zbyt szybko rezygnuję? Ale wiedziałam, że za parę marnych złotych nie dam z siebie zrobić wycieraczki dla zamożnych Warszawiaków. Bez własnego ja, bez inicjatywy, bez rozumu - miałam mówić to, co chcieli usłyszeć. Miałam się uśmiechać, jak pluli mi w oczy. Odeszłam. Wcale nie żałuję!:)

11 Ostatnio edytowany przez XX30 (2013-06-29 01:07:31)

Odp: "Nie lubię swojej pracy"

iamalexa jak pracowałam z klientami to uwielbiałam te ich "wywody". Nawet założyliśmy księgę niecodziennych reklamacji. Całe rodziny się w tym zaczytywały:).


Co do sympatii do swojej pracy. Ja sie bardzo szybko zorientowałam, że nie mogę wykonywać prac bezcelowych, żmudnych, monotonnych. Jaki był mój przepis na sukces? W każdym miejscu pracy starałam się od tych czynności wywijać:) i pokazywać, że lepiej się sprawdzę w czymś innym. Działało.

12

Odp: "Nie lubię swojej pracy"

Podnoszę temat, obecnie w trudnych warunkach rynkowych nie łatwo zmienić pracę, często boimy się ryzykować lub z wygodnictwa czy z przyzwyczajenia wcale nie próbujemy. Siedzimy ciągle w tym samym miejscu, znużeni wykonywaniem tych samych czynności, z dnia na dzień frustracja rośnie, a my coraz bardziej sobie pracę obrzydzamy.

Jaka jest Wasza recepta, aby się mniej męczyć, znaleźć w sobie nową motywację, nie pytać samego siebie co ja tu jeszcze robię i za jakie grzechy? Jak docenić to, co się ma i "polubić na nowo" swoją pracę? roll

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA KARIERY - MOJA KARIERA ZAWODOWA » "Nie lubię swojej pracy"

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024